O pokoju serca i samozadowoleniu - dla Bianki oczywiście. :-)

Bianko zadałaś pytanie jak rozróżnić pokój serca od zadowolenia. Ciekawe pytanie i zastanawiałem się nad tym trochę... .

Zacząłem od tego aby określić czy są to rozdzielne “stany” czy nierozdzielne. Spróbuję się z tym zmierzyć.

W doskonaleniu siebie, zdobywaniu sprawności dużą rolę odgrywa przecież nagradzanie: – zrobiliśmy coś dobrego w pracy dostajemy nagrodę:premię, uznanie, “uśmiech prezesa” – daliśmy sobie z czymś radę: podczas remontu udało nam się świetnie dobrać kolory pomieszczeń i samemu pomalować zamiast najmować majstra i wykładać gotówkę – itd

Doświadczamy samozadowolenia – czujemy potwierdzenie swojej wartości, uważamy, że jesteśmy twórczy, zaradni, zachęca nas to do dalszej pracy.

Ale czy tak jest też w życiu duchowym? – Wg. mnie tak, ale…. .

W życiu duchowym na samozadowoleniu nie można spocząć.
Przychodzi mi na myśl ( na szczęście-jak warto sobie podczytywać Biblię, wtedy same cytaty się garną na każdą okoliczność) fragment chyba z ewangelii.

“”“ Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i

skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam

nie zaszkodzi.

20 Jednak nie z tego się cieszcie, że

duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze

imiona zapisane są w niebie”.Łk 10,17-20

To ostatnie zdanie jest właśnie pokazuje kierunek radości i samozadowolenia.

Od samozadowolenia jest niedaleko do pychy z tego, że NAM SIE UDAŁO COŚ, a innym nie…. ???

A jeśli się pamięta perspektywę sukcesów za którymi jak na horyzoncie jawi się kraina w której nasze imiona zapisane to wtedy można być chyba spokojny o samozadowolenie.

Natomiast czasem zrobimy coś dobrego ale samozadowolenie może nam odebrać horyzont nieba. Gdy nasz sukces popchnie nas w kierunku pychy i wywyższenia się nad innych.

Wtedy samozadowolenie może nam znieść jak “małe tsunami” perpektywę nieba i wbrew pozorom nasze mało zwycięstwo może doprowadzić do klęski dzięki właśnie braku perspektywy o jakiej mówi Jezus.

By radując się i doświadczając radości z odnoszenia sukcesów na ziemi pamiętać, że największym powodem do radości jest to, że moje imię jest zapisane w niebie.

Wtedy żadna radość, samozadowolenie nie wygra właśnie z tym “zadowoleniem” głównym.

Wtedy nie tracimy właściwej, bożej i ostatecznej perspektywy naszego życia. Przecież wielu rzeczy możemy być niepewni w naszym życiu.

Ale tego, że umrzemy możemy być pewni zawsze a więc możemy być przekonani, że skoro nasze imiona zapisane w niebie – świadomość śmierci może mieć swój bonus dający pokój i nawet radość. Że możemy doświadczać małych sukcesów ziemskich ale to pasmo sukcesów się nie skończy wraz ze śmiercią. Prawdziwy sukces czeka tuż za drzwiami śmierci.

I to chyba rodzi w człowieku pokój, jeśli żyjemy z taką świadomością. Wtedy samozadowolenie albo lepiej brzmi zadowolenie z siebie i pokój to dwaj bracia towarzyszący nam w ziemskiej wędrówce.

Pozdrawiam.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm,

tak mi się skojarzył twój wpis z książkami deMello znowu, o którym chyba w końcu musże napisać, a co ja musze też się w rekolekcjonistę pobawić.
Tam jest rozróżnienie na tzw. uczucia (przyjemności) światowe czy materialne i na metafizyczne (albo zupełnie inaczej to się nazywąło, bo nie pamietam a jeszcze po niemiecku czytałem).

I otóż np. jak ktoś cie pochwali, coiś wygrasz, wygrasz w jakiejś rywalizacji, zdobędziesz premię itrd, to sa własnie uczucia te materialne.
DeMello zaś jakby przeciwstawia je tym wyższym i pisze, by porównac kiedy się lepiej czułeś i co czułeś, gdy np. cieszysz sie towarzystwem przyjaciela/ukochanej/ jesteś w górach/podziwasz zachód słonca/słyszysz śpiew pataka (że tak trochę użyję tytułu jego popularnej ksiązki)
Które chwile są ważniejsze jakby dla ciebie.
Oczywiście pewnie oba rodzaje bodźców są potrzebne, ale nie można się skupiać na tych materialnych.
Dlastego tak troche może naciagam, ale np. ta premia to daje ci zadowolenie, zachód słońca/przyjaźń/miłość itd dają pokój.
Choć w sumie to nie takie proste, bo ten pokój trza umieć mimo wszystko odkryć.


@Poldek

Te, Poldek – a wiesz jakie jest najpopularniejsze imię i nazwisko skandynawskie?

No zgadnij…

Gustav Gustavson ?
Sven Anderson ?
Eric Ericsson ?

NIE !

Właściwa odpowiedź to…

Kyrie Elejson !

;-)


Grześ

trafiłeś w sedno chyba. De Mello własnie o tym pisał – przypomniałeś mi o tym Dawno temu czytałem “Przebudzenie” i “Śpiew ptaka”.. . Jak to przypadkiem się zazębiło.

:-))

Pozdrawiam!

p.s.
Ty ciekawe książki czytasz, :-))

************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?


Zbigniew

Ziggi

Te, Poldek – a wiesz jakie jest najpopularniejsze imię i nazwisko skandynawskie?

No zgadnij…

Gustav Gustavson ?
Sven Anderson ?
Eric Ericsson ?

NIE !

Właściwa odpowiedź to…

Kyrie Elejson !

;-)

Dobre!!! :-)))

Ale to imię i nazwisko skandynawskie coś trochę z grecka zalatuje, :-))))
Może skandynawowie to skolonizowani grecy.. ?

Pozdr. :-)
************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?


Dzieki piekne,

ze sie nie odzywalam ale chcialam “przylaczyc” sie z moim tekstem (Obrazki z U.K.)
do pielgrzymki – wczoraj wkraczali przed obraz Krolowej Polski :).
A dzis sie pakuje (wracam, wracam tralla la wracam do domiska, domciu, domeczku…musze wystopowac bo znowu pojade
Mickiewiczem )
zamiast komentarza dedykuje tobie (sobie) i reszcie sznownych czytelnikow ta piosenke bo podobala mi sie
metoda Pani Ani na zbytnie samozadowolenie.W jakims wywiadzie lata temu powiedziala, ze najlepsze jest …
szorowanie podlog.


Ano różne rzeczy czytam

tyle, że pisac o tym co czytam, raczej nie umiem.
Nawet jakbym chciał w sumie.
Ale o deMello, nawet nieumiejętnie, kiedyś napiszę.

pzdr


Hehe, :-)))

Bianka- piosenka bardzo wprawiająca w dobry nastrój i dająca pewną receptę, :-)))

Grześ – no widzę czytasz fajne książeczki. Pewnie, z chciałbym abyś napisał o De Mello wg własnego “grzesiowego” filtru.
Czyta się książki ale każdy coś innego wyłuska albo odczyta inaczej – więc skoro powiedziałes “A” to napisz.

Pozdr.
************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?


Poldku,

kurde, no chyba muszę.
W sumie już obiecałem że napiszę, Gretchen i defendo (jej, by ją powkurzać, bo nie lubi)
Teraz jeszcze tobie jak obiecam, to już innego wyjścia nie będzie.
Tyle, że jakoś totalnie weny na żaden tekst nie mam.
Ale może noca przyjdzie.
Bo teksty się nocą w sumie najlepiej piszą. Przynajmniej mi.

pzdr


Subskrybuj zawartość