Podsumowanie roku 2011 w Chinach

Najpierw w skrzynce mailowej znalazłem list od Sergiusza. Zwięzła wiadomość, ale jaka treść – Tekstowisko rusza ponownie! Szybko więc odpisałem, że w takim razie ja też wracam, że pewnie może i jakiś tekst uda mi się przygotować, bo z motywacją ostatnio było kiepsko, a w końcu jak nie na ponowne uruchomienie Tekstowiska, to kiedy napisać? :-)

Potem na Salonie odgrzebał mnie Grześ. Treść wiadomości podobna – Tekstowisko rusza. Tylko ten ton jakiś taki bardziej flegmatyczny, niespieszny zupełnie, znać, że Grześ to dalej Grześ ;-)

Z napisaniem tekstu musiałem trochę odczekać – końcówka roku to zawsze nawał pracy (jakby jej mało było przez cały rok), do tego za niedługo ponownie koniec roku (tym razem chińskiego – kiedy to Chińczycy spieszą się z zamykaniem, dopinaniem i rozliczaniem), tym niemniej udało się w tą przerwę między jednym a drugim końcem wcisnąć jedno dłuższe posiedzenie na spokojne zebranie myśli i napisanie zapowiedzianego Sergiuszowi tekstu.

Żeby już nie przedłużać, zapraszam do lektury mojego (a więc jak najbardziej subiektywnego) przeglądu ciekawszych wydarzeń roku 2011 w Chinach.

——- ——- ——- ——- ——-

Jaki był rok 2011 w Chinach?

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: finanse (podatki)

Podwyższenie kwoty wolnej od podatku z sumy 2000 rmb do 3500 rmb (po długich debatach i konsultacjach społecznych gdzie debatowano czy powinno się kwotę podnieść do 3000 rmb, czy może 5000, czy może jeszcze jakieś innej liczby. Innymi słowy – jeśli zarabiasz poniżej 3500 RMB miesięcznie (ok. 1750 PLN), nie płacisz podatku dochodowego.

Także i osoby tzw. klasy średniej (zarabiające między 10000 a 20000 rmb miesięcznie) będą płacić mniej. Dopiero osoby zarabiające ponad 39000 rmb miesięcznie zapłacą więcej.

podatki.jpg
Grafika pochodzi stąd

Jak widać na załączonej grafice (zielone słupki to wcześniejsze progi podatkowe, zaś niebieskie – obecnie obowiązujące), nie tylko zmieniono kwotę wolną od podatku, ale i uproszczono całą skalę, likwidując dwa progi i pozostawiając ich ‘tylko’ 7. Więcej zapłacą najlepiej zarabiający (najwyższa stawka 45% dla tych, którzy zarabiają miesięcznie ponad 80000RMB – czyli 40000 PLN).

Podatek dochodowy od osób fizycznych wprowadzono w roku 1980, próg po przekroczeniu którego płaciło się podatek wynosił wtedy 800 rmb. W roku 2006 próg ten zwiększono do 1600 rmb, zaś w roku 2008 do 2000 rmb.

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: firmy

Gdy w zeszłym roku chińskie banki zaostrzyły zasady przyznawania kredytów firmom, chińscy przedsiębiorcy w mieście Wenzhou, które słynie z wyjątkowo obrotnych przedsiębiorców (jeśli gdzieś na chińskiej drodze zobaczycie auto pędzące jak na złamanie karku, to ze sporą dozą prawdopodobieństwa można strzelać, że kierowca pochodzi z Wenzhou i pędzi, bo usłyszał że gdzieś tam można zarobić) zwrócili się o pożyczki do prywatnych pożyczkodawców. Ci zaś chętnie takich pożyczek udzielali, licząc sobie całkiem sporo za tą usługę.

wenzhou_2.jpg
Jak widać, gdy banki zakręcają kurek z pieniędzmi, prywatni pożyczkodawcy odkręcają. Różnica oczywiście w tym, ile za tak pożyczony pieniądz trzeba zapłacić...
Rysunek wziąłem stąd

Oczywiście nie wszyscy wygrywają i nie wszyscy zarabiają, a pożyczki trzeba spłacać. Gdy okazało się jednak, że na spłatę nie ma szans i nawet dzięki pożyczonym pieniądzom wyjść na prostą się nie da, co bardziej rzutcy właściciele zadłużonych firm zaczeli z dnia na dzień znikać. Ot, wczoraj jeszcze byli w biurze, dziś ich już nie ma. A wraz z nimi reszty pieniędzy z kont firmy.

Całej sprawie smaczku dodaje fakt, że najprawdopodobniej część pożyczek udzielanych była przez chińskich oficjeli, ktorzy teraz znaleźli się w potrzasku, bo nie mogą się zgłosić na policję (bo po pierwsze – pożyczali pieniądze nielegalnie, po drugie – znalazoby się wielu pytających, skąd urzędnicy mają takie pieniądze – suma zaległych pożyczek w Wenzhou oceniana była na kwotę 110 milardów RMB. ).

wenzhou_1.jpg

Dymek: “Płacz, płacz, płacz, tylko płakać potraficie! Poczekajcie, aż się tamci najedzą, wtedy i Wam damy pojeść.” Tamci zaś to (od tego w zielonej piżamce zaczynając): giełda, rynek nieruchomości, firmy państwowe. Płaczący zaś to małe i średnie chińskie firmy.
Rysunek wziąłem stąd

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: prawo

12 sierpnia 2011 roku to sądny dzień dla wielu młodych kobiet i mężczyzn. Te pierwsze wpadły w furię, panowie zaś ze skrywaną ulgą odetchnęli (choć ta ulga była trochę na wyrost).

Tego dnia Sąd Najwyższy ogłosił interpretację prawa małżeńskiego zgodnie z którą to mieszkanie zakupione przez jedną ze stron pozostaje w rękach tej strony w przypadku rozwodu. Czyli, jeśli On ma mieszkanie (zakupione najczęściej za pieniądze rodziców, bo mało których młodych stać na kupno mieszkania przy obecnych cenach), którego posiadanie jest zresztą niepisanym obowiązkiem chcącego ożenku Pana i w wyniku nieszczęśliwego splotu okoliczności dojdzie do rozwodu – mieszkania nie dzieli się, jak do tej pory, tylko w całości pozostaje w rękach tego, kto je kupił i kogo nazwisko widnieje na akcie własności.

malzenstwo_2.jpg
Rysunek pochodzi stąd

I gdy Panowie już zacierali ręce, Panie ruszyły z ofensywą. “Drogi Mój (mówią te dopiero myślące o ożenku) dodaj moje nazwisko do aktu własności i za pół roku możemy się pobrać.” (te pół roku to czas dla Pana na odnowienie mieszkania – malowanie, tapetowanie, kafelkowanie, umeblowanie i takie tam, do tego – oczywiście – na przygotowanie hucznego ślubu w 5-cio gwiazdkowym hotelu).

malzenstwo_1.jpg
On (własność prywatna), ona (akt notarialny sporządzony przed ślubem). Czyli – jemu się wydaje, że jak sąd wydał wyrok to mieszkanie jest jego, ona zaś, zanim powie ‘tak’, zażyczy sobie polisy ubezpieczeniowej w postaci notarialnego dopisania jej nazwiska do aktu własności.
Rysunek wziąłem stąd

No i Panowie mają kolejną zagwozdkę – jak nie dodam do aktu własności, to ze ślubu nici. Jak dodam a nie daj Buddo pojawi się jakiś problem, to tracę połowę mieszkania.

Tak, ożenek w Chinach to prawdziwe negocjacje.

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: społeczeństwo

11 listopada. Święto Niepodległości dla nas Polaków, zaś dla sporej rzeszy Chińczyków święto singli (których jest plus minus 180 milionów – mam tu na myśli singli w wieku odpowiednim do zawarcia związku małżeńskiego).

W Szanghaju z tej okazji odbyło się nietypowe wydarzenie – randka w ciemno. Nietypowa z racji na liczbę osób, jakie wzięły udział – niemal 10 tysięcy! Do tego dodajmy kilka tysięcy (podobno niemal 4 tysiące) rodziców tychże uczestników, ale niech nikogo to nie zmyli – rodzice w Chinach są najczęściej wiążącym głosem (to w sumie oni mówią ‘tak’ lub ‘nie’), stąd też ich obecność jest jak najbardziej usprawiedliwiona ;-)

single_1.jpg

single_2.jpg
Zdjęcia pochodzą stąd

Tego dnia na szczęście nie siedzieli za plecami swoich córek, dając im szanę porozmawiania z interesującymi kandyatami (na decyzję przyjdzie przecież czas później), zamiast tego aktywnie włączyli się w pomoc od strony technicznej, czyli głównie zbieranie informacji o potencjalnych kandydatach (np. fotografując tablice ogłoszeniowe z najważniejszymi informacjami o kawalerach (czyli nazwisko, wiek, zawód, dochód, wcześniej uwierzytelniony u organizatorów całego wydarzenia, żeby wszystko było czysto i przejrzyście).

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: motoryzacja

Bogacący się Chińczycy, koncerny samochodowe zbijające na tym kokosy i do tego szanghajskie tablice rejestracyjne. Dla tych, którzy nie wiedzą: Szanghaj ma system aukcyjny, gdzie co miesiąc określona pula tablic rejestracyjnych znajduje swoich właścicieli na aukcji (tych, którzy zapłacą najwięcej). Szanghaj jest jedynym chińskim miastem z takim systemem przyznawania tablic rejestracyjnych.

tablica_1.jpg

tablica_2.jpg
Zdjęcia pochodzą stąd

Ceny tablic rejestracyjnych są już niemal tak wyśrubowane, jak ceny szanghajskich mieszkań. Rosnące ceny przez 10 kolejnych miesięcy roku 2011 powodowały wstrzymanie odechu wśród tych, którzy zamierzali się w takowe zaopatrzyć.

I gdy przyszło nagłe załamanie cen w listopadzie (spokojnie, spokojnie – niby załamanie, ale i tak za tablicę trzeba było zapłacić ponad 47 tysięcy RMB (ok 24000 PLN), choć to załamanie w porównaniu z 54 tysiącami RMB (27000 PLN), jakie płacono w październiku) i wszyscy pomyśleli – ‘o, widać dotarło, że ceny to już przegięcie’ i myśląc tak pobiegli zapisać się na grudniową aukcję, w grudniu się rozczarowali, bo okazało się, że tych, co pokłusowali ustawić się w kolejce było znowu dużo za dużo, co zaowocowało kolejnym wzrostem (ponad 51 tysięcy RMB za tablicę w grudniu).

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: internet

16 grudnia zadecydowano, że wszyscy internauci korzystający z tzw. mikroblogów (chiński odpowiednik Twittera, czyli platformy umożliwiającej zamieszczanie krókich wpisów) mają obowiązek rejestrowania swoich kont z użyciem swoich danych osobowych. Innymi słowy – pokaż swój dowód, albo z konta nici.

Jak podkreślono – w dalszym ciągu można wybierać sobie nicki, jako że prawdziwe nazwiska znane będą tylko firmom zarządzającym platformami blogowymi. Obecne już na rynku firmy (jak Sina Weibo mająca ponad 280 milionów użytkowników czy Sohu z ponad 120 milionami piszących) dostały 3 miesiące na uzupełnienie braków.

weibo.jpg

sohu_weibo.jpg

Oficjalnie ruch ten ma na celu ograniczenie coraz częściej pojawiąjących się oszustw, zakłamań i przekłamań – jak np w przypadku głośnego przypadku Guo Meimei (pisałem szerzej o tej historii: tutaj) podszywającej się pod nieistniejące stanowisko w organizacji Czerwonego Krzyża.

Innym problemem jest także tworzenie fikcyjnych kont, dzięki którym każdy może mieć z dnia na dzień 1000 czy 2 tysiące czytelników, którzy będę przesyłać jego wpisy dalej. Mechanizm ten wykorzystywany był przez sporą liczbę firm, które takim to szeptanym marketingiem zdobywały w nie do końca uczciwy sposób klientów.

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: sport

Rok 2011 to przejście na sportową emeryturę koszykarza Yao Minga, który pokazał Chińczykom, że potrafią (jeśli tylko pracują, pracują i pracują. A do tego jeszcze jak mają odpowiednie warunki fizyczne – pamiętajmy, że Yao ma 2.29m i choć sam wzrost o niczym nie przesądza, to bez wątpienia pomaga w koszykówce).

Przejście na emeryturę trochę zaskakujące, bo Yao ma raptem 31 lat, ale w pełni zrozumiałe z racji na kontuzje – w którymś momencie trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy warto szargać zdrowie i legendę, jaką się stworzyło, dorabiając sobie do emerytury?

Yao podjął decyzję o odejściu, którą to decyzję ogłosił w lipcu w swoim rodzinnym mieście Szanghaju.

yao_ming_1.jpg
Yao Ming z żoną i córeczką, jak również swoimi rodzicami.
Zdjęcia pochodzi stąd.

Co teraz? Spokojnie, na nudę narzekać nie będzie. Poza organizacją charytatywną (Yao Fundation), udziałem w szanghajskim klubie koszykarskim Shanghai Sharks, doradzaniem kilku ‘ciałom’ politycznym w Szanghaju, rozlicznymi biznesami (jednen z głośniejszych to Yao Family Winery, która to winiarnia ruszyła w tym roku z winem Cabernet Souvignon rocznik 2009 w okazyjnej cenie ponad 1700 rmb za butelkę), Yao wrócił także na uczelnię, żeby w końcu zdobyć dyplom licencjata.

——- ——- ——- ——- ——-

Kategoria: osobliwości.

Nagrody Darwina nadawane są osobom, które zasłynęły jakimś idiotycznym (w ocenie wszystkich, zaś genialnym – w ocenie samego zainteresowanego) ‘eksperymentem’, w wyniku którego ludzkość nie skorzysta z genów tegoż osobnika (zazwyczaj na skutek jego śmierci).

Osoba, której ja przyznaję prywatną nagrodę Darwina nie poniosła co prawda fizycznej śmierci, ale publiczną – jak najbardziej.

Otóż tegoroczną nagrodę przyznaję byłemy już szefowi Biura Zdrowia w mieście Liyang (prowincja Jiangsu), który nie do końca zrozumiał istotę działania mikrobloga i przekonany był, że to taki chat, gdzie można sobie prywatnie pogadać z drugą osobą. Pech urzędnika chciał, że na tą drugą osobę wybrał sobie zamężną kobietę, której proponował różne takie tam ciekawe rzeczy (o których tu oczywiście pisać nie będziemy, a które to pozostawiam domyślności Czytelników).

wpadka_2_jpeg.jpg
“Chodźmy do pokoju (ten zwrot często wykorzystywany jest w przypadku zapraszania pań wiadomej proweniencji do pokoju hotelowego – dosłownie znaczy ‘otworzyć pokój’). Ojejku! To oni mogą zobaczyć, co tutaj piszę?”
Rysunek wziąłem stąd.

Spora rzesza osób z rozbawieniem śledziła całe wydarzenie, nie informując biednego urzędnika. Cała zaś historia skończyła się odwołaniem tegoż urzędnika – jest to pierwszy przypadek, gdy urzędnik państwowy zostaje odwołany dzięki dowodom zebranym za pośrednictwem mikrobloga. Co więcej – dowodom, które sam wyłożył niczym kawę na ławę.

——- ——- ——- ——- ——-

To tyle mojego podsumowania. Oczywiście to raptem kilka rzeczy wartych wspomnienia, znalazłoby się pewnie jeszcze i drugie albo i trzecie tyle, ale nie będę przesadzał – poczekamy na wydarzenia roku 2012, też zapowiada się wielce interesująco.

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

dlaczego nic nie wspominasz o

deptaniu godności milionów ludzi przez władze ChRL? o bezwzględnie kontynuowanej okupacji Tybetu?


Ciekawe to wszystko,

przeczytałem z uwagą.

A ja mam z zupełnie innej działki pytanie: w Chinach też o końcu świata się gada, który w tym pięknym roku ma nastąpić:)


Ihsahn – piszę o tym,

Ihsahn – piszę o tym, czym żyją Chiny i Chińczycy.

Grześ – wiesz, poza jakimiś artykulikami w prasie nie trafiłem na jakieś większe opracowania. Ludzi tutaj to chyba jakoś mało interesuje, ot taki temat na 5 minut przy ryżu czy innym makaronie ;-)

Pozdrawiam,
Wojtek/Zapiskowicz

——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl


"piszę o tym, czym żyją Chiny i Chińczycy"

jak mają żyć czymś o czym (pewnie) nie wiedzą. albo (prędzej) mają takie pranie mózgu zrobione, że uważają to za słuszne.

poza tym nie określiłeś we wstępie, że piszesz “o tym, czym żyją Chiny i Chińczycy”, tylko jaki był rok 2011 w Chinach. dałeś obraz jednostronny, niepełny i zakłamany.

stara dobra szkoła.


x

x


x

x


Doc,

sorry, ale każde podsumowanie jest subiektywne, nie możesz wymagać, by kogoś interesował Tybet (jeśli go nie interesuje lub zwyczajnie nie siedzi w temacie i nie zna się np.)

To tak jakbyś wymagał, by każdy w Polsce pisał/emocjonował się katastrofą smoleńską (wiem, nieporównywalne), ale chodzi mi o element szantażu moralnego, który jest w twoich komentach.


Komentarze

Ihsahn

Dobre, dobre. Jaki masz pomysł na to, żeby obraz był pełny i niezakłamany? Powinienem prowadzić kronikę codzienną?

Być może przeoczyłeś także ten fragment ze wstępu do mojego zestawienia: “zapraszam do lektury MOJEGO (a więc jak najbardziej SUBIEKTYWNEGO) przeglądu CIEKAWSZYCH wydarzeń roku 2011 w Chinach”

Referent

Taki się obraz wyłania z tego tekstu? No proszę, a ja myślałem, że takie np problemy sektora małych i średnich przesiębiorstw, albo rozterki młodych Chińczyków szukających oparcia w interpretacjach Sądu Najwyższego, albo utrudnienia w korzystaniu z mikroblogów, albo w końcu urzędnicy zajmujący się nie tym, czym powinni to przykłady na to, że czasami nie jest różowo, choć bez wątpienia interesująco?

Co do wprowadzonego obowiązku rejestracji kont blogerskich decyzja zapadła – oczywiście – na górze. Zaczęło się od Pekinu (na razie obowiązek dotyczy internautów w Pekinie, Tianjin, Szanghaju, Shenzhen i Guangzhou).

W każdym mieście wprowadzanie nowego prawa nadzorowane jest przez odpowiednie miejskie instytucje – np. w Pekinie jest to min. biuro bezpieczeństwa publicznego oraz Państwowe Biuro Informacji Internetowej. Karą pewnie będzie (piszę ‘pewnie’ bo jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z całością nowych regulacji) likwidacja konta, jeśli nie zostanie zarejestrowane. Nikt nikogo za brak rejestracji konta blogerskiego na żadne roboty nie będzie zsyłał, nie demonizujmy Chin.

Pozdrawiam!
Wojtek/Zapiskowicz


x

x


Wojtku,

Dziękuję za swoistą dedykację i tylko przypominam, że najlepsza w Polsce kuchnia chińska jest w, nomen omen, Szanghaju w Gdyni :)


Ciekawe...

wydaje mi się, że kilku czytelników uznało po tej relacji z Państwa Środka, że autor usiłuje nas zindoktrynować, skomunizować w sosie czerwono=żółtym, czyli porwać wprost w objęcia chińskiego ideologicznego smoka. Jakoś jestem z natury odporny widocznie, bo z pełną sympatią odebrałem tę relację, za którą należą się podziękowania!

Choć teraz, gdy będę słuchał ulubionych bossa nów (novych?), to znajdę chwilkę, by poświęcić myśli biedakom z faweli, ofiarom szwadronów śmierci czy innym zbrodniczym brazylijskim zwyrodnieniom…

Ludzie – czy was pokręciło???


@grześ

tecumseh

sorry, ale każde podsumowanie jest subiektywne, nie możesz wymagać, by kogoś interesował Tybet (jeśli go nie interesuje lub zwyczajnie nie siedzi w temacie i nie zna się np.)

To tak jakbyś wymagał, by każdy w Polsce pisał/emocjonował się katastrofą smoleńską (wiem, nieporównywalne), ale chodzi mi o element szantażu moralnego, który jest w twoich komentach.

grzesiu, w taki sam sposób jak wyżej pisano pewnie o Rosji w XIX wieku. kto by sie tam jakimś Priwisliańskim Krajem zajmował. Tybet to nie jest jakaś pierdółka przylepiona do Himalajów. to jest olbrzymi obszar, o wielkim znaczeniu. od 60 lat konsekwentnie eksploatowany, ograbiany i niszczony przez chińskiego okupanta.


@autor

baw się dobrze. nie ma to jak urządzić się w największym łagrze na świecie.


Docent,

ja to wiem, o Tybecie trochę czytałem itd, tyle że nie wiem, taki absolutyzm moralny jest dla mnie okej, ale tylko wobec siebie, nie wobec innych.

Wymagasz, by ktoś, kogo Chiny fascynują i ciekawią, nie jeździł tam i nie pisał o tym kraju?Trochę to totalitarne jest myślenie.
jego wybór, jego sprawa, ja z chęcią się dowiem coś o Chinach.

No i trochę realizmu, sprawa, której nie rozwiązały wielkie mocarstwa tego świata (nie pomogły Tybetowi) zależy w jakikolwiek sposób od przemilczenia faktu prześladowań w Tybecie w blognotce Zapiskowicza?


Nie bardzo rozumiem...

Nie bardzo rozumiem dlaczego stawia się tu zarzut Autorowi, że napisał “o tym” a nie napisał “o tamtym”?
Dziś już spotkałam się z zarzutem, że rzekomo sugerowałam tematykę i formę notek innemu blogerowi. No to jak? Hipokryzja? Jak Kali pisać po naszemu to dobrze, a jak Kali pisać nie po naszemu to źle?

Te same obiekcje można było zgłosić w formie inaczej postawionych pytań. Zdania pytające obejmują szerokie spektrum środków komunikacji i zawsze można je postawić tak, by Autor musiał się “wić” kiedy chce uniknąć odpowiedzi, lub też postawić je w taki sposób by nie mógł uniknąć udzielenia klarownej odpowiedzi. Oznacza to mniej więcej tyle, co umiejętność prowadzenia rozmowy na dany temat.

Na razie wylazła z tego (męska) paranoja i obrażalstwo.

Bawcie się dalej, “Chłopaki”.


póki co dowiadujesz się

że to jest fajny, normalny, kraj. a nie jest. oczywiście możemy dywagować, który jest “normalny”, ale dobrze wiesz, że to zabawa w kotka i myszkę. no może trochę władze uprzykrzają życie internautom, ale przecież to drobiazg, c’nie?

pomyśl czasami, grzesiu, dlaczego Twój tiszert made in china był taki tani. nie nakłaniam Cię do żadnego bojkotu. po prostu pomyśl, pogooglaj, poczytaj.

i last but not least. zamordyzm w Chinach to nie tylko Tybet. poza tym, to, że “wielkie mocarstwa” wypięły się na ten problem nie oznacza, że on znikł. ilu ludzi podpaliło się w ubiegłym roku w Lhasie? tak, ale to był wyjątkowo zimny rok.

każde państwo ma różne ciemne sprawki. no prawie, ale są takie w przypadku, których nie da sie o tym przynajmniej nie wspomnieć. to jakby pisać o Kubie, opisywać piękne plaże, problemy ekonomiczne i za największy mankament uznać, ze paliwa brakuje. a to, że ludzie tam zdychają z głodu, a kobiety masowo się prostytuują z turystami to coś co nie wchodzi w zakres subiektywizmu.

jasna sprawa – nie mój kram, nie moja sprawa. dla mnie ten tekst jest zwyczajnie nieuczciwy. jest zwykłym produkcyjniakiem.


sory

a kto się obraził? i na kogo?

grzesiu, obraziłeś się na mnie? bo ja na Ciebie nie. jak można zresztą obrażać się na grzesia? :)


Docent

jeśliś to ty, to kręcisz kijem w mrowisku dla samego kręcenia! Wróciłem jeszcze raz do opisu autorskiego i dalej się dziwię. Wpieprzasz się idiotycznie! Zarzucasz autorowi, że nie napisał tego, co ty byś chciał przeczytać o Chinach. Jednocześnie traktujesz nas protekcjonalnie, uważając, że jeśli ty nie dopiszesz, co autor przemilczał i nie dodasz tego nam na ławę, to my się nie dowiemy, bo przecież nigdy dotąd o tym nigdzie nie przeczytaliśmy, że w Tybecie jest źle, a Chiny to tak naprawdę kraj totalitarny i wyzyskujący obywateli zniewolonych. I że zastrzeliwują z karabinów skazańców a potem na boisku wycinają im nerki i sprzedają w świat za krwawe dolary.

Ile to godzin istnieje to reanimowane tekstowisko? Że wróciły takie durnoty???


Ja się na nikogo nie obrażam,

i nie mam zamiaru:)

szkoła deMello, kilku osobom udało się dawno temu obrazić mnie w necie, ale to było dawno i nieprawda, no.

Pozdrawiam, zgadzając się z Joteszem właściwie w dużej mierze.


okej

przepraszam autora za moją arogancję. ma prawo pisać o Chinach tak jak uważa.

ja z kolei mam prawo napisać, że ten tekst jest niepełny i zakłamany. dlaczego? już wyjaśniłem.

pozdrawiam


Ociężałość umysłowa albo kompletna ślepota.

Kurna mać!
Abstrahując od dowolności tematyki poruszanej na danym blogu oraz jej formy, to jednak wychodzi na to, że trza powiedzieć ograniczonym na umyśle i/lub ślepym na oczy patafianom pewne rzeczy wprost.

Czy Wam się “Chłopcy” nie pojawiła pod kopułą myśl, że skoro CHRL jest krajem totalitarnym, kontrolującym w sposób ścisły i programowy internet, to Zapiskowicz, który nadaje z terenu Chin!, byłby skończonym debilem, gdyby pisał wprost o interesujących Was kwestiach?

Czy to tak trudno jest Wam pojąć, jednemu z drugim?

Ot, durnie.


Magio

Dzięks. Dokładnie to starałem się niedomyślnym zasugerować w moim tekściku dzisiaj, ale widać, że niektórzy się uparli i wzięli rozwód z własnym mózgiem, ehh.


x

x


x

x


Sergiuszu

Dlatego napisałam w komentarzu pod Twoją notką o ukierunkowanym malkontenctwie. “Ukierunkowane” znaczy w tym wypadku nieobiektywne, nieogarniające obiektywnej rzeczywistości narzekanie dla samej frajdy narzekania i możliwości dokopania komuś.


x

x


@referent

Niech się Pan kompromituje na własny rachunek i nie zajmuje się moim, OK?


Jeśli nie śledzi,

to te dywagacje o chińskim totalitaryzmie są o kant waszych (referentowej i docentowej) głów potłuc. Nie?

Zdecydujcie się w końcu na coś, bo na razie, jeden z drugim, gonicie własny ogon.


x

x


x

x


Magio

Myślę, że to jakiś brak wyobraźni i minimum dobrej woli. A właściwe, ze względu na konsekwentny upór obu ‘bojowników o wolność Tybetu’ (podczas bezmyślnego klepania w klawiaturę w ciepełku oczywiście) skłaniam się, niestety, do złej woli, co jest, mówiąc oględnie, przykre i rozczarowujące.


@referent

Nie widzę sensu w kontynuowaniu tego typu pyskówki, którą zresztą Pan zaczął na moim blogu. Ponieważ ma Pan jednak brzydki zwyczaj zacierania śladów przez kasowanie swoich komentarzy, ja także żegnam Pana, skoro taki Pana wybór, bo ja się do Pańskiej wolności nie przypierdalam, tak jak Pan to uważa za stosowne wobec innych.


x

x


-->sergiusz

Niczego nie zaczynałem. Notka zdaje się była Pana autorstwa. Jeśli będzie chciał Pan wykazać, czy kłamię ja, czy Pan, z pewnością odtworzy Pan wszystko. Nie widzę w tym zresztą większego sensu. Jestem jednak o to dziwnie spokojny. I żadnego zwyczaju kasowania też nie mam, po prostu nie chcę, żeby cokolwiek zostało tu z tego co napisałem. Jako że nie miał Pan czasu, żeby usunąć to bez “bólu”, to radzę sobie sam, jak potrafię. W wolnej chwili jednak proszę wszystko usunąć. Kolegów blogerom mówię do zobaczenia i sorry.


skoro autorowi nie wolno pisać o tak oczywistych sprawach

jak zamordyzm w ChRL to ja o tym wspomniałem. tekst powyższy jest niepełny, bo nie wspomina o łamaniu podstawowych praw w Chinach i na terytoriach przez Chiny okupowanych. i wszystko jest ok. taka jest opinia moja o tym tekście. warto samodzielnie uzupełnić wiedzę o te informacje, które autor musiał pominąć.


Panie Referencie

Będziemy tak dalej “iksować” swoje komentarze? To idiotyzm.

Proszę nie oskarżać mnie o brak wyobraźni czy dobrej woli. Przy odrobinie tej drugiej, to Pan zauważy, czego zabrakło Panu i Docentowi w komentarzach pod tą notką.
Wyobraźni i logiki!
To Wy, Panowie sugerowaliście wprost, że Zapiskowicz nie pisze o tym, o czym Wy chcielibyście przeczytać. To Wy, Panowie podnosiliście problem kontroli i wolności słowa w Chinach w odniesieniu do internetu.
Ale to również żaden z Was, Panowie, nie zastanowił się skąd pisze Zapiskowicz i jakie to może mieć dla niego konsekwencje, jeśli Wasze dywagacje o chińskim totalitaryzmie są słuszne.

Ergo, to Wy, Panowie, wykazaliście brak elementarnej logiki, wyobraźni i/lub dobrej woli.


my o tym wiemy

gorzej jak taki propagandowy tekst przeczyta ktoś, kto nie ma pojęcia o tym, ze w Chinach w świetle “prawa” morduje się niewinnych ludzi. że na potęgę tego kraju, robole zapieprzają po 18 godzin w warunkach jakie są poniżej wszelkich norm. dla kogoś takiego, po lekturze tego produkcyjniaka, ChRL będzie fajnym krajem, o dynamicznym rozwoju. raj na ziemi. coś podobnego jak teksty na oficjalnej stronie KRLD. tylko, że w tamte bajki to tylko przedszkolak by uwierzył.


Trochę nie rozumiem całego problemu i dyskusji i dramy

równie dobrze można by zarzucić Zapiskowiczowi, że nie napisał o roli Chin na świecie (a przecież w 2011 odgrywały istotną rolę i w tym też będą).

Tekst jest przecież wycinkiem. rzeczywistości, nie da się opisać wszystkiego, dlatego jeszcze o ile zarzuty Referenta sa na temat (bo o internecie Zapiskowicz pisał), to Tybet już niekoniecznie.

Znikam i spadam.


grzesiu

zostawmy ten nieszczęsny Tybet. chodzi o to, że potęga Chin jest budowana na ludzkim nieszczęściu. w ogromnej mierze. nie da się pisać o tym kraju pomijając skwestie praw obywatelskich. łamania tych praw. to znaczy, da się, ale tak jak już pisałem, daje to obraz niepełny i zakłamany. podobnie jak relacje intelektualistów europejskich z kwitnącego ZSRR lat 30. kwitnącego terrorem i głodem.

autor pokazał jedną stronę medalu. i ja na to zwróciłem uwagę. jeżeli domagałem się żeby pisał o drugiej, to to odwołuję. nie musi.


Nie, no spoko,

ja się ciebie nie czepiam, po to sa komentarze w necie, by się z autorem nie zgadzać, dla mnie to nie koniec świata, powód do obrażania się itd

Wystarczy poczytać se blogi z brogrolki Barta i flejmy lewackie, jak oni się kłócą niekiedy ostro, ale nikt się nie obraża/ucieka itd, najwyżej ban dostaje:)


grzesiu

dokładnie. barta dawno nie czytałem. ale wiem o co kaman :)


a te X to coś znaczyły?

jakieś bany???

W “Życiu” Keitha Richardsa, gdy znajdowały się w listach jego do ciotki, to oznaczały bodaj buziaki. A tu nie???

Obawiam się, że następną relację z Państwa Środka to nieprędko przeczytamy. No i spodziewam się stuku-puku bezpiecznaików chińsko-komunistycznych do mych drzwi. A wszystko przez komenty! Durnota…

I to na poczatek roku.


Grzesiu

Bart jest the best, zwłaszcza, gdy opisał “doktora” Tombaka – Samo Złoto!!!


Wojtku

欢迎!
proponuję, żebyś
松懈!

Pozdrawiam, licząć, że wyprodukowany w Chinach Mac przetłumaczył moje powitanie właściwie…


Panie Zapisku :)

Czuję się pominięta :)
Ja też ponaglałam Pana do pisania pod poprzednią notką.

Mnie, jak to pewnie większość kobiet, zainteresował temat “ożenkowy”.
Bardzo ciekawy, oderwany od naszej rzeczywistości. Kto wie, może już niedługo.
Pozdrawiam :)


Komentarze

Dorcia Blee

Nadrabiam przeoczenie i w związku z tym pierwszy komentarz dedykuję Pani :-)
Temat ożenkowy myślę w najbliższej przyszłości pociągnąć i poświecić mu jeden większy wpis, bo to bardzo ciekawy i wdzięczny temat :-)

Referent

Panie Referencie, szkoda, że usunął Pan komentarze.

Pana reakcji na mój wpis – przyznaję – nie zrozumiałem. Opisałem, jak wyglądają zmiany w Chinach związane z zakładaniem kont na serwisach mikroblogerskich. Nie napisałem, czy to dobrze, czy to źle – właśnie z tego powodu, że nie traktuje moich czytelników jak idiotów.

Ja Panu – mojemu gościowi i Czytelnikowi – zaprezentowałem pewną sprawę. Miał Pan okazję przeczytać o tym gdzie indziej? Śmiem wątpić. U nas o Chinach albo się pisze przez pryzmat komunizmu, Tybetu i czasem Ujgurów, albo przez pryzmat niesamowitego tempa wzrostu gospodarczego (zazwyczaj ograniczając się do podania kilku liczb i jakiś historyjek).

Ja staram się wyłamać z tego schematu, bo uważam go za mało interesujący (ile można o jednym i tym samym pisać?) i przedstawiam trochę inny obraz Chin – takich, jakimi żyją sami Chińczycy.

Ihsahn

“baw się dobrze. nie ma to jak urządzić się w największym łagrze na świecie”.

Wyjątkowo nieuczciwe postawienie sprawy. Rozumiem, że ja tutaj pracując miałbym być bydlakiem, Ty zaś korzystając z tego, co w Chinach jest produkowane jesteś ok?

W przeciwieństwie do Ciebie ja mam możliwość reagowania gdy np w chińskiej fabryce widzę, że np jakiś production manager pomiata swoimi pracownikami. Ty nawet o tym nie wiesz, korzystając z dóbr wyprodukowanych w tejże fabryce.

Że to mało istotne? Zacznijmy od tych mało istotnych rzeczy, a na większe przyjdzie czas później. Ja się z motyką na słońce nie porywam, zamiast tego staram się być fair i działać tam, gdzie moje działania przynoszą jakiś skutek.

“my o tym wiemy
gorzej jak taki propagandowy tekst przeczyta ktoś, kto nie ma pojęcia o tym, ze w Chinach w świetle “prawa” morduje się niewinnych ludzi. że na potęgę tego kraju, robole zapieprzają po 18 godzin w warunkach jakie są poniżej wszelkich norm. dla kogoś takiego, po lekturze tego produkcyjniaka, ChRL będzie fajnym krajem, o dynamicznym rozwoju. raj na ziemi. coś podobnego jak teksty na oficjalnej stronie KRLD. tylko, że w tamte bajki to tylko przedszkolak by uwierzył.”

Ok, czego bym nie napisał o Chinach, to będzie źle. Rozwój gospodarczy Chin jest faktem. Ale – mówi Ihsahn – ‘na potęgę tego kraju robole zapieprzają po 18 godzin w warunkach jakie są poniżej wszelkich norm’.

‘Na potęgę tego kraju’ – a iowszem, tak jak i Ty zasuwasz na potęgę Polski (jeśli pracujesz w Polsce). Przy okazji i na siebie, zarabiając pieniądze. Być może to Cię zaskoczy, ale chińscy ‘robole’ jak ich określasz, też zarabiają, tutaj się nie pracuje za miskę ryżu.

‘po 18 godzin’ – zgadza się, często tak właśnie jest. A wiesz że jak się zapieprza np tylko 12 godzin to taki ‘robol’ zmienia fabrykę, bo wychodzi z założenia, że on jest od pracy. Jak jej nie ma na 18 godzin, to trzeba pracę zmienić, bo przecież te 18 godzin przekłada się na kasę, jaką tenże ‘robol’ dostanie. I kasa ta jest większa niż za pracę 12 godzin.

‘w warunkach jakie są poniżej wszelkich norm’ – jakich norm? Unijnych? To akurat całkiem zdrowe, że się nie bawią w takie regulowanie wszystkiego.

‘chodzi o to, że potęga Chin jest budowana na ludzkim nieszczęściu. w ogromnej mierze.’
Ok, ciężko doprawdy polemizować z takim stwierdzeniem – nie wiem, jak zmierzyć to ‘w ogromnej mierze’

Na koniec dyskusji, jaka się wywiązała w czasie mojej nieobecności raczyłeś mi przyznać prawo do pisania o czym chcę. Cieszę się, dzięki! :-)

Sergiusz

O restauracji ‘Szanghaj’ w Gdyni pamiętam i prędzej czy później tam trafię, żeby samemu ocenić prawdziwość serwowanych dań :-) Zacznę pewnie od łososia, za którego dzięki!

Jotesz

Nie ma za co dziękować. Jeśli dzięku mojemu wpisowi dowiedział się Pan czegoś nowego o Chinach, to cieszę się :-)

Zawsze może też Pan powiedzieć znajomym, że na Tekstowisku można przeczytać ciekawe (bo inne niż serwowane w naszych mediach) rzeczy o Chinach ;-)

Co do następnej relacji/notki z Państwa Środka – nic nie obiecuję, bo masa obowiązków, ale proszę się nie obawiać – prędzej czy później kolejny wpis będzie.

Magia

Droga Magio, ja też nie rozumiem zasadność stawianego zarzutu, że piszę o tym, o czym mam ochotę i co uważam za ciekawe i warte wzmianki. Ale ok – moje prawo pisać o czym mam ochotę, prawo zaś komentujących twierdzić, że powinienem pisać coś innego :-)

Merlot

Panie Merlocie, Mac spisał się na medal (no ok, bez przesady, w końcu to nie mecyje), krzaki w jak najlepszym porządku.

Co do Pana rady – proszę się nie obawiać, ja jestem wyluzowany i spokojny. Róźne rzeczy o sobie słyszałem przy okazji mojego pobytu w Chinach, więc jestem już na nie uodporniony. Pan Docent czy Pan Referent mają własne zdanie – i świetnie, nikt nie musi się zgadzać z moimi wpisami. Jeśli dowiedzieli się czegoś nowego o Chinach – cieszę się. Zrobią z tą wiedzę na co mają ochotę. Ja im nie każę się zachwycać Chinami.

Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za komentarze. Tak prawdę mówiąc, to nie spodziewałem się takiej liczby komentarzy pod moją notką – ale jak widać zainteresowanie Chinami rośnie ;-)

Wojtek/Zapiskowicz


Doc, czy w ostatnim komencie jest link?

Bo bym se kliknął:), a nie działa.

P.S. Zapiskowiczu, na nowym odrodzonym TXT jak na razie jesteś rekordzistą, bo twój tekst zgromadził najwięcej komentarzy:)


juz

ok. nie jest to tekst o Tybecie, jak mogłaby sugerować ścieżka w linku.


Docencie...

...porażający tekst! Dobrze, że go podałeś, ale niepotrzebnie poprzedziłeś go takimi tyradami o tyranii. Gdybyś go właśnie tak włączył, bez podkreślania, jak ciebie wkurza “przemilczanie” autora, który pisał o czymś innym, to efekt tego linku byłby jeszcze bardziej porażający…

pzdr


joteszu

nie, nie wkurza mnie. ale fakt, niepotrzebnie się produkowałem.

pzdr


Doc,

Ihsahn

ale fakt, niepotrzebnie się produkowałem.

pzdr

Potrzebnie:)


Panie Zapisku

Szęśliwego Nowego Roku :)


NO właśnie napisz

cuś o tym roku wodnego smoka i przyłączam się do życzeń Dorcii:)

pzdr


Subskrybuj zawartość