Pisząc o Chinach


 

Zrobiło się głośno o Chinach.

Czyżby podano jakieś dane ekonomiczne? A może informację o przejęciu przez firmę chińską jakiegoś giganta zachodniego? Nie. Nic z tych rzeczy. Tym razem o Chinach głośno przy okazji wydarzeń w Tybecie.

Nie będę pisał w tym wpisie o samych wydarzeniach w Lhasie.

Napiszę o moich wrażeniach – o tym, czego się dowiedziałem o Chinach, czytając wiadomości na polskim portalach internetowych, czy też wpisy na blogach.

Na początek – krótka dygresja.

Jak to się dzieje, że o Chinach w Polsce pisze się przy okazji dwóch rodzajów wydarzeń:

- publikowania danych ekonomicznych – praw człowieka

Czy to naprawdę wszystko, co w Polsce ma się do pokazania, napisania, powiedzenia o Chinach?

W pierwszym przypadku – danych gospodarczych – zazwyczaj podaje się niesamowite tempo wzrostu gospodarczego. Ale tak na zasadzie – gdzieś tam, za siedmioma lasami, za siedmioma górami jest kraj, który utrzymuje dwucyfrowe tempo wzrostu gospodarczego. Nas to w sumie nic nie obchodzi, ale można o tym napisać – to w końcu jakiś news jest.

W drugim zaś przypadku – nagle się okazuje, że ten kraj, który cieszy się takim wzrostem gospodarczym staje się imperium zła wszelakiego, bijąc na głowę Koreę Północną, Kubę i jakie tam jeszcze inne państwo sobie wstawisz Drogi Czytelniku. Wtedy pisze się o państwie totalitarnym, o komunistycznych Chinach.

Zastanawiający dobór tematów. I sposób pisania.

Czego się więc dowiedziałem tym razem o Chinach? Tak – już to napisałem. Komunistyczne Chiny. Mordują. Biją. Olimpiada śmierci. I tak dalej, i w ten deseń.

Takie pytanie mi się nasuwa – dlaczego nagle wszystkich Chińczyków wrzuca się do jednego worka? Dlaczego nie podaje się konkretnych osób, pod adresem których kieruje się ten wszystkie słowa? Ja wiem, że Chińczyków jest tak dużo, że łatwiej pisać o masie, niż o jednostkach. W końcu pochylić się nad każdym człowiekiem z osobna, zrozumieć każdego – to zbyt trudne. Łatwiej napisać o Chińczykach. Komunistycznych Chinach.

Jeśli pisze się o robotnikach chińskich – też o wiele łatwiej powielać kalki – pracują za miskę ryżu. Po 12, 14, 16 a kto wie? Może nawet po 18-20 godzin dziennie? Nie mają żadnych ubezpieczeń. Zdani na siebie. Wywłaszczani. Wyrzucani.

Oczywiście – można pisać i tak. Tylko ile to ma wspólnego z prawdą?

Zapraszam tych piszących o komunizmie do wizyty w Chinach. Pokażę Chiny – takie prawdziwe. Te, w których jest i bieda, ale i nadzieja dla biednych – którzy swoją pracą są w stanie zapewnić sobie godziwe życie. Pokażę i tych, którzy mieli więcej szczęścia i mają pieniędzy naprawdę sporo.

Wezmę do fabryk chińskich. Nie tych zachodnich. Tych chińskich, gdzie szefem jest Chińczyk. Gdzie brak przepisów BHP, inpekcji pracy i kto wie, jakiego innego jeszcze biurokratycznego idiotyzmu. Porozmawiamy z tymi robotnikami. Posłuchacie, co Wam powiedzą – jak się wszystko zmienia w Chinach. Jak się poprawia. Dla jednych wolniej, dla innych szybciej – ale zmienia się na lepsze.

Może wtedy zacznie się pisać o Chinach inaczej?

I tylko obawiam się jednego – Ci, którzy piszą o tym kraju, przyjeżdzając tutaj mają już jakieś swoje plany: co i jak napiszą. Mają swoją tezę, którą potem starają się udowodnić.

Znowu możnaby więc zapytać – ile to ma wspólnego z prawdą?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

hmmm

jeszcze jak udzielałem się w AI mieliśmy spotkanie z dysydentami z Chin. padło pytanie o Tybet i oni ci dysydenci do upadłego zaczęli bronić tezy że Tybet jest integralną częścią Chin … nie wiem o Chinach można powiedzieć dużo i nic nie powiedzieć

pamiętam jak na zajęciach z Chin wykłócaliśmy się z facetką o prawa człowieka … że pałka elektryczna w dupie tak samo boli bez względu na to czy jest się z kultury konfucjańskiej uległości czy europejskiego indywidualizmu…

Tybet jest od ponad 50 lat pod okupacją chińską ... pokaż mi proszę jaka jest nadzieja dla Tybetańczyków? uciec przez Himalaje?

Chiny mają zresztą fajną politykę nie tylko wobec Tybetu ale też bardzo sznują muzułmanów, chrześcijan, Falun Gong … normalny kraj … ZSRR w latach 80 też był fajne i na zachodzie kochali Gorbiego …

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


...


Docent

przez Himalaje też ciężko się przedrzeć. Funkcjonariusze “nowych, demokratycznych Chin” zwykli uciekinierom strzelać w plecy:

30 września 2006 roku na oczach setek zachodnich himalaistów, którzy natychmiast przekazali tę informację przez telefony satelitarne, funkcjonariusze wujing, paramilitarnej Ludowej Policji Zbrojnej (LPZ), otworzyli ogień do grupy kilkudziesięciu uchodźców na granicznej przełęczy Nangpa-la, zabijając co najmniej dwie osoby. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych bezzwłocznie doniesienia te zdementowało. Kiedy kilka dni później okazało się, że wspinacze zrobili zdjęcia zwłok kilkunastoletniej mniszki i aresztowanych dzieci, Pekin oświadczył wtedy, że zaatakowani przez „przestępców” żołnierze strzelali w obronie własnej. Wkrótce potem ujawniono film, na którym widać, jak funkcjonariusze przyjmują pozycje strzeleckie, spokojnie mierzą i strzelają z karabinów szturmowych w plecy bezbronnych, oddalonych od nich o ponad sto metrów kobiet i dzieci. Tym razem władze chińskie odmówiły komentarza, informując zagranicznych dyplomatów, że była to po prostu „normalna procedura strzeżenia granicy”. Z pewnością obowiązuje ona nadal, ponieważ nie ukarano winnych tamtego zabójstwa, a LPZ strzelała do tybetańskich uchodźców również w październiku 2007 roku.

źródłó: http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/


Magia

fakt … byłem jakiś czas temu na spotkaniu z lamą który uciekł właśnie przez Himalaje … dużo ludzi ginie … z raju uciekają, niewdzięcznicy

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Magio, Docencie

To ja dodam, że taki “wolnościowy” sarkazm nic nie kosztuje. Zwłaszcza Magia ustawia się wobec wypowiedzi Wojtka metodą “maksymalizacji” wniosków. Tymczasem moim zdaniem Wojtek wcale nie napisał, że “Chiny są OK”, a “demokratyczny świat się tylko sarkastycznie wymądrza”. To jest tekst o jednostronności spojrzenia, o patrzeniu na “resztę świata” tylko przez “własne okulary”. Jest w tym jakieś kurczowe trzymanie się czarno-białej optyki, do tego najczęściej w wykonaniu ludzi znających sprawy tylko ze słyszenia.

Jasne, że byłoby lepiej, gdyby Tybet był wolnym krajem, choć nie wiem, czy wolny świat nie zechciałby tam wówczas w ramach eksportu zachodniej demokracji zainstalować przy okazji sojuszniczej bazy wojskowej czy innych dyskretnych wywiadowczych wynalazków.

Problem z większością ludzi szczerze zaangażowanych w obronę praw człowieka jest taki, że zwykle nigdy nie zdają sobie sprawy, że ich rodzime demokracje używają ich w roli “żywej tarczy ideologicznej”, w praktyce mając gdzieś prawa człowieka, a realizując swoje cele militarne itp. interesy.

Oczywiście opinia publiczna w zachodniej demokracji to potężna broń i stąd nasze przekonanie o naszej społecznej sile sprawczej, ale to działa tylko na terenach zachodniej demokracji. Tam może to zadziałać pośrednio.

Mając w pamięci takie przeróżne nie-pięknoduchowskie zastrzeżenia, teraz dopiero zadajmy sobie na trzeźwo pytanie Docenta:

Pokaż mi proszę jaka jest nadzieja dla Tybetańczyków?

Innymi słowy, jak możemy przyczynić się do realnej zmiany położenia Tybetańczyków, nie wpadając jednocześnie w pułapkę bycia narzędziami realizacji celów politycznych grup interesu, dla których prawa człowieka to tylko użytkowe hasło bojowe?


sergiuszu

trzeźwe i realne propozycje od wielu, wielu lat zgłasza Dalajlama … i co na to Chińczycy? widzimy od paru dni…

Tenzin Gyatso mógł być nadzieją dla Tybetańczyków, bo z jego podejściem do tradycji, do postępu i do człowieczeństwa, Tybet byłby dziś bez wątpienia innym krajem niż feudalne i zacofane państwo sprzed chińskiej inwazji … gdyby dano mu szansę...

teraz “żądania” Dalajlamy są minimalistyczne do bólu i za to mają do niego żal młodzi Tybetańczycy, ci z Tybetu i ci z diaspory na całym świecie

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Sergiuszu

30 lat temu też tak o Polsce pisałeś? (Zakładając, że byłeś).
Pasowałoby, jak ulał. A do “enerdówka” jeszcze lepiej.
Niektórych sytuacji po prostu nie wypada relatywizować.
——-
“To ja dodam, że taki “wolnościowy” sarkazm nic nie kosztuje. Zwłaszcza Magia ustawia się wobec wypowiedzi Wojtka metodą “maksymalizacji” wniosków.”
——-
Nie znasz mnie, więc mów tylko za siebie. To taka prośba, która też nic nie kosztuje.


O chińskim totalitaryzmie można morzem prawdy okrutnej pisać

o doświadczeniach na ludziach, o więzieniach, torturach, morderstwach, głodzie, i braku nadziei.
Cóż to za życie z przetrąconym kręgosłupem moralnym?
Pochwała dla kata?


Ale mnie się wydaje, że oni

Od zawsze tak żyli, panie Marku. I przyzwyczaili się.

Choć z drugiej strony mogę tkwić w błędzie, wlasnie z tego powodu, ze w mediach nie ma nikogo, kto pokazywalby mi Chiny takie jakie są. Z reporterskiego punktu widzenia. I historycznego.

Wojtku?

Human Bazooka


Jest, są

Krzysztof Łoziński i inni z Kontratekstów
www.kontrateksty.pl


Dzięki

już lecę czytac

Human Bazooka


Docencie

To będzie taka dygresja, choć na temat.

Czasu nie cofniemy, więc oceniając sensowność i skuteczność działań, trzeba brać pod uwagę stan zastany na teraz.

W skali makro (tej międzypaństwowej) od początku świata funkcjonuje tylko jedno prawo: prawo silniejszego. Czasem moderowane przez zbieżność interesów ze słabszymi, mniejszymi. Na Zachodzie moderowane przez siłę opinii publicznej – choć ta ostatnia jest dzięki mediom podatna na coraz prostsze manipulacje ze strony ludzi władzy.

Gdyby Polska leżała tam gdzie Tybet, nie bylibyśmy dzisiaj wolnym krajem. Nie dlatego, że ludzie dobrej woli, walczący o prawa człowieka by się nami nie zainteresowali. Raczej dlatego, że dla Zachodu nasze położenie geograficzne byłoby bardziej kłopotliwe niż korzystne – z punktu widzenia polityków i wojskowych wolnego świata.

Zachód nam pomógł w latach 80-tych XX wieku, bo to się mu opłacało. Jak wiemy, w 1939 a także w 1945 opłacało się Zachodowi co innego. Podobne zmiany nastawienia ze strony wolnego świata, mimo zupełnie innych kontekstów, przeżył i przeżywa nadal taki Irak choćby.

Czy ktoś może mieć złudzenia, że ze względu na taką zmienność uczuć i interesów, polityczny, demokratyczny Zachód jest dla Chin, podobnie jak dla świata Islamu, czymś więcej niż jedynie zgniłym fałszywcem, hipokrytą wycierającym sobie gębę frazesami o prawach człowieka? Czy nie to właśnie budzi u nich taką irytację pod naszym adresem?

Idąc dalej, ta nasza polska wolność okazała się w dużej części papierowa, bo jak na razie ludzie reżimu, który niby oddał władzę, a w zasadzie podzielił się nią z częścią “wolnościowej” opozycji, są nietykalni. Dodaj do tego nie tylko konsekwencje Okrągłego Stołu, grubej kreski, ale dalej sprawę WSI, a zobaczysz, że w istocie to był i jest jakiś dość standardowo żenujący spektakl dla naiwnych, a nie żadna tam wolność czy prawa człowieka w praktyce. Wolność to mamy jako bonus, przy okazji, bo się w pakiecie opłacało.

Wspominam o tym specjalnie, bo znamy te “cuda dla publiki” z własnego podwórka i powinniśmy choćby z tego powodu trzeźwiej patrzeć na wydarzenia w dalekim nam Tybecie, zwłaszcza jeśli są nam znane z drugiej lub trzeciej ręki.

Czy immanentne wyrachowanie polityków oznacza, że walka o prawa człowieka jest pozbawionym sensu dziwactwem naiwnych pięknoduchów? Czy to oznacza, że wysyłanie władzom w Pekinie koszulek “Made in China” nie ma sensu?

Moim zdaniem ma sens i to często są w naszej sytuacji najbardziej skuteczne działania, na które każdego z nas realnie stać. To jest konkret.

Ale jeśli nie chcemy, żeby jacyś wyrachowani cwaniacy z wolnego świata nie przerobili tego naszego konkretu na własną amunicję, to musimy patrzeć szerzej i głębiej zaglądać w rzeczywistość, poza newsowo-sensacyjne relacje w mediach.

I o tym moim zdaniem jest tekst Wojtka, w każdym razie ja go tak odczytałem.


Magio

Bez urazy, piszę odnosząc się nie do Ciebie, tylko do tego co/jak napisałaś.

A taki chwyt z pytaniem, czy to samo napisałbym 30 lat temu, jest, wybacz Damo, niestosowny, pisz tak do Azraela, nie do mnie. To jest właśnie ta “maksymalizacja” tak typowa dla pseudo-dyskusji bejsbolowych na S24. Zobacz co sama robisz, zanim to powtórzysz.


Sergiuszu

Najmocniej przepraszam, już mnie nie ma.


Magio

Pardąsik, ze tak miedzy wodke a zakąskę, ale nie rob, ze juz cie nie ma, plose:-)

Human Bazooka


Magio

Kto tu Cię wkurzył?
Dawać go, będziem bigos od nowa przyrządzać.
A Sergiusz?
Mówiłem mu sto razy by nie zjadał tej wszystkowiedzącej gęsi, którą trzymał na stryszku. Ale widzę, że on w święta całkiem pohamowania nie ma w jedzeniu.
Napił by się wódki, jak na przykład ja, to by się tak autorytarnie nie szarogęsił.

Przyłączam się do zdania szanownego Mad Doga, tyż plosę!
Bo buuuuuuuu zrobię!


I ja się przyłączam

Magio
Widzisz jak rzęsami trzepoczę :))


s e r g i u s z

Dalajlama dla Tybetu chce teraz tylko jednego – żeby nikogo nie mordowano i żeby ludzie, Tybetańczycy mogli żyć u siebie tak jak zawsze.

Dalajlama mówi, że nie chce wyrzucać Chińczyków którzy mieszkają w Tybecie chce żeby LUDZIE żyli ze sobą w zgodzie

Dalajlama jest ugodowy do bólu … niestety dziś nie ma miejsca dla ludzi takich jak Tenzin Gyatso, jak Gandhi …

dlaczego w Tybecie ta garstka ludzi musi zdechnąć? ... tak jak zdychają Aborygeni, Indianie … dlaczego nie mogą żyć tak jak żyli od lat? komu to wadzi?

Tybet może umrze (pewnie tak będzie jeszcze za naszego życia), ale nie umrze filozofia (religia, duch – jak kto woli), która tam się zrodziła …

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Docencie

Nie wierzę w śmierć Tybetu!

Władze chińskie z pewnością stosują prowokacje, i mają nadzieję na eskalację tego napięcia, w końcu to jedyne alibi jakie mogą zmontować, by kontynuować swoją politykę “przyłączania” Tybetu do Chin.

Skoro nie dysponujemy siłą militarną ani dyplomatyczną ani gospodarczą, by wpływać na politykę władz Chin wobec Tybetu, to używajmy naszej “słabości” jako broni, ale używajmy! Dlatego popieram takie akcje jak wysyłanie do ich władz koszulek.

Można robić wiele poza wysyłaniem koszulek, można promować, publikować wiedzę o współczesnym Tybecie, robić z tego temat, ale nie na zasadzie “akcja Tybet”, ale przez pokazywanie możliwie wielu aspektów tamtejszej rzeczywistości, także przez relacje z Chin, i jak najwięcej z pierwszej ręki. W przeciwnym razie zbyt wiele zajmuje odfiltrowanie typowego dla mediów “koloryzowania”, nie mówiąc o zwykłej manipulacji informacją, choćby przez przemilczenia.

I coś jeszcze: tu nie chodzi tylko o Tybet. Chodzi o nasze realne działanie, nas, zwykłych ludzi, o działanie które jest czymś więcej niż komentowanie z fotela widza.


Sergiuszu!

Mam wrażenie, że walczy Pan z wiatrakami. Nikt nie podważa Pańskiego punktu widzenia. Natomiast nie ma potrzeby atakowania Magii…

Natomiast odsyłanie koszulek Made in China jest dobre jako symbol (odesłać jedną), natomiast innych nie należy kupować!

A do Chin wysyłać koszulki wyprodukowane w dowolnym innym kraju z nadrukami „uwolnić Tybet”, „Chińczycy do domu” itp., najlepiej po chińsku. Jeżeli Polska obłożyłaby towary z Chin Ludowych cłami przeznaczonymi na chronienie praw ludzi w Tybecie, to myślę, że byłoby to znacznie lepsze niż nakręcanie im koniunktury poprzez kupowanie koszulek.

To tyle

Pozdrawiam


Panie Jerzy

To nieporozumienie. Ja nie atakuję, tylko się bronię. Magia najpierw “napadła” na Wojtka, a później na mnie, zapewne w dobrej wierze, ale swoim niezrozumieniem tego co napisałem, a raczej przypisaniem mi naprawdę niecnych intencji, zrobiła coś co się nazywa personalnym atakiem. Magia już nie raz pokazała pazurki w boju, więc nie obawiałem się odparować tego ataku odesłaniem do Azraela, bo to w moim mniemaniu uosobienie postawy, którą Magia zaatakowała, atakując mnie. Zwyczajnie się chyba nie zrozumieliśmy, albo pisaliśmy za szybko.

Magio, nie obrażaj się, tylko naostrz pazurki ;)


odpowiedzi, komentarze

Pan Docent Stopczyk

„O Chinach można powiedzieć dużo i nic nie powiedzieć”

Bardzo celne sformułowanie.

Sam łapię się na tym, że czasami myśle sobie co i czy w ogóle napisać.

Szczególnie w takich przypadkach, kiedy nagle robi się o Chinach głośno i wszyscy prześcigują się w pokazywaniu swojej wiedzy o tym kraju.

Czasami można przeczytać wyważone głosy. Ale częściej są takie właśnie, jak to napisałem we wpisie. Nagle wszystko jest czarno-białe. Chiny – złe, komunistyczne, mordercze. Zachód – jedyny słuszny ze swoimi prawami człowieka.

ZSRR w latach 80 też był fajne i na zachodzie kochali Gorbiego … „

Panie Docencie. No właśnie. Nie zauważa Pan różnicy? Obecne Chiny też są fajne – dla swoich obywateli. Fajne o tyle, że dają szanse godnego życia.

Ile już się mówiło o tym, ile to ludzi zginęło z głodu za czasów Mao (w wyniku tzw Wielkiego Skoku)? Ilu zginęło w trakcie Rewolucji Kulturalnej? Nie widziałem tych Chin. Ale rozmawiałem z wieloma Chińczykami. I mówili mi, jak to wtedy było. I pokazywali w tym czasie na wszystko dookoła nich, mówiąc – „Popatrz, jak się Chiny zmieniły.”

A że zachód nie kocha włodarzy Chin? To już problem zachodu – chciałoby się rzec. Zwykłych Chińczyków nie interesuje, kto jest u władzy. Nie interesuje o tyle, dopóki mogą żyć, zarabiać na siebie.

To nie jest Polska, gdzie każdy ma swoją opinię na dokładnie wszystkie tematy. Tutaj jak się nie znasz na polityce, to jej nie komentujesz. Jak się nie znasz na produkcji, to nie komentujesz. Nie wiesz nic o nauczaniu fizyki – to się nie wypowiadasz o nauczaniu fizyki. Proste. I wszystko jakby lepiej poukładane.

Przykład prosty z brzegu – żeby być dyplomatą chińskim, trzeba pokończyć odpowiednie szkoły, przejść przez masę egzaminów. I być osobą sprawdzoną. I wszyscy Chińczycy wiedzą, że jak mają ambasadora, dajmy na to – w Polsce, to jest to osoba, która przez to sito przeszła. I dlatego jak widzą polskich dyplomatów/polityków, to się zastanawiają, jak marny musi to być kraj, w którym nawet dyplomaci/politycy są tak mizerni.

„z raju uciekają, niewdzięcznicy”

Panie Docencie. Dla Pana to nie ‘raj’ ani ziemia obiecana – zgoda. Dla części ludzi, którzy mieszkają w Chinach to też nie raj. Ale mimo wszystko jest tu cała masa ludzi, którzy żyją i nie narzekają.

Droga Magio

Ok – nie komentujesz. Ja to rozumiem. Czytając wpisy na blogach często nawet nie mam ochoty postawić takiego wielokropka. Bo tak sobie wtedy myślę – po co w ogóle tu cokolwiek mówić? Mam tylko nadzieję, że tym wpisem choć trochę pokazałem, że tu naprawdę nie ma sytuacji zero-jedynkowej, czarno-białej. Że to wszystko jest skomplikowane. Że nie ma prostych wyjaśnień. Że nie wszyscy Chińczycy są źli. Nie wszyscy strzelają ludziom w plecy.

„30 lat temu też tak o Polsce pisałeś? (Zakładając, że byłeś).
Pasowałoby, jak ulał. A do “enerdówka” jeszcze lepiej.
Niektórych sytuacji po prostu nie wypada relatywizować.”

Magio. 30 lat temu mam nadzieję, że taki Amerykanin na ten przykład też nie odbierał całej Polski jako tego komunistycznego, złego kraju. Więc dzisiaj, gdy czytam: „Chiny to, Chiny tamto”, to sobie właśnie myśle, że przecież nie można uogólniać.

Sergiusz

Tak – to nie jest wpis na zasadzie: Chiny są rajem. Bo takiego raju nie ma na tym padole. To jest wpis o tym, jak to się uogólnia.

Co do wolnego Tybetu i baz sojuszniczych – bardzo celne. Ja od siebie mógłbym dodać – a może by ten zachód nagle zaczął prawić Tybetańczykom o tolerancji? Może by nakazał jedzenie szcztućcami?

„Problem z większością ludzi szczerze zaangażowanych w obronę praw człowieka jest taki, że zwykle nigdy nie zdają sobie sprawy, że ich rodzime demokracje używają ich w roli “żywej tarczy ideologicznej”, w praktyce mając gdzieś prawa człowieka, a realizując swoje cele militarne itp. interesy.”

Celne. Też tak to widzę, jako Pana (rząd) i sforę psów (bez obrażania – to tylko taki obraz). I oto Pan pozwala psom na poujadanie na sąsiada, u którego muzyka za głośno gra, a to już jedenasta w nocy. Psy szczekają, karawana jedzie dalej – Pan następnego dnia z sąsiadem przy wódce prowadzić będzie rozmowy do poźnej nocy.

Nie jest tak?

„Mając w pamięci takie przeróżne nie-pięknoduchowskie zastrzeżenia, teraz dopiero zadajmy sobie na trzeźwo pytanie Docenta:

Pokaż mi proszę jaka jest nadzieja dla Tybetańczyków?

Innymi słowy, jak możemy przyczynić się do realnej zmiany położenia Tybetańczyków, nie wpadając jednocześnie w pułapkę bycia narzędziami realizacji celów politycznych grup interesu, dla których prawa człowieka to tylko użytkowe hasło bojowe?”

Ech. No i to jest właśnie pytanie. Niestety mamy do czynienia z sytuacją, gdzie grono ludzi zaciekle broniących Tybetu robi największy hałas, a dla odmiany rządy w ogóle chowają głowę w piasek. A może chociażby jakieś stypendia dla Tybetańczyków? Dla Chińczyków?

Chcecie ich przekonać do swoich racji? Spędźcie czas z nimi – poznajcie ich. Rozmawiajcie. Spokojna rozmowa może dać naprawdę sporo. Zgadza się – to strasznie powolny proces. Ale myślicie, że krzykiem coś szybciej zdziałacie?

Pan Marek Olżyński

„O chińskim totalitaryzmie można morzem prawdy okrutnej pisać o doświadczeniach na ludziach, o więzieniach, torturach, morderstwach, głodzie, i braku nadziei. Cóż to za życie z przetrąconym kręgosłupem moralnym? Pochwała dla kata?

Panie Marku. Pisałem, ale powtórzę – Chiny się zmieniają. O braku jakiej nadziei Pan pisze? O jakim głodzie? Niech Pan spojrzy, jak się Chiny zmieniły na przestrzeni ostatnich 30 lat. Mało zmian? Kropla drąży kamień, Panie Marku.

Panie Marku, jeszcze tylko o Panu Łozińskim –

chciałoby się zapytać – co Ci Chińczycy zrobili Panu Łozińskiemu? Wie Pan, o Chinach można pisać mając kontakt tylko z członkami Partii. Pisałoby się wtedy o kryminalistach w Tybecie. Można pisać mając kontakt tylko z dysydentami – wtedy pisałoby się o tych potworach Chińczykach. Czy to ma być prawdziwy obraz?

Mad Dog

„Od zawsze tak żyli, panie Marku. I przyzwyczaili się.”

Zgadza się Mad Dog’u. Żyli tak – władza to jest władza. I z nią się nie dyskutuje. Władza ma zapewnić ludziom byt – pracę, za która dostanie się płacę pozwalającą na w miarę normalne życie.

Ale też, jak piszę – Chiny się zmieniają. Ludzie się uczą nowych rzeczy. Nowych idei. Innego spojrzenia na wiele rzeczy. Nie wymagajmy tylko, że nagle się wszystko zmieni. To jest powolny proces.

„Choć z drugiej strony mogę tkwić w błędzie, wlasnie z tego powodu, ze w mediach nie ma nikogo, kto pokazywalby mi Chiny takie jakie są. Z reporterskiego punktu widzenia. I historycznego.”

Ano właśnie. Tylko pytanie brzmi – czy nasze media są zainteresowane przedstawianiem Chin?

Jeśli kogoś się wysyła z myślą o zrobieniu materiału o Chinach – to z góry założoną tezą.

Piszemy o wzroście? Ok – pokaże się dane, jakieś wieżowce i będzie.

Piszemy o bogaczach? Ok. Ale, żeby nie było tak, że to normalny kraj, to weź znajdź mi jakiegoś milionera chińskiego, który postawił jakiś szkaradny pałacyk. Niech się ludzie pośmieja z takiego gościa – „Haha, tyle ma pieniędzy, a gustu za grosz.”

Piszemy o biedzie? Ok – weź jakiś autobus, tylko taki najbardziej zdezelowany, bo taki to pewnie jedzie na jakieś kompletne zadupie. I na miejscu zrób jakiś materiał – wiesz, ludzie głodujący, żebracy, wyliniałe psy i koty. Niech zobaczą prawdziwe Chiny.

Wszyscy

dziekuję za wszystkie wpisy. Cieszę się, że prowadzimy taką rozmowę na Tekstowisku. O Chinach warto rozmawiać. Ale rozmawiając – wiedzmy, że tu ciężko jest o prosty, czarno-biały obraz tego kraju.

Pozdrawiam,
Wojtek/Zapiskowicz


Wojtku, nic nie jest

czarno – białe. w oparciu o to stwierdzenie, można pokusić się o relatywizację wszystkiego. także sytuacji w Chinach. słusznie jednak zauważyła Magia – relatywizm to wygodniactwo. prawda jest prosta i nie ma co owijać w bawełne – rzeczy opisywane przez Magię i Marka są po prosty faktem i to, ze jeszcze 10 lat temu było gorzej, niczego nie zmieniają. bo to, że jest “lepiej” nie oznacza, że “dobrze”.
Pisał także o tym Pan Yayco – prawda jest jedna i można wprawdzie opisywać rzeczywistość dookoła tej prawdy, ale nie może to zaciemniać obrazu samej prawdy.
spędziłem trochę czasu w Pakistanie (oczywiscie bez porównania mniej do Twoich doświadczeń z Chinami) i potwierdzam Twoją diagnozę – powszechne postrzeganie takich miejsc najczęściej bardzo sie rozmija z rzeczywistościa na miejscu. tym bardziej właśnie relacje takich jak Ty, bedących na miejscu i żyjacych na miejscu, maja fundamentalne znaczenie dla poznania rzeczywistości we wszystkich odcieniach.
zagrożenia pewnie znasz – wiem po sobie, ze człowiek ma skłonność do “wybielania” miejsca ktore poznał. mam przekonanie, czytając Twoje posty, ze uda Ci się tego uniknąc i bedziesz nas raczył opisami w pelnej krasie barw.
pozdrawiam.


Ja, to już w zasadzie mogę umrzeć. Albo odejść.

Będę żył, jako zbiór cytatów.

Ale rzeczywiście tak właśnie napisałem i tak właśnie sądzę. A ponieważ jeszcze żyję, to się powtórzę.

Prawda jest jedna.

Jest to ta prawda, którą zapisał docent Stopczyk, pisząc o palce elektrycznej.

Reszta to oceny.

Oczywiście każdy ma prawo do swoich ocen i sympatii (ja wolę Zachód od Wschodu, dla przykładu), ale mylenie ich z prawdą jest albo głupotą, albo autodeifikacją.

Zasłanianie się wielokulturowością, tak popularne u wszelkiej maści postępowców, jest podwójnie bez sensu.

Po pierwsze, dlatego, że usprawiedliwiając jakiekolwiek zło, usprawiedliwiamy siebie, kosztem cudzego cierpienia, czasem życia. Mimo poświątecznej jeszcze empatii nie współczuję wcale komuś, kogo nie stać na to (w różnych dostępnych sensach zwrotu nie stać mnie na to), żeby kupić mysz, która nie została wyprodukowana w chińskim obozie koncentracyjnym. Nie współczuję mu tym bardziej, kiedy swoją chińską myszą (koszulką, telefonem etc.) usprawiedliwia globalną akceptację zła. Komputery nie są obowiązkowe.

Po drugie, dlatego, że to nie my aspirujemy do standardów chińskich. Jeszcze nie. Mam nadzieję, że nigdy nie.
Olimpiada nie jest chińskim wynalazkiem. Podobnie jak prawa człowieka. Chiny chcą części naszej kultury (olimpiady) mając w tyle resztę ( w tym – prawa człowieka)

Zwolennikom dwójmyślenia dam prosty przykład. Chiny (nie tylko, ale tutaj nie ma to znaczenia) chcą zalać Europę tanimi samochodami, których jedyną zaletą jest to, że są tanie. Jak życie ludzkie w Chinach. Nie spełniają żadnych norm bezpieczeństwa. Samochody te znajdą chętnych, którym do głowy nie przyjdzie, że w ten sposób przenoszą na grunt kultury Zachodu, chińskie „standardy” praw człowieka. Samochody nie są obowiązkowe. Nie trzeba poświęcać swojego i cudzego życia dla posiadania czegoś, co z daleka przypomina samochód.

PS
Drogi Autorze, stanowcze i jednoznaczne potępianie zła, które się dzieje w Chinach, nie oznacza wrzucania wszystkich Chińczyków do jednego worka. Teza taka jest równie bezzasadna, jako to ewentualne wrzucanie.

PS2
Czytając kolejny subwątek emigracyjny, zacząłem się zastanawiać, czy Administracja poprzestanie na samym tylko, ustnym kierowaniu na inne fora osób myślących inaczej (inaczej niż Administracja)? A może zamierza zrobić krok dalej i stosować wobec takich indywiduów środki mieszczące się w jej, określonym przez regulamin, imperium? Środki per se administracyjne.

Przyznam, że się tego nie spodziewałem po Administracji. Jak widać, każdy dzień przynosi nam nowe niespodzianki. Niekoniecznie przyjemne. Niekoniecznie zachęcające do pisania.

Pragnę niniejszym donieść, że powtarzam w powyższym wpisie tezy, które już na łamach TXT głosiłem. Przy odpowiednim ujęciu, można uznać, że stanowi to spam w rozumieniu regulaminu TXT. Ciekaw jestem, czy za ten czyn również zostanę skierowany na resocjalizację w S24?


Panie Yayco

Jezus chciał i zbawił miliony..
To fakt.
Czy Jezus słyszał o Chinach & Indiach?

To tylko wredne & racjonalizujące pytanie?
I dodatkowe, czy pan znasz Chiny i Indie?
Igła


/I Świat?/

Galileę?

I zostaw Olimpiadę na boku. Ona nie ma znaczenia.
Ot jeden klon wygrał z drugim mutantem. wsio

Igła


Panie Igło

z przykrością stwierdzam, że nie rozumiem Pana.
Do poznania lęku bólu i śmierci niepotrzebne są wycieczki zagraniczne, moim zdaniem


No to

zostawmy sprawę na boku.
Może ja się źle wyrażam, może pan źle rozumiesz?
To jam mam skłonność do lakonicznego i skrótowego pisania.
Igła


Panie Yayco

Ma Pan rację, że olimpiada to nie jest chiński wynalazek.
Ale Olimpiada to od dawna własność zachłannych tryków, bydląt prostych z całego świata.
Przyznali ją Chinom, ale niewyobrażalne wprost, kto wybiera gospodarza Igrzysk!
To jest większa komercja i fałsz niż wrestling. Że środowisko chwali?
Bo setki tysięcy darmozjadów z tego doskonale żyje.
Rywalizacja sovietów z zachodem, wywindowała toto na piedestał, a teraz MKOL głupich szuka po Świecie.
Ostatnie imprezy miały słabe wyniki oglądalności to wywlekli tam gdzie miliard potencjalnych. Jak będzie trzeba, wywleką tego trupa na Marsa.
Pozdrawiam

Ps. Do rzyci z takim sportem!


JacekJarecki, Yayco

a pamiętacie jakie triki robiła organizacja, ta od EXPO? Dokoptowali sobie w ostatnich tygodniach nowych członków którzy solidarnie zagłosowali na Koreańczyków, tak się ubija interesa…o Soczi nie wspomnę, tam zahandlowała Szewińska za Mistrzostwa Europy.
Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

A niech se ta robią ale zawodowo. Czego łapę wyciągają do budżetów, skoro mają reklamy i prywatnych sponsorów. Niech sobie chodzą sportowo albo stoją na głowach w wodzie.
Ale czy na to poza “wielką rodziną sportową” są chętni?


Panowie: Jacku Jarecki i Maxie

Muszę przyznać, że mam w nosie (albo gorzej) sport i Olimpiadę. Nie rajcuje mnie to i nigdy nie rajcowało.

Idzie mi raczej o to, że wpuszczamy Chiny (nie Chińczyków, to jest co innego) do Świata Zachodniego, a zbrodnie tłumaczymy odmiennością kulturową.

Gdyby na zabawkach był napis “wyprodukowano w obozie karnym nr 1543”, to zapewne wielu postępowców by krzyczało, że taki napis jest niewłaściwy i dzieci mogą się od niego uszkodzić. Ale jak nie ma napisu, to wszystko jest OK.

To, że Chińczycy, nawet dysydenci, twierdzą, że Tybet jest chiński, nie jest żadnym argumentem.
A ściślej jest takim samym argumentem jak te, które stały za odebraniem Polsce Lwowa i Wilna.


Panie Yayco

Bardzo mi przykro, ale zostałem totalnie źle zrozumiany, nie tylko przez Magię, widzę, że także i przez Pana. Zostałem także posądzony o relatywizm moralny oraz inne okropności. A ja jedynie zaprotestowałem przeciwko rzucaniu we mnie kotem maksymalizacji krzywdzącej opinii opartej na nieporozumieniu w rozmowie. Zaprotestowałem ostro, to fakt, ale w moim odczuciu adekwatnie do ciężaru oskarżenia pod moim adresem skierowanego. Szkoda, że Magia wykasowała swój pierwszy sarkastyczny komentarz. To bardzo przykre zostać publicznie posądzonym o etyczną podłość. Zwłaszcza gdy samemu za prawo do wolności innych bezinteresownie siedziało się w więzieniu za komuny (co prawda tylko 2 lata), gdy było trzeba, a nie pisało teksty azraelowe jakie dziś można przeczytać na S24, o jakich pisanie zostałem, bez zrozumienia, posądzony dziś. Właśnie tak się czuję. Paskudnie i przykro. Kot miał ostre pazury. Trudno. Idę do kąta to sobie przemyśleć.


Panie Sergiuszu

mam wrażenie, że wszyscy (zapewne i ja) dołożyli pewnych starań, żeby się wzajemnie nie rozumieć.

W szczególności nie zarzucałem Panu niczego z tego, o czym Pan pisze. Raczej wypowiadałem swój ogólny osąd o sprawie chińskiej i podejściu co poniektórych do tego problemu.

Nie miałem na myśli Pana. Do Pana był tylko jeden z dopisków, bo Pana reakcja wydałą mi się przesadzona, dla mnie przyznam nie do końca czytelna. Jeżeli ten dopisek uraził Pana aż tak bardzo, przepraszam.

Jeżeli uraziła Pana reszta, nic na to nie poradzę.


Odtworzony sarkastyczny komentarz:

Właściwie wszystko, co chciałam Wojtku napisać, napisał już Docent. Fakt, za PRLyla było świetnie. Pewnie prawie tak samo świetnie jest teraz w “nowych” Chinach.

Pozdrawiam sarkastycznie…

p.s. Taki był komentarz pod pierwszym wpisem Docenta.
Zadowolonyś Sergiuszu? Nie wycofuję ani jednego słowa z tego komentarza, ani jednej literki, przecinka czy kropki.
I spadam, gdzie moje miejsce.


Magio

A ty gdzie znowu spadasz?
Gdzie jest to miłe miejsce?


Szanowni

Narobiło się. Zupełnie bez sensu te koty poleciały. Za mojego rzuconego w Magię przepraszam. Bardzo. Jest mi głupio, bo widzę jak to zostało odebrane. Absurd do sześcianu. Idę odprawiać pokutę w kącie na grochu, rozmawiajcie tymczasem beze mnie. Magio, czuj sie jak u siebie, odszczekuję skoro wszystko zostało zrozumiane na opak. Nie tędy droga.


emocje i bezsilność

więc łatwo o nieporozumienie


Odpowiedzi

Griszeq

Wojtku, nic nie jest (nowy)

czarno – białe. w oparciu o to stwierdzenie, można pokusić się o relatywizację wszystkiego. także sytuacji w Chinach. słusznie jednak zauważyła Magia – relatywizm to wygodniactwo. prawda jest prosta i nie ma co owijać w bawełne – rzeczy opisywane przez Magię i Marka są po prosty faktem i to, ze jeszcze 10 lat temu było gorzej, niczego nie zmieniają. bo to, że jest “lepiej” nie oznacza, że “dobrze”.

Griszeq – dzieki wielkie ze ten komentarz.

Co do relatywizacji – jasne, nazywać trzeba zło złem, a dobro dobrem. Ale czasami, szczególnie, jak jest się tylko widzem, trudno o jednoznaczną odpowiedź, co jest dobrem, a co złem.

Mordowanie Tybetańczyków – to zło. I tu wszyscy się zgadzamy. Ale dla cześci ludzi za to zło odpowiedzialni będą wszyscy Chińczycy, a dla niektórych tylko nieliczni.

I problemem nie jest to, że nie nazwiemy zła złem. Problemem jest to, że liczne komentarze, jakie się pojawiły – obarczały winą wszystkich Chińczyków.

Bo niektórym ludziom się pewnie w głowach nie mieści, że to są najzwyczajniejsi w świecie ludzie. Z wadami, ale i zaletami. Zdolni do rzeczy wspaniałych, ale i podłych. I tyle. Moja złość dotyczy właśnie tego – pisząc o rzeczach ważnych niepotrzebnie się tak pisze tak kategorycznie – na zasadzie komunistyczne, totalitarne Chiny. Wszyscy wiemy, jak nam się komunizm czy totalitaryzm kojarzy. I automatycznie te nasze doświadczenia będziemy przenosić na Chiny. Więc jeśli totatlitaryzm to zło, a widzimy ciągle ‘totalitarne Chiny’, to i takie przeświadczenie się w końcu zrodzi w naszych gowach – że Chiny to zło.

Pisał także o tym Pan Yayco – prawda jest jedna i można wprawdzie opisywać rzeczywistość dookoła tej prawdy, ale nie może to zaciemniać obrazu samej prawdy.

Jasne. Tu – jak pisałem – zgadzamy się. Morderstwo zawsze będzie morderstwem.

Pan Yayco

Oczywiście każdy ma prawo do swoich ocen i sympatii (ja wolę Zachód od Wschodu, dla przykładu), ale mylenie ich z prawdą jest albo głupotą, albo autodeifikacją.

Zasłanianie się wielokulturowością, tak popularne u wszelkiej maści postępowców, jest podwójnie bez sensu.

Drogi Panie Yayco.

Nie uważam się za postępowca. Nigdy nim nie byłem. I z racji na to nie zasłaniam się też wielokulturowościa, tylko widzę, że to naprawdę jest istotne. Różne kultury – różne zachowania – różne prawdy. Jeśli dobrze odczytałem pierwszy komentarz Pana Igły, to właśnie tego dotyczy.

Przyjeżdżając do Chin założyłem sobie, że przez dłuższy czas nie będę oceniał tego, co zobaczę. Bo to będzie bez sensu. Jaki bowiem sens ma przystwianie do chińskich zachowań moich wartości? A tymczasem to nam się serwuje.

Zwolennikom dwójmyślenia dam prosty przykład. Chiny (nie tylko, ale tutaj nie ma to znaczenia) chcą zalać Europę tanimi samochodami, których jedyną zaletą jest to, że są tanie. Jak życie ludzkie w Chinach. Nie spełniają żadnych norm bezpieczeństwa. Samochody te znajdą chętnych, którym do głowy nie przyjdzie, że w ten sposób przenoszą na grunt kultury Zachodu, chińskie „standardy” praw człowieka. Samochody nie są obowiązkowe. Nie trzeba poświęcać swojego i cudzego życia dla posiadania czegoś, co z daleka przypomina samochód.

Panie Yayco, przykład chybiony, zważywszy na fakt, że te samochody są coraz lepsze. To samo z prawami człowieka – jest coraz lepiej.

Czy Pan naprawdę oczekuje, że nagle Chiny ogłoszą – od jutra, od 12 wprowadzamy standardy zachodnie?

Jasne – przerysowuje. Ale proszę mi powiedzieć, czego Pan w takim razie oczekuje od Chin? W jakiej perspektywie czasowej? Na demokrację w zachodnim wydaniu ile im Pan da – dwa lata, pięć lat?

Drogi Autorze, stanowcze i jednoznaczne potępianie zła, które się dzieje w Chinach, nie oznacza wrzucania wszystkich Chińczyków do jednego worka. Teza taka jest równie bezzasadna, jako to ewentualne wrzucanie.

Dlatego też chciałbym tego rozróżnienia. I jeśli Pan to rozróżnia, to znakomicie. Problem tylko w tym, że sporo ludzi, kórzy pisali o Chinach przy okazji wydarzeń w Tybecie takiego rozróżnienia nie wprowadza. Dla nich to tylko potwierdzenie ich tezy – Chiny są złe. I tyle.

Pani Magia

Właściwie wszystko, co chciałam Wojtku napisać, napisał już Docent. Fakt, za PRLyla było świetnie. Pewnie prawie tak samo świetnie jest teraz w “nowych” Chinach.

Droga Magio – pozwolę sobie dwa słowa. Widzisz – to jest moim zdaniem problem. Przykładanie naszej miary do Chin. Dlaczego zestawiasz PRL z Chinami? Rozumiem, że Ty za PRLem nie tęsknisz (żeby była jasność – jakkolwiek jestem młody, to ja za tym okresem też nie wzdycham z sentymentem). Ale uwierz mi, że Chiny w niczym nie przypominają polskich doświadczeń. A Ty, przez pryzmat tego jak pamiętasz PRL i komunizm w wydaniu polskim, oceniasz Chiny.

Wszyscy

Nie było moim zamierzeniem, żeby przy okazji tego tematu nagle się wszyscy na wszystkich poobrażali. Magio, Sergiuszu, Panie Yayco – nigdzie nie idźcie. Przecież fakt, że jakieś nieporozumienie się pojawia, to nie znaczy, że należy się spakować i sobie po prostu iść.

Za to sobie chwalę TXT, że można tutaj normalnie porozmawiać. Nawet jeśli mamy wszyscy się rozejść dzisiaj i pozostać przy swoich argumentach – to przecież nic złego. Bo może za jakiś czas zaczniemy myśleć inaczej. Możemy zaczniemy sobie zadawać dodatkowe pytania – a co jeśli On/Ona ma trochę racji w tym co mówią? To przecież o to zadawanie sobie samemu pytań chodzi – tak mi się zdaje.

Pozdrawiam,
Wojtek/Zapiskowicz


Panie Wojtku

ja nie oczekuję niczego od Chin. Ja oczekuję za to, że Zachód będzie zwracał uwagę na standardy. I stawiał wymagania.

A jeśli postęp w dziedzinie praw człowieka jest taki jak w sferze bezpieczeństwa samochodów, to biorąć pod uwagę ostatnio przeprowadzane testy – jestem pesymistą.


Kiepsko to wygląda

niestety.
Co tylko jest dowodem na twierdzenie, że towar jest tyle warty ile kosztuje
Kłaniam się
Marek


Subskrybuj zawartość