Dałem w kategorii POLITYKA, bo kategorii NAUKA nie ma.

natchnęło mnie zupełnie gdzie indziej, żeby coś strzelić tutaj o nauce.
Jak zwykle w moim wydanie smród, bród i ubostwo, również intelektualne.

Pisać chcę o tym, że nauka jest w dzisiejszych czasach w Polsce odsunięta do kąta. Tak dalece nas to wszystkich dotyczy, że nawet nie ma tutaj, w/na tekstowisku kategorii NAUKA. Nauka przestaje istnieć.

Tak NAUKA ZAMIERA. Zamiera, bo nie jest sexy. Nie generuje dochodu narodowego, nieczego w teorii nie sprzedaje i co najgorsze JEST KOSZTOWNA – kosztuje a nie daje zysków, jakiś bezsens, co nie?

I właśnie tak myślą dzisiejsi decydenci – dzisiejsi i ci z ostatnije dekady lub półtorej ( półtorej dekady, lecz nie półtorej tysiąca, przypominam co poniektórym). Koszty na naukę są cięte. Jak prosto to zrobić. Jak nauka ma się bronić przed cięciami?
Pójdzie prezes PAN do URMU i co, będzie błagał o więcej pieniędzy dla KBNu?

A zobaczcie czym Polska stała za komuny. Tej parszywej, wrednej, Jaruzelskiej, Gomułkowskiej i Gierkowskiej komuny – stała Polską nauką. Nasi naukowcy byłi cenieni w świecie, zapraszano ich na wykłady, stypendia dostawali…

Po drodze dwa, według mnie, duże uderzenia w naukę Polską nieco ją osłabiły.
1. 68 ósmy rok, kiedy wygnano śmietankę z uczelni i Panu.
2. Bieda w kraju, brak możliwości rozwoju ( na Zachodzie jednak łatwiej było) – spowodowały, że wielu stypendystów, visiting profesorów wybierało wolność.
Najlepsze polskie umysły z lat 70/80 zostały na Zachodzie. Generalizuję trochę, ale zobaczcie kto wykłąda w Stanach w najlepszych uczelniach.

Dziś co się liczy? Dziś liczy się tylko to, co może sprzedać, zarobić – czyli jakie wydziały Marketing etc…
A czy liczy się paleontologia, archeologia, historia średniowiecza Podlasia… sporo jest dziedzin które nie mają szans zarobić. Ale nauka to także potencjał intelekutalny kraju.

Dokąd to zmierza? Na jakim poziomie są nasze uczelnie? Czy są konkurencyjne na świecie? Czy ktoś chce przyjechać tutaj studiować?

Czy włądze tego kraju myślą o przyszłości? Czy myślą o przeszłości? O 700 latach historii nauki w tym kraju? Czy cieciem kosztw nie zamordują ciągłości intelektualnej? Czy zdają sobie sprawę z tego, że odbudowanie potencjału intelektualnego jest prawie niemożliwe? Czy któś ich z tego rozlicza?

Nie. Bo Nauka jest dziś nieważna.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

No niestety racja,

Polska chyba przeznacza najmniej z tzw. krajów rozwiniętych na naukę, jakieś strasznie niewielkie kwoty to są.

Uniwersytety są daleko w tyle, pod względem ważności, brak też polskiego udziału w badaniach ważnych, brak patentów, brak odkryć.

A co do polityków, to wiesz, po co mają się tym zajmować?

Po pierwsze trudny temat i trzeba coś wiedzieć i się znać, nie tak łatwo być populistą tu i rzucać łatwe hasełka bez pokrycia.

Poza tym naukowcy mimo wszystko nie mają siły przebicia:)
No przecież nie zastrajkuja i pod siedzibę rządu z łopatami nie przyjadą.

Po kolejne, nie jest to specjalnie nośny temat dla opinii publicznej.

I tak się więc to kręci bez zmian, a nikt nie myśli długofalowo, a my jako kraj tracimy.

pzdr


Dobry post,

mój UJ, najlepszy w kraju, 302 na świecie :/

Niepatriotycznie powiem, że polibudy to grunt.

Może opodatkować te wszystkie szkoły gotowania na gazie i z tego dawać kasę poważnym uczelniom?

pozdrawiam


Panie Lagriffe'ie!

Błąd ma przyczynę nie w rządzie ale wśród pracowników nauki.

Uniwersytet Jagielloński miał utrzymywać się z dochodów z żup wielickich. Może państwo profesorstwo najstarszej uczelni w Polsce pomyśleliby skąd wziąć pieniądze?

Poza tym, obawiam się, że naukę tworzy się niekoniecznie na wyższych uczelniach. Lamet pracowników nauki będzie brzmiał zawsze gdy pieniądze podatnika da się wydrzeć. Jestem zdecydowanie przeciwny utrzymywaniu zgrai przyczynkarzy za pieniądze podatnika. (Ilu wielkich „naukowców” z okresu komuny dokonało odkryć naukowych?)

Pozdrawiam


re: Dałem w kategorii POLITYKA, bo kategorii NAUKA nie ma.

Bardzo wielu naukowaców z tamtego okresu liczyło się na całym świecie.

Nie ma Pan racji moim zdaniem. Przypomnę takie nazwisko jak Michałowski. Archeologia. Nie wiem, czy się obiło o uszy. Przyczynkarz?
Wie Pan ilu takich było w różych dziedzinach?

Nauka to nie tylko tzw.odkrycia, to także codzienna praca, artykuły, publikacje, wykłady, rozwój intelektualny kraju… Czy według Pana należałoby zamknąć wydziały filozofi i kulturoznastwa na ten jego przykład, bo to bezproduktywne bełkoty pseudointelektualne?

Czy instytt sztuki PAN należy zamknąć i spalić? Bo siedzą i wypisują dyrdymały o teatrze polskim 19 wieku?

Część działanośc naukowej odbywa się w przemyśle, to prawda. Ale to w bardzo wąskich dziedzinach i niekoniecznie w Polsce…

A pańśtwo profesorostwo ma od rana do nocy zajmować się pracą umysłową a nie szukaniem pieniędzy. Od tego mogą być najwyżej specjalne działy w uczelniach, tak jak w YALE, Harvardzie etc… Naukowiec ma mieć komletny spokój i skupiać się na researchu.

Nie podzielam Pańskiego krytyczneg stosunku do naukowców, który wyraźnie przebija z Pańskiego komentarza. Oczywiście możemy ich w czambul potępiać, darmozjadów szarpiących pieniądze podatnika. Dobry pomysł, niech się z żebrów w przemyśle utrzymują. Tylko wtedy dość szybko nasze społeczeństwo sprowadzi się do tego poziomu, ktory Hitler chciał osiągnąć zakazując uczenia.


Panie Lagriffe'ie!

Nie mam nic przeciwko uprawianiu nauki. Sam jestem naukowcem, bywającym na konferencjach, pomimo że nikt nie musi w podatkach za moją pracę płacić. Jeśli ktoś chce mnie wspomóc finansowo, to robi to z innych powodów niż przymus państwa.

Jak dojrzeję do publikacji swojej koncepcji psychiki na łamach tekstowiska, to będzie mógł mnie Pan pouczać o tym czym jest nauka. Wtedy podyskutujemy, czy ktoś z pracowników nauki zrobił choć ułamek tego co ja. Dobrze? Natomiast tak długo, jak podatnik ma płacić za nic, jestem przeciw. Pan może uważać, że naukowiec ma mieć spokój. Niech ma, tylko czemu za pieniądze podatnika a nie swoje?

Niech każdy kto chce finansować badanie teatru XIX wiecznego na Podlasiu może to robić, tylko niech nie musi tego robić każdy. Po raz kolejny odsyłam do mojego tekstu, gdzie jest parę rzeczy na temat podatków i państwa wyłożonych.

Pozdrawiam


re: Dałem w kategorii POLITYKA, bo kategorii NAUKA nie ma.

Jak widzę mamy na ten temat przynajmniej pozornie odmienne zdanie.
I w żadnym razie nie ośmieliłbym się Pana pouczać, i mam nadzieję że tego nie robię. Przedstawienie własnego zdania niekoniecznie musi być pouczaniem.

Życzę owocnych badań nad psychiką.


Dział "nauka i edukacja" dodany

Gdy powstanie w tym dziale kilka tekstów (można też przenosić do tego działu istniejące teksty), Maszyna doda osobne menu w nawigatorze TXT.


Panie Lagriffe'ie!

Przyjmuję, że nie zostałem pouczony i obiecuję coś skrobnąć o psychice. Muszę tylko dojrzeć.

(Maszyno umieszczę go w dziedzinie nauka.)

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

ładna zbitka Panu wyszła niechcący ;) Teatr na Podlasiu w XIX wieku, to musiałaby być zaiste ciekawa dziedzina badań :D


Pani Pino!

Przecież naukowcy mogą badać każdy, nawet nie istniejący ewenement. Są psycholodzy, którzy badają inteligencję emocjonalną. Zupełnie im nie przeszkadza, że jest to humbug. Mało tego. Robią nawet testy do badania tejże inteligencji. To jest poezja. :)

Pozdrawiam


Zainteresował mnie Pan,

kiedyś usłyszałam zarzut, że nie mam inteligencji emocjonalnej. Powtórzyłam to pewnemu człowiekowi, dialog wyglądał tak:

- Inteligencja emocjonalna? To jest to, co wymyślili dla pedałów (i kogoś tam jeszcze, zapomniałam)?

- No chyba tak

- To nie masz. Ja też nie

Byłoby zabawne się dowiedzieć, że w praktyce to nie istnieje :) Jak wyglądają testy?

Hm, nie widzę teatru w Suwałkach ani Białymstoku w XIX wieku… chociaż cholera wie? Opieram się na ogólnym przeświadczeniu, że było to zadupie. Jeśli chodzi o Grodno, to już nie daję głowy.

pozdrawiam


Pani Pino!

Nie mam przy sobie notatek na temat inteligencji emocjonalnej, ale najkrócej mówiąc jest to worek różnych elementów: wiedza językowa – nazywanie emocji, samokontroli – umiejętność panowania nad emocjami i patologii – umiejętność manipulowania cudzymi emocjami. Po drodze wrzucone są takie rzeczy jak empatia i zbiór ten jest nazwany inteligencją emocjonalną.

Gdyby to była jakaś specyficzna cecha umysłu to powinno być łatwe do określenia jak się kształtuje w rozwoju osobniczym. Natomiast to co piszą autorzy o tym pojęciu nie pozwala nawet domyślać się skąd to się bierze.

Jeśli chce Pani pobawić się intelektualnie to proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Mężczyzna z pistoletem w dłoni stoi w progu pomieszczenia, w którym jego kobieta kocha się z obcym mężczyzną. Pytanie brzmi kogo zabije. Do rozpatrzenia jest czterech mężczyzn: Polak z wyższych sfer, Sycylijczyk, Arab i Japończyk. Proszę zanalizować to w oparciu o koncepcję inteligencji emocjonalnej i porównać wyniki z rzeczywistością. :)

Odnośnie teatru, to na pewno były jakieś amatorskie jasełka, więc naukowcy mają się czym zajać.

Pozdrawiam


Aha!

To w czym rzecz? Mam wiedzę językową, samokontrolę i patologię też. ;)

Polak z wyższych sfer nikogo nie zabije, tylko rzuci wyniośle “Mario, zapłać temu panu i chodź na śniadanie”.

Sycylijczyk zastrzeli obydwoje.

Arab żonę.

Japończyk rozpruje sobie brzuch kolbą tego pistoletu.

No i jak?

pozdrawiam


Pani Pino!

Polak zastrzeli faceta. Pozostałe sytuacje rozpoznane są prawidłowo.

Problem polega na tym, że wzburzenie powinno wyłączyć u tych facetów racjonalną część psychiki i powinni oni działać pod wpływem inteligencji emocjonalne i powinni zachować się jednakowo. A zachowują się zupełnie różnie. To jest pośredni dowód na absurdalność tego terminu. :)

Pozdrawiam


Pan chyba nie docenia

opanowania polskich wyższych sfer.

Dokładnie coś takiego, tylko z końcówką męskoosobową, rzuciła kiedyś żona Kazia Brandysa, nakrywszy go w okolicznościach.

Andrzeja i Zuzannę na parkingu Setki to zastrzelił Francuz.

pozdrawiam


Pani Pino!

Kobiety i mężczyźni różnią się trochę. (Dzięki Bogu)

Francuz mógł nie być z wyższych sfer, a nawet kulturowo być bliski mafii sycylijskiej. Może to był Korsykanin?

Biorąc pod uwagę, że nie ma to większego znaczenia, możemy sobie o tym podyskutować.

Niemniej dla krytyki terminu „inteligencja emocjonalna” ważne jest to, że w sytuacji, w jakiej ludzie ci powinni zachować się jednakowo zachowują się różnie. To wystarcza do obalenia teorii o wpływie „inteligencji emocjonalnej” na zachowanie. Tak jak napisałem, krytyka samego pojęcia pojawi się w dziale nauka, jak odkopię swoje notatki.

Pozdrawiam


Panie Jerzy, ale to chyba naturalne że

zachowują się inaczej (choć de facto do końca chyba nie wiadomo jak się zachowują), całe uwikłanie w kulturę tu się kłania na tych przykładach.

Acz z drugiej strony jest pan pewien, że każdy Polak, Japończyk, Arab by się tak zachowali?

Bo dla mnie mocno wątpliwe to, a całość bardziej ma wartość chyba anegdotyczną i się kojarzy z kawałami o Polaku, Rusku i Niemcu:)

pozdrawiam,.


Panie Grzesiu!

Każdy głupi widzi, że zależnie od kultury, człowiek zachowuje się różnie. Pytanie jak to przełożyć najęzyk psychiki. Kultura jest na zewnątz człowieka, zaś psychika kierująca działaniem jest wewnątrz. Tu jest problem, jak kultura wpływa na psychikę. W modelu panów od inteligencji emocjonalnej na kulturę i jej wpływ nie ma miejsca. :)

To jest pewien model, więc wiadomo, że indywidualne przypadki mogą wyglądać inaczej, niemniej statystycznie, tak to będzie wyglądać. Ja tam nie napisałem Polak, tylko polak z wyższych sfer. Nie chodzi tu o obecne elyty.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość