Młodzieżowe wycieczki z Izraela

Siedzę sobie na nartach w Tyrolu. Śnieg sypie, ludzi mało. Dziś zauważyliśmy we dwóch jakieś grupy zorganizowane, głośne i chaotyczne.
Przy wejściu do sklepu sportowego ( gdzie wypożyczalnia w piwnicy i przechowalnia nocna sprzętu) kłębi się tłum nastolatków i kilku opiekunów. Próbujemy wejść do sklepu. Młodzież stoi w wejściu i dalej między półkami sklepu i ani myśli, nawet nagabywana w zagranicznych językach, się ruszyć. Drą się za to między sobą przez cały sklep.
Dzień wcześniej jechaliśmy w wagoniku z trzema damami. Porozumiewały się między sobą po hebrajsku. Ładne kobitki. W pewnym momencie jedna z nich coś strzeliła po angielsku, więc ja bezczelnie się przyczepiłem, bo hebrajskiego niestety, mimo drzewka zasadzonego rodzinie w Izraelu, nie znam. Gdzieś rozmowa zeszła na wycieczki do Oświęcimia. Kilka razy udało mi się lecieć z takim wycieczkami samolotem. Kiedy o tym wspomniałem, panie powiedziały: Co wrzask i burdel jak nigdy?
I to samo obserwujemy w kolejce, w sklepie, na stoku.
O co chodzi się pytam ja? Niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego wycieczka ruskich dzieci zachowuje się normalnie, amerykańskich, szwedzkich czy nawet naszych podobnie. A tu jakieś znane nawet w Izraelu zjawisko.

Obiło mi się o uszy, że wycieczki do Oświęcimia to w Izraelu wielki przemysł, którym sterują byli agenci Mossadu. Wycieczki z Niemiec są dla mnie bardziej zrozumiałe.

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

re: Młodzieżowe wycieczki z Izraela

Ano przemysł. I hodowla nowego dumnego narodu. Narodu wybranego przede wszystkim do rzeczy doczesnych na ziemi. Taka ichnia polityka historyczna i patriotyzm, których w przeciwieństwie do naszych krajowych prób nie trzeba się ponoć wstydzić, jak zapewniają autorytety. Agenci Mossadu nie mają tu chyba wiele do rzeczy, pomijając to, że na boku sobie przy okazji dorabiają. Ale nie o to przecież chodzi.

Niech Pan uważa na tych nartach na nogi! Podobno można połamać ;)

Pozdrowienia z kraju!


Nogi nie łamane

Dziękuję, nie połamawszy.
I co mnie najbardziej cieszy, w obie strony autostradą z samej Warszawy. Nareszcie.

A teraz młodzież:
następnego dnia po powrocie z nart: Londyn z córką i żoną. A tam odbieranie dyplomu córki z uniwerku.

Honoris Causa dostawała Jane Goodall. Piszę o tym dlatego, że pani rektor, Jane Goodall i dziekan ( albo inna cholera) powiedzieli w swoich przemówieniach: podziękujcie tym, którzy was sponsorowali na tych studiach – sala pełna rodziców.
U nas to chyba nie do pomyślenia.
Wspominali również o szalonym zadłużaniu się wielu studentów, zresztą w USA jest to samo. To długi ciągnące się latami, prawie bankrutujące wielu ludzi. Na szczęście u nas jeszcze do tego nie doszło.

Jane Goodall długo mówiła, ciepło i ciekawie. I poza wiarą w ocieplenie klimatu spowodowane przez człowieka zgadzam się z nią we wszystkim, co mówiła.
Mówiłą o pasji, zaangażowaniu i odwadze w podejmowani życiowych decyzji – zmianie całkowitej wybranej drogi. Tak jak ona ją zmieniła. Co prawda zmieniła ją pod wpływem rzekomego ojca Leakeya ( mieszkając u jej matki na stancji, spłodził jej podobno dziecko, według angielskich biologów),a po latach ściągnął J.G. do Afryki, gdzie ona już na własną rękę zaczęła fantastyczne baadnia nad szympansami.
Mówiła o otwartym umyśle, o szukaniu tam, gdzie nikt nie szukał, o “myśleniu out of the box”. To przecież właśnie pcha naukę do przodu, odwaga w myśleniu.
Zresztą nie tylko naukę, ale każdą sferę życia czy pracy.


Hm,

ja jakoś nie wierzę w to uogólnienie trochę (acz dowodów trochę w prasie było), że wszystkie wycieczki z Izraela zachowują się prymitywnie.

Bo niby czemu młodzi Izraelczycy mieliby się odróżniać od młodych z innych krajów?

A agenci Mossadu raczej burd im robić nie każą.


A na nartach jeźdźić nie umiem

i pewnie się nie nauczę, niestety.

pzdr


re: Młodzieżowe wycieczki z Izraela

grzesiu drogi, nawet 3 panie opiekunki w kolejce to powiedziały – ich opiekunki, że to typowe.
a to młodzież jest szkolna, więc nie burdy, tyu pijani angole w Krakowie, ale głośne, wrzaskliwe, chamskie zachowanie bez zwracania uwagi na otoczenie. Chamskie, to znaczy – nie ustępowanie, nie patrzenie na około czy się komuś nie przeszkadza, stanie na środku i ani na centymetr się nie ruszę! itepe…
Widziałem tych wycieczek kilka – wszystkie w samolotach tak samo. Na lądzie podobnie.
Wiadomo – Szwed na promie – zachlany. I wiadomo – wycieczka młodzieżówa z ISRL – nie do zniesienia.
A agenci zajmują się wypatrywanie wrogów a nie zastanawianiem się nad tym czy aby dzieci grzeczne są.


Subskrybuj zawartość