Huta Pieniacka - największa zbrodnia na wsi polskiej

28 lutego 1944 roku dwa bataliony 4. pułku SS-Freiwilligen-Division „Galizien” złożone z ukraińskich ochotników służących pod niemiecką komendą dokonały masakry ludności polskiej we wsi Huta Pieniacka położonej w powiecie brodzkim na Tarnopolszczyźnie. Była to zemsta za ostrzelanie kilka dni wcześniej przez samoobronę wsi esesowskiego patrolu wziętego za bojówkę UPA i zabicie co najmniej dwóch żołnierzy – Ołeksy Bobaka i Romana Andrijczuka.

Kiedy samoobrona odkryła pomyłkę, stało się jasne, że Niemcy dokonają pacyfikacji Huty Pieniackiej, tym bardziej, że wiadomo było, że wieś współpracuje z sowiecką partyzantką. Pacyfikacje te zazwyczaj polegały na rozstrzelaniu części ludności męskiej. W związku z tym AK wydała rozkaz nie bronienia wsi i ukrycia się mężczyzn w lesie. Niestety rozkaz ten przyszedł za późno, część mężczyzn nie zdążyła uciec, a wieś bez walki opanowali galicyjscy esesmani.

Popychając, bijąc i dźgając bagnetami, wszystkich mieszkańców Huty spędzono do kościoła a następnie wyprowadzano po kilkadziesiąt osób i palono żywcem w chatach i stodołach. Relacje nielicznych ocalałych świadków są wstrząsające. Wyszłam z kościoła z ostatnią grupą dziewcząt. Widok jaki ukazał się moim oczom był przerażający. Wokół płonęły budynki, słychać było przeraźliwe krzyki palących się ludzi, wyły psy, zewsząd unosił się swąd palonych ciał ludzkich i bydła. (...) Konwojujący nas ukraińscy esesmani popędzali nas, szyderczo śmiejąc się, „Wże propała wasza Polszcza – to je wasza Polszcza” (Wanda Gośniowska z d. Kobylańska).

Zdarzały się nieliczne ludzkie zachowania ukraińskich esesmanów. Jeden z nich trzykrotnie nakazywał jednej z Polek pójść po dokumenty, w rzeczywistości dając jej kolejne szanse ukrycia się lub ucieczki. Ofiara była jednak w takim szoku, że trzykrotnie posłusznie wracała z dokumentami na miejsce kaźni i ostatecznie spłonęła w jednej ze stodół.

O zagładzie Huty Pieniackiej przejmująco opowiadał w programie „Warto rozmawiać” Sulimir Żuk, świadek i autor książki „Huta Pieniacka i Hucisko Brodzkie. Skrawek piekła na Podolu”. Link

Podaje się liczbę ofiar masakry od 800 do 1200 osób. Sama Huta w 1939 roku liczyła około 800 mieszkańców. Dodatkowo we wsi, która była silną placówką samoobrony, znalazło schronienie kilkuset uchodźców z Wołynia. Wraz z nimi zginęło także około 20 ukrywanych Żydów, w tym żona dowódcy samoobrony Huty, która przed śmiercią zastrzeliła jednego w esesowskich oficerów.
Według ustaleń polskiego IPN, do masakry przyłączył się kureń UPA oraz paramilitarne bojówki złożone z ukraińskich cywilów. Wracających z akcji esesmanów w sąsiedniej wsi Pieniaki przywitała brama triumfalna wystawiona przez ludność ukraińską.

O ile się nie mylę, masakra w Hucie Pieniackiej była najtragiczniejszą akcją eksterminacyjną okupanta niemieckiego dokonaną na wsi polskiej. Pod względem liczby ofiar i okrucieństwa oprawców przerasta nagłośnione na świecie czeskie Lidice i francuskie Oradour.

Właśnie powojenna historia pamięci o Hucie Pieniackiej stanowi jeszcze bardziej zdumiewający i fascynujący przypadek. Kiedy zaczęły pojawiać się doniesienia o tym, że zbrodni dokonano rękami ukraińskimi, nacjonaliści ukraińscy przeciwstawili temu swoją opowieść. Podobnie jak w przypadku UPA, wypowiedziano tu mnóstwo kłamstw, półprawd i przeinaczeń. Jedna z wersji mówi, że SS-Galizien tylko „zdobyła” wieś, kilka dni w niej odpoczywała, a dopiero po jej wymarszu Niemcy dokonali „zniszczenia wsi”. Znowu dla innego „historyka” dowodem na brak udziału SS-Galizien tej pacyfikacji jest brak wzmianki o tym w… kronice dywizyjnej. Dla niektórych relacje o tym, że oprawcy Huty mówili po ukraińsku, świadczą jedynie o tym, że mogli to być... ukraińscy volksdeutsche. Jeszcze inna wersja mówi, że owszem, mogły w tym brać udział bataliony policyjne złożone z Ukraińców, ale nie mają one nic wspólnego z SS-Galizien.

O dziwo i Sowieci nie byli zbytnio zainteresowani upamiętnieniem zbrodni „ukraińskich burżuazyjnych faszystów”. Na terenie wsi postawiono słup z tablicą z napisem „Centrum byłej wioski”. Dopiero w 1989 roku dzięki usilnym staraniom Polaków stanął tam sowiecki w stylu monument wskazujący jako sprawców zbrodni „faszystowskich okupantów i bandytów OUN”. W 1994 roku tego napisu już nie było.
huta_pieniacka.jpg
Nowy pomnik w Hucie Pieniackiej, odsłonięty w 2005 roku. Fot. J.Ostałowski. Źródło: Fotorzepa

W 2001 roku opinię publiczną nie tylko w Polsce poruszył film dokumentalny BBC autorstwa Juliana Hendy’ego, opowiadający o licznych zbrodniach dokonanych przez SS-Galizien na Polakach, Żydach i Słowakach. Hendy wskazywał, że w Wielkiej Brytanii jako szanowani obywatele żyją esesowscy weterani tej dywizji. Dostali się tam dzięki wstawiennictwu generała Andersa, który zgodnie z prawdą zaświadczył, że byli oni obywatelami polskimi i nie podlegają jurysdykcji sowieckiej. O zbrodniach SS-Galizien niewiele wówczas wiedziano. Z pewnością Andersem powodowały także jego własne doświadczenia z Sowietami.

Film wywołał niezwykłe poruszenie także w redakcji Gazety Wyborczej. Sprawie poświęcono w sumie kilka pełnych stron. Nie wypadało atakować „bratniej” BBC, zaatakowano więc „polskie reakcje” na film. Dostało się polskim „upiorom”, uprzedzeniom i stereotypom, czyli zwyczajowemu chłopcu do bicia tej gazety. Redaktorzy Smoleński i Wojciechowski osobiście pofatygowali się do Lwowa z kasetą video, by pokazać film tamtejszym historykom, których następnie wpuścili na łamy swojej gazety. Powstał kuriozalny wywiad, w którym padły niemal wszystkie wyżej wymienione przekłamania. Redaktor Smoleński, widocznie nieusatysfakcjonowany mocą wypowiadanych kwestii, sam suflował rozmówcom odpowiedzi. W jednym z artykułów stwierdził ponadto, że „SS-Galizien (...) nie została uznana za formację zbrodniczą”. Oczywiście została – jak całe Waffen SS – w Norymberdze…

Przyznam, że niezmienna obrona różnych ukraińskich formacji wyrosłych na zbrodniczym integralnym nacjonalizmie przez Gazetę Wyborczą jest jedną z rzeczy, których do końca nie jestem w stanie pojąć. Stając w ich obronie, pośrednio obraca się GW przeciwko ich ofiarom, które były wspólnym wrogiem nazistów i ukraińskich nacjonalistów spod różnych znaków OUN. Wiedział bowiem dobrze Himmler, co mówi, wygłaszając przemówienie do żołnierzy SS-Galizien: „Wasza ojczyzna stała się tak znacznie piękniejsza od czasu, gdy pozbyliście się – z naszej inicjatywy, muszę powiedzieć – tych mieszkańców, którzy tak często byli brudną plamą na dobrym imieniu Galicji, mianowicie Żydów (...). Wiem, że gdybym rozkazał wam zlikwidować Polaków (...) dałbym wam pozwolenie dokonania tego, czego i tak pragniecie.”

Jewhen Pobihuszczyj (pierwszy z lewej) podczas wizytacji SS-Galizien przez Himmlera. Jak widać, dywizja miała również ukraińskich oficerów.

Także i dziś jest Huta Pieniacka przykładem tego, jak przewrotnie można podchodzić do polsko-ukraińskiej przeszłości. Dwa dni temu Marcin Wojciechowski z GW napisał artykuł, w którym jednocześnie wspomina o „kilkuset” polskich ofiarach w Hucie Pieniackiej i „kilkuset” ukraińskich w Pawłokomie. Razem z komentarzem „nie ma sensu dziś wyważać, na kim ciążą większe winy. Nie da się sporządzić bilansu ofiar z kilkusetletniego rachunku krzywd” słowa Wojciechowskiego składają się na obraz polsko-ukraińskiej „wojny domowej” nieustannie kreowany przez GW i takich historyków jak Torzecki, który twierdził, nie wiadomo na jakiej podstawie, że w latach 40-tych XX wieku zginęło „po kilkadziesiąt tysięcy” ofiar. W obrazie tym nie ma miejsca na winnych, których wina redukuje się tak, jak skracane są ułamki. Skrzętnie korzysta z tego prezydent Ukrainy Juszczenko mówiąc, że Huta Pieniacka to „wspólna tragedia Polaków i Ukraińców”. Czyżby miał na myśli Ukraińców w liczbie… dwóch, zabitych przez „polskich szowinistów”, którym ukraińscy nacjonaliści z partii „Swoboda” prowokacyjnie postawili krzyż opleciony drutem kolczastym na drodze prezydentów do Huty Pieniackiej?

Na przykładzie Huty i Pawłokomy możliwy jest i inny obraz tego „konfliktu”: zakładając, że bliższa prawdy jest najwyższa z podawanych liczb ofiar w Hucie Pieniackiej oraz ilość ofiar w Pawłokomie, do której przyznają się żołnierze oddziału poakowskiego działającego feralnego dnia w Pawłokomie, czyli 120-150 zamordowanych, otrzymujemy czytelną i chyba bliską prawdy proporcję mówiącą wiele o rzeczywistym charakterze tego „konfliktu” na południowo-wschodnich Kresach II RP. Dopiero teraz widać, kto atakował a kto się bronił, kto wycinał „w pień” całe powiaty a kto dokonywał chaotycznych pojedynczych odwetów. Notabene, jak bardzo różnią się nasze zaprzeczenia od ukraińskich! Z tamtej strony totalna negacja, z naszej strony niechętne, ale jednak przyznanie się do winy z korektą często wyolbrzymionej ukraińskiej wersji.

„Buchalteria” mordów, którą właśnie uprawiam, jest być może drażniąca i niesmaczna, ale to jedyny sposób, by zadać kłam manipulacjom.

Nie może bowiem być tak, że zbrodnia i jej sprawcy pozostają nie potępieni. Oprócz słusznego złożenia hołdu ofiarom, należy potępić formację – ukraiński integralny nacjonalizm – który pchnął część Ukraińców do zbrodni i który, co ważne, wciąż jest żywy. To, a nie mniej lub bardziej szczere przeprosiny jakiegoś oficjela za czyny przez niego ani przez jego kraj nie popełnione, jest potrzebne Polsce i Ukrainie. Oczywiście do takiego aktu dzisiaj nie dojdzie, choćby dlatego, że na nacjonalistycznym elektoracie oparł Juszczenko swoją karierę polityczną. Być może jest rzeczywiście tak, jak pisał kiedyś Smoleński, choć z zupełnie inną intencją – że należy odczekać, aż odejdzie pokolenie ludzi o rękach splamionych krwią, a wówczas ich potomkowie poczują się zwolnieni z obowiązku lojalności wobec swoich ojców i dziadów.


Plakat ku czci SS-Galizien rozpowszechniany we Lwowie w 2007 roku. Źródło: www.wolgal.pl
_____________

Aktualizacja 5.03.2009: dodanie słów “co najmniej” w pierwszym akapicie – według Komańskiego i Siekierki mogło zginąć więcej esesmanów niż dwóch. Ponadto zmieniłem datę odsłonięcia pomnika w Hucie z 2007 na 2005 rok.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Czy możesz Dymitrze

podpowiedzieć coś więcej o wątku Andersa poświadczającego polskie obywatelstwo rezunów z SS-Galizien?
Bo na sucho, w imię prawa to on im takie świadectwo dać mógł.
W sensie formalnym.
A to, że oni mieli Polszczu w dupie to wychowani na GW i TVN-ie czytelnicy nie mają pojęcia.
Nawet nie bardzo wiedzą o co chodzi.


Podobnie bylo, Panie Iglo,

w przypadku części żolnierzy bodaj II dywizji Wlasowa wziętych do niewoli na froncie wloskim. Zgodnie z umową z ZSRR sojusznicy mieli wydawać Stalinowi obywateli radzieckich.

Tymczasem wspomniani wlasowcy byli w dniu 17.09.39 obywatelami polskimi, jako że zamieszkiwali tereny polskie. Dlatego nie zostali wydani Rosjanom i w dużej części z obozów jenieckich wyemigrowali m.in. do Kanady.

Niestety spora część z nich byla (i jest) podstawową warstwą propagującą nacjonalizm ukraiński na emigracji.

Pozdrawiam

abwarten und Tee trinken


@Dymitr Bagiński

Znakomite.
Zwłaszcza ostatni akapit.

Poczytałem relacje z uroczystości w Hucie Pieniackiej.
IMHO: Niezależnie od wszelkich reakcji i opinii to jest krok w dobrym kierunku.
Ale droga jeszcze daleka.
Pozdrawiam


Tylko, że panie Lorenzo

to dotyczyło też np. Ślązaków czy Kaszubów.
Siłą lub mniej wzietych do Wermachtu.

Paradoksem to było Monte Cassino.
Gdzie po obu stronach się ziomkowie napieprzali.
A wieczorem do siebie nawzajem przez szczekaczki wołali.

Ciekawe, że nikt nie pisze w oficjalu ilu to prawdziwych polskich patriotów zdezerterowało od Andersa, właśnie pod Monte Casino i przeszło na szwabską stronę.

Ja mam dość takich paradoksów.

P.S. U Własowa to Kozacy raczej służyli, sowieccy nie polscy obywatele.


To będzie trochę nie na temat, ale nie do końca

Słuchaj, Salon nie dość, że ma mniejszą siłę rażenia, to coraz bardziej stacza się.
Czemu nie przeniesiesz się na stałe tutaj?

Ja tam uważam, że pisanie polemicznych tekstów wobec wpisów na innych blogach, czy portalach, a następnie informowanie autora o tym (i linku do swojego adresu) działa na twoją korzyść.

No i oczywiście dla Tekstowiska też.

Ja tam miałem trochę gości od Walpurga, gdy poszło info o mojej kontrze wobec niego, była reakcja protvnowskiego forum po sprawie typu “Śniadanie mistrzów”.

Myślę, że to ciekawe wyjście.

Stary, i zupełnie na marginesie S24, gdyby ktoś tam uważał, że to co robisz jest gut, to Janke np. gadałby z tobą w TokFM, choćby przez skype.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Mad

To do mnie? Bo nie łapię.


Taaa, do ciebie, a do kogo innego?

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Igła

Niewiele więcej wiem, niż napisałem. W maju 1945 dywizja, przemianowana na Ukraińską Armię Narodową i podległa już Wehrmachtowi, poddała się Anglikom i Amerykanom. Ponoć dzięki wstawiennictwu Watykanu (chodziło o grekokatolików) i Andersa, nie wydano ich Sowietom.
A propos zmian frontu, to posobno tych Ukraińców, jako obywateli polskich, próbowano kaptować do 2. Korpusu. Tylko 176 zdecydowało się wrócić pod polską komendę. Po wojnie Anders dał Virtuti Militari pułkownikowi Pawłowi Szandrukowi, ostatniemu dowódcy tej armii i to jest wykorzystywane do obrony tych esesmanów (niby jak mogli mordować, skoro ich dowódca dostał VM). Tyle że Szandruk dostał to za kampanię wrześniową jako oficer WP a z oflagu wyszedł chyba dopiero w 1945 roku i ze zbrodniami nie miał nic wspólnego.


No widzisz..

jednak wiesz coś więcej.

A ja miałem krewniaka, na szczęście zginął, który ze Zgrupowaniem Stołpeckim AK, za cichym przyzwoleniem Niemców, ewakuowało się z Nowogrodczyzny do Kampinosu. Trzy tysiące żołnierzy i cywilów.
I on zginął w ataku na bunkry lotniska na Bielanach podczas Powstania Warszawskiego.


Mad

Ja zacofany jestem, nawet skypa nie mam.


Jest co nadrabiać:-)

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Mad

Nie wiem, dlaczego uważasz, że ja tu nie jestem na stałe. Nigdzie się nie wybieram.
A do dobrego samopoczucia kontakt z p. Janke nie jest mi potrzebny.


Poszedłem na skróty, pardąsik

O coś innego mi chodziło.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Panie Dymitrze!

Jak zwykle doskonały tekst. Jak słusznie zauważył Igła, wie Pan dużo i z reguły więcej niż Pan pisze. To dobrze, bo zawsze można Pana dopytać.

Pozdrawiam


Tu jest ciekawy wywiad z Żukiem:

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20090228&id=my42.txt

Ale dziennikarz ciota, jak można było nie spytać o PW.


Panie Lorenzo

germania

Tymczasem wspomniani wlasowcy byli w dniu 17.09.39 obywatelami polskimi, jako że zamieszkiwali tereny polskie. Dlatego nie zostali wydani Rosjanom i w dużej części z obozów jenieckich wyemigrowali m.in. do Kanady.

Niestety spora część z nich byla (i jest) podstawową warstwą propagującą nacjonalizm ukraiński na emigracji.

Mieć nadzieję, warto – uważam że zawsze

Owa część i kilka im podobnych “części” uciekając daleko po za granice Polski stworzyło tzw. Polonię od środka niszcząc wszystko co wartościowe.
Tego rodzaju przechrzty doskonale radzą sobie we wszystkich warunkach.

Nauczeni “sztuki przetrwana”, kiedy zostaje ujawniona o nich prawda wrzeszczą wtedy na cały świat – antysemityzm. Tych socjotechnik wyuczyła dając pomoc w zamian za szkolenie i potężne pieniądze esbecja,która nadal manipuluje, a tow mediach, a to inicjatywach obywatelskich. Ale zdrajcy i oprawcy tak mają, niestety


Panie Dymitrze

Pańskie wpisy świadczą o tym jak ważną jest prawda historyczna.
Zapewne też są bardzo nie na rękę (ucho) tym wszystkim, którzy fałszywie głoszą, że dziś liczy się tylko jutro! W ten sposób chcą zamordować prawdę. Załatwiają swoje potajemne geszefty.

Niestety ciągle tak jest, że ofiara skazana jest na prawdę kata

Pozdrawiam serdecznie – Marek


Niestety, Panie Marku,

ale w kwestii tych Ukraińców Pan sie myli. Oni nigdy nie tworzyli Polonii, za to organizowali nacjonalistyczne środowiska ukraińskie. Mógl Pan ich zobaczyć (choć w wersjii lemkowskiej) na filmie “Lowca jeleni”).

Spora ich grupa funkcjonowala (i chyba funkcjonuje nadal) w Monachium.

Ich nacjonalizm jest tak szeroki (obszarowo), że Ukraina dla nich zaczyna sie gdzies w okolicach Tarnowa. Przynajmniej na ich mapach.

Pozdrawiam porannie

abwarten und Tee trinken


Panie Lorenzo

zapewne w tym temacie – nacjonalistów ukraińskich a Polonią – ma Pan rację.

Również pozdrawiam, popijając pierwszą kawę :)


Panie Marku!

Zgadzam się z panem Lorenzo, że mniejszość ruska nie miała nic wspólnego z Żydami podającymi się za Polaków. Proszę tylko pamiętać, że nie wszyscy Polacy pochodzenia żydowskiego muszą być anty polscy. Niektórzy bywają polonofilami. :)

Pozdrawiam


Tak Panie Jerzy

niektórzy bywają

Pozdrawiam


Ukraina właściwa

zaczyna się od Krakowa na zachodzie a kończy na Noworosyjsku i Carycynie na wschodzie. Wedle ukraińskich nacjonalistów.
Jakieś żałosne gadanie o Polonii ukraińskiej, czy żydowskiej widzę.

No cóż stosunki narodowościowe na kresach były nieco bardziej skomplikowane niż podział na UPA i Polaków ale widzę, że niektórzy potrafią to skomplikować jeszcze bardziej.


nacjonalisci u Andersa

Zgodnie z umowa jałtanską alianci musieli repatriować do ZSRR obywateli sowieckich.W marcu 1945 r.dca 8.Armii Brytyjskiej skierował do dowódctwa 2.Korpusu Polsliego i innych wojsk sprzymierzonych interpretacje obywatelstwa sowieckiego w oparciu o przepisy brytyjskie.Na tej podstawie gen.Anders wydał rozkaz nr.35 z 26 III 1945r.Tajny rozkaz bryt.brzmiał:“Według ustaw bryt.ob.sowieckimi są wszystkie osoby pochodzace z miejscowosci położonych wewnątrz granic Związku Sowieckiego,takich jakie były przed wybuchem obecnej wojny.Wszystkie osoby pochodzące z terytorium na zachód od tych granic mają obywatelstwo polskie lub państw bałtyckich.(...).Podczas przyjmowania byłych żołnierzy niemieckich do 2.Korpusu polski kontrwywiad wykrył i przekazał brytyjczykom wielu byłych wspólpracowników reżimu hitlerowskiego.Było wsród nich 17 Ukraińców z SS“Galizien“uznanej za formację zbrodniczą oraz byli bojówkarze z UPA.Uznano ich za “rejected persons“czyli przestępców wojennych.Dlatego wydaje się nieprawdopodobe,aby gen.Anders zgodził się na przjmowanie do 2.Korpusu byłych zołnierzy SS’Galizien“Tą fałszywkę propagują nacjonalisci ukraińscy,aby wybielic swoje zbrodnie.W 2.Korpusie służyło zaledwie 455 Ukraińców..Cz.P Partacz,K.Łada,Polska wobec ukrainskich dążeń niepodległosciowych w czasie II wojny swiatowej.Wyd.A.Marszałek,Toruń 2009.


Karol

Witam i dziękuję za niezmiernie ciekawe informacje. Z drugiej strony czy nie sądzi Pan, że Anders mógł nie zdawać sobie sprawy, kogo bierze do 2. Korpusu? Wtedy nie było już SS-Galizien tylko Ukraińska Narodowa Armia. Jej dowódca Szandruk dostał od niego medal. Oczywiście w niczym to nie umniejsza win oprawców Huty (i nie tylko).
Rzeczywiście informacje o przyjęciu tych 176 Ukraińców do 2.Korp. pochodzi z literatury nacjonalistycznej.


Panie Karolu

Czy wedle tej samej zasady gen. Anders postąpił wobec ok. 2 tysięcy dezerterów, obywatelów polskich pochodzenia żydowskiego, którzy zbiegli z WP w Palestynie?

Oczywiście dostali wyroki Sądów Wojskowych, i jak to na wojnie bywa, za dezercję, były to wyroki śmierci.
To oni położyli podwaliny pod armię żydowską a potem izraelską.
Byli jej fundamentem.

Oczywiście Żandarmeria Wojskowa, za cichym przyzwoleniem polskiego dowództwa dezerterów tych, nie ścigała?
I co na to Brytyjczycy?

Przepraszam Dymitryja za wątek uboczny.


Panowie Dymitrze i Karolu!

Nie wiem jak było na prawdę. Mogę sobie wyobrazić, że obaj Panowie mają rację.

Jeśli uwzględnimy, że w drugim korpusie walczyło 455 Rusinów, to 176 z nich mogło mieć przeszłość nacjonalistyczną, a w stosunku do 17 mogły zostać znalezione dowody, że byli członkami SS Galizien. Tu moim zdaniem nie ma sprzeczności w danych, co nie oznacza, że są prawdziwe.

Natomiast decydujące w tej sprawie wydaje się być to, co zrobiono z owymi 17, co do których ustalono, że działali w zbrodniczej instytucji. Jeśli generał Władysław Anders postawił ich przed sądem, to jego stosunek do zbrodniarzy jest jasny i nie ma się czym przejmować.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość