Ocalić od zapomnienia

Józef Piłsudski miał powiedzieć: „ojczyzna to groby i pamięć”. Ten sam Piłsudski rzekł, że „Polska jest jak obwarzanek, to warte, co po brzegach”.

Czy miał rację? Nie da się wyliczyć tej wartości, ale skoro dwóch największych polskich wieszczów – Mickiewicz i Słowacki pochodzilo z Kresów… Do tego, tak na szybko, przychodzą do głowy: Stanisław Moniuszko, Stefan Banach, Stanisław Lem, Stanisław Sosabowski, Kazimierz Górski… Konfederaci barscy, Orlęta lwowskie, ci z II Korpusu, których maki piły polską krew. I ci, którzy pierwsi chwycili broń w ramach akcji „Burza” – Wołyniacy z 27. Dywizji Piechoty AK. Wielu, wielu innych.

Groby i pamięć. Ziemie kresowe jak żadne inne zroszone są krwią Polaków. Tam to oddawali życie nasi w walce z nawałą tatarsko-turecką, kozacką, rosyjską, sowiecką, niemiecką. Są groby, ale czy jest pamięć? Czy przypadkiem podążając za gestem Stalina odcinającego fajką na mapie Kresy od Polski, nie amputowaliśmy sobie pamięci o nich? Czy nie zapomnieliśmy, bo tak wypadało? Bo tak nakazały nowe czasy a przecież trzeba było z żywymi naprzód iść?

Pozostały jednostki, pasjonaci, jak Władysław Grodecki, znany podróżnik, pełnomocnik Porozumienia ds. Odbudowy Polskich Cmentarzy na Wschodzie. Żyjemy w czasach przerażającego zaniku “pamięci publicznej” i “rewizji historycznych”, które nie służą obalaniu mitów i murów milczenia.mówi Grodecki. W 2007 roku odbył on rekonesans po Wołyniu w poszukiwaniu zapomnianych polskich mogił z czasów I i II wojny światowej. – Na Wołyniu jest wiele dawnych cmentarzy i mogił, gdzie nie ma krzyży. ... Kto raz tam był, kto postawił stopę na tej tragicznej ziemi, już nigdy nie zaśnie spokojnie. Tak jak przejmujący jest dla mnie los “Tułaczych dzieci”, tak nie wolno mi zapomnieć o tym, co widziałem i przeżyłem na Wołyniu. ... Te setki tysięcy Polaków zamordowanych i straconych w sowieckich łagrach, w bestialski sposób zamordowanych przez zbrodnicze oddziały UPA, umierających z ran, chorób czy z głodu, Polaków, którym odebrano majątek, a często i najbliższych, ci wypędzeni z Ojczyzny i skazani na dożywotnią tułaczkę po świecie, ci wszyscy, którym udało się przeżyć, którzy także po opuszczeniu tego “piekła” doznali niewyobrażalnych cierpień i upokorzeń – mają przynajmniej prawo do naszej pamięci!

Jednak my Polacy, chyba jeszczbe bardziej niż Niemcy po II wojnie światowej, w znakomitej większości odwróciliśmy się plecami do Kresów Wschodnich, zapominając, o tym, co po brzegach. A przecież nie budowaliśmy tam komór gazowych. Nie zajęliśmy tych ziem drogą podbojów, lecz poprzez pokojową Unię. Stworzyliśmy Kresy – unikatowy konglomerat wielu żyjących razem narodowości. I nie my go zniszczyliśmy, lecz imperializmy: rosyjsko-sowiecki i niemiecki oraz ukraiński integralny nacjonalizm. Czy – akceptując utratę na zawsze tych ziem – nie powinniśmy jednak pamiętać, że tam są POLSKIE groby i tam została część POLSKIEJ historii?

Czy może jest już tak, jak wieszczył ulubiony poeta Marszałka:

Wy teraz tego nie pojmiecie, Lachy,
Jak to dawnymi czasy w wasze dwory
Wchodziły stepów pieśni, czarów strachy
I siwe często z lirami znachory
Siadali w progu, a wam lip zapachy
W dom zalatały i pieśń, i wieczory
Mieliście ciche w gankach drewnianych…
I myśl o rzeczach dawno zapomnianych.
Zagaje.jpg
Zagaje, Wołyń – mogiła ponad 200 zamordowanych Polaków. Wg min. J. Przewoźnika, na samym Wołyniu czeka na opiekę ponad 1700 zbiorowych mogił ofiar OUN-UPA.

Całość wywiadu z Władysławem Grodeckim, który ukazał się 5.11.2008 w Naszym Dzienniku tutaj .
Zdjęcie mogiły w Zagajach ze strony Wołyń naszych przodków Fot. Leon Popek.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Witam,

dobry tekst.
A z Kresów pewnie dużo więcej, w końcu Lwów przed II WŚ i wcześniej osrodkiem kulturalnym i uniwersyteckim wybitnym był.
No a jak doliczyć pisarzy/twórców jeszcze z Litwy (Miłosz choćby), to w ogóle wynika, że polskość i polska kultura Kresom to dużo zawdzięcza.

Pozdrówka.


Dziekuję

Lubię czytać Twoje wpisy. Ten poruszył mnie szczególnie.

Dziekuję.

Krawol


Szanowny Panie Dymitrze

Kolejny raz ze sporą satysfakcja czytam Pański tekst.
Podziwiam Pańską pasję.Jest nam to bardzo potrzebne.

Pozdrawiam


Dzięki wszystkim za dobre słowo

grześ:
Pewnie, że dużo więcej. Wystarczy popatrzeć na mapę II RP i wyobrazić sobie ją bez Kresów. Zostaje jakiś kadłubek, księstwo warszawskie.
krawol:
Za niedługo wpadnę w rutynę: trochę patosu od siebie+wiersz+zdjęcie i notka gotowa;)


A Iwaszkiewicz był z Kijowszczyzny

A Kościuszko?
Rusin z Białej Rusi.

Coraz chudsze te nasze Kresy.
Kto wie czy za 10 lat jacyś patrioci za sowieckie pieniądze nie zażądają zwrotu Podlasia?
Zresztą kiedyś słowo Kresy kiedyś odnosiło się też do Kresów Zachodnich a w Poznaniu, przed wojną istniał Instytut dzięki któremu udało się np oddtworzyć nazewnictwo polskie na zachodzie.


@Igła

Ano były i Kresy Zachodnie, tyle że to było pojęcie polityczne. Prawdziwe Kresy to te na wschodzie.
Czy się kurczą? Raczej powiększają od czasów rozbiorowych. Kiedyś “kresami” były krańce, granice I Rzeczypospolitej. Im bardziej przesuwały się one na zachód, tym większy obszar był naznaczany tym pojęciem. Pisze Jacek Kolbuszewski w “Kresach” właśnie:

Nie przewidywał zapewne Wincenty Pol, iż długo nie docenioną jego zasługą stanie się wprowadzenie do słownika ważnych polskich pojęć narodowych terminu “kresy”. Dokonało się to jakby wbrew głównym intencjom poety. W jego rozumieniu kresami był ów niezmiernie ważny dla dawnej Rzeczypospolitej, z nią zaś i dla całej Europy chrześcijańskiej, skrawek ziemi między Dnieprem a Dniesterm, najdalszy pas wojskowych stanowisk broniących Polski od Tatarów i hajdamaczyzny. Tymczasem w zawrotnej swej karierze słowo “kresy” bardzo rychło oderwało się od pierwotnie im “przypisanego” terytorium, znaczeniem swoim obejmując coraz większe połacie ziem ongiś do Polski należących i będących jej pograniczami już nie tylko na południowym wschodzie, ale przylegających najpierw do granic wschodnich dawnej Rzeczypospolitej, potem także północno-wschodnich, w wieku zaś XX nawet pograniczy południowych i zachodnich.

Dlatego nie mogę się przyzwyczaić, gdy Podlasie czy Przemyskie nazywa się Kresami.


No a co oznacza słowo

Ukraina?
:)


No cóż

Kto nie ma przeszłości ma też trudną przyszłość.

Wszystkiego dobrego.


Ha!

Trafienie w punkt! Kres oznaczał kraniec, coś co leżało na skraju. U kraju.
Jedziem dalej z Kolbuszewskim:
...mniej więcej już około roku 1860, dokonała się interferencja pojęć Kresów i Ukrainy. Kresami stała się Ukraina – w takim wymiarze, w jakim kiedyś należała do Polski (...)
Siedemnastowieczny “mit ukrainny” ujmował wyobrażenie Ukrainy w kategoriach wizji arkadyjskiego dobrobytu i bogactwa, jednocześnie zaś dostrzegał w niej obszar zmagań polskich rycerzy z wrogami. W ten sposób sfera znaczeń i wartości obu pojęć – “kresów” i “Ukrainy” – pokrywała się idealnie. Gdy zaś problematyką ukraińską zainteresowała się literatura romantyczna, wówczas spełnione zostały wszystkie warunki do nazwania Ukrainy Kresami.


Panie Dymitrze!

Odpowiadając na pytanie pana Igły, to przygotowując się do egzaminu na studia spotkałem się z ustawą z lat 1500-1700 (dokładnie nie pamiętam), której tytuł rozpoczynał się od słów „O zabezpieczeniu ukrainy”, a chodziło o obronę pogranicza. To tyle na temat źródłosłowu nazwy Ukraina. W oczywisty sposób nie może ona pochodzić z rosyjskiego bo dla Rosjan nigdy nie było to pogranicze, natomiast dla szlachty koronnej było to coś tak odległego i niewyobrażalnego, że cała Ruś była peryferiami…

A sam wpis jak zwykle doskonały. Dla mnie może Pan popaść w rutynę. W taką rutynę.

Pozdrawiam

PS Właśnie w wiadomościach mówili o wielkim głodzie na Rusi w ubiegłym wieku i wspomnieli Katyń, ale nie zająknęli się na temat ludobójstwa OUN-UPA.


Subskrybuj zawartość