W telewizji pokazali

Wydawało się, że autorski program Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” już niczym nie zdoła zaskoczyć. Tendencyjny dobór rozmówców, komentarze „pod tezę”, zakrzykiwanie oponentów, promocja skompromitowanej idei IV RP – wszystko to poznaliśmy aż za dobrze. Jednak w ostatni czwartek autor programu osiągnął absolutne szczyty nierzetelności i szkodliwości. Nierzetelności, gdyż całkowicie pominął spojrzenie drugiej strony a szkodliwości, gdyż ugodził w pojednanie polsko-ukraińskie, z takim trudem wypracowane.

Program poświęcono tragedii polskiej ludności Wołynia w 1943r., gdy Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) podjęła decyzję o depolonizacji tych ziem. Już wstęp do programu – nagrany materiał z poruszającymi wspomnieniami trzech kobiet-świadków, opatrzony łzawą muzyką w tle, miał wprowadzić widzów w „odpowiedni” klimat. Następnie autor programu przystąpił do rozmowy z „ekspertami” dobranymi według jednego klucza: historykiem-amatorem Ewą Siemaszko, autorką „Ludobójstwa…” – biblii kresowiaków, samozwańczym autorytetem moralnym IV RP Rafałem Ziemkiewiczem, kontrowersyjnym księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim i znanym z radykalnych poglądów, kolejnym historykiem-amatorem, Szczepanem Siekierką. Rolę „światowca” grał w tym gronie muzyk Krzesimir Dębski. Nie zaproszono do studia ani jednego przedstawiciela strony ukraińskiej!

I tak do końca programu przy aprobacie prowadzącego lał się z ekranu potok antyukraińskich opowieści składający się na następującą melodię: „bandyci z SS”, „bandyci z UPA”, „ukraińskie zbiry”, „ukraińscy rezuni”. Wszak to ci sami Ukraińcy, mordercy, hajdamaki, piłami rżnęli, żywcem palili, pacyfikowali Powstanie itd., itp. Program sięgnął poziomu “Łun w Bieszczadach” – książki skłamanej, fałszywej, plującej w twarz Ukraińcom. Przez wszystkie przypadki odmieniano raniące Ukraińców słowo „ludobójstwo”.

To spekulowanie na tragedii, absolutnie szkodliwe podgrzewanie nastrojów w relacjach polsko-ukraińskich. Tak naprawdę Pospieszalskiemu nie chodziło o upamiętnienie ofiar pod pretekstem Zaduszek, lecz o zamanifestowanie jednostronnego obrazu historii. Szkoda, że w studiu zabrakło poważnych historyków obu narodów. Polscy i ukraińscy historycy od dawna badają wydarzenia na Wołyniu i dotąd nie słyszano, aby ktoś odkrył dokumenty, które uzasadniałyby oskarżanie UPA lub OUN o ludobójstwo. A przecież z okazji 60. rocznicy wydarzeń na Wołyniu oba parlamenty- polski i ukraiński przyjęły wspólne oświadczenie, w którym mówi się o tragedii ludności polskiej i ukraińskiej, a nie o ludobójstwie. Sprawiedliwość wymaga powiedzenia, że ofiary były po każdej stronie. I tego powinien był Pospieszalski się trzymać.

Poważni historycy, gdyby ich zaproszono do programu, umieliby zajrzeć za kulisy decyzji o depolonizacji Wołynia, które nie sprowadzają się do nacjonalizmu i żądzy krwi, lecz są dużo bardziej skomplikowane. W grę wchodziły prowokacje sowieckie, demoralizacja czasów wojny i ukraińskie krzywdy zadane przez II RP. Znawcy polsko-ukraińskiego konfliktu wytłumaczyliby łkającym kobietom, że wojny domowe mają to do siebie, że wszystkie strony dopuszczają się czynów niegodnych. Mężczyzna opowiadający z przejęciem o tragedii spalonej przez SS-Hałyczyna Huty Pieniackiej dowiedziałby się, że ci, którzy marzyli o niepodległości Ukrainy, musieli szukać sojusznika w hitlerowskich Niemczech. Poza tym ukraińscy mieszkańcy Galicji widzieli, co Niemcy zrobili tam z Żydami. Wydawało się, że stworzenie własnych oddziałów pozwoli Ukraińcom ochronić się przed represjami. Dla Ukraińców walka w Waffen SS była jedyną szansą na niepodległość. Wybitni Polacy rozumieli tę złożoność. Niestety osoby zgromadzone w czwartek w studiu TVP2 nie chciały albo nie potrafiły tego zrozumieć. Pojawiły się wypowiedzi, że SS-Hałyczyna była formacją zbrodniczą. To zdradza, że ci ludzie nie mają pojęcia, o czym mówią....

Wciąż używano słowa „ludobójstwo”, które jest terminem prawniczym. Jednak zamiast dokumentów przedstawiano relacje świadków i sugestie, że mogło tak być, jak mówią uczestnicy programu. Gdzie są jednak dowody? Jeżeli ich nie ma, to nie ma zbrodni. Poza tym, czy utrwalone w pamięci małego dziecka widoki krwi, ognia, pokłutych ciał, zmieszane ze słonecznymi, sielankowymi krajobrazami Wołynia nie mogły być na tyle sugestywne, aby nie udramatyzować ich po latach choćby szczyptą fikcji?

Programem oburzeni są Ukraińcy. Jak powiedział naszej gazecie jeden z przedstawicieli ukraińskiej mniejszości w Polsce, jest to próba wywołania antyukraińskich nastrojów. „Eksperci od Pospieszalskiego wielokrotnie udowodnili, że ich celem nie jest obiektywna prawda, ale gołosłowne oskarżenia i manipulacja faktami. Są to ciągle ci sami ludzie, działający wspólnie, nawzajem się cytujący. Mnożą ofiary, ubarwiają opisy, wykorzystują brak badań na temat Wołynia do tworzenia własnych teorii. Nie czują, że tamte wydarzenia to efekt wiekowych zaszłości między Polakami a Ukraińcami, a nie chwycenie za siekiery i noże, ot tak sobie.” Według naszego rozmówcy pojednanie polsko-ukraińskie jest zagrożone. Jeśli Ukraińcy zaczną mówić podobnym językiem, to zamiast dialogu będziemy mieć pyskówkę krzykaczy.

Przez całe lata PRL byliśmy karmieni stereotypem Ukraińca – rezuna i ukraińskiego ruchu niepodległościowego – bandy faszystów. Dopiero dzięki dialogowi polsko-ukraińskiemu zainicjowanemu przez naszą gazetę, do świadomości społecznej zaczęła przebijać się prawda, że wydarzenia wołyńskie, krwawe i okrutne, mają jakiś historyczny kontekst, że coś było wcześniej, a coś stało się później. Nasza gazeta poświęciła Wołyniowi kilkadziesiąt tekstów. Wzajemne wypominanie zbrodni – mówił nam kresowiak, kombatant AK i historyk Władysław Filar – powinno zostać raz na zawsze zakończone, gdyż inaczej nigdy nie dojdzie do pojednania między obu narodami. I rzeczywiście – na pięć lat ucichły głosy opisujące polsko-ukraińską wojnę lat 40. wyłącznie językiem okrucieństwa i bez kontekstu historycznego. A podczas pomarańczowej rewolucji, na placu Wolności w Kijowie dokonał się rzeczywisty cud pojednania: setki Polaków wspierało ukraiński marsz ku demokracji, tysiące Ukraińców skandowało „Polska, Polska!”.

Stosunki między Polską a Ukrainą, między Polakami a Ukraińcami nigdy nie były tak dobre jak dziś. A nagle…. pojawia się program, który z prawdą historyczną ma niewiele wspólnego, gdyż przypisane Ukraińcom okrucieństwa były udziałem obu stron polsko-ukraińskiej wojny. Dziwne? Bardzo dziwne. A może wcale. W niełatwej i krwawej historii polsko-ukraińskiej jedno od wieków jest bezsporne. Gdy między naszymi narodami działo się źle, zawsze na tym korzystał ktoś trzeci, ze szkodą dla Polski i dla Ukrainy. Instytucja, która prezentuje wątpliwej wartości program odwołujący się wyłącznie do okrucieństwa polsko-ukraińskiej wojny, a przez to wyprany z historycznego kontekstu, reprezentuje interesy tych, którym nie w smak przyjaźń między naszymi narodami. Zaiste, daleko sięgają długie ręce Moskwy.

Chcemy od telewizji publicznej innej historii – mniej polsko-ukraińskiej a bardziej europejskiej, opartej na wspólnym przeżyciu minionego Zła. Historii, w której konfrontację – przeniesioną jedynie z pola walki na karty papieru – mającą swe źródło w monopolu narodowych identyfikacji, zastąpi nowy, poholokaustowy uniwersalizm zwrócony ku przyszłości przyszłych pokoleń. Cisza nad tragedią Wołynia – oto, co byłoby wystarczająco wymownym hołdem złożonym ofiarom.

Program Pospieszalskiego, wsparty chórem polskich, neoendeckich w duchu komentarzy, może obudzić upiory, które – wielu miało taką nadzieję – zostały uśpione na zawsze.

“Warto rozmawiać”, TVP2, 30.10.2008, godz. 22.35

Od autora blogu: tekst ten jest swobodną kompilacją cytatów z pewnej poczytnej gazety codziennej, wybranych z wielu jej artykułów na tematy “okołowołyńskie”. Nie-cytaty stanowią może z 20%, głównie dwa pierwsze akapity.
Kto się zakłada, że jutro nie przeczytamy w niej czegoś podobnego?

Link do wideo z tym programem (dzięki, Sergiuszu)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, pewnie trafne,

ale jednak manipulacja, a jak nie przeczytamy?
Nie lubie takiego gdybania/wyprzedzania faktów.

A program był ciekawy, choc jeżeli Pospieszalski będzie temat kontynuował, to ja np. z chęcią bym widział dyskusję także a nie tylko upamietnianie.

pzdr


Czekałem

... na Twój tekst i nie zawiodłem się. Szkoda, że w telewizji poważne sprawy są tak niszczone przez program Pospieszalskiego.

Pozdrawiam


Grześ

to cytaty. Skondensowane, przykrojone i zszyte tak, by pasowały, ale jednak cytaty.
Wspólny program – wierz mi, byłaby pyskówka. Lepiej byłoby zrobić dwa osobne programy.


Azrael

Akurat ten program nie był zły.


Dymitrze,

Serwer TXT pozwolił sobie zmienić tego linka na postać tinyurl bo inaczej psuły się w nim te wszystkie & i nie prowadził do właściwej strony.


Serwerze

informatyka to współczesna magia, zawsze tak twierdziłem.
Dla mnie czarna:)


Post scriptum

Zmieniłem dwuznaczne sformułowanie, że pierwsze dwa akapity “pochodzą ode mnie”...


O księdzu Zaleskim

napisał za to red. Adam Szoskiewicz z “Polityki”
Nie powiem aby mnie swoją postawą zdziwił, ważniejsze jest jednak to, że uznał za konieczne się ze swojej postawy tłumaczyć w następnym wpisie na blogu.

Choć ta jego odpowiedź nie bardzo jest na temat.


Dymitr

tylko czekać na odpowiedź

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


...

Stanowczo przecenia Pan pojemność rubryki “W telewizji pokazali” Panie Dymitrze.

Ona ma krótko i zwięźle mówić co warto, a czego nie warto oglądać i z pewnością nie będzie się rozpisywać nad “oczywistymi oczywistościami”. Kilka prostych komentarzy, powołanie się na autorytet, błyskotliwe wyśmianie jednego (albo wszystkich) gości programu i tyle. ;)


Barbapapa

Zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie mogłem sobie odmówić zgromadzenia w jednym miejscu absurdów, które oni wypisywali:)
I tak wiele się nie zmieściło.


Dymitrze, i co napisali

w “GW”?
Może ktoś wie?
To niech zacytuje, czy nam ściągnęli z Dymitra, co z kolei ich wcześniejsze wpisy skompilował
:)

pzdr


Grześ

Nic nie napisali! Tańce na lodzie skrytykowali tylko.
Koniec świata!


Dymitr Bagiński

I chyba długo nie napiszą.

Tego nie da się już zatrzymać.

Dlatego, że Tragedia Wołyńska to tabu, które właśnie zostało obalone. Oczywiście nie na skutek programu Pospieszalskiego – ten jest raczej skutkiem obalenia tabu.
Jak w takich przypadkach bywa trudno wskazać moment w jakim to się stało, było to raczej proces niż spektakularny przełom ale moim zdaniem stało się. Pan, Dymitrze ma w tym swój duży udział.

pozdrawiam


>AK

Oj, nie byłbym taki pewien. Trzema artykułami spowodowali wycofanie się Prezydenta z patronatu i o mało nie storpedowali konferencji IPN. Może teraz dłużej się zastanawiają, co napisać, żeby się nie wygłupić.

PS. U Szostkiewicza zamieściliśmy komentarze o tej samej minucie:) Co krzepiące, zdecydowana większość komentarzy krytyczna.


Dymitr Bagiński

Pewnie będą próbować choć moim zdaniem nie zrobią tego wprost. Poza tym myślę, że duży wpływ na postawy wobec Wołynia ma niewiedza, a mówiąc ściśle ignorancja mająca swe źródła we własnych ideologicznych uprzedzeniach.

Jak sobie red. Szostkiewicz tę stronę o dywizji SS poogląda to się zastanowi. Nie mam wątpliwości, że da mu ona do myślenia, nawet jeśli się sam przed sobą do tego nie przyzna.

P.S. I pod wcześniejszym tekstem Szostkiewicza, tym o księdzu Zaleskim także bardzo dużo krytycznych komentarzy. Coś się zmienia.

pozdrawiam ak


AK

adw.kmieciak

Dlatego, że Tragedia Wołyńska to tabu, które właśnie zostało obalone. Oczywiście nie na skutek programu Pospieszalskiego – ten jest raczej skutkiem obalenia tabu. Jak w takich przypadkach bywa trudno wskazać moment w jakim to się stało, było to raczej proces niż spektakularny przełom ale moim zdaniem stało się. Pan, Dymitrze ma w tym swój duży udział.

.
Tak Pan myśli? Liczba odsłon mojego blogu nie jest jakoś oszałamiająca, nawet licząc tu i na Salonie24. Z drugiej strony na urodzinach Salonu24 zorientowałem się, że jestem kojarzony przez dziennikarzy, wystarczało hasło “Wołyń”. Może rzeczywiście GW tworząc z Wołynia temat tabu sprawiła, że zadziałał efekt zakazanego owocu i oni po cichu zaczęli mnie czytać? Piszę
“po cichu”, bo z tamtejszych czerwonych wpisał mi się tylko Paliwoda:)


E tam, Dymitrze.

szopstkiewicz też cię będzie kojarzył niedługo, czuję:)
No i tylko Paliwoda?
Przecież wszystkich czytuje Leski na pewno, więc też cię znac musi i czytać:)
No a kiedyś o Smoleńskim coś pisałeś też.

A wiesz, co tam, dziennikarze.
Ja np. dowiedziałem się mnóstwo rzeczy dzięki tobie i twojemu blogowi i myślę, że takich osób trochę poz amną jest.
Które wcześniej za bardzo nie miały pojęcia, znaczy kojarzyły nazwy UPA, OUN< Bandera itd, ale nawet jak interesowały się historią (jak ja dawnymi czasy), to na ten temat wiele nie wiedziały.
A raczej powiedzieć nalezy, że wiedziały bardzo mało.
A teraz wiedzą dużo więcej.

I nawet temat stał się jakoś dla nich wazny choć ich czy rodzinnie czy osobiście nigdy nie dotyczył.
Więc twój blog i to na TXT (,bo S24 od dłuższego czasu w większości omijam i nie kontroluję, co tam się dzieje, zresztą teraz i nowy i stary slaon jest, to już w ogóle motka) to sprawił:)


Dymitr Bagiński

Zgadzam się z Panem grzesiem (nieskromnie ;) że i w “Polityce” czytać Pana zaczną ;) chyba, że jednak wstrzymają – mój wpis ciągle czeka na decyzję moderatora ale to chyba u nich normalne.

Jestem przekonany, że Pana bardzo dobrze kojarzą i Pańskie wrażenie z imprezy nie jest błędne. O tym, że jest (był) to temat tabu świadczy to, że doskonale sprawę znają ale się od niej oficjalnie trzymają z daleka. Zwyczajny konformizm dziennikarzy, jak to się teraz modnie mówi – mainstreamowych (ale potworek językowy, co ja robię?!)

Paliwoda? O kurcze! A czy można spytać jak się wpisał?

pozdrawiam ak


Artur Kmieciak,

w blogach “Polityki” to normalne, szczególnie w tych politycznych, czasem trwa to kilka godzin i wrzucają naraz wszystkie czekające komentarze.
jedynie w blogu mojego ulubionego Owczarka nie czeka się na żadną akceptację (chyba u pana Adamczewskiego tyż nie), tylko komentarze się od razu ukazują.

szczerze mówiąc z jednej strony to fajnie, bo poziom na “Politykowych” blogach w miarę wysoki, jak porównać z innymi , ale z drugiej to czekanie na akceptację niekiedy trwa niemiłosiernie długo i utrudnia dyskusję.
Przeynajmniej jak tam gadałem dawniej, to mi utrudniało.

Ale się niepotrzebnie rozpisałem, więc konczę.

A Dymitr niech robi dobra robotę, nawet jak go w main streamie nie czytają.
Ale jak ustaliliśmy, czytają:)


Pan grześ

Ma Pan rację, takie wyczekiwanie to tylko utrudnia dyskusję choć wynika to pewnie z tego, że moderatora to na godziny mają, znaczy, że nie doceniają siły sieci. Chyba źle, że nie doceniają.

pozdrawiam ak


GRZEŚ

Kiedyś była dyskusja chyba u Mad Doga i obiecałem Ci dossier nt. Związku Ukraińców w Polsce -że niby proupowscy są. Rzuciłem słowa na wiatr, bo nie znalazłem na to czasu, ale właśnie “gotowca” dostarczył europoseł Zapałowski w liście otwartym do Tuska. Co prawda poseł jest z opcji giertychowskiej, ale dowody przezeń dostarczone są oczywiste.
List europosła jest na stronie ks. Zaleskiego.
Zdjęcia jak w Polsce (w Przemyślu) fetuje się upowców tutaj.
A oto fragment sprawozdania z tej uroczystości w “Naszym Słowie” z 27.01.2008, czasopiśmie ZUwP:
Następnie młodzież odczytała ponad 100 nazwisk Ukraińców zabitych w polskich więzieniach, oraz po wyjściu na wolnośc. Pamięc o nich uczczono chwilą milczenia. Prezes Związku* Josyf Myca wręczył siedmiu byłym wojakom UPA jubileuszowe dyplomy. Wspomnienie o generale Szuchewyczu wygłosił M. Kozak, a nastepnie uczeń II klasy liceum Mikołaj Cikuj odczytał swoją pracę pt. “UPA we wspomnieniach dziadka”.
Sprawozdanie z działalności przemyskiego Ogniwa przedstawił obecnym Iwan Warchił. On w szczególności przedstawił problem pomników: nowobudowanych, zaplanowanych, przewidzianych do odnowienia, np. pomnik dla wojaków UPA w Gilskomu (Nowych Sadach).

*-chodzi o Stowarzyszenie Ukraińców – Więźniów Politycznych i Represjonowanych


Zaczyna się.

Związek Ukraińców w Polsce napisał list protestacyjny do KRRiT: http://nslowo.pl/content/view/220/73/


Subskrybuj zawartość