"Jutro" Kłyma Sawura

Konflikt i na Wołyniu i w Galicji podsycany przez stronę sowiecką pociągał za sobą ofiary po obu stronach (...) I nie wolno tracić z oczu inspiracji sowieckiej (...) Można pytać, kto jest bardziej odpowiedzialny. Według mnie zawsze ten, kto ma władzę. Przed wojną Polacy, w czasie wojny Sowieci i Niemcy. (prof. R. Torzecki, Gazeta Wyborcza nr 161 z 12.07.2003)

Częstokroć gdy dyskutuje się z kimś o ludobójstwie nacjonalistów ukraińskich, z ust ich obrońców pada żelazny argument o inspiracji niemieckiej i sowieckiej. Czasem na podstawie tych opowieści można odnieść wrażenie, że to obaj okupanci (szczególnie sowiecki) przebrani za UPA mordowali ludność polską, by ją skłócić z Ukraińcami.

Faktem jest, że na Kresach południowo-wschodnich w czasie II wojny światowej toczyła się gra czterech graczy: Niemców, Sowietów, Polaków i nacjonalistów ukraińskich. Niemcy dążyli do maksymalizacji swoich zysków z okupacji tych ziem. Sowietom zależało na destabilizowaniu niemieckiego zaplecza. Polakom zależało na przetrwaniu i w odpowiednim momencie potwierdzeniu czynem zbrojnym przynależności tych ziem do Polski. Nacjonalistom ukraińskim zależało na samostijnej Ukrainie czystej jak szklanka wody.

Nikt poza Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów nie miał w swoich priorytetach wyrżnięcia Polaków. Dla Niemców byłby to cios gospodarczy – utrata siły roboczej, kontyngentów i wpływów z majątków ziemskich. Sowieci mieli swoje sposoby na inżynierię narodowościową i nie potrzebowali uciekać się do wycinania narodów w pień, szczególnie tych, które im sprzyjały (jak Polacy na Wołyniu).

Trudno doszukać się w literaturze śladu jakiejkolwiek “inspiracji sowieckiej”. Owszem, znane są wspomnienia sowieckiego partyzanta, płk. Brinskiego (nie wiadomo, na ile wiarygodne), który twierdził, że „drogą prowokacji udało (...) się doprowadzić w czterech rejonach do tego, że Niemcy zaczęli aresztować [ukraińskich] policjantów i ich rozstrzeliwać. Wówczas policjanci zbiegli do lasu (...) W rezultacie na Wołyniu doszło do wybuchu powstania przeciwko Niemcom.” Nawet jeśli jest to prawda, działania Brinskiego nie miały na celu wywołania rzezi, lecz osłabienie sił niemieckich, tym bardziej że Brinski sądził, iż policjanci przyłączą się do sowieckiej partyzantki (a nie do UPA).

Natomiast w interesie Niemców leżało skłócenie Polaków i Ukraińców w myśl zasady divide et impera. Najgorsze, co mogło Niemców spotkać na Ukrainie, to współpraca Polaków z Ukraińcami. Niewątpliwie udało im się podzielić oba bratnie narody. Do 1943r. bezkonkurencyjni w rywalizacji o względy Niemców byli nacjonaliści ukraińscy liczący niemal do końca na samostijną z nadania nazistów. Od momentu wybuchu banderowskiej rewolucji narodowej Niemcy zaczęli przychylniej spoglądać ku mniejszości polskiej. Na Wołyniu pojawiło się ok. 2 tys. polskich policjantów w większości zwerbowanych z ocaleńców z rzezi UPA. Wg Siemaszków „jednostki [te] (...) były wykorzystywane przez Niemców do pacyfikacji wsi ukraińskich, przy czym Niemcy stwarzali sytuacje, z których wynikało, że Niemcy są dla Ukraińców dobrzy a gnębią ich Polacy z tych jednostek.” Podziemne sprawozdanie z marca 43r. potwierdza jątrzenie stosunków obu narodowości: „Sposób przeprowadzania śledztwa ma ze strony Niemców charakter wzajemnego szczucia Polaków i Ukraińców. Polega to na tym, że zbiera się od miejscowych Polaków zeznania przeciwko Ukraińcom, a następnie po wezwaniu Ukraińców odczytuje się im te zeznania dążąc do wyciągnięcia w zamian oskarżeń przeciwko Polakom”.

Metody te miały doprowadzić do sytuacji, w której skłóceni Polacy i Ukraińcy mieli konkurować o względy Niemców. Nie miało to jednak na celu wywołania rzezi!

Najlepiej stosunek Niemców do UPA oddaje raport polskiego podziemia (dotyczący co prawda Galicji, jednak miarodajny także dla Wołynia): „Gdy front jest chwiejny i są możliwości cofania się armii niemieckiej, wtedy na czoło wysuwają się elementy polityczne i Niemcy popierają UPA widząc w niej naturalnego sprzymierzeńca w walce z bolszewikami. Wtedy mordowanie Polaków tolerują, a nawet do mordów Ukraińców zachęcają. Gdy jednak front się ustala na miejscu i są możliwości przesunięcia tego frontu na Wschód i wtedy u Niemców wysuwają się na czoło elementy gospodarcze i do głosu przychodzą czynniki zajmujące się tymi sprawami. Te czynniki (...) uznają, że Polacy są czynnikiem ładu i porządku, a Ukraińcy chaosu i dezorganizacji”. Wtóruje temu dokument niemiecki: „Wehrmacht stoi na stanowisku, że jego jednostki nie muszą w tej walce [z UPA] brać udziału; wysuwa przy tym argument, że nacjonalistyczne bandy nie przeszkadzają w dowozie, nie wysadzają mostów i nie zabijają niemieckich funkcjonariuszy.” (kwiecień‘44). Inny polski dokument mówi: „Taktyka okupanta [niemieckiego] w stosunku do Ukraińców na Wołyniu niekonsekwentna. (...) Ślepe akty terroru stosowane są powszechnie. Ekspedycje karne przeciw UPA urządza się stale, a jednocześnie do szeregów policji (...) przyjmuje się jawnych członków UPA”.

Nie było więc jednolitej polityki niemieckiej wobec UPA. Dominowały względy taktyczne. Z pewnością nie było inspiracji totalnej rzezi.

18 maja 1943r. dowódca wołyńskiej UPA Dmytro Klaczkowśkyj – „Kłym Sawur” wydał odezwę: „Polacy! Opamiętajcie się! Powróćcie do domu. Ci, którzy dzisiaj służą i pomagają Niemcom, jeszcze mogą zawrócić, ale jutro będzie już za późno” [pogrubienie moje]. „Kłym Sawur” niewątpliwie nawiązywał do działań polskiej policji w niemieckiej służbie, np. pacyfikacji wiosek ukraińskich. Nie znając poprzedzających ją faktów można by interpretować to tak: Polacy z inspiracji niemieckiej sprowokowali ukraiński odwet. Rzeczywistość była inna: już w 1929r. OUN umieściła w swoim programie punkt mówiący o usunięciu “najeźdźców” z Ukrainy w wyniku rewolucji narodowej. To w lutym 1943r., gdy jeszcze nie było polskich policjantów na Wołyniu, nawiązała do tego programu III Konferencja OUN-B podejmując decyzję o wybuchu tej rewolucji. Już w marcu 1943r. Prowod OUN-B składał „Bulbie”-Borowcowi propozycje oczyszczania terenów powstańczych z ludności polskiej. Już od marca nacjonaliści ukraińscy realizowali swoje plany na nie notowaną dotąd skalę.

Inspiracji obcej nie było. Był pretekst, na który czekał „Kłym Sawur”. On już wiedział, jakie będzie jutro.

_________

PS. Tylko w tym jednym dniu, w którym “Kłym Sawur” wydał swoją odezwę, podległe mu bojówki zabiły ok. 100 Polaków na Wołyniu. Np. we wsi Bokujma (pow. Dubno) poległo 27 osób. Ofiary miały odcięte uszy, nosy, piersi, wydłubane oczy, rozprute brzuchy, połamane ręce i nogi…

_________________________
Notka opracowana na podstawie:

Grzegorz Motyka, “Ukraińska partyzantka 1942-1960”, Warszawa 2006
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”, Warszawa 2000.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Dymitrze

Ciekawie pan argumentuje.

I teraz, jak już wszystko będzie wiadome, zbrodnie opisane, zbrodniarze potępieni, to co dalej?
Bo mnie męczy właśnie to.
Co dalej?


Panie Igło,

Zadaje Pan za trudne pytania. Kto z nas zna przyszłość?

dawniej KriSzu


Tak w ogóle

Nie ma pewności, że ten pierwszy etap się ziści. Wystarczy przeczytać to: http://wyborcza.pl/1,76842,5143584.html?as=1&ias=2&startsz=x
Mnie nóż się w kieszeni otwiera.

dawniej KriSzu


Drgi Igło!

A może Pan zatroszczy się o jakiegoś tłumacza, który mógłby przetłumaczyć na ruski/ukraiński wpisy pana Dymitra, komentarze pod nimi, a potem na bieżąco tłumaczyć komentarze tamtej strony i nasze.

Co Pan sądzi o takim posunięciu?

Pozdrawiam


No proszę - Smoleński zawitał na mój blog.

Dowód tutaj: http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,88312,5198378.html?as=3&ias=4&startsz=x

Swoją drogą to jest mistrz manipulacji. Informację o tablicy poświęconej 372 zabitym parafianom z Kąt, okrasił cytatem z mojego blogu, gdzie mowa o 53 ofiarach. Czyli nie dość, że kresowiacy to hieny cmentarne, to do tego wyolbrzymiają, kłamią (wszystko oczywiście w domyśle).
Tyle że ja pisałem o Kątach w pow. krzemienieckim a tablica prawdopodobnie jest poświęcona Kątom… w pow. lubomelskim, gdzie 30.08.43 zabito 212 osób (liczba 372 wynika zapewne z tego, ze parafia obejmowała inne miejscowości).

Jakże trudno było to ustalić panu redaktorowi Smoleńskiemu. Teraz już rozumiem, dlaczego aż pół roku prowadził pewne “śledztwo dziennikarskie”.

Ciekaw jestem, jak jest rzeczywiście w tych Marwicach. Kamień rzeczywiście został wzięty z niemieckiego obelisku (patrz tutaj )natomiast w klimat opisany przez Sarumana-Smoleńskiego nie uwierzę. Za wiele o tym panu wiem.

PS. swoją drogą mógłby się powoływać, skąd cytuje.

dawniej KriSzu


Dymitr

no to mamy korespondencyjny pojedynek:) tylko pan redaktor relatywizuje fakty…

Prezes , Traktor, Redaktor


Chyba założę stałą "rubrykę" - przegląd Wyborczej

Prześledziłem ich archiwum i widać, że oni się ostatnio bardzo ożywili w interesującym mnie temacie.
Z tymi Marwicami to ciekawe, bo to jest sprawa sprzed czterech lat. Ciekawe, ile takich stęchłych kotletów Smoleński trzyma w szufladzie.
Czy jest ktoś w TXT, kto mógłby sprawdzić, jak tam jest w tych Marwicach naprawdę?

dawniej KriSzu


Nie wiem, czy mamy kogoś

z Lubuskiego?
Może sam się ktoś odezwie?

Co do art. z GW to są w jej tradycyjnym stylu.
Ja bym sobie nimi głowy nie zawracał chyba , że wnoszą jakieś nowe fakty.

Sam nie wiem jak rozwiązać problem z tym konfliktem.
Bo jak skończy się opis faktograficzny, to co dalej?

Znowu szowiniści z obu stron mają wziąć się za łby?

Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, żeby oddzielić UPA od Ukraińców.
Bo przecież, nie wszyscy byli w UPA.
Sami Ukraińcy zwalczali tę organizację, ci w ACz czy w WP, czy nawet nieliczni, którzy byli w AK.

My też wypieramy z pamięci wyczyny, niektórych łajdaków z Miecza i Pługa, czy NSZ. Akcję Wisła i policyjny reżym przed wojną.


> Igła

igla

Sam nie wiem jak rozwiązać problem z tym konfliktem.
Bo jak skończy się opis faktograficzny, to co dalej? Znowu szowiniści z obu stron mają wziąć się za łby?

Czy Pan ma na myśli mój blog? Ten opis już się dokonał (ja tylko z niego korzystam) – i nic specjalnego się nie stało. Jak było, tak jest.
Tym bardziej nie sądzę, żebym ja mógł coś zmienić.
Ja sobie tylko piszę. Niech wisi w internecie. Może dzięki temu Smoleński się czegoś dowie.

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze

Niech pan nie szumi i nie przypisuje sobie wszystkiego.
Gdybym miał pana za szowinistę, to nie lądowałby pan na SG TXT za każdym razem.

Pan ma swój cel a ja swój. Wydaję mi się, ze wspólny.
Pan jest faktografem, tyle,że wedle mnie to mało.
Chciałbym, żeby TXT poprzez pańską pracę, przemówiło do ludzi po obu stronach granicy.
Polaków i Ukraińców.

Najpierw podajemy prawdę, bez przemilczeń i upiększeń.
Potem, upamiętniamy i zamykamy ofiary i przeszłość.
Potem otwieramy przyszłość.
Ona nie może być oparta na kłamstwie.

A Smoleński?
A co on kogo obchodzi?


Igła

on niestety ma narzędzie i popracie swoich przełożonych, tyle i aż tyle

Prezes , Traktor, Redaktor


Maksie

A co to zmienia?
Jego sitwa się kurczy, odbiór maleje, oddziaływanie też.
Nieufność do manipulacji rośnie.

Prawda zwycięży, chciałbym, żeby kiedy ja do grobu będe schodzić, aby nikt nie mówił, że za życia nie miał racji.

Dość mam bełkotu łże-patriotów i łże-liberałów, którzy sobie po ich śmierci trupy-ikony wyrywają.
Jak truchła Giedroycia albo Sendlerowej.
Za ich życia mając ich głęboko.


właśnie tyle

że to robota na lata, to mnie frasuje

reszta , zgoda

Prezes , Traktor, Redaktor


Smoleński mnie obchodzi

On jak nikt inny wpłynął na obecną świadomość ludzi.
Dla niego pewnie jestem szowinistą – wystarczy że używam słowa “ludobójstwo”, czego on bardzo nie lubi.
Poza tym jak ma mnie nie obchodzć ktoś, kto używa moich słów do swoich gierek?

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze

No to masz świetny temat na wpis.
Bo to co pan piszesz o Wołyniu ( i Galicji ) to jedno.

Drugie to sposób manipulowania uprawiany w mediach, choćby na przykładzie Smoleńskiego.
On może ciebie nadużywać?
Ty możesz go rozłożyć na łopatki.

Internet siłą.


Tylko muszę zebrać fakty.

znalazłem w necie trochę o tych Marwicach.
Nie wygląda mi to na miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc.

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Trzymam za Pana kciuki. A jak mawiają miejscowi „fingers crossed”.

Pozdrawiam


W końcu się tam dodzwoniłem

Odebrał jakiś agresywny debil, który nawet nie potrafił (nie chciał?) powiedzieć, komu poświęcił tablicę.
Idiotów nie sieją, niech ich szlag trafi.

dawniej KriSzu


Subskrybuj zawartość