Krytycznie o „najlepszej” niani. 13.

Czterolatek
Przed nami kolejny „trudny” rok, w którym musimy wykazać się opanowaniem i stanowczością. W tym niespokojnym wieku – jak dwa lata wcześniej – nasz malec bywa samowolny, nadpobudliwy, a czasem po prostu nieznośny.

Oboje moje dzieci przechodziły przez drugi i czwarty rok a jakoś nie mogę sobie przypomnieć by to były te gorsze lata. Problemy zdarzały się w latach parzystych i nieparzystych, ale nigdy bym nie nazwał swoich dzieci nieznośnymi.
Dziwi mnie, że w rozdziale poświęconym trzylatkom nie ma ani słowa o tym, że w przeciwieństwie do dwu i czterolatków, trzylatki nie bywają samowolne ani nadpobudliwe, a już w ogóle nie zdarza im się być nieznośnymi.
Dobrze przynajmniej, że mając trzylatka możemy nie wykazywać się opanowaniem i stanowczością. Tylko czemu o tym sza w rozdziale o trzylatkach? Pewnie dlatego, że wniosek oczywisty, w świetle omawianego fragmentu tekstu jest bez sensu. Tak się kończy analiza bełkotu.

W postępowaniu z czterolatkiem najważniejsza jest kontrola. Pozwólmy mu dostosować się do zmian. Powiedzmy mu zawczasu, co się zaraz zdarzy. Dziecko powinno mieć poczucie wpływu na decyzje, które go dotyczą. W przeciwnym wypadku zrodzi się w nim przekonanie, że nie ma żadnej kontroli nad swoim najbliższym otoczeniem.

Ja wiedziałem, że te nawoływania do plastyczności w rozdziale wstępnym części „Dzieci” było wypadkiem przy pracy. Teraz wracamy do kontroli, sztywności itp. Dobrze, że dziecko może się dostosowywać do zmian, skoro rodzice mają być stali. Będzie mogło jakoś amortyzować ich zderzenie z rzeczywistością. Tylko czemu ono ma płacić rachunek za głupotę rodziców słuchających jakiejś niani? (Nawet, gdy jest to „najlepsza niania na świecie”, a przynajmniej w salonie.)
Skąd rodzice mają wiedzieć, co się zaraz zdarzy, to już jest słodką tajemnicą „wybitnej” niani. Przecież gdyby człowiek wiedział co się stanie, to uniknąłby połowy nieszczęść, a połowę by sobie zwielokrotnił, mając nadzieję, że mu się uda.
Proszę zauważyć jaka przebiegła jest „najwspanialsza” niania. Nie mówi, że dziecko powinno mieć wpływ na decyzje, które go dotyczą. Nie! Tak wygórowanych żądań to nie ma przedstawicielka postępu. Dziecko powinno mieć właściwe wrażenie, by jak dorośnie nie było w stanie zauważyć jak jest strzyżone przez tych, którzy podejmują za nie decyzje. Jeśli nie będzie miało przekonania o wpływie, to może jeszcze zostać jakimś rewolucjonistą i obalić tak doskonały system jak „demokracja licencjonowana”, który nam miłościwie panuje. To jest niebezpieczne dla salonu, a pani Dorota Zawadzka nie chce by salonowi stała się krzywda.

Czterolatek potrafi się dłużej skoncentrować na wykonywanych czynnościach. Gdy wydaje się nam, że dziecięce histerie są już za nami, nasz czterolatek szlocha i łka, by zwrócić na siebie uwagę. Obrażanie się i użalanie nad sobą to jego zwykłe zachowania.

Znów popis niekompetencji językowej. Jeśli używa się stopnia wyższego przymiotnika, to należy powiedzieć względem czego jest to „więcej, szybciej, lepiej” czy też „wolniej, mniej i gorzej”. W mowie potocznej, odniesienie może być w domyśle, choć jest to niechlujstwo językowe. W poradniku, pozostawianie tego w domyśle jest bardzo niebezpieczne.
Przecież w opisie trzylatka jest informacja, że dziecko nie histeryzuje. Jest „tylko” marudne. Zgodnie z powyższym fragmentem, nie tylko histeryzowało mając 3 lata ale czyni to nadal. Choć po raz pierwszy pojawia się opis histerii jako łkanie i szlochanie. Może zatem dziecko jest tylko marudne i płaczliwe, a nie histeryzuje, bo przecież histeria to coś innego niż zachowania opisane przez „najlepszą” nianię.
Dzieci w tym wieku potrafią się obrazić tak, że „najwspanialsza” niania jest w stanie dostrzec takie zachowanie. Nie można wykluczyć, że dzieci młodsze obrażają się i użalają nad sobą, tylko repertuar zachowań dostępny dla nich nie przewiduje zachowań, jakie są rozpoznawane jako obrażanie się i użalanie się nad sobą. To dość istotne rozróżnienie. Ponieważ o stanach emocjonalnych innych ludzi (w tym dzieci) wnioskujemy na podstawie ich zachowań, dobrze by było napisać, jak przejawia się „obrażanie się i użalanie nad sobą”.

Często się śmieje, lecz jeszcze częściej płacze lub tylko udaje, gdy nie może postawić na swoim.

Dziecko płacze tylko wtedy, gdy jest mu źle lub gdy rodzice nauczą je, że jest to droga do osiągania celu. Pretensje o to ostatnie do dzieci, to szczyt głupoty, podobnie jak uznawanie tego za naturę dziecka w jakimkolwiek wieku. Swoją drogą według „najniezwyklejszej” niani dzieci zaczynają płakać w 5. roku życia! Bardzo dziwny to pogląd i zupełnie niezgodny z powszechnym doświadczeniem. No cóż. Pewnie cały świat się myli, bo przecież taka gwiazda jak pani Dorota Zawadzka nie może tkwić w błędzie.

W tym wieku zaczyna rozwijać się wyobraźnia. Dziecko wymyśla niewiarygodnie barwne historie, których jest bohaterem. Chętnie bawi się na powietrzu. Budzi się w nim chęć rywalizacji. Poczucie humoru jest przesadne i hałaśliwe. Lubi bawić się słowem, czasem niestety brzydkim.

Dziecko dwuletnie, jak uważny czytelnik może pamiętać, „ma wiele energii, a jeszcze więcej wyobraźni”. Teraz dowiadujemy się, że u czterolatka „zaczyna rozwijać się wyobraźnia”. Coś tu nie gra. Jeśli wyobraźnia dziecka młodszego nie była rozwinięta, to skąd miało jej tak wiele. Może dziecko rodzi się z szaloną wyobraźnią, ale w trzecim roku życia następuje kataklizm rozwojowy i wyobraźnia znika? Hipoteza idiotyczna, ale świetnie pasuje do poziomu wynurzeń „najwspanialszej” niani.
Opowiadanie niesamowitych historii, w pierwszej osobie może być związane z brakiem umiejętności wyrażenia treści w formie opowiadania w trzeciej osobie. Znam dorosłych, którzy zamiast form bezosobowych, czy też 3. osoby liczby pojedynczej używają 2. osoby liczby pojedynczej. Po prostu nie potrafią powiedzieć „można to zrobić”, czy też „człowiek może to zrobić”, tylko mówią „możesz to zrobić” mając na myśli treści wyrażane przez te pierwsze…

Wiele dzieci w tym wieku nie sypia już po południu. Większość przesypia całe noce.

Znów cenna wiedza ukryta w rozdziale dotyczącym dzieci w innym wieku. Otóż dzieci młodsze niż czterolatki mogą nie przesypiać całej nocy ale za to ucinają sobie drzemkę południową. Jakoś pani Dorota Zawadzka zapomniała o tym napisać przy dzieciach dwu- i trzyletnich. Takie niewinne przeoczenie.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość