Są takie chwile...

Są.
Kiedy coś we mnie zaczyna gasnąć, a coś innego zaczyna wrzeszczeć.

Są takie chwile, w których przeczytam coś, i nagle w środku, zaczyna mnie boleć. Nie wiem co boli, może… No nie wiem co to być może.

Przeczytałam sobie na jednej blogerskiej platformie, zwyczajowo (już chyba wyłącznie zwyczajowo) nazywanej salonem, tekst mtwapy. To jest króciuteńki tekst więc zacytuję (mam nadzieję, że autor nie będzie miał mi za złe).

Ten tekst to te słowa:

Temat in vitro jest cokolwiek na czasie dla mnie. Wlasnie wczoraj urodzila nam sie Mala Mtwapka, rezultat in vitro i to z mrozaka. Waga 3640g, skala Apgar po urodzeniu 10.
Spedzilem z Mtwapka dzisijszy dzien i mialem z tego duzo radosci. Mtwapka nie jest jeszcze zbyt dobra w gestykulacji ale czujne oko ojca wychwycilo jednoznaczny,wielokrotnie powtarzany gest:

Fuck you sentor Gowin and the rest of your ilk!

A pod tym tekstem jest komentarz Artura Nicponia:

A nie mogłeś
zwyczajnie pójść z żoną do łóżka i mieć z tego poczęcia trochę frajdy?

Ech, wy postępowcy. Nawet takie fajne rzeczy potraficie spieprzyć.

Dla dzidzi zdrowia!

Tak siedzę sobie teraz, naprzemiennie czując radość mtwapy i bezmyślną brutalność Artura.

Myślę, że jest wielu mtwapów i wielu takich Arturów.

A świat nigdy, przenigdy nie będzie tym czym być powinien. Ten człowieczy świat.

I jeszcze myślę, że nie powinnam wchodzić w świat blogerów, który rozmywa prawdy najprostsze, najważniejsze, najbardziej fundamentalne.

I cóż, że tylko dla mnie? Może aż dla mnie?

To jest poważnie chory świat wyobrażeń i złudzeń.

To świat aroganckich akwizytorów życiowych prawd.

Świat podziałów i wewnętrznie sprzecznych poglądów.

Świat, w którym nie ma człowieka, a jest awatar.

Zasady niesione dumnie na sztandarach, przesłaniają wszystko inne.

Miraż. To wszystko czym jesteśmy.

Blogerzy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Gretchen,

ach te awatary z saloonu. Najgorsze z najgorszych. Zwłaszcza te powiewające sztandarami zasad.:)

Bo już Pan Mtwapa jest niezaprzeczalnie człekiem z kwi i kości.:)
Skąd to przekonanie? Nieśmiało pytam.
Może też jest tylko awatarem dającym świadectwo swych przekonań? Znającym swój target? Ufny i wrażliwy. Wiedzący jak skanalizować tego targetu oburzenie.

Trochę na to wskazuje.

Po roku nieobecności na tym, jak to nazywa klikowisku24, wpada tylko po to by przywalić senatorowi Gowinowi. Mwatpką, jeśli taka w ogóle jest?
Bo Mtwapka jest doskonałym do tego pretekstem. Takim człowieczym

Ja tam nie wiem jak rozmnażają się awatary. Ale u homo sapiens, jeśli samce mają nasienie aż tak nadzwyczajne, że są jego dawcami, a samice są okazami zdrowia przebadanymi na 10 stron, jak zarzeka się szczęśliwy ludzki tata, to metoda in vitro jest chyba tylko fanaberią.
I do tego sprowadza się komentarz awatara Artura Nicponia.

Niepotrzebna tu ekscytacja.

Pozdrawiam serdecznie


prawda leży pośrodku

http://facet.interia.pl/news/krolestwo-za-sperme,947359

Gdybym miała dostęp do źródeł, przeanalizowałabym dane o leczeniu bezpłodności i zapłodnieniach in vitro, czy większy nacisk jest kładziony na leczenie i zdiagnozowanie przyczyn oraz akcje prewencyjne, czy na biznes na nieszczęściu ludzi.
Statystyki w linku wskazują na jedno, sami sobie produkujemy bezpłodność.
Czyżby faktycznie czeakała nas rzeczywistość “Children of Men” ?


,,,

...

“Jest taki stary rosyjski zwyczaj, żeby wyjść trzeba najpierw trochę posiedzieć”


Yassa

Muszę przyznać, że dla mnie nie ma większego znaczenia gdzie ktoś pisze, natomiast już to co pisze, to znaczenie ma.

Powiewanie sztandarem może pełnić różne funkcje. Od credo , po wachlowanie . A o tym jak jest można się przekonać z czasem. Oczywiste.

Nie wiem, który z Panów jest człowiekiem z krwi i kości. Zakładam, że obaj Panowie, ale może tylko jeden, a może żaden z nich. Nie sprawdzę więc muszę przyjąć jakieś założenia.

I ja przyjęłam takie, że komentuje to, co jest napisane. Nie to, czego się domyślam.
Może je Pan uznać za idiotyczne, ale nie dysponując niczym poza słowem, nie przypisuję sobie możliwości, których nie mam.

Co do drugiej części Pana wpisu, to opierając się już na tym co wiem, podzielę się z Panem refleksją, że rozmnażanie homo sapiens w odniesieniu do dwóch zdrowych przedstawicieli odmiennych płci, nie bywa aż tak oczywiste jak się Panu wydaje.

Poznałam kiedyś taką parę. Oboje zdrowi i teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie, by mieli dziecko spłodzone metodą tradycyjną .
A tu widzi Pan, niespodzianka. Okazuje się, że istnieje takie zaburzenie objawiające się tym, że organizm kobiety nie lubi plemników mężczyzny (konkretnego).
I teraz jak Pan sądzi: powinna powiedzieć mężowi good bye i poszukać sobie takiego, którego plemniki jej organizm będzie lubił, czy też raczej pozostać z mężczyzną, którego poślubiła?

A jeśli pozostać, to odmówić sobie i mężowi rodzicielstwa?

Nadal Pan uważa, że w takich sytuacjach metoda in vitro jest czystą fanaberią?

Panie Yasso moje doświadczenie uczy, żeby być ostrożnym w wydawaniu sądów, zwłaszcza tych kategorycznych.

Pozdrawiam Pana.


Anno

Nie wiem jak jest. Nie zajmuję się tym.

Intuicyjnie jednak czuję, że trzeba rozdzielić pojęcie bezpłodności i zaburzeń płodności. Nie będę się jednak zagłębiać, nie jestem lekarzem.

A czy to jest biznes , czy uczciwe poszukiwanie rozwiązań to pewnie zależy od wielu czynników. Na przykład od etyki konkretnego lekarza.


Stopczyku

Wykasowałeś?


Gretchen

Na początku zaznaczam, że nie jestem generalnie przeciwniczką in vitro.
Ja jedyne małżeństwo jakie znam, to takie, któremu drugie dziecko poczęło się już naturalnie. A więc?
Oprzyjmy się na przykładzie małżeństwa, które Ty znasz.
Jest rozwiązanie bank spermy. Co byś wybrała, spermę od dawcy znanego Ci, czy z banku spermy. Ja w pierwszym wyborze obawiałabym się konsekwencji psychologicznych, bo w końcu geny to geny.
W drugim to loteria, a dodatkowo banki spermy zmuszone są do importu nasienia z zagranicy. Brak mi słów na komentowanie, ale ja to konserwa jestem.


Anno

W przykładzie pary jaki podałam rozwiązanie było w zapłodnieniu pozaustrojowym. Jej komórka jajowa, jego plemnik.

To było rozwiązanie. I to właśnie wybrali.

I na litość bogów po co ja miałabym iść do banku spermy?

Rozbawiło mnie to:

Co byś wybrała, spermę od dawcy znanego Ci (...)
Ja w pierwszym wyborze obawiałabym się konsekwencji psychologicznych, bo w końcu geny to geny.

Ryzyko konsekwencji psychologicznych jest zawsze, w tym kontekście.
Nawet jak dawcą jest mąż, a metoda tradycyjna :)))


Gre

milczę :)

“Jest taki stary rosyjski zwyczaj, żeby wyjść trzeba najpierw trochę posiedzieć”


Stopczyku

Aha.

To przepraszam, że przeszkodziłam :))


Gretchen,

swoje doświadczenia mam i trudno mi się z Tobą niezgodzić, że w kwestii prokreacji zdarzają się przypadki o których nie śniło się filozofom:). Ale o tym w notce Mtwapy ani słowa. Wprost przeciwnie.:)

Gdybym odczytał ten tekst literalnie tak jak Ty, to pewnie też zadrżałbym z oburzenia. Ale odczytuję to w konwencji netowej. Bo taka jest jego wymowa.

Mimo, iż jestem, jak zdążyłaś zauważyć awatarem nad wyraz cynicznym, to poza siecią mieszczę się w granicach normy wrażliwości.

Jako ojcu, zwłaszcza przy pojawieniu się pierwszego małego człowieczka w mojej rodzinie, do głowy by nie przyszło żeby użyć go jako broni ideologicznej. Zwłaszcza pierwszego dnia.
Skoncentrowałbym się raczej na nim. a nie na senatorze Gowinie i internecie.:)

Zwróć uwagę, że w komentarzu autor posuwa się do sugestii, jakoby ludziom pokroju Gowina nie zależało aby rozmnażały się jednostki zdrowe, niepalące, aktywne życiowo, z dwoma zagranicznymi doktoratami.
Domniemywać należy, że preferują oni sytuację, gdy dzieci płodzą niewykształceni schorowani i niezaradni nikotyniści. Paranoja.

Pozdrawiam serdecznie raz jeszcze

Ps.
Także ciekaw jestem niezmiernie, jaką myśl postanowił ukryć przed nami milczący zagadkowo Docent Stopczyk:)?


:)

A jednak banki sperm istnieją, pomimo, że Ty czy ja nie musimy z nich korzystać.
A na przewagę etyki w biznesie bym nie liczyła.
Konsekwencje psychologiczne jakie miałam na myśli, to potencjalny związek między dzieckiem, a rodzicem biologicznym.
Generalnie są dwie strony medalu, jaśniejsza i ciemniejsza.
Ale tekst jest o blogerach i ich wirtualności itd więc kończę spamowanie :)
Dziś na głównej stronie wp.pl news, że Liam Neeson odłączył żonę od respiratora, a ona nie żyje bo nie jeździła w kasku na oślej górce. Dwa w jednym już nam serwują, a tak lubiłam tego aktora…
http://film.wp.pl/idGallery,4567,idPhoto,189874,galeria.html


Gretchen

w sumie Yassa wyłożył wszystko dosyć jasno. Z tym, że ja sobie nie zadawałem trudu zastanawiania się nad tym, czy Mtwapa jest bytem fizycznym czy li tylko wirtualnym. Takoż i jego Mtwapka.

Chodzi generalnie o to, że Mtwapa (niezależnie, czy dzidzia jest czy jej nie ma- na marginesie, dzidzi zdrowia pożyczyłem) użył własnego dziecka poczętego w warunkach niecodziennych w roli ideologicznej pałki. I już mniejsza o Gowina, a większa o cały światopoglad, który stoi za tym dziecięcy fuckyou paluszkiem.
Nie powinien się więc Mtwapa spodziewać jakiejkolwoei taryfy ulgowej- skoro wdaje sie w ideologiczna bitkę. To, że używa do tego dziecka budzi obrzydzenie dodatkowe.

Jeśli jednak ten palec środkowy niemowlęcia wycignięty jest w kierunku Gowina i sam Mtwapa twierdzi, że gdyby koncepcja Gowina weszła w życie, to jego dziecko by nie zaistniało- nalezy domniemywac, że powstało w wyniku jednej z tych metod, które oprócz żywej dzidzi produkują też bardzo małe dzidzie martwe.

Zaspokajanie chęci posiadania dziecka za wszelką cenę mam za co najmniej makabryczne i jeśli ponoć zdrowi ludzie jakoś nie mogą mieć dziecka idąc normalnie do łóżka, to w takich sytuacjach zwyczajnie warto się z tym pogodzić. Mimo, że to gorzkie i bolesne.

Natomiast Mtwapa nalezy do tych postepowych i uwolnionych ze starej, niedobrej moralności ludzi, którzy za nic sobie mają wszystko to, co wykracza poza aktualny światopogląd naukowy.

W gruncie rzeczy niewiele w nich z prawdziwego człowieka.

Pozdrawiam


>Gre

chcesz komórę do Nic****a?

“Jest taki stary rosyjski zwyczaj, żeby wyjść trzeba najpierw trochę posiedzieć”


Yassa

Załóżmy na chwilę, że to dziecko mtwapie się urodziło. In vitro, ale jednak.

Filozofom się nie śniło, a dziecko jest.

Żywe. Już nikt nie będzie z polemizował czy to człowiek, czy nie.

Sam, jak piszesz wiesz, że to wszystko takie proste nie jest.

Gdyby, dla odmienności, jak debil, napisał sobie tekścik teoretyczny co by było, gdyby było… I zamanipulował czytelnikiem…

No właśnie gdyby…

Rozmawiamy na poziomie meta wirtualnym, bo tekstu już niet.

Gdyby tekst mtwapy był czystą prowokacją to powiedziałabym: spadaj.

I zobacz Panie Yasso. Prosty tekst. A tyle można do niego dopisać.

Jadąc tramwajem do pracy, myślałam znowu o tym, jak chwiejna jest bogosfera. Jak bardzo się opiera na nieistniejących podstawach. Jak bardzo muszę się wydawać naiwna.
Najpierw mnie poruszyło. Potem pomyślałam, że to dobrze.
Może to naiwność, może wiara. Może jestem bardziej wierząca od najbardziej sztandarami powiewających. Może?

Wszystko można czytać w co najmniej dwie strony. I ja to biorę pod uwagę. Nie mam recepty na świat. :)

Nie wiem do czego posuwa się Autor. Niewiele wiem.

Tak mam. Od tego wychodzę, na tym kończę.

Widzi Pan, Panie Yasso, zaczął Pan rozmawiać z Gretchen. Bez szyderstwa, bez cynizmu. Bez złej woli.
I ja z Panem inaczej rozmawiam, a nawet inaczej myślę.

To zmienia świat. Zawsze, na zawsze i nieodwracalnie.

Tak właśnie wszystko się zmienia, bez względu na to, jak ludzi… ! Jak człowieka widzimy.

To takie proste, a takie trudne.


Pffffffffffff

Nie warto teraz dorabiać ideologii do głupiego, ordynarnego komentarza, panie Arturze M. Nicponiu. Doprawdy, jest to wysoce nie na miejscu.
Pan twierdzi, że przemożna chęć bycia rodzicem jest makabryczna? Makabryczne to są horyzonty zbyt szybko i płasko ucięte. Nie ma sensu, aby przekonywać Pana, że to przecież nie tworzenie robota. Pan wie swoje, ja wiem swoje.
Skoro pisze Pan o prawdziwym człowieku, warto zastanowić się, czym jest człowieczeństwo. I radzę wziąć do serca dewizę A. de Saint-Exupéry’ego: “Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro?”


Anno

Nigdy nie powiem drugiemu człowieki, co ma robić.

Bo nie wiem.

Tak zwyczajnie.

Za durna jestem.

To nie wiem.

Cóż z tego, ze ja coś uznaję?

Na przykład zaistnienie życia, od początku początków?

Jego wartość, dla mnie niezaprzeczalną?

Coż z tego, że niektóre rzeczy są dla mnie oczywiste?

Dla innych być takimi nie muszą.

Ludzie spędzają znaczną część życia na poszukiwaniu prawdy, a prawda nie istnieje. Może się okazać. Kiedyś, gdzieś. Ostatecznie.

Banki spermy mogą być. Jak wszystko być może.

Nie jestem cenzorem cudzego życia.

Za słaba na to jestem.


Artur

No nie, proszę Cię nie pieprz bez sensu, Stać Cię na więcej.

Nie protestujesz kiedy follow zdaje sprawozdanie z porodu, kiedy julll publikuje pierwze zdjęcia, kiedy Iwona Jarecka wespół zespół z mężem swoim Jareckim Jackieem, się raduje.

Nie zakłamuj.

Oni też używają dziecka do przekazania jakiejś wiadomości? Poza taką, że się cieszą?

A teraz w związku z mtwpamą.

Dlaczego nie zapytałeś o te inne zapłodnione komórki? Dlaczego zrobiłeś objazd, taki poniżej pasa?

Pogodzić się?

Jasne i oczywiste,

Dla Ciebie, ojca dwóch córek.

A może Bóg dał ludziom szansę?

A może nie wszystko wiemy?

Takie to łatwe, że jak nie udaje się zwyczajnie – niezwyczjanie, to mamy odpuścić?

Masz to za makabryczne?

Może.

Nie wiem.

Widzisz Artur, ja ciągle myślę, i nie wiem co ludzie powinni, a czego nie.
Wiem co ja mogę, na co się zgodzę. Co do mnie.

Jesli kiedykolwiek powiem drugiemu człowiekowi, co powinien ze swoim życiem zrobić, to wszyscy mnie uśpijcie.

Moje zasady, są tylko moje. Nie mam w sobie potępienia dla innych.

Tylko tyle.

Może aż?

Każdy zaplaci cenę, która jest mu wyznaczona.

Nie walczę, walka nie ma sensu.

Ahimsa.

I uśmiech.


Frido

Dziękuję, Twój głos jest… Dopisz sobie…

Pozdrowienia…


Gretchen

Gretchen

No nie, proszę Cię nie pieprz bez sensu, Stać Cię na więcej.

nie pieprze bez sensu, kwestia tego, czy się chce sens dostrzec, czy wygodniej jest trzymać się tego, co już się napisało

Nie protestujesz kiedy follow zdaje sprawozdanie z porodu, kiedy julll publikuje pierwze zdjęcia, kiedy Iwona Jarecka wespół zespół z mężem swoim Jareckim Jackieem, się raduje.

oczywiście, że nie protestuję i gdyby Mtwapa napisał, że urodziło mu się dziecko, niechby i z tego in vitro to ja bym nie miał najmniejszego powodu by mu napisac cokolwiek więcej niż to, że dla dzidzi zdrowia. Natomiast Mtwapa użył tego faktu (?) w celu ideologicznym. Upublicystycznił narodziny swojego dziecka by dokopac. Odbicie piłeczki jest w takiej sytuacji “wliczone w cenę” i trzeba się z nim liczyć.

Nie zakłamuj.

nie zakłamuję. Albo inaczej- gdzie zakłamuję?

Oni też używają dziecka do przekazania jakiejś wiadomości? Poza taką, że się cieszą?

nie, nie używają. Zwyczajnie sie ciesza jak ludzie i nie potrząsają niemowlakiem krzycząc- na pohybel lewakom naturalnie poczęte i zdrowo urodzone to dziecko. Fuck you Sierakowski! Jakoś nie zauważyłem takich objawów radości wcześniej

A teraz w związku z mtwpamą.

Dlaczego nie zapytałeś o te inne zapłodnione komórki? Dlaczego zrobiłeś objazd, taki poniżej pasa?

a dlaczego nie miałbym zwłaszcza w ramach “poetyki” narzuconej przez samego Mtwapę?

Pogodzić się?

oczywiście, nigdzie nie jest powiedziane, że musimy dązyć do zaspokojenia swoich zachcianek w kazdy sposób. I bywa tak w życiu, że coś nam nie jest dane. Np. mi nie jest dane zostac kosmonautą. Nawet takim, co to zapłaci ludziom by go wywieźli w kosmos za kasę. Czyli co, powinienem sie z tym nie pogodzić i np obrabowac bank by tę zachciankę spełnić?

Jasne i oczywiste,

Dla Ciebie, ojca dwóch córek.

tutaj cię może zdziwię, ale tak. Dla mnie, ojca dwóch córek jest tojasne i oczywiste. Jest to tez jasne i oczywiste dla moich znajomych, którym sie dziecko w żaden sposób nie chce udac, a do technik etycznie wątpliwych zwyczajnie się nie uciekają. Choć ich stać. Nie uciekają się właśnie dlatego, że są etycznie wątpliwe i ci ludzie mają w sobie na tyle człowieka, że są w stanie powściagnąć swoje CHCĘ i sie pogodzić.

A może Bóg dał ludziom szansę?

W sensie szerszym tak, wszystkim dał szanse. Także tym, które sie nie urodziły, żeby urodzić mogła się mała Mtwapka. Tobie taki zabieg nie śmierdzi trochę swego rodzju kanibalizmem?*

A może nie wszystko wiemy?

nigdy niczego takiego nie twierdziłem, że wiemy wszystko

Takie to łatwe, że jak nie udaje się zwyczajnie – niezwyczjanie, to mamy odpuścić?

to nie jest łatwe, tojest cholernie trudne. Tyle, że życie popychane wyłacznie ułatwianiem sobie zycia i masowaniem ośrodka przyjemności w mózgu, to życie zwierząt

Masz to za makabryczne?

mam. Mam za makabryczne to, że jacyś ludzie hodują sobie w laboratorium cała masę dzieci, mrożą je, wybierają jedno i temu pozwalają dalej żyć a reszte anihilują lub zostawiaja w zamrażalniku na święte nigdy. To jest makabryczne, że ludzie są zdolni do zrobienia czegoś takiego swojemu własnemu potomstwu

Może.

Nie wiem.

no a ja wiem. Dla mnie tak to własnie wyglada. Na plus możesz mi zapisac to, że poza swoim pisaniem jakoś nikomu swojego poglądu nie narzucam. Natomiast Mtwapa swoim zamrozonym dzieciom swój poglad narzucił jak najbardziej.

Widzisz Artur, ja ciągle myślę, i nie wiem co ludzie powinni, a czego nie.
Wiem co ja mogę, na co się zgodzę. Co do mnie.

no to mamy podobnie, bo ja tez pisze w swoim imieniu i wiem co ja, co ja nie itd

Jesli kiedykolwiek powiem drugiemu człowiekowi, co powinien ze swoim życiem zrobić, to wszyscy mnie uśpijcie.

nie ściemniaj, skoro prowadzisz z ludźmi zajęcia jako terapeuta w pewien sposób mówisz im co mają robić ze swoim życiem. Uważasz, że w przypadku uzależnień możesz a w przypadku moralności nie? Dlaczego? W czym jest “gorsze” postępowanie moralnie naganne od uzależnienia? To też kwestia optyki tylko

Moje zasady, są tylko moje. Nie mam w sobie potępienia dla innych.

a ja mam.

Tylko tyle.

Może aż?

nie wiem. Ja wychodze z założenia, że jak coś źle robię, to chce by mi ktos na to zwrócil uwage. I jeśli widze, że ktoś robi źle, wtedy ja mu uwagę zwracam. I tyle. To, że robie to po swojemu, to insza inszość. Ja ten swój sposób lubię

Każdy zaplaci cenę, która jest mu wyznaczona.

bez wątpienia*

Nie walczę, walka nie ma sensu.

ja uwazam wręcz przeciwnie, że jedyne co ma sens w życiu to walka. Że bez walki czlowiek zwyczajnie więdnie

Ahimsa.

jasne, fajniej jest nie krzywdzić niż krzywdzić. Ale ja tego nie fetyszyzuję

I uśmiech.

no to z uśmiechem ci piszę- dobranoc


Frida

w sumie wszystko napisałem już Gretchen.
Potraktuj to jak chcesz.

Co do Saint Exuperego- mimo, że lubię, to bliższy mi jednak jest Cieśla, a ten mówił, że nie pokój przyniósł a miecz. I calą swoja postawą prezentował coś, co można okreslić mianem zera tolerancji dla zła.
Na marginesie- z tym zwalczaniem zła napisałaś to troche tak, jakbym ja biegła z siekiera po mieście i zaciukiwał tych, którzy moim zdaniem czynią źle. A ja przecież TYLKO wyrazam swoje opinie. Mam chyba do nich prawo, czy tylko Stopczyk może pisać to co chce?


Wszyscy

W kwestiach problematycznych, kontrowersyjnych, konflikcie zasad zawsze wybieram argumentację logiczną. Taka nie wzbudza emocji, które blokują rozsądek.
Bo moralnie jestem po stronie Artura.
A więc moje drogie G. i F. Z dekady na dekadę rośnie liczba par mających problemy z poczęciem w sposób naturalny dziecka. Towarzyszy temu postęp cywilizacyjny, rozwój medycyny, popularyzacja środków antykoncepcyjnych, model życia “Rodzina tak, ale po 30”, jak będzie nas na dziecko stac.A że w pogoni za pieniędzmi stracimy zdrowie, to nie ma znaczenia.
I teraz mamy do podjęcia decyzję dzisiaj, zezwalamy bez ograniczeń na produkcję dzieci z próbówek i niech żyje nauka, czy zezwalamy pod ograniczeniami, by jakoś obsłużyć problem, ale zajmujemy się walką z przyczynami.
Bo gdy pogodzimy się z sytuacją, to za kolejne 30 lat co druga para nie będzie mogła począć dziecka. Tego chcemy? To będzie dopiero makabryczne.
Człowiek sam siebie niszczy, sam idzie w kierunku człowieka syntetycznego, z biochipem, albo wstawioną pamięcią operacyjną...Czy to jest ludzkie?

P.S.
Gretchen nie ściemniaj, że nie walczysz…, prowokatorko :)


Artur

Polazłam do Ciebie, do salonu. Taki miałam kaprys, no.

W związku z tym, że polazłam to dzisiaj Ci tylko powiem, że trzymam kciuki, wysyłam dobrą energię, i różne takie sztuczki.

Pokłócimy się kiedy indziej. :)

Pozdrowienia szczególne.


Anno

Czy ja gdziekolwiek napisałam, że jestem za produkcją dzieci na masową skalę, bez ograniczeń, z możliwością wyboru koloru włosów?

Mam wrażenie, że jakoś tak mnie sobie ustawiłaś.

To zamącę jeszcze bardziej. Czy ktoś się zastanawia co czują dzieci już urodzone, przy zastosowaniu in vitro, kiedy słyszą takie argumenty przeciwników? Takie słowa? Takie opinie?

Z tego co wiem, a jak mówiłam nie jestem ekspertem żadną miarą w tej dziedzinie, dzisiaj in vitro to ostatnia z możliwości. Naprawdę sądzisz, że ludzie wolą w ten sposób?
Że nie chcą inaczej?

Odnoszę wrażenie, że wielu wydaje się ta metoda prostą, łatwą i przyjemną kiedy w rzeczywistości jest akurat przeciwnie.

Robię wrażenie osoby, która walczy? Muszę to przemyśleć zatem. Cholera.


Gretchen

Skoro tak, to czemu popierasz mtwapę, ustawa Gowina jest ok.
Ludzie chcą normalnie, lekarze zarabiający na ich nieszczęściu niekoniecznie i nie wmawiaj mi proszę o etyce, biznes to nie etyka, mikroskala to firmy etyczne.
A i pewnie jest jakś procent ludzi, po…ych, którzy chcieliby decydować o składzie kodu DNA swoich potomków.


Gretchen

dzięki serdeczne.

Proponuję jakąś kłotnię na czas, gdy mnie nie będą mogli wybudzić.

Szepnij mi wtedy do ucha coś w tym guscie jak Mtwapa, to sie wybudze w try miga. Przeciez nie odpuszczę, nie?


Nadal punkt widzenia zależy wiadomo od czego....

Znam jedno takie małżeństwo, które po wyczerpaniu wszystkich tzw naturalnych i “moralnych” cokolwiek to oznacza sposobów zdecydowało się na metodę “in vitro”, urodziła się i spokojnie sobie żyje zdrowa dziewczynka, która póki co nie wie, że nie powinno jej być na tym świecie wg tzw obrońców życia.
Pozdrawiam


Anno

Na coś innego chciałam zwrócić uwagę.

Czy ja popieram mtwapę? W czym niby miałabym?

Ustawa Gowina nie jest ok dla wielu ludzi. Dla Ciebie jest, w porządku. Dla wielu jednak nie.
Wiele razy pisałam, że ja nie narzucam swojego systemu wartości innym.

Nie postrzegam też lekarzy jako beznamiętnych biznesmenów, choć zapewne i tacy się zdarzają.

Ze mną to jednak nie wszystko jest w porządku.


Artur

Bardzo proszę, że tak powiem.

Masz jak w banku tę kłótnię w nadmienionych okolicznościach. Co prawda znowu nam się nie uda pokłócić, ale… No.

To była dobra okazja, ale jak już powiedziałam, co innego wydało mi się ważne.

Pozdrowienia.


Pani Arundati.roy

Paradoksów jest bardzo wiele. Od ich ilości już mi się robi słabo.

Nowe wciąż się pojawiają.

Żeby nie zwariować (do końca) staram się robić swoje i nie tracić z oczu, rzeczy ważnych.

Pozdrawiam Panią, dziękując jednocześnie za komentarz.


Co dla Ciebie nie jest ok?

Gretchen

Ustawa Gowina nie jest ok dla wielu ludzi.


Anna

Na ile jestem w stanie ten projekt zrozumieć, to dla mnie jest ok.
Tekst projektu. Natomiast to zbyt mało, żeby ocenić skutki wprowadzenia tej ustawy.

Widzisz dla mnie życie zaczyna się w chwili zapłodnienia. Od tego momentu chciałabym, by było chronione.

Natomiast dopuszczam, że są ludzie myślący inaczej. Prawo stanowione przez państwo powinno uwzględniać wszystkich, na ile to jest możliwe.


Hm, a mnie dziwi uważanie tekstu Mtwapy

za ideologiczny cep, co sugerują Yassa i Nicpoń.Ten tekst jest według mnie w jakiś sposób żartem, jak se wyobraziłem ten gest wobec senatora Gowina dawany przez dzieciaka, to się roześmiałem.
Znaczy urokliwy ten tekst jest:)

A i dziwi mnie, że Yassa mówi, co i kiedy kto ma pisać.
I że raczej ma się zajmować Mtwapa dzieckiem niż pisać w necie.

A co do in vitro itd, jak zwykle mnie dziwi rzecz kolejna, że jakby obrońcy nienarodzonych tak dużo niechęci i nienawiści mają już do tych narodzonych.
Do tych z in vitro szczególnie, ale nie tylko.
Nie tak dawno byłem w kościele, wtedy gdy był list odczytywany biskupów chyba o in vitro.
Powiem tak, gdybym był kimś poczętym taką metodą, to miałbym podejśc ochotę do tego księdza,powiedzieć mu by się odwalił razem z biskupami ode mnie i w ogóle zrobić mu jakąś krzywdę:)
Znaczy żenujące to było, co tam słyszałem.
Nie chodzi o treść, ale ten ton pogardy itd

No i jakoś nie umiem sobie wyobrazić tych wszystkich wrażliwców, co tak zarodkom współczują.
jak oni znoszą to całe zło co na świecie ich, jak ciągle zajmują się holocaustem zarodków wuynikającym z metody in vitro?
No dziwi mnie to wszystko…

Żeby choć połowa tej energi Terlikowskich i spółki była kierowana w stronę potrzebujących narodzonych, świat byłby piękny.
I pewnie więcej dzieci i naturalnie się rodziło i lepiej by im było.


Gretchen,

dziękuję za ciepłe słowa, tak naprawdę to też z zasady przyjmuję, że jak ktoś coś przekazuje, to w dobrej wierze. Chyba, że istnieją przesłanki by ją negować.
W tym wypadku też przekonany jestem, że Mtwapa rzeczywiście został szczęśliwym ojcem (czego mu gratuluję) ale ociupinkę przeszarżował.
To starałem się uzasadnić.

Jak zauważył Grześ, zażartował. I OK. Tak samo jak i zażartował, być może zbyt obcesowo, Artur. Akcja i reakcja.
Zbyteczne boje…aby tylko mała zdrowa była.

Pozdrawiam serdecznie


Grzesiu,

coś ostatnio zasiliłeś szeregi kolegów lubujących się w przyprawianiu mi gęby.
Niby gdzie piszę , kto i co ma pisać?

A, że wyrażam zdziwienie?

Mam powody.
Z autopsji wiem, jako tata dziatkom, jakie emocje budzi pojawienie się nowego ludzika w domu. Zwłaszcza pierwszego. Nie wiadomo w co ręce wsadzić, jak się odnaleźć w nowej roli?
Nie w głowie takiemu świeżemu tacie Gowin ani nawet klasyk:Manchester Utd.-Liverpool:).

Ta uwaga jest tytułem wprowadzenie człowieczego pierwiastka w mój awataryzm.
Wypełniam nią testament tekstowiskowy nieodżałowanej pamięci Wielkiego Mada.
Też się nie podoba?:)

No ale może w realu to tylko ja jestem taką egoistyczną mizerią duchowa, a Pana Mtwape nękają w tym czasie, wielkie sprawy wielkiego świata. Może?
Ja wyrażam, w oparciu o własne doświadczenia , własne zdziwienie:).

Pozdrawki


Gretchen

Jednak sie trochę pokłócimy

“Widzisz dla mnie życie zaczyna się w chwili zapłodnienia. Od tego momentu chciałabym, by było chronione.

Natomiast dopuszczam, że są ludzie myślący inaczej”

No i ja tego nie rozumiem akurat. Bo tu sie rozchodzi o człowieka. A jak sierozchodzi o człowieka, to mnie zwyczajnie nie interesuje to, jakie na temat jego człowieczeństwa ma poglądy ktokolwiek. Nic mnie jego punkt widzenia nie obchodzi.

I jak to mówi mój pan Józio o różnych nygusach- “nie umie? Nauczyć! Nie chce? Zmusić!”


Sed ad rem.

Artur M. Nicpoń

bliższy mi jednak jest Cieśla, a ten mówił, że nie pokój przyniósł a miecz. I calą swoja postawą prezentował coś, co można okreslić mianem zera tolerancji dla zła.

Myślę, że zrozumie Pan błąd w traktowaniu wszystkiego taką samą miarą dopiero wówczas, kiedy ktoś obetnie Panu oboje uszu, nie chcąc słuchać Pańskich wyjaśnień. Przejechał na czerwonym? Skonfiskujmy mu samochód jak karzemy każdego, kto przejeżdża na czerwonym. Zero tolerancji! Nie obchodzi nas to, że wiózł swoją ciężarną żonę do porodu.

Artur M. Nicpoń

A ja przecież TYLKO wyrazam swoje opinie. Mam chyba do nich prawo, czy tylko Stopczyk może pisać to co chce?

Proszę mnie nie wciągać w wewnętrzne gierki. Mało jest dla mnie istotne, kto ma jakie prawa na Tekstowisku. Pana tekst powinien bronić się sam, proszę nie krzyczeć jak dzieci w szkole: “Ja jestem grzeczniejsza, ale piórnik pożyczyłaś jej!”

Wydaje mi się, że rozmowa z Panem nie ma sensu – reprezentujemy dwa różne światy i nie dojdziemy do porozumienia. Pan woli tępić zło, ja wolę szerzyć dobro. I decyzję, jaką postawę prezentować w życiu, każdy musi podjąć sam.


Frida

frida.lyngstad
Artur M. Nicpoń

bliższy mi jednak jest Cieśla, a ten mówił, że nie pokój przyniósł a miecz. I calą swoja postawą prezentował coś, co można okreslić mianem zera tolerancji dla zła.

Myślę, że zrozumie Pan błąd w traktowaniu wszystkiego taką samą miarą dopiero wówczas, kiedy ktoś obetnie Panu oboje uszu, nie chcąc słuchać Pańskich wyjaśnień. Przejechał na czerwonym? Skonfiskujmy mu samochód jak karzemy każdego, kto przejeżdża na czerwonym. Zero tolerancji! Nie obchodzi nas to, że wiózł swoją ciężarną żonę do porodu.

Przedziwnym jest podciaganie pod te gadułę (w kategorii zła) łamania przepisów drogowych- które dziś są takie a jutro owakie, a całkiem niedawno w ogóle ich nie było. To się zwyczajnie nie wpasowuje w takie kategorie jak dobro i zło. I zupełnie nie o tym gadamy. W kazdym razie – dotąd tak mi się wydawało

Artur M. Nicpoń

A ja przecież TYLKO wyrazam swoje opinie. Mam chyba do nich prawo, czy tylko Stopczyk może pisać to co chce?

Proszę mnie nie wciągać w wewnętrzne gierki. Mało jest dla mnie istotne, kto ma jakie prawa na Tekstowisku. Pana tekst powinien bronić się sam, proszę nie krzyczeć jak dzieci w szkole: “Ja jestem grzeczniejsza, ale piórnik pożyczyłaś jej!”

Nie, to zupełnie nie tędy idzie. I ja cie tu w żadne gierki nie wciągam. Zadałem natomiast pytanie, które w wersji uproszczonej brzmi- czy istnieje jakiś jeden światopogląd, według którego można sie wypowiadać publicznie, czy każdy może sobie mówic to, co sam uznaje na powiedzenia warte?

Wydaje mi się, że rozmowa z Panem nie ma sensu – reprezentujemy dwa różne światy i nie dojdziemy do porozumienia. Pan woli tępić zło, ja wolę szerzyć dobro. I decyzję, jaką postawę prezentować w życiu, każdy musi podjąć sam.

jasne, że reprezentujemy dwa różne światy- ja tu przyleciałem z innego wymiaru i u nas, w moim świecie, nie tylko szerzymy dobro, ale dodatkowo zwalczamy zło. Dzięki temu mamy sporo tego dobra i jest dobrze widoczne. Natomiast ludzi, którzy z dowolnych przyczyn nie występuja przeciwko złu mamy za tchórzy i trochę nimi gardzimy. OK, dla kobiet mamy taryfe ulgową, jako że Matka Natura nie wyposażyła ich do walki. Tyle że nasze kobiety są tej swojej ułomności świadome i nie dość, że się z nia nie obnoszą, to nie próbują upośledzić nas w podobny sposób


Yassa,

scroll

Mam powody.
Z autopsji wiem, jako tata dziatkom, jakie emocje budzi pojawienie się nowego ludzika w domu. Zwłaszcza pierwszego. Nie wiadomo w co ręce wsadzić, jak się odnaleźć w nowej roli?
Nie w głowie takiemu świeżemu tacie Gowin ani nawet klasyk:Manchester Utd.-Liverpool:).

No widzisz, może Mtwapa znalazł tez czas na notkę o Gowinie?
Może miał taką nieodpartą potrzebę?
Bywa.
Różne rzeczy ludzie piszą, w różnych momentach i z różnych powodów.
Ich sprrawa w sumie.

scroll

Ta uwaga jest tytułem wprowadzenie człowieczego pierwiastka w mój awataryzm.
Wypełniam nią testament tekstowiskowy nieodżałowanej pamięci Wielkiego Mada.
Też się nie podoba?:)

Jak chcesz pogadać o Madzie, to zapraszam na jego blog, tu mnie to nie interesuje, szczególnie, że nie ma jak się on do twoich przysrywek oddać.


Yassa

Ten tekst powstał, bo zobaczyłam coś więcej niż akcję i reakcję, albo w inny sposób.

Jeden pisze, że urodziło mu się dziecko in vitro, a drugi przychodzi i mówi, że z niego cienas, i że wy, postępowcy . Tak to działa w internecie, pewne rzeczy są łatwiejsze.

Proszę też jak to działa, wystarczy jakieś słowo klucz, w tym przypadku in vitro, i automatycznie rozmowa schodzi na ten temat.

Ale co ja tu takie oczywistości będę wypisywać. :)

Pozdrawiam serdecznie Yassę.


Artur

To kwestia założeń.

Nie mam wpływu na wybory innych ludzi, nie mam na to jak myślą, choćby o tak ważnych kwestiach. Mogę czasem coś napisać, mogę mówić jak ja to widzę, ale nie daję sobie przyzwolenia na nauczanie .

Wystarczy poczytać jak bardzo dużo argumentów przeciwko moim mają ci, którzy myślą inaczej. I co? Mam jakieś środki, żeby ich przekonania zmienić? Nie mam, moim zdaniem.

Najprościej mówiąc pozostawiam sumienia innych ludzi, im samym.

O ile chętnie się zgodzę z Panem Józiem, że można nauczyć (niektórych), to w sprawie zmusić uważam, że się nie da.

Wiesz, to w gruncie rzeczy jest niezwykle skomplikowane. Podobnie do Fridy uważam, że sensowniej jest szerzyć dobro, niż zwalczać zło.
Może to wynika z tego, dla mnie, że dobro jest bardziej wyraźne, zauważ jak mało sporów jest w tej sprawie między różnymi ludźmi.

Zło… Często bierze się też z dobrych intencji.

Łatwo jest oceniać i walczyć, ale nigdy nie wiemy wszystkiego, czy nawet nie wiemy wystarczająco dużo, żeby móc to zrobić.Dlatego ja to zostawiam Tym z Góry. Niech Oni się głowią.
Ja się zajmuję tym, czym mogę.

A Cieśla to przede wszystkim przyniósł Miłość, a nie miecz. Nieosądzanie, wybaczenie, pokorę.


Grzesiu

Coś w tym jest, że bardzo się walczy o prawa nienarodzonych, narodzonym niektórych odmawiając. Rozmawialiśmy o tym, przy okazji nieszczęsnych kar cielesnych.

Mnie to też dziwi. Więc jeszcze raz podkreślę, że wyrażając opinie o in vitro, zapomina się często o tych dzieciach, które już są po tej stronie.

Zwariować można, to z pewnością.

:)


Gretchen

Gretchen

To kwestia założeń.

Otóż nie, akurat w tym przypadku to kwestia faktów. Faktem bowiem jest, że nowy egzemplarz gatunku homo sapiens sapiens zaczyna się w momencie tzw. poczęcia. Kwestią założeń jest co innego- a mianowicie jego człowieczeństwo. Ja człowieczeństwo innego ludzia wywodze wprost z natury, “postępowcy” zaś uzurpują sobie prawdo do ustalania tego, od kiedy staje się człowiekiem inna osoba. W gruncie rzeczy niczym sie nie różnią od Hitlera i jego kolegów uznających np. Żydów za nieludzi.

Nie mam wpływu na wybory innych ludzi, nie mam na to jak myślą, choćby o tak ważnych kwestiach. Mogę czasem coś napisać, mogę mówić jak ja to widzę, ale nie daję sobie przyzwolenia na nauczanie .

A ja mam inaczej- niejako tradycyjnie. Jak widze gościa kopiącego na przystanku starsza panią, to nie zastanawiam się nad tym, czy on ma na tę kwestię jakiś swój indywidualny poglad, czy coś za takim jego wyborem stoi? Tylko wbijam sukinsyna po pachy w beton. Bo ludzkie wybory i ludzkie światopoglądy mogą sobie być róznorakie i ja nie mam nic przeciwko nim- o ile dotycza nich samych a nie osób trzecich.

Wystarczy poczytać jak bardzo dużo argumentów przeciwko moim mają ci, którzy myślą inaczej. I co? Mam jakieś środki, żeby ich przekonania zmienić? Nie mam, moim zdaniem.

A po co kogokolwiek przekonywac? Czy uważasz, że trzeba przekonywac do czegokolwiek gościa, który ma akurat taki pogląd na świat, że on dopuszcza kradzież i podżynanie gardła staruszkom? Takich ludzi sie nie przekonuje. Do nich sie strzela!

Najprościej mówiąc pozostawiam sumienia innych ludzi, im samym.

Czyżby? A gdybyś to własnie ty, lub twoje dziecko (nie wiem czy masz, ale roboczo przyjmijmy, że masz) miało zostac skrzywdzone w wyniku dzialania takich ludzi, to co, też pozostawiłabyś ich sumienie im samym, czy może próbowałabyś jednak obronić i siebie i dzieciaka?

O ile chętnie się zgodzę z Panem Józiem, że można nauczyć (niektórych), to w sprawie zmusić uważam, że się nie da.

Alez da się. Większośc podatków, które płacisz to pieniądze, których sama z siebie byś państwu nie dała i realizuja cele, które ci sie nie podobają. Ale dajesz bo jesteś zmuszona. Zmusić się da jak najbardziej.

Wiesz, to w gruncie rzeczy jest niezwykle skomplikowane. Podobnie do Fridy uważam, że sensowniej jest szerzyć dobro, niż zwalczać zło.

Ale skąd ten dosyć idiotyczny w sumie wybór? Że albo albo? A nie można jednego i drugiego? No i najwazniejsze- broniąc staruszki przed napastnikiem ewidentnie zwalczasz zło, ale czy nie szerzysz przy okazji dobra?

Może to wynika z tego, dla mnie, że dobro jest bardziej wyraźne, zauważ jak mało sporów jest w tej sprawie między różnymi ludźmi.

Tych sporów jest cholernie duzo. Juz począwszy od tego, czym jest dobro

Zło… Często bierze się też z dobrych intencji.

Oczywiście, dlatego Ciesla mówił- “Po owocach ich poznacie”. Intencje sa mniej istotne.

Łatwo jest oceniać i walczyć, ale nigdy nie wiemy wszystkiego, czy nawet nie wiemy wystarczająco dużo, żeby móc to zrobić.Dlatego ja to zostawiam Tym z Góry. Niech Oni się głowią.

Napaść na drugiego człowieka też zostawiasz tym z góry, żeby się wykazali?

Ja się zajmuję tym, czym mogę.

No właśnie i ja uwazam, że my sie współczesnie zminimalizowalismy nie zajmując sie tym, czym możemy ale tym, czym nam sie zajmować wygodnie i bezpiecznie

A Cieśla to przede wszystkim przyniósł Miłość, a nie miecz. Nieosądzanie, wybaczenie, pokorę.

Osądzanie jak najbardziej- za dużo o tym mówił, o tym “płaczu i zgrzytaniu zębów”, żeby sobie pominąć osądzanie. Natomiast wybaczenie jest w pewien sposób uwarunkowane: wyznanie winy, żal za grzechy, obietnica poprawy i POKUTA. Na marginesie- pokora to nie żadne spedalone ministranctwo, jak sie to próbuje ludziom wmawiać, ale świadomość własnych ograniczeń- głównie.

Pozdrówki


To trochę tak jakby

ten dzieciak po urodzeniu przestawał być ważny, nawet jak jego matka np. nie ma kasy.
Choćby to potępianie Alicji Tysiąc, że się sądzi i pieniądze chce, niegodna, wyciągać i podniecanie się, co powie jej córka kiedyś, że ja zabić chciała i o prawo do tego zabicia się sądziła.
To całe rzesze Terlikowskich najbardziej interesowało.
To że kobieta nie ma kasy/pracy i jest chora i ma troje dzieci, już nie.

Ważna była tylko jako oręż, pewnie dla obu stron.

Dla mnie było to lekko żenujące.


Artur

Nie tych założeń, no! Piszę wyraźnie, że w tej sprawie zdanie mam dość jasne.

Miałam na myśli założenia co do swojego wpływu, a konkretnie jego zakresu.
Założenia dotyczące czegoś, co można nazwać filozofią życia.

Jeśli widzę, że ktoś kogoś krzywdzi (kogokolwiek) to nie zostawiam tego, jeśli mogę coś zrobić – robię. Konkretne rzeczy. W sumie jakoś tak się składa, że życie mi na tym upływa :)

Nie mówię o bierności. Mówię o tym, że wolę sama coś robić niż przekonywać innych co mają zrobić ze swoim życiem, jakie wartości wyznawać, co jest dobre co jest złe itd.

Kiedy piszę, że zajmuję się tym, czym mogę to nie piszę, że wybieram sobie to co wygodne i bezpieczne. Pod tym względem to mam sobie mało do zarzucenia. Ale tu chyba się rozumiemy.

Może ja mam akurat takiego farta w życiu, że czuję się pod tym względem komfortowo. Szczęściara ze mnie.

Tyle, że ja nie mam misji zmieniania świata. Ani kompetencji, ani możliwości.

A Cieśla to chyba to osądzanie zostawiał Ojcu, a nie nam?

Pozdrowionka.


Grzesiu

Najłatwiej jest osądzać drugiego. Mieć dla niego wszelkie recepty i rozwiązania.

I potępiać. Kijami okładać.

Ech…


Grześ

nie o to chodziło i nie udawaj, że tego nie wiesz. Chodziło dokladnie o to, że ona chciala zamordowac swoje dziecko, ktgóre sobie sama zmajstrowała wiedząc, że jest chora, że nie ma kasy/pracy i ma już dzieci inne na utrzymaniu. I za to, że jej dzieciaka nie dano zamordować ona sie sądziła. O kasę.
I jak to sie ma do tego co napisałes, że mniej sie te dzieci urodzone liczą? To dziecko Alicji Tauzend żyje jak najbardziej, a gdyby jej pzowolono byłoby martwe. Rozumiem, ze ci to życie jakoś wadzi?

I najwazniejsze- czlowiek na planecie ziemia jest narazony na milion różnych zagrożeń- brak pracy, wypadki samochodowe, atak bandyty, powódź- do wyboru do koloru. I staje się człowiekiem tym bardziej im godniej potrafi stawić czoła tym wszystkim przeciwnościom. Tak to wyglada. Jesłi zaś tobie przeszkadza to, że komuś jest gorzej niż tobie to daj mu. Odejmij sobie i daj. Zatrudnij go. Ulżyj jego losowi. TY. Nie ogladaj sie na innych.
Natomiast po to, żeby nie ranić twojej wrażliwej duszyczki, mordowac dzieci w fazie prenatalnej- bo Grześ się wzrusza, że nikt się nimi nie interesuje po urodzeniu- to jest barbaria w czystej postaci.

O czym ta rozmowa w ogóle. Trochę jak z tą lalą dziś w nocy u Wyrusa.

Choroba powierzchowności- to jest to, co toczy ten świat. Takimi textami wpisujesz się, Grześ, w te powierzchowność idealnie.

I poza dobrego Grzesia marudy jakoś tego nie przyslania.


Gre

Gretchen

Na ile jestem w stanie ten projekt zrozumieć, to dla mnie jest ok.
Tekst projektu. Natomiast to zbyt mało, żeby ocenić skutki wprowadzenia tej ustawy.

To wolisz oceniać skutki braku tej ustawy czy znasz propozycję innego projektu?

Gretchen

Widzisz dla mnie życie zaczyna się w chwili zapłodnienia. Od tego momentu chciałabym, by było chronione.

A czym jest embrion, jak nie zapłodnioną komórką jajową kobiety?

Gretchen

Natomiast dopuszczam, że są ludzie myślący inaczej. Prawo stanowione przez państwo powinno uwzględniać wszystkich, na ile to jest możliwe.

I taki jest właśnie projekt tej ustawy. Jeśli znasz lepszy godzący doktrynę Kościoła Katolickiego (większość wyznaniowa w Polsce) z hasłami postępowców, chcących dostępności in vitro również dla par homoseksualnych i zlewających, ile embrionów zostanie zabitych, to stawiam Ci wycieczkę do Paryża. Pomimo, że mam więcej długów niż włosów na głowie.
:)
pozdrawiam


Anno

Mam pogłębiające się wrażenie, że wbrew temu co ja piszę, Ty czytasz zupełnie co innego. Wpychasz mnie do szuflady z niewłaściwym napisem.

Po pierwsze wielkorotnie pisałam, że mam rozmaite wątpliwości w sprawie in vitro.

Po drugie pisałam, że biorą się one również stąd, że nie mam wystarczająco dużo wiedzy, by wypowiadać się jednoznacznie.

Po trzecie możesz jakoś wyjaśnić dlaczego zadajesz mi pytanie: czym jest embrion, jak nie zapłodnioną komórką jajową kobiety ?

Po czwarte nie widzę powodu, by godzić ustawodawstwo państwowe z jakąkolwiek doktryną religijną. Przynajmniej do czasu kiedy państwo nie jest wyznaniowe.

Żeby Cię uspokoić to dodam jeszcze, że z Paryżem łączą mnie wzajemnie chłodne stosunki, więc wycieczka odpada. :)


Grzesiu,

napisałeś, że ja nakazuję komuś, co i kiedy ma pisać. Prosiłem byś mi wskazał to miejsce, a nie wzorem tych co ich lubisz, przypisywał mi gębę. tym razem wyniosłego besserwissera,przemądrzalca, mędrka biesiadnego.:)
Wywinąłeś się od odpowiedzi, powtarzając właściwie,to co sam już wcześniej pisałem.
A że ciężko byłoby takie miejsce znaleźć- więc dajmy temu spokój.

Co do Mada, doceniam wybiorczą szlachetność intencji.

Ale przypominam, że w czasach, gdy odniesieniami do Paliwody upszczony był nasz portalik niczym portret Najjaśniejszego Pana, przez żadną szlachetną i wrażliwą głowę nie przemknęła myśl, by autorów tych odniesień przekierować na odpowiedni blog. Nawet przez Twoją:).

Więc spoko i luzik. Pozdro


Gretchen

Ujęłaś się za mtwapą, który to palcem dzieciaka zwymyślał Gowina, jak wynika z naszej wymiany zdań, nie miał za co.
Chcesz pogodzić interesy wszystkich, skoro mamy większość katolików w Polsce, trzeba ich zdanie brać pod uwagę przy konstrukcji prawa.
Mówisz, że chcesz by chroniono życie człowieka od momentu zapłodnienia, takim jest powstanie embrionu,projekt ustawy chroni je, dopuszczając “wyprodukowanie” maksymalnie dwóch embrionów.
Stąd me wypowiedzi, ja nie skupiałam sie na emocjonalnych wypowiedziach jak Artura czy mtwapy, czy Twoja. Chciałam znaleźć źródło takich nieporozumień i opowiedzieć się, po którejś stronie. I wg mnie szala przechyla się na stronę Artura.
Chciałam Cię przynajmniej zrozumieć, skoro nie możemy się zgodzić, niestety nie rozumiem, po raz pierwszy, więc nic to.

EOD

pozdrawiam :)


Anno

Nie wstawiałam się za nikim.
Chciałam jedynie podzielić się swoimi refleksjami dotyczącymi relacji internetowych.

Czy ja chcę pogodzić interesy wszystkich? A dlaczego miałabym to robić? Widzę świat inaczej, niż poprzez walkę, to wszystko.

Rozumiem człowieka, dla którego narodziny jego własnego dziecka są cudem, i nie rozumiem człowieka, który przychodzi, żeby go obśmiać.

Rozumiem sprzeciw wobec linii, której twarzą stał się Gowin, nawet jeśli nie podzielam wszystkich argumentów przeciwników.

Dlaczego ustawodawca ma brać pod uwagę zdanie katolików? Tylko dlatego, że są większością wyznaniową?

Prawo powinno być poza religią, jakąkolwiek.
A wiesz dlaczego?

Dlatego, że nawet jeśli dopuścisz in vitro w dotychczasowej formie, a możliwość aborcji bez żadnych warunków, to przecież żadnemu katolikowi to głowy nie przyjdzie, żeby z tych szeroko otwartych drzwi skorzystać.

Zapytasz zapewne jak Artur, a co z innymi i ich brakiem norm? Nie wiem. Nie wiem.

Nie jestem guru, nie nadaję się na guru. Nie jestem Bogiem, któremu oddaję takie historie, sobie odbierając prawo do osądzania.

We mnie jest sporo ufności do Tych z Góry. Od tego są.

Ja jestem tylko Gretchen. Z moimi wyborami, i moją hierarchią wartości.

Nie przyszedłem pana nawracać jak mawiał ksiądz Twardowski.

Jezu Frasobliwy
na przekór wszystkim
bez parasola na deszczu
z gołymi kolanami
słaby bo bezstronny
nieśmiały jakbyś debiutował wierszem
z prośbą o prostotę
samotny bo spokrewniony ze światem
pewnie martwią Cię ludzie
którzy są jak katechizm
na każde pytanie
muszą mieć koniecznie odpowiedź

Modlitwa, ks. Twardowski

Nie ma takiej konieczności, żebyś mnie zrozumiała. Mało komu się udało, o ile w ogóle. Taka moja karma :)

Pozdrowienia.


Są takie chwile

kiedy coś zaczyna we mnie wrzeszczeć!
Wrzeszczę!
Próbuję ruszyć z posad Niebo i Ziemię.
Nie ważne jak.
Ważne żeby dupy ruszyły.
Wrzeszczę.
Proszę.
Błagam.
Kurwa mać!
Ruszcie się!
Proszę...


Są takie chwile

Kiedy milczę

Cichnę

Proszę

Błagam

Próbuję ruszyć z posad Niebo i Ziemię

Proszę...

Proszę...

Proszę...


Ale numer,

nareszcie mogę się poczuć jak prawdziwy prawak i zgodzić się z Arturem Nicponiem. Chociaż przyburaczył, to merytorycznie ma, uważam, rację.

Chociaż niestety, wynika to znowu z prywatnych przekonań, a nie wytycznych religijnych, bo te mam, we wszystkich takich kwestiach, w głębokim poważaniu… Ale czasami się pokrywa jedno z drugim, co i dobrze, bo jakby nic się nie zgadzało, to chyba powinnam się zastanowić nad jakąś bardziej radykalną zmianą wyznania. ;)

nicek

Zaspokajanie chęci posiadania dziecka za wszelką cenę mam za co najmniej makabryczne i jeśli ponoć zdrowi ludzie jakoś nie mogą mieć dziecka idąc normalnie do łóżka, to w takich sytuacjach zwyczajnie warto się z tym pogodzić. Mimo, że to gorzkie i bolesne.

Amen


To co dla Artura i jak widzę dla Ciebie też

jest za wszelką cenę,

to dla dużej liczby rodziców jest naturalną kolejną szansą.
Bolesne i gorzkie jest odmawianie im prawa do tej szansy.


Bzdura,

nikomu swojego poglądu nie narzucam. Ani też nie mam obsesji na punkcie życia nienapoczętego, bo skoro dopuszczam aborcję w niektórych wypadkach, to bez przesady z tą niekonsekwencją... W ten sposób zmierzamy do paranoi rodem z Monty Pythona: “każda sperma święta, każdej broń jak lew, każda sperma ścięta, budzi boski gniew”.

Zresztą

“Gretchen”

Jesli kiedykolwiek powiem drugiemu człowiekowi, co powinien ze swoim życiem zrobić, to wszyscy mnie uśpijcie.

drugie Amen

Natomiast metodę uważam za makabryczną, a nie za naturalną, ludzi od tego postępu technicznego pojebało chyba. Kiedyś tego nie było, no i co? Życie było bardziej bolesne i gorzkie? Moim zdaniem było normalniejsze, no ale ja jestem czarnosecinna reakcja… A kojarzysz taki przypadek, że zamożne małżeństwo se wynajęło ródkę, a potem powstał problem, bo baba urodziła i nie chciała oddać dziecka, bo poczuła z nim więź emocjonalną? Chociaż kod genetyczny cudzy, to ona, a nie właścicielka kodu, nosiła je w brzuchu przez dziewięć miesięcy. Paranoja.

Pojęcia nie mam, może ja też nie mogę? “Zawsze moggę” to tylko Jacek Kleyff ;) Wiem, że nawet jeśli, to w życiu się na coś takiego nie piszę. Ja jako Pino (Sobol lubi sobie zakrzyknąć “ja jako matka!”).

Wiem, że to nie to samo, ale jako pośrednio związana z problematyką ochrony życia wypoczętego, zakrzyknę demagogicznie: ludzie, tyle biednych dzieciaczków czeka na adopcję!

:)


Pino

pogadamy jak in-vitro będzie w sejmie.
Tu na łapu-capu możemy tylko pozostać przy swoim.


W sejmie to jest Beata Kempa!

Znaczy w Komisji ds. Śledzenia Śledzia.

Zamierzam z uporem lansować tę kobietę, jest nie do podjebania.

“Żelazna dama” się... przesłyszała

Mimo gorących zapewnień premiera (“Pani poseł, ja z całą pewnością nic takiego nie powiedziałem”), Kempa spokojnie przerywa jego zapewnienia i zapowiada, że w takim razie trzeba będzie odsłuchać przesłuchanie. – Ja głucha nie jestem. Staram się bardzo dokładnie słuchać premiera – tłumaczy. Również premier prosi o odsłuchanie tego fragmentu posiedzenia komisji: “Pani poseł brnie w tezę, która jest nieprawdziwa. Mam prośbę, bo pani poseł kwestionuje moją wiarygodność w sposób niedopuszczalny. Czy jest możliwe puszczenie tego fragmentu”.

Po zarządzeniu 15-minutowej przerwy przez posła Sekułę jest już jasne: Kempa się przesłyszała.

Muszę napisać o Beacie poemat heroiczny…


Mając do wyboru

przewodniczącego Sekułę
i śledczą Beatę

niewzruszenie wybieram Beatę.

Pisz poemat.
Jak będzie odpowiednio czołobitny, to może zasponsoruję.


Śledcza Beata

Grafik jesteś, dorób jej prochowiec i fajkę:

Kampania rozpoczęta! Będę najbardziej nieubłaganym z piarowców!
Bielan i Kamiński to przy mnie mały pikuś...


Piękna

I do tego nie jest głucha.


To ważny argument,

dziękuję, zapisałam.


Subskrybuj zawartość