Artur M. Nicpoń

Artur M. Nicpoń

Takie spojrzenie jak prezentujesz jest oczywiste. Tyle, że pomyśl.
Cała ta wymiana polega na tym, żeby wmówić potencjalnemu klientowi, że bez naszego towaru to on żyć nie może, a jak żyje to kiepsko.

Czyli pierwsze oszustwo.
Jak już się napali to jest nasz. No bo w zależności od stopnia napalenia możemy akcentować trudności w wyprodukowaniu i otrzymaniu towaru właśnie takiej, a nie innej jakości. Sam ze swym szczupakiem jesteś najlepszym przykładem tego podbechtywania. Po Twoim zapisie jestem gotów od razu wyłożyć kasę na zakup ww środka spożywczego. A jak mi powiedzą, że akurat są kłopoty, to idodatkowo dopłacę zwłaszcza przy oszronionych kieliszkach.
Czyli drugie oszustwo.

I dopiero dalsze rozważania dotyczą przestrzegania receptury, wymiarów ochronnych itd.

I masz największe oszustwo wynikające z ludzkiej pożądliwości i zachłanności. Czyli chęć posiadania pieniądza. Bo np. w polowie (chyba) lat dziewięćdziesiątych to dolar był i 4,50 PLN. A teraz 2,40 PLN. Czyli ci co nabyli towar wierząc, że jest dobrej jakości, zostali zrobieni w bambuko. Bo okazało się, że nie zachowuje wartości w dłuższym czasie.
To też jest oszustwo.

Dlatego nawet handel musi być realizowany pod kontrolą. Czyli potrzebny jest paradygmat. (To bylo nieśmiało zaznaczone w tekście).


Podłe podstawy postępu (PPP) By: brakszysz (19 komentarzy) 4 marzec, 2008 - 21:51