Homoś krąży nad Krakowem

Że otaczający nas świat głupieje coraz szybciej, to mniej więcej wiadomo – poziom umysłowy „polityków”, pokazywana w telewizji „rozrywka”, promowana natrętnie „literatura” współczesna… Przykładów jest całe mnóstwo i w ramach samoudręczenia, każdy może sobie stosowne argumenty na potwierdzenie tej tezy wyszukać na własną rękę. Ta smutna tendencja nie omija niestety także poważnych miejsc typu uniwersytety.

Na pierwszy ogień poszła Warszawa – pseudonaukowcy od „gender studies”
zagnieździli się w stolicy już ładnych parę lat temu. Można by się nad tymi nieszczęśnikami znęcać długo i spektakularnie, ale byłoby to zajęcie jałowe: w końcu czy to jest wina człowieka, że dobry Bóg nie dał mu dość rozumu do zajmowania się porządną dziedziną typu fizyka, historia czy rzeźba? W normalnym kraju tacy ludzie też mogliby znaleźć zatrudnienie na uniwersytecie – ktoś w końcu musi sprzątać toalety albo zamiatać chodniki pod akademikiem – ale Polska niestety krajem normalnym nie jest, więc Magdalena Środa wykłada etykę i dzierży tytuł profesora (chyba profesorki powinno się mówić?), a jej koleżanki po fachu urządzają seminaria pod tytułem „Obuwie jako przedmiot fetyszu”.

Przykro mi było na to patrzeć w dwójnasób: raz, że Uniwersytet Warszawski to moja alma mater i trochę smutno się patrzy na tego rodzaju kompromitację. Dwa – nieustający rywal Warszawy w dziedzinie akademickiej, czyli Kraków, wydawał się od tego rodzaju postępowej zarazy wolny. Ciesząc się z istnienia przyczółka normalności, trochę im jednak zazdrościłem.

Do wczoraj, konkretnie – kiedy to przeczytałem doniesienie organu Ministerstwa Prawdy

http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6063068,Wyklad_o_gejach_na_uczeln...

„“Jest dla nas bardzo bolesne, że Uniwersytet Jagielloński, chluba całych pokoleń Polaków, miejsce, gdzie wykładał Jan Paweł II, organizuje przedsięwzięcie, które nie ma nic wspólnego z misją i tradycją tej szacownej uczelni” – na początek cytat z protestu przeciw, w cytacie standard: jeśli ktoś chce skrytykować w Polsce kogokolwiek, za cokolwiek i nie ma pomysłu od czego zacząć, wplata w zarzut Jana Pawła II i siła ataku skacze o 50%.

„List podpisany jest z imienia i nazwiska przez kilka bliżej nieznanych osób. Nie są one pracownikami uczelni.” – czyli jakieś chamstwo rozbuchane wpycha się na salon i chce się sadzić. Skandal, nie? Ani chybi należałoby przywrócić feudalizm, żeby rozmaitej maści „bliżej nieznany” element znał swoje miejsce w szeregu.

„Obok zajęć z zakresu współczesnego kina, nowej sztuki czy filozofii czterogodzinny wykład “Ruch gejowsko-lesbijski w Polsce i na świecie” prowadzi Samuel Nowak, szef festiwalu Kultura dla Tolerancji (organizował m.in. Marsz Tolerancji)” – i już wszystko wiadomo, prawda? Po zbudowaniu napięcia przez cały akapit, rozwiązanie zagadki: wiedza o kulturze XXI wieku musi obejmować szczegółową analizę co bardziej popularnych dewiacji i chorób.

Co w sumie nie jest takim głupim pomysłem: ja ze swej strony proponowałbym dorzucenie daltonizmu i anty-słuchu absolutnego (określenie moje, jakby co), tudzież problemów z potencją – to jest minimalny zestaw tłumaczący, jak ktoś może słuchać Dody, Gosi Andrzejewicz albo Feel. Odchylenie humanistyczno-postmodernistyczne też nie jest bez znaczenia – ale o przykładzie tego ostatniego poniżej.

„Nowak to również uczestnik studiów doktoranckich na UJ oraz stypendysta Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i King’s College, University of London.” – hoo, klękajcie narody: doktorant! Gdybym sam dopiero nie zakończył tego etapu swojej edukacji (w ciut ambitniejszej dziedzinie niż sprawy publiczne, że tak megalomańsko powiem), może i zrobiłoby to na mnie wrażenie. Gdybym nie znał zasad przyznawania stypendiów ministerialnych, może bym się przejął. Ale niestety – jestem cynicznym i zblazowanym matematykiem, ergo opis dokonań Samuela N. nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.

„To personalny atak na Samuela Nowaka. To, co piszą autorzy listu, przypomina pomysł z dwudziestolecia międzywojennego, by osobno sadzać w ławkach Żydów i Polaków – komentuje dr Piotr Marecki, kierownik studiów podyplomowych w Katedrze Kultury Współczesnej, i dodaje, że nie ma mowy o usunięciu zajęć z programu. To Marecki zaproponował Nowakowi prowadzenie zajęć.” – sztampa umysłowa kontratakuje, tym razem z drugiej strony barykady. Gdzie XXI wiek, gdzie Żydzi i lesbijki – a gdzie getto ławkowe? Ale niestety tak to już jest: jednym się wszystko kojarzy z gołą babą, innym z piłką nożna – a doktorowi Mareckiemu z prześladowaniem Żydów. Można i tak, choć nie sądzę, by Katedra Kultury Współczesnej była dobrym miejscem dla człowieka z ciężką psychozą natręctw. Ale co ja tam wiem?

„Nie będę komentował zarzutu, że “promuję dewiacje”, bo jest absurdalny. Ten poziom dyskusji mnie nie interesuje – mówi z kolei Samuel Nowak. – Jestem producentem największego festiwalu LGBT w Polsce, robię doktorat z tego zakresu. Mam spojrzenie od strony praktycznej i naukowej, więc wydaje mi się, że jestem odpowiednią osobą do prowadzenia tego typu zajęć.” – tu z kolei ciężko się nie zgodzić. Jeśli pod pozorem edukacji uniwersyteckiej prowadzimy propagandę LBGT, to faktycznie: trudno o lepszą osobę niż Samuel N. Ma doświadczenie praktyczne (dobrze, że oszczędził nam szczegółów zdobywania tegoż), teoretycznie też wie, co do czego pasuje… W dodatku jest człowiekiem na poziomie, który nie zniża się do dyskusji z motłochem – czego chcieć więcej?

I tak to się pięknie sprawy mają w królewskim grodzie – tolerancjusze w natarciu, mroczna reakcja w odwrocie, a wszystko relacjonowane obiektywnie przez nasze inteligentne media. Przecież mniejszości rozmaite to kluczowy problem w edukacji przyszłych pokoleń, prawda? Ministerstwo tnie programy minimum z nauk ścisłych, doktoratów nie chce robić prawie nikt bo pieniądze są z gatunku satyrycznych – ale zawsze warto otworzyć nową placówkę, gdzie nawiedzeni ideologicznie będą sobie produkować propagandowe kawałki, za które na wolnym rynku nikt nie zapłaciłby złamanego grosza. Tylko co oni zrobią po ostatecznym zwycięstwie, kiedy już wytępią ostatnie przejawy ciemnogrodu? Przeciw komu będą płodzić swoje elaboraty?

Nie martwmy się jednak przedwcześnie – ten moment jest jeszcze odległy. A na razie: nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bananie jeden,

uparliście się mnie wszyscy wpieniać o wieczorze?

Ziggy z jego idiotyzmami antywarszawskimi, Mad Dog udający, że zna się na historii, teraz ten mnie epatuje homofobią.

O dzięki Ci tekstowisko, i tak mam za niskie ciśnienie.

No to co, bijemy się Konradzie? Ja nie mam przesądów genderowych :D

nietolerancyjnie pozdrawiam


Oj, Bananie, czepiasz się jak zwykle,

oczywiście jest problem tym, o czym piszesz, że w Polsce się w ogóle na naukę nie daje za dużo kasy i są probklemy z badaniami naukowymi itd, wiec z tego względu takie kierunki (choć tu tylko chodzi o przedmiot przecież jeden) genderowe mogą się wydawać jakąś fanaberią, ale bez przesady.

I zastanawia mnie czy w ogóle wg ciebie w edukacji publicznej, także tej wyższej nie ma się uwzględniać tematu homoseksualizmu?

Przecież np. prowadząc kulturoznawstwo czy literaturoznawstwo musi się zahaczac o gender, o teorie queer, o ctakie tam, choćby dla pokazania, że taki trynd istnieje.
Czy np. prowadząc zajęcia z filmoznawstwa na uczelni publicznej miałoby się omijać np. filmy Dereka Jarmana czy Almodovara.
Albo w literaturze nie mówić o oskarze Wilde, “śmierci w Wenecji” Manna czy Klausie Mannie?

P.S. Jak prowadziłem zajęcia z kultury niemieckiej to miałem wielką ochotę zahaczyć i o feminizm i o pojęcie inności i homoseksualizm, ale czasowo się nie wyrobiłem:(

W tym roku też się nie wyrobię, więc w sumie dobrze chyba? :)


@Pino

Ale o co my się mamy bić? Bo ja nie lubię propagandzistów? I gdzie ja jestem homofobiczny?


Nie da się

czytać mojej ulubionej autorki, Jeanette Winterson, pomijając problematykę gender i pomijaniu jestem przeciwna.

Ozdrawiam,


Słuszna uwaga:

Banan

jeśli ktoś chce skrytykować w Polsce kogokolwiek, za cokolwiek i nie ma pomysłu od czego zacząć, wplata w zarzut Jana Pawła II i siła ataku skacze o 50%.


@grześ

“mogą się wydawać jakąś fanaberią, ale bez przesady.” – nie ma kasy na badania podstawowe, a na gendery jest. Sorki, ale dla mnie jako człowieka z wykształceniem ścisłym wniosek jest jeden: ideologiczne fanaberie.

“nie ma się uwzględniać tematu homoseksualizmu?” – ale kto mówi o nieuwzględnianiu? tylko nie rozumiem, czemu specjalne zajęcia mają byc poświęcone określonej orientacji.

“Czy np. prowadząc zajęcia z filmoznawstwa na uczelni publicznej miałoby się omijać np. filmy Dereka Jarmana czy Almodovara.
Albo w literaturze nie mówić o oskarze Wilde, “śmierci w Wenecji” Manna czy Klausie Mannie?” – [email protected]$#A! kto mówi o omijaniu? Aforyzmy Wilde’a są świetne, podobnie jak Almodovar NIEZALEŻNIE od tego, że ci twórcy woleli / wolą panów. Poznałem twórczość obu w liceum na zwykłych regularnych lekcjach polskiego i przyległościach do tychże (akademia filmowa). Więc nie wmawiaj mi, grzesiu, że czepiam się twórców homo – słucham Queen, lubię Judas Priest i w dowolnej (np.) audycji o muzyce nie wyobrażam soibe lat 70tych czy 80tych bez omówienia tychże. Natomiast idiotyzmem jest według mnie dzielenie muzy pod hasłem “geje w heavy metalu”, sorki…

pozdro


Anu dała niezłą zahaczkę na początek bójki,

dorzucę Iwaszkiewicza, Manna, Sarah Waters, Virginię Woolf, Elisabeth Bishop, Szekspira, żeby nie było tak literacko tylko, niech będzie dajmy na to Caravaggio… A teraz streść w komentarzu te głupoty, co je napisałeś o poważnych i niepoważnych dziedzinach wiedzy na Twoim (?) uniwersytecie.

Idę po papierosy, jak się bawić, to się bawić, wszystko przepić, (...) zostawić :)


@anu

Ja nie chcę pomijać, ja uważam że osobne podkreślanie na siłę wszystkich różnic jest idiotyczne. A o Jeanette Winterson się nie wypowiadam, bo nie czytałem.


@Pino

I wspomniane przeze mnie Judas Priest, i Queen, i pewnie jeszcze mnóstwo innych… Dalej nie wiem, czemu reagujecie z grzesiem jak pies Pawłowa i wmawiacie mi, że chcę cenzurować wymienionych przez Was twórców. Gdzie ja napisałem coś takiego?

“A teraz streść w komentarzu te głupoty” – co tu streszczać? Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.

Też idę na fajkę i czekam na Twoje “mądrości” w obronie genderów, bo chyba to Cię rozzłościło :)

pozdro jednak


Bananie, oki inaczej,

ja np. magisterkę pisałem o magii i fantastyce u E.T.A. Hoffmana, na temat grozy, fanatsastyki itd powstaje i prace magisterkie i doktorskie i są na kierunkach literaturoznawczych seminaria/konferencje dotyczące fantastyki.

Dlaczego więc nie ma być o homoseksualizmie?

Bo skwitować, że głupoty i niepotrzebne, to tak można swobodnie z p;ozycji matematyka czy “ścisłowca” w ogóle zajmowanie się literatura i wszelkie badania literaturoznawcze czy kulturoznawcze.

Bo czesto to jest oderwane od zycia, czesto to jest hermetyczne itd

P.S. A w ogóle to ostatnio miałem wziąć się za krytyczną analize na TXT artykułu Szczuki z “Polityki”, bo momentami dla mnie straszny bełkot jej wyszedł i też miałem się za krytykę przy okazji dziedziny zwanej gender wziąć.
Może zresztą się jeszczo wezmę, bo artykuł w necie jest, więc łatwo mozna fragmmenty zjechać.


Się robi Konradzie,

tylko portfel znajdę. Skoro oboje kurzymy, to raczej szybko nam się odechce kłócić, ale zawsze trochę rozrywki będzie, isn’t it?


@Pino

No ba… Czekam cierpliwie, jakbym się znikł spać to odpiszę rano (nie oleję na bank – ale wróć z tymi fajkami szybko :)


No fakt,

geje w heavy metalu-bez sensu.

Ale już np. “Motywy homoseksualne w twórczości Manna”.?

Świetny temat.

Czy trudno np. mając przedmiot czy smeinarium przez pól roku czy rok, poświęcone jednemu pisarzowi, który jest homo, nie uwzględniać tego aspektu.


@grześ

“Dlaczego więc nie ma być o homoseksualizmie?” – nie ma żadnego powodu, żeby miało nie być! Ale wyodrębnianie tego pod hasłem wielkiego osiągnięcia i tolerancji jest równie durne, jak nadymanie się na temat fantastyki (którą czytam pasjami). “Głos Pana” to wielka literatura czy ją nazwiemy fantastyką czy nie – a filmy Almodovara bronią się niezależnie od tego, z kim Pedro sypia. Tak samo jak piosenki Eltona Johna – zamykanie tych rzeczy w getcie z napisem “sztuka gejowska” jest moim zdaniem bez sensu.

“w ogóle zajmowanie się literatura i wszelkie badania literaturoznawcze czy kulturoznawcze.” – o nie nie, nic takiego nie powiedziałem i nie powiem. Od zamknięcia się w szufladce ścisłowca człowiek chamieje, a tego wolałbym uniknąć. Tylko Grzesiu: czy Ty naprawdę uważasz że Janion analizująca motywy wampiryczne w literaturze i genderowy bełkot Szczuki lub Środy to jest jedna liga? No chyba niekoniecznie…

“Może zresztą się jeszczo wezmę, bo artykuł w necie jest, więc łatwo mozna fragmmenty zjechać.” – daj linka, co? Szukałem ale nie znalazłem.


@grześ!!!

Ależ tu chodzi cały czas o różnicę między uwzględnianiem (co mi nie przeszkadza w niczym) a podkreślaniem tego i skupianiem się na tym (co uważam za bzdurę).


"wspomniane przeze mnie Judas Priest, i Queen, i

pewnie jeszcze mnóstwo innych… “

np Gorgoroth … :P


No to jazda,

dawaj, perfidnie obsadzimy Grzesia w roli Tomasza Lisa debaty naszej :D I zadymimy sterylne TVN-owskie studio. Jaką markę palisz?

Banan: Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.

Pino: Środa jest akurat głupia jak but z lewej nogi. Czytuję ją wyłącznie z namiętności do głupawych rozrywek pseudointelektualnych. Ale to nie ma związku z wartością gender studies jako takich.

proszę dalej


Wiesz co Banan,

moim zdaniem można zrobić oddzielny wykład na temat słowa ‘pchła’ w literaturze wczesnego baroku o ile ma się coś na ten temat do powiedzenia plus grupę odbiorców.

Poza tym, jeśli chcesz porównywać homoseksualizm do daltonizmu, to powiedz mi, gdzie umieścisz na przykład feminizm (który też ma za sobą drogę przez mękę).

Też idę na fajkę :)


@Docent

Akurat Gorgorotha nie słucham, więc nie przyszedł mi do głowy… Ale przykład fajny.


Anu, z tą pchłą

to pijesz może do pewnego wiersza konkretnego?

Jakby co, widzę u siebie na Chwalbie żółtą książkę pt. “Antologia angielskiej poezji metafizycznej XVII wieku”, a że szybko stukam, zawsze mogę przepisać jakąś zwrotkę :)

pozdrawiam ludzi palących


Ja bym jeszcze dopisał

Winnetou i Old Sheterhanda.
Jako przedstawicieli wymienionych tfuj w westernie.
:)


Igła,

i kolejny wątek tolerancyjny jest, wszak to Niemiec, a tamto Indianin!

Jeden miał srebrną strzelbę, a drugi? Nie pamiętam.

Nie zna granic ni kordonów w każdym razie.

pozdrawiam tolerancyjnie


W jednej sprawie,

Oczywiście, że uważam (zresztą jako miłośnik Janion), że Szczuka nie ma z nią porównania (choć nie czytałem nic jej poza artykułami, Środy też tylko różne artykuły).

Janion po pierwsze jest znawczynią romantyzmu i od tego wychodzi, wszelkie jej późniejsze zajmowanie się fantastyką, horrorem, wampirami, innością, kobiietami itd jest jakby tego następstwem.
Czego znawczynią jest Środa z abardzo nie wiem.:)

Ze Szczuką jest problem, że ona też spełnia się trochę w lansowaniu siebie niż rzetelnym naukowym zajmowaniu się literaturą, ale jak Pino pisze, to nie podważa, a przynajmniej podważać nie musi wartości gender studies (o których zresztą za bardzo nie mam pojęcia, wiec się zbyt szczegółowo nie wypowiadam)

Artykuł jest tu:

http://www.polityka.pl/rewolucja-jest-kobieta/Lead33,935,276030,18/

Pino, no bez przesady, za porównanie do Lisa powinienem się obrazić, zresztą jakbyś chciała być przewrotnie w temacie dyskusji, to powinnaś mnie do jakiejś kobiety porównać.
Np. Moniki Olejnik, o:)

Ale moderator dyskutantów zostawia samych i spada, rano zajrzę i najwyżej rozniesę w pył argumenty obojga, he, he,


@Pino

Camele lighty. W celu ciągłości wątku, przeklejajmy ostatnią wypowiedź, dobra? Łatwiej się będzie czytać.

Banan: Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.

Pino: Środa jest akurat głupia jak but z lewej nogi. Czytuję ją wyłącznie z namiętności do głupawych rozrywek pseudointelektualnych. Ale to nie ma związku z wartością gender studies jako takich.

Banan: No to niestety gender studies mają niefart, że najgłośniejsi reprezentanci to element typu Środy. Co jako człowiek o poglądach prawicowych rozumiem nawet, mając podobny problem – z hasłem prawica utożsamia się w Polsce Giertycha i Kaczyńskiego. Co nie rzutuje na meritum: to, co nie podoba mi się w gender studies to silny aspekt ideologiczny.


przykład świerzy

ostatni bastion truenorwegiansatanicblackmetal okazał się różowy od spodu … ale z drugiej strony homoseksualizm jest jak najbardziej po linii szatana więc są ok

ale w hc/punku homoseksualizm ma swoje miejsce np taki nurt jakqueercore

Limp Wirst

Los Crudos … byłem na ich koncercie – trzęsienie ziemi


@grześ

“a przynajmniej podważać nie musi wartości gender studies” – ale może, i jak dla mnie podważa.

“Np. Moniki Olejnik, o:)” – i teraz będę miał koszmary. Dzięki :P

“Ale moderator dyskutantów zostawia samych i spada, rano zajrzę i najwyżej rozniesę w pył argumenty obojga, he, he,” -oj, uważaj – nic tak nie jednoczy jak wspólny przeciwnik :)

dobrej nocy grzesiu


@Docent

No ale znowu: czy to ma jakikolwiek wpływ na jakość muzy? Nijaki… Chyba że coś jest ewidetnie ważnego w tekstach na ten temat, ale nie mam siły się wsłuchiwać w cokolwiek o tej porze (w tle mi leci Petrucci :)


Bananie,

ma się wiedzieć. Logistyka rzecz kluczowa.

Marlboro białe. Ale wielbłądy też znakomite, w sobotę miałam okazję jarać amerykańskie bez akcyzy.

Banan: Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.

Pino: Środa jest akurat głupia jak but z lewej nogi. Czytuję ją wyłącznie z namiętności do głupawych rozrywek pseudointelektualnych. Ale to nie ma związku z wartością gender studies jako takich.

Banan: No to niestety gender studies mają niefart, że najgłośniejsi reprezentanci to element typu Środy. Co jako człowiek o poglądach prawicowych rozumiem nawet, mając podobny problem – z hasłem prawica utożsamia się w Polsce Giertycha i Kaczyńskiego. Co nie rzutuje na meritum: to, co nie podoba mi się w gender studies to silny aspekt ideologiczny.

Pino: bo szumowiny (albo osoby niezbyt mądre, za to wyraziste dzięki swej jednorodności i pompatycznej recytacji frazesów) zawsze wypływają na wierzch. Swoją szosą, złapałam się ostatnio na rozkmince, że być może poprę jednego takiego komicznego nieudacznika w walce o reelekcję, o ile najpierw Platforma zdoła utwierdzić się u władzy. Ta zabawa w dobrego i złego glinę nieźle dezorientuje tę całą Brukselę, nie uważasz?
Oczywiście, że w genderze jest aspekt ideologiczny. Ale oni w życiu nie zdołają osiągnąć hegemonii kulturowej, o której kiedyś głośno zamarzyła kolejna moja faworytka – Kinga Dunin, w wywiadzie z Mazurkiem. Na każdego genderowca mogę Ci przedstawić jakiegoś mojego kolegę lub koleżankę o poglądach, jakby tu rzec, przeciwpołożnych. I to jest fajne. Ferment i w ogóle.


też bym poszedł na fajke,

ale ich nie mam, poza tym nie pale od 15 września z małą przerwą na popalanie od 17 listopada.
A tak naprawdę poza rokiem 2008 to może w moim życiu spaliłem z 5 paczek fajek, ale niestety w 2008 znacznie więcej.
Właściwie zastanawiam sie po co ja to piszę, nie mam pojęcia.

Winetou i Old Shatterhand, no, no, u maya były jeszcze ciekawsze motywy, np. facet zwany Ciotką Droll, no te wszystkie pary westmanów Długi dave i Gruby Jimmy, itd

A Winetou i Old Shaterhand to se nawet miłość wyznawali niejedniokrotnie, nie wspominając o rytuale mieszania krwi, pewnie by to można jakoś genderowo/homoseksualnie wszystko zinterpretować.

Pole dla badaczy:)

A w ogóle to miałem pracę o karolu Mayu pisać, taki pomysł miałem kiedyś.


Pino,

no nieźle, owszem miałam na myśli pewien konkretny wiersz pewnego konkretnego Johna Donne :P


nie wiem

wiem że w tym nurcie są i zajebiste kapele i syfiaste.


Z dedykacją dla anu:

Spójrz, pchła. Ten widok opór twój pokona,
To, czego pragnę, małe jest jak ona.
Ssała krew z mego, teraz z twego ciała;
Obie krwie nasze w sobie więc zmieszała.
Wcale się jednak nie oburzysz na to,
Nie nazwiesz grzechem, hańbą, czci utratą;
A jednak insekt, nim go kto rozgniecie,
Krwią napęczniały, użył sobie przecie;
Więcej dokonał niż my na tym świecie. (...)

pierwszy erotyk, jaki usłyszałam w życiu

ukłony polonistyczne


Old Shatterhand

miał sztucer Henry’ego.


Masz ci los,

to nie pytam nawet.

pozdrawiam spłoszona


Fakt, było chyba tylko 5 tych sztucerów

pzdr

(Nie ma to jak wielowątkowe i ważkie dyskusje:))


Pino,

no dzięki, nie znałam polskiego tłumaczenia. A swoją drogą to nieźle to sobie Donne wykoncypował.
ukłony anglistyczne :)


Grzesiu Olejniku, nasz zootechniku,

spać nie miałeś iść?

Bo gotów jesteś jutro na zajęciach mieć wzrok błędny i zamglony…

pozdrawiam troskliwie


Old Shatterhand

przede wszystkim używał pięści :)


Anu,

niestety u Barańczaka są tylko tłumaczenia. Wiem tylko, że tytuł oryginalny brzmi The Flea.

Weź uzupełnij, jak masz oryginał pod ręką. Angielski piękny język.

A polonistykę studiowałam tylko dwa miesiące, nie pasowała mi jakoś do idei.

Pozdrawiam serdecznie


Trza było oglądać programy Szczuki o literaturze.

Ona zawsze podkreślała, że kniga jest dobra bo napisana przez pedała o lesbijkach albo odwrotnie.

A jak już miała przejść do Karola Maya to ją wywalilili z TVNu i do podziemia przeszła.

No to ja kontynuje.

W moich ulubionych Krzyżakach też był taki wątek.
Ale mu Zbyszko łeb toporem odciął razem z ramieniem.

Albo weźmy Trylogię.
Toć tam same pedały.

Dla niepoznaki tylko w późnym wieku się powydawali, ale co se użyli za młodu to ich.
No może poza Podbipietą.


Hi hi,

Trylogia to w ogóle rządzi. Zawsze mnie do łez bawiły te konie czerwone od krwi aż po pęciny.

A Szczuka, cóż, ciśnienia nie wy3mała, gdy interlokutor stanowczo zażądał, by przestała go szantażować menstruacją.

I co pan możesz?

pururu


@Pino

Pino: bo szumowiny (albo osoby niezbyt mądre, za to wyraziste dzięki swej jednorodności i pompatycznej recytacji frazesów) zawsze wypływają na wierzch. Swoją szosą, złapałam się ostatnio na rozkmince, że być może poprę jednego takiego komicznego nieudacznika w walce o reelekcję, o ile najpierw Platforma zdoła utwierdzić się u władzy. Ta zabawa w dobrego i złego glinę nieźle dezorientuje tę całą Brukselę, nie uważasz?
Oczywiście, że w genderze jest aspekt ideologiczny. Ale oni w życiu nie zdołają osiągnąć hegemonii kulturowej, o której kiedyś głośno zamarzyła kolejna moja faworytka – Kinga Dunin, w wywiadzie z Mazurkiem. Na każdego genderowca mogę Ci przedstawić jakiegoś mojego kolegę lub koleżankę o poglądach, jakby tu rzec, przeciwpołożnych. I to jest fajne. Ferment i w ogóle.

Banan: Ja bym się z niewielu rzeczy tak ucieszył jak z wiedzy, że przepychanki Donald-Lech to ustawka na użytek zewnętrzny, tylko cały czas mam nieprzyjemne podejrzenie, że oni tak na serio (po efektach patrząc zwłaszcza). Ale zostawmy dygresję :) A Dunin to mnie tym sławetnym wywiadem rozjuszyła wyjątkowo, bo uosobiła dokładnie moje zarzuty o ideolo: jeśli ktoś mówi, że jego celem jest eliminacja pewnego typu poglądów z debaty publicznej, to nie ma po prostu o czym rozmawiać. To nie jest nauka, tylko propaganda.


Zapraszam:

Mark but this flea, and mark in this,
How little that which thou deniest me is ;
It suck’d me first, and now sucks thee,
And in this flea our two bloods mingled be.
Thou know’st that this cannot be said
A sin, nor shame, nor loss of maidenhead ;
Yet this enjoys before it woo,
And pamper’d swells with one blood made of two ;
And this, alas ! is more than we would do.

O stay, three lives in one flea spare,
Where we almost, yea, more than married are.
This flea is you and I, and this
Our marriage bed, and marriage temple is.
Though parents grudge, and you, we’re met,
And cloister’d in these living walls of jet.
Though use make you apt to kill me,
Let not to that self-murder added be,
And sacrilege, three sins in killing three.

Cruel and sudden, hast thou since
Purpled thy nail in blood of innocence?
Wherein could this flea guilty be,
Except in that drop which it suck’d from thee?
Yet thou triumph’st, and say’st that thou
Find’st not thyself nor me the weaker now.
‘Tis true ; then learn how false fears be ;
Just so much honour, when thou yield’st to me,
Will waste, as this flea’s death took life from thee.

P.S. Tak się wolno z poezją panoszyć w homoseksualistycznej debacie?


@Pino

“A Szczuka, cóż, ciśnienia nie wy3mała “ – Jezu. Dlaczego ja mam wrażenie, że to nie jest dowcip?


Anu,

po angielsku Ci jeszcze lepiej wychodzi.
A jakie piękne archaizmy;-)


@anu

A czemu nie? Ponoć łagodzi obyczaje prawie jak muzyka (no chyba ze Białoszewski, to wtedy u mnie wręcz przeciwnie).


Anu,

że polecę Rejentem: “wszystko można, co nie można, byle z wolna i ostrożna”.

Cholera, Barańczak wymięka jednak. Polski jest za bardzo obciążony tradycjami pewnymi, mimo Boya-Żeleńskiego oraz innych bohaterów frontu.

Kurczę, mam nadzieję, że ściągnę tu pewnego strażnika rubieży cywilizacji chrześcijańskiej… on od Fredry cytowania specjalista był. I Dożka by na szable rozsiekał, ku niewinnej mej radości i uciesze.

La rivoluzione e come il vento gra mi winamp teraz :)

Banan: Ja bym się z niewielu rzeczy tak ucieszył jak z wiedzy, że przepychanki Donald-Lech to ustawka na użytek zewnętrzny, tylko cały czas mam nieprzyjemne podejrzenie, że oni tak na serio (po efektach patrząc zwłaszcza). Ale zostawmy dygresję :) A Dunin to mnie tym sławetnym wywiadem rozjuszyła wyjątkowo, bo uosobiła dokładnie moje zarzuty o ideolo: jeśli ktoś mówi, że jego celem jest eliminacja pewnego typu poglądów z debaty publicznej, to nie ma po prostu o czym rozmawiać. To nie jest nauka, tylko propaganda.

Pino: Szczuka, Dunin i Środa są bezdyskusyjnie do odstrzału. Chodź, pożyczymy od Old Shatterhanda jakiś sztucer i zaczaimy się w Zachęcie.

pozdrawiam rzeczowo, pragmatycznie wręcz


Albo weźmy

takiego Szwejka, któren współżył intelektualnie i nie tylko, z porucznikiem Dubem pod wprawnym okiem feldkurata.
Co ja mówię współżył?
On go gwałcił.


uff...

no dobrze panie Bananie, to jeśli wolno, to poniżej kilka moich wierszy:

żart (do tego kiepski)

Pino, mało kto by nie wymiękł. Dla Barańczaka szacun zawsze. Polski nie dość, że obciążony to jeszcze mało elastyczny (w porównaniu z angielskim).


No tak,

pane Igło, my chyba za dużo książek dziwnych czytaliśmy w życiu?

Ale co tam, raz maty rodyła.

Panu to który z mężczyzn Haska się podobał najbardziej, bo ja bym się chyba skłaniała ku jednorocznemu ochotnikowi Markowi?

Niech się skupię i cytat przywołam z pamięci:

“Mieliśmy szampana, ostrygi, a teraz zjemy jeszcze trochę jajecznicy. Można sobie pozwalać, gdy dobrzy ludzie pożyczają pieniądze.”

pozdrawiam, kombinując, skąd tu ukraść jakiś ołtarz polowy


Ja jestem proszę szanownej nacjonalistą

Czyli patriotą.

Tam był watek polski.
Siedział se w wagonie jadącym na front jeden Polak i smarkał na podłogę a potem rozcierał to kolbą karabinu.

A co by pani powiedziała na Balouna?
On lubił gotować.


do odstrzału

Banan

jeśli ktoś mówi, że jego celem jest eliminacja pewnego typu poglądów z debaty publicznej, to nie ma po prostu o czym rozmawiać. To nie jest nauka, tylko propaganda.

Debata publiczna będzie rozsądniejsza i bardziej konstruktywna, gdy się z niej wyeliminuje np. poglądy rasistowskie. I skąd pretensja, że to nie nauka? A mówił ktoś, że to nauka? Polityka ;p


No lubił, ale chyba przeginał,

skoro go w słupek związali na podwórku i rzewnie z tej przyczyny płakał?

I cały arak wychlał, i komiśniak zeżarł, co dla całej przeznaczony był kompanii. Egoista jeden.

Nacjonalizm, jak najbardziej, ale ta Monarchia i te pociągi mknące z Budapesztu…

pozdrawiam, rozpamiętując stare dobre czasy


Tu już

zawodzi moja ‘erudycja’ :)


A ja mam podzielną uwagę

i epatując erudycją, jednocześnie muzyki słucham i zabieram się do tworzenia recenzji, w ramach pracy niekoniecznie zarobkowej.

Tylko czemu ja te książki przy okazji muszę czytać? Ja się już w życiu naczytałam sporo…

“W roku pańskim 1150, kiedy bezbożni Saraceni – owe męty, z których powstała forpoczta Antychrysta – zadali naszym wiele klęsk w Ziemi Świętej, ku pani Sigrid zstąpił Duch Święty i zwiastował coś, co odmieniło życie tej niewiasty.”

Już mi się podoba. Jakby co, zapraszam na histmag kropka org za parę dni.

Jeden z moich rozlicznych jest tam Redaktorem Naczelnym, że tak się pochwalę osiągnięciami męskimi.

pozdrawiam kartkując


Bananie,

znakomity tekst.

Ja ze swojej strony dwie uwagi – rozczulająca jest metoda gazety, gdzie z jednej strony stawia się bliżej nieznane osoby, z drugiej zaś doktoratna UJotu, stypendystę tego i owego i Bóg jeden raczy wiedzieć czego jeszcze (w sumie to aż strach nad tym myśleć). To chyba tylko na czytelnikach GW ma zrobić wrażenie …

Druga zaś uwaga dotyczy czterogodzinnego wykładu “Ruch gejowsko-lesbijski w Polsce i na świecie”. Tylko na cztery godziny się tego materiału uzbierało?

Pozdrawiam,
Zapiskowicz


>Igła

Szwejk zbałamucił, a raczej to Szwejka zbałamuciła dama, która przyjechała do por. Lukasza.

Przygody Dobrego wojak Szwejka

Przy obiedzie wypiła butelkę wina, wypaliła dużo papierosów i położyła się do łóżka, podczas gdy Szwejk zajadał chleb fasowany, maczając go w szklance jakiejś słodkiej wódki. – Szwejku! – ozwało się wołanie z sypialni. – Szwejku!
Szwejk otworzył drzwi i ujrzał młodą kobietę rozłożoną na poduszkach w powabnej pozycji. – Chodźcie no tu!
Szwejk zbliżył się, ona zaś z osobliwym uśmiechem obrzucała spojrzeniem jego krępą postać i krzepkie biodra.
Zgarniając z siebie delikatną materię, która osłaniała jej wdzięki, rzekła surowo: – Zrzućcie buty i spodnie! Pokażcie no…
Stało się tedy, że dobry wojak Szwejk mógł zameldować porucznikowi, gdy ten powrócił z koszar: – Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wypełniłem wszystkie życzenia wielmożnej pani i obsłużyłem ją uczciwie według pana rozkazu. – Dziękuję wam, Szwejku – rzekł porucznik. – A dużo miała życzeń? – Ze sześć – odpowiedział Szwejk. – Teraz śpi jak zabita z tej jazdy. Odgadywałem i spełniałem rzetelnie jej życzenia.

:D


Bananie

Chyba za dużo hałasu o nic. Nie mówimy przecież o zastępowaniu matematyki w gimnazjach nauką o dzieleniu czasu niejakiego FERMO pomiędzy SB a seminarzystów.
Z tego co się doczytałem w artykule – sa to cztery godziny na studiach podyplomowych, na kierunku “Wiedza o kulturze XXIw” w “Instytucie Spraw Publicznych UJ”. Sprecyzowany kierunek, sprecyzowana katedra. Nie da się zaprzeczyć, że oceniając kulturę XXIw, rozważanie wpływu na nią ruchów gejowskich i lesbijskich jest zwyczajnie uzasadnione. To już nie czasy, gdy sprawy łoża trzymano dla siebie. Obecnie, w oparciu o manifestację seksualnych wyborów, tworzone sa filmy, sztuki teatralne, pisane książki, organizowane milionowe (czasem) happeningi. Kolorowe parady gejów czy drag queen sciągają setki tysięcy widzów, nie budząc pejoratywnych skojarzeń ani zachowań obserwatorów, bedac natomiast elementem zabawy. Faktem jest, że ta afirmacja własnej seksualności w szeroko pojętej kulturze jest dość jednostronna – nie przypominam sobie, abyśmy rozpatrywano jaki wpływ na repotarze czy futurologie miała heteroseksualność Kapuścińskiego czy Lema. Nie przypominam sobie choćby Janusza Gajosa, by bił się w piersi mówiąc – jestem hetero i jestem z tego dumny. No ale to tylko fakt. Nic więcej.
Wojowanie ze zmieniającą się kulturą to jak wkurzanie się na zmianę pogody.

A już w tym konkretnym przypadku – jak napisałem na początku: jest to tak niszowy kierunek, ze wszelka burza na ten temat jest jedynie burzą w szklance wody.

Pozdrówka.


Niosz, kurde, moderatora zabrakło a dyskusja stoczyła się

na tory chwalenie swą erudycją, gadek o szwejku i tpoezji, no co wy.
Zaraz tu trza przywrócić proporcje.

I na początek rzecz, na którą uwagi nie zwróciłem:
Bananie, w tekście jest, że ów wykład jest na studiach podyplomowych, studia te zazwyczaj są komercyjne i płatne (czasem niemało), studenci mają eż większy wpływ niż na studiach normalnych na dobór wykładowców i treści, są przypadki, że po prostu gdy jakiś wykładowca jest nie teges, to można go zmienić.

Więc tu już gadka o tym, że to z pieniędyz publicznych, to niekoniecznie, tak samo że młodych się demoralizuje (to nie ty, ale ci nawiedzeni z listem)

A jeszcze adr rem czyli ad Szczukam
Czepiacie się kobiety, ale powiedzcie mi czy w polskich telewizjach był lepszy program niż “Dobre książki” z jej udziałem?
Bo już jej TVN-owski program o literaturze był dużo gorszy (pewnie też ze względu na nudnego interlokutora, który ze Szczuką się zgadzał i mało polemiczny był).
Probklemem polskich telewizji jest, że nie umieją zrobić emocjonalnego, żywego, ambitnego programu o kulturze, były “Dobre książki”, był “Łosskot”, reszta to albo napuszone nudziarstwo albo żenada i bardziej przegląd nowości i migawki jak z Teleekspressu.

A co do Dunin, kilka felietonów jej dobrych wyszło, i cąłkiem dwie fajne powieści dla młodzieży napisała.

A Środy z gender bym nie kojarzył, bo ona jednak innymi sprawami się zajmuje.


No Griszequ,

no sorry, ale:

“ Faktem jest, że ta afirmacja własnej seksualności w szeroko pojętej kulturze jest dość jednostronna – nie przypominam sobie, abyśmy rozpatrywano jaki wpływ na repotarze czy futurologie miał heteroseksualizm Kapuścińskiego czy Lema. Nie przypominam sobie choćby Janusza Gajosa, by bił się w piersi mówiąc – jestem hetero i jestem z tego dumny”

Przecież miłość i seks heteroseksualny są obecne w kulturze od zawsze, więc nie rozumiem tego fragmentu twojego.
Tak samo rozważa się wątki erotyczne u mnóstwa pisarzy i w ich twórczości i w biografii.
Spróbuj sobie wyobrazić analize henry Millera, de Sade’a czy Schnitzlera bez analizy seksualności i erotyzmu czy nawet pornografii.


grześ ma rację

nie trzeba specjalnie wielkiego wysiłku żeby znaleźć wpływ jaki heteroseksualność wywierała na sztukę (ale oczywiście takie badania są, z bogatą bibliografią), kulturę itp. natomiast homoseksualność była najczęściej traktowana aluzyjnie … jak ci dwaj jeźdźcy w herbie Templariuszy :)

a co do Szwejka, to nigdy nie ma złej okazji żeby pogadać o Szwejku :)


Grzesiu

Nie bardzo wiem, czego nie rozumiesz. Piszę o aktywnej afirmacji seksualności TWÓRCÓW kultury. Nie tylko zresztą kultury. Są parady gejów i parady DRAG QUEEN. Spotkałeś się z paradami (nie piszę o marszach antygejowskich, bo to nie ten nurt) heteroseksualnymi? Albo z barami “Dla Hetero”?

W mediach spotykam się wciąż z “gejowskimi filmami”, “gejowskimi sztukami” czy “gejowskimi książkami”. Które są podobno takie, a nie inne z uwagi na seksualność autora, a nie to, o czym są. Akurat w tym obszarze seksualność jest pierwszym albo najważniejszym kryterium pozycjonowania.
Nie twierdzę bynajmniej, że dotyczy to wszystkich. Bardziej spodziewam się takiej deklaratywności u miernot. Jak się przywali komuś w twarz na starcie “odważną deklaracją”, to zawsze potem na poważną krytykę można odpowiedzieć – “zwykły homofob”. Nie psotkałem się z podobnymi zachowaniami drugieh strony.

Co do poważnych (dobrych) twórców, to własna seksualność zostawiają dla siebie. W tym kontekscie, że się z nią nie kryją, ale nie epatują i nie wskazują jako praźródło wszystkiego co napiszą. Bez względu na to, jaka ona (seksualność) jest.


>Griszeq

“Spotkałeś się z paradami (nie piszę o marszach antygejowskich, bo to nie ten nurt) heteroseksualnymi? “

Karnawał w Rio?


Doc

Bez jaj. Karnawał w RIO jest multiseksualny. Możesz tam sobie wybrać co Ci się żywnie podoba. A parada Drag Queen jest chyba równie ważna jak parada szkół samby… W każdym razie – w zakresie widowiskowości.


>Griszeq

Drag Queen są w porządku. bardzo widowiskowe …

parada heteroseksualna? to może zlot rodzin Radia Maryja?


Griszeq, no sorry, ale teraz to tym bardziej

mnie dziwi twój tekst.Oczywiste jest że demonstrują ci, co uważają sie za mniejszość/za dyskryminowanych/zaucusikanych.jeżeli cała kultura jest heteroseksualna i patriarchalna, to po co heteroseksualiści mają demonstrować?
jeżeli jakby oczywiste i jedynie słusznie jest bycie hetero.
Tak jak mężczyźni też nie walczyli o swoje prawa wyborcze, bo je mieli, biali Amerykanie nie walczyli o coś tam, bo to mieli.
Nie protestują i nie demonstrują swoich postulatów np. menedżerowie firm, tylko grupy, które (słusznie lub nie) uważają się za skrzywdzone/dyskryminowane czy prześladowane (np. górnicy, rolnicy czy kto tam jeszcze)

Co do tych etykietek, “gejowska literatura”, no fakt, że to brzmi głupio itd, dobra książka czy film stworzona przez homoseksualistę będzie bowiem tak czy tak uniwersalna.
A że krytycy wszystko chcą zadekretować i gdzieś do jakiejś szuflady zaliczyć z napisem “literaturA gejowska” “kobieca” “postnowoczesna” “postkolonialna” i jakaś tam jeszcze, to już inna sprawa.

tak samo jak w muzyce wymyśla się setki gatunków i klasyfikuje czy to nazwać tak czy tak, ale to Docent pewnie wie lepiej:)


@Pino

Pino: Szczuka, Dunin i Środa są bezdyskusyjnie do odstrzału. Chodź, pożyczymy od Old Shatterhanda jakiś sztucer i zaczaimy się w Zachęcie.

Banan: nie wiem czy nie szkoda amunicji (chociaż staniała ostatnio, a pożytki liczne), ale argument o konieczności odstrzału cieszy. Jeśli jednak zakładamy odwalenie tych babsk (w ten lub inny sposób), to muszę przemyśleć moją linię argumentacji – moja krytyka bazowała głównie na głośnych eksponentkach tematu. Pytanie oczywiście, na ile to jest kwestia durnych głośnych, a na ile to problem z samą dziedziną – czy tym się zajmuje ktoś sensowny, kogo szłoby czytać bez bólu zębów?

ukłon bojowy


@grześ

Dunin to totalitarystka i zamordystka. Nie ma o czym dyskutować z takimi ludźmi. Nie odbieram im prawa do wypowiedzi, bo wolność słowa jest ważniejsza niż moje samopoczucie, ale zniżać się na ich poziom nie będę.

A co do etykietki “gejowski”: to może się do cholery zdecydujmy – geje są takimi samymi ludźmi jak reszta w kwestiach poza-łózkowych (i wtedy po co komu etykietka) albo jednak nie są, ale to wymaga re-ewaluacji kwestii typu prawo do ślubów, adopcji etc. Ja niczego w żadną stronę nie chcę przesądzać, oczekuję tylko logiki w tego typu wywodach. Ale może naiwnie…


@Griszeq

Szczerze? Tak mnie rozwalił pan Nowak chwalący się swoim przygotowaniem praktycznym i teoretycznym do zajęć o LGBT, że po prostu nie mogłem się powstrzymać :) A że wyszła dzięki temu ciekawa dyskusja o płciowości ogólnie, to chyba lepiej…


@Zapiskowicz

Dzięki …

1. “To chyba tylko na czytelnikach GW ma zrobić wrażenie …” – i robi, niestety.

2. “Tylko na cztery godziny się tego materiału uzbierało? “ – teoria + praktyka to potęga, pozwala osiągnąć zwięzłość myśli niedostępną nam, zwykłym śmiertelnikom…

pozdro


Bananie

No sam Pan Nowak też mnie rozbawił. Tyle, że przywaliłeś z haubicy do muchy. No ale czasem jest taka przesada uzasadniona. Zawsze w takich sytuacjach przypominam siobie film “Tajemnica Aleksandry”.

No ale dyskusji wyszło to na dobre.


Doc

Jest czas na robienie jaj i czas na choćby laickie argumentowanie. Akurat teraz staram się na w miarę poważne gaduły, to może mi oszczędzisz kpin?

Dzięki z góry.


Grzesiu

Co znaczy zdanie, że “cała kultura jest patriarchalna i heteroseksualna”? Albo że jedyne słuszne jest bycie hetero? Dla kogo? Dla Ciebie? Bo ja akurat nic takiego nie zauważam. A oszołomami się nie przejmuję.

Grześ – seksualność twórcy jest dla mnie krańcowo obojętna. Interesuje mnie dzieło, a nie jego twórca (generalizując – bo na wieczorek czytelniczy Eichmana raczej bym sie nie wybral). Chyba, że chodzi o zainteresowanie dziełem w kontekście autora z uwagi na to, że poprzednie były ciekawe / mierne.

Kiedy idę do baru, to po to by napić się piwa lub wódki, a nie po to by demonstrować własne preferencje seksualne. Mówiąc wprost – nie zaglądam nikomu do łóżka i nie po tym go oceniam. Nie pytam barmana, z kim sypia, bo to zmieni mi smak piwa. Jak to zauważył Banan – różnimy się kwestia płciowej alokacji uczuć i namiętnośći, poza tym jesteśmy zupełnie identyczni. Więc gdy ktoś mnie swoimi preferencjami wali w łeb, domagając się oceniania z uwagi na to – upraszczając – z kim sypia, to wybacz Grzesiu, zarabia punkty minusowe.

A co etykietowania – problem właśnie w tym, ze to nie krytycy etykietuja “gejowością”, tylko sami twórcy.


Banan

Banan: nie wiem czy nie szkoda amunicji (chociaż staniała ostatnio, a pożytki liczne), ale argument o konieczności odstrzału cieszy. Jeśli jednak zakładamy odwalenie tych babsk (w ten lub inny sposób), to muszę przemyśleć moją linię argumentacji – moja krytyka bazowała głównie na głośnych eksponentkach tematu. Pytanie oczywiście, na ile to jest kwestia durnych głośnych, a na ile to problem z samą dziedziną – czy tym się zajmuje ktoś sensowny, kogo szłoby czytać bez bólu zębów?

Pino: ta się zajmuje różnymi rzeczami, ale o genderowe klimaty też zatrąca, stestuj: www.socjopatycznamalkontentka.blox.pl

pozdrawiam


@Pino

Doooobre. Nie mam czasu na całość chwilowo, ale te kilka wpisów, które złapałem – bardzo mi się podobały. Co ciekawe, z pozycji zupełnie przeciwnych ideologicznie (gdzie ja, gdzie ona) mógłbym napisać taki sam (w sensie treści i złości) wpis o prezydencie Olsztyna. Z identycznymi, acz może bardziej dosadnymi wnioskami. Dzięki!


:)

Stoimy po dwóch stronach durnej barykady,
Psioczymy na te same nędze i układy,
Miotamy każdym młotkiem, jaki wpada w rękę,
I brniemy, klnąc jak diabli, na życiową mękę.

A każdy taki sam, a każdy nieco inny,
I każdy jakoś winny, i każdy jest niewinny
I przyjdzie taki czas, że zabrzmi nam do wtóru,
Z uśmiechem, krzykiem, szeptem, właściwe to: pururu…

Pino MC, raperka z bożej łaski


@Pino MC :)

Dobre też...


Mój kumpel, ksywa Kaczątko,

też się w rapy bawi i napisał na mnie kiedyś taką fraszkę:

“Pino MC, kobieta w sukience,
Czegóż ona by mogła chcieć więcej?”

pozdrawiam, zaglądając do antycznej szafy


i nie zmienia się nic

a ha, a ha …


Subskrybuj zawartość