Barak Obamy

Dzięki Ci dobry Panie, że kampania w USA już się skończyła – gdybym jeszcze przez miesiąc miał oglądać czarnoskóre skrzyżowanie Mesjasza z JFK i gwiazdą Hollywood, musiałbym przestać czytać gazety i odciąć internet (telewizora nie mam, więc tradycyjny numer z wywaleniem pudła za okno odpada). Nic do faceta nie mam, z wyborczej retoryki ciężko cokolwiek wywnioskować o jego poglądach (prawicowe? lewicowe? Żadne?) – ale natężenie PRowego szumu związanego z „Obamomanią” przekroczyło już granice rozsądku. A mojej wytrzymałości na pewno.

Z jakiegoś powodu, większość co bardziej liczących się polskich polityków – za wyjątkiem Tuska i Kaczyńskiego, ale o nich niżej – postanowiła zabrać głos. Mają jakiś wpływ na decyzje amerykańskich wyborców? Nie. Ktoś się tam z nimi liczy? Nie. Ale parcie na szkło ma swoje prawa, więc jedziemy…

Zdaniem Cimoszewicza, wybór Obamy to zmiana na lepsze. Niesiołowski popierał McCaina – co może być jakimś przyczynkiem to wyjaśnienia porażki tego ostatniego. Kaczyński jest optymistą, Ziobro wymienia atuty nowego prezydenta, a Sikorski jest przepełniony nadzieją na odnowione przywództwo wolnego świata. Intelektualista Napieralski wylicza wzorce, którymi inspiruje się nowy prezydent.

Tacy, panie dzieju, jesteśmy światowi – a ja zazdroszczę Włochom, gdzie jeden z ministrów nazwał ostatnio zachowania tego typu prowincjonalnymi, które przystoją raczej kibicom… Prezydenta wybierają Amerykanie, a Włochy jako kraj sojuszniczy z szacunkiem przyjmą decyzję elektoratu za oceanem i kropka.

Można być mniejszym krajem i zachowywać się z godnością? Można.

Ale nie w Polsce, gdzie rządzi kolonialna mentalność w pełnym rozkwicie – gdzieś tam za wielką wodą jest dobry pan, który zrobi wszystkim dobrze. I my się wyśmiewamy z Murzynów czekających na białego pana przywożącego perkal i paciorki? Wiem, tym razem to my jesteśmy biali a dobry pan – czarny, ale mechanizm sytuacji pozostaje dokładnie ten sam.

To może chociaż nasza wielce szanowna wierchuszka postanowiła trzymać jakiś poziom? Jeśli ktoś – jak ja – robi błąd w postaci słuchania awatarów prezydenta i premiera, to niestety nadzieja pryska. Pan Sławomir Nowak ogłosił, że premier Polski i prezydent-elekt przeszli podczas rozmowy „na ty”. Nie wiem czy ktoś mu wyjaśnił – twarz nieskażona rozumem raczej na to nie wskazuje – że angielski jest językiem dość demokratycznym i pomijając ozdobniki tytularne, nawet do królowej Elżbiety mówi się „you”...

Z kolei emanacja woli Kaczora Mniejszego, pan Handzlik Mariusz, emanował radością, bo Obama przyjął zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce i podkreślił, że czuje się z naszym krajem bardzo związany. Deklaracja warta mniej więcej tyle, co zapowiedź McCaina (tydzień przed wyborami) o wsparciu dla zniesienia wiz dla Polaków. Dobrze, że przynajmniej skomlenia na ten temat nie było…

Kiedyś pokłóciłem się z dwójką znajomych, którzy przekonywali mnie, że Polacy są narodem zakompleksionym. Oczywiście nie zgadzałem się z nimi, przytaczając bardzo celne – w moim mniemaniu – kontrprzykłady. Ale gdy patrzę na ostatnie amerykańskie wybory, widzę jak bardzo się myliłem. Czy ktoś jest zorientowany geopolitycznie na UE, czy na USA, jeden element jest wspólny: przekonanie, że gdzieś tam poza Polską mieszkają ludzie eleganccy i kulturalni, od których należy się uczyć – choćby cywilizowanego prowadzenia kampanii wyborczej, jak ostatnio przekonywała „profesor” Środa. A nad Wisłą? Brud, smród i ubóstwo, jedyna szansa to jak najszybciej upodobnić się do tych z lepszego świata.

Magda, Misza – przepraszam. Mieliście, niestety, rację.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bananie,

Popatrz na proces przekazywania władzy – właśnie się odbywa. I na to jak odnosi się przegrany do tego, który wygrał.

jeśli się uczyć – to tego.

Siła amerykańskiej demokracji polega na tym, że wszyscy (Amerykanie) w nią święcie wierzą. A ci którzy cynicznie podejrzewają, że umarła, boleśnie przekonują się że nie mają racji.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


@xipetotec

Ale właśnie o tym nikt nie mówi – wszyscy tylko jarają się otoczką...


Co do tego,

to zgoda. Tylko Magdalena Środa jest tu złym przykładem. Gwarantuję ci, że ona nie “jara się otoczką”. Nawet jeśli nie jest “prezydenckim” profesorem.

Otoczką to jarali się ci co krzyczeli o polskiej ropie w Iraku… Zresztą w sumie to spójrz na mój dzisiejszy wpis – jest w sumie o tym…

http://podcastsportowy.wordpress.com/


@xipetotec

Ja mówię o jej ostatnim felietonie, gdzie zachwyca się kontrastem między dziadkiem z Wehrmachtu a babcią z Hawajów… No jak to nie jest jaranie się otoczką, to ciekawe co jest?

A ropa w Iraku – no nie zgadzam się, to akurat była treść 100%, tylko mało kto miał tyle jaj co Greenspan żeby otwartym tekstem powiedzieć o co jest ta wojna. A że chcieliśmy dobrze a wyszło jak zwykle, to osobna sprawa.


Bananie,

To że to wojna o ropę to było wiadomo od początku. Wojna prowadzona w starym, dobrym, kolonialnym stylu.

Wielu “nie miało jaj, żeby otwartym tekstem powiedzieć” o co ta wojna, bo wiedzieli, że wypowiedzenie tych słów to wyjątkowy obciach.

Dlaczego? Bo wiadomo, że starych, dobrych, kolonialnych wojen się nie wygrywa. Wiadomo od czasu ostanich starych, dobrych, kolonialnych wojen. Tych najgłośniejszych – francusko amerykanskiej w Wietnamie, francuskiej w Algierii, Rosyjskiej w Afganistanie.

Problem w tym, że o tym, że to obciach nie wiedzał prezydent USA. Nie wiedzieli również nasi politycy…

Więc to nie, że – “chcieliśmy dobrze a wyszło jak zwykle”...

“chcieliśmy źle i dostaliśmy po dupie”... dużo bliższe jest prawdy.

http://podcastsportowy.wordpress.com/


Tu piszą ciekawie

o Obamie.
Wychodzi ktoś na kształt Blair’a.

http://www.rp.pl/artykul/61991,216226_Obama_rozczaruje_Europe.html


Raczej ni pies ni wydra

coś na kształt świdra.


Panie Igło

Pan Sorman chyba zaczyna cierpieć na zaniki pamięci. Jak jemu się FDR myli z Hooverem, to i do reszty przewidywań należy podejść wyjątkowo ostrożnie.

No normalnie padłem ze śmiechu, jak to przeczytałem.
Chciałaby dusza pogrążyć Demokratę niby za protekcjonistyczne przewiny innego Demokraty z przeszłości. Tymczasem protekcjonistyczna polityka celna to “osiągnięcie” Republikanina Hoovera (tzw. Smoot-Hawley Act z 1930)

Pozdrawiam.


Hm, fakt,

polskie media się podniecały bardziej niż gdyby Obama kandydował u nas na prezydenta.
Trochę przesadne to było.

A Sławomir Nowak zabłysnąć widać chciał:)
Dobre.

pzdr


Subskrybuj zawartość