Wczoraj umarł mój wróg

A słyszałeś, że Geremkowi się zmarło – zapytał mnie Dominik, kiedy maszerowaliśmy przez krakowski rynek. Byłem trochę skacowany po weselu dzień wcześniej, więc zareagowałem dość entuzjastycznie w duchu „o jednego chwasta mniej”. Potem zrobiło mi się głupio przed samym sobą (no i fakt, Dominik kazał mi przestać robić wiochę na środku miasta) i zacząłem się zastanawiać: jak to właściwie było z tym Geremkiem?

Przez głowę przelatują mi obrazki: pierwszy dość archaiczny, jakaś końcówka lat osiemdziesiątych… Świat jest prosty, składa się z dobrej „Solidarności” i komuchów reprezentujących ciemną stronę. Naiwne? Może, ale w wieku jedenastu lat człowiek ma prawo nie rozumieć wszystkich zawiłości polityki – zwłaszcza w takim kraju jak nasz, gdzie nic i nigdy nie jest do końca czarno-białe. W każdym razie tamten Geremek to jeden z ekspertów „Solidarności”, więc jest swój. To jeden z tych dobrych facetów.

Cięcie: rozkręca się wojna na górze. Wałęsa to ciągle bohater, aktualnie skonfliktowany ze swoimi byłymi doradcami – między innymi z Geremkiem, który podczas transmitowanego przez telewizję spotkania woła dramatycznie „Panie Lechu, nie poznaję pana!”. No i twój problem, dziadku, myślę sobie. Wałęsa chce przyspieszenia, zmian, jest symbolem – a te mamlające marudy ciągle coś krytykują. Ich czas już minął, niech spadają.

Następny obrazek: dystyngowany siwy pan podpisuje w imieniu Polski dokumenty cementujące nasze członkostwo w NATO. Jestem dumny i szczęśliwy z bycia świadkiem takiego historycznego momentu. I w tym momencie, podczas tej uroczystości, nieważne są spory wewnętrzne, członkostwo Geremka w wyjątkowo przeze mnie nielubianej Unii Wolności i temu podobne… Ten facet reprezentuje nas wszystkich, i jako minister spraw zagranicznych mojego kraju poświadcza swoim podpisem, że wreszcie wyrwaliśmy się spod sowieckiej dominacji. Ten negocjacyjny sukces to także jego zasługa.

I obrazek ostatni: po klęskach kolejnych mutacji Unii Wolności, Bronisław Geremek jest posłem do Parlamentu Europejskiego. Niestety, główne przejawy jego aktywności na tym forum to milczące poparcie dla wrzasków Cohn-Bendita, tudzież wywiady dla prasy zagranicznej o potwornym kaczystowskim reżimie dławiącym Polskę i firmowanie swoją twarzą układu magdalenkowego, wraz ze wszystkimi jego ciemnymi stronami. Smutno się patrzy, jak nietuzinkowy człowiek rozmienia się na drobne. Czasami bohaterowie żyją za długo.

I ta barwna droga życiowa skończyła się dzisiaj na drodze krajowej 92. Nie czuję się na siłach oceniać jednoznacznie Bronisława Geremka jako postaci – szydziłem z niego często, ale zasługi miał bezsporne. Dla jednych autorytet, dla innych – jeszcze jeden szemrany uzurpator do rządu dusz.

Niezależnie od osobistych ocen, to był ważny człowiek. Zasługuje na uczciwy osąd przez historię – ale także przez nas wszystkich, żyjących w polskiej rzeczywistości A.D. 2008, którą pomagał kształtować.

Niech śpi w spokoju.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Amen

mądry i uczciwy tekst

szacuneczek

prezes,traktor,redaktor


Bananie,

dzieki za ten tekst.
Pokazujesz, że można napisać krytycznie, ale jednak rzetelnie i z jakimś szacunkiem.
Jaka różnica do zachowania tyc pasożytów cmentarnych, co się w S24 od kilku godzin zabawiają bez sensu.

pzdr


Panowie

O Bananie, to ja napiszę.
Krytycznie.
Rzecz jasna.

Przypominam, że Konrad napisał o prof Geremku.


Uhm

Dobry tekst. Można szanować też tych, z którymi się nie zgadzamy. Akurat ja byłem po stronie Geremka – ale takie wypowiedzi jego przeciwników zasługują na ukłon.


Panie Konradzie!

Bardzo mi się podoba to co Pan napisał, choć ja bym pojechał po Bronisławie Geremku znacznie ostrzej. Może właśnie dlatego będę siedział cicho…

Pozdrawiam


...

Pomyłka.


Bananie,

jestes pewien, ze dałes tekstowi dobry tytuł?

Mnie zmroził.

Śmierć to nie jest plastikowa zabawka.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


tytuł, a tekst

W zasadzie mam problem jak sie odnieść do tej śmierci. Możliwe, że za mało wiem, ale nie potrafię docenić Geremka.
Z pewnością był postacią nietuzinkową jednak odbierałem go raczej jako kanapowego intelektualistę, a nie polityka. Możliwe, ze ostatni wywiad jaki słyszałem był dla mnie jednak niesmaczny. Nie przytoczę konkretów, ale nie podobała mi się wykładnia rzeczywistości dokonana przez Geremka. Może dlatego trochę obojętnie przyjąłem wiadomość o jego śmierci.


Sajonaro

nikt nie ma obowiązku reagować emocjonalnie na śmierć nie-bliskiego człowieka, przecież to nawet naturalne, że człowieka “mniej rusza” śmierć obcych ludzi. Ale śmierć to śmierć, nie trzeba się do niej odnosić jakoś specjalnie. Natomiast demonstracyjny brak szacunku dla zmarłego w dniu jego śmierci to jest barbarzyństwo i zdziczenie. Spierać się i potępiać trzeba było, gdy człowiek żył. Oceniać można do woli, ale po jakimś czasie. Nie w dniu tragicznej śmierci. Nie w trakcie żałoby. Jak ktoś takich rzeczy nie rozumie, to znaczy, że jest zwykłą hieną. Nie obrażając hien.

Banan dał kontrowersyjny tytuł, ale to co napisał, to swoiste epitafium, wspomnienie. Szczere do bólu i uczciwe.


Bananie

wróg to wróg. dla mnie osobiście słowo mocne w treści. coś za soba niosące. nie prostą odmienność poglądów. lub niesmak z powodu paru słów w jakimś wywiadzie.

do śmierci wroga mozna odniesc się tylko z radoscia. tak nakazuje logika. nie rozumiem więc zastosowania słowa WROG w tekscie. bo albo ktos jest dla nas niejednoznaczny i nie poddajacy sie ocenie, albo jest po prostu wrogiem (tu juz nie ma mowy o “niejednoznacznosci”).

kontrowersyjny tytul przyciaga. mnie przyciagnal. ale następnym razem się zastanowie. dobry PR to dobry PR, a szacunek dla słów to szacunek dla słów.
i tyle.


@Griszeq, Anna Mieszczanek

To jest cytat z Kultu – jak powiedziałby Pan Piotr Kaczkowski “strona druga, utwór drugi”. Czasami jak coś piszę to tytuł przyjdzie mi do głowy i ogłasza, że nigdzie się nie rusza – tak właśnie było w tym przypadku.

“do śmierci wroga mozna odniesc się tylko z radoscia” – a widzisz u mnie depresję? A przed radością powstrzymuje mnie religia… Poza tym można się odnieść z szacunkiem do człowieka, mimo zaciekłego zwalczania jego opcji i poglądów. I to właśnie starałem się oddać.

pozdro


@grześ, MacSieniel

Dzięki za dobre słowo, starałem się – właśnie dlatego, że to był człowiek z kompletnie przeciwnej niż moja opcji (zreszta, co to jest moja opcja – czasem jak porównam komentarze do swoich tekstów tu i np. na PN to czuję się jak najmniejszy oddział świata, że się NMWH podeprę).

Uczciwa ocena to według mnie z jednej strony mówienie o zasługach przy akcesji do NATO, z drugiej – o latach 60tych w Paryżu. BG współtworzył rzeczywistość, w której żyjemy – i po prostu zasługuje na obiektywny osąd.

Nawet jeśli ani apologeci, ani krytycy nie będą z rezultatów zadowoleni.

pozdro


@Igła

Drzewa na moją trumnę jeszcze rosną, młode pędy puszczają i nikt ich ścinać się nie wybiera – a Ty już będziesz o mnie pisał??


Bananie,

ja rozumiem, że Twoje żądne pochwał ego wymysliło tytuł, który nie chce sie ruszyć. W dobie piaru wszechogarniajacego, ego achowuje sie bardzo a propos i en vogue.

Czasem jednak dobrze jest z takim ego podialogowac i przypomniec o dobrym smaku.

No ale jak ego nie chce, to sie nie dziw potem, ze Cie wezmą nie za tego, kim naprawde jesteś

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


sergiuszu,

“Banan dał kontrowersyjny tytuł, ale to co napisał, to swoiste epitafium, wspomnienie. Szczere do bólu i uczciwe.”

W kontrowersyjnych tytułach nijak majacych sie do meritum tekstów, swietna była zawsze Wyborcza – az ją przestałam czytać.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


@Anna Mieszczanek

Wszystko rozumiem, choć nie ze wszystkim się z Pani maila zgadzam – ale co tu ma do rzeczy moje ego??

A co do GW: zawsze wierzyłem w maksymę “jak nie możesz ich pokonać, zacznij się od nich uczyć”.


Bananie,

strasznie mi przykro, że nie potrafię przekonać Cię do tego, że tytuł jest niestosowny. Trudno.

do zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


>Anna Mieszczanek

“tytuł jest niestosowny”

ale dlaczego? nie jest obraźliwy, czy wulgarny. jest prawdziwy. Geremek był wrogiem autora i autor pochyla się nad śmiercią wroga. uczciwie pisze o swoich uczuciach wobec owego wroga.

nie jest złośliwy, nie dokucza… nazwać wroga wrogiem to odwaga i szczerość, a nie coś niestosownego.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Anno Mieszczanek,

nie rozumiem też, dlaczego tytuł był niestosowny.

Wroga można szanować, można cenić.

Moim zdaniem jest tytuł przesadzony, bo wydaje mi się, że banan Geremka nie lubi po prostu niż że był jego osobistym wrogiem/przeciwnikiem.

Pozdrawiam.


@grześ

Geremek nawet nie wiedział o moim istnieniu więc o pełnej wrogości ciężko tu mówić, to raz. Dwa – może, z racji jego postawy politycznej, stosowniej byłoby mówić o przeciwniku, ale tytuł po prostu pasował idealnie.

pozdro


Pani Anno,

Takie już prawo Autora, że nadaje tytuł tekstowi. Osobiście nie widzę w tym tytule nic niestosownego, choć uważam go za kontrowersyjny. Jedno nie wyklucza drugiego. Poza tym Banan nawet dopowiedział skąd taki tytuł. Tym bardziej nie sądzę, by miał się on nijak do treści.

Co do Wyborczej to nie mam pojęcia jak sobie poczynają z tytułami, ponieważ ostatnio kupowałem GW w kiosku bodaj w 1995 roku, a to dla wielu stron z ogłoszeniami o pracy w Warszawie, którą byłem wówczas zainteresowany. Ogłoszenia to swoją drogą też sztuka nadawania eye-catching tytułu.

Pozdrawiam, życząc wszystkiego dobrego.


Bananie,

no ja rozumiem, własnie o to mi chodziło, że dlatego tytuł jest efektowny, ale przesadzony.

A że sam nie umiem wymyślać dobrych tytułów i mnie to wkurza, nawet tekst kiedyś napisałem, więc doceniam tym bardziej.
Choć gazetowe tytuły często pseudofeketowne strasznie mnie wkurzają jak i Annę Mieszczanek.

pzdr


@Sergiuszu

“Oceniać można do woli, ale po jakimś czasie. Nie w dniu tragicznej śmierci. Nie w trakcie żałoby. Jak ktoś takich rzeczy nie rozumie, to znaczy, że jest zwykłą hieną. Nie obrażając hien.”

To Twoje slowa.
Ja rozumiem mozna piac pochwalne peany, ale krytykowac to juz nie?

Zginal czlowiek i jest to niewatpliwie smutne, tak jak prawie zawsze gdy ktos ginie lub umiera, ale..
Ten czlowiek byl tez postacia publiczna majaca duzy wplyw na polityke polska, dlatego chyba nie powinno dziwic nikogo, ze przy calej rzeszy zwolennikow znajda sie tez krytycy? Okazuje sie, ze powinni oni zamilknac, bo to nie jest czas na krytyke i mozna narazic sie na porownanie do hieny. Ale pisac epitafia to juz jak najbardziej mozna?

Wydaje mi sie, ze tak troche dwoma miarami mierzysz.

Pozdrawiam


Bananie,

wyobraź sobie, że umarłeś.
A jutro rano ja piszę o Tobie w sumie miłe wspomnienie w TXT pod tytułem:
“Wczoraj umarł mój wróg”.
Moze tak uda mi sie pokazac Ci na czym polega tu niestosownosc?

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


rollingpolu

Dobrze mówisz, że Ci sie wydaje, bo jesteś w tzw. mylnym błędzie.
Gdzie ja napisałem cokolwiek o “pochwalnych peanach”? Albo może czytałeś coś takiego u mnie? A może uważasz, że tekst Banana jest pochwalnym peanem? Proszę, nie zgrywaj się i nie udawaj, że nie wiesz o czym mowa. Co innego napisać w dniu tragicznej śmierci nekrolog czy właśnie takie wspomnienie jakie napisał Banan, a co innego wyć z radości, toczyć pianę z pyska i skakać po trumnie, a nawet gorzej. Jeśli nie rozumiesz, że w dniu śmierci i żałoby można dobrze albo wcale i że nie jest to czas nawet na krytykę, no to masz jakiś problem do przemyślenia, najwyraźniej.

Pozdrawiam.


@Anna Mieszczanek

Wolę szczery opis pod takim tytułem od pisanej z obowiązku wazeliny – ale może nie jestem reprezentatywny… Byłbym skończonym hipokrytą, gdybym nagle zaczął słodzić na temat B.G., którego przedtem wielokrotnie krytykowałem. Obraziłbym go taką hipokryzją dużo bardziej niż ostrym, ale – wydaje mi się – uczciwym tekstem.


Sergiuszu

Nie zauwazylem, zeby ktos tutaj “wyl z radosci, toczyl piane z pyska, etc. Tak samo jak w zadnym miejscu nie napisalem, ze Ty czy Banan piszecie pochwalne peany. Niemniej jednak pare takich bylo. chocby MacSieniel ze swiom wpisem, a pozniej komentarzami na innych blogach, zeby byc ciszej nad ta trumna.

Nie mam zadnego problemu, bo jak moze zauwazyles wolalem nic nie pisac, niz narazic sie na zmasowany atak. Nie, nie z tchorzostwa, ale wlasnie ze zwyklej przyzwoitosci. Tej przyzwoitosci, ktorej wymaga sie od krytykow, ale juz od pochlebcow nie. Bo mozna tylko dobrze, albo wcale? To moze lepiej wcale, zeby bylo przyzwoicie?


Albo...

wlasnie tak jak to Banan zrobil? Rozwaznie i neutralnie.

Pozd.


Rollingpolu,

a zauważyłeś jakieś pochwalne peany wielkie na cześć Geremka wczoraj?
Bo ja szczerze mówiąc poza jednym zdanim a raczej 3 słowami: ,,wybitny polski polityk” w tekście Igły/redakcji to nie.

pzdr


Grzes

Zauwazylem. Wystarczy poczytac.

Tez pozdrawiam.


Bananie,

przeczytałam Twój tekst jeszcze raz.
Szukałam czegos, co by uzasadniało tytuł. Szukałam odpowiedzi na pytanie: w jakim sensie zmarły człowiek był Twoim wrogiem.
W tekscie nie ma nic, co by pozwoliło odpowiedziec na to pytanie.

Wiec on był Twoim wrogiem czy nie był?

Chyba nie był.

Tytuł nalezy więc do jakiegos innego tekstu.

Moze go jeszcze nie napisałeś?

Może masz jakichś wrogów? Ludzi, którzy zamykaja Cie do wiezienia, zabieraja mieszkanie, morduja rodzinę? Ludzi, o których mógłbys powiedzieć, że sa Twoimi wrogami. Moze o nich jest ten nienapisany tekst?

Tymczasem piszesz tekst o zmarłym polityku, którego postawę i poglądy róznie oceniałeś – raz dobrze, raz źle.

Z pierwszego akapitu tekstu poswieconego temu politykowi niewiele dowiedziałam sie o nim, sporo o Tobie. Ot, komuś sie zmarło a Ty chodzisz po Krakowie z kolegą? , masz kaca po weselu i rozterki duchowe, bo nie najlepiej myslisz o politykach (o jednego chwasta mniej) a religia cos tam, cos tam…, więc Ci głupio sie cieszyć i zaczynasz mysleć.

Jak pomyslisz, to napiszesz sześć sensownych akapitów o zmarłym polityku.

I o tym, kiedy jego poglady i działania podobały Ci sie a kiedy nie.

Gdybys pomyslał jeszcze bardziej, wywaliłbys pierwszy akapit – bo oczywiście zawsze można snuć miłą opowiesc o sobie ale nie zawsze trzeba, zwłaszcza jak ten co snuje jeszcze zyje, a ktos inny juz nie – i zmieniłbyś tytuł – chocby dlatego, ze nie ma związku z tekstem a moze i dlatego, że szacunek wobec czyjejs smierci kazałby Ci postawic namysł nad efekciarstwo.

Rozumiem, że tego nie zrobisz.

Ale skoro poświęciłam Twojemu tekstowi juz tyle czasu – musiałam i ten komentarz dodać.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Aniu!

Pięknie obrała Pani Autora z lśniącej skórki i został bladobiały miękki środek…
:)


@Anna Mieszczanek

“Ludzi, którzy zamykaja Cie do wiezienia, zabieraja mieszkanie, morduja rodzinę?” – jeżeli to jest wyłączne kryterium wrogości jakie Pani przyjmuje, to występują między róźnice na tyle znaczące, że raczej się nie porozumiemy.

“Chyba nie był.” – to jest, pani Anno, moja decyzja – a nie Pani. Nie znalazła tam Pani uzasadnienia, trudno. Po prostu uznałem że taki moment to nie jest odpowiednia chwila na podsumowanie moich zarzutów względem Zmarłego i jego formacji. Oni mówili mi kto ma być moim autorytetem, Pani – kto wrogiem…

“szacunek wobec czyjejs smierci kazałby Ci postawic namysł nad efekciarstwo.” – no cóż poradzę, że Pani zdaniem to jest tylko efekciarstwo… Licentia poetica, tyle mam na swoją obronę. Widocznie nie trafiłem do Pani z przekazem. Bywa – ale chciało się Pani skomentować, a to już coś – czyli nie popełniłem podstawowego grzechu osoby piszącej tekst, czyli Pani nie znudziłem.

“Rozumiem, że tego nie zrobisz.” – i bardzo dobrze, że Pani to rozumie, Pani Anno. Możecie się za to razem z joteszem ucieszyć mentorsko…

pozdrawiam nieustająco


Bananie,

zapewniam, że się nie cieszę – ani mentorsko ani jakkolwiek.

Boleję.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Pani Anno!

Przecież Konrad napisał, że tytuł jest z innej bajki (zespół muzyczny Kult), a tutaj mu wpasował się. Podejrzewam, że bez posłuchania piosenki, a przynajmniej przeczytania jej słów, nie złapie Pani dlaczego skojarzyła się ona Konradowi z Bronisławem Geremkiem…

Pozdrawiam


joteszu,

dzieki, bo czasem sie czuje jak gosc z innego swiata. A tak – mam towarzystwo.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Subskrybuj zawartość