KOBIETA PRACUJĄCA

„Jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję”, mówiła pani Irena Kwiatkowska w znanym serialu „Czterdziestolatek”. Kreowana przez aktorkę bohaterka prezentowała przed publicznością wszelakie profesje. Od sprzątaczki przez listonoszkę, kontrolera biletów po psychologa wojskowego. Cała gama zawodów i zajęć – nie sposób je wszystkie wymienić. Ale we wszystkich kobieta pracująca była rewelacyjna, niezastąpiona i doskonale przygotowana. W chwili obecnej zauważamy, że coraz więcej zawodów wykonywanych dotąd przez mężczyzn jest otwartych dla kobiet. Widzimy kobiety budowlańców, kierowców autobusów, ochroniarzy, górników, a ostatnio niedaleko mojego domu kobiety z ekipy remontowej. Tak jak bohaterka z „Czterdziestolatka”, kobiety pracujące są oddane swoim obowiązkom zawodowym, rzetelne, sumienne; często poświęcają swój wolny czas, by wyrobić się z robotą. I to niezależnie od profesji. Zaraz po etacie biegną do domu by tam realizować powołanie matki, żony. Siłaczka z dzisiejszej niewiasty. Kariatyda dźwigająca na swoich barkach ciężką budowlę. Pomnikowa Matka Polka. Uśmiech rzadko gości na jej twarzy. Sińce pod oczami podkreślają zmęczenie. Bawią się ze swoimi pociechami na ostatnim biegu. Zmotoryzowane muszą jeszcze wysilić uwagę, koncentrację, co po ośmiogodzinnym dniu pracy kruszy ich kamienne ramiona, spojrzenie staje się puste. Farmaceutki, kasjerki, urzędniczki, sekretarki, lektorki, prawniczki przynoszą do swoich rodzin obce zachowania, przeżycia. Gotują zupę po nocy. Wrzucają do garnków perfidię, zazdrość, przyprawiają złym słowem, zalewają gorzkimi łzami. Gotuje się wywar z mobbingu.

Czy tak miało być? Nie ma przecież nic złego w zdobywaniu doświadczenia zawodowego i podnoszeniu kwalifikacji. Tak, ale pod jednym warunkiem, musi być zachowany umiar. Obecna trudna sytuacja na rynku pracy sprzyja wykorzystywaniu ponad normę pracowników, zwłaszcza kobiet. Za małe pieniądze, często w atmosferze stresu czy – delikatniej – braku życzliwości. Konstytucja RP gwarantuje poszanowanie przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka we wszystkich sferach życia. Kodeks pracy zaś wspomina o poszanowaniu godności i innych dóbr osobistych pracownika. Ale wiele jest także mowy w aktach prawnych o równości. I tu dochodzi do sprzeczności. Szczególnie jeśli chodzi o kobiety. Feministki walczyły o to, by kobiety miały takie same możliwości wykonywania różnych zawodów co mężczyźni. Ale czy wtedy mają zastosowanie wykazy prac wzbronionych kobietom. Czy nie stanowią precedensu sytuacje, gdy kobiety podejmują się iście męskich zawodów. Jesteśmy równi, więc niech kobiety kopią w skale pod ziemią, niech pracują w hałasie, kurzu. Jest równość. W ustawodawstwie francuskim jeszcze w ubiegłym stuleciu istniał przepis zabraniający kobietom wykonywania pracy w godzinach nocnych ze względu na ich bezpieczeństwo. Niestety przepis ten był reliktem w nowej postępowej fali. Ze względu na dyskryminację kobiety został wycofany. W Polsce na początku br. przez niektóre media przemknął pomysł, aby kobiety pracowały do 65 roku życia. Zdaniem zwolenników tego projektu dotychczasowa sytuacja (przechodzenia na emeryturę dla mężczyzn 65 rok życia, dla kobiet 60 rok życia) to dyskryminacja. Dyskryminacja zabraniająca dalszego rozwoju zawodowego i w znaczny sposób obniżająca wysokość przyszłej emerytury kobiety. Większość moich koleżanek chodzi do pracy, bo musi. Ze względu na ciężką sytuację finansową, ewentualne utrzymanie na „wymarzonej emeryturze”. Nie są zachwycone wizją wydłużonej „kariery zawodowej”. Oznacza ona bowiem pobranie reszty sił witalnych kobiety pracującej, jakie zostawiła ona sobie na godziwy wypoczynek po latach wyczerpującego zatrudnienia.

Inny obraz roli kobiety prezentuje Ewangelia. Przyjęcie nauki Chrystusa pozwoliło na uwzględnienie i podkreślenie szczególnego miejsca kobiety w rodzinie i społeczeństwie. Przestaje być jedną z wielu, jedną z tłumu mieszkanek haremu, dla których mężczyzna był panem i władcą. Staje się panią domu, nabywa wyłącznego prawa do serca męża, równa się z nim, zajmując w rodzinie należne jej miejsce żony i matki.1 Zrównanie się kobiety z mężczyzną dokonało się nie tylko na płaszczyźnie rodzinnej, lecz także społecznej, religijnej i nadprzyrodzonej.2 Według nauki ewangelicznej kobieta jest człowiekiem o tych samych prawach, tym samym ostatecznym powołaniu i przeznaczeniu. 3 Taki model życia kobiety dało światu chrześcijaństwo. Przez kilkanaście stuleci był on podstawą ustroju każdego państwa Europejskiego. Przemiany społeczno –ustrojowe drugiej połowy XIX wieku dały okazję do odrzucenia wzoru kobiety –matki i kobiety – pani domowego ogniska. Ciężka sytuacja materialna, zmuszająca kobiety do pracy, spowodowała ich wyemancypowanie. Chwilowe poczucie niezależności od mężczyzny przyciągnęło pokusę zanegowania dotychczasowego stylu życia.

Niestety jak zwykle zmiany na płaszczyźnie społeczno-politycznej dotykają najuboższych. W wieku XIX odnosiły się głównie do robotników.

Problem pogarszającej się sytuacji materialno-bytowej i możliwości jego rozwiązania stał się tematem wielu encyklik papieskich. Pierwsza z nich, to „Rerum novarum”, napisana przez Papieża Leona XIII 15 V 1891 r. W całości jest poświęcona poprawie losu robotników. Zdaniem Papieża to państwo poprzez ustawy powinno uregulować kwestię zabezpieczenia pracujących i ich praw. W szczególności powinno otoczyć opieką pracę kobiet i dzieci, postarać się o to, by zapłata była godziwa. Kontynuatorem nauczania Leona XIII był Pius XI. Najważniejszym dokumentem o charakterze społecznym Papieża Piusa XI jest Encyklika „Quadragesimo anno” z 15 V 1931. Papież zwraca uwagę na zasady polityki płacy sprawiedliwej. Stoi na stanowisku, iż robotnik powinien otrzymywać taką płacę, aby mógł utrzymać swoją rodziną, aby jego żona nie musiała podejmować pracy. Papieżem, który kładzie duży nacisk na kwestie społeczne, jest Jan Paweł II. Wśród wydanych przez niego encyklik, do tych o charakterze społecznym, należy zaliczyć: „Solicitudo rei socialis”, „Laborem exercens”. Pierwsza z encyklik wydana w 1988 r. dużo miejsca poświęca bezrobociu, określa jego przyczyny i skutki. Encyklika „Laborem exercens”,wydana w 90-tą rocznicę Encykliki „Rerum novarum” nawiązuje tematycznie do zagadnień w niej poruszonych. Papież stwierdza, że to „praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy”. Niestety człowiek jest wykorzystywany jako siła robocza i traci charakter sprawczego podmiotu. Papież zwraca uwagę, iż w związku z nieprawidłowościami etyczno-społecznymi powstała w XIX stuleciu kwestia robotnicza, która połączyła ludzi-robotników w zrywie solidarności. W miarę upływu lat i równolegle do zmian warunków pracy na bardziej nowoczesne zmieniły się i ukształtowały formy solidarności. Np.: „bezrobocie inteligencji powstaje lub wzrasta, gdy dostępne wykształcenie nie jest skierowane ku takim rodzajom zatrudnienia czy usługom, jakich wymagają prawdziwe potrzeby społeczeństwa, lub też praca, do której wymagane jest wykształcenie, bywa mniej poszukiwana i niżej opłacana, niż zwykła praca fizyczna”.

Czy nauczanie papieży nie zostało tylko wspomnieniem? Czy współczesna kobieta ma szansę normalnie funkcjonować w dzisiejszych realiach? Czy w ogóle potrzebna jest jej rodzina? Na te pytania próbuje odpowiedzieć pani Teresa Liszcz, profesor w Zakładzie Prawa Pracy Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, sędzia Trubunału Konstytucyjnego w artykule „Prawo pracy instrumentem polityki pro rodzinnej państwa” (Praca i zabezpieczenie społeczne 6/2007 str. 2). Opierając się na założeniach nauki społecznej Kościoła autorka analizuje polskie przepisy prawne pod kątem zatrudnienia sprzyjającego rodzinie. Pani profesor Teresa Liszcz wychodzi z założenia, że rodzenie i wychowywanie dzieci nie jest tylko prywatną sprawą ich rodziców, lecz „sprawą wagi narodowej i państwowej” .4 Pozytywnie ocenia regulacje prawne dotyczące urlopu macierzyńskiego, ochrony zdrowia pracownicy ciężarnej, ochronę trwałości stosunku pracy w związku z macierzyństwem. Znajduje jednak też rozwiązania niesprzyjające życiu rodzinnemu. Brak gwarancji zatrudnienia po powrocie z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego, jak w ogóle brak gwarancji materialnych podstaw bytu dla co najmniej jednego z rodziców. Autorka wskazuje, iż obawa przed utratą pracy po przerwie związanej z urodzeniem dziecka jest jednym z najważniejszych przyczyn – obok wysokich kosztów utrzymania dziecka – rezygnacji z planów powiększenia rodziny. 5 Podsumowując swoje rozważania Pani sędzia wie, iż niemożliwy jest odwrót od powszechnego dziś zatrudnienia zawodowego kobiet mających dzieci i przywrócenie tradycyjnego modelu rodziny, w którym tylko ojciec pracuje poza domem, zaś matka opiekuje się dziećmi i prowadzi gospodarstwo domowe. Państwo powinno jednak otoczyć opieką te kobiety, które mają większą ilość dzieci, pracują z konieczności życiowej, a chętnie poświęciłyby się pracy domowej i wychowywaniu dzieci. Dobrym rozwiązaniem w tym kierunku mogłyby być znaczące w budżecie rodzinnym zasiłki na niepracującą żonę i na dzieci lub rodzinny podatek dochodowy oraz finansowanie ze środków budżetowych składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe z tytułu pracy domowej. Jak na razie pomysł ten nie znalazł odzwierciedlenia w konkretnych przepisach prawnych.

I tak obiekt westchnień poetów, ta ulotna, wietrzna istota, uosobienie ciepła, czułości, wrażliwości klęczy na bruku i trzyma w dłoniach wielką okrągłą betonową płytę. Następnie podnosi ostrą piłę i wbija ją w betonowe koło, wchodzi jak nóż w ciasto. To damski zespół remontowy niedługo oddaje do odbioru odnowiony lokal. Kurzy się, przypieka słońce. Po młodej twarzy ściekają kropelki potu. Na dzisiaj pozostaje wyłożyć kafle na schodach. Do zachodu jeszcze daleko.

Danuta Małaszuk
gościnnie

1. Ks. Józef Majka „Katolicka nauka społeczna”; Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych, Warszawa 1988r.; s.60
2. ibidem
3. ibidem
4. Teresa Liszcz , „Prawo pracy instrumentem polityki prorodzinnej państwa ”; „Praca i zabezpieczenie społeczne” 6/2007; s.2
5. Teresa Liszcz , „Prawo pracy instrumentem polityki prorodzinnej państwa ”; „Praca i zabezpieczenie społeczne” 6/2007; s.5

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

>Panie Podróżny

Myślę, że przedstawił Pan bardzo przerysowany obraz współczesnych kobiet jako zaharowanych nieszczęśnic, które nie mają czasu by pamiętać o swej kobiecości i tradycyjnie przypisanej kobietom roli społecznej.

To co Pan napisał o kobietach można w dużym stopniu odnieść również do mężczyzn: mężów i ojców, którzy jedynie w weekendy mają czas aby przyjrzeć się swojej rodzinie, choć często brak im sił nawet na wspólny spacer do ZOO.

Takie czasy.


a może to niech kobiety decydują

jak ma wyglądać ich życie.

“...niemożliwy jest odwrót od powszechnego dziś zatrudnienia zawodowego kobiet mających dzieci i przywrócenie tradycyjnego modelu rodziny, w którym tylko ojciec pracuje poza domem, zaś matka opiekuje się dziećmi i prowadzi gospodarstwo domowe.”

i bardzo dobrze.

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


>Docencie

Owszem, to byłaby wymarzona sytuacja. Niestety również dość utopijna.
Trudno o swobodny wybór, w sytuacji gdy się jest poddawaną różnym presjom: od społecznej poczynając, na ekonomicznej kończąc.


no cóż takie życie

ja też bym chciał mieć własną wyspę i nie pracować.

a co do dzieci to mają dwoje rodziców i obowiązkami można się podzielić. poza karmieniem piersią ojciec nie jest w niczym gorszy od matki. znam takich, którzy są nawet lepszymi opiekunami dla swoich dzieci niż ich partnerki/żony …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Ja znam parę

Gdzie mężczyzna jest fotografem, kobieta zaś adwokatem.

Łatwo zgadnąć, kto zarabia na dom, a kto go sprząta.

I nikomu to nie przeszkadza.


w temacie

Trochę w temacie Wyborcza napisała

Najbardziej rozwalił mnie ten fragment:

Nilsa niepokoi to, że w ich przedszkolu dziewczynki są uczone, że mają być słodkimi księżniczkami, a chłopcy niebezpiecznymi piratami.

- Nasz dom jest wolny od Barbie. Ale co z tego, jeśli przychodzę po Nico, drugą córkę, do przedszkola, a ona w różowej sukni cała obsypana brokatem woła: “Tatuś, tatuś, jestem księżniczką”. Nie zamierzam jej tego zabraniać i zmuszać do majsterkowania, ale nie podoba mi się to.


Pani Danuto

W tym kontekście o jakim Pani pisze, ja rozumiem równość jako wolność wyboru.

Ponieważ kobieta i mężczyzna są równi, to każde z nich może wybrać, jak chce swoim życiem pokierować. Czy chce mieć rodzinę, dzieci, jaki rodzaj pracy.

Czy współczesna kobieta ma szansę normalnie funkcjonować w dzisiejszych realiach?

Czy to jest normalne funkcjonowanie kiedy życie kobiety sprowadzimy do gotowania zupy, zaprowadzania dzieci do szkoły, sprzątania i oczekiwania na powrót męża?

Ilu z tych mężów jest natchnionymi poetami, dla których ona będzie muzą?

Czy każda kobieta jest ulotną, wietrzną istotą, uosobieniem ciepła i czułości?

Całym sercem jestem za wolnością wyboru.

Za tym, żebym to ja decydowała o tym czy oddaję się bez reszty życiu domowemu, czy bez reszty pracy, czy staram się dzielić życie pomiędzy te sfery.

Nie widzę nic złego w niezależności kobiety, przeciwnie nawet mam poczucie, że to właśnie ta niezależność może być fundamentem jej poczucia bezpieczeństwa na wypadek, gdyby mąż nie okazał się poetą tylko psychopatą.

Mądry mężczyzna cieszy się z niezależności kobiety, z którą żyje.

Niezależna, poszukująca kobieta może być mądrzejszą mamą.

Przy czym niezależność to nie tylko praca, ale praca również.

Czasami chciałabym być taką ulotną istotką, która ładnie wygląda, ładnie pachnie, ładnie się uśmiecha i wiele więcej nie robi.

Czasami… bo zazwyczaj to mi się to wydaje okropnie nudne.


.

Gretchen, jeśli piszesz do Delilah to powinno być chyba Doroto. A z treścią zgadzam się całkowicie :)

maho, mi też by się to nie podobało… bo to kicz i wypaczanie gustu dziecka


Pino

Tekst napisała gościnnie u Pana Podróżnego, Pani Danuta Małaszuk.

Zwracam się więc do autorki.

Pozdrawiam Pino ciesząc się, że z treścią mojego komentarza Ci po drodze :))


O pac

A to sorry, już się nie wychylam przed szereg :)

Ciekawe, czy pani Danuta zajrzy i się odniesie?


Pino

:))

Nie po to, sufrażystki paliły biustonosze, żebyś się nie wychylala. :)


Drogie skonfederowane Panie

Wedle mnie to spór nie idzie o to, że mąż/żona zarabia mniej/więcej.
Jaki rynek pracy jest, to każdy widzi.
Często jest tak, że lepiej zarabia żona a za 2 lata przeciwpołożnie.

Problem zaczyna się w domu przy podziale funkcji/czynności męsko damskich.

Ja np nie potrafię uszyć firanek albo dopasować sukienki na I Komunię. Tak , jak 99,99 facetów.
Ale nie oczekuje też, że żona wykopie dół na wapno albo wrzuci węgiel do piwnicy.

Tyle, ze tych kobiet znających rzemiosło żonine już prawie nie ma.
Gorzej, że nawet mając 2 samochód w rodzinie ani im się śni robić przy nim cokolwiek.
Np.


No proszę... nic o nas bez....Igły

A czy to przypadkiem nie Szanowny Igła pasjami wypowiada się o nierozumieniu kobitek ?


Proszę Dellilah

Na facetach to już dawno się zawiodłem.


Panie Igło

Firanki kupię w sklepie, jeśli będę mieć córkę, to pójdzie w prostej albie.
Węgiel wrzucić – żadna filozofia. Musiałabym tylko zrobić więcej tur niż Pan.
Dół z wapnem zrobić fachowo to jest, domyślam się, trudniejsza sprawa. Ale nie sądzę, by przekraczała granice mojego pojmowania.
Mój ojciec też nie robi przy samochodzie czegokolwiek, tylko go oddaje do warsztatu.
A smacznie ugotować & posprzątać umiem.
Pan też.

To gdzie się zaczyna ten problem?


>Panie Igło

Wcale się nie dziwię:)

Prawdziwy facet to teraz zjawisko równie unikatowe jak biały kruk. Wielu z nich to przy samochodach też nie potrafi nic zrobić.

Jedynym symbolem ich przewagi i dominacji jest już tylko pilot do telewizora.


Pszę Pań

Pilota nie wypuszczam z ręki, toć to jak berło jest.

A co do samochodu, to nie myślę o remoncie generalnym silnika ale o uzupełnieniu płynu do spryskiwaczy.

A co do unikatowości zjawisk, to się zgadzam.

Pojadę Korwinem.
Hitler założył miejsca gdzie prawdziwi mogli się spotykać, no i co potem wynikło?
;)


>Psze Pana Igły

Pytanie czy Hitlera można było nazwać prawdziwym ...

No niestety konsekwencje podszywania się są często nie do przewidzenia.

A jeśli będzie Pan pomagał Pani Igłowej w pracach domowych, to proszę uważać, coby się Panu korona z głowy nie zsunęła …. Bo samo berło może się okazać niewystarczającym insygnium władzy ;)


Autentyk

Tekst jest autentyczny Pani Danuty, która odwiedza mnie czasem w niedzielę. Przekażę zainteresowanie komentatorów jej tekstem, na pewno odpowie, ale niestety dopiero za tydzień. Podróżny nie przedstawia przerysowanego obrazu kobiet, Podróżny umożliwił tylko Pani Danucie, która lubi pisać, zabranie głosu. Tyle tylko tytułem wyjaśnienia.


Prawda

Więcej takich tekstów, bo to jest sama prawda. Niezależnie czy to się komuś podoba czy nie. Opisują rzeczywistość, w której im więcej mówi się na temat godności, równości i wzajemnej życzliwości tym mniej można ich doświadczyć. Tak więc gratulacje dla Autorki, która w poetyckim stylu zawarła to co najważniejsze. Ukazała walkę Ducha z Materią. Brawo i jeszcze raz Brawo!!!


Posłowie do "Kobiety pracującej"

Szanowni Państwo,
Nie sądziłam, aby tekst mój mógł tak Państwa zainspirować do spontanicznych wypowiedzi. Z większości uwag wnioskuję, że Państwu odpowiada model kobiety- przodownika pracy.Tylko, że była to epoka socrealizmu, z którą tak niby walczono.Obecnie mamy do czynienia z nowoczesną przodowniczką pracy.Posługuje się ona nowymi technologiami, technikami…Ale niestety bywa, że w ramach unowocześnień kobieta pracująca musi dźwigać wiertarę, piłę elektryczną, płyty betonowe itd…Rozumiem, że są kobiety, które lubią taką pracę.Widać nie przeszkadza im fakt obniżenia się macicy. Proszę bardzo! Są kobiety, które lubią w nadgodzinach ślęczeć nad sprawozdaniami, raportami. Proszę bardzo! Tylko nie rozumiem, dlaczego w ramach wolności wyboru zawodu te kobiety, które chcą mieć siły dla swojej rodziny, dzieci, miałyby podporządkowywać się się zachciankom feministek. Feministki chcą kopać doły niech kopią, chcą ponad ośmoiogodzinnego dnia pracy, niech siedzą dłużej. Widocznie to lubią. Ale dlaczego ja mam kopiować ich model egzystencji i cała masa moich koleżanek, które rodzimy dzieci, wychowujemy je, chodzimy do pracy mamy dostosowywać się do stylu życia narzuconego przez tzw. postępowe, czy to nie jest dyskryminacja? Państwa wypowiedzi dyskryminują kobietę, która chce mieć własną, rodzinę, dzieci i ciężko pracuje, jest tzw, “kurą domową”. Kto nie zajmował się własnymi dziećmi i wszystkimi “przyziemnymi” sprawami“związanymi z ich wychowaniem nie ma prawa mówić tak o kobietach- matkach , kobietach-na urlopach wychowawczych,kobietach- bezrobotnych, czy po prostu pracujących. Odnoszę wrażenie, że czytali Państwo bardzo wybiórczo ten tekst. Jeśli interesowali się Państwo szerzej tą problematyką, to zapewne przypominają sobie, że dwa lata temu mówiono w mediach (nasza telewizja) o uwłaczającym kobiecie określeniu “kura domowa”. Jest to określenie krzywdzące i poniżające kobietę, która wszystkie swoje starania kieruje na stworzenie ciepłego, normalnego domu. A jest to praca bardzo ciężka, żmudna, wymagająca często większych zdolności niż praca na etacie. A co Państwo powiecie o encyklikach papieskich. Taka popularność otaczała Papieża Jana Pawła II, a wychodzi na to ,że nikt nie czytał, ani nie rozumiał co głosił Karol Wojtyła-następca Św.Piotra.

z poważaniem Danuta Małaszuk


Subskrybuj zawartość