Dowódcy Powstania Warszawskiego

Zbliżająca się kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego wywołuje wspomnienia i refleksje. Są one z jednej strony pełne hołdu i zasłużonej chwały dla bohaterów Powstania, dla ich odwagi, inicjatywy i spełnionego żołnierskiego obowiązku względem siebie i Ojczyzny. Te pozytywne odczucia, dowody i fakty z reguły dominują we wszystkich wystąpieniach, artykułach prasowych i relacjach. W tym tonie wypowiadał się też Prezydent RP twierdząc, że nie obchodzimy rocznicy klęski Powstania, ale czcimy pamięć jego bohaterów. Rozpatrując ten aspekt Powstania można powiedzieć, ze jest on bezdyskusyjny. Setki, a może nawet tysiące wypowiedzi i publikacji na ten temat jednoznacznie potwierdzają, że pod tym względem wszyscy są zgodni. Ta bohaterska strona Powstania nie może jednak przesłonić odpowiedzialności dowódców i polityków za skutki jego upadku, a tym samym za jego klęskę militarną. Pytanie o tę odpowiedzialność nie jest skierowane do żołnierzy walczących na barykadach Warszawy, lecz do polityków i wyższych dowódców wojskowych podejmujących brzemienne w skutkach decyzje. Na to pytanie trzeba udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Nie emocjonalnej, nie politycznie stronniczej i interesownej, lecz merytorycznej, rzeczowej i wojskowej. Można zapytać, czy jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani? Otóż odpowiadam, że nie. Nie zmienia to jednak potrzeby rzeczowych prób poszukiwania dokumentów, analizy faktów i korzystania z literatury zawodowej. Aby to czynić nie trzeba być historykiem, a wystarczy tylko amatorem tej profesji. Unikanie odpowiedzi na pytania o odpowiedzialność dowódców Powstania w wypowiedziach profesjonalistów budzić musi zrozumiałe zaniepokojenie wśród rodaków zainteresowanych prawdą o swojej przeszłości. Odnoszę wrażenie, że wiele ważnych dokumentów dotyczących Powstania Warszawskiego nie zostało jeszcze ogłoszonych. Na podstawie szczątkowych tylko i dostępnych materiałów będziemy starali się dowiedzieć kim byli najwyżsi dowódcy Powstania w kraju i w Londynie? Jakie mieli kwalifikacje wojskowe, moralne i polityczne? Jakimi dysponowali siłami, informacjami i sojuszami gwarantującymi sukces Powstania? Jakie wydali rozkazy, jakich mieli współpracowników i jak reagowali na zachodzące wydarzenia? Piszę o tym, aby wyraźnie zaznaczyć, że czego innego oczekuje się od frontowego żołnierza, a czego innego od jego dowódcy, szczególnie tego na najwyższym szczeblu.

Bez dowódców
Armia Krajowa przed wybuchem Powstania Warszawskiego miała na swoim czele dwóch wybitnych dowódców wojskowych. Byli nimi gen. Władysław Sikorski, jako premier i Wódz Naczelny oraz Komendant Główny Armii Krajowej gen. Stefan Rowecki „Grot”. Obaj mieli doświadczenie bojowe, zdolności i talenty wojskowe oraz autorytet w śród rodaków w kraju. Tak się jednak zdarzyło, że jeszcze rok przed wybuchem Powstania Warszawskiego obaj zginęli prawie jednocześnie w nie do końca do dziś wyjaśnionych okolicznościach. Jeżeli był to przypadek, to tylko zgodny z teorią Nicollo Makiawellego, że przypadki w polityce zdarzają się, ale tylko te reżyserowane. Komuś zależało, aby rząd w Londynie i państwo podziemne w kraju pozbawić głowy. Pozostawiając na uboczu wielokrotnie opisywane, analizowane i udowodnione już morderstwo w Gibraltarze (4.07.1943), trzeba przyznać, że w znacznej mierze ujęcie przez Gestapo „Grota”- Roweckiego (30.07.1943), kryje nie mniej zagadek i niejasności, wskazujących na tego samego sprawcę. Tym sprawcą mogli być przede wszystkim Sowieci, którzy realizowali dalekosiężne plany podboju Polski. Metoda posługiwania się innymi wykonawcami korzystnych dla siebie zabójstw i zbrodni była doskonale opanowana przez NKWD. Posłużyło się ono wielokrotnie tego rodzaju prowokacjami również w krajowych rozgrywkach o stanowisko pierwszego sekretarza PPR (sprawa Findera, Mołojca itp.). Wielce mówiącą na ten temat wskazówką jest powojenny los małżeństwa Ludwika Kalksteina (oficera wywiadu AK) i jego żony Blanki, odpowiedzialnych za wydanie Niemcom „Grota”. Przez jakiś czas po wojnie byli oni na usługach Urzędu Bezpieczeństwa, a kiedy stali się już niepotrzebni, wytoczono im w 1955 roku sprawę sądową w wyniku, której zostali skazani na dożywocie. Po kolejnej amnestii szybko odzyskali wolność i wszelki słuch po nich zaginął. Zarówno w Londynie następca Sikorskiego na stanowisku Wodza Naczelnego gen. Kazimierz Sosnkowski, jak i w kraju nowy komendant główny AK w osobie gen. Bora – Komorowskiego to ludzie nie mający już talentów swoich poprzedników, ani też tego samego autorytetu u sprzymierzonych i wśród szerokich rzesz Polaków walczących na wszystkich frontach drugiej wojny światowej. Tych dużo łatwiej było kompromitować, a przede wszystkim prowokować do podejmowania decyzji korzystnych dla swoich międzynarodowych przeciwników.

Komenda Główna
Drugą osobą po Borze – Komorowskim był Dowódca Warszawskiego Korpusu Armii Krajowej (Komendant Okręgu Warszawskiego) gen. Monter – Chruściel, który praktycznie dowodził Powstaniem Warszawskim. Od 1941 roku Szefem Sztabu KG był płk. dypl. Tadeusz Pełczyński – Grzegorz. Jedną z kluczowych osób decydujących o Powstaniu Warszawskim był gen. Leopold Okulicki – Niedźwiadek, Zastępca Szefa Sztabu KG i szef Wydziału Operacyjnego Sztabu. Do grona prominentnych dowódców Komendy Głównej AK decydujących o wybuchu powstania należeli też oficerowie niższej rangi jak: płk. Kazimierz Iranek – Osmecki szef II Oddziału (wywiadu) KG AK, płk. Jan Rzepecki – szef Biura Informacji i Propagandy (BiP) KG, płk. Janusz Bokszczanin – II Zastępca szefa sztabu KG. W sposób ogólny zarówno Wódz Naczelny gen. Kazimierz Sosnkowski, jak i premier i rząd wyrazili zgodę na podjęcie decyzji o Powstaniu Warszawskim przez czynniki krajowe. Rzeczywista decyzja w tej sprawie była więc w rękach Komendy Głównej Armii Krajowej. Z sylwetkami najważniejszych postaci KG AK podejmujących decyzję o Powstaniu zapoznamy się w kolejnych odcinkach tego cyklu.

Burza
Plan akcji nazwanej kryptonimem „Burza” powstał w Komendzie Głównej AK w listopadzie 1943 roku. Po zwycięstwie Rosjan pod Stalingradem i Kurskiem ich armie niepowstrzymanie parły na zachód. Armia Czerwona była już w odległości ok. 100 km od dawnych granic RP. Konfrontacja polsko – rosyjska była nieunikniona i należało się odpowiednio do niej przygotować. Zadanie takie miała spełniać akcja „Burza”, której podstawowe założenia polegały na przygotowaniu stosownie do rozwijającej się sytuacji powstania powszechnego w chwili wycofywania się lub ucieczki Niemców i przejęcie władzy wojskowej i cywilnej, tam gdzie będzie to możliwe. Jeżeli nie będzie warunków do zorganizowania powstania zostanie przeprowadzona na dużą skalę akcja sabotażowo – dywersyjna mająca na celu osłabienie niemieckiej okupacji i tym samy stworzenie warunków do opanowywania terenu po ich wycofaniu się. Istotą planu było usunięcie Niemców i wystąpienie wobec nadchodzących Rosjan, w roli gospodarzy reprezentujących legalne polskie władze. Pierwotny plan „Burzy” dążył do uniknięcia walk w większych miastach, celem oszczędzenia bezbronnej ludności i ochrony historycznych budowli. Początkowo nie planowano żadnej akcji w Warszawie. Zgromadzone w stolicy jednostki AK miały zaatakować tylne straże niemieckich sił ustępujących ze stolicy. W drugiej połowie lipca 1944 roku, a więc na ok. dwa tygodnie przed wybuchem Powstania plan ten na wniosek gen. Leopolda Okulickiego – Niedźwiadka został zmieniony. Według nowej wersji planu „Burza” stolica miała zostać opanowana własnymi siłami w najbardziej sprzyjającym momencie. Nowa wersja planu uzyskała aprobatę Delegata Rządu oraz Komisji Głównej Rady Jedności Narodowej reprezentującej czynnik cywilny i polityczny. W ten sposób droga do podjęcia decyzji o wybuchu powstania w Warszawie stała się otwarta zarówno od strony militarnej, jak i politycznej. Za podjęciem akcji opanowania stolicy przed wkroczeniem do niej wojsk rosyjskich przemawiały względy militarne, polityczne i ideologiczne. Uważano, że należy uniemożliwić Niemcom obronę Warszawy, a tym samym Rosjanom walkę o miasto. Walka ta mogła w swoich skutkach w znacznym stopniu przyczynić się do zniszczenia miasta i strat w ludności cywilnej. Powstanie miało wszystkiemu temu zapobiec.

Ciąg dalszy
Kończąc ten szkic wstępny, chciałbym na tych stronach poświęcić Powstaniu Warszawskiemu kilka dalszych szkiców. Przede wszystkim istnieje potrzeba przedstawienia kolejno poszczególnych generałów i pułkowników Komendy Głównej AK oraz warto zastanowić się nad rozwojem stanowiska Sowietów w sprawie Powstania. Trzeba też wspomnieć o obszernej literaturze źródłowej dotyczącej tego tematu.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Burza

Niestety, atomat nie chce w rubryce “Tagi” zapisać “Burza” z dużej litery. Mimo kilku prób edytowania, operacja sie nie powiodła, za co wszystkich bardzo przepraszam.


@Podróżny

Zapowiada się niezwykle ciekawie – wyczekuję z niecierpliwością dalszych części i pozdrawiam serdecznie!

(niepokoi mnie jednak powzięty przez Pana tryb dokonany: że za powstaniem przemawiały względy…; może jednak nie przemawiały?)


Bez niepokoju

Pisząc tryb dokonany: “przemawiały względy… itd, miałem na mysli względy tych, którzy planowali Powstanie, a nie względy obiektywne. Być może, że nieprecyzyjnie to napisałem, miałem nadzieję, ze jest to zrozumiałe samo przez się. Zresztą w dalszych odcinkach mam zamiar wykazać, ze było całkiem inaczej, na co są moim zdaniem niezbite dowody. Pisząc trudne teksty ulegam często pewnym uproszczeniom zakładając (niesłusznie), ze Czytelnicy we wszystkim rozumieja autora. Pozdrawiam seredecznie.


Dziękuję za tekst,

czekam na dalszcze części, pewnie nie będę w stanie nic dopowiedzieć czy skomentować, ale przeczytam z przyjemnością.

Pozdrawiam.


Ja wolę historię bespośrednią

Taką wprost.
Te wszystkie, pomnikowe postaci, które pan wymieniasz są znane.

A ja się chowałem i kim innym.
Mjr dyplomowany St.Weber, pseudonim Chirurg.
Szef Sztabu Okręgu Warszawskiego AK.

To on, tak naprawdę współdowodził podczas PW.
Tamci byli od polityki.

Oto jego słowa. Tak jak je zapamiętałem.

- Po co te powstanie było? – to ja. – A dałbyś się pan wymordować, siedząc we własnym domu, Ojca, Matkę? – On. – Nie – ja. Ale wybili całe miasto?

- Mieliśmy taki wybór, albo nas wybiją, albo powstanie wybuchnie poza naszymi strukturami, trzymaliśmy i szkoliliśmy młodzież przez 4 lata, ona miała broń, i chciała się mścić i walczyć, co mieliśmy zrobić? Jak byśmy nie podjęli decyzji to powstanie wybuchłoby samoistnie i chaotycznie oraz zostało by przechwycone przez komunistów, Niemcy i tak chcieli zniszczyć albo wywieźć Warszawę. Nie było wyjścia. Musieliśmy się bić.

Kropka.


@Igła

Ten Weber, to jakiś psychopata chyba…


Szczęsny

Paszał won.


Pomnikowe postacie

Major dyplomowany Stanisław Weber to dzielny żołnierz, lecz nie napotkałem w literaturze przedmiotu na tę jego wypowiedź, która uzasadniała wybuch Powstania. Jeżeli tylko natrafię na dokumenty mówiące o jego udziale w podejmowanych decyzjach opiszę to w kolejnych moich notkach. Piszę o “pomnikowych” postaciach, bo mam do nich dostęp w literaturze przedmiotu. Chętnie napiszę tez o innych dowódcach, którzy brali udział w przygotowaniu decycji o wybuchu Powstania. Moim celem nie jest udzielenie odpowiedzi na pytanie czy Powstanie było potrzebne, czy nie? Jest nim natomiast przedstawienie sylwetek dowódców. Odpowiedź na pytanie kim byli, jakie mieli kwalifikacje i jak działali. Może sie to niepodobać. Jeżeli tak, to mogę na tym zakończyć.


Proszę nie kończyc a pisać

bo dzieki takim tekstom moge się choćby dokształcić trochę.

Pozdrawiam.


@Panie Podróżny

Przecież napisałem, że powiedział to do mnie.
Do mnie – Igły – osobiście.
Nie do mikrofonu ani książki.

Stojąc w odległości kroku, na chodniku, na ulicy Kolejowej w Płońsku.
I już.


@Igła

Co za “paszał won” – sam se “paszał won” !

Pogadał pan sobie z tym jegomościem i jeśli istotnie, to on decydował, to ta wypowiedź – we wszystkich aspektach fałszywa i oparta na błędnych przesłankach (jaka uzbrojona młodzież – w co uzbrojona – w kapiszony??? Dlaczego miała pójść w samopas – kto ich tak naszprycował, że dowództwa by nie posłuchali? Skąd Weber wiedział o rzekomych niemieckich planach zburzenia/wywiezienia Warszawy?)

Przychodzi pan tutaj – wrzuca jakiegoś Webera, o którym nikt nie słyszał, twierdzi, że to on zawiadywał Powstaniem, następnie pisze pan o obłędnym myśleniu tego człowieka, którego powinni po wojnie do pierdla wsadzić, jeśli to istotnie on nakręcił tę awanturę!!!

I jeszcze ma pan do mnie pretensje…

To właśnie takie buce, jak pan wymyśliły i zrobiły te nieszczęsne powstanie !


Na chodniku w Płońsku

Drogi Panie Igła, przecież Pan to napisał i podał do publicznej wiadomości. Dotąd było to skierowane tylko do Pana. Od tej chwili tekstem tym mogą się już posługiwać wszyscy, którzy go przeczytali. Dlatego ustosunkowałem się do tego co Pan napisał. Takie są skutki pisania o tym, co ktoś powiedział w Płońsku na chodniku. Pozdrawiam.


Jeden jest ostry - inny jest tępy...

Tak to bywa, gdy ktoś za bardzo chce kłuć!

Ja dziś CZYTAŁEM Jana Ciechanowskiego i odnalazłem wnioski podobne do tych z postu Szczęsnego. Jednak, gdy wezmę pod uwagę, że przeczytałem to w GW, że ten Ciechanowski sobie żyje gdzieś w Londynie, to mogę powziąć podejrzenia, że manipuluje mną międzynarodowe żydostwo a ja jestem durnym lemingiem. Czego bym nie chciał...


Panie Igło

I pomyśleć, że chłopaki i dziewczyny ginęli w sierpniu także za taką gnidę jak ta co ją Pan won ślesz…
I pewnie nawet wiedząc, że będą takie gnidy, też by oddali życie. Po to, by ta gnida mogła ich obsywać po polsku, a nie po szwabsku czy sowiecku.
Tym się różni patriotyzm prawdziwy od deklaratywnego.

Pozdrawiam Pana serdecznie. I prosze sie gówna nie tykać . Smród przechodzi.

Pana Adama przepraszam za slowa. Proszę pisać, potrzebujemy takich tekstów.


Ciechanowski

Jan Ciechanowski walczył w Powstaniu od pierwszych jego dni, aż do kapitulacji. Potem wiedział, co go może czekać w PRL i do kraju z obozu jenieckiego w Niemczech juz nie wrócił. Jako jego uczestnik zadawał sobie pytania dotyczące podejmowania decyzji o wybuchu Powstania i swoje na ten temat materiały wydrukował najpierw w Londynie, a potem ukazały się one też w Polsce, Z tego, co wiem międzynarodowe żydowstwo nie brało udziału w Powstaniu. Tak to sobie GW zasłużyło, że jak nawet napiszą coś sensownego nikt w to nie wierzy!


A ja powiem

i Joteszowi i Griszeqowi i igle, że ja przeczytałem teksty Igły i teksty Szczęsnego i wbrew pozorom jest w ocenie PW między oboma panami duża plaszcyzzna wspólna.

Oni tego nie widzą pewnie z powodu wzajemnych uprzedzeń, zasżłości itd

No i jak się oddzieli kilka rytualnych ozdobników Ziggiego to sedno nie różni się wcale zbyt od wielu sceptycznych opinii o PW, w tym opinii Igły.

Więc jak zawsze apelowali niektórzy, by w przypadku Nicponia oddzielać forme od treści, to może i w tym przypadku się da i warto?


Grzesiu

Temat ważny więc może byś na kołku zawiesił choć na chwilę ugodowość.
Choć w sumie – jeśli chcesz ekstrementa ścierać z twarzy by się jakiejkolwiek treści doszukiwać – proszę bardzo. Udowadniałeś nieraz, że Twój awatar zniesie wszystko i patrzysz na to przez palce z z przymrużeniem oka. Doskonała i niezwykle zdrowa postawa. Mówię to bez cienia sarkazmu.
W pewnym miejscu jednak internetowa kreacja się kończy, kukiełkę odstawiamy i mówimy gnidzie, że jest gnidą.

Nicpoń swoje zapłacił – jak rzucił pomysł wspólnego okręślenia przyszłości Polski “ponad podziałami”, został w praktyce zupełnie zignorowany jako niewiarygodny w postawie z wyciągniętą ręką. Bowiem zawsze w tej ręce każdy kto nie stoi za Nickiem, będzie widział siekierę.

Gnida zasłużyła na to, by w jego łapach widzieć ekstrementa. Nie każ mi więc, bym szukał jego podobieństw do Igły. Bo nie zdzierże i pomimo sympatii coś Ci powiem.

Pozdrówka Brachu.


Griszqu,

po pierwsze mylisz się tu:

“Udowadniałeś nieraz, że Twój awatar zniesie wszystko i patrzysz na to przez palce z z przymrużeniem oka. Doskonała i niezwykle zdrowa postawa. Mówię to bez cienia sarkazmu.”

po drugie tu nie chodzi o ugodowość

po trzecie nie każę ci w Ziggim szukać podobieństw z Igłą, mówię o tekstach obu panów..

po kolejne mów co chcesz, your choice:)

Pana Podróżnego przepraszam zaś za gadanie nie na temat.


Panowie Szlachta

Bardzo proszę, aby o swoich osobistych urazach do komentatorów pisac na ich pocztę prywatną. Mnie to w ogóle nie interesuje i czasem dochodze do wniosku, ze tekst i jego treśc sa nic nie warte wobec zacietrzewienia, urazów i wymiany ciosów nie majacych zadnego zwiazku z tematem. Tym bardziej jest mi przykro, ze te wzajemne mało budujace połajanki odbywaja sie z okazji rocznicy Powstania.czy nie mozna troche powazniej traktowac siebie i innych, a szczgólnie tych których wspominamy z uczuciem dumy, satysfakcji. To im poswięcamy te wspomnienia. To o nich piszemy, czy dowódcy spełnili swoj względem nich obowiązek. A jak sami się zachowujemy? Byc moze, że jestem tępym ponurakiem, który nie potrafi się usmiechnac do naszych ułomności, które sa przecież urocze. Powiem, ze z tej okazji owszem potrafie sie uśmiechnac, ale jest usmiech przez łzy.


Panie Adamie

Co począć – gorąca w nas krew. Polska. Stąd pewnie i zaznaczenie Majora Webera – czasem nie da się utrzymać w miejscu młodzieży. Nie tylko zresztą młodzieży.
Pewnie tak jest, że studzić i ukierunkowywać powinni właśnie dowódcy. Ale czasem jedyne co dowódca może, to stwierdzić że utrzymać w ryzach palących się do walki/zemsy się nie da. Komuś może się tan nasza zapalczywość nie podobać. Ale to nasze dziedzictwo i jakby w historię nie patrzeć – co chwila mamy tego dowody.
Ci, którzy próbowali iść inną drogą, dorabiali się łaty zdrajcy. Choćby Hrabia Wielopolski.
Podpisuje się pod opiniami tych historykow, którzy twierdzą że wybuch powstania był nieunikniony. Chętnie też poczytam jak Pan patrzy na głównych dowódców PW i jakie teksty źródłowe uznał za wiarygodne i reprezentatywne.

Za swój udział w burdzie pod tekstem, pod którym burdy być nie powinno – przepraszam ze wstydem.


Jeszcze o Ciechanowskim

Przed chwilą przeczytałem, że jako kilkunastoletni chłopiec brał udział w Powstaniu, był ranny. Dwukrotnie oddznaczony Krzyżem Walecznych.


Pan Panie Grzesiu

popełniasz pewien błąd, że tak powiem – inteligencki.
Dodam tylko, że nawet Zagłoba go nie popełniał.

Otóż wszystko racje można ważyć – i trzeba.

Ale nadchodzi taki moment, kiedy trza wybrać.
Zdecydować.
I wstać, splunąć komuś w pysk albo i w mordę dać.
I już.


@Igła

A pan, panie Igła, to jesteś już na takim etapie samorozwoju, że już żadnych racji nie ważysz, tylko od razu wstajesz i w pysk walisz… Taka to mądrość twa, Igło, z wiekiem i doświadczeniem zdobyta. Wyzbyłeś się już całkiem tych głupich, inteligenckich nawyków.


Panowie Szlachta

Ponawiam swą prosbe o dyskusję nad meritum sprawy. Bo to ważne. Proszę o korespondencje osobiste na prywatną pocztę. Doprawdy, to ze goraca krew, to jakaś prowokacja, po to aby pisać o bzdurach podczas, gdy temat jest raczej powazny. Na przyszłość zastanawiam się, czy przy takim poziomie dyskusji warto pisać kolejne odcinki o tych sprawach najwazniejszych, jesli maja byc one sprowadzone do przysłowiowej pyskówki.


@Podróżny

OK – przepraszam, to się już więcej nie powtórzy…


Griszqu, to do Ciebie...

Nie akceptuję Twojego komentarza na temat Ziggiego.

Mam ten komfort psychiczny, że moje poglądy na Powstanie są radykalnie sprzeczne z jego poglądami, a prawdopodobnie tożsame z Twoimi.

Otóż Szczęsny nie jest gównem, nie śmierdzi ekskrementami. Ma inne poglądy niż Ty czy ja. Możesz się z nimi nie zgadzać. Możesz mu nawet powiedzieć “Paszoł won”, jak to zrobił Igła.

I tyle. I nic więcej.

Wszystko ponadto bije w Ciebie. Tak samo jak wszystko co ponadto mówi Nicpoń (bez związku z tą sprawą) bije w niego.

Nie chcę widzieć w Tobie taniego demagoga.

Nie strzelaj sobie w stopę. Nie musisz.


wielkie brawa dla przedmówcy

wkurwia mnie niezmiernie, jak głosiciele jedynie słusznych prawd rzucają gównem, jak ktoś tylko ośmieli się wyjechać z poglądem niesłusznym.

Podróżnemu należą się brawa za rozpoczęcie ciekawego wątku. Czekam zwłaszcza na odcinek o Iranku Osmeckim, którego z tego towarzystwa cenie najwyżej.


Kazimierz Iranek Osmecki

Odcinek ukaże się dzisiaj wieczorem. Pozdrawiam.


Panie Adamie!

Pisać zawsze warto, nawet, jeśli komentatorzy dyskutują o sobie, a nie o tekście. To przecież jest jasne, że gdyby tekst był słaby, to by pastwili się nad tekstem. Ponieważ nie są w stanie wnieść nic merytorycznego do dyskusji, to zaznaczają swoje zainteresowanie i obecność pyskówką. Tak to już jest, ale Pan powinien pisać dalej. Choćby po to, by pobudzić część z nas do zainteresowania się tematem.

Nie ze wszystkim co Pan napisał zgadzam się. Na przykład brak dowódców o wybitnych osobowościach i doświadczeniu bitewnym nie może być utożsamiany z brakiem dowódców w ogóle.

Czy Sowieci byli autorami zamachu w Gibraltarze wątpię. Przypuszczam natomiast, że mogli generalnie inspirować go. Wydaje mi się, że podobnie jest ze zdradą Stefana „Grota” Roweckiego. Raczej jest to wykorzystanie korzystnego splotu okoliczności niż misterny plan dotarcia do władz Armii Krajowej. Oczywiście to jest tylko moja opinia, a nie bezsporne fakty, niemniej podejrzewam, że przeceniamy możliwości wywiadu sowieckiego.

Pozdrawiam


Brak dowódców

Oczywiście, ze chodzi o wybitnych dowódców. Tu w krótkim tekście muszę używać pewnych literackich skrótów myslowych, bez wyjasniania na czym to polega. To takie prawo krótkiego tekstu do czytania. To nie jest praca naukowa. Podobnie rzecz ma sie z Gibraltarem, Roweckim i Rzepeckim. W pierwszym i drugim wypadku morderstwo mogło byc inspirowane i wykonane bardzo odległymi od Sowietów ludźmi, aby pozbyć sie podejrzeń w momentach dla nich wybitnie sprzyjajacych. Podbnie z Rzepeckim nie był on w dosłownym tego słowa znaczeniu ich agentem, ale jego lewicowe przekonanie były odpowiednio wykorzystane. Byc może, ze przeceniamy możliwości tego wywiadu, ale z drugiej strony to z tym wywiadem jest juz tak jak z GW. Napiszą prawde, a nikt w to nie wierzy! Dziekuje za słowa zachety. Troche odpoczne po tym serialu i moze na drugi rok jak zbiore odpowiednie materiały to napiszę o pozostałych sylwetkach. Moje pisanie wiecej zalezy od posiadanych materiałów niz checi, choc te ostatnie mnie lekko paralizuja znając drażliwośc i nieopanowanie w słowach mówionych i pisanych. Licze sie z tym mniej ze wzgledów osobistych, chociaz tak pisze, ale bardziej ze wzgledów rodzinych. Moi najblizsi niestety na tego rodzaju zarżuty kategorycznie żadają zaprzestania prowokowania na nas nienawistnych okresleń. a któż nie liczy sie ze swoimi najblizszymi?


Panie Podróżny,

mam nadzieję, że pan pisz eo tych nienawistnych określeniach jako o czyms nieistniejącym i potencjalnym?

Bo ja choć widzę słabo, to zawsze dostrzegam raczej entuzjazm wobec pana tekstów na TXT i pochwały liczne (zresztą zasłużone)

Ewentualnie czasem niezgodę z jakims poglądem i tyle.

Więc prosze się na zapas nie przejmować, a jak jacys nienawistnicy przyjda, to ich sie wykopie:)

Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że znowu nie do końca na temat, ale komentarze tak czasem płyna innym nurtem niż tekst sam.


Grzesiu

Dziękuję za dobre słowo, ale ostrożności i doświadczenia nigdy dosyć. Oczywiście na tych stronach jest względnie miło. Na razie tylko otrzymałem subtelne ostrzeżenia. Byc może, że jestem przewrażliwiony. Jeszcze raz dziekuję za pociechę duchową.
Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość