Bohater narodowy Chile

Niezwykła walka o życie zasypanych górników w kopalni miedzi w Chile, wzbudziła zainteresowanie na całym świecie. W Polsce, a szczególnie na Śląsku było ono szczególnie żywe. Nie jeden raz przeżywaliśmy katastrofy górnicze oraz tragedie naszych kolegów, przyjaciół i wszystkich innych ludzi, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie wykonując swoje obowiązki zawodowe. Nasza radość z ocalenia 33 górników chilijskich, którzy przez 70 dni (sierpeień – październik 2010), przebywali w podziemiach kopalni „San Jose” na pustyni Atacama jest ogromna. Niezwykle sprawną akcję ratowniczą obserwowaliśmy z dużym napięciem. Informacje o jej przebiegu były codziennie podawane nie tylko przez media związane z górnictwem. Przez wydarzenie to chilijskie górnictwo stało się nam bardzo bliskie. Przy tej okazji warto przypomnieć, że jego podstawy w tym kraju stworzył nasz sławny rodak Ignacy Domeyko. U siebie w kraju jest on ledwie pamiętany. Tam w dalekim Chile jest bohaterem narodowym.

Dwusetna rocznica urodzin
Ignacy Domeyko urodził się 3 lipca 1802 roku. Dwieście lat później rocznica jego urodzin obchodzona była szczególnie uroczyście na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Została ona zorganizowana wspólnie z Uniwersytetem Chilijskim w Santiago. Sędziwemu uczonemu najstarszy polski uniwersytet przyznał godność doktora honoris causa w 1887 roku. Dziesiątego października 2002 r. w Krakowie odbyło się polsko – chilijskie sympozjum pt. „Ignacy Domeyko – doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Na obrady przybył prof. dr Luis Riveros Cornejo – rektor Uniwersytetu Chilijskiego w Santiago. Z tej okazjo otwarto wystawę „Ignacy Domeyko – życie i dzieło”. Jeden z referatów wygłosił prawnuk Ignacego Domeyki – Pablo Domeyko. Osobą Domeyki chlubi się wiele narodów. Urodził się on na Litwie w miejscowości Niedźwiadki, która teraz znajduje się na Białorusi. Największe jednak zasługi i uznanie przyniosła mu praca w Chile, które odwdzięczyło się nadając mu honorowe obywatelstwo. Tu przyczynił się do odkrycia największych na świecie złóż rud miedzi, które do dnia dzisiejszego stanowią podstawę ekonomiczną i gospodarczą chilijskiego państwa. W Santiago de Chile był jednym z założycieli Uniwersytetu Chilijskiego. Przez cztery kolejne kadencje był wybierany na jego rektora. Jego reformy nadały uczelni nowoczesny kształt, treść i formę. Po przekroczeniu wieku osiemdziesięciu lat ze względów zdrowotnych odszedł na emeryturę. Wielokrotnie potem przybywał do kraju. Krakowską sesję zorganizował badacz i znawca dzieła Ignacego Domeyki – prof. dr Zdzisław Jan Ryn, były ambasador RP w Chile. Materiały sympozjum zostały wydane w języku hiszpańskim i polskim w eleganckim tomie pt. „Ignacy Domeyko – obywatel świata” . Wielki, skromny odkrywca i nauczyciel zmarł w Santiago 23 stycznia 1889 roku. Podczas pogrzebu studenci usunęli konie z jego pogrzebowej karocy i sami ciągnęli ją od domu aż do odległej katedry w Santiago. Jego grób znajduje się na cmentarzu Głównym w Santiago przy alejce noszącej jego imię.

Rektor
Obecny rektor Uniwersytetu Chile wspomina, że Domeyko opowiadał się za niemieckim modelem uniwersytetu. Polega on na tym, że profesor nie ogranicza się do powtarzania wiedzy uzyskanej z pomocą bibliografii, ale kształtuje uczniów przez wyniki badań własnych. Pozwalało to na przekazywanie studentom procesów tworzenia wiedzy. Jednocześnie badaniom nadawało wielkie znaczenie. Tak pisał on w memorandum skierowanym do władz uczelni: (…) istotną korzyścią, jaką wynosi się z dobrze zaplanowanych studiów, czy przygotowujących, czy wyższych, jest ta, że człowiek uczy się myśleć i rozumować w taki sposób, iż w jakiejkolwiek sytuacji życiowej się znajdzie, to będzie umiał uczyć się, potrafi przypomnieć sobie i rozwijać te dziedziny wiedzy, które będą dla niego najbardziej użyteczne i niezbędne. Wydaje się, że postulat ten mimo upływu prawie dwóch wieków nic nie stracił na swojej aktualności. Domeyko przyjął dewizę nauczać uczenia się. Jego program miał charakter edukacji ciągłej. W dokumentach Domeyki znajdują się liczne notatki i uwagi dotyczące wartości i godności nauczania. Przeznaczeniem profesora jest być nie tylko użytecznym dla młodzieży, która studiuje, ale także dla siebie samego: nauczanie jest prawdziwym życiem humanisty. Dzięki Ignacemu Domeyce Uniwersytet Chilijski stał się pionierem kulturalnym i edukacyjnym na skalę całego kontynentu i rangę te utrzymał po dzień dzisiejszy.

Romantyk
Przyjaciel Adama Mickiewicza, uczestnik konspiracji Filomatów i Filaretów. Powstaniec listopadowy i wreszcie dożywotni emigrant. Jego tęsknota za krajem, za polskim obyczajem i bliskimi mu ludźmi znajdowała ukojenie w szczerej modlitwie zawsze odprawianej w języku polskim. Wiara dodawała mu siły do pracy w każdych warunkach. Swoje romantyczne i młodzieńcze ideały realizował on do końca życia. Pisał w swoim pamiętniku: „Najpewniejszym środkiem do osiągnięcia wiary za łaską i miłosierdziem Bożym jest pokora i miłość bliźniego, ta szczytna i nieograniczona miłość, której przykład dał nam Zbawiciel, umierając za nas, przebaczając mordercom swoim, tuląc do siebie dzieci niewinne. Ta miłość jest fundamentem cnót, ramieniem do najcięższego boju przeciw złemu, przeciw własnej dumie, głównej sprawczyni naszych nieszczęść. Ale jak trudno znaleźć ziarno rodzimego złota, czyste, bez aliażu podlejszych metali, tak niełatwo spotkać prawdziwą miłość bliźniego, bez jakiej mieszaniny miłości własnej.” Tego rodzaju wartościami i przekonaniami Ignacy Domeyko kierował się przez całe swoje życie.

Odkrywca
W polskiej literaturze zawodowej Domeykę uważa się za odkrywcę chilijskich złóż rud miedzi. Jest to tylko część prawdy. Z jego pamiętników wynika, że zwiedzał on w Kordylierach i na pustyni Atakama wiele istniejących już kopalń rud miedzi i srebra. Góry Ameryki Południowej były jego nieustającą pasją, której poświęcał swój wolny czas. Wydaje się, że jego badania geologiczne, mapy i opisy w sposób zasadniczy przyczyniły się jednak do rozwoju górnictwa rud miedzi. Po prostu był on w wielu wypadkach pierwszym, który opisał i skartował ogromne obszary tych gór, ciągnących się wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Mimo jego pełnego zaangażowania niebyła to praca ani lekka, ani łatwa. Nie jeden raz na grzbiecie gór zastawała go nagle zapadająca noc. Pisze o tym w pamiętniku. „Wtem zaczął padać deszcz ulewny, za nim grad, a za gradem śnieg gęsty, jak u nas w styczniu w styczniu, czy lutym; zawieja i zawierucha(…) Od czasu do czasu zdawało się rozjaśniać niebo, śnieg rzadział, czarne chmury ciągnęły u dołu, czarniejsze na wyżynach, błyskawice biły od jednych do drugich i na rozmaite tony i modulacje rozlegały się po skałach i ginęły w parowach grzmoty(…) W takim to położeniu, skurczeni, osypani śniegiem, przebyliśmy dzień ten aż do wieczora i całą noc, drzemiąc…”

Araukania
W podróżach na południe Chile napotkał on plemiona Indian Araukania, które walczyły z Hiszpanami o swoją wolność i niezależność. Domeyko pochodzący z narodu, któremu bliskie były wszystkie te ideały ciężko to przeżywał. Zainteresowanie ludem dyskryminowanym wynikało z pragnienia zasugerowania rządowi chilijskiemu bardziej humanitarnego traktowania Indian Mapuchów (Ludzi Ziemi), którzy zamieszkiwali Araukarię. Sprawie tej poświęcił swoją książkę pt. „Araukania i jej mieszkańcy”. Pisze w niej o geografii i środowisku naturalnym tej krainy. Zawiera ona wiele jego postulatów dotyczących pokojowego włączenia Araukanów do społeczeństwa chilijskiego z uszanowaniem ich kultury i tradycji. Studium Domeyki stało się głosem protestu przeciwko gwałtom i uciskowi silniejszych wobec słabszych. Pisał on: „Mówiąc o ujarzmieniu Indian, powinniśmy mówić o ich edukacji duchowej i religijnej, o poszanowaniu dawnego charakteru Araukanina i o jego chwalebnej przeszłości- a nie o podboju (…)Daj nam Boże, aby najmniejszy cień egoizmu ani kłamliwej obłudnej polityki nie przesłonił owego zielonego horyzontu, usianego kwiatami i owianego wonią niezmierzonych lasów i łąk.” Praca ta korzystnie wpłynęła na rząd chilijski, który rozpoczął realizowanie zawartych w niej postulatów.

Trwałe dzieło
Z daleka obserwując heroiczną walkę Chilijczyków o życie zasypanych górników w kopalni „San Jose” nie sposób wspomnieć, że ich determinacja i fachowość pod tym względem są choćby częściowo tylko odległą już zasługą naszego wielkiego rodaka Ignacego Domeyki. Nasza sympatia do odległego narodu o podobnych do nas tradycjach górniczych znacznie wzrosła w wyniku solidarności z nimi polskich górników i całego naszego narodu. Wspominając przy tej okazji prace Ignacego Domeyki w Chile nie sposób zauważyć, że jego dorobek naukowy czeka jeszcze na upowszechnienie w jego rodzinnym kraju.
Adam Maksymowicz

z portalu www.nettg.pl

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

zastanawia mnie co miał ten człowiek na myśli pisząc o

“edukacji duchowej i religijnej” Indian? i co to ma wspólnego z poszanowaniem ich kultury i tradycji? poszanowanie kultury, rdzennych bądź co bądź, mieszkańców nie polega chyba na edukowaniu ich w duchu obcej religii. no chyba, że to miała być edukacja zgodna z religią tych Indian. to wtedy ok. ale jakoś nie sądzę, że polski uczony akurat to miał na myśli.


edukacja duchowa i religijna

Proszę sobie wyobrazić, że ten polski uczony akurat to właśnie miał na mysli. Wydawało mi się, że dość jasno zostało to zasygnalizowane w słowach o poszanowaniu dawnego charakteru Araukanina. Tematu tego nie omawiałem tu szerzej, bo został on przedstawiony w książce pt. “Ignacy Domeyko obywatel świata” wydanej przez Uniwersytet Jagielloński w 2002 roku. Dzięki własnie takiemu jego stanowisku zawdzięcza on pozycję pioniera obrony praw człowieka w Chile. Jego ksiązka o Araukanii do dzisiaj jes tprzewodnikiem etnograficznym, folklorystycznym i religijnym Indian oraz stanowi ważny dokument historyczny z życi tamtejszych Indian.
Adam M.


Panie Ihsahnie!

Poszanowanie innych kultur ma swoje granice. Ignacy Domeyko nie słyszał dzięki Bogu o poprawności politycznej ani o innych głupotach, pod jakich wpływem wyraźnie Pan się znajduje.

Pogarda dla innych kultur jest tak samo zła, jak bezrefleksyjny zachwyt nad odmiennością. Może Pan tego nie wie, ale Europa sprawdziła empirycznie teorię równości kultur z wynikiem negatywnym. Proszę przestać czytać wybiórczą i zacząć używać głowy do czegoś jeszcze poza noszeniem czapki.

Łączę wyrazy należnego szacunku


Panie Adamie!

Myślę, że nie ma co tłumaczyć działań Ignacego Domeyki. Nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy, jego działania nie były idealne, to nie znaczy, że nie były najlepsze z możliwych. Niemniej są ludzie, którzy nie mogą pogodzić się z wielkością rodaków, nawet tych od dawna nieżyjących.

Pozdrawiam


książka

Zapomniałem dodać, że wspomniana wyżej ksiązka wydana zostałą wspólnie z Uniwersytetem Santiago w Chile. Jej redaktorem jest były ambasador Polski w Chile Jan Ryn. Książka jest wydana w dwóch językach po polsku i po hiszpańsku. Ambasador wspomina, ze podczas jego pobytu wśród tych Indian na pamiątkę wydania ksiązki Domeyki o ich kulturze, dwunastu kacyków nadało mu tytuł białego brata podczas ceremonii Mari Mari Peni, która odbyła się w indiańskim szałasie w sercu Araukanii.
Adam M.


@Jerzy Maciejowski -

po co te insynuacje? najwyraźniej jesteś z tych, którzy wiedzą wszystko najlepiej. a szczególnie to, co kto czyta i pod jakim wpływem się znajduję. w zasadzie to dyskwalifikuje cię jako rozmówcę.

Europejczycy, którzy dokonali podboju Ameryk nie mieli w sobie ani krzty poszanowania dla rdzennych kultur. ci Indianie byli tam u siebie i religią/kulturą w duchu, której powinni być wychowywani była ich religia/kultura, a nie siłą narzucone chrześcijaństwo.

dziękuję i więcej nie zamierzam się wdawać w dyskusje z człowiekiem o nicku “Jerzy Maciejowski”.


Insynuacje

Nie jestem z tych, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Owszem, to prawda, ze europejczycy, którzy dokonali podboju obu Ameryk nie mieli krzty poszanowania dla rdzennych kultur. Tak było w skali makro. W poszczególnych, indywidualnych przypadkach bywało różnie, a nawet odwrotnie. Ignacy Domeyko żyje w dziewiętnastym wieku, kiedy zasadniczy podbój został już dawno dokonany. Mając krajowe doświadczenia z niszczeniem polskiej kultury przez państwa rozbiorowe był bardzo wrażliwy na punkcie zachowania tożsamosci miejscowych Indian. Polecam studium książki , o której piszę wyżej. Uznanie współczesnych Indian dla dzieła Domeyki, mówi samo za siebie. Pana pytania uważam za istotne, gdyż problemy nas nurtujące najlepiej jest wyjaśniać w prowadzonej dyskusji.
Adam M.


Wspaniały Polak!

Podróżny – dzięki za przypomnienie naszego wielkiego rodaka i polskiego patrioty! Był też patriotą chilijskim, co się nie wyklucza, ale znakomicie uzupełnia. Dziękuję też za rzeczową odpowiedź Ihsahnowi, co mocno kontrastuje z niepotrzebnie napastliwą odzywką Jerzego Maciejowskiego. Z tej odzywki wiem przynajmniej, że JM dawno przestał czytać wybiórczą, choć nie wiem, co czyta sam i co polecałby innym. Nie zostały też podane granice poszanowania innych kultur, co byłoby cenne by właściwie redagować przyszłe komentarze…

Pozdrawiam, ciesząc się z możliwości czytania ciekawych tekstów
:)


Panie Podróżny

Dziękuję za świetnie napisane wspomnienie o tym niezwykłym Człowieku. Szczególne wyrazy uznania należą się Panu za podkreślenie pracy badawczej Domeyki nad rdzennymi plemionami, prowadzonej w duchu poszanowania dla ich tożsamości kulturowej. To bardzo ważny i dość często pomijany aspekt jego działalności.

Interesujące (i jednocześnie wcześniej mi nieznane) są też informacje o optowaniu Domeyki za niemieckim modelem uniwersyteckim. Jeśli dobrze rozumiem, chodzi tu o nieskrępowany rozwój pracy badawczej opartej o funkcjonalną zasadę współpracy “mentor-student”?


Niemiecki model

Pani Magio! To również model “mentor- student”. ale drugoplanowy. Na pierwszym planie jest własna praca badawcza naukowca, który w parktyce w laboratorium, w terenie, w przremysle pokazuje studentom na czym polegają eksperymenty badawcze i poszukiwania, które on sam w ten sposób prowadzi. studia literatury są tu tylko niezbędnym ich uzupełnieniem. Stąd Domeyko sam osobiscie prowadził badania w Kordylierach, a nie tylko ze studentami studiował literaturę na ten temat wraz z jej róznorodnymi interpretacjami. Proszę zwrócic uwagę, na to że niemiecka szkoła własnych badań praktycznych odniosła największy triumf na początku XX wieku, kiedy prawie co druga nagroda Nobla im własnie przypadała w medycynie, chemii, fizyce itp. Pisałem o tym juz dość dawno w cyklu “Noblisci ze Śląska”.
Pozdrawiam
Adam M.


Panie Jerzy

Po zastanowieniu, postanowiłam jednak napisać kilka słów w odpowiedzi na Pański komentarz skierowany do Ihsahna.
Nie widzę w komentarzu Ihsahna żadnego “bezrefleksyjnego zachwytu nad odmiennością”. Uznaję Pańską ocenę komentarza Insahna za projekcję, w sensie psychologicznym.
Widzę natomiast w jego komentarzu zasadne pytania, na które Pan Podróżny odpowiedział tyleż obiektywnie (zgodnie ze swoją wiedzą na temat działalności Domeyki w tym obszarze), co obszernie.

Panu zaś pragnę przypomnieć, że tzw. “prawa człowieka” nie są złe, same w sobie. Powiem więcej – są bezwzględnie potrzebne.
Problem stanowi wybiórcze ich stosowanie oraz podkreślanie ich (nie)ważności w zależności od aktualnych (na danym obszarze geopolitycznym) interesów Kierowników Kuli Ziemskiej (kopyrajty Wyrusa).
Jakoś nie zanotowałam “świętego” oburzenia pani Hillary C. po złożeniu w Indiach kolejnej ludzkiej ofiary (zamordowano siedmioletnie dziecko!) w intencji lepszych zbiorów. Nie zanotowałam też, żeby pewna hybryda polityczna, znana pod ksywą “Merkozy”, pomstowała nad tym barbarzyństwem. “Wybiórcza” też nie zamieściła na ten temat nawet maleńkiej wzmianki. Ciekawe dlaczego? Może właśnie ze względu na ową “wybiórczość” w traktowaniu ludzi oraz ich praw.

Może to Pan powinien, przynajmniej od czasu do czasu, otworzyć oczy?


@Podróżny

dzięki za odpowiedź. doskonale zdaję sobie sprawę z realiów XIX w.ale nie zgodzę się, że był to “koniec podboju”. oczywiście w sensie podziału świata – jak najbardziej, ale jego eksploatacji – nie. to w jaki sposób Europejczycy i dziedzice kultury europejskiej wykorzystywali swoje kolonie jest kluczem do tego jak świat wygląda dziś. nic nie dzieje się bez przyczyny.

mam świadomość, że Domeyko nie nawoływał do wykorzenienia Indian, ale z jego słów przebija, nie tyle pogarda, co wyższość. w pewnym stopniu uzasadniona. jednak “model cywilizowania” polegający na zastąpieniu jednego (gorszego w mniemaniu cywilizatorów) systemu wartości innym (lepszym), w większości przypadków nie zadziałał.

przypominał mi się cytat, bodajże z Malcolma X: “kiedy biali przybyli do Afryki mieli Biblię. czarni ludzie mieli ziemię. biały człowiek powiedział: ‘zamknijcie oczy i módlcie się’. kiedy je otworzyliśmy, oni mieli ziemię, a my Biblię.


Panie Podróżny

Dziękuję za precyzyjne odniesienie się do mojego pytania.

Od pewnego czasu zajmuję się (w tzw. “czasie wolnym” i na zasadach wolontariatu) tłumaczeniem testów naukowych bądź też publicystyki popularno-naukowej (nb. poziom polskich czasopism popularno-naukowych oceniam jako wyjątkowo denny). Zanim wezmę się za tłumaczenie, staram się zapoznać z zawodową drogą życiową autora danej pracy lub redaktora, który o danej pracy pisze.
I tu moje spostrzeżenia zaczynają się wiązać z Pańskim komentarzem.
Zauważyłam bowiem, że wzrasta liczba uciekinierów naukowych z zamorskiego kraju “powszechnej szczęśliwości” na uniwersytety europejskie. Przede wszystkim niemieckie. I nie idzie tu zupełnie o frukta finansowe lecz o możliwość prowadzenia (w miarę, bo korporacyjno-polityczne macki wszędzie się wcisną) nieskrępowanych badań, których wyniki niekoniecznie pokrywają się z dogmatami naukowej scholastyki, szczególnie w wydaniu amerykańskim.
Jako przykład (nieodosobniony), podam astronoma Haltona Arpa, któremu – po publikacji wyników obserwacyjnych niepokrywających się z paradygmatem amerykańskiej nauki – zamknięto dostęp do obserwatoriów, w efekcie czego wyemigrował do Niemiec. Do instytutu astrofizyki Maxa Plancka.

Ot, taka ciekawostka.

Dziękuję za wyjaśnienia, Panie Podróżny.


Ihsahn

przypominał mi się cytat, bodajże z Malcolma X: “kiedy biali przybyli do Afryki mieli Biblię. czarni ludzie mieli ziemię. biały człowiek powiedział: ‘zamknijcie oczy i módlcie się’. kiedy je otworzyliśmy, oni mieli ziemię, a my Biblię.

Myśli Malcolma X są nadal aktualne, choć wydaje się, że Biblię – jako narzędzie propagandy – zastępują wyświechtane, niczym brudna ściera do podłogi, korporacyjno-polityczne hasełka o “niesieniu wolności & demokracji”.


Wyższość Domeyki

Proszę zauważyc, ze nawet jeżeli ta wyższość rzeczywiście przebija z jego słow, to my ją dostrzegamy dzisiaj. Natomiast sprawa ta rozwijała się ponad sto lat temu. Wtedy było to stanowisko całkowicie rewolucyjne i postrzegane absolutnie jako wszechstronne poparcie dla sprawy Indian. Jest jasne, że dzisiejszej miary ocen wydarzeń nie powinno się stosować do czasu i wydarzeń, które zchodziły w całkiem innych czasach i innych okolicznościach. Dlatego tym bardziej dostrzegam wielkość dzieła nie tylko naukowego Domeyki. O tym, że cały swiat naukowy zaakceptował sposób jego postepowania, świadczy fakt nadania jednemu z minerałów miedzi międzynarodowej nazwy domeykit.


Przyjaciel Mickiewicza...

“Ledwie dniało, już z jednéj strony taradejką
Jedzie Dowejko, z drugiéj na koniu Domeyko.”
Zbierzność nazwisk:) ???


Na marginesie

podbój Ameryk obu może i zakończył się w XIX wieku (acz z wyjątkiem Amazonii, gdzie właściwie do dziś żyją nieliczne grupki Indian, odcięte od naszej cywilizacji)
Nie znaczy to jednak, że prześladowania Indian i dyskryminacja zakończyły się w 19 wieku, bo dobrze się miały i w 20-tym, niestety.

Pozdrawiam i doceniam bardzo dobry tekst.


Do wszystkich!

„A u was biją murzynów!”

Tylko co to ma wspólnego z Ignacym Domeyką. Bo czepianie się, że nie wyrażał się, jak bojownik o prawa Indian z początku XXI wieku są śmieszne.

Pan Adam cierpliwie tłumaczy, a niektórzy, pewnie niczego nie czytający, powtarzają swoją mantrę. Fakty im nie przeszkadzają. To, że Chile było w czasach Ignacego Domeyki wolnym krajem, a nie kolonią, to nieistotne. To, że chyba on pomagał w wojnie z Hiszpanią, to też nieistotne. Bo on z pogardą kolonizował Indian, którzy teraz są mu wdzięczni. Chyba są porypani ci Indianie. Nie wiedzą co jest dla nich dobre i dopiero Ihsahn ich uświadomi jak bardzo mają tym paskudnym Ignacym Domeyką gardzić.

Pani Magio! Ja walczę z taką postawą jaką reprezentuje pan Ihsahn. Nie mam niczego przeciwko X przykazań. Natomiast bełkot zwolenników „praw człowieka” mnie nie przekonuje. Przykro mi. :(

Niemniej pozdrawiam


Panie Grzesiu!

tecumseh

podbój Ameryk obu może i zakończył się w XIX wieku (acz z wyjątkiem Amazonii, gdzie właściwie do dziś żyją nieliczne grupki Indian, odcięte od naszej cywilizacji)
Nie znaczy to jednak, że prześladowania Indian i dyskryminacja zakończyły się w 19 wieku, bo dobrze się miały i w 20-tym, niestety.

Pozdrawiam i doceniam bardzo dobry tekst.

Pan się nie martwi Indianami w XX wieku, tylko zacznie się Pan martwić Polakami w XXI. Niech Pan poleci do Stanów Zjednoczonych Ameryki, a zobaczy Pan jak wygląda traktowanie białego na granicy amerykańskiej. Proszę sobie wyobrazić co będzie się działo, jeśli ktoś zechce uczyć dziecko w domu. Jakie będzie miał problemy u nas w Polsce. Żyjemy w czasach niewolnictwa nowoczesnego i może Pan sobie wybrać którą ręką się podrapać lub zagłosować gdy każą, ale nie ma Pan prawa decydować o sobie i swojej rodzinie. Niech Pan da spokój Indianom i zacznie się martwić o nas.

Prześladowania będą zawsze. Pytanie tylko kto kogo?

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

pozwoli pan, że będę się martwił i interesował tym, co dla mnie ważne, nie dla pana.

Nota bene, słyszał pan o przymusowych przesiedleniach/wysiedleniach Polaków w 21 wieku np. z Lubelskiego na Warmię i Mazury, chyba niekoniecznie, więc nie porównywałbym jednak.


Podrózny

To jeden z najlepszych tekstów w TXT. Gratki!
Dla mnie to po prostu przypomnienie. Brawo!

Wspólny blog I & J


Panie Grzesiu!

tecumseh

pozwoli pan, że będę się martwił i interesował tym, co dla mnie ważne, nie dla pana.

Nota bene, słyszał pan o przymusowych przesiedleniach/wysiedleniach Polaków w 21 wieku np. z Lubelskiego na Warmię i Mazury, chyba niekoniecznie, więc nie porównywałbym jednak.

Oczywiście nie słyszałem. Czy to znaczy, że ich nie było? Nie! To znaczy, że mogły być, tylko ci, którzy trzymają środki masowego przekazu nie puścili tej informacji. To, że sprawa Indian jest nagłaśniana, to nie znaczy, że im się pomoże. To raczej znaczy, że ktoś na tej sprawie robi pieniądze. Life is brutal and full of zasadzkas.

Podoba mi się Pańska wiara w niezależna czy też obiektywne media. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

żarty sobie pan stroi, nie jestem w nastroju, więc się nie dam wrobić w dalszą dyskusję w tym stylu.

Pozdrawiam jedynie.


Subskrybuj zawartość