Jeśli prawdą są informacje rozprzestrzeniane przez samych Czeczenów mieszkających w polskich ośrodkach dla uchodźców bojownicy ukrywający się w górach Czeczenii mają szykować się do podjęcia na szerszą skalę działań wojennych. Podobno część Czeczenów ubiegających się w Polsce o status uchodźcy już wraca do Czeczenii bądź wrócić zamierza. Co prawda do tego typu wiadomości zawsze podchodzę sceptycznie, ponieważ to już nie po raz pierwszy takie pogłoski rozchodzą się w środowisku czeczeńskim. Wziąwszy zaś pod uwagę fakt, iż Czeczeni są obecnie silnie podzieleni, skłóceni, zinfiltrowani przez agentów Ramzana Kadyrowa (marionetkowego prezydenta Czeczenii), a i najpewniej także przez współpracowników FSB, konieczna jest duża doza ostrożności co do tego typu pogłosek. Choć – jakkolwiek te wcześniejsze nie sprawdziły się – warto w najbliższym czasie obserwować rozwój wydarzeń w Czeczenii. Wziąwszy pod uwagę zbliżające się wybory prezydenckie w Federacji Rosyjskiej – w marcu 2008 r. nie można wykluczyć, że podejmując na szerszą skalę działania wojenne bojownicy czeczeńscy będą chcieli coś dla siebie ugrać. Być może ich celem ma być demonstracja siły, wymuszenie ustępstw na przyszłym prezydencie i próba wywarcia presji na społeczeństwie rosyjskim stawiająca sobie za cel uświadomienie mu, że prowadzenie długoletniej wojny zwyczajnie się nie opłaca, jest zbyt kosztowne finansowo i z czysto ludzkiego punktu widzenia – w końcu giną Bogu ducha winni młodzi Rosjanie.
Wydaje sie jednakże, że wybory prezydenckie wygra kandydat namaszczony przez Władimira Putina, tj. Dimitrij Miedwiediew, a więc nie należałoby się spodziewać zmiany kursu wobec Czeczenii.
Możliwa jest także rozpaczliwa i nieco irracjonalna próba nasilenia działań wojennych podyktowana pogarszającą się sytuacją bojowników. Wszystko wskazuje na to, że państwa arabskie w ostatnim czasie znacznie ograniczyły lub całkowicie odcięły pomoc bojownikom czeczeńskim. Państwa arabskie potrzebują poparcia Rosji w rozwiązaniu konfliktu palestyńskiego i nie jest im w związku z tym na rękę pogarszanie relacji z Rosją. Wsparcia Rosji potrzebuje także Iran, więc stąd też Czeczenia pomocy spodziewać się nie powinna. W związku z tym bojownicy mogą chcieć pokazać, że są w stanie walczyć bez względu na niesprzyjającą im sytuację międzynarodową.
Faktem jednak jest, że bojownicy czeczeńscy wsparcie finansowe skądś otrzymują. Rosja i USA wskazują na Al Kaidę, czego wykluczyć nie można, ale warto też pamiętać o tym, że Rosji jest na rękę przedstawiać bojowników czeczeńskich jako wspieranych przez Osamę bin Ladena.
Z rozmów z Czeczenami przebywającymi w Polsce wynika, iż najbardziej brakuje im broni do zestrzeliwania samolotów rosyjskich. Jeszcze kilka lat temu taka broń przeciekała najprawdopodobniej z Gruzji. Teraz Gruzja starająca się o członkostwo w NATO nie będzie wspierać Czeczenów, by nie pogorszyć relacji ze Stanami Zjednoczonymi.
Jakby się wydarzenia w Czeczenii nie rozwinęły, czy owe pogłoski się sprawdzą czy nie, faktem też jest, że bojownicy ukrywający się w górach Czeczenii nie walczą już tylko o niepodległość swojej ojczyzny, ale o utworzenie niepodległej republiki islamskiej. Warto przypomnieć, że Czeczenię uznali jako państwo jedynie afgańscy talibowie, że w szeregach bojowników walczą liczni Arabowie. Słowem jest to walka o powstanie kolejnego państwa islamskiego, co z naszego punktu widzenia jest całkowicie niekorzystne. Istnienie niepodległego państwa mającego dobre relacje z afgańskimi talibami, przeciw którym w Afganistanie walczą polscy żołnierze byłoby wbrew naszym interesom. Stanowiłoby ono jedynie zaplecze dla muzułmańskich fundamentalistów.
To już nie jest walka o tę Czeczenie, którą wsparliśmy w latach dziewięćdziesiątych, a którą reprezentuje w Londynie – Ahmed Zakaev, przeciw któremu podziemne władze islamskiej Czeczenii (dokładnie Muhabarat – Służba Bezpieczeństwa) prowadzą śledztwo oskarżając go o współpracę z FSB, wzywanie do niepodporządkowywania się emirowi – Dokka Umarowowi i czynienie rozłamu wśród mudżahedinów. Ponadto sprawę Zakaeva dotyczącą jego rzekomych wypowiedzi szkalujących muzułmanów, ośmieszających islam i szariat już rozpatruje Najwyższy Sąd Szariacki.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Ahmed Zakaev publicznie oświadczył o swoim niepodporządkowaniu się Dokka Umarowowi tuż po ogłoszeniu przez tego ostatniego 7 października 2007 r. Państwa Islamskiego – Emirat Kaukazu. W opinii Zakaeva krok ten miał być inspirowany przez FSB, celem usprawiedliwienia rosyjskiej walki z bojownikami czeczeńskimi, jako terrorystami.
Sytuacja w Czeczenii wydaje się być sytuacją bez wyjścia. Powstanie niepodległego państwa czeczeńskiego oznaczałoby pojawienie się na mapie świata kolejnego państwa islamskiego. Mało prawdopodobnym jest to, by Rosjanie byli w stanie sformować kilkutysięczną (prawdopodobnie kilkutysięczną – według słów samych Czeczenów) siłę zbrojną, z którą nieustannie toczą nader wyczerpujące i kosztowne walki. O radykalizacji Czeczenów i przyjmowaniu przez wielu wahhabizmu świadczyłyby także napływające do Polski fale uchodźców, z których większość stanowią właśnie radykalni wahhabici – część z nich może oczywiście współpracować z FSB czy być na usługach Ramzana Kadyrowa, ale jest to zjawisko tak masowe, że niemożliwym wydaje się by wszyscy oni byli agentami. Zatem przy takiej radykalizacji nastrojów w samej Czeczenii odtworzenie niepodległego praworządnego, demokratycznego państwa świeckiego jest nierealne.
komentarze
wenhrin
“Być może ich celem ma być demonstracja siły, wymuszenie ustępstw na przyszłym prezydencie i próba wywarcia presji na społeczeństwie rosyjskim stawiająca sobie za cel uświadomienie mu, że prowadzenie długoletniej wojny zwyczajnie się nie opłaca, jest zbyt kosztowne finansowo i z czysto ludzkiego punktu widzenia – w końcu giną Bogu ducha winni młodzi Rosjanie.”
Nie może być żadnej demonstracji siły – ilu jeszcze jest Czeczeńców?
Dla Rosjan koszty się nie liczą, a to że giną, to też jest bez znaczenia.
Może najwyżej chodzić o dorżnięcie pozostałych Czeczenów.
wiki3 -- 26.01.2008 - 17:05wiki3
Demonstracja siły w tym sensie, że są jeszcze w stanie walczyć, mimo odcięcia im licznych źródeł finansowania. Tak aby Rosjanie nie pomyśleli, że teraz ujarzmienie Czeczenii pójdzie im gładko.
Nie jest też tak, że dla Rosjan koszty sie nie liczą. Matki żołnierzy rosyjskich, którzy zginęli w czasie konfliktu w Czeczenii utworzyły Komitet Sołdatskich Matierej i ich działalność jest zauważalna.
wenhrin -- 26.01.2008 - 17:42wenhrin
“Nie jest też tak, że dla Rosjan koszty sie nie liczą. Matki żołnierzy rosyjskich, którzy zginęli w czasie konfliktu w Czeczenii utworzyły Komitet Sołdatskich Matierej i ich działalność jest zauważalna.”
Miałem okazję przyjrzeć się temu w 1944 – 46r.
Może mnie Pan wierzyć – koszty są bez znaczenia.
Pozdrawiam
wiki3 -- 26.01.2008 - 18:29wiki3
Ech, bzdurę napisałem, Komitet Sołdatskich Matierej powstał wcześniej, bo w 1989 r., a jego działalność była najbardziej widoczna – siłą rzeczy – w czasie konfliktu czeczeńskiego.
Pozdrawiam
wenhrin -- 26.01.2008 - 18:35Ciekawe te Twoje teksty
Lubię je czytać, bo mogę się dużo dowiedzieć. A głosu nie zabieram, bo za mało wiem.
Pani Łyżeczka -- 26.01.2008 - 20:50Pani Łyżeczko
Cieszę się, że moje teksty pełnią też rolę edukacyjną ;-)
wenhrin -- 26.01.2008 - 21:05Nie rozumiem
Końcówki.
Mało prawdopodobnym jest to, by Rosjanie byli w stanie sformować kilkutysięczną (prawdopodobnie kilkutysięczną – według słów samych Czeczenów) siłę zbrojną, z którą nieustannie toczą nader wyczerpujące i kosztowne walki.
?
W każdym razie widać z tego, że na placu zostali fanatycy. Tak kończą się wojny.
Igła
Igła -- 27.01.2008 - 07:59Już wyjaśniam
Ahmed Zakaev usiłuje przedstawić bojowników walczących w Czeczenii, jako siły inspirowane przez FSB. Należałoby to rozumieć w ten sposób, że Rosjanie sami starają się stworzyć wrażenie, że walczą z terrorystami muzułmańskimi, i do tego celu potrzebni są im ci partyzanci ukrywający się gdzieś w górach. Ale tak jak napisałem wyżej nie wierzę w to, by kilka tysięcy bojowników było agentami FSB.
Na placu boju już od czasu drugiej wojny czeczeńskiej są zwolennicy republiki islamskiej, a to niczego dobrego nie wróży.
Pozdro
wenhrin -- 27.01.2008 - 12:00