Stirlitz - materiał do przemyślenia:

Przede wszystkim: Żadnych złudzeń, panowie
Zwracam uwagę na tekst pana Lorenzo.
Myślę, że terminy “konfederacja” i “niezależnych”, a także “obywatelskie” należy zapomnieć. Ten ostatni, ewentualnie, przedefinować sobie. Jak to rozumie Redakcja — jest wyraźnie napisane.
Byłoby czyściej, gdyby wymienione słowa zdjęto z szyldów. One były reklamą na początek. Odegrały swoją rolę — m. in. przyciągając nas.

Czy mogło być inaczej? Myślę, że mogło. Myślę, że potoczyło się tak, a nie inaczej z odpowiedzialności (bo nie użyję słowa winy) nas wszystkich. Ale może się mylę. Być może taki był pierwotny plan ścieżki rozwoju TXT. Nawet jeśli tak — ja to rozumiem.

Choć nieco żal pięknej idei — nie mam tego za nadużycie.
Jankes też przy każdej okazji woła, że S24 należy do blogerów. I w pewnym sensie ma rację. W tym samym senie, TXT jest nasze i obywatelskie. Tak samo, jak obywatelski i niezależny jest S24, który niezależność ma nota bene w szyldzie.

Trzeba zaznaczyć, że nowy ład nie wziął się teraz nagle – z niczego. Był konsekwentnie, krok po kroku nam przedstawiany. Każdą drobną zmianę sygnowaliśmy. Każda była poprzedzona lub uzupełniona komentarzem, przede wszystkim Sergiusza (o ile pamiętam).

Możemy debatować, tupać, a nawet może — być wysłuchanymi i coś uzyskać. Czego doświadczyłem i jestem wdzięczny. Ale w granicach. Granicach cudzej własności, jaką jest ten portal.
Ponieważ...

To nie jest przestrzeń publiczna
Nasi ojcowie założyciele i admini — są jedynymi właścicielami i gospodarzami tego miejsca. Zaznaczyli to wyraźnie. W regulaminie i komentarzach.
Nam zezwalają, na pewnych warunkach, zajmować pewien lokal w ich budynku. I w tym lokalu, w granicach nam nadanych możemy sobie gospodarzyć. Kazać nosić kapcie, albo położyć tapetę. Niedługo dostaniemy kablówkę i parę innych bajerów – ale nie zmienia to faktu, że nie mieszkamy na swoim.
Wiem co to znaczy, bo wynajmuję mieszkanie od lat.

Rozumiem i akceptuję.

Moja bitewka
Nowy regulamin bardzo mnie zaniepokoił i — po raz pierwszy na TXT, popchnął do gorącego sporu z administracją. Sporu nie osobistego, ale o pryncypia. Spór został zakończony, nie będę się powtarzał. Szczegóły mojego stanowiska i kontrargumenty można znaleźć u Radeckiego, w tym komentarzu i w okolicznych.

Ponieważ jednak na forum naszego (_naszego_ na zasadach, które opisałem na początku) portalu awanturka doppiero na dobre się rozkręca, pozwalam sobie zabrać głos jeszcze w kilku kwestiach:

Wolność słowa a satanizm
Ja wiem, że nam się rozpanoszył satanizm po świecie. Co trzeci rockmen snobuje się na bestię. Można to skwitować szyderą w stylu jestem dobry… to Trygław poprzewracał te nagrobki, a nie ja (dla niewiedzących – cytat z pewnej jajcarskiej piosenki, żeby nie było mi tu scen). Ale to przecież nie znaczy, że problem nie istnieje. Satanizm jest. Jego ideologia, oparta na nihilizmie jest śmiertelnie groźna, co unaocznia sam kult.

I Behemoth nie nie jest takim samym zespołem, jak trio Kurylewicza, czy bo ja wiem, Myslowitz.

Przez analogię: myślę, że nikt zdrowy na umyśle nie będzie interpretował zapisu na faszyzm w taki sposób, że trzeba spalić książki do historii, bo w nich jest zdjęcie Duce i opis Kristalnacht. Gołym okiem chyba widać, co jest opisem i ilustracją zjawiska groźnego — a co jest jego radosną afirmacją.

Niebezpieczne treści
Jest szereg zjawisk w kulturze, które opisywać, a jakże, trzeba, ale nie powinno się do nich zachęcać. A zachęcanie do niektórych powinno być zakazane surowo.
Wiesz Grzesiu, całe nurty kultury leciały na prochach, czasem ewidentnie i wprost je propagując. A przecież gdyby ktoś wklejał banerek reklamujący ćpanie LSD, podzieliłbyś zapewne moje oburzenie i chęć szybkiej i skutecznej reakcji.

Wiem, że granice są płynne. Przykładem niech będzie odwieczny spór, co erotyką — co pornografią.

Ale jestem za kategorycznym zakazem propagowania treści szczególnie niebezpiecznych. Za takie mam:

  • ze sfery idei: zbrodnicze ideologie nazizmu i komunizmu (faszyzm osobiście bym odpuścił, tak jak radykalny socjalizm, ale większość luda nie odróżnia faszyzmu od nazizmu, więc się nie kłócę);
  • ze sfery ducha: satanizm i sekty (są definicje, spoko);
  • ze sfery ciała:
    • pornografię (nasz portal jest tego rodzaju, że można by jej zakazać ogólnie, myślę że nie potrzebujemy multibloga różowa landrynka). W razie sporu, ustąpię do zakazu hardporno;
    • narkotyki (tu znów przewidywalny spór, czy można machać listkiem gandzi i zachęcać do żucia koki. Moim zdaniem — nie, ale gotowym do pewnych ustępstw);
    • brutalną przemoc (niech nikt nie epatuje zdjęciami czy realistycznymi opisami zmasakrowanych zwłok, egzekucji itp. I nie mam na myśli obrazów historycznych, wiadomo w czym rzecz);
  • ze sfery języka: podżeganie do nienawiści. Jakiejkolwiek.

Poza tym — wolność.

To tak na szybko, bez pomyślunku.
Przydałaby się fachowa porada nieobecnych.

Nasz regulamin prezentuje tu zadziwiającą niekonsekwencję. Brak niektórych zapisów można usprawiedliwić odwołaniem się do prawa polskiego. Ale czemu wobec tego wstawiono faszyzm (a już nie komunizm)? Toż zakazany konstytucyjnie?
Największe horrendum, czyli zrównanie satanizmu z wielkimi religiami przez zakaz używania symboli jednych i drugich, zawarty w tym samym zdaniu (sic) zostało szczęśliwie usunięte.

Profil
Rozumiem też, że regulamin może służyć określeniu profilu TXT. Np. wyobrażam sobie odgórne zastrzeżenie, iż nie życzymy sobie wróżb i horoskopów, albo serwisów plotkarskich. I próbować albo to definiować, albo zastrzec jaką drogą będą rozstrzygane wątpliwości co do profilu działalności blogera. Rozumiem też, że można chcieć z TXT wykluczyć religię. To byłoby głupie o tyle, że jest ona zbyt ważną częścią życia. Nie da się choćby pisać o Kościele jako instytucji i graczu politycznym, pomijając motywy religijne. Itd. Gdyby jednak taki zapis konstruować — nie może on figurować w jednym zdaniu z zakazem satanizmu, sekt i propagowania nienawiści.
Tak jak nie można na drzwiach przybić tabliczki znanej miłośnikom Papcia Chmiela: psy i dzieci wprowadzać na smyczy.
Mieszać nie wolno.

Ad personam
Nie da się ukryć, że te obecne zapisy można postrzegać jako kij na konkretne osoby.
Co do RRKi, to się panowie wprost wysypali. Ze Stopczykiem fakty mówią za siebie. Mam wrażenie, że następna w kolejce miała być Bianka, a kto wie czy nie Poldek.
I to wygląda bardzo niefajnie.

Osobną kwestią jest fakt, że jak długo decyzje o karach administracyjnych są podejmowane odgórnie, przez niewybieralne władze, i w trybie administracyjnym, bez prawa do niezależnego procesu i obrony — tak długo lud będzie szemrał o spiskach władzy i zamachach na wolność.
Taki lajf.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Odysie

Na początek kilka banalnych stwierdzeń: wolność najlepiej określa się i odczuwa wtedy, gdy się ją utraciło lub gdy została ograniczona w sposób widoczny.

Drugie stwierdzenie, to: wolnoć Tomku w swoim domku. Aczkolwiek w tym przypadku propagator tej idei powinien pamiętać o tym, by nie czynić drugiemu, co jemu niemiłe.

Po trzecie komentarz Pana Tarantuli o osiołku pod moim tekstem http://tekstowisko.com/germania/58889.html?#comment-616301.

Po czwarte – tym razem do Pańskich zastrzeżeń: sekta przestaje być sektą, a staje się uznaną religią w chwili przekroczenia określonej liczby wyznawców. Sekcie Moona brakuje jeszcze ze sto milionów (a moźe mniej) i będzie uznana za całkiem legalne wyznanie. Podobnie jak Kościół Scjentystyczny. To po prostu kwestia wielkości.

I jeszcze raz powtórzenie oświadczenia Forda z lat 20-tych XX w.: każdy Amerykanin może sobie kupić forda w dowolnym kolorze. Pod warunkiem, że będzie to kolor czarny.

Wynika z tego po pierwsze, że pozostają nam tylko dwa rodzaje wolności: wolność na “nie” i wolność na “tak”. Wszelkie bałakanie o obywatelskiej roli (a co nie jest obywatelskie, gdy czynią to i działqają obywatele?), albo niezależności od mainstreamu. Niedługo (a może już) pewne tendencje w necie też będa już określane jako mainstreamowe. Dla netu, a nie mediów drukowanych, bo telewizja czy radio netowe już istnieje. I co wtedy?

Pozdrawiam Pana serdecznie

abwarten und Tee trinken


Odysie,

zacznę o tym satanizmie.Dla mnie satanizm jak i nihilizm to skłądnik kultury.
I jak każde zjawisko kultury należy je opsiywać.
Z kolei w wypadku złej woli każdy opis można uznać za propoagandę.

Wiesz, czy jak wkleję znak swatsyki przekreślony z podpisem Nazi raus?
To też mnie zbanują jak Mada za propoagowanie nazizmu?
Bo de facto symbol promuję...

Zawsze się kłóciłem, że polityczna poprawność ma sens, ale niekoniecznie w sym absurdalnym wydaniu, co zaczyna się na TXT.

Ja akurat black metalu nie słucham od lat, ale na TXT jest tekst Docenta sprzed miesięcy o historii blacku, a nuż w jednej z piosenek są satanistyczne treści czy jeden zespól takie przechowywał.
I wg nowego regulaminu Docent tej historii black metalu dokończyć nie może…

Co do ostatniego punktu, no i to jest właśnie najgorsze.
Nie sam regulamin, ale uwagi i wyjaśnienia, które wzbudzają podejrzenia, że Regulamin jest skierowany przeciw konkretnym osobom.

No cóż, ogólnie niefajnie…


Panie Lorenzo

Pan tak waży słowa, że trudno pogadać.
Ale — goś w dom, herbata na stół.
Jakbym coś Panu dopisał w rozmowie niechcący — proszę prostować.

W jednym zgodzić się nie mogę. Sekty od wielkich religii dzieli dużo. Bynajmniej nie tylko liczebność. Temat jest duży, a ja, muszę przyznać, specem od sekt nie jestem. Ale wystarczająco speców słyszałem i czytałem, żeby zapamiętać, że różnice są bardzo istotne.
A już zwłaszcza katolicyzm, który nie tylko ma uporządkowaną racjonalnie teologię, ale prawo kanoniczne i struktury pozwalające jakoś panować nad rozbuchanymi kaznodziejami, którzy sięgną po sekciarskie techniki.
Ot — świeży przykład, z diecezji warszawskiej: ruch rodzin nazaretańskich właśnie jest z takich powodów w trakcie poważnego remontu.
Może – kiedyś – jak się wygrzebię z roboty, a TXT jeszcze będzie, przygotuję o różnicach artykuł. Pogadamy.

Co do przypowieści o osiołku, to ona wielce udana jest. Rzecz w tym, że nie jestem pewien, czy przedstawia punkt widzenia osiołka, czy też jego właściciela.

Co do mejnsitrimu. Zawsze jakiś jest. Ale ja, Panie Lorenzo, nigdy nie rozumiałem niezależności a tym bardziej obywatelskości, jako nie-bycie-w-mejnstrimie. Nie aspiruję do wiecznego epatowania wzorem prawicowych dziennikarzy swoim wykluczeniem z salonu. I tego w tym tekście nie ma.
Prędzej to znaleźć można w administracyjnej deklaracji “o nas”.

Ja obywatelskość intuicyjnie kojarzę z pierwszymi dwoma słowami, od których pochodzi słynny skrót NSZZ. Czy to utopia, czy nie — to osobna rzecz.
Ale przykro troszkę skonstatować, że sztandary, którymi dumnie powiewamy — to tylko taka reklama.

Dlatego cieszy mnie, że dwie godziny po moim nocnym apelu, by je zdjąć i słów nie nadużywać nadaremno, Sergiusz ogłosił to ex caethedra.


Grzesiu

Broniąc wolności do propagowania satanizmu, użyłeś praktycznie tych samych przykładów, których ja użyłem wskazując, że do takich absurdów nikt się nie posuwa. Nawet w krajach, gdzie negacjonistów się wsadza do pierdla.

Co do reszty.
Odczuwam pewnego rodzaju schadenfreude, że udaje nam się zgodzić w smutnych wrażeniach.

Pozdrawiam smutnawo


Zacznijmy, Szanowny Panie Odysie,

od słów. Moim zdaniem ważyć je trzeba, a to z kilku co najmniej powodów. Dwa najważniejsze, to by po pierwsze nie uczynić komuś krzywdy, po drugie zaś, by na miarę swych możliwości móc uzasadnić swoje stanowisko w sposób jak najbardziej zrozumiały dla drugiego. A że niekiedy to nie wychodzi – cóż, łatwo nie jest. I czasami język zbyt mało giętki, by myśli wypowiedzieć.

W kwestii struktur rozbudowanych oraz szeroko opracowanych zasad wiary to rzecz w tym głównie, że rację ma przeważnie większość. Niekiedy niestety.

Przy całym szacunku dla Pana i Pańskiej wiary proszę spojrzeć na tę kwestię z punktu widzenia ilościowego oraz organizacyjnego. Gdy wspomniany Kościół Scjentystyczny albo sekta Moona będą liczyły po kilkadziesiąt (albo więcej) milionów zwolenników oraz będą posiadać odpowiednie środki to proszę być pewnym, że pewnego pięknego poranka przestaną być uważane pzez opinię publiczną za sekty, a staną się jednymi z religii. A ich zwolennicy staną się wiernymi.

I teoretycy będą sobie mogli mówić co chcą, a rzeczywistości nie zmienią. Szczególnie, gdy liczba owych wiernych przekroczy setki milionów. Proszę mi wybaczyć, ale wtedy zaczną (o ile już nie zaczęły) działać prawa wolnego rynku w tej kwestii, oraz konkurencji ze wszystkimi konsekwencjami z tych faktów wynikającymi.

Życzę Panu jak najlepiej (sobie zresztą też), ale niekiedy taka walka konkurencyjna lubi się przerodzić w wojny religijne. Ale to rzeczywiście temat na inną debatę.

Co do tego osiołka (nie wiem czemu, ale po raz kolejny napisałem “osilka” i musiałem poprawiać), też mam uczucia ambiwalentne. Biorąc jednakże pod uwagę poziom komentatora z pokorą przyjmuję ten głos, nawet jako drobną uszczypliwość pod moim również adresem.

Gdy idzie o główne nurty, to znów rzecz zależy od liczby uczestników, mód różnych czy niezgody na istniejący stan rzeczy (choć to ostatnie może się nieco kłócić z określeniem główny. Ale skoro można powiedzieć, że istnieje główny nurt opozycji...)

Rzeczywiście sformułowanie niezależny i samorządny w odniesieniu do jakiegoś tworu jest całkiem niezłe. Problem leży w konsekwencjach, albo w tym, co z tego po jakimś czasie wyrośnie. Biorąc pod uwagę np. wrodzoną kłótliwość uczestników albo jawne czy ukryte cele gremiów kierowniczych.

I na koniec tego odcinka: jest w Austrii takie powiedzenie ohne Marie kein Musik, co w wolnym tłumaczeniu oznacza kto ma kasę ten rządzi . To porzekadło ma cuś niecuś wspólnego z określonymi tezami nauk ekonomicznych (czy też filozofii gospodarczej) mówiących o własności środków produkcji i takich tam bajd.

Pozostaję z szacunkiem w nadziei na dalszą, równie produktywną, wymianę myśli z Panem

abwarten und Tee trinken


Panie Lorenzo!

Sprawił mi Pan ogromną przyjemność, za co serdecznie dziękuję!

I zyczę miłego dnia, na przekór podłej aurze na zewnątrz.

tarantula


Szanowny Panie Tarantulo

Sprawianie komuś przyjemności jest o wiele sympatyczniejsze od sprawiania przykrości, o czym wielu często zapomina. A i samopoczucie jest lepsze w takim przypadku. Chyba, że ktoś woli sprawiac przykrość innym z różnych powodow. Widać taka jego karma. Albo charakter.

A pogoda rzeczywiście podła. I jeszcze kilka dni będzie. Więc trzeba sobie poprawiać samopoczucie. Tym bardziej, że to przecież tak niewiele kosztuje:-)

Pozdrawiam równie serdecznie

abwarten und Tee trinken


Odysie,

budynek użyteczności publicznej jest takim tylko wtedy, gdy go użytkuje publiczność. Gdy budynek jest pusty jest tylko pustą budą!

Dla mnie Tekstowisko to plac publiczny. Albo jest pełen ludzi, którzy spotkali się na nim z różnych powodów, albo jest pustą pustynią. Może jeszcze być placem ćwiczeń...


Joteszu

chamopole

Dla mnie Tekstowisko to plac publiczny.

Otóż właśnie się mylisz.
Zresztą, muliliśmy się chyba wszyscy (tzn. daliśmy się zwieść złudzeniom).

Tekstowisko nie jest placem, należącym i zarządzanym przez lokalną społeczność. (Wbrew swoim sztandarowym hasłom).

Jest prędzej właśnie budynkiem użyteczności publicznej, przestrzenią quasi-publiczną, jak np. supermarket.
Wygląda do przestrzeni publicznej podobnie. Ma place, uliczki, witryny, nawet latarnie i ławki.
Pod pewnymi względami jest fajniejsze: jest czyściej, nie ma pijaków ani żebraków. Są liczne bajery: zadaszenie, ogrzewanie — a administracja obiektu obiecuje dalcze, migające i błyszczące rozwiązania. Szklane windy wprost do naszego lokalu itp.
Jest jednak zasadnicza różnica między przestrzenią publiczną, a naszym quasi-publicznym miejscem:
właściciel.

To miejsce ma konkretnego właściciela, nie należy do wspólnoty użytkowników, nie jest nasze.

Tu nie ma policji, scigającej na mocy prawa.
Tu jest ochrona, wykonująca polecenia właściciela.

Jeśli właścicielowi przyjdzie chęć, może wyprosić kogokolwiek z dowolnych przyczyn.
Może też zabronić dowolnych rzeczy w regulaminie.
A ty, klient, lub najemca sklepiku zgadzasz się widzimisię właściciela respektować — dobrowolnie.
W końcu — nie musisz tu być.
Możesz wynieść się na zewnątrz. Jeśli na zewnątrz coś jest, prócz innych prywatnych miejsc.

Dlatego w realu właśnie w centrach handlowych, tak podobnych do dawnych centrów miast, nie ma żebraków, ani teatrzyków ulicznych i kataryniarzy (chyba, że tacy podpiszą z zarządem centrum kontrakt); nie ma tam także nigdy demonstracji politycznych, a agitacja (najczęściej w celach charytatywnych lub komercyjnych) nigdy nie dotyczy sfery religii ani idei. Bo to, choć należy do wolności gwarantowanych konstytucyjnie, jest w prywatnych miejscach zabronione.

To trochę smutne, ale niestety prywtyzujemy sobie przestrzń publiczną. Z entuzjazmem przenosimy się do centrów handlowych, gdzie czystość i bezpieczeństwo zapewniają nasze pieniądze zbierane w prowizji od zakupów — porzucając coraz bardziej zaniedbane przestrzenie publiczne, utrzymywane gorzej i pewnie drożej z naszych podatków.
Godzimy się bezwiednie na ograniczenie wolności, w zamian za pakiet usłg dostarczany w abonamencie, wraz z regulaminem, którego nie czytamy.

Dotyczy to i Tekstowiska, które mogło, moim zdaniem, stać się portalem prawdziwie obywatelskim.
Zdaje się, że za późno na konfederację. Bar wzięty.


Panie Lorenzo

Spróbuję po południu odpowiedzieć.
Jak to dobrze, że tekst mój jest tak słaby i zupełnie nieciekawy, że nie umieszczono go na SG w żadnym zakatku. Dzięki temu z mniej licznymi komentatorami będzie czas na głębszą debatę.

Ukłony


Odysie,

na chwilkę stanę w obronie administracji:)

“Jak to dobrze, że tekst mój jest tak słaby i zupełnie nieciekawy, że nie umieszczono go na SG w żadnym zakatku. Dzięki temu z mniej licznymi komentatorami będzie czas na głębszą debatę.”

Nie wiem czy zauważyłeś, ale żaden z tekstów dotyczących TXT nie był na SG.
Moj, który ma już 90 komentarzy też nie.

Akurat myślę, że to chyba nie problem, szczególnie, że na TXT strasznie łatwo dotrzeć do wszystkich tekstów, szczególnie jak są komentowane.

pzdr


Odysie, chyba dramatyzujesz w swoim komentarzu,

nie wiem, jak ty, ale ja nie czułem nigdy żadnych ograniczeń na TXT.

Znaczy zawsze pisałem co chcę i jak chcę i na dodatek było to promowane.

Oczywiście zauważałem,że niekiedy na te ograniczenia czasem natykali się inni.
Czasem słusznie, czasem nie.

Ale de facto nie czuję się jakby w zamian za wygodne miejsce i fajne odbierano mi wolność.
Bo wolność jako anarchia to była na S24 i stamtąd se poszedłem:)

A o satanizmie/demonizmie i tak napiszę.


Grzesiu

tecumseh

Nie wiem czy zauważyłeś, ale żaden z tekstów dotyczących TXT nie był na SG. Moj, który ma już 90 komentarzy też nie.

Nie wiem czy zauważyłeś, ale teksty dotyczące TXT były na SG.
Był długo tekst pana Lorenzo, do którego zresztą linkuję na początku.
Dziś jeszcze zresztą sam szczyt jedynki okupował od 2:30 do
18:10 inny artykuł — zanurzony po uszy w najgoretszą obecnie debatę tego portalu.

Zrozumiałbym w pełni polityke redakcyjną, że kłótnie nas o nas mają odbywać się na zapleczu, by nie gorszyć niepotrzebnie czytelników spoza naszego, niesłusznie konfederacją zwanego, grona.
Ale jeśli Redakcja niektóre (niech będzie, że prawie wszystkie) teksty chowa, a inne wiesza na szczycie jedynki, to nie jest fair. Nie sądzisz?

Chyba, że to był kolejny test na swoiście pojmowaną demokrację. Może Redakcja oczekiwała, że tekst zdejmą inni blogerzy, klikając grupowo w link policyjny.


Odysie, masz rację:)

miałem dodać uwagępisząc komentarz: “z wyjątkiem tekstu Sergiusza”, ale jakoś mi ukneło, a nie wracałem do swojego komenta tu i myślałem, że owa uwaga jest:)

A o tekście Lorenzo jakoś zwyczajnie zapomniałem.
Hm, czyli obrona administracji mi nie wyszła:)
Sorki, wycofuję się.

A owszem sądzę, acz nie chce mi się wnikać w to, za dużo już tego.

Dla mnie poza tym nigdy nie było i nie jest ważne, czy moje teksty są na stronie główne na TXT, nieraz nawet miałem poczucie, że nie zasługują, jak się je porówna z innymi, choćby twoimi:)

pzdr


-->Odys

Panie Odysie. Mówię to Panu tylko z sympatii. Galopuje Pan, naprawdę :-)


Panie Referencie

Racja. Rozpędziłem się.
Ale bardzo proszę wskazać, gdzie błądzę?

Wysnułem pewne wnioski z rzeczywistości — i wnoski owe, zawarte na początku tekstu, same rzeczywistością się stały. Dwie godziny później.
Zaanonsowano to światu w stosownym tekscie, mój dyskretnie pozostawiając poza mechanizmami promocyjnymi TXT.

Dałem pewne propozycje — nie zostały skomentowane ni słowem.

Postawiłem jasno i wprost pewne podejrzenia, które nie mnie pierwszemu się nasuwają. Ni słowa odpowiedzi.

Proszę mi wskazać, gdzie komu uchybiłem* ?

Panie Referencie, nie podoba mi się to, co się tu dzieje. Próbuję, jak mogę odpowiedzialnie, dzielić się swymi niepokojami. Czynię to z resztek obywatelskiej troski o społeczność tego portalu i specyficzną jakość, jaką stworzyła.

*[edit: tu był haniebny błąd ortograficzny, poprawiłem dzięki Referentowi by nie kłuł w oczy]


-->Odys

Myślę, że nikogo Pan nie obraził, czy nawet nie uchybił :-) Jeśli ma Pan jakiś plan, to proszę go zaproponować.

Niech Pan działa, jeśli mogę tak powiedzieć. Choć zagrzewam do boju jedynie obywatelsko… Do zobaczenia,


Panie Referencie

Moje propozycje dotyczące regulaminu (od którego się zaczęło) wiszą w tekście.

Moje propozycje w kwestii ludowładztwa zostały jednoznacznie ucięte w zarodku, ślad tego jest w zalinkowanej w tekście korespondencji, wklejonej u Radeckiego.

Na razie dalej nic nie proponuję.
Chwilę poczekam i popatrzę, jaka piękna katastrofa.

Do zobaczenia


-->Odys

Po “katastrofie” Zorba nie był szczególnie zmartwiony. Zabrał się za nowe :-)))) To w kwestii tzw. “pięknych katastrof” :)

Pozdrawiam,
referent


Ja se czytam

Panie Odysie.
Też.

Ciekawe co pan napiszesz, jak jutro Poldek albo Bianka coś wkleją?


No comments

(to a propos Referenta, nie Igły)


Panie Igło

A co ja dotąd mówiłem na teksty Bianki?
Coś w ogóle?
Mne to ne vadi, pane Havranek.

Z Poldkiem z rzadka sobie pogadam, zazwyczaj w kontrze — ale lubię człowieka. Zwyczajnie.

Pan nie lubisz, Pana dobre prawo.
Ja też nie każdego lubię.

Ale jak Pan chcesz z domu wyrzucić, to wymyślasz Pan prawo, że ludzie tego konkretnie wzrostu i koloru włosów do Pana wstępu nie mają?


Ja niczeho

nie wymyślam.
Wszystko już było.
A Bianka i Poldek bedą.

Mam wrażenie, natomiast, że sobie niektórzy własne piosenki zaczęli śpiewać.
Nawet jak im redakcja nuty nie podpowiedziała.
A potem, ku własnemu zdziwieniu, się dowiedziała.

Że se sami dośpiewali.


Panie Igło, nie mówił bym tak pewnie, kto będzie, kto nie,

można się przeliczyć.
Wystarczy spojrzeć na moją list ę ile osób straciliśmy, a właściwie kto nowy doszedł ostatnio?
Czy powrócił czy jest aktywny?

Lipa i doły…


Jednak

Zwracam uprzejmą uwagę, że — gdy zaczęły krażyć w powietrzu brzydkie podejrzenia — ja w tym tu tekście je sformułowałem w trybie przypuszczającym poniekąd, nie przypisującym złej woli.

Wypadało zaprzeczyć.

A nikt nie zaprzeczył.

Za to tekst pozostawiono w miejscowym Hadesie.


Uprzejmie dziękuję

Za wypuszczenie niniejszej notki na wolność.
Notka przeprasza za swoje zachowanie niejako na wyrost i obiecuje poprawę, jeśli się jej wskaże co przeskrobała, że ją na niemal 24 zwinięto pod pokład.

Dobrej nocy
Szanownej Redakcji i uczestnikom


Grześ & Odys

No właśnie-lubię nie lubię?
Ale są.

Mam nadzieję.
Teraz wszyscy się na mnie obrażają.
To ciekawe?
Pewnie im regulaminem na blogi wjechałem?
Ciekawe kiedy?


Panie Igło, czy ja cuś takiego sugeruję?

Zmęczony tymi gadkami jestem jednak już.

Pzdr


-->Odys

odys

(to a propos Referenta, nie Igły)

Jeśli Pan czytał Kazantzakisa albo przynajmniej oglądał film z A. Quinnem w roli Zorby, to powinien Pan wiedzieć o czym pisałem. A jeśli nie, to może i nie.

referent


Referencie

Sądzę, że rozumiem, co Pan napisał.
Po prostu nie uprzedzam (dalej) faktów.

Nota bene, dziwi mnie (delikatnie) Pańskie postrzeganie obecnej burzy w kategoriach towarzyskich. Cóż — może tak właśnie trzeba.

Mnie się zdawało, że idzie o takie drobiazgi, jak wolność, samorządność, niezależność itd.
A to echo grało.
Chodzi o to, kto kogo?


-->Odys

Panie Odysie, przykro mi, ale tak myślę. Pan zadbał, żeby na Pana blogu mógł wisieć krzyż, co doskonale rozumiem i jestem gotów do pomocy i dyskusji, jeśli Pan będzie kiedyś tego ode mnie potrzebował, ale poza tym, to są niskie pobudki. “Bijo mnie niemce”. Jak zresztą widać wszystko rozgrywa się przy uciesze tradycyjnie uaktywniających się w takich momentach RRK i Azraela (obrońców ładów tekstowiskowych i wolności słowa). Stąd ja nie biorę tego poważnie, nie potrafię tych ludzi brać serio.

Tego dotyczyły moje uwagi, kiedy pytałem, czy aby reaguje Pan proporcjonalnie, bo mówiąc to samo co inni, chodziło Panu jednak nie o to samo. To znaczy, Pana motywy i cele są – m.zd. – rozbieżne z awanturką halberowców. Ale co ja tam wiem, prawda… :-)


Panie Referencie

Jest Pan niesprawiedliwy.


-->Agawa

Chciałem to co za chwilę napiszę napisać już wczoraj, ale uznałem, że to nie moja sprawa, a Pani przecież zachowuje się – generalnie :-) – wzorowo i bez zarzutu! Uściślając, inaczej niż ja :-) Otóż, Pani RRK jest balastem. Będzie on Pani ciążył coraz bardziej.

A poza tym, tak uważam (że niskie pobudki), a dowodów jest legion. Chciałbym już poczytać na inny temat, ale akurat nic na inny temat nie ma :-)

Pozdrawiam!


Panie Referencie

Boję się wpaść do Referatu:)))
A może napisał Pan coś nowego?


-->Agawa

Proszę zaglądać (mam całą teczkę nowości:). Niech się Pani nie martwi, i tak będę ciął Pani komentarze :-) Nic nie przepuszczę. Jak gacie non-iron.


Panie Referencie

Tak czulam. Nie bedzie latwo. Ale na pewno z dreszczykiem:)
Istnieja jeszcze gacie non-iron?


-->Agawa

Ciągle w nich chodzę :-)


Panie Referencie

To po prostu przerasta moje wyobrażenia:)
Czy wypada takie tematy poruszać w poważnym wątku?
Odys to wytnie niewątpliwie.


-->Agawa

To była szczegółowa odpowiedź na pytanie: czy one istnieją? Mogłem odpowiedzieć, tak, majtki non-iron istnieją, i też byłoby dobrze. Ale zdecydowałem się uprzedzić Pani kolejne pytanie :-))) Pytanie ewentualne, prawda, ale po mojemu logicznie konieczne, że tak powiem… Przypominam, że to Pani pociągnęła wątek desusowy, więc mam nadzieję, że Odys zetnie też Panią (pardą) :)

A że wątek poważny… Hm… Moim zdaniem każdy wątek jest dobry, żeby porozmawiać o gaciach non-iron.

Pozdrawiam :-),
referent


Panie Referencie

Ja wiem, że znaczna część obecnego sztormu, w którym pogrążyło się TXT, to zwykła obrona kilku blogerów. Blogerów, przez adminów potraktowanych jak balast.

Jak Pan zauważył, nie zaangażowałem się ni razu w akcje personalne. Akurat do postaci dotkniętych restrykcjami, bądź na restrykcje przez nowy regulamin skazane — jest mi daleko. Z różnych przyczyn, acz głównie ze względów estetycznych.

Z panią Renatą jestem w stuprocentowym konflikcie, odkąd mnie oszczerczo oskarżyła, m. in. nazywając kłamcą. Więc towarzysko jest mi jak najbardziej obca.

Nie dziwię się jednak odruchom samoobronnym i solidarnościowym. Nikt nie lubi być wyrzucany. Wielu też jest tu głównie po to, by czytać i rozmawiać ze znajomymi z netu. I nic dziwnego, że ich bronią. Akurat nie są to moi znajomi, ale to rozumiem.

Tylko wie Pan, mnie idzie o pryncypia. Nie o kolegów.
Sprawa pierwszej wagi została korzystnie wg mnie zmieniona.

Przeraża mnie jednak, że administracja działać może według schematu towarzyskiego. Siada sobie przy stoliku i naradza się: ten, ten i ten nam nie pasują, trzeba ich jakoś, hmm, zniechęcić.
I ciach — powstaje nowy, dziwny regulamin.
Z wpisanym kijem na tych, ktorzy nie są kolegami administracji.

Bo z Pańskiej wizji, z całym szacunkiem, nie wynika żaden konflikt społeczności z jakąś zachłanną grupą halberowców. Mimo całej asymetrii z jaką Pan to opisuje — w Pana wizji widać halberowców A kontra halberowcom B.

Nie podoba mi się także wszechwładny, właścicielski zarząd, który nie zamierza uzasadniać żadnych swoich decyzji przedmiotom swoich działań. Zwłaszcza, że z początku obiecywano mi coś zupełnie innego, a teraz czuję się obudzony z ręką w czymś może ciepłym ale niezbyt przyjemnym.

Pan mówi, że ja, upominając się o zasady, stawiam się niechcący po złej stronie. A ja, bardzo przepraszam, nie widzę w tak przedstawionym konflikcie dobrej strony.

Mimo, że niezmiernie lubię czytać teksty Pana, Jareckiego, a i Igły też.
A jednocześnie unikam RRK, Docenta, a także Mad Doga, że o innych nie wspomnę.

Dla mnie — dobrą stroną są czyste reguły gry, najlepiej zabezpieczone transparentnymi mechanizmami demokratycznymi, służące zabezpieczeniu niezależności publicystów. Z uwzględnieniem jakiejś ochrony przed niebezpiecznymi treściami i technikami.

Rozumie Pan?

Ja się nie cieszę, ani ciut ciut, że halberowcy zostali wycięci przez kolegów pani Kruk i jej mocodawców, a że to towarzystwo jest z kolei wycinane teraz przez komando Farfała. Które za moment zostanie wymiecione takoż. Nie o to, nie o to.

Pan sugeruje, że teraz mam zmilczeć, a o zasadach pogadamy jak niepożądani zostaną zgrabnie usunięci?
Poważnie?


-->odys

Mam bardzo mało czasu, praktycznie jestem już spóźniony, więc bardzo krótko, a rozwinę później, jesli będzie chciał Pan ciągnąć temat. Przepraszam.

odys

Przeraża mnie jednak, że administracja działać może według schematu towarzyskiego. Siada sobie przy stoliku i naradza się: ten, ten i ten nam nie pasują, trzeba ich jakoś, hmm, zniechęcić.
I ciach — powstaje nowy, dziwny regulamin.
Z wpisanym kijem na tych, ktorzy nie są kolegami administracji.

Nic mi nie wiadomo o takim schemacie. Wątpię też, żeby to się układało w taką całość. Pan uważa, że regulamin został zmieniony z powodu przygotowywanej akcji usunięcia dwóch chłopców? Poważnie? Moim zdaniem dlatego, że za chwilę będą multiblogi i zmiana koncepcji funkcjonowania portalu. To wynika też z treści regulaminu, zmiany są absolutnie konieczne, żeby objąć nowe “zjawisko”. Jak sądzę. O zmowie nc nie wiem, ale – na marginesie – to poważny zarzut. Raczej trzeba mieć dowody (jakiekolwiek), żeby kogoś o to oskarżać, a nie oczekiwać, że pomówiony dowiedzie, że jest inaczej.

odys

Bo z Pańskiej wizji, z całym szacunkiem, nie wynika żaden konflikt społeczności z jakąś zachłanną grupą halberowców. Mimo całej asymetrii z jaką Pan to opisuje — w Pana wizji widać halberowców A kontra halberowcom B.

Bardzo Panu dziękuję, że zalicza mnie Pan do jakiejś grupy, jak się domyślam działającej wspólnie i w porozumieniu, aby osiągnąć jakiś cel. A nawet jeśli mnie Pan nie zalicza, to proszę mi powiedzieć, kto do tej grupy należy i czego chce. Mówię poważnie, nie wiem. Po mojemu, inicjatywa txt właśnie się mocno chwieje, co chyba nikomu myślącemu nie jest na rękę.

odys

Pan mówi, że ja, upominając się o zasady, stawiam się niechcący po złej stronie. A ja, bardzo przepraszam, nie widzę w tak przedstawionym konflikcie dobrej strony.

Nie twierdzę, że musi Pan stawać po drugiej stronie. Twierdzę tylko tyle, że deprecjonuje Pan to, o co zabiegał, bo uzasadnia Pan, bez urazy, uliczne burdy. W dodatku nie swoje.

odys

Dla mnie — dobrą stroną są czyste reguły gry, najlepiej zabezpieczone transparentnymi mechanizmami demokratycznymi, służące zabezpieczeniu niezależności publicystów. Z uwzględnieniem jakiejś ochrony przed niebezpiecznymi treściami i technikami.

Pełna zgoda.

odys

Pan sugeruje, że teraz mam zmilczeć, a o zasadach pogadamy jak niepożądani zostaną zgrabnie usunięci?
Poważnie?

Nie sugeruję, że ma Pan milczeć. Z czego w ogóle Pan to odczytał. Czy ja Panu czegoś bronię? Panie Odysie… Jest mi też wszystko jedno, czy chuligani zostaną usunięci. Pewnie nie zostaną i będzie po staremu, może z małą przerwą. Jakoś sobie radzę. Nie musi Pan też ze mną rozmawiać o zasadach, ani też w ogóle rozmawiać o zasadach. Wszystko jedno.


Odysie,

może zamiast snuć teorie spiskowe na temat regulaminu, o którym już ani słowa nie dodam, bo wszystko powiedziałem, wystarczy doczytać, to napisz w końcu o tej demokracji, czystej grze itd, jak je widzisz. Ale nie w formie “uwag na gorąco”, bo to nie teges w tym kontekście, żeby na kolanie temat omawiać. Bardzo jestem ciekaw, do jakich to wniosków dojdziesz, naprawdę.

Pozdrawiam.


Sergiuszu

Napisałem tekst.
W którym zawarłem kilka konstatacji, kilka spekulacji.
Są one dość istotne jak mi się zdaje dla tego portalu.

Nie odniosłeś się ni słowem do mnie.
Choćby po prostu, jednym zdaniem zaprzeczając.
Nie napisałeś mi, np. na priva, że tekst nie powinien się pokazać.
Że warto pogadać ciszej, żeby nie psuć wizerunku portalu np.
Był na to czas. Ja swoje wkleiłem przed drugą — Ty dwie godziny później.
Przed rankiem mogło być coś wyjaśnione.
Za to — mój tekst był przez dwa dni schowany.
Za to walnąłeś własny, bynajmniej nie uspokajający i powiesiłeś go na szczycie SG.

A teraz wpadasz do mnie i zadajesz mi temat wypracowania.

Wiesz, może i napiszę, nie wiem.
Ale jakoś tak mi się mniej chce, po tym, jak ogłosiłeś, że żadnej demokracji nie będzie. I tak.

Stanowisko administracji w ostatnich dniach odebrałem jednoznacznie: my tu k… rządzimy. Mogę Cię przekonać jakimkolwiek tekstem? Czy też Twoje pytanie jest czysto retoryczne?


Odysie,

za mało tego i zbyt chaotyczne, żebym miał się odnosić.

Zapowiedziałeś, że napiszesz coś więcej, po przemyśleniu, i na to czekam. Jeśli nadaremno, nie ma sprawy, ale też nie oczekuj, że będę dowodził iż nie jestem wielbłądem itd. Zapowiedziałem wszak, i dotrzymam, że piany bić nie będę. Mam w życiu ważniejsze sprawy.

Nie zrozumiałeś tego o demokracji. To był umieszczony w konkretnym kontekście skrót myślowy. Ty go bez powodu rozciagasz w/g swojego uznania. Tak właśnie powstają nieporozumienia.

Jeśli zadaję pytania retoryczne, to wyraźnie to widać. A stanowisko administracji odebrałeś błędnie. Nie szkodzi.

Tutaj nie zadaję Ci żadnych retorycznych pytań, tylko normalne, z oczekiwaniem przemyślanej odpowiedzi.

Pozdrawiam.


Referencie

Krótko tylko. Też teraz wychodzę.

Regulamin
Dlaczego na potrzeby multiblogów trzeba zakazać propagacji faszyzmu, ale nie komunizmu? Czemu satanizmu (ok, jestem za), ale nie pornogafii?
Zapis o zakazie propagandy politycznej na portalu politycznym jest niebezpieczny, zwłaszcza, że orzecznictwo leży całkowicie w rękach jednej – dwóch osób.
Nie przewidziano procedury odwoławczej, sam administrator zapowiedział zaś, że nie zamierza się tłumaczyć ze swych decyzji, o ile dobrze pamiętam.

Nikt nie wskazał dlaczego właśnie takie rozwiązania są konieczne właśnie w przewidywanym kształcie platformy TXT.

Za to wiemy nie od dziś, a od kilku dni mamy konkretne słowa na poparcie tego, że panom nie w smak jest działalność niektórych blogerów. A nowy regulamin dziwnym trafem akurat te, nie inne, rodzaje działalności penalizuje.

Grupy halberowców
Panie Referencie. To Pańska wizja, nie moja. Ja, przed pańskim komentarzem u Grzesia z dzisiejszego poranka, nawet nie śniłem o takim odbiorze spraw.
Podpytywany, potwierdził Pan, że całość postrzega jako bój kto kogo.
Ja, jak można wyżej sprawdzić, się od tego dystansuję.
Mnie chodzi o co innego — a solidarnościowe odruchy wobec znajomych dotkniętych restrykcjami odbieram tak, jak to opisałem, bynajmniej nie jako jakiś układ. Jeśli jednak ma Pan rację, to naprawdę, niewesoło. Do której grupy Pan się przypisuje — Pana rzecz. Ja — do żadnej.


Sergiuszu

Jeśli notka, która tu wisi, to za mało i zbyt chaotycznie — to sorry. Na więcej mnie nie stać. O mechanizmach demokratycznych postaram się napisać, skoro rzeczywiście jesteś otwarty na dialog.

Szkoda, że jeśli odbieram coś błędnie i głośno pytam, czy to prawda, nie dostaję nawet krótkiego nie.


Odysie,

tak się złożyło, że pisząc mój tekst, mimowolnie odpowiedziałem na Twoje zasadnicze sugestie co do szczegółowych uregulowań – po prostu dla nich jest miejsce w regulaminach lokalnych.

Czepiasz się też spraw nieistotnych, jak choćby tego, czemu faszyzm a nie nazizm lub komunizm. A co to zmienia? Doczytaj proszę moje uzasadnienie ramowości nowego regulaminu.

Poza tym napisałeś wyraźnie: To tak na szybko, bez pomyślunku.

No sorry, zastanów się trochę, zanim zaczniesz domagać się ustosunkowania do tekstu opatrzonego taką klauzulą, a dodatkowo zawierającego domysły z gatunku teorii spiskowych.

Chętnie porozmawiam rzeczowo, o konkretach, ale teorie o regulaminie wycelowanym w kogokolwiek zostawiam miłośnikom Archiwum X.

To co powiedziałem publicznie i prywatnie o RRK, w całości podtrzymuję. Zrobiłem to umyślnie i celowo, ale nie dlatego, żeby RRK miała być powodem napisania regulaminu, bez takiej megalomanii proszę, po prostu większość jej politycznego pisania, a do tego “metody” prowadzenia dyskusji stanowi podręcznikowy, kliniczny przykład politycznej propagandy i manipulacji. Guzik mnie obchodzi czy wypada mi takie rzeczy mówić. Taka jest moja opinia i mam czelność uważać ją za w pełni uzasadnioną. Odradzam jednocześnie każdemu przekonywanie mnie odnośnie tego co mi wypada, a co nie. Mnie takie opinie po prostu nie interesują, gdy uważam, że coś trzeba nazwać po imieniu bez względu na konsekwencje.

Pozdrawiam.


-->Odys

A ja właśnie wróciłem. Więc odpowiem.

odys

*Regulamin*
Dlaczego na potrzeby multiblogów trzeba zakazać propagacji faszyzmu, ale nie komunizmu? Czemu satanizmu (ok, jestem za), ale nie pornogafii?
Zapis o zakazie propagandy politycznej na portalu politycznym jest niebezpieczny, zwłaszcza, że orzecznictwo leży całkowicie w rękach jednej – dwóch osób.
Nie przewidziano procedury odwoławczej, sam administrator zapowiedział zaś, że nie zamierza się tłumaczyć ze swych decyzji, o ile dobrze pamiętam.

Z tymi pytaniami musi się Pan zwrócić do właściwych adresatów. Mnie regulamin odpowiada, nie zamierzam go naruszać. Przeczytałem, podpisałem, tego się na razie trzymam. Jeśli regulamin przestanie mi odpowiadać, zmienię miejsce. Panu nie odpowiada i nie chce Pan zmieniać miejsca, proszę negocjować. Nie mam innych pomysłów.

odys

Nikt nie wskazał dlaczego właśnie takie rozwiązania są konieczne właśnie w przewidywanym kształcie platformy TXT.

Z tymi pytaniami musi się Pan zwrócić do właściwych adresatów.

odys

Za to wiemy nie od dziś, a od kilku dni mamy konkretne słowa na poparcie tego, że panom nie w smak jest działalność niektórych blogerów. A nowy regulamin dziwnym trafem akurat te, nie inne, rodzaje działalności penalizuje.

Kim są ci “panowie”, którym nie w smak? Proszę konkretnie. Których blogerów działalność “panom” jest nie w smak? Proszę konkretnie. Jeśli wśród tych Panów jestem ja, a Pana sformułowanie ma charakter sprawozdawczy, to najkrócej mówiąc – kłamie Pan. Nie powiem nawet, że Pan żyje w błędzie, bo powtarza Pan po raz kolejny te insynuacje (w poprzednim komentarzu już raz zaprzeczałem).

odys

*Grupy halberowców*
Panie Referencie. To Pańska wizja, nie moja. Ja, przed pańskim komentarzem u Grzesia z dzisiejszego poranka, nawet nie śniłem o takim odbiorze spraw.
Podpytywany, potwierdził Pan, że całość postrzega jako bój kto kogo.
Ja, jak można wyżej sprawdzić, się od tego dystansuję.
Mnie chodzi o co innego — a solidarnościowe odruchy wobec znajomych dotkniętych restrykcjami odbieram tak, jak to opisałem, bynajmniej nie jako jakiś układ. Jeśli jednak ma Pan rację, to naprawdę, niewesoło. Do której grupy Pan się przypisuje — Pana rzecz. Ja — do żadnej.

Mój komentarz u Grzesia to kompilacja cytatów z “poszkodowanych” chłopców i samego Grzesia. Jeśli Pan nie śnił o takim odbiorze spraw, to znaczy, że nie czytał Pan jednoznacznych komunikatów pisanych od kilku dni na blogach (dokładnie tak było pisane). Mógł Pan nie czytać, nie czepiam się, ale jednocześnie wyjaśniam.

Po raz drugi informuję też Pana, że nie jestem w żadnej grupie i nie prowadzę żadnej zaplanowanej akcji; Pan mnie obraża. Halberowcami nazwałem kogo nazwałem i nie wynika z tego, że istnieje jakaś inna grupa. Usprawiedliwiam takie bigunowe widzenia świata ludzkimi skłonnościami, ale to Pana teza, a nie moja. Nie będę z tym polemizował. Nie przypisuję się więc do żadnej grupy. Popieram tych, którzy – m.zd. – mają akurat rację.

Można więc pisać i pisać, a i tak będzie na Berdyczów. Pan dowodzi założone tezy. Nie ma tu żadnej dyskusji i próby wyjaśnienia stanowisk albo wątpliwości. Powoli zaczynam rozumieć Sergiusza, dlaczego nie rwie się z wyjaśnieniami. To i tak by nic nie dało.

Ze swojej strony kończę. Nie będę więcej pisał o tym, co się tu dzieje. Powodzenia,

referent


Panie Referencie

Zapisy regulaminu

referent

Z tymi pytaniami musi się Pan zwrócić do właściwych adresatów.

Ja stawiam te pytania publicznie, licząc na odpowiedź właściwych adresatów.
Panu te pytania wpisałem nie po to, by uzyskać od Pana odpowiedź, ale by uzmysłowić Panu, iż istnieją poszlaki do tego co tu nazwano teoriami spiskowymi (Sergiusz) lub ciężkimi oskarżeniami na które trzeba dowodów (to Pan).

Kim są panowie

Kim są ci “panowie”, którym nie w smak? Proszę konkretnie.

Panowie Igła i Sergiusz, Panie Referencie.
Zdaje mi się to oczywiste samo przez się i silnie wynikające z całego kontekstu.
Język polski rzeczywiście pozwala tu na nadinterpretacje, które nie przyszły mi do głowy. Nie potrzebnie się Pan poczuwa, naprawdę.

Ja, szanowny Panie nigdy i nigdzie nie insynuowałem, że Pan należy do osób zarządzających TXT, czy wpływających na zarząd. Nie wiem czemu mi Pan to przypisuje. O ile wiem — tetrarchat zasugerował poniekąd Grześ, moim zdaniem — kulą w płot. Acz niewątpliwie, pozwolę sobie pociągnąć ten wątek, daje się dostrzec pewną towarzyską więź między Panem, Sergiuszem i Yassą. Co przecież nie ma nic do rzeczy. Ja też mam, jak każdy, swoje sympatie i antypatie.

Niepotrzebnie dopisuje Pan mi treści, których nie wyraziłem. Niepotrzbenie, bo wszak widać, że ja tu walę kawę na ławę.

Uprzejmie proszę: następnym razem, zanim (nawet warunkowo) zasugeruje Pan, iż kłamię, aby się Pan upewnił czy się nie myli. Jestem wrażliwy na takie zarzuty.

Sprawa grup – halberowców

Po raz drugi informuję też Pana, że nie jestem w żadnej grupie i nie prowadzę żadnej zaplanowanej akcji; Pan mnie obraża.

Panie Referencie. Obaiwam się, że znów obraża Pana jedynie pańskie wyobrażenie o sensie moich słów. Do głowy mi nie przyszło, że Pan prowadzi jakąkolwiek zaplanowaną akcję. W jakiejkolwiek grupie. A już napewno, powtórzę to, nie przyszło mi do głowy, że razem z administracją.
A to dobre. :D

Stwierdziłem, że jeśli opisujemy świat TXT poprzez nieformalne grupy, oparte na wzajemnej sympatii i/lub zbliżonych poglądach, i jeśli w takim świecie rysuje się konflikt z grupą A po jednej stronie — to po drugiej pojawia się w naturalny sposób grupa przeciwna, nazwijmy ją nie-A. Pan podkreślił idoewo – towarzyskie podłoże tego konfliktu. Znaczy — strona przeciwna określa się również ideowo – towarzysko, czyż nie? Choćby przez odrzucenie idei i towarzystwa grupy A.
Pan zasugerował, że zgłaszając zastrzeżenia wobec działań administracji, przyłączam się do grupy A, co nie jest dobre. Stąd wnoszę, że według Pana należy być przede wszystkim przeciw grupie A. Odczytałem to jako zachętę do uczestnictwa w grupie przeciwnej. Ja zaś nie mam zamiaru angażować się w żadnej z grup. Bo mi chodzi nie o konflikt jednych z drugimi, a o regulamin jako ewentualne narzędzie.
Ot i tyle.

Owszem, teoretycznie można wyobrazić sobie konflikt grupa A kontra zatomizowana reszta świata. Ale jeśli grupa A opiera się na wątłej wspólnocie podobnych gustów i przekonań, to z łatwością można wyodrębnić inne grupy tego rodzaju. Praktycznie wszędzie.

Ja Panu nie przypisuję, że należy Pan do czegokolwiek.
Jeśli z tych akademickich spekulacji Pan to wyczytał, to ja cofam ten sęk.
Ale odnotowuję, że Pan uważa przypisanie kogoś do takiej czy innej grupy — za obraźliwe.
Czyli, niewątpliwie chciał Pan Grzesia i jego domniemaną grupę obrazić.

Popieram tych, którzy – m.zd. – mają akurat rację.

I bardzo dobrze.
Ja uważam — że nie mają, jeśli stosują regulamin jako narzędzie w konflikcie ideowym.

Nie ma sensu?

Można więc pisać i pisać, a i tak będzie na Berdyczów. Pan dowodzi założone tezy. Nie ma tu żadnej dyskusji i próby wyjaśnienia stanowisk albo wątpliwości. Powoli zaczynam rozumieć Sergiusza, dlaczego nie rwie się z wyjaśnieniami. To i tak by nic nie dało.

O nie, panie Referencie. To jest nie fair. I to bardzo.
Przypisał mi Pan szereg sensów, których nie wypowiadałem. Na tychże, imputowanych mi przesłankach, buduje Pan fałszywy obraz, z którego wysnuwa Pan wniosek, że rozmowa nie ma sensu.

Hipotezy, jakieś-tam, na szybko stawiałem na podstawie przesłanek, które podałem ze znakiem zapytania i oczekiwaniem wyjaśnienia.
Wyjaśnienia nie ma. Bardzo być może, że i tak nic by nie dało. Ale nie ma.

Pozdrawiam, mimo wszystko


Sergiuszu

sergiusz

Czepiasz się też spraw nieistotnych, jak choćby tego, czemu faszyzm a nie nazizm lub komunizm. A co to zmienia? Doczytaj proszę moje uzasadnienie ramowości nowego regulaminu.

Zmienia.
Gdyby kreślić ramy, trza by zapisać że zakazana jest ideologia totalitarna. Niech doszczegóławiają, czy nazizm i komunizm, czy także faszyzm, frankizm, maoizm, trockizm i Bóg wie co.
Ale jeśli zakazujesz właśnie faszyzmu, a nie wszelkiej maści zbrodniczych idei lewicowych, to nie jest to zapis ogólny, ramowy – a szczegółowy.
Jeśli zakazujesz wyraźnie tylko niektórych treści niebezpiecznych, to piszesz regulamin nie ogólny, a wymierzony konkretnie w te treści, których zakazałeś.

Chętnie porozmawiam rzeczowo, o konkretach, ale teorie o regulaminie wycelowanym w kogokolwiek zostawiam miłośnikom Archiwum X.

Sergiuszu — zachęcam więc, byś pominął wątek który masz za kosmiczny, a odniósł się do bardzo konkretnych przesłanek, które stały się przesłankami do postawienia takiej hipotezy.
Jeśli nie chcesz wyodrębniać ich z tekstu oraz komentarzy poniżej (przez kilka dni, kiedy się nie odzywałeś, wszak moje myśli dojrzewały) — ja Ci je wypunktuję.
Życzysz sobie w komentarzu, czy w osobnej notce?

To co powiedziałem publicznie i prywatnie o RRK, w całości podtrzymuję.

Zwracam uwagę na wszelki smerf, że to co padło prywatnie, pozwoliłeś upublicznić.
I ja się prawie zgadzam. To bardzo sensowne wyjaśnienie. Niewątpliwie RRK uprawia politpropagandę najczystszej próby. Nieraz zresztą jej to wprost wskazywałem.
Pierwsza rzecz w tym, że jeśli wpisujesz do regulaminu taki zapis, to on musi trafić w RRK, więc de facto jest w nią wymierzony.
Druga rzecz, znacznie ważniejsza, powtórzę — że taki zapis, w rękach administracji, bez procedur apelacyjnych i bez konieczności uzasadniania decyzji karnych, może być kijem na każdego chyba komentatora politcznego.

Odradzam jednocześnie każdemu przekonywanie mnie odnośnie tego co mi wypada, a co nie. Mnie takie opinie po prostu nie interesują, gdy uważam, że coś trzeba nazwać po imieniu bez względu na konsekwencje.

Primo. Ja nie pisałem, o ile pamiętam, ni razu, że Ci nie wypada.
Secundo. Pod tym Twoim zdaniem podpisuję się w całej rozciągłości, mając je i za swoje.

Liczę, że dalsza rozmowa pozwoli wyjaśnić punkty sporne, lub przynajmniej spisać protokół rozbieżności.


Odysie,

proponuję osobno w punktach, najlepiej po uprzednim upewnieniu się, czy aby wyjaśnienia nie ma już w moim tekście o konfederacji której nie było. Chodzi mi o to, byśmy niechcący nie szli w powtórzenia, bo wtedy to już nikt poza nami nie zechce tego przeczytać.

Tak czy owak mnie najbardziej interesuje Twoja utopia konfederacka, zwłaszcza, że każdą taką utopię da się skonfrontować z zebranymi już doświadczeniami. Dopiero taka konfrontacja mogłaby dać ciekawe wnioski, moim zdaniem, ale może jeszcze do tego dojdziemy.

Pozdrawiam.


Odysie,

“ O ile wiem — tetrarchat zasugerował poniekąd Grześ, moim zdaniem — kulą w płot.”

O ile wiem, a znam trochę Grzesia lepiej niż ty i jego teksty, Grześ nic takiego nie zasugerował, chyba że ktoś czytać nie umie lub czyta ze złą wolą.

MNie bardziej interesuje ten fragment z ciebie:

“Mimo, że niezmiernie lubię czytać teksty Pana, Jareckiego, a i Igły też.
A jednocześnie unikam RRK, Docenta, a także Mad Doga, że o innych nie wspomnę.”

KIm są owi “inni”.
Jak nie halberowcy, to “święte krowy”, to teraz “inni”.
Jakiś dziwny trynd się porobił tu.
Coś jak dawne gadanie o patrycjacie na TXT, ale tamto było sympatyczniejsze mimo wszystko.


Grzesiu

Króciusieńko, bo goście w progu:
nie wiem, co sobie przeczytałeś, ale napisałem tylko tyle — że jednych lubię czytać, a innych nie, z różnych przyczyn. Inni oznacza: inni. Czyli różni blogerzy, których nie czytam, a których wymieniać nie ma sensu.

Grzesiu, jeszcze raz: rozumiem, że tworzą się jakieś wirtualne sympatie czy jak tam to nazwać. To dość naturalne.

Ale ja tu nie uczestniczę w żadnych wojnach jednych przeciw drugim; nie zajmuję się też definiowaniem, kto z kim trzyma.

Chodzi mi o co innego, a o co — mam nadzieję, że napisałem wyraźnie.


Odysie,

no widzisz to tak jak ja.
też jestem tu dla siebie, sobą i sobiem piszę.
Nie mam żalu do nikogo, sama sobie krzywdę zrobię
:)

I nie ma mnie w żadnej grupie, co ciekawe nie ma żadnej grupy halberowców czy co tam jeszcze paranoiczny umysł R.B. sobie wymyśli.

I dlatego zaprotestowałem przeciwko twojej wypowiedzi, że ja coś tam sugeruję, bo że tak referent twierdzi, to jeszcze nie znaczy, że to prawda.

Ba, powiedziałbym, że właśnie dlatego, że on coś twierdzi o mnie, to musi to od prawdy odbiegać jak najdalej:)


Sorry Grzesiu

Rzeczywiście dałem się wpuścić w ten sam myślowy kanał, co Referent.

Napisałeś:

Czy czwórka Igła, Sergiusz, Referent i Yassa (bo wygląda że panom bardzo dobrze ze sobą i tylko ze sobą) nadrobi ten brak [brak całej listy blogerów – przyp. odys]?

Ja odczytałem to zdanie, że ta czwórka — to jakiś rzekomy nowy tim liderów, czy jak to określić. No, że niby karty rozdają.

A to dość proste pytanie: czy czterech blogerów dość dobrze się rozumiejących jest w stanie wytworzyć jakość porównywalną z jakością debaty między wieloma zróżnicowanymi osobowościami.

Widać wszystkim po trosze puszczają nerwy i dopisujemy sobie wzajem niefajne treści.

PS. Żeby nie było wątpliwości, choć mam wrażenie, że to widać w moich wypowiedziach: wypowiedź Referenta o halberowcach (co sam przyznał – w zamierzeniu obraźliwa), nie jest w żaden sposób zgodna z moim zdaniem.

pzdr


No właśnie,

dzieki i tylko o to chodziło.
W moim tekście nie ma żadnych ukrytych treści, które widział i Referent i yassa.
Wszystko jest takie jak zostało napisane.

pzdr


Subskrybuj zawartość