Niech się święci pierwszy maja!

Idealistycznie można uznać, że ludziom na tym po prostu zależy.
Cynicznie można ocenić, że jakieś wpływowe lobby (tu: Kościół) bardzo skutecznie przeprowadza kampanię.
Niezależnie od przyjętej oceny, przyznać trzeba, że projekt przywrócenia dnia wolnego od pracy w święto Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) jest naprawdę rzadkim przypadkiem skutecznie przeprowadzanej inicjatywy obywatelskiej. W kraju, gdzie społeczna inicjatywa nie istnieje, już samo to powinno być doceniane przez naszych demokratów (nie chodzi mi o nieboszczkę UW, tylko o wycierających sobie demokracją gęby polityków i dziennikarzy od lewa do prawa).
Sukces tego projektu mógłby wzniecić ciut przygasłą wiarę w najlepszy ustrój na świecie wśród ludu. Chyba, że nie o to chodzi i lepiej żeby cicho siedzieli.

Oczywiście, kontrargumenty są znane od lat. Powtarzane przy okazji debat nad ograniczeniem handlu w święta i niedziele i co pewien czas bez okazji. Przytoczę główne hasła, dla porządku:
Gospodarka, głupcze! Jeden dzień bez pracy (jakbym słyszał Scrooga z Opowieści wigilijnej) to tyle a tyle straconych pieniędzy, PKB, deficyt, nadrabianie dystansu do państw rozwiniętych etc.
Państwo wyznaniowe. Katotalibom nie wystarcza, że Polska ma najwięcej świąt religijnych na świecie i wymyślają kolejne, o jakich nikt nie słyszał.

Na argumenty te warto, mimo znudzenia, odpowiedzieć po raz kolejny.

Po pierwsze
Święto Objawienia Pańskiego, zwyczajowo Trzech Króli, jest starsze od Bożego Narodzenia (tak, tak, to wtedy, kiedy przyjeżdża z prezentami ten śmieszny krasnolud z reniferami). Boże Narodzenie zachodni chrześcijanie przesunęli sobie na wcześniejszy termin, by zgodzić je z pogańskim przesileniem zimowym, od którego zaczynały się hulanki i orgie (później ochrzczone i nazwane karnawałem). Święto Objawienia Pańskiego pozostało na swoim miejscu i ze swoim głębokim sensem teologicznym. Dzień ten był świętowany w Polsce od chrztu Mieszka I aż do Gomułki. To ten gensek dopiero skreślił 6 stycznia z listy dzni wolnych od pracy. Kościół zaś, w sposób dla mnie zupełnie niezrozumiały, odpuścił sobie w wyniku tego to święto. (A powinien np. apelować o branie dnia urlopu w tym terminie). Dziś przeciętny rodak ma nikłe pojęcie o co tam chodzi. Ale jeśli mamy za święto Wielką Noc i Pięćdziesiątnicę (tzw. Zielone Świątki), oraz Boże Narodzenie — to Objawienie tym bardziej. Nawet prędzej ten dzień niż święta maryjne powinien być wolny. Zwykła logika nakazuje.

Po drugie
Święta chrześcijańskie są wolne od pracy we wszystkich krajach europejskich, w których to sprawdziłem. Są oczywiście pewne różnice, choćby między krajami tradycyjnie protestanckimi a katolickimi. Ale o ile pamiętam, 6 stycznia jest wolny w większości z nich. Zresztą, w wielu krajach europejskich jest w ogóle więcej świąt niż w Polsce. Zarzut, jakoby Polska była pod tym względem jakimś europejskim wyjątkiem państwa wyznaniowego, jest więc chybiony.

Po trzecie
Zarzut ekonomiczny łatwo odeprzeć: skoro każdy wolny dzień jest tak drogi, zlikwidujmy 1 maja. To święto nie wzbudza emocji już w nikim poza jakimiś zupełnie marginalnymi grupkami. Zresztą, tyle innych manifestacji odbywa się w dni powszednie (jako warszawiak, wiem coś o tym)...
Wraz z tym “świętem” skasujemy tygodniową wielką majówkę — ileż wspaniałych, nowych dni przyrostu PKB.
A przy okazji, większa szansa, że trzeci maja stanie się prawdziwym świętem, a nie jednym dniem wiosennych wakacji.

Gdybym był złośliwy, zaproponowałbym także kasatę święta pijaństwa na cześć zmiany daty, zwanego Nowym Rokiem. Ale złośliwy nie jestem, więc tylko sobie wzruszę ramionami.

Na pomysł z kasatą 1 maja, równoważący ekonomicznie Trzech Króli wpadli także autorzy sondy opublikowanej dziś w Dzienniku. Widać, że rodacy myślą rozsądnie i rzeczywiście nie chodzi im li tylko o kolejne wolne. Skoro majówkę zamienić chcą na styczniówkę.

Wnioski wydają mi się oczywiste. Tylko dlaczego wiem jak to się skończy?

PS. Wbiję klina w szufladkę, do której wielu czytelników mnie wpycha, przywołując jeszcze jeden sondaż. Ja także jestem za wyprowadzeniem katechezy ze szkół publicznych.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, kilka argumentów egoistycznych,

nie ekonomicznych czy religijnych dlaczego bez sensu jest to co postulujesz, a szczególnie zlikwidowanie święta 1 maja.

Po pierwsze, w maju zazwyczaj jest cieplej.
Po drugie weekend majowy to często szansa na ciekawy fajny wyjazd gdzieś, w wyniku którego dajesz zarobić dużo kasy innym, najczęsciej to np. początek sezonu turystycznego w górach. (Cos o tym wiem, bo ostatnio w Pieninach wtedy byłem0

Po trzecie już w okolicach początku maja, ludzie są zmęczeni czy pracą czy nauką (a nie wiem czy wiesz, że 2 tygodnie urolpou w wakacje to za mało wg naukowców), wiesz jak na ten weekend studenci czy nauczyciele czekają:)
Po 2 miesiącach czy 3 (od ferii zimowych ciężkiej pracy).
W styczniu zaś się jest wypoczętym, rozleniwionym i już tego wolnego jest za dużo.

pzdr
Zresztą co w styczniu po wolnym, jak już niektórym trza się do sesju uczyć czy do zaliczania semestru, albo zacząć przygotowywać mnóstwo testów czy kolokwiów:)


P.S. A ile jęczenia będzie

że nauczyciele mają prawie 3-tygodniowe wakacjer, jak to przejdzie.
BO np. 1 stycznia wypadnie w środę a 6 w poniedziałek, i nawet jak czwartek, piątek będzie się szło do szokoły albo będzie się odrabiać, to dzieciaków mnóstwo nie będzie się pojawiać.
I mądrość ludowa znowu orzeknie, że nieroby se 3 tygodnie wakacji jeszcze w zimie zrobili.
Chamstwo, co?
:)

pzdr


Grzesiu

Rozumiem Cię doskonale. Wszak nie bez przyczyny napisałem

(Polakom) nie chodzi li tylko o kolejne wolne. Skoro majówkę zamienić chcą na styczniówkę.

Sęk w tym, że wg dziennikowego sondażu jesteś w mniejszości.

A tak w ogóle, już to kiedyś pisałem, że co innego wakacje, co innego święto. Nikt nie broni przecież brać urlopu w maju i jechać gdzie się chce. Święta są od świętowania.

Zagadnienie czy w ogóle powinny być święta ogólnonarodowe i jaki jest ich sens — to zupełnie inna historia. Ten tekst popiera jedynie postulat skasowania nie-święta i przywrócenia święta ważnego historycznie i kulturowo, a z ideologicznych przyczyn kasowanego.


Wakacje

W niektórych krajach Zachodu zimowe ferie są właśnie od Bożego Narodzenia do Trzech Króli. Co jest pomysłem dość sensownym, acz uderza w postulowany przeze mnie rozdział świąt od wakacji.


odys

ja jestem za, a to z powodów opisanych w mojej notce “Pochwała lenistwa”

:)

a styczeń to w wielu barnżach usługowych to super czas na zbijanie kokosów, jak i są branże w którcy styczeń-luty to kicha :)

żeby było wesoło, jak zrobimy zamach na 1-go maja juz widze czerwonoarmijna lewice broniąca własną klatą tego święta…

:)

prezes,traktor,redaktor


i co to ci da?

kolejny dzień, w który nic nie będzie można załatwić. pociągi będą kursować jak krew z nosa, sklepy zamknięte, ale za to będzie można się byczyć przed telewizorem.

jak ci się nie chce pracować to rzuć to w cholerę. będziesz miał 365 dni wolnego, a co 4 lata nawet 366.

Polakom generalnie nie chce się robić więc sondaże są takie, a nie inne.

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


A własciwie to o co ten spór?

Bo i Tarantula się wpisał?

O sprawy ideologiczne?
Bo niby Gomułka skasował a teraz stalinowskie Peło popiera kasację przeciw Patriotom?

O święto religijne?
To jestem za, chociaż do kościoła nie pójdę, bo chodzę ze 2 razy w roku, z różnych przyczyn.

Z powodu wydajności pracy? To już głupszego argumentu nie ma?
Jak tak, to skasować wolne niedziele i zrobić wolny wtorek ale tylko raz w miesiącu.

Za 100 lat będziemy w Polsce świetować ramadan, i wzrośnie, i wydajność, i religijność, i dzietność, prawdziwi polacy będą mieli zamiast krzyżyka dywaniki a wnuki Docenta będą się wysadzać na ulicach zeświecczonego Stambułu.


>Igła

sory ale chyba się czegoś napiłeś.

mi chodzi o to że i tak mamy kupę przerw a jak teraz jeszcze sobie zafundujemy długo łikend w styczniu to będzie jeszcze fajniej. ja pamiętam jak przez 4 dni w maju byłem odcięty od neta (czyli od narzędzia pracy) i nikt nie ruszył dupy żeby to naprawić bo był “długi łikend” ... takich sytuacji lub podobnych pewnie jest więcej

a twoje wtręty z ramadanem mają się do wrodzonego w tym kraju nieróbstwa jak pięć do nosa … mi to wisi czy to będzie 1 maja czy 3 króli.

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Docent

No tobie wisi a innym też, że tobie wisi.

Chcą mieć święto.
Zrezygnuj z wolnych sobót a innym nie zabraniaj 3 Króli.

Tu argumenty o wydajności pracy nie mają nic do rzeczy.

We Francji mają bodaj 35 godzinny tydzień pracy.
I co?
Wydajność im spadła?
Państwo nie działa?
Pociągi nie jeżdżą?
Deszcz nie pada?

Nie widzisz, ze to jest spór światopoglądowy, tyle że zastępczy i obie strony kompromitują się swoimi argumentami?

Ty ciągle i konsekwentnie piszesz, że wszyscy gadają to co ty.
A ja konsekwentnie się ciebie pytam co być pomyślał wtedy, jak by twoi bliscy np donosili albo zostali fanatykami religijnymi?


Igła

ja i tak prawie nie mam wolnych sobót

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


We Francji dzieciaki

chodzą 4 dni do szkoły w tygodniu.

U nas jakby tak było, ale by był krzyk, jak ci nauczyciele nic nie robią:)


Docencie

Nie zrozumieliśmy się.

Ja jestem przeciw długiemu łykendowi w maju, który tak Ci dopiekł.
Ja w ogóle jestem przeciw długim łykendom.

Ale za świętami. Takimi do świętowania (sacrum – trudne słowo), a nie do zwykłego nic nierobienia. A, bardzo przepraszam, zupełnie moich potrzeb nie spełniają nowe świeckie tradycje w rodzaju dnia bez samochodu.

Po co mi to? Uważam, że wspólne świętowanie (nie wspólne lenistwo) jest pożyteczne społecznie. Uzasadnienie zajmie co najmniej osobna notkę, nie chce mi się teraz go rozwijać.

Last, but not least, poczuwam się do chrześcijaństwa.

Toteż cieszę się, że znaczny odsetek (Dziennik twierdzi, że większosć) moich rodaków myśli podobnie jak ja. To znaczy: chcą czcić Objawienie Pańskie, a jednocześnie nie zależy im na długiej majówce — chcą kasaty pierwszomaja.

O tym piszę.

Więc sprowadzanie sprawy do niechęci do pracy jest nieuprawnione.
Tak samo nietrafne, jak gdybym jakiemuś socjaliście na jego projekty burknął: sam sobie dotuj biedotę, jak Ci na nich zależy. Boć przecie socjalizmu z dobroczynnością mylić nie należy. Nie o to, nie o to.


Grzesiu

A cóżeś się tak uczepił tego nieróbstwa nauczycieli i wszem nim wymachujesz?


Igło

Eee tam, przesada. Z tą islamizacją.
Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las.
No, może zagajnik już, a nie puszcza — ale sztuka się liczy.
Głowa do góry (jak zwykł mawiać pewien kat do skazańców na szubienicy).

PS. Francuski 35-godzinny tydzień pracy i najdłuższe wakacje w roku, chyba jednak nie tak wydajne są, skoro swoje auta reklamują jako niemieckie…
Poczekamy, aż będą reklamować jako polskie :D


Wszyscy

Fajny komentarz ośmieszający absurd tzw. ekonomicznych argumentów na Salonie mi wkleił Podporucznik


Odysie,

ja tylko mądrości ludowe przekazuję.
Ty się możesz powoływać na sondaże, to ja na prawdy powszechnie głoszone:)
I jedynie słuszne.

pzdr


Ani 6.01 ani 1.05

Zamiast tych dat wolałbym 04.06 albo 31.08 (zwolennicy IV RP, jeśli chcą , mogą zaproponować inną datę).


Krzysiu P

Celny strzał.
Nie kościelne, nie lewackie, a narodowe, wolnościowe, domokratyczne.

Ja jednak, stronniczo, pozostanę przy obronie święta w polskiej kulturze odwiecznego.

PS. Z tymi datami pognębienia komuny, to jednak sporo kłopotów jest — jakoś tak zawsze było nie do końca, jak nie stan wojenny w perspektywie, to magdalenkowy kontrakt w tle, wolność na 30%; na symbol słabo. Prędzej jednak 31.08 widzę.
Ale święto demokracji (o równie tragicznej wymowie) mamy 3.05, a święto wolności — 11.11.


Odys

W obu datach ,które wymieniłem nie chodziło mi o zwyciężenie kogokolwiek. Bardziej myślałem o tym co sie stało w nas samych w środku.

31.08 – dzień solidarności ( koniecznie przez małe ‘s’) jako symbol przełamania nieufności oraz strachu. Odrodzenie myślenia obywatelskiego.

04.06 – dzień kartki wyborczej. W tym dniu poznaliśmy jej siłę.

Jeśli to było zwycięstwo nad komunizmem to tylko tym który tkwił w nas.


Subskrybuj zawartość