Minister Kopacz mówi prawdę

Od kilku dni trwa polityczno-medialna nagonka na polskie Ministerstwo Zdrowia, a szczególnie na minister Kopacz i ministra Fronczaka. Dziennikarskie papugi i polityczna opozycja domagają się natychmiastowego zakupu “szczepionki”. Posługują się przy tym następującymi argumentami: bo WHO ogłosiła pandemię grypy A/H1N1, bo szczepionka jest sprawdzona i bezpieczna, bo tak powiedzieli urzędnicy z WHO i EMEA, bo kupują ją wszystkie rządy.

Poszukałam informacji, żeby sprawdzić czy pani Kopacz i pan Fronczak faktycznie są “nieodpowiedzialni”, “uprawiają hazard lekowy”, “ośmieszają Polskę na arenie międzynarodowej”, “narażają zdrowie i życie narodu polskiego”, itp.

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że powinno się mówić o szczepionkach! A nie o jednej szczepionce. EMEA (Europejska Agencja d/s Leków) dopuściła bowiem trzy preparaty do szczepień “plebsu” przeciwko A/H1N1. Są to Celvapan firmy Baxter, Focetria firmy Novartis oraz Pandremix firmy GlaxoSmithKline (GSK). Łączy je tylko obecność antygenów szczepu wirusa A/California/7/2009 (H1N1), uznanego przez WHO za pandemiczny. To zdecydowanie za mało by uznać te preparaty za jedną szczepionkę.
Pierwszy polityczno-medialny mit poległ.

Pani minister Kopacz mówiła, że szczepionki te zostały autoryzowane poprzez wyjątkowe procedury a czas badań nad nimi został mocno skrócony.
Na oficjalnej stronie EMEA można przeczytać, że dwie główne procedury to:
1) procedura „mock up“, czyli tzw. modelowa: producent szczepionki tworzy (przed ogłoszeniem pandemii!) jej technologiczny model, tzn. przygotowuje miksturę z wirusem, który może potencjalnie! stanowić zagrożenie pandemiczne. Po ostatecznym rozpoznaniu szczepu pandemicznego „wrzuca“ go do uprzednio przygotowanej szczepionki modelowej i aplikuje o autoryzację.
2) Procedura „awaryjna“ pozwala na rejestrację szczepionki drogą szybkiej ścieżki po ogłoszeniu pandemii. Czas potrzebny na przeprowadzenie testów i przedstawienie dokumentów zostaje skrócony z 210 dni do około 70!
Drugi polityczno-medialny mit obalony.

Pani minister Kopacz mówiła, że (ze względu na powyższe) szczepionki przeciwko A/H1N1 nie zostały dokładnie przebadane a w wielu wypadkach brak jest w ogóle informacji o skutkach poszczepiennych w niektórych grupach społecznych.
Dla przykładu: Celvapan został zarejestrowany zgodnie z w/w procedurami. Celvapan jest szczepionką modelową opracowaną pierwotnie (modelowo) przeciwko grypie ptasiej typu H5N1 (tak jak pozostałe dwie). W informacjach ogólnych przedstawionych przez EMEA możemy przeczytać:

What information is still awaited for Celvapan?

The company that makes Celvapan will collect information on the safety and effectiveness of the vaccine, and submit this to the CHMP for evaluation.

Co oznacza, że EMEA nie posiada wiarygodnych informacji o bezpieczeństwie i efektywności tego preparatu i oczekuje dostarczania tych danych przez producenta! w miarę postępu w szczepieniach. Zdaje się, że stoi to w sprzeczności z wypowiedzią rzecznika EMEA

W charakterystyce tego produktu leczniczego, czytamy w punkcie 4.2 (podkreślenia moje):

Ta pandemiczna szczepionka przeciw grypie H1N1 została dopuszczona do obrotu w oparciu o dane uzyskane dla szczepionki zawierającej antygen H5N1, uzupełnione danymi uzyskanymi dla szczepionki zawierającej antygen H1N1.

Punkt dotyczący danych klinicznych będzie aktualizowany zgodnie z pojawiającymi się dodatkowymi danymi.

Obecnie brak danych klinicznych dotyczących stosowania szczepionki Celvapan (H1N1) u dorosłych, osób starszych, dzieci lub młodzieży.

Decyzja o stosowaniu Celvapan (H1N1) w każdej z poniżej zdefiniowanych grup wiekowych powinna uwzględniać zakres dostępnych danych klinicznych dla wersji szczepionki zawierającej antygen H5N1 i objawy występującej grypy pandemicznej.

Oraz

4.6 Ciąża i laktacja
Obecnie brak dostępnych danych klinicznych dotyczących stosowania szczepionki Celvapan u kobiet w ciąży.

A także:

4.8 Działania niepożądane
Badania kliniczne W badaniach klinicznych ze szczepionką modelową zawierającą szczep H5N1 (patrz punkt 5.1) u 606 pacjentów (326 w wieku pomiędzy 18. a 59. rokiem życia i 280 w wieku 60 lat i powyżej) podane działania niepożądane były uznane przez badacza za co najmniej prawdopodobnie związane ze stosowanym szczepieniem.

Z powyższego dowiadujemy się, że preparat nie przeszedł wcale badań klinicznych w wersji dla szczepu A/H1N1, zaś badania kliniczne nad wersją H5N1 nie dotyczyły dzieci i młodzieży, kobiet w ciąży oraz osób chorych i w podeszłym wieku.
Badania przeprowadzono na grupie 606 pacjentów, a nie – jak twierdzi rzecznik EMEA– na tysiącach. (Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy pozbiera się “do kupy” wszystkie badania kliniczne nad szczepionkami typu “mock-up”.)
Aktualizacja danych klinicznych to nic innego, jak “rozpoznanie bojem” już po wprowadzeniu preparatu na rynek! Co przytaczałam też powyżej.
Uznaniowość działań niepożądanych przez badacza pozostawię bez komentarza. To mówi samo za siebie. Mówi tym więcej, jeśli pamiętamy o tym, że “badacz” pobiera pensję od producenta preparatu.

Podobne absurdalia można znaleźć w charakterystykach pozostałych dwóch zarejestrowanych szczepionek:
Focetria: informacje EMEA ogólne i szczegółowe
Pandremix: informacje EMEA ogólne i szczegółowe
Trzeci polityczno-medialny mit padł, jak długi.

Pani minister Kopacz mówiła też, że dziwnym jest fakt odżegnywania się producentów szczepionek przed przyjęciem odpowiedzialności za skutki niepożądanych działań ubocznych; że dziwna jest sama procedura obrotu (nigdy wcześniej nie stosowana), która nie dopuszcza do zakupu-sprzedaży tych preparatów na wolnym rynku.
Wylano na nią za to całe kubły pomyj. Tymczasem… doniesienia o obdarowaniu gigantów farmaceutycznych immunitetem pojawiały się od wielu miesięcy. Pierwsze wiadomości nadeszły z USA. Potem z innych krajów. Ostatnio nawet polski MSM zdecydował się w końcu poruszyć temat prawnej ochrony producentów szczepionek
No cóż, czwarty polityczno-medialny mit zległ na marach podpartych faktami.

Hm… Został jeszcze minister Fronczak i jego sejmowa wypowiedź o możliwych zgonach poszczepiennych (w Szwecji). Wypowiedź naruszająca swoiste tabu wyznawców szczepionkowej religii. Naruszająca mit, który głosi, że każda niezaszczepiona osoba (w tym przewlekle chora), która “łapie” jakiegoś wirusa umiera z jego powodu. Zaś żadna osoba zaszczepiona (w tym przewlekle chora) nie umiera z powodu szczepionki tylko od chorób, które trapiły tę osobę wcześniej.
Nie inaczej jest w przypadku grypy A/H1N1 i szczepionek przeciwko temu wirusowi.

W charakterystyce produktu Pandremix (podanej na oficjalnej stronie EMEA), którym szczepieni są pacjenci w Szwecji, w punkcie 4.8 o działaniach niepożądanych, czytamy (uszczegółowienie częstotliwości występowania dodane jest tu przeze mnie, ale występuje w tym dokumencie kilkadziesiąt linijek wcześniej):

Rzadko (≥ 1/10 000 do < 1/1 000):
Neuralgia, drgawki, przejściowa trombocytopenia
Zgłaszano reakcje alergiczne, w rzadkich przypadkach prowadzące do wstrząsu.
Bardzo rzadko (< 1/10 000):
Zapalenie naczyń krwionośnych z przejściowym zajęciem nerek
Choroby neurologiczne, takie jak zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego, zapalenie nerwu i zespół Guillain-Barré.

Przypominam, że badania te dotyczyły, jak w przypadku Celvapanu i Focetrii, szczepionki ze szczepem H5N1 grypy ptasiej i przeprowadzono je również tylko na grupie zdrowych! ludzi, w wieku od 18 do 60 lat. O czym świadczy również ten fragment z charakterystyki preparatu “Pandremix”:

Aktualnie istnieje bardzo ograniczone kliniczne doświadczenie uzyskane po zastosowaniu szczepionki Pandemrix (H1N1) (patrz punkt 5.1) u zdrowych osób dorosłych w wieku od 18 do 60 lat i brak klinicznego doświadczenia dotyczącego osób w podeszłym wieku, dzieci lub młodzieży.

Jeśli dobrze zrozumiałam z informacji podanych przez Aftonbladet żadna z pięciu osób zmarłych wkrótce po podaniu szczepionki nie mieści się w profilu grupy przebadanej klinicznie.
Osoby zmarłe wkrótce po podaniu szczepionki dotknięte były schorzeniami serca, nerek, mięśni oraz cukrzycą i demencją. (Jaki piękny zestaw obrazujący jedną z grup ryzyka, które bez jakichkolwiek badań ale zgodnie z zaleceniami WHO i EMEA, winny się zaszczepić w pierwszej kolejności!)
Cztery z nich, z racji wieku, również nie mogły mieścić się w zakresie grupy badanej klinicznie przed rejestracją szczepionki.
Już tylko rzut oka na występujące (przedstawione powyżej) działania niepożądane wśród osób zdrowych nie pozwala na natychmiastowe odrzucenie możliwości, że zgony te mogły mieć coś wspólnego z podaną szczepionką.
Minister Fronczak, mówiąc o możliwym związku tych zgonów ze szczepionką, mówił prawdę.
Kolejny polityczno-medialny mit upadł. Niestety.

Pandemiczno-szczepionkowa psychoza w mediach i opozycji politycznej narasta z każdym dniem. Interesujące jest kto i w jakim celu ją nakręca. Może kiedyś się dowiemy.
Póki co, moim skromnym zdaniem, minister Kopacz mówi prawdę. Minister Fronczak też.

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Magia

Czekałam aż napiszesz, bo jakoś jakbym przeczuwała.

Słuchając wszelkich medialnych ataków na panią Kopacz tak sobie rozmyślałam, że to już koniec świata i okolic, że Minister Zdrowia zaganiany jest do narożnika za niewprowadzenie do użytku niesprawdzonego leku.
Pytałam samą siebie co by się też stało, gdyby ona go wprowadziła i stałoby się coś złego…
To z kolei doprowadziło mnie do konstatacji radosnej odnoszącej się do subiektywnie odczuwanego stanu, który dla uproszczenia możemy nazwać szczęściem,że nie ja jestem ministrem od zdrowia.

Najlepsza Szefowa wróciła ostatnio z zebrania w derekcji i oznajmiła, że będą nas szczepić, jako grupę szczególnie narażoną itede itepe.
No to ja na to, żeby mnie pocałowali (nie powiem gdzie) i sami niech się szczepią jak chcą. O!

Pozdrowienia serdeczne ma się rozumieć.


Gretchen

No tak wyszło. ;)
Nie mogłam dłużej wysłuchiwać tych wszystkich bredni. Sprawdziłam u “źródła źródeł”, czyli na oficjalnej stronie EMEA.
No i wyszło to, co wyszło, czyli – szydło z wora!

Szlag już mnie trafił kiedy oglądałam wywiad z panią Kopacz w “kropce nad i”. Olejnikowa przeszła samą siebie w… tej… Nieważne. Jej wykształcenie (zootechnika) mogło dawać chociaż jakąkolwiek nadzieję na to, że potok bzdur jaki z siebie wylewała będzie mniejszy. Niestety.
Pocieszające jest tylko to, że sezon na stokrotki się skończył. Do następnej wiosny.

Potem był wywiad w “TOK’ i “Trójce”. Wszędzie identyczna dziennikarska żenada.
Ktoś im za to specjalnie płaci?

Potem nadejszła, niczym wiekopomna chwila, debata sejmowa.
No… tam też pojechali po bandzie. I to kto? – również lekarze, którzy okazali się być przede wszystkim opozycyjnymi politykami.
No luuudzie!
To się wzięłam, poszukałam, poczytałam i jest.

Jeśli chodzi o szczepienia to ja też, proszę Pani Gretchen, oświadczam uroczyście, że odstępuję wraz z całą moją rodziną te szczepionki innym potrzebującym.
Swój przydział przekazuję posłowi i lekarzowi lewicy, panu Arłukowiczowi, ponieważ sam unika tego dobrodziejstwa z “braku czasu ale z przyjemnością szczepi swoich pacjentów.”
Moja mama odstępuje swoją dawkę szczepionki posłowi i lekarzowi PIS, panu Piesze, za – jak się wyraziła – “kretyńską demagogię”.
Są też chętni do obdarowania Balickego, RPO Kochanowskiego i wielu dziennikarzy.
Jeśli tylko szczepionki się pojawią – dla nich z pewnością ich nie zabraknie. :)

Serdeczności.


@Magia

Sprawa ma się tak:

1) Szczepionki przeciw grypie – jako wyjątkowo sezonowe lub wykierowane na jakiś szczep pojawiający się nagle ad hoc – albo będą w pełni “klinicznie przebadane” albo aktualne. Wydaje się, że jeśli uznamy potrzebę tego typu szczepień, to musimy się zgodzić na ograniczenie procedury aprobacyjnej tak, że musi ona mieć charakter “generyczny” (szczepionka jest tego a tego typu, zatem jest albo nie jest dopuszczona).

2) Zasadnicze pytanie dotyczy jednak potrzeby takich szczepień wobec choroby, z którą nie wiąże się de facto żadne społeczne ryzyko. Za “społeczne ryzyko” uznaję nie sam fakt zakaźności, lecz istotne trwałe zagrożenie zdrowia i życia obywateli. Czy A/H1N1 jest tak samo niebezpieczny jak był wirus słynnej “Hiszpanki”? Oczywiście nie! Zatem nie ma potrzeby angażowania służb państwowych wobec zagrożenia, które co najwyżej ma charakter prywatny.

3) Cała sprawa ukazuje, jak wielką wladzę mają media i czynniki polityczne, jeśli umiejętnie “grają” sprawą bezpieczeństwa. Terror moralny, jaki mogą zaprowadzić przymuszając rządy (czy samorządy) do podejmowania działań mających na celu chronienie nas przed nieraz bardzo wydumanymi zagrożeniami jest po prostu nieznośny. Cała sprawa szczepień przeciw grypie sprowadza się do pytania czy mamy wydać – jako państwo – grube miliony na antidotum przeciw zagrożeniu, które w najgorszym wypadku zabije w skali kraju kilkadziesiąt osób, kiedy ponadto z samym antidotum wiąże się podobne ryzyko – że nie w pełni przetestowana szczepionka zabije w skali kraju kilka lub kilkanaście osób.
Całkowity absurd tego zagadnienia jakoś rozdygotanym w biciu emocjonalnej piany mediom całkowicie umyka – chodzi jedynie o to, że nadarzyła się okazja do zrobienia kolejnego szoł w telewizji, gdzie biedna pani minister musi tłumaczyć się w iście kretyński sposób, bo gdyby powiedziała po prostu prawdę dlaczego nie chce tej całej durnej szczepionki kupić (mając tu w pełni rację) to popełniłaby medialne harakiri.


Magio

jak zawsze doskonale i precyzyjnie.
Aż chce się czytać.
Serdeczności :))
_____________________________
wiedzieć rzecz ludzka, podobnie jak błądzić
nie wiedzieć też można, nic to złego
jednak tkwić w fałszywym przekonaniu jest błędem


Magia

Obejrzałam program o tych szczepionkach w tvn24.
Zaprosili profesor Majewską, ale jakoś nie pozwolili jej dokończyć tego, co chciała powiedzieć.
Było więcej mających odmienne zdanie.

To nie tak, że się zaraz dziwię, raczej raportuję.


Podrzucam głos RPO

taki mainstreamowy, więc w kontrze do tego, co we wpisie Magii jest:

http://blog.brpo.salon24.pl/136985,nie-dac-sie-grypie


Panie Zbigniewie

Ad. 1) Zgadzam się częściowo dlatego, że (co wynika z zapisów podanych w charakterystykach szczepionek pandemicznych) nie zostały przebadane modelowo a dopuszczone w ich zawartości adjuwanty MF59 i AS03. Oba te związki (zawiesina “olej w wodzie”) zawierają skwalen.
Skwalen, który po raz pierwszy użyty został w szczepionce przeciw wąglikowi w okresie pierwszej wojny w Zatoce, przynajmniej kilku naukowców (bo tylko prace kilku wpadły mi w oko) łączy w sposób bezpośredni z całym szeregiem zaburzeń neurologicznych, które wystąpiły u zaszczepionych żołnierzy, znanych pod nazwą “Syndromu Zatokowego”.
Co ciekawe, FDA zaklinała się wtedy, że skwalen nie był obecny w tych szczepionkach. (Do czasu przedstawienia dowodów na wytworzenie przeciwciał przeciwko skwalenowi u zaszczepionych żołnierzy.) Teraz jednakże zabroniła wprowadzenia na rynek amerykański szczepionek pandemicznych zawierających ten związek.
Same zapisy odnośnie tych adjuwantów zawarte w przedstawionych publicznie materiałach EMEA są wyjątkowo niejasne; w szczepionce Novartisu MF59 jest wymieniony w składzie, w szczepionce GSK ich adjuwant (ASO3) został pominięty, by pojawić się w innym miejscu, w krótkim zdaniu o braku danych klinicznych odnośnie jego działania.
Dla mnie to co najmniej dziwne.

Ponadto, żaden z modeli nie został przebadany na grupach, którym zaleca się szczepienie w pierwszej kolejności, jako tzw. “grupy ryzyka”, czyli dzieci, młodzieży, kobiet w ciąży, osób w podeszłym wieku i przewlekle chorych. EMEA nie widzi też sprzeczności kiedy w jednym miejscu mówi o braku zagrożenia przy podawaniu tych szczepionek w połączeniu w innymi szczepionkami czy też innymi lekami, by w innym miejscu stwierdzić, że nie przeprowadzono żadnych badań w tym zakresie.
Znowu dziwność.

Reasumując – “aktualność”, czyli w tym wypadku, szybka wymiana czynnego materiału biologicznego nie budzi specjalnych zastrzeżeń. To, co mnie (co najmniej) niepokoi, to brak dostatecznych badań klinicznych “generyka” oraz to, że ograniczone ilościowo i jakościowo badania przeprowadzane są tylko przez firmy, którym, z oczywistych względów) zależy na jak najszybszym i jak najszerszym wprowadzeniu preparatów na rynek.

Ad. 2 i 3 – zgoda.


Marku

Dziękuję za dobre słowo.
Jakoś nie mogę ścierpieć, kiedy niektórzy usiłują wciskać ludziom półprawdy, ćwierćprawdy i gównoprawdy.

Słowa “wiedzieć rzecz ludzka, podobnie jak błądzić
nie wiedzieć też można, nic to złego
jednak tkwić w fałszywym przekonaniu jest błędem” wyjątkowo dobrze pasują do tego tekstu.

Pozdrawiam serdecznie.


Gretchen

Niestety, nie oglądałam tego programu. Mogę jednakże wyobrazić sobie jego przebieg, bo kilka miesięcy temu oglądałam inny program z udziałem prof. Majewskiej i też ją “zagdakano”.
Kuriozalne były wtedy tyrady jednej pani, lekarza pediatry i nauczyciela akademickiego na AM, która stwierdziła, że jej nie są znane żadne badania nad szkodliwością timerosalu (konserwantu w szczepionkach, zawierającego rtęć) i dlatego prof. Majewska mówi nieprawdę. :)

Mam pytanie. Czy w programie o szczepionkach uczestniczył dr Grzesiowski, medyczny guru od wszystkiego? :D

Serdeczności.


Grzesiu

Przeczytałam notkę RPO. Nie ma w niej nic sensownego. IMO.
RPO powtarza stare i zgrane mantry polityczno-medialne.

RPO ma zastępy asystentów i innych pomocników a nawet nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić dane z ukraińskiego ministerstwa zdrowia odnośnie pandemii, która, jak wiele wskazuje, ma niewiele wspólnego z grypą w ogóle, a z A/H1N1 w szczególe.

Jednym słowem: żenada.

Pozdrawiam.


@Magia

A wie Pani, nie wiedziałem nawet, że nie przyszoby mi do głowy niepokoić się akurat skwalenem, bo to bardzo zacny związek jest i powiedziałbym – dla zdrowotności korzystny. Ten prekursor steroli występuje naturalnie w niektórych olejach roślinnych (np. w ziarnie amarantusa, w wątrobie rekina i… w wydzielnie skóry ludzkiej.

Adiuwanty wodno-olejowe MF59 oraz AS03 są zresztą w Europie od dawna zarejestrowane jako standardowe w przypadku szczepionek na grypę a ich działanie wiąże się ze stymulacją Toll-podobnych (TLR) receptorów komórek dendrytycznych.

Niemnej jednak silne stymulujące działanie adiuwantów na układ odpornościowy (takie mają przecież zadanie) zawsze wiąże się z ryzykiem reakcji zbyt mocnej, z wstrząsem anafilaktycznym włącznie. Ryzyka tego nie da się wykluczyć. Współczesne badania nad nowymi adiuwantami skierowana są raczej na detoksykację bardzo silnych adiuwantow pochodzenia bakteryjnego (np. enterotoksyny cholery, lub tzw. lipopolisacharydu LPS) niż na ograniczanie ryzyka wstrząsu, gdyż te ostatnie uznaje się za zasadniczo nieprzewidywalne i zdeterminowane cechami osobniczymi pacjenta.

Zatem skwalenu Pani Magio się nie boimy.

Pozdrawiam,
ZS


Ja oczywiście niemerytorycznie

i pewnie zapeszę:), ale normalnie, cuda, pani się dzieją, znaczy Magia i Ziggi się zgodzili i to dwu miejscach na TXT a w tym miejscu w dwu punktach aż.

Chyba to już w ramach pojednania przed świętami Bożego narodzenia, że tak do wpisu Docenta nawiążę:)

I spadam, nim mnie za spam wyrzucą.


Grzesiu

o tym samym pomyślałem
Ty napisałeś :))
I jaki tam spam zaraz?

_____________________________
wiedzieć rzecz ludzka, podobnie jak błądzić
nie wiedzieć też można, nic to złego
jednak tkwić w fałszywym przekonaniu jest błędem


Pani Magio!

Jak Pani to sprawiła, że Zbyś ludzkim głosem przemówił? Wnioskuję to z Pani odpowiedzi, bo jakoś nie mam ochoty sprawdzać odporności moich nerwów na Zbysia… Niemnie cud, a do wigilii Bożego Narodzenia jeszcze trochę czasu! Czysta Magia!

Pozdrawiam


Panie Zbigniewie

Zgadzam się, że skwalen “bardzo zacny związek jest i powiedziałbym – dla zdrowotności korzystny” ale… normalnym sposobem dostarczania go do organizmu jest droga wiodąca przez układ pokarmowy. (Zdaje się, że jest też w minimalnych ilościach produkowany przez wątrobę).
Immunoglobuliny IgA wytwarzane mi.in w błonach śluzowych układu pokarmowego nie atakują go.
Natomiast, być może nie zauważył Pan tego zdania w poprzednim komentarzu, po podaniu skwalenowego adjuwantu poprzez domięśniową injekcję, układ immunologiczny (limfocyty T) “wariuje”, bo zaczyna wytwarzać przeciwciała przeciwko skwalenowi. Innymi słowy, rozpoznaje go jako wroga i niszczy.
Tak właśnie stało się w przypadku żołnierzy podczas pierwszej wojny w Zatoce:
http://www.sciencedirect.com/science?_ob=ArticleURL&_udi=B6WFB-45F4JKG-1...

Naukowcy ze Szwecji ustalili (przeprowadzając doświadczenia na szczurach), że już jedno wstrzyknięcie adjuwantu skwalenowego może prowadzić do uogólnionego i chronicznego stanu zapalnego, co z kolei może się wyrazić np. w reumatoidalnym zapaleniu stawów.
http://ajp.amjpathol.org/cgi/content/abstract/156/6/2057

Listę badań nad toksycznością skwalenu podawanego drogą injekcji można znaleźć:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/sites/entrez?term=%22Squalene%2Ftoxicity%22%...
Lista badań nad działaniami niepożądanymi:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/sites/entrez?term=%22Squalene%2Fadverse%20ef...

Nie zawsze jest tak, że to co dobre dla firm farmaceutycznych (obniżanie kosztów produkcji szczepionek) jest równocześnie dobre dla pacjenta.

Pozdrawiam.


@Grześ, Marek, Jerzy

Aj tam. ;)
Przecież gaduły blogowe nie powinny sprowadzać się do okładania się kijami przy każdej okazji, tak “dla zasady”.

Poza tym, ja swoich tekstów (takich jak ten) nie piszę dla pana Szczęsnego. Piszę dla wszystkich laików, którym zamiast informacji podaje się medialną pop-papkę.
Dlatego też staram się maksymalnie upraszczać język, co z kolei pan Zbigniew niejednokrotnie odbiera jako “infantylizm” i wyraz mojej głupoty. Trudno. :)

Pozdrowienia.


Pani Magio!

Rozumiem, że Pani teksty są dla takich tępaków jak ja. Czuję się doceniony, bo dla mnie te wszystkie diabełki, o jakich Pani tak mądrze pisze i dyskutuje ze Zbysiem, to czarna magia. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Nie!, nie dla tępaków tylko dla laików. Dla mnie to dość zasadnicza różnica.

Starałam się bardzo, żeby ten tekst był zrozumiały dla wszystkich. Skoro mówi Pan o “diabełkach” to znaczy, że jeszcze sporo muszę poprawić.

Panie Jerzy, wiem z własnego doświadczenia, że uzyskanie pełnej informacji od lekarzy odnośnie “za” i “przeciw” danej szczepionki jest utrudnione (eufemizm). Zdecydowana większość z nich mówi zwykle: “ależ oczywiście, że jest skuteczna i bezpieczna” zamykając wszelką dyskusję zanim jeszcze się rozpoczęła.

Na szczęście pojawia się coraz więcej takich medyków i biochemików, którzy (mimo, że dalej są szykanowani przez własne “środowisko”) mają odwagę występować publicznie z informacjami, które odkłamują bezmyślną mantrę “skuteczne i bezpieczne”. Nie za pomocą gdybań a nauki.

Ten tekst powstał, przede wszystkim, by uświadomić czytelnikom występowanie sprzeczności między wypowiedziami medialno-medycznych ałtorytetów a zapisami w dokumentach EMEA. Poza tym, jest wyrazem mojego poparcia dla minister Kopacz i ministra Fronczaka w tej kwestii.
Uważam bowiem, że tylko rzetelna informacja pozwala na dokonanie świadomego wyboru. (W tym przypadku, czy: kupić-nie kupić szczepionki przeciwko “świńskiej grypie” i/lub szczepić się czy nie.) Z niewiadomych dla mnie powodów takiej informacji nie dostarczają media i zdecydowana większość lekarzy/naukowców/urzędników w nich występujących.

Pozdrawiam.


Magio

dobrze, że o tym napisałaś gdyż to co nam jest serwowane w mediach właściwie podawane jest w sosie rywalizacji politycznej.

Przyznam szczerze, ze w ustach KOpaczowej i polityków te ich wątpliwości nie brzmią wiarygodnie. Nie z tego powodu, że jestem zacietrzewiony ale jeśli ktoś zazwyczaj kłamie i odwraca kota ogonem, dlaczego ma nie odwracać w takim przypadku.

Swoim wpisem uwiarygodniłaś to, co nie wydawało się wiarygodne.

Pozdrawiam.
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldku

Dobrze to ująłeś pisząc o “sosie rywalizacji politycznej”.
Do tego sosu należy dodać jeszcze medialną psychozę strachu przed “świńską grypą” (która, jak bardzo wiele wskazuje, nie jest świńska tylko ludzka! i o dość podejrzanym pochodzeniu) nakręcaną przez producentów szczepionek i ich lobbystów.

Ja sama mocno się zdziwiłam otwartością i szczerością wystąpień pani Kopacz i pana Fronczaka i ich pójściem pod prąd “świńskiego” ogłupienia. W równym stopniu wywołały moje zdziwienie wystąpienia opozycyjnych lekarzy-politruków, którzy bez żenady opowiadają bzdury, “byle tylko dokopać” rządzącym.

Przepraszam bardzo, dla mnie politycy mogą okładać się kijami aż się wzajemnie zatłuką. Z dwoma wyjątkami – zdrowie i edukacja, pomijając już nawet ramy administracyjne tych systemów. Bo te dwie dziedziny dotykają bezpośrednio wszystkich “małych i większych” obywateli tego państwa, od których zdrowia i wykształcenia zależy nasza przyszłość.

Dlatego też lekarze-politrucy, w tym Piecha, Balicki i Arłukowicz, są dla mnie skończeni.

Pozdrawiam serdecznie.


Pani Magio!

Ja zaliczyłem całkiem niezły kurs fizyki w liceum, ale nadal dla mnie w drucie kopią diabełki. Co więcej nie zamierzam się zagłębiać w tę tematykę. Pewne rzeczy powinny dla mnie pozostać tajemnicze. Taki wybór. A Pani tekst jest rewelacyjny. Niczego Pani nie musi zmieniać.

Pozdrawiam


@Magia

O!

Widzi Pani – parę linijek dalej na pani liście jest ta praca:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17114826?itool=EntrezSystem2.PEntrez....

O znamiennym tytule:

Aluminum adjuvant linked to Gulf War illness induces motor neuron death in mice

Tymczasem wodorotlenek i fosforan glinu są najdłużej znanymi adiuwantami, stosowanymi powszechnie już od lat 30-tych… i adiuwany te są współcześnie uważane za zbyt słabe, za mało wydajnie pobudzające układ odpornościowy, aby na zasadzie synergii zapewnić jego prawidłową odpowiedź na antygen wielu czynników infekcyjnych. Stąd ciągłe prace nad nowymi adiuwantami w szczepionkach.

Widzi Pani – cała nasza dywagacja tutaj sprowadza się do tego, że z samej natury działania adiuwantów (silna stymulacja pracy ukladu odpornościowego) wynikają możliwe działania niepożądane. I po prostu nie da się tego uniknąć. Sądzę, że na odpowiednio dużej próbie klinicznej można by się doszukać tego, że każdy adiuwant może doprowadzić do wyindukowania chorób reumatycznych, POChP czy innych chorób o podłożu autoimmunoagresywnym. Tak już jest. I nie ma co się zżymać na ten nieszczęsny skwalen. Po prostu – w szczepionkach mamy do czynienia z kompromisem właściwości, lecz dla niektórych pacjentów ten kompromis nie jest dobry…

A – i nie da się znaleźć żadnej korelacji pomiędzy “potanianiem receptury szczepionki” a stosowaniem adiuwanta skwalenowego, który nie jest ani specjalnie tańszy ani droższy od innych.


Panie Zbigniewie

Słyszał Pan o najnowszej inicjatywie RPO Kochanowskiego? :) Ciekawa jestem, jak się Pan zapatruje na donos w/w na minister Kopacz do prokuratury, bodajże z art. 160 KK, “gdyż jest nieodpowiedzialna i sprowadza na obywateli polskich zagrożenie epidemiologiczne”.
:D

A poza “świńskim tematem”...

O! A czy ja gdzieś napisałam o tym, że szczepionka z adjuwantem skwalenowym była jedyną, jaką dostawali żołnierze w tym czasie? :)

Ale dobrze, że zwrócił Pan moją uwagę na te badania. Tych, odnoszących się do adjuwantów zawierających aluminium jest bardzo mało. Dzięki.

Generalnie nie wydaje się, że adjuwanty zawierające związki aluminium są groźne dla pacjentów, którzy mają zdrowe! nerki i zwraca się uwagę na dopuszczalny poziom stężenia aluminium we krwi.
Amerykańska Akademia Pediatryczna w swoich zaleceniach umieściła punkt, który mówi, że bezpieczny poziom aluminium we krwi nie powinien przekraczać 100 mikrogarmów na litr.

A teraz ołówki w dłonie i proszę sobie przeliczyć (jak ktoś chce):
Ile krwi ma noworodek? 0.3-0.4 litra?

W pierwszej dobie życia noworodek otrzymuje szczepionkę przeciwko żółtaczce typu B. Sprawdziłam pierwszą lepszą, która została dopuszczona do obrotu na polskim rynku: Euvax B, która zawiera adjuwant w postaci wodorotlenku glinu, o zawartości (jako aluminium) 0.5mg czyli 500mcg!

O ile razy przekroczony zostanie bezpieczny poziom aluminium we krwi noworodka?
(Nawet jeśli przyjmiemy poprawkę na to, że zastrzyk wykonuje się domięśniowo a nie dożylnie oraz, że nerki malucha wykonują 100% normy, to i tak otrzymany wynik jest dużo za duży.)

Gdyby ktoś chciał sobie poczytać coś więcej o adjuwantach z aluminium, polecam artykuł Roberta W. Sears’a. Pediatry.

Pozdrawiam.


@Magia

Pani Magio – Pani nie przesadza! naprawdę proszę czynić rozróżnienia między toksycznością ostrą a przewlekłą.

Norma bezpiecznego stężenia jonów glinu we krwi została wprowadzona ze względu na powszechne zastosowanie tego metalu w naczyniach kuchennych i środkach przeciwrefluksowych, co powodowało narażenie układu nerwowego i kostnego na podwyższoną koncentrację aluminium całymi latami.

Norma ta ma się nijak do chwilowego podwyższenia poziomu tego metalu we krwi, nawet jeśli jest to delikatny organizm noworodka. Tym bardziej, że zarówno wodorotlenek jak fosforan glinu są związkami o bardzo niskim iloczynie rozpuszczalności, zatem po podaniu domięśniowym efektywne stężenie jonów glinu we krwi po podaniu szczepionki jest wciąż kilka rzędów wielkości poniżej normy:

Wartości iloczynu rozpuszczalności w 25 stopniach Celsiusza dla:

uwodnionego wodorotlenku glinu: 3.70×10–13
fosforanu glinu: 9.84×10–21

(dla porządku – w temperaturze 37 stopni Celsiusza wartości te nieco się zmienią. Zmiana będzie widoczna na pierwszym miejscu po przecinku i nie będzie to zmiana znacząca dla toksyczności preparatu).

Pani Magio – naprawdę – podstawy chemii się kłaniają... Chociaż rozumiem Pani dobre chęci.


Panie Zbigniewie

Właśnie powróciłam do kompa i zgłupiałam doszczętnie. :)

Być może powinnam powtórzyć kurs chemii na poziomie ogólniaka, bo:

1) nie mam pojęcia co to jest “uwodniony wodorotlenek glinu”.
W szkole uczono mnie, że wodorotlenek glinu jest uwodnionym tlenkiem glinu, czyli Al2O3.3H2O. I koniec.
Więc nie wiem, co Pan miał na myśli. Roztwór wodny tegoż?

2) W ulotce szczepionki Euvax-B, którą linkowałam, jest mowa o tym związku w postaci żelu. Jeśli nie mam totalnej sklerozy to taki żel charakteryzuje się zmienną ilością wody. Ta zmienność mało mi pasuje do definicji roztworu nasyconego, który stanowi nieodzowny składnik określania iloczynu rozpuszczalności. Poza tym ten żel jest dodany…tak jakby, do zawiesiny innych składników… czy cóś.

3) W tej samej szkole uczyli mnie, że iloczyn rozpuszczalności jest iloczynem stężeń jonów trudno rozpuszczalnego elektrolitu w jego roztworze nasyconym. Jego wartość liczbowa dla danej substancji w stałej temperaturze w określonym rozpuszczalniku jest wielkością stałą.
Więc znowu całkiem zgłupiałam. Traktuje Pan krew jako roztwór nasycony wodorotlenku glinu?

Kurde, może ja powinnam zażalenie na swoją szkołę zgłosić?

To pozdrowię spadając do kuchni. :)


@Magia

Informuję Pania zatem, że wspomniany przez Panią uwodniony tlenek glinu:

Al2O3 * x(H2O)

otrzymuje się działając dwutlenkiem węgla na roztwory glinianów i jest on typową substancją krystaliczną, którą można nawet sproszkować.

i jest to jednak coś innego niż uwodniony wodorotlenek glinu:

Al(OH)3 * 3(H2O)

który otrzymuje się dodając silnych zasad do roztworu soli glinowych i który ma strukturę bezpostaciowego żelu.

Niby to samo, ale jednak coś innego, jeśli mówimy ściśle o naturze substancji.

A teraz o iloczynie rozpuszczalności. Widzi Pani – pojęcie to dotyczy sytuacji równowagi termodynamicznej między roztworem nasyconym związku chemicznego, który ulega dysocjacji elektrolitycznej a osadem (fazą stałą) tego związku. Roztwór nasycony – z definicji – określa nam maksymalne w danej temperaturze stężenie rozpuszczonej substancji. Za “rozpuszczoną” uważa się tutaj substancję, która uległa dysocjacji elektrolitycznej i występuje w roztworze w postaci jonowej a nie np. supramolekularnej struktury żelu czy zawiesiny koloidalnej. W przypadku wspomnianego żelu – za roztwór nasycony można uważać np. fazę ciekłą związaną w klatkach strukturalnych żelu.

Skoro zatem jakaś substancja charakteryzuje się niską wartością iloczynu rozpuszczalności to znaczy, że nawet w jej nasyconym roztworze występuje bardzo małe stężenie zdysocjowanych jonów. A W KAŻDYM INNYM ROZTWORZE STĘŻENIE TO BĘDZIE JESZCZE NIŻSZE!

Następnie mamy ograniczenia kinetyczne (równanie Noyesa-Whitneya) – żeby rozpuścić substancję trudnorozpuszczalną trzeba czasu. Uwalnianie jonów do roztworu następuje powoli i dojście do układu nasyconego poprzez rozpuszczanie substancji trudnorozpuszczalnej jest nadzwyczaj czasochłonne (dlatego roztwory nasycone substancji trudnorozpuszczalnych – np. wodę gipsową czy wapienną – otrzymuje się strącając je z roztworu w trakcie reakcji chemicznej a nie przez ich rozpuszczanie).

I na koniec – ponieważ równocześnie znajdujące się we krwi jony Al3+ są wydalane przez nerki – w praktyce przy podaniu nawet kilku szczepionek równocześnie nie ma możliwości przekroczenia dopuszczalnych poziomów. Nawet gdy na skutek zmian chorobowych klirens nerkowy dla aluminium jest znacznie obniżony.


A tak na marginesie...

http://wiadomosci.onet.pl/2077747,12,tragiczny_skutek_szczepienia_na_wir...

Mamy dokładnie to, co mówiłem – zapewne wstrząs anafilatyczny.

Pozdrawiam,
ZS


Panie Zbigniewie

Nie kupuję Pańskich dywagacji w temacie iloczynu rozpuszczalności “uwodnionego wodorotlenku glinu” vs poziom jonów aluminium we krwi.
To co Pan pisze jest bez sensu. IMO.

Odnośnie normy wyznaczonej przez AAP, to pochodzi ona z roku 1996. Zdaje się, że wtedy już od lat aluminiowe gary i sztućce były wycofane z rynku w tzw. “cywilizowanych krajach”. I jest to jedyny wypadek, w którym Pańskie dywagacje mogłyby mieć sens, gdyby nie fakt, że nie rozmawiamy o “zjadanym” wodorotlenku glinu (niechby i uwodnionym), bo tenże podany doustnie (np. w preparatach na nadkwaśność) nie wchłania się praktycznie z przewodu pokarmowego do organizmu.
W szczepieniach omijamy układ pokarmowy, który stanowi główną zaporę przed toksynami a nadto to “z brzucha pochodzi 70% odporności”. Czy tak? Ech…

Ale nic straconego. Może Pan zrewolucjonizować naukę pisząc na ten temat pracę doktorską/habilitacyjną.
Ta słuszna teoria z pewnością obaliłaby wszystkie badania na temat negatywnego wpływu związku rtęci w szczepionkach, skwalenu czy choćby badań, które Pan przywołał w zakresie związków adjuwantu aluminiowego z Syndromem Zatokowym.
Nawet prof. Majewska zostałaby bezrobotna a Pan stałby się nowym wcieleniem Krezusa, któremu hojną daninę składałyby farmaceutyczne giganty do końca jego życia a nawet dłużej.
Nic prostszego, liczymy iloczyn rozpuszczalności i wstrzykujemy “ile fabryka dała”.
Może by tak siarczek rtęci? Ten to dopiero ma iloczyn rozpuszczalności! W wodzie się nie rozpuści. We krwi też nie. Znaczy – jest absolutnie bezpieczny.

Zastanawiam się tylko skąd u diabła wzięły się badania:
1. Kawahara M et al. 2001. Effects of aluminum on the neurotoxicty of primary cultured neurons and on the aggregation of betamyloid protein. Brain Res. Bull. 55, 211-217.
2. Redhead K. et al. 1992. Aluminum-adjuvanted vaccines transiently increase aluminum levels in murine brain tissue. Pharmacol. Toxico. 70, 278-280.
3. Sahin G. et al. 1994. Determination of aluminum levels in the kidney, liver and brain of mice treated with aluminum hydroxide. Biol. Trace. Elem. Res. 1194 Apr-May;41 (1-2):129-35.
4. Gherardi M et al. 2001. Macrophagaic myofastitis lesions assess long-term persistence of vaccine-derived aluminum hydroxide in muscle. Brain, Vol 124, No. 9, 1821-1831.
5. Shingde M eta la. 2005. Macrophagic myofastitis associated with vaccine derived aluminum. MJA, 183 (03):145-146

I po jakie licho piszą w nich o poziomach aluminium w organizmach. Debile jacyś, czy co?

Panie Zbigniewie, proszę dać tym oszołomom odpór. Proszę im pokazać!

W oczekiwaniu na Pańskie Dzieło, pozdrawiam.
[Ło matko! Chyba piwo wypiję na tę okoliczność. ]

p.s. Tego typu informacje (o zgonach poszczepiennych) docierają zewsząd.
Insynuacje, jakoby ci ludzie pomarli od szczepionki, zostaną obalone. Nikt nie umiera od szczepionki, ani od żadnego leku, never ever!
[Cholera jasna! Gdzie się podział mój Talidomid? Gdzie jest mój Vioxx? Dlaczego nie dostałam szczepionki Lymerix?!]


@Magia

No to proszę nie kupować – ma to Pani ode mnie zupełnie za darmo!

Jeśli się Pani pyta skąd się wzięły badania na temat toksyczności glinu (której przecież nigdzie nie przeczę) – to proszę zapytać autorów. Nauki rzecz to wszakże jest badać – ja wskazuję jedynie na to, że upatrywanie akurat w szczepionkach z adiuwantem glinowym jakiegoś szczególnego zagrożenia nie wydaje mi się w świetle posiadanej wiedzy dobrym pomysłem.

A – myli się Pani sądząc, że glin zawarty w preparatach na nadkwaśność nie wchłania się z przewodu pokarmowego. Wchłanianie jelitowe glinu znacząco wzrasta w obecności cytrynianów – zawartych we wszystkich nieomal sokach owocowych, których spożycie stale rośnie.

A – ma Pani rację – siarczek rtęci o iloczynie rozpuszczalności rzędu E-18 uważa się – jak na związek rtęci – za względnie mało toksyczny. Stąd jego zastosowanie (cynober) w tradycyjnej medycynie chińskiej w zalecanych dawkach dziennych 0.1-0.5 g/dziennie. Siarczek rtęci można też wciąż znaleźć w niektórych maściach współczesnej farmakopei oraz – chociaż ze względów ekologicznych coraz mniej – w niektórych farbach do malarstwa artystycznego.

Mały wyrywek z opracowania:

Oral administration of cinnabar at a high dose (1.0 g/kg/d for 7 d) produced reversible hearing dysfunction, learning memory deficit, and other behavioral abnormalities in mice, rats, and guinea pigs. At lower cinnabar doses (10 mg/kg/d) for a longer time (up to 11 weeks), cinnabar did not produce neurotoxic effects in mice until 7 weeks of continuous administration. The cerebellum appeared to be the most vulnerable brain region. Long-term (4 weeks) oral administration of mercury sulfide in mice increased renal mercury burden, and decreased circulating thyroxin (T4) levels. However, no data on nephrotoxicity was reported from this study.

The Clinical Toxicity of Cinnabar
Pigatto and Guzzi Experimental Biology and Medicine 2008; 233: 1479

A tutaj:

http://www.pharma-cosmetic.com.pl/PDF/Hydrargyri_sulfuridum_rubrum.pdf

Ma Pani polski MSDS dla siarczku rtęci – dosyć łagodny – nieprawdaż?


Panie Zbigniewie

Za darmo też nie chcę. :)

Ziggi

ja wskazuję jedynie na to, że upatrywanie akurat w szczepionkach z adiuwantem glinowym jakiegoś szczególnego zagrożenia nie wydaje mi się w świetle posiadanej wiedzy dobrym pomysłem.

A co ja innego napisałam?:

Generalnie nie wydaje się, że adjuwanty zawierające związki aluminium są groźne dla pacjentów, którzy mają zdrowe! nerki i zwraca się uwagę na dopuszczalny poziom stężenia aluminium we krwi.

I ten poziom jest ważny, bo przecież glin nie dostaje się do organizmu tylko przez dawkę szczepionki. Jest w żywności (uwaga na herbatę z cytryną!), wodzie i powietrzu i kosmetykach (uwaga na antyperspiranty!). Innymi słowy – ilość aluminium w organizmie w danym czasie jest sumą poszczególnych dawek wprowadzanych różnymi drogami do tegoż organizmu.

Ziggi

myli się Pani sądząc, że glin zawarty w preparatach na nadkwaśność nie wchłania się z przewodu pokarmowego

Nie pisałam o glinie w ogóle tylko o wodorotlenku glinu w preparatach na nadkwasotę. Inna też będzie jego wchłanialność w żołądku a inna w okrężnicy.
To różnica. Proszę więc nie wciskać mi nienapisanych słów.
Tak, wiem, że największą wchłanialność ma cytrynian glinu, mniejszą wodorotlenek a najmniejszą fosforan (w gigantycznym uproszczeniu, dla zdrowego organizmu).

To co usiłowałam Panu powiedzieć, to to, że nie da się załatwić kwestii wchłanialności glinu do krwiobiegu za pomocą prostackiego iloczynu rozpuszczalności.
Napisał Pan:

Wartości iloczynu rozpuszczalności w 25 stopniach Celsiusza dla:

uwodnionego wodorotlenku glinu: 3.70×10–13
fosforanu glinu: 9.84×10–21

(dla porządku – w temperaturze 37 stopni Celsiusza wartości te nieco się zmienią. Zmiana będzie widoczna na pierwszym miejscu po przecinku i nie będzie to zmiana znacząca dla toksyczności preparatu)

Temperatura, ciśnienie i ph ciała podlegają ciągłym wahaniom. Krew, soki trawienne i inne płyny ustrojowe to nie woda. Membrany komórkowe to nie ścianki szklanek. (!)
Zmiany we wchłanialności nie będą “widoczne na pierwszym miejscu po przecinku”.
Chce Pan przykład? Bardzo proszę:

Using a urinary excretion factor based on the results of previous studies, the fractional aluminium uptake from each of the species was calculated: aluminium citrate, 5.23 × 10(-3); aluminium hydroxide, 1.04 × 10(-4); aluminium hydroxide with citrate, 1.36 × 10(-3).

(podkreślenia moje)
Źródło cytatu

No. To tyle.


@Magia

Widzi Pani,

A jeśli ja mówię o wchłanianiu glinu, to mam na myśli dokładnie to, ponieważ Pani tutaj zdanie:

Nie pisałam o glinie w ogóle tylko o wodorotlenku glinu w preparatach na nadkwasotę. Inna też będzie jego wchłanialność w żołądku a inna w okrężnicy.

Jest proszę Pani kiepskie.

Otóż czy zastanawiała się Pani dlaczego w ogóle używa się właśnie wodorotlenki glinu i magnezu jako leków na nadkwasotę? Otóż dlatego, że wodorotlenki te reagują z zawartym w soku żołądkowym kwasem solnym zobojętniając go, dzięki czemu sok żołądkowy staje się mniej drażniący.

Zatem po krótkiej chwili po połkinięciu, droga Pani, nigdzie nie ma już wodorotlenku glinu, lecz dobrze w wodzie rozpuszczalny chlorek glinu i to on dalej wędruje do jelit, gdzie na ogół reaguje ze znajdującomyi się tam obficie fosforanami tworząc praktycznie nierozpuszczalny fosforan glinu (iloczyn rozpuszcalności rzędu E-21), który wydalany jest z kałem.

Jednak obecność cytrynianów zaburza ten proces, ponieważ kwas cytrynowy, który proszę Pani jest hydroksykwasem – jest zatem związkiem dwufunkcyjnym, oprócz tego, że tworzy z glinem prostą sól jonową – cytrynian glinu, która z fosoranami reaguje, tworzy też rozpuszczalne sole kompleksowe typu [Al(3)(C(6)H(4)O(7))(3)(OH)(H(2)O)]Na4, które z fosofanami już nie reagują a za to są wchłaniane drogą jelitową. Powstawanie takich soli kompleksowych jest procesem konkurencyjnym do powstawania nierozpuszczalnego fosforanu glinu i dlatego cytryniany ułatwiają wchłanianie glinu droga pokarmową. Co zostało pokazane w przedstawionym przez Panią źródle.

Uff – zatem proszę przestać się ekscytować, że “Pani mówi o wodorotlenku glinu”, bo tak naprawdę to Pani nie wie o czym mówi…

Podobnie nie wie Pani o czym mówi pisząc:

Temperatura, ciśnienie i ph ciała podlegają ciągłym wahaniom. Krew, soki trawienne i inne płyny ustrojowe to nie woda. Membrany komórkowe to nie ścianki szklanek.

Otóż proszę Pani – zmiany temperatury i ciśnienia, z jakimi mamy do czynienia w przypadku organizmu ludzkiego są pomijalne biorąc pod uwagę przebieg większości prostych procesów fizykochemicznych takich jak rozpuszczalność czy dyfuzja. Wahania pH, cóż – zakładając, że szczepiona osoba nie wykonuje tym mięśniem, w który została wstrzyknięta szczepionka bardzo ciężkiej pracy fizycznej, co prowadzi do wydzielenia kwasu mlekowego – również są pomijalne. Przecież mówimy tu o krótkim okresie czasu – rzędu kilkunastu godzin od podania szczepionki. Osoba raczej nie dostanie w tym czasie ciężkiej kwasicy… Konkludując – subtelne zmiany parametrów takich jak temperatura czy pH zaczynają dopiero odgrywać rolę w przypadku enzymatycznych procesów metabolicznych, ale o ile nie mówimy o jakimś stanie patologicznym – nie mają wyraźnego wpływu na przenikanie prostego związku nieorganicznego do krwioobiegu.

Wie Pani – chociaż “prosty iloczyn rozpuszczalności” niewątpliwie nie mówi wszystkiego o zachowaniu się substancji w organiźmie – nie jest też parametrem nieistotnym. Substancje trudno rozpuszcalne wchłaniają się po prostu wolniej niż substancje dobrze rozpuszczalne. I tupanie nogą niczego w tym przypadku nie zmieni.

Zdrowia życzę!


A Pan znowu swoje. :)

Nie dość, że coraz dalej od tematu, to i coraz bardziej Pan to wszystko gmatwa.
Ciekawe dlaczego? :)

No dobrze, dzięki Panu wiem już że organizm ludzki należy traktować jak szklane naczynie laboratoryjne wypełnione wodą, do którego dodaje się od czasu do czasu jakieś związki chemiczne (np. adjuwanty aluminiowe w szczepionkach). W ten oto prosty sposób zanim pojawia się tym ludzkim naczyniu następny związek ten pierwszy już znika.
Dziękuję, czuję się uświadomiona. :)

Żeby zakończyć tę farsę zacytuję fragment linkowanego artykułu Roberta Searsa. Jak wspominałam wcześniej – pediatry. Niektóre zdania pozwolę sobie podkreślić mając nadzieję, że zdoła je Pan zrozumieć, a co za tym idzie – załapie Pan w końcu mój punkt widzenia na adjuwanty aluminiowe ordynowane w szczepionkach małym dzieciom i osobom cierpiącym na choroby nerek:

In other words, a newborn who gets a Hepatitis B injection on day one of life would receive 250 mcg of aluminum. [w Euvax-B jest 500 mcg; przyp. Magia] This would be repeated at one month with the next Hep B shot. When, at two months, a baby gets its first big round of shots, the total dose of aluminum could vary from 295 mcg (if a non-aluminum HIB and the lowest-aluminum brand of DTaP are used) to a whopping 1225 mcg (if theHep B vaccine is given along with the brands with the highest aluminum contents). These doses are repeated at four and six months. With most subsequent rounds of shots, a child would continue to get some aluminum throughout the first two years. But the FDA recommends that premature babies, and anyone with impaired kidney function, receive no more than 10 to 25 mcg of injected aluminum at any one time.

A teraz niech się Pan zastanowi (we własnym rozumie i sumieniu) czy naprawdę nie ma różnicy między naczyniem laboratoryjnym a człowiekiem; czy nie ma różnicy między dorosłym zdrowym człowiekiem a dorosłym chorym człowiekiem; czy nie ma różnicy między organizmem dziecka i dorosłego? Czy przypadkiem zaburzenia funkcji nerek nie prowadzą do upośledzenia wydalania toksyn z organizmu i, co za tym idzie, ich kumulacji w organizmie?

Jeśli tych różnic nie ma, (a dla Pana ich nie ma – iloczyn rozpuszczalności uber alles! :) to po co ustalać jakiekolwiek normy? W tym takie, które mówią, że:
1) bezpieczne stężenie aluminium we krwi to 100mcg/l;
2) żaden zastrzyk przeznaczony dla dzieci i pacjentów z chorobami nerek nie powinien zawierać więcej niż 10-25 mcg aluminium.

I wzajemnie.


@Magia

Droga Pani. Pani wyrażane z głębokim przekonaniem, lecz bez naukowego rozeznania poglądy nie są miarodajne. A zamiast podsuwać czytelnikom kolejne opinie publicystyczne zbudowane jedynie na przekonaniach róznych osób, lecz nie poparte żadną teorią ani wynikami doświadczalnymi, powinna Pani częściej sięgać do źródeł naukowych:

Manmohan Singh,
Vaccine Adiuvants and Delivery Systems

In Vivo Clearing of Aluminum Adjuvants Both humans and animals are being exposed fairly constantly to aluminum compounds from the environment. As a consequence, aluminum is normally found in the blood and serum of humans and animals, whether or not they have been vaccinated using aluminum adjuvants. The major source of this aluminum is apparently oral intake with lhe food and drinking water, which was reported to be in the magnitude of 5 to 10 mg daily for humans in Britain. This aluminum uptake would be excreted with the urine by persons with normal renal functions. Previous claims that aluminum adjuvants are not broken down in vivo and subject to excretion have, however, been shown to be incorrect. The clearing in vivo of aluminum adjuvants has been investigated in rabbits using adjuvants prepared from the isotope. Aluminium excreted from blood and urine was followed using accelerator mass spectroscopy for a period of 28 days. As early as one hour following intramuscular injection, radioactive-labeled aluminum could be detected in the blood. [...] Following the injection of adjuvant containing 0.85 mg of aluminum, the normal plasma concentration of aluminum in rabbits of 30 ng Al/ml only rose with approximately 2ng Al/ml during the experiment. According to the calculation of Flarend, a similar aluminum dose injected into humans, provided that similar clearing kinetics existed, would lead to an estimated increase of serum aluminum of only 0.04 ng Al/ml,equaling 0.8 % above the normal level of approximately 5 ng Al/ml. Based on these figures, it seems that the amount of aluminum administered via vaccination does not contribute significantly to the general exposure to aluminum in humans and serum levels of aluminum.

Jak Pani widzi:

- wbrew Pani przekonaniom – aluminum jest w osoczu człowieka stale obecne, ponieważ z przewodu pokarmowego wchłania się do ok. 10 mg tego pierwiastka dziennie – po prostu z wody i pożywienia, które normalnie przyjmujemy.

- wyniki doświadczalne nie wykazują istotnego wzrostu stężenia aluminium po podaniu domięśniowym szczepionki z adiuwantem aluminiowym – obserwowany wzrost koncentracji glinu w osoczu jest na poziomie max. kilku procent.

- kilkudziesięcioletnie doświadczenie medyczne ze szczepionkami bazującymi na adiuwantach aluminiowych nie prowadzi do jakiś niepokojących wniosków – przynajmniej nie do takich, które powinny wzbudzać alarmistyczne reakcje w społeczeństwie.

Jak powiedziałem – iloczyn rozpuszczalności nie jest “uber alles”, ale należy go uwzględniać i nie można naiwnie zakładać, że wstrzyknięta substancja trudno-rozpuszczalna rozprowadza się w organiźmie natychmiast, tak samo jak związek łatwo-rozpuszczalny. Zagadnieniami tymi zajmuje się farmakokinetyka i można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że większość zażywanych przez nas leków – w szczególności antybiotyków – byłaby dla nas zabójcza, gdyby nie to, że ich wchłanianie i dystrybucja w organiźmie podlegają ograniczeniom, dzięki czemu ich efektywne stężenie w organiźmie nie przekracza nigdy bezpiecznych poziomów.

Całe powracające regularnie zamieszanie medialne wokół rzekomej toksyczności szczepionek – toksyczności podobno wielkiej, lecz skrywanej przez spiskujące lobby – wpisuje się w coraz powszechniejszą w niektórych kręgach tendencję antynaukową, podważającą wiarygodność instytucji akademickich i służb państwowych czuwających nad bezpieczeństwem żywności i leków. Systematyczne straszenie ludzi jakimiś zupełnie wydumanymi zagrożeniami – zagrożeniami zupelnie pomijalnymi na tle rzeczywistych niebezpieczeństw, z jakimi współczesny człowiek ma do czynienia, ma jedynie polityczny wymiar. Ma uwiarygodnić postawy “alternatywne” wobec naukowego światopoglądu i stworzyć platformę umożliwiającą takim postawom polityczne zaistnienie. Ma to charakter ściśle reakcjonistyczny i antyoświeceniowy. I – niestety – w demokratycznym społeczeństwie takie straszenie podtrzymywane przez wyczulone na sensację media okazuje się całkiem skuteczne. Zabobon wciąż trzyma się mocno – kto wie czy nie mocniej niż kiedyś, kiedy publiczne głoszenie bzdur nie było chronione prawem demokratycznego państwa!

Mamy obecnie do czynienia z pewnym konfliktem między porządkiem demokratycznym a “akademickim”. Okazuje się nagle, że głos opinii społecznej, która właściwie na niczym się nie zna, bombardowana jest sprzecznymi komunikatami i podlega silnym emocjom stał się decydujący również w sprawach wymagających bardzo specjalistycznej wiedzy i głebokiego rozeznania. W takiej sytuacji okazuje się, że to nie racja naukowa czy eksperyment ma decydujące znaczenie, lecz siła propagandy i umiejętność zjednywania sobie medialnych sojuszników. Okazuje się, że w tym sporze różnej maści “alternatywiści” potrafią wykazywać się wielką skutecznością.


Pani Magio!

Lojalnie uprzedzałem. Coraz dalej od meritum i ciągle otwierane nowe wątki. :)

Pozdrawiam


Sobie a Czytelnikom...

Ziggi

Droga Pani. Pani wyrażane z głębokim przekonaniem, lecz bez naukowego rozeznania poglądy nie są miarodajne. A zamiast podsuwać czytelnikom kolejne opinie publicystyczne zbudowane jedynie na przekonaniach róznych osób, lecz nie poparte żadną teorią ani wynikami doświadczalnymi, powinna Pani częściej sięgać do źródeł naukowych

Zanim napisałam poprzedni komentarz sięgnęłam jeszcze raz do różnych źródeł, wg pana Szczęsnego – zapewne nienaukowych/ Jedno z tych źródeł mówi wprost, że laboratoryjna “wodna chemia“ związków aluminium nie bardzo przystaje do badań nad zachowaniem się tych związków w “systemach biologicznych”.
Znaczy nie jestem jedyna, która twierdzi, że ludzki organizm to nie naczynie laboratoryjne wypełnione wodą. Niestety ci (wg pana Szczęsnego) durnowaci naukowcy zwracają też uwagę na taki “pomijalny” przez niego szczegół, jak np. temperatura 37C. Etc

Dziwne zaiste jest podejście pana Zbigniewa Szczęsnego do nauki, choć z pewnością nie jest ono odosobnione.
Podejście to manifestuje się euforycznym wręcz uznawaniem za pewne i jedynie słuszne wszelkich badań, które utwierdzają go w zajętym wcześniej stanowisku oraz odrzucaniu a’priori prac naukowych, które mogłyby w jakikolwiek sposób zakłócić usystematyzowaną (czyli skostniałą :) strukturę poglądów pana Szczęsnego.
Coś na kształt syndromu oblężonej wieży zbudowanej z dogmatów. :)

Tymczasem negatywny wpływ preparatów zawierających glin na pacjentów z chorobami nerek został ponad wszelką wątpliwość udowodniony. To, co dla pana Szczęsnego jest niemożliwe, czyli kumulacja aluminium w tkankach i narządach (szczególnie w mózgu, kościach i wątrobie) u tych pacjentów po prostu się dzieje.

Brain aluminum concentration has been found significantly higher in patients dying with dialysis encephalopathy than in uremic patients without this syndrome. Uremic boy with high brain aluminum concentration showed symptoms of severe encephalopathy after treatment with oral aluminum hydroxide.
[Nathan E, Pedersen SE; Acta Paediatr Scand 69 (6): 793 (1980)] PEER REVIEWED

Aluminum hydroxide mixture in common with other aluminum compounds is astringent and may cause nausea, vomiting, and constipation. Large doses can cause intestinal obstruction. Excessive doses, or even normal doses in patients with low-phosphate diets, may lead to phosphate depletion accompanied by increased resorption and urinary excretion of calcium with the risk of renal rickets in the young or osteomalacia in older patients. Increases in plasma concentrations of aluminum are a toxic hazard of aluminium hydroxide mixture given to patients with poor renal function, or to those on dialysis, and encephalopathy and dementia have occurred. Aluminum hydroxide
[Reynolds, J.E.F., Prasad, A.B. (eds.) Martindale-The Extra Pharmacopoeia. 28th ed. London: The Pharmaceutical Press, 1982., p. 72] PEER REVIEWED

An 8-month-old white boy was brought to the emergency department due to irritability and pain with movement. Upon examination, the infant was irritable, unable to bear weight, had palpable clavicular bony lesions, point tenderness of the hips, and poor head control. The infant had lost several developmental milestones over the past 4 months (eg, ability to roll over) and had decreased appetite and minimal weight gain. Skeletal survey revealed multiple rib fractures, osteoporosis, and Ricketts. Hypophosphatemia (2.3 mg/dL; normal 3.2-6.3) and an elevated serum aluminum level (14 microg/L, normal 0-9) were noted. Past medical history was positive for gastroesophageal reflux. He had been started on ranitidine and aluminum hydroxide (1/2 teaspoonful per 6-ounce bottle) at 2 months of age.
[Robinson RF et al; Ann Pharmacother 38 (2): 265-268 (2004)] PEER REVIEWED

Mało tego, Gherardi i Authier zamieścili w swoich badaniach z 2003 roku o inkluzji aluminium do ludzkich makrofagów (Immunol Allergy Clin North Am. 2003 Nov;23(4):699-712. Aluminum inclusion macrophagic myofasciitis: a recently identified condition). takie haretycke zdanie:

“in the past, aluminum hydroxide was believed to be cleared quickly from the body”

co znaczy: “w przeszłości wierzono (sic!), iż wodorotlenek glinu jest szybko usuwany z ciała”.
Pan Szczęsny dalej w to wierzy… a badania przeciwne do jego uświęconych poglądów mają charakter “ściśle reakcjonistyczny i antyoświeceniowy”.
Cudowne! A jakie naukowe?! :)

Badania nad ewentualnym szkodliwym wpływem adjuwantów w szczepionkach posuwają się nieśmiało. Nie każdy ma odwagę ryzykować swoją karierę naukową i, co tu dużo ukrywać, pieniądze, angażując się w badania mogące zagrozić lobby szczepionkowemu. Wielu ludzi zostało już z tego powodu pozbawionych do prawa wykonywania zawodu. Choć “komisje orzekające” zamiast podważyć wyniki badań uciekają się zazwyczaj do kwestionowania sprawności psychicznej podsądnych. Skąd my to znamy?! :)

Dość zaskakujące jest np. doniesienie o ziarniniaku martwiczym w badaniach histopatologicznych trójki dzieci, zaszczepionych szczepionką z adjuwantem aluminiowym:

Post-vaccination granulomas a well-known reaction due to aluminium adsorbed vaccines. ...3 cases of children who developed sc nodules at the site of a previous injection of Tetracoq*vaccine (tetanus, diphtheria, Bordetella pertussis, poliovirus) were reported. Histologically, the lesions were characterized by a necrotizing granulomatous reaction with eosinophilic crystalline material. This material stained positively with the solochrome cyanine stain and was pink-purple.This aluminium stain enabled diagnosis of post-immunization injection-site reaction due to aluminium.
[Bordet Al et al; Ann Pathol 21 (2): 149-152 (20010] PEER REVIEWED

Ostatnio coraz częstsze są badania dotyczące tzw. zespołu chronicznego zmęczenia oraz makrofagowego zapalenia powięzi i mięśni (MMF) w korelacji do adjuwantów szczepionkowych zawierających związki aluminium.
MMF objawia się bólami mięśni i stawów oraz osłabieniem siły mięśni, co ma bezpośredni wpływ na motorykę człowieka.
Jeszcze dziesięć lat temu była to absolutna rzadkość… Teraz już nie.
W badaniach histopatologicznych pobranych drogą biopsji tkanek obraz z mikroskopu elektronowego pokazuje kryształy wodorotlenku glinu zawarte w makrofagach.
Mikroskop elektronowy pokazuje “niemożliwość”!, wg pana Szczęsnego. :)
Na nieszczęście, dla pana Szczęsnego, nie dotyczy to tylko osób małoletnich i/lub z chorobami nerek oraz nie jest krótkotrwałą reakcją.
O!, przykład ze szczepionką przeciwko żółtaczce typu B u 62-letniej kobiety z postępującym osłabieniem mięśni:

Brain Pathol. 2004 Jan;14(1):109-10, 115.
July 2003: 62-year-old female with progressive muscular weakness.

Bornemann A, Bohl J, Schneider HM, Goebel HH, Schmidt PF, Gherardi RK.

Institute of Brain Research, Eberhard-Karls University, Tübingen, Germany.

The July 2003 Case of the Month (COM). A 62-year-old female patient experienced progressive muscular weakness over the last ten years, involving shoulder and pelvic girdle muscles, paraspinal and facial muscles. A biopsy was taken from the left deltoid muscle where hepatitis vaccination had taken place 4 weeks previously. The specimen revealed macrophagic myofasciitis due to the injection of aluminium-bound vaccines. The finding can be reproduced experimentally by injecting vaccines in rats. The pathomechanism is supposed to involve immune stimulation due to long term persistence of the adjuvant. Macrophagic myofasciitis has been suggested to occasionally cause myopathy but is supposed to be unrelated to the underlying myopathy in our patient.

PMID: 14997943 [PubMed – indexed for MEDLINE]

Autorzy innych badań, poza wymienionymi wcześniej Gherardi i Authier, również skłaniają się do powiązania MMF i syndromu chronicznego zmęczenia z adjuwantami zawierającymi aluminium dołączając do tego jeszcze ogólne “przeładowanie” organizmu aluminium:

Med Hypotheses. 2009 Feb;72(2):135-9. Epub 2008 Nov 11.
A role for the body burden of aluminium in vaccine-associated macrophagic myofasciitis and chronic fatigue syndrome.

Exley C, Swarbrick L, Gherardi RK, Authier FJ.

Birchall Centre for Inorganic Chemistry and Materials Science, Keele University, Staffordshire ST5 5BG, UK. c [dot] exley [at] chem [dot] keele [dot] ac [dot] uk

Macrophagic myofasciitis and chronic fatigue syndrome are severely disabling conditions which may be caused by adverse reactions to aluminium-containing adjuvants in vaccines. While a little is known of disease aetiology both conditions are characterised by an aberrant immune response, have a number of prominent symptoms in common and are coincident in many individuals. Herein, we have described a case of vaccine-associated chronic fatigue syndrome and macrophagic myofasciitis in an individual demonstrating aluminium overload. This is the first report linking the latter with either of these two conditions and the possibility is considered that the coincident aluminium overload contributed significantly to the severity of these conditions in this individual. This case has highlighted potential dangers associated with aluminium-containing adjuvants and we have elucidated a possible mechanism whereby vaccination involving aluminium-containing adjuvants could trigger the cascade of immunological events which are associated with autoimmune conditions including chronic fatigue syndrome and macrophagic myofasciitis.

PMID: 19004564 [PubMed – indexed for MEDLINE]

I tak dalej, I tak dalej.
Te wszystkie przykłady są naukowymi badaniami, które znajdują się Narodowej Bibliotece Medycznej US.
Ale nie dla pana Szczęsnego. Jego droga jest prosta i jasna. Żadne “reakcjonistyczne, antyoświeceniowe” oraz “szerzące zabobon”, “antynaukowe” badania tego nie zmienią. :)

I pomyśleć, że zaczęło się od tego, że ośmieliłam się napisać, iż należy zachować szczególną ostrożność w podawaniu szczepionek zawierających związki aluminium małym dzieciom i pacjentom z zaburzeniami nerek.

Czy podejście względem nauki, które prezentuje pan Szczęsny, służy rozwojowi tej ostatniej pozostawię pod rozwagę Czytelnikom tego bloga…

Źródła cytatów:
http://pubchem.ncbi.nlm.nih.gov/summary/summary.cgi?sid=586133
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/sites/entrez?term=%22Aluminum%20Hydroxide%2F...
I dalej


Sprostowanie/uzupełnienie

Podana przeze mnie norma stężenia aluminium we krwi ustanowiona przez Amerykańską Akademię Pediatryczną – 100mcg/L, jest krytycznym dla organizmu ludzkiego poziomem toksycznym.

Za normalny i nieszkodliwy poziom aluminium w osoczu krwi uznaje się: 0-9mcg/L (co zostało przytoczone we fragmencie badań Robinsona; poprzedni komentarz).

Przepraszam za tę nieścisłość.


Panie Jerzy

Proszę nie traktować moich komentarzy jako skierowanych tylko do pana Szczęsnego.
Gdyby tak było już dawno bym osiwiała ze szczętem. :)

Pozdrawiam.

p.s. @Szczęsny – ostrzegałam Pana przed zamieszczaniem inwektyw. Dlatego “komentarz” Pański, skierowany do pana Jerzego, został wycięty.


@Magia

Po pierwsze rad bym wiedzieć do kogo się Pani zwraca? – Rozumiem, że już nie do mnie, ale do naszego szanownego “audytorium” :-)))

Ja pozostanę jednak w bardziej bezpośrednim tonie.

I pozostanę przy swoim zdaniu:

1) Nie ma żadnej udowodnionej korelacji pomiędzy stosowaniem adiuwantów glinowych w szepionkach a występowaniem jakiejś jednostki chorobowej. Wszystki przytoczone przez Pania przypadki nimi właśnie pozostają – pojedynczymi, trudnymi do interpretacji przypadkami na miliony, jeśli nie setki milionów zaszczepień. Statystycznie istotnej korelacji nie ma.

2) Badania eksperymentalne pokazują, że adiuwant glinowy zawarty w szczepionkach domięśniowych nie wywołuje istotnego wzrostu stężenia tego pierwiastka w osoczu. Zauważana zmiana stężenia nie przekracza kilku procent naturalnego tła i zanika w ciągu kilku dni po podaniu szczepionki. Proszę o przytoczenie innych wyników, jeśli takimi Pani dysponuje.

3) Tak – nie ma co do tego żadnych wątpliwości – rozpuszczalność dyskutowanych związków glinu w 37 stopniach nie różni się więcej niż o 2-3% od rozpuszczalności w temperaturze 25 stopni – dla której to temperatury iloczyn rozpuszczalności podano w poradniku fizykochemicznym. I nie rozumiem tutaj wykręcania przez Panią kota ogonem. Nigdzie nie napisałem, że wodorotlenek czy fosforan glinu zachowują się tak samo w organiźmie człowieka, który ma temperaturę 37 stopni jak w organiźmie człowieka, który ma 25 stopni (czyli chyba u świeżego trupa?). Pisałem wyraźnie, że chodzi mi o rozpuszczalność tych związków, która nie zmienia się istotnie w rzeczonym przedziale temperatur. Jednak Pani – typową swoją metodą – najpierw zmienia sens wypowiedzi a potem z taką zmienioną wypowiedzią “efektownie” dyskutuje, licząc chyba na to, że inteligencja publiki nie przekracza poziomu pana Maciejowskiego…

4) Jak sama Pani mogła zauważyć – nie mam “nabożnego” stosunku do wypowiedzi różnych gremiów – nie podzielam np. opinii WHO na temat konieczności szczepień przeciw A/H1N1. Uważam bowiem, że ich rekomendacja nie ma racjonalnych przesłanek. Nie można zalecać kosztujących miliony dolarów szczepień przeciw chorobie, na którą umrze w skali kraju pewno z pięć osób, skoro z tytułu immanentnego ryzyka związanego z działaniem szczepionki – w wyniku jej zastosowania pewno umrze podobna liczba osób. To nie ma sensu i powinno to być jasne a na pewno takie szczepienia nie powinny być wykonywane za publiczne pieniądze i na ryzyko publicznej służby zdrowia, która miałaby ponosić koszty ewentualnych odszkodowań.

Ale – jak Pani widzi – ten mój pogląd ma jasne, logiczne wyjaśnienie i nie ma żadnego związku z tym, że kwestionuję jakość rzeczonej szczepionki. Po prostu – ze szczepieniami wiąże się ryzyko i dlatego szczepienia powinno wykonywać się jedynie wówczas, gdy ryzyko związane z daną chorobą jest znacząco większe. W tym konkretnym przypadku nie uważam, że grypa A/H1N1 jest chorobą, z którą wiąze się aż tak wielkie ryzyko, żeby trzeba aż było forsować wprowadzanie do obrotu szczepionki “boczną furtką” jakiś nadzwyczajnych zamówień rządowych.

Pani natomiast zdaje się wyznawać osobliwy pogląd, że firmy farmaceutyczne, rządy, ktokolwiek – powinien Pani zapewnić produkt 100% bezpieczny. Figa z makiem. Takich produktów nie ma i nie będzie. Z każdym produktem wiąże się pewne ryzyko i jeśli jego stosowanie jest powszechne, to ktoś kiedyś będzie miał pecha. Tylko taki pojedynczy pech nie oznacza, że dany produkt nie jest użyteczny i że powinien zostać wycofany. Nie rozumiem – nie dociera do mnie, dlaczego np. bez mrugnięcia okiem ktoś godzi się z ogromnym ryzykiem, jakie wiąże się np. z transportem samochodowym a nie dopuszcza do siebie zupełnie minimalnego, skrajnie minimalnego ryzyka, jakie wiąże się ze stosowaniem szczepionek czy dodatków do żywności, dzięki którym udało się przecież pozbyć trapiących kiedyś ludzkość plag i zapewnić tanią i łatwo dostępną żywność.

Nie – osoby Pani pokroju będą raczej dokonywały karkołomnych wysiłków, żeby “udowodnić”, że choroby w rodzaju polio, błonicy czy tężca zaniknęły samoistnie na skutek “różnych przyczyn”, że średnia przeżywalność człowieka również wzrosła znakomicie w skutek “innych uwarunkowań” i że w ogóle świat byłby po prostu już zupełnie cudowny, gdyby nie te feralne szczepionki i dodatlki do żywności (oraz elektryczność, samoloty, szybka kolej, telefony komórkowe, kuchenki mikrofalowe, odkurzacze, plastikowe butelki, atomy i w ogóle – cokolwiek, co wiąże się ze współczesną cywilizacją).

Ja jednak konsekwentnie będę starał się obnażać miałkość takiego rozumowania, dla którego Anglicy mają dobry termin “fearmongering”, a co jest po prostu elementem pewnej kultury strachu, który w demokratycznym państwie stał się podstawowym środkiem politycznego wpływu na społeczeństwo.

Jedni straszą nas Unią Europejską, inni Żydami a jescze inni szczepionkami i poliwęglanem. I wie Pani co? – Moim skromnym zdaniem 99% tych zagrożeń można sobie w dupę wsadzić, bo jedno spojrzenie na zaplutą ze złości gębę Jarosława skraca moje życie więcej niż suma tych wszystkich innych strachów.

Pozdrawiam,
ZS


@Magia

W sprawie Maciejowskiego,

Nie mam do Pani absolutnie Żadnych pretensji z powodu “wycięcia” inwektywnego wpisu na temat p. Maciejowskiego. Serdecznie proszę o wybaczenie i zrozumienie, jeśli tego typu inwektywy na temat rzeczonego osobnika będa się powtarzać w odpowiedzi na jego uporczywe zaczepki.

Wie Pani – między nami, Pani droga jest być może dość chwiejny, lecz stosunek typu: “kto się czubi, ten się lubi” – w sumie nasz spór jest jakoś potrzebny – wyraża w skali tego portalu dalece większy spór światopoglądowy trapiący współczesne społeczeństwo.

Natomiast z p. Maciejowskim i jego namolnymi wtrętami nie chcę po prostu mieć nic wspólnego i nie chcę już więcej na ten temat tu się rozpisywać, bo zaraz znowu wpadnę w inwektywy…

Z poważaniem,
ZS


Pani Magio!

Jak dla mnie, Zbyś może pisać co mu atrament na pióro przyniesie. Ja go konsekwentnie omijam, więc i tak bym nie przeczytał jego komentarza skierowanego do mnie. O inwektywach natomiast i tak się dowiedziałem z Pani komentarza. :)

Ja wiem, że dzięki inspiracjom Zbysia Pani poszerza wiedzę czytelników, niemniej ja bym się chciał dowiedzieć co to są te adjuwanty? A tu dyskusja o wierze w naukę. Każdą bzdurę można uzasadnić „naukowo”, jeśli ma się odpowiednią kasę. Więc jakie znaczenie ma to, że świat nauki w coś wierzy?

Żadne badania nie są z założenia wiarygodne, dopóki nie ma podanej dokładnej metodologii badania i nie można powtórzyć tychże. Jest taka kampania firmy Procter & Gamble dotycząca marki Dove, która opiera się na „naukowym” dowodzie, że wiek kobiety nie ma znaczenia dla jej atrakcyjności. Jest to oczywiście totalna bzdura i ja znając badania tylko z relacji prasowych wiem, gdzie popełniono błąd. Jak jest z badaniami, na które powołują się obie wysokie strony Państwa sporu?

Pozdrawiam


Panie Zbigniewie

Jestem pod dużym wrażeniem. Pański komentarz godny jest tyrad samego Robespierre’a! :D

Proszę Pana, wolno Panu wierzyć w co tylko Pan sobie wymyśli. Również w absolutną rzetelność badań przygotowywanych przez naukowców zatrudnionych przez najróżniejszych producentów i wydawanych na ich podstawie opinii różnych instytucji, których budżety w większej części zależą od opłat i “darowizn” producentów, których produkty te instytucje zatwierdzają jako bezpieczne.

(Dlaczego zaś zabrania się orzekania sędziom we własnych sprawach to już doprawdy nie wiem. Najwyższy czas to zmienić. :D)

Wolno być Panu ślepym na sprzeczności w opiniach tych instytucji wydawanych w zależności od okoliczności (o tym też jest mój tekst).
Wolno Panu nie widzieć manipulacji danymi statystycznymi (jak w przypadku eliminacji chorób dzięki szczepionkom).
Wolno Panu wierzyć, że wszystkie dodatki do żywności są bezpieczne, żaden plastik nie stanowi zagrożenia dla zdrowia, a fale EMF są dla organizmu ludzkiego najbezpieczniejsze na świecie.
Wolno Panu wierzyć we wszystko!, odrzucając przy okazji każde zdanie przeciwne a’piori. :D

Zasadnicza różnica między nami polega na tym, że ja nie zasklepiłam się “w poglądach jedynie słusznych” i dlatego śledzę z uwagą badania tych, którzy znajdują się po drugiej stronie barykady.

I wie Pan co? Ta różnica mnie cieszy niezmiernie. Wzdrygam się na samą myśl, że mogłoby jej nie być.

Pzdr.


Panie Jerzy

We wcześniejszym komentarzu skierowanym do Pana pisałam dlaczego podejmuję dyskusję z panem Szczęsnym. Dlatego proszę, żeby zaprzestał Pan powtarzania tych samych opinii o w/w. To do niczego nie prowadzi…

Odpowiadam na Pana pytanie o adjuwanty w szczepionkach. Postaram się, jak zwykle, zrobić to w najprostszy sposób.

Teoria o skuteczności szczepionek oparta jest na założeniu, że mają one zdolność do powodowania tworzenia przeciwciał (pewnych białek zawartych w surowicy krwi, inaczej immunoglobulin). Główną funkcją przeciwciał jest związanie antygenu/ów, (którym jest każda substancja, której obecność w organizmie powoduje reakcję ze strony układu odpornościowego i powstawanie przeciwciał), co z kolei prowadzi do blokowania/neutralizacji/zniszczenia tegoż antygenu.
Antygenem w szczepionce może być np. cały wirus lub tylko jego fragment.

Wytwarzanie przeciwciał ma różną skuteczność w zależności od antygenu/ów i ilości podanej substancji antygenowej.

Mechanizm reakcji odpornościowych jest wyjątkowo skomplikowany i do dzisiaj nie jest do końca poznany i zrozumiany. Istnieje wiele teorii, na czele z jedną “jedynie słuszną”, która głosi, że każda reakcja powodująca powstawanie przeciwciał jest oznaką immunizacji (czyli – pozyskania odporności na dany antygen).

Proces powstawania przeciwciał przeciwko jakiemuś antygenowi jest wzmacniany poprzez dodawanie do szczepionek określonych substancji. Nazywane są one adjuwantami lub środkami wspomagającymi (od łacińskiego słowa adiuvare, “pomagać”).
Adjuwanty różnią się nie tylko co do swojego składu chemicznego (to całkiem spora grupa związków chemicznych) ale również co do sposobu, w jaki wpływają one na system odpornościowy, a także, jak poważne są ich działania uboczne wynikające z hiperaktywacji układu immunologicznego. W niektórych przypadkach (np. skwalen) organizm wytwarza przeciwciała przeciwko samemu adjuwantowi, rozpoznając go jako antygen (“wróg”).

Kolokwialnie mówiąc: adjuwanty w szczepionkach są dla systemu odpornościowego tym, czym dla samochodu jest turbodoładowanie.

Dodawanie adjuwantów do szczepionek znacznie obniża koszty ich (szczepionek) produkcji. Potrzeba wtedy znacznie mniej materiału biologicznego – antygenu (którego produkcja wymaga spełnienia określonych – bardzo drogich – warunków bezpieczeństwa), dla wzbudzenia pożądanej reakcji odpornościowej.

Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe. Dla wszystkich Czytelników. ;)

Pozdrawiam serdecznie.


Za podsumowanie tekstu i dyskusji pod nim

niech posłuży wystąpienie/wywiad pani prof. Majewskiej, w którym mówi o “świńskiej grypie”, szczepionkach przeciwko niej, adjuwantach, finansowaniu różnych instytucji i naukowych periodyków, etc.

Mówi niezwykle prostym i zrozumiałym dla każdego językiem.


Magia

Przysłuchuję się cały czas tej rozmowie.
Dziękuję za wywiad z Panią Profesor. Prosto, jasno, zrozumiale.

Pozdrawiam Cię jak zwykle :)


suplemencik


i jeszcze jeden


@Magia

Kilka kwestii:

Badania nad szczepionkami prowadzone są zarówno przez ośrodki związane z produkującymi je firmami (np. wiodące labortorium ma tutaj Novartis), lecz także przez normalne uniwersytety czy inne jednostki akademickie. Laboratoria korporacyjne mają na ogół dużą renomę a zatrudnieni w nich naukowcy bardzo często wykładają równocześne na uczelniach i nikt nie podważa ich wiarygodności.
Nikomu na przykład nie udało się jak dotąd zaobserwoać mającego statystyczne znaczenie wzrostu ilości przeciwciał przeciw-swalenowych po podaniu szczepionek zawierających ten związek.

Natomiast z powodów czysto medialnych pewne środowiska dążą do dyskredytacji określonych technologii (nie tylko o szczepionki tu chodzi) na podstawie pojedynczych obserwacji, których nie udało się powtórzyć lub które z innych względów trudno uznać za miarodajne, gdyż np. bardzo odbiegają od realnych warunków funkcjonowania danej technologii.

Co więcej – ośrodki te bez żadnego skrępowania politycyzują różne zagadnienia naukowe hojnie szermując oskarżeniami o stronniczość swoich adwersaży (raz to, że są one związane z korporacją innym razem, że z rządem albo wręcz, że dany uczony “jest znany ze swojego nieobiektywnego stosunku do sprawy”).

Całkowitemu zmanipulowaniu ulega termin “niezależności” jednostek naukowych – wg niektórych jedynie niezależne są ośrodki związane z organizacjami pozarządowymi, tak jakby one nie realizowały swoich celów politycznych.

Praktyka pokazuje raczej, że to owe “niezależne” jednostki są skrajnie spolityzowane i niewiarygodne – publikują często spektakularne, lecz niepowtarzalne wyniki a na wszelką próbę wyjaśnienia reagują oskarżeniami, że oto próbuje się “ważną kwestię zamieść pod dywan”.

Jedną z takich zupełnie fałszywych informacji propagowanych przez te “alternatywne” ośrodki wiedzy jest teza, że powodem dodawania adiuwantów do szczepionek jest chęć potanienia receptury. Jest to wierutna bzdura – podstawowy powodem, dla którego dodatek adiuwanu jest KONIECZNY a nie opcjonalny jest fakt, że reakcja układu odpornościowego na antygen główny jest zbyt słaba i nie daje się jej istotnie zwiększyć aplikując większe dawki antygenu głównego. Adiuwany stosuje się od lat 30-tych zeszłego wieku, ponieważ bez nich większość szczepionek byłaby bezwartościowa.

Ale oczywiście Pani wie swoje, bo ma w d… naboje…

W ogóle trudno jest poważnie dyskutować z tezami – tak “od niechcenia” rzucanymi przez panią profesor Majewską, które opierają się – tak jak ta o rzekomym “swalenowym” pochodzeniu tzw. Syndromu Zatokowego (Gulf War Syndrome) – na poszlakach. Brak tu jest przekonujących dowodów, za to krążą różne opowieści – w tym również takie, które wspierają konkurencyjną do “skwalenowej” hipotezę a mianowicie, że za problemy zdrowotne żołnierzy odpowiada amunicja artyleryjska z tzw. rdzeniami uranowymi (ładunki kinetyczne)...

I tylko trudno jest tak wyjaśnić, dlaczego na podobne objawy cierpieli niektórzy weterani wojny wietnamskiej a nawet – znajduje to potwierdzenie w źródłach historycznych – amerykańskiej wojny domowej…

W wypowiedzi prof. Majewskiej pada np. zdanie o setkach tysiącach ofiar szczepionek. Bardzo, ale to bardzo proszę panią profesor o statystyki to zdanie potwierdzające…


Gretchen

Uważam, że w słowa pani prof. Majewskiej warto się wsłuchiwać. Jest jedyną osobą o takim dorobku i autorytecie naukowym w Polsce, która nie boi się podważać pseudonaukowe dogmaty i mówi wprost o powiązaniach finansowych instytucji “wydających wyroki” o bezpieczeństwie różnych produktów leczniczych z gigantami farmaceutycznymi.

Czy ktoś wie, że więcej niż połowę budżetu EMEA stanowią “opłaty” od firm farmaceutycznych za “usługi” służące wprowadzeniu preparatów leczniczych (w tym szczepionek) na rynek? Zależność widać, jak na dłoni.

W Europie istnieje też coś takiego jak ESWI – Europejska Grupa Naukowa d/s Grypy. Ciało doradcze dla czynników medyczno-politycznych. Pysznie!
A teraz popatrzcie, kto to “coś” sponsoruje!
http://www.eswi.org/who-are-we/eswis-sponsors

Wczorajszy NYT zamieścił artykuł o tym, że przemówienia polityków są wręcz pisane przez lobbystów, w tym z firm farmaceutycznych! Zależność widać, jak na dłoni.
http://www.nytimes.com/2009/11/15/us/politics/15health.html?_r=1&th&emc=...

Poza tym, dobrze jest zwrócić uwagę na słowa prof. Majewskiej o prawdopodobnie nienaturalnym pochodzeniu osławionego wirusa A/H1N1v. Oficjalne czynniki polityczno-medyczne zawrzeszczały i zatupały te nieśmiałe (bo o nikłym zakresie medialnym) doniesienia. Doniesienia, które nie były wynikami bredzeń oszołomów a wynikami badań kilku niezależnych zespołów wirusologów.
Tymczasem odtworzenie wirusa hiszpanki przez grupe pod kierownictwem dr Tautenberga to fakt.
Faktem jest również skażenie 72 kg!!! materiału do produkcji szczepionki na grypę sezonową żywym! i nieosłabionym! wirusem grypy ptasiej H5N1 w lutym tego roku przez firmę Baxter.
Nikt o tym nie słyszał? Hmmm… główne media stanowią własność konsorcjów…

O tym też mówi prof. Majewska. I chwała jej za to!

Itd. Itp.

Pozdrawiam cieplutko. :)

p.s. Istnieje osoba, której mówiłam o w/w “aferze Baxtera” w pierwszych dniach marca tego roku w rozmowie telefonicznej. Tą osobą jest Griszeq, który uznał mnie wtedy za lekką paranoiczkę.


Panie Szczęsny

Nikt tu (a przede wszystkim ja) nie zamierza przekonywać Pana do czegokolwiek.
Próżne nadzieje, próżny trud… czy jakoś tak.
To, co Pan wypisuje można przeczytać w każdej gazecie i posłuchać w radiu i tivi.
Nihil novi sub sole.
Prof. Majewska też jest wg Pana gupia.
Żadnej innej opinii się nie spodziewałam.
Żenada i pseudonaukowe bałwochwalstwo – na to Pana zawsze stać.

Dziękując za oryginalny komentarz pozdrawiam.

[edit) Ach! prawie zapomniałam o tym, czego Pan się dopomina.
Proszę postarać się przeczytać ze zrozumieniem list prof. Majewskiej do “wakcynologów”. Może znajdzie Pan kilka odpowiedzi.
www.autyzm-szczepienia.eu/.../List_do_wakcynologow_poprawiony%5B3%5D%20a...
Odpowiedzi również na to, jak przerabia się wyniki badań, kiedy Gigant zaproponuje ciepłą i wysoce opłacaną posadę.


Magia

Pracuję w Służbie jak wiadomo tu i ówdzie, ale na takim stanowisku, że nikomu się nie chce mnie przekupywać, a i też sensu by to nie miało (ja to się umiem w życiu ustawić :). To jednak nie oznacza, że jestem ślepa.
Na przykład wiem, że do jednej z przychodni catering lekarzom zapewnia firma farmaceutyczna. Catering! Koniec świata. Z pewnością czyni to bezinteresownie w ramach akcji Dożywiajmy naszych lekarzy, zamiast ich wyrzynać .
Maluteńki przykładzik taki.

Profesor Majewska mówi o rzeczach, o których się nie powinno mówić, prawda? No właśnie. Nie można się więc dziwić, że w telewizji nie dopuszczą jej do głosu za bardzo, a w środowisku ma jak ma.

Z trochę innej beczki. Sporo czasu temu moja koleżanka, która pracowała jako dziennikarka dostała prezent od takiej firmy od kart plastikowych – mogła wyjechać na finał imprezy sportowej w bardzo atrakcyjnym mieście. I pojechała. To był przecież całkowity zbieg okoliczności, że ona o tych plastikowych kartach pisała, prawda? No właśnie.
Kiedy powiedziałam jej, że to jest rodzaj korupcji, obraziła się na mnie chyba na rok.

Pozdrowienia.

P.S. Ciesz się, że uznał Cię za lekką paranoiczkę, a nie na przykład weźmy na to za przypadek ciężki.
Na marginesie mówiąc to jest też doskonały przykład na to jak ludzie nie chcą zobaczyć czegoś, co jest wyraźnie widoczne.
Wspólny mianownik można określić ładnym słowem hipokryzja.


Sergiuszu

Dzięki za informacje odnośnie “wiekopomnej inicjatywy” RPO Kochanowskiego.
Takiego wstydu ta instytucja jeszcze chyba nie widziała. :)
Szczególnie cenna jest informacja o jednym z ekspertów Pana Doktora Praw RPO, w osobie Grzegorza Nogasa.
Informacja ta niewątpliwie wspiera tezę (propagowaną z takim poświęceniem przez Pana Szczęsnego) o niezależności i bezstronności decyzyjnych “czynników”. :)

Jestem tym bardziej wdzięczna za te informacje, bo sama plączę się od circa dwóch tygodni po stronach lokalnych mediów zagranicznych, usiłując złożyć “do kupy” sprzeczne niejednokrotnie informacje dotyczące pandemii “A/H1N1” na Ukrainie.

Jest parę ciekawostek przyrodniczych:
1) Do ostatniego tygodnia października nie notowano jakichś nadzwyczajnych liczb odnośnie zachorowań i zgonów w tego “powodu”;
2) przed tą gigantyczną falą zachorowań Ukraina nie zakupiła szczepionki przeciwko “świńskiej grypie”, a nadto zawiesiła we wrześniu szczepienia przeciwko grypie sezonowej po serii “dziwnych zgonów poszczepiennych”.
3) w dniach 28-31 października było sporo doniesień o lotniczych “opryskach dezynfekcyjnych” oraz raportów o zalewie informacyjnym w tej sprawie głównych mediów ukraińskich. Czynniki oficjalne silnie to dementowały. Robiłam zakładki, teraz żaden z linków się nie otwiera, pojawia się “error 404”.
4) W lokalnych mediach ukraińskich pojawiają się w dalszym ciągu doniesienia (od lekarzy) o krwotocznym zapaleniu płuc o nieustalonej etiologii. Lekarze mówią o wynikach sekcji, w obrazie których “płuca są ugotowane”, “zwęglone”, ich wewnętrzna temperatura musiała przekraczać 55C.
I nie są to chyba tylko głupoty, bo przedwczoraj znalazłam artykuł w brytyjskim Daily Mail, który też o tym mówi. Wspomina też o liście premiera Tuska do przewodniczącego KE Barroso i szwedzkiego premiera Reinfeldta (o którym to liście chyba nikt w polskich mediach nawet się nie zająknął), a który – jeśli przełożyć z “dyplomatycznego” na “nasze” jest więcej niż alarmistyczny.
5) Minęły już trzy tygodnie od wysłania próbek z Ukrainy do Londynu (nota bene do laboratorium WHO), a WHO dalej ściemnia pieprząc coś o mikromutacjach i pandemii typu A/h1n1 na Ukrainie in general.

Znaczy: na razie wiadomo, że nic pewnego nie wiadomo.

Pozdrawiam serdecznie und nieustająco.


@Magia

Nie mogę – jak czytam, jak papuguje Pani bzdurę za bzdurą...

Tautenberg i jego zespół prowadzili badania nad genotypem hiszpanki, ponieważ (tutaj dosadne przekleństwo): DO KURWYDZY – naukę interesuje bardzo, cóż w hiszpańskiej grypie było takiego, że szczep ten był aż tak zjadliwy.

I tyle.

I proszę sobie wbić do pustej głowy, że jeśli coś się bada, to niekoniecznie robią to szaleni naukowcy na rzecz chciwych korporacji, które jedną ręką wysiewają infekcje a drugą sprzedają szczepionki.

Sprawa Baxtera, to typowa pomyłka – przykra, ale zdarza się.

I kończę swój udzial w tym wątku, bo skoro poszedł on w stronę teorii spiskowych, to niech tym dalej zajmują się ci, których takie pierdolety kręcą.

Teorii spiskowych nie da się podważyć – taka jest ich natura – uderzone w jednym miejscu natychmiast pączkują w innym. Generalna zasada jest taka, że wszystkim rządzi jakiś rząd światowy i tylko nieliczne jednostki walczą z systemem, w którym nasadzenia buraków pastewnych w Pcimiu są precyzyjnie zsynchronizowane z planami przejęcia kontroli nad złożami naftowymi Wenezueli. Jak to wygląda w praktyce pokazali w Archiwum X…

Żegnam.


Bardzo dobrze, że Pan kończy...

Tautenberg pracowal nad odtworzeniem wirusa hiszpanki w wojskowych laboratoriach od broni biologicznej, to raz.

Proszę znaleźć (sobie) racjonalne wyjaśnienie skażenia 72 kg!!! materiału a następnie jego “wyjścia” poza laboratorium o 3-cim poziomie bezpieczeństwa, to dwa.
(Zanim kilka dni temu “umorzono” śledztwo przeciwko Baxterowi, wywalono na zbity pysk kilku funkcjonariuszy, którzy zbytnio dociekali prawdy.)

Lee H. Oswald był z pewnością freelacerem. :)

Proszę mnie więcej nie rozśmieszać.

[edit]
p.s. Niech pan sobie poszuka informacji o “niezbyt normalnym” pochodzeniu wirusa A/H1N1 i przestanie pieprzyć. W szczególności może Pan przeczytać pracę autorstwa prof. Gibbsa i dr Downie. O tu: http://www.i-sis.org.uk/swineFluVirusFromPigVaccine.php


@Magia

Taubenberger (a nie Tautenberg) jest zarówno pracownikiem Wojskowego Instytutu Patoligii, ale również członkiem Amerykańskiej Akademii Nauk i jest zatrudniony w Narodowych Instytutach Zdrowia. Trudno sobie wyobrazić sytuację, żeby wobec ponawiających się przypadków pandemii ani wojsko ani NHIsy nie pracowały nad grypą, ponieważ może to wzbudzić podejrzenia Magii.

Może sobie Pani poczytać:

1918 Influenza: the Mother of All Pandemics

Jeffery K. Taubenberger
Armed Forces Institute of Pathology, Rockville, Maryland, USA
National Institutes of Health, Bethesda, Maryland, USA

http://www.cdc.gov/ncidod/EID/vol12no01/05-0979.htm

I jeszcze raz – on nie pracował nad “odtworzeniem wirusa”, tylko nad zsekwencjonowaniem jego genomu.

A racjonalnych wyjaśnień większych katastrof niż tej, która przydarzyła się Baxterowi znam naprawde wiele.

Więcej o Taubenbergerze:

http://www3.niaid.nih.gov/labs/aboutlabs/lid/respiratoryVirusesSection/T...

http://en.wikipedia.org/wiki/Jeffery_Taubenberger

A – i może Pani wysłać do niego email:

Jeffery_Taubenberger [at] nih [dot] gov

I zapytać o szczegóły tego supertajnego wojskowego programu…


prof. Gibbs i dr Downie

Czy mogą odpowiedzieć, skąd wzięła się Hiszpanka (nie pytam o HIV, no bo przecież każdemu wiadomo, że to byli ludzie “Bilderberga”)?

Jakie było – Pani (i Freda Hoyle’a) zadaniem prawdopodobieństwo, że na skutek przypadkowych mutacji geny wirusa grypy ułożą się w tak zabójczy wzór? I jaka była szansa, że ten szczep tak samorzutnie, bez niczyjej pomocy rozleje się na cały kontynent? Przecież wtedy ludzie nie podróżowali aż tyle co teraz i samolotów też właściwie nie było w powszechnym użyciu…

Czy sądzi Pani zatem, że to była robota Feliksa Dzierżyńskiego i jego ludzi czy może stał za tym Czerwony Baron von Ungern?


Proszę sobie darować tę propagandę

Odtworzenie – zsekwencjonowanie.
Ma się Pan jeszcze do czego przyczepić?
Proszę próbować, bo ma Pan ambicję robić za naukową “alfę i omegę”.

Zespół Tautenbergera poleciał na Alaskę, wygrzebał zwłoki, pobrał próbki i odtworzył wirusa poprzez proces odwróconej transkrypcji. Koniec.

Proszę dać znać kiedy znajdzie Pan jakieś ciekawe informacje o tymże “zsekwencjonowaniu” w Playboyu albo “Atlasie Ornitologicznym”.

Dobranoc.

p.s. Hiszpanka wzięła się z USA. Reszty proszę doszukać. :)


Gretchen

Bardzo ładne to przykłady a nadto wielce kształcące.

Dla wielu naukawych relatywistów przykład pierwszy to pewnie przejaw wysoce rozwiniętej empatii, która wyraża się w potrzebie działalności charytatywnej.
Ten drugi, to odebranie należnej premii za wytężoną pracę.

Dla mnie, jako nienormalnej, obydwa przypadki to: korupcja i skurwienie. Pardą.

Dobrej nocy, Gretchen.


@Magia

Może mnie Pani oświecić, co ma Pani na myśli pisząć takie kuriozum jak:

“wygrzebał zwłoki, pobrał próbki i odtworzył wirusa poprzez proces odwróconej transkrypcji”

???

To znaczy co konkretnie zespół Tautenbergera zrobił – chętnie poczytam Pani eksplikację – żeby się pośmiać :-)

A – czyli mam rozumieć, że “hiszpanka”, to robota CIA – teraz już wszystko jasne!


Magia

Ładne, starałam się.

Dla mnie jest to tym samym czym dla Ciebie.

Spokojnej nocy.


Panie Szczęsny

Nie chcę.
Było dokładnie tak, jak napisałam. Zwłoki należały do kobiety, innuitki.

To, że nie mając pojęcia o tych wydarzeniach, potrafi Pan tylko mnie wyśmiać – nie dziwi.

Powiem Panu co dziś jeszcze zrobię – podziękuję Bogu, że nie jest Pan policjantem czy prokuratorem. Z Pańską zdolnością do kojarzenia faktów, tworzenia i weryfikacji hipotez oraz zbierania dowodów nie znalazłby Pan nawet swojego cienia, nie mówiąc o złodzieju czy mordercy. :)

Adieu


@Magia

A – i jeszcze jedno Pani kłamstewko – wbrew temu, co Pani napisała Armed Forces Institute of Pathology – zasłużona jednostka naukowa, której świat zawdzięcza mn. przyjętą obecnie w medycynie klasyfikację nowotworów – nie prowadzi badań nad bronią biologiczną.

Całą tą Pani hucpę, że za badaniami nad “hiszpanką” stoi wojsko a prawdziwym celem badań jest broń biologiczną można między bajki włożyć – wszystkie kluczowe wyniki interdyscyplinarnej grupy “PandemicInfluenza” są publikowane w wiodących czasopismach naukowych, ich praca jest finansowana z grantu National Institute of Allergy and Infectious Diseases i nawet mają swoją stronę internetową:

www.pandemicinfluenza.org


@Pani Magio

Grypa jest retrowirusem – metody odwrotnej transkrypcji nie stosuje się do retrowirusów.

To, co chłopaki zrobli, to podłączali pojedyncze geny szczepu 1918 do RNA zwykłej grypy i patrzyli jaki to ma wpływ na wirulentność. I nie były to geny kodujące kluczowe białka płaszcza (strukturalne). I nie robił tego zespół Taubenbergera, lecz grupa Tumpey’a.

Ale oczywiście jak dla Pani – to może to być “odtwarzanie wirusa hiszpanki”

A – i ja również Bogu dziękuję, że nie jest Pani pracowniczką jakiegoś resortu siłowego… z Pani samorodnym talentem do kojarzenia faktów, odnajdywania tropów i identyfikacji powiązań byłaby Pani prawdziwym śledczym tytanem – nie byłoby najmniejszej szansy, żeby ktoś był w stanie z czegokolwiek przed Pania się wytłumaczyć – za bezsensowny upór i zaprzeczanie “oczywistym oczywistościom” dostalby nieszczęśnik jeszcze pałą po głowie…


Pani Magio!

Dziękuję za wyjaśnienia w sprawie adjuwantów.

Ja nie mam tytułu profesorskiego ani nie jestem lekarzem, niemniej jak przeczytałem o „pochodzeniu” wirusa A/H1N1, to stwierdziłem, że jest to robota wojskowego laboratorium. (Czy ktoś przy zdrowych zmysłach uwierzy, że chora świnia zjadła chorego kurczaka i została poklepana przez chorego właściciela i w wyniku tych operacji trzy wirusy połączyły się?!)

Przecież cała ta propaganda o zagrożeniu, wynika z wiedzy jaką mieli ludzie odpowiedzialni za wyprodukowanie wirusa. Co najśmieszniejsze, im się wydawało, że znaleźli broń o sile rażenia „hiszpanki”, a tu najwyżej słaba grypka. :)

Pozdrawiam


Panie Szczęsny

“Szacowna Instytucja” – mówi Pan. O! Już padam plackiem na twarz przed szacownością und autorytetem. :)

A skąd Pan wie, że to wirus?
Na podstawie jakiegoś innego dogmatycznego stwierdzenia, jak to przedstawione przez pioniera wirusologii Andre Lwoffa podczas jednego z wykładów w 1957?:

Wirusy należy uważać za wirusy ponieważ wirusy są wirusami.

ROTFL

Jest Pan pewien, że oficjalne “zdjęcie” wirusa A/H1N1, przedstawione przez najwyższe czynniki naukowo-polityczne z CDC i WHO jest prawdziwe? Bo według dr Stefana Lanka to fałszerstwo. A “zdjęcie” nie przedstawia żadnego wirusa tylko liposomy. :D

Itd. Itp.

Ja nie twierdzę, że “zjadłam wszystkie rozumy świata.” Mnie wiele rzeczy przedstawianych odnośnie tej “pandemii” i tego “wirusa” nie pasuje. Dlatego czytam wszystko co wpadnie mi w ręce. Niczego z góry nie odrzucam.
O! np. takie artykuły, autorstwa Lawrence’a Broxmeyer’a, MD z nowojorskiego Instytutu Badań Medycznych:
1) wersja dla laików : Świńska grypa nie jest grypą.
2) wersja dla profesjonalistów: : Bird flu, influenza and 1918: The case for mutant
Avian tuberculosis

Czytam i zastanawiam się. Pamięta Pan co znaczy “zastanawiać się”, “myśleć”? :)

Pan natomiast łyka wszystkie oficjałki, jak gęś kluski.
No, to niech Pan łyka. Na zdrowie.


Panie Jerzy

Bardzo proszę. Mam nadzieję, że było to zrozumiałe.

Jak pisałam w komentarzu do pana Szczęsnego, ja nie wiem “co” to to jest.
Jednakże pojawiają się doniesienia o niekoniecznie naturalnym pochodzeniu tego “wirusa”, jeśli to w ogóle jest wirus.
Dlatego nie wstydzę się ich przytaczać, tym bardziej, że pochodzą od naukowców, którzy mają prawo prowadzić swoje badania i ogłaszać ich w wyniki w równym stopniu co ich “mainstreamowi” koledzy.

Pokazywanie tylko jednej strony nauki i okrzyknięcie jej jedynie słuszną jeszcze nigdy nikomu na zdrowie nie wyszło. Takie zachowanie jest antynauką. IMO.

Pozdrawiam serdecznie.


@Magia

Pani kochana,

Mnie cieszy, że Pani dużo czyta – byle jeszcze ze zrozumieniem.

Czytała Pani ten link do artykułu Tautenbergera? Bardzo jest pouczający – okazuje się bowiem (to również w aspekcie naszej dyskusji w sprawie ewolucji), że wirus grypy jest takim fantastycznym ustrojstwem, ktróre na maksa wykorzystuje mechanizmy dostosowania ewolucyjnego i nawet nie potrzebuje do tego wojskowych laboratoriów, tylko wystarczy mu jak ludzie blisko zwierząt żyją. Wydaje się jednak, że wielu uważa to za tak nieprawdopodobne, że woli wierzyć w globalne spiski niż w tak prosty mechanizm zmienności wirusa.

“Hiszpanka” okazuje się tutaj szczepem wyjątkowo interesującym, gdyż badania genetyczne wskazują, że charakterystyczne dla niej elementy genomu są obecne i w A/H1N1 i w w H3N2 a także w odpowiedzialnym za pandemię w 1957 roku szczepie H2N2. “Hiszpanka” również była przenoszona przez nierogaciznę, ale wiele wskazuje na to, że ten wyjątkowo zjadliwy wirus był przenoszony przez myszy, które okazały się niespodziewanie wyjątkowo wrażliwe na szczepy którym wbudowano elementy genomu hiszpanki (od 1 do 5 genów), co może być właśnie sygnałem itego, że w znacznej mierze mechanizm ataku “hiszpanki” był zoptymalizowany pod specyficzną wrażliwość tych gryzoni.

Jest mi bardzo trudno dyskutować, czy wirus grypy jest wirusem i czy w ogóle wirusy istnieją. Do pewnego stopnia jest to równie niepewne jak nasze własne istnienie – możemy przecież być jedynie funkcjami stanu jakiejś konsoli do gier popularniej wśród młodych Transfalmadorczyków. Proszę się nad tym dobrze zastanowić.

Ale byłbym ostrożny – pojedyncze atomy też ogląda się dość trudno, ale zdajemy się coś o nich jednak wiedzieć. A pojedyncze wirusy (i retrowirusy) jednak pod mikroskopem fotografowano:

http://www.denniskunkel.com/advanced_search_result.php?osCsid=a519f141e2...

A Wśród tej bogatej kolehcji co mamy o tutaj?

http://www.denniskunkel.com/product_info.php?products_id=9294

Podpowiadam: H5N1 avian influenza virus.

Chociaż oczywiście można nie wierzyć w realność osoby Dennisa Kunkela a zarazem w realność jego kolekcji zdjęć elektronowych, to jego (być może spreparowany przez tajne służby) mikrożyciorys jest dostępny tutaj:

http://www.andrewlost.com/dennis_kunkel_k1.htm

A w ogóle mnie frapuje, że daje Pani wiarę probabilistycznemu nieprawdopodobieństwu ewolucji, lecz gotowa jest bez reszty wierzyć w jakieś gigantycznie poplątane intrygi, w które rzekomo wplątany jest bez mała cały świat nauki, konkurujące ze sobą korporacje, rządy wszystkich właściwie krajów, różne służby mundurowe i cywilne i chyba nawet Watykan. To jest dopiero intrygujące, że skądinąd inteligentna osoba może dawać wiarę takim intrygom na podstawie li tylko poszlak, nieścisłości i dyskrepancji znajdowanych w popularnych tekstach publicystyki naukowej.


Panie Zbigniewie

A ja się cieszę, że bardzo się Pan stara tylko, że od dość wielu komentarzy stosuje Pan tylko jeden argument: Magia jest zafiksowana na teoriach spiskowych.

Jest to ostatni i ostateczny argument wszystkich tych, którym przedstawia się inny punkt widzenia za pomocą badań naukowych.

Mnie Pan tym “argumentem” nie ośmiesza. Raczej siebie ale skoro taka wola to proszę bardzo. :)

Poza tym, jak zwykle stosuje Pan te same ograne sztuczki erystyczne. Jeszcze raz powtarzam to na mnie działa.
Nie pisałam o wszystkich wszystkich wirusach ani o tym, czy one w ogóle istnieją. Nie pisałam też o wszystkich możliwych zdjęciach wirusów.
Pisałam o jednym, konkretnym “wirusie” i o jego zdjęciu (sfałszowanym!).

Tak więc po raz kolejny mogę się tylko zastanawiać, czy:
1) znowu Pan nie zrozumiał tak prostych zdań
2) pisze Pan swoje komentarze ze złą wolą.

Dziękując za rozmowę, pozdrawiam.


@Magia

Muszę Panią przeprosić – dotarłem do pracy Tautenbergera i isotnie – pomimo dużej ilości błędów, jake robi rewertaza zdecydowali się ostatecznie na technikę odwrotnej transkrypcji wyizolowanych fragmentów RNA i wzmacniiania tak uzyskaniego DNA metodą PCR, gdyż nie byli w stanie wyizolować pierwotnego transkryptu z dostępnych im próbek (DNA transkryptowe było już strawione).

Między innymi to było powodem, dla którego jedyne co udało im się “odtworzyć”, to fragmenty kodujące hemaglutininę, neuraminidazę, nukleoproteinę oraz dwa białka tzw. macierzowe.

Przepraszam jeszcze raz Panią bardzo za zbyt lekkomyślną krytykę. Mea culpa.


Magio,

taki link podrzucam:

http://lubicz.salon24.pl/139008,schweinegrippe-czyli-jak-zrobiono-niemco...

tekst wydaje się mi ciekawy.

Pozdro.


@All

Dla wytrwałych – dłuższy tekst w języku angielskim demistyfikujący “swalenową” teorię pochodzenia tzw. Syndromu Zatokowego:

http://www.fda.gov/ohrms/DOCKETS/dockets/80n0208/80n-0208-c000037-15-01-...

Warto też pamiętać, że (WHO):

Over 22 million doses of squalene-containing flu vaccine have been administered. The absence of significant vaccine-related adverse events following this number of doses suggests that squalene in vaccines has no significant risk. This vaccine has been given primarily to older age groups. As this vaccine and new squalene-containing vaccines are introduced in other age groups, postmarketing follow-up to detect any vaccine-related adverse events will need to be performed.
The WHO reports that AS03 has been evaluated in 45,000 people. An integrated summary of safety from 15,400 people with a 6-month follow up suggests an increase in local reactogenicity, (injection site pain, swelling, redness etc) but no increase in immune-mediated events above background rates.

I takie głównie są proporcje “kontrowersyjności”:

Argumenty za adiuwantem swalenowym:

22 miliony szczepień bez statystycznego związku powikłań z obecnością skwalenowego adiuwanta oraz badania kliniczne na 45 tys. ludzi, przy czym ponad 15 tysięcy było pod obserwacją sześciomiesięczną.

Argumenty przeciw:

Pojedyncze przypadki odnotowane przez pojedyncze ośrodki bez żadnego statystycznego znaczenia.

W przypadku adiuwantów glinowych sytuacja ma się jeszcze bardziej beznadziejnie dla zwolenników tezy o ich szkodliwości. Tutaj statystyki szczepień idą w setki milionów a badań klinicznych monitorujących działanie różnych szczepionek, w których stosowano tego typu adiuwanty – po prostu setki.

I znowu – krytycy mają do pokazania wyłacznie pojedyncze przypadki w rodzaju 67 letniej kobiety, która zeszła na Alzheimera i w patologicznych zmianach mózgowych wykryto duże ilości aluminium (co wg innych badań są po prostu typowe dla Alzheimera).

Badać trzeba, ale trzeba też umieć zachowywać rezerwę wobec słowa “kontrowersyjny” !

I na koniec poważne opracowanie z wiarygodnego pisma Molecules (27 stron) w języku angielskim:

Squalene Emulsions for Parenteral Vaccine and Drug Delivery
Christopher B. Fox
Infectious Disease Research Institute, 1124 Columbia St, Ste 400, Seattle, WA 98104, USA;

http://www.mdpi.com/1420-3049/14/9/3286/pdf

Opracowanie wyczerpująco uzasadnia dlaczego stosuje się skwalen w szczepionkach oraz informuje na temat różnych formulacji w poszczególnych szczepionkach. Jest też osobny dział na temat bezpieczeństwa, z którego zaczerpnąłem ten cytat:

Perhaps the strongest case for the safety of squalene in a vaccine setting is the well documented safety record of MF59®, which has been reviewed elsewhere [63]. Approximately 27 million doses of MF59® have been injected into humans of all age groups (including infants) with little or no adverse side effects.
It has been licensed for use in 20 countries as a component of Fluad® influenza vaccine (the first licensed adjuvant since aluminum). MF59® has also been tested in many preclinical animal models which showed low severity inflammation and other minor, reversible
reactogenicity, but was not genotoxic, teratogenic, or sensitization-inducing. Clinical data, mostly from Fluad® trials and postmarket analysis, show a low/acceptable incidence rate of adverse events incident with MF59® injection, the most common complaint being pain at injection site.
A controversial claim regarding the safety of squalene concerns allegations that the The Gulf War Syndrome (GWS) is typified by high squalene antibodies in anthrax vaccine recipients [103,134-137]. However, these claims were regarded as inconclusive based on several reasons, including the use of an unvalidated assay, lack of proper controls, small sample sizes, and the fact that the vaccine was found to contain no squalene [132,138-140]. A validated, quantitative squalene antibody assay was developed and used to show that anthrax or MF59® vaccination recipients did not have higher levels of IgG or IgM squalene antibodies and that squalene antibodies occur naturally in humans [63,141-145].
There are studies regarding some oils, including squalene, that have been found to induce autoimmunity indications when 500 µL of the pure oil was injected intraperitoneally in mice [144,146], or 200 µL of pure oil intradermally in rats [147], or that neural damage in rats was induced after 20g/kg squalene per day for 4 days [148]. Similarly, one report suggested that excessive intake of oral squalene tablets caused lipoid pneumonia in a human patient [149]. Of course, all of these reports involve excessive amounts of non-emulsified squalene and so their relevance for administration of minute amounts of emulsified squalene such as would be injected in a vaccine is questionable.
In summary, there is significant evidence that squalene vaccine emulsions such as MF59® have an excellent safety record. Any indication of squalene toxicity at low doses is inconclusive.


Panie Zbigniewie

Po pierwsze, przeprosiny przyjmuję i doceniam to, że przyznał się Pan do błędu.

Po drugie, zanim przyjmie się za pewne badania pana Coxa dotyczące braku szkodliwości skwalenu w szczepionkach należałoby sprawdzić jego finanse.

Przykład:
Nie dalej jak 2 tygodnie temu, okazało się, że jeden z medialnych promotorów szczepień przeciwko “świńskiej grypie” w US (lekarz i naukowiec) posiada 150 tys. akcji jednej z firm uczestniczącej w produkcji “pandemicznych” szczepionek i, jak podsumowali go dziennikarze śledczy – niezależni, z których tak Pan się nabija – zarobi circa milion dolców z dywidendy.
Innych przykładów dostarczyła prof. Majewska, w liście który linkowałam.

Dziękuję i pozdrawiam.


Grzesiu

Serdeczne dzięki za linka. To dobry tekst.

Dodam jeszcze, że pod koniec października niemiecki Der Spiegel podał informację, że rządowy koordynator d/s “pandemii”, pan Walter Haas z Instytutu Kocha, jest również członkiem grupy ESWI, która (jak podawałam we wcześniejszym komentarzu) jest w całości finansowana przez giganty farmaceutyczne, w tym przez producentów “pandemicznych” szczepionek.
http://www.spiegel.de/wissenschaft/medizin/0,1518,657146,00.html
A przecież nie kto inny, tylko ten Instytut wydał ostatnio oświadczenie, że to wirus “świńskiej grypy” stał się dominującym (na podstawie szacunków!) i z tego powodu należy się szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić przeciwko tej właśnie grypie. :)

Nadto, co znalazłam na stronie Jane Burgermeister, niemieckie Stowarzyszenie Lekarzy Medycyny Środowiskowej wystosowało oficjalne ostrzeżenie przed szczepionką zawierającą skwalen, czyli Pandremixem, który został zakupiony dla szczepień “plebsu” w Niemczech.
http://www.theflucase.com/index.php?option=com_content&view=article&id=1...

Dla przypomnienia – skwalen zawiera również szczepionka Novartisu – “Focetria”.

Byłabym wdzięczna, gdybyś w kilku słowach napisał czy niczego nie przekłamałam, bo po niemiecku tylko “dukam”. :)

Pozdrawki ciepłe.


Pani Magio!

Pani wyjaśnienie dotyczące tych dodatków jest bardzo jasne i nawet takie zero medyczne jak ja zrozumiało. Generalnie Pani teksty są pisane dla człowieka, a nie dla wąskiego kręgu wtajemniczonych, więc bardzo dobrze mi się je czyta. (Podobno człowiek inteligentny potrafi mówić (pisać) tak, by każdy go zrozumiał. :))

Pozdrawiam


I jeszcze jedno, Panie Zbigniewie

Zapewnienia WHO w temacie skwalenu w szczepionkach mają dla mnie taką samą wartość, jak łgarstwa (które wyszły na jaw po latach) wielu “szacownych” instytucji utrzymujących, że żołnierze amerykańscy i brytyjscy podczas pierwszej wojny w Zatoce nigdy nie otrzymali szczepionki zawierającej skwalen.
Linki do badań podałam w komentarzu:
http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-635930

Przepraszam, ale nie łykam oficjałek skompromitowanych instytucji, tym bardziej kiedy uwikłane są one w konflikt interesów (przedstawiciele koncernów farmaceutycznych uczestniczą w obradach Komitetu d/s Szczepień WHO).

Poza tym, w bardzo wielu krajach nie ma obowiązku zgłaszania negatywnych odczynów poszczepiennych. Nadto lekarze otrzymują extra wynagrodzenie (ponad 5 funtów w GB, np.) od każdego szczepienia “pandemicznego” (co samo w sobie jest korupcją, IMO), trudno jest więc przypuszczać, że będą (pośrednio) donosić sami na siebie.

W związku z tym istnieje spore prawdopodobieństwo, że informacje (których i tak jest coraz więcej) o skutkach ubocznych tych (ale i innych) szczepień stanowią statystycznie tylko czubek góry lodowej.
Powyższe stanowi również pośrednio odpowiedź na Pańskie zarzuty pod adresem prof. Majewskiej, że niby wyssała sobie z palca dane o liczbach skutków ubocznych szczepień; info o tym jest również jest w jej liście do “wakcynologów”.

Pzdr.


Panie Jerzy

Nie ma Pan pojęcia, jak ważne dla mnie są Pana słowa.
Szczególnie w tym temacie obracam w palcach każde słowo zanim wystukam je na klawiaturze. Wszystko, co napisałam, sprawdzałam po wielekroć. Linkuję tylko oficjalne dokumenty, badania naukowe, idące pod prąd medialnej histerii doniesienia (rzadkie) MSM.
A mimo to, szerzę “teorie spiskowe”. ;)

Cieszę się (naprawdę!), że to co piszę jest zrozumiałe. Uważam temat “pandemii” i szczepień z nią związanych za ważny, bo dotyczy on każdego z nas, bez względu na narodowość, wyznanie, poglądy polityczne, płeć, rasę, itp.

Cieszę się również z faktu, że do prof. Majewskiej dołączają coraz śmielej inni polscy naukowcy, m.in. dr Brzeska – biochemik z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Cieszę się, bo ostatnimi laty pojawia się coraz więcej rzetelnie przeprowadzonych badań na dużych próbach, które kwestionują jedynie słuszne dogmaty, na wielu polach. Nie tylko w medycynie.
Mam nadzieję, że tych naukowców nie spotkają szykany administracyjno-finansowe prowadzące w konsekwencji do zakazu prowadzenia przez nich badań, co było wręcz nagminne.
Nie wiem czy można to już określić mianem rewolucji w nauce, ale z pewnością jest to swoiste Przebudzenie.
Czy przyniesie to zasadniczą zmianę paradygmatów naukowych? – nie wiem. Ale trzymam za to kciuki, bo stopień skonfliktowania interesów i korupcji w środowiskach naukowych przekroczył już chyba wszelkie dopuszczalne normy.

Dziękuję Panu serdecznie i pozdrawiam.


@Magia

Ech droga Pani – pani to by chciała, żeby finansiści nie prowadzili banków, spece od szczepionek lokowali swoje pieniądze wyłącznie firmach obuwniczych, żeby szefowie Googla czy Microsoftu nie mogli wypowiadać się miarodajnie o informatyce a kontrole obiektów atomowych wykonywali wyłącznie zapiekli wrogowie technologii jądrowych.

Mam inne zdanie. Sam, gdybym był wielkim specem w jakiejś dziedzinie, to miałbym związaną z nią firmę a akcje ulokowane w branży. Informacje o możliwym konflikcie interesów sa rutynowo podawane w publikacjach naukowych, lecz z samego faktu, że prof. X pracuje w Novartisie nie wynika, że kłamie w sprawie szczepionek a licencję na prawdę ma jednynie prof. Y, która zajmuje się neurologią lub pan Z, homeopata. Taki ogląd rzeczywistości jaki Pani prezentuje z góry wyklucza wiarygodność większości źródeł – bo gdyby z tego, że jeśli ktoś na czymś się zna i zarabia na tym pieniądze miałoby wynikać, że nie można mu w tej dziedzinie w ogóle w niczym zaufać, to leczyć by się trzeba było u szewca (no bo przecież każdy lekarz ma interes w tym, żeby pacjent był ciągle chory), po poradę finansową trzeba by zwracać się do mechanika samochodowego (no bo przecież finansiści to jedna mafia) a w sprawie samochodowej właśnie trzeba by udać się do weterynarza (bo który mechanik samochodowy naprawi samochód tak dobrze, żeby klient do niego za chwilę nie wrócił?)

Takie myślenie w ogóle wyklucza funkcjonowanie społeczeństwa, oparte jest na paranoicznym braku zaufania do wszelkich właściwie instytucji i skazuje człowieka na cierpienie – gdyż w takim paranoicznym świecie zaiste żyć jest chyba dość trudno.

Wcale nie uważam, że “stopień skonfliktowania interesów i korupcji w środowiskach naukowych przekroczył już chyba wszelkie dopuszczalne normy” – wręcz przeciwnie, uważam, że środowisko naukowe na tle przeciętnej społecznej charakteryzuje się wysokim morale i obfituje w postawy idealistyczne, co nie oznacza, że ludzie nauki mają wyzbyć się przedsiębiorczości.

Myślę, że mamy tutaj zupełnie odmienny ogląd rzeczywistości. Nie wiem na jakiej podstawie Pani jest aż tak chorobliwie podejrzliwy – czy Panią ktoś skrzywdził, czy może jakiś lekarz źle poprowadził kogoś z Pani bliskich i teraz jest Pani gotowa wietrzyć piramidalne spiski o galaktycznym zasięgu w całej społeczności naukowej, w każdej bez mała dziedzinie – ale nie interesuje mnie to aż tak bardzo. Interesuje mnie jedynie to, aby osoby, które spotykają się z jadem, jaki Pani sączy nie uległy zatruciu, żeby ewentualni czytelnicy Tekstowiska mieli dostęp do dobrze udokumentowanego poglądu przeciwnego i żeby zdawali sobie sprawę, że w środowisku uczonych – jak w każdym innym – panuje pewien pluralizm poglądów, co nie oznacza, że każdy pogląd jest słuszny. I tam można znaleźć dziwaków, osoby o bardzo oryginalnych poglądach.

Tezy prof. majewskiej zostały gruntownie skrytykowane w specjalnym liście Polskiego Towarzystwa Wakcynologicznego:

http://www.wsse.gorzow.pl/pssenowasol/download.php?what=news/tresc_listu...

który został podpisany przez naszych najwybitniejszych specjaistów w tej dziedzinie. Poniższy fragment daje wyraz temu, że poglądy prof. Majewskiej nie znajdują poparcia polskiego środowiska naukowego:

Zdecydowanie protestujemy także przeciwko formule konferencji, którą Pani zorganizowała w dniach 25 i 26 października w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie pt. „Autism and vaccinations: is there a link?” Jednostronny, tendencyjny dobór tematów i wykładowców (zwłaszcza gości zagranicznych znanych jako zdeklarowani przeciwnicy szczepień, ignorujących rzetelne badania naukowe) uniemożliwił rzeczową i obiektywną dyskusję o problemie autyzmu i szczepieniach opartą na systematycznej analizie najbardziej wiarygodnych z dostępnych danych naukowych, a konferencja stała się festiwalem ruchów antyszczepionkowych, których celem jest szerzenie irracjonalnego strachu przed szczepieniami. Niestety taki przekaz dzięki wypowiedziom wykładowców towarzyszył również doniesieniom medialnym o tej konferencji (m.in. w TVN), a fakt, że zorganizowano ją w państwowym instytucie naukowo‑badawczym zwiększył tylko zaniepokojenie rodziców dzieci w Polsce, co może zaowocować zmniejszeniem zaufania do jednej z najbardziej efektywnych metod walki z poważnymi chorobami zakaźnymi, jakimi są szczepienia.

Oczywiście – swoboda akademicka polega również na tym, że uczeni mają prawo głosić pogląd, co do których mają przekonanie, lecz po pierwsze – jeśli ich stanowisko jest wysoce kontrowersyjne, to powinni wykazywać się potwierdzonym rekordem dorobku naukowego w danej dziedzinie. Co ciekawe – prof. Majewska może wykazać się jedynie jedną publikacją w dziedzinie wakcynologii, dotyczącą badań działania thimerosalu na próg odczuwania bólu u szczurów. Praca te została opublikowana w bieżącym roku, zatem trudno mi uznać, że prof. Majewska jest wybitną specjalistką w dziedzini wakcynologii. Wydaje się raczej, że tak niewielki dorobek naukowy w zakresie wakcynologii powinien ją skłaniać do ostrożniejszych wypowiedzi…

Rozumiem jednak, że zgodnie z Pani ogólnym poglądem na rzeczywistość, im mniej kotoś się na czymś zna, tym większe ma kompetencje w danej dziedzinie…

O dr Brzeskiej, biochemiku z Uniwersytetu Wrocławskiego w ogóle nie sposób niczego w Googlach znaleźć, zatem podaruję sobie komentarze.

Pozdrawiam,
ZS


Panie Zbigniewie

Za cały komentarz do Pańskich tyrad w obronie jedynie słusznej nauki, konfliktu interesów i… zwykłej korupcji niech posłuży fakt, że “list do wakcynologów” autorstwa prof. Majewskiej jest odpowiedzią na przytoczony przez Pana “list protestacyjny” PTW.

To prof. Majewska została zaatakowana przez PTW za to, że ośmieliła się wypowiedzieć w programie telewizyjnym kilka zdań, z którymi to “szacowne” grono PTW nie może sobie intelektualnie poradzić.
I to prof. Majewska obaliła tezy zawarte w “liście protestacyjnym” PTW, poprzez przytoczenie szeregu przykładów na fałszerstwa tych “genialnych” badań, na które powoływało się “szacowne” grono PTW.
[edit] Nie mówiąc już o tym, że prof Majewska wykazała przy okazji, że to “szacowne” grono ma braki w wykształceniu matematycznym na szczeblu podstawowym.[/edit]

PTW po otrzymaniu listu od prof. Majewskiej zamilkło, przynajmniej publicznie.

Jeszcze raz – proszę najpierw dokładnie czytać, myśleć i sprawdzać, a dopiero potem pisać.

Przynajmniej dlatego, żeby nie musiał Pan znowu kogoś za coś przepraszać.


@Magia

Droga Pani,

Odpowiedź prof. Majewskiej na list Wakcynologów jest kuriozalna – stek pomówień opartych na wyssanych z palca źródłach, takich jak relacja jakigoś prawnika z nigdy przez nikogo nie widzianego raportu… Trudno polemizować z kilkustronicową tyradą, która poza demagogiczną publicystyką i przekonaniami prof. Majewskiej “jako neurologoga” przywołuje jedynie te kilka znanych źródeł, które zostały już dawno uznane za merytorycznie mało wartościowe i szermuje na prawo i lewo oskarżeniami, że całe środowisko naukowe “udaje, że nie zna faktów”, podczas gdy fakty właśnie są znane (prof. Majewska papuguje kropka w kropkę z tej strony: http://www.theflucase.com) i widać – nie są przekonujące, aby środowisko zechciało podzielać wnioski prof. Majewskiej. Naukowcy dyskutują na płaszczyźnie naukowej a nie publicystycznej, która widać prof. Majewską znacznie bardziej pociąga niż akademickich jej kolegów.

Naukowcy nie zajmują się wyrywaniem wypowiedzi z kontekstu, jak czyni prof. Majewska iście w stylu Magii. Przyklad? – proszę:

Cytat z listu prof. Majewskiej:

Dr Johnson na s. 198 protokolu: “Ten zwiazek sklania mnie do zalecenia, zeby niemowlat w wieku do 2 lat nie szczepic szczepionkami z Thimerosalem, jesli istnieje odpowiedni preparat zastepczy.

A teraz wypowiedź oryginalna, w której rzeczony dr Johnson wypowiada się NA GORĄCO o wówczas nowych i nieopracowanych wynikach, które przedstawiono na konferencji w Simpsonwood (str. 203 rzeczonego protokołu – sic!):

Moim zdaniem dowody przedstawione dzisiaj nie są wystarczające, aby stwierdzić, że timerosal zawarty w szczepionkach spowodował lub nie omawiane następstwa neurologiczne (…) dane biologiczne, toksykologiczne i farmakologiczne są zbyt słabe, aby rozjaśnić sprawę, co do tych dwóch opcji. To znaczy element biologicznego prawdopodobieństwa jest, moim zdaniem, zbyt nieudolnie zdefiniowany [...] I tutaj wchodzi opinia, cóż, to wszystko to opinia, ale oddaje ona nastrój, więc myślę, że odnosi się to do tego, co chce uzyskać tu dr Bernier. Związek ten skłania mnie do przychylenia się do zalecenia, aby niemowlęta do drugiego roku życia nie były szczepione szczepionkami zawierającymi jeśli istnieją odpowiednie preparaty zastępcze. Nie uważam również żeby na tym etapie te diagnozy uzasadniały wypłatę odszkodowań z Vaccine Compensation Program.

Jak widać, Johnson zachowuje się uczciwie: jeden zespół uczonych przedstawił wstępne wyniki badań zaburzeń rozwojowych dzieci (przede wszystkim trudno mierzalne zaburzenia typu ADHD, zaburzenia rozwoju mowy, problemy ze słownictwem), które zawierały (wówczas) nowe dane (sugerujace możliwy związek tych zaburzeń z zawierającymi rtęć szczepionkami), które nie były jeszcze krytycznie opracowane. Przez dłuższą chwilę toczy się rzeczowa dyskusja, która pokazuje, że wyniki te są bardzo trudne do interpretacji. Jeśli jednak jedna z możliwych interpretacji była prawdziwa, to należałoby uznać, że timerosal nie powinien znajdować się w szczepionkach dla niemowląt i może zatem lepiej go nie stosować, jeśli istnieją zamienniki. I TYLKO TYLE !!! Warto też zauważyć, że parę akapitów dalej dr Johnson przyznaje, że jego reakcja jest emocjonalna, ponieważ w tym samym dniu (kiedy odbywa się rzeczona konferencja) jego własna córka rodzi dziecko, przez co wszelkie niepokojące informacje działają na niego szczególnie intensywnie.

O tym, co właściwie było dyskutowane najlepiej świadczy cytat ze str. 246 (dr Stefano):

Proszę mi pozwolić na zajęcie pragmatycznego stanowiska – to, czego tutaj poszukujemy, to nie są medyczne PRZYPADKI, lecz bardzo subtelne różnice w rozwoju neuropsychiatrycznym.”

Konferencja w Simpsonwood odbyła się w 2000 roku – od tego czasu minęło 9 lat i jednak nie znaleziono wystarczających dowodów, które pozwalałyby podtrzymać powody do zaniepokojenia, które wyraził wówczas dr Johnson.

Oto owo naprawdę frapujące źródło – radzę poczytać sobie w oryginale – dyskusja jest momentami pasjonująca a lektura oryginału CAŁKOWICIE po prostu całkowicie DEZAWUUJE prof. Majewską i pokazuje jak bardzo próbuje ona zmanipulować sens wypowiedzi uczestników:

http://www.autismhelpforyou.com/HG%20IN%20VACCINES%20-%20Simpsonwood%20-...

Naprawdę bardzo pouczające i pozwalające sobie wyrobić zdanie o prawdziwej nauce oraz o tej pseudonauce, która żeruje na ludzkich strachach i niewiedzy.

Z czym do ludzi Pani Magio !


Magia,

mam nadzieję, że się nie obrazisz…

http://forum.gazeta.pl/forum/w,14722,103173158,103173158,A_jakie_jest_Wa...


Panie Zbigniewie

Ja rozumiem, że miota się Pan od ściany do ściany, w kompletnej bezsilności.
Nie przedstawia Pan żadnego argumentu poza insynuacjami, szyderą i atakami ad personam.

Proszę wrócić kiedy znajdzie Pan dowody na to, że:
1) nie istnieje ponad 4100 badań na temat szkodliwości timerosalu w szczególności i związków rtęci w ogólności dla ludzkiego organizmu
2) nie odbyła się żadna tajna konferencja w “odizolowanym leśnym ośrodku Simpsonwood w Norcross, GA, USA, w której uczestniczyły 52 osoby: wysocy urzędnicy z FDA, CDC i WHO (World Health Organisation), reprezentanci producentów szczepionek oraz kilku konsultantów pediatrycznych”, podczas której dr Verstraeten nie przedstawił wyników swoich badań i nie deliberowano o tym, jak ukryć przed opinią publiczną niewygodne fakty dotyczące szczepionek
3) badania dr Verstraetena, po powyższej konferencji, nie zostały najpierw “zamiecione pod dywan” a następnie sfałszowane
4) opis przebiegu tej konferencji, dokonany na podstawie jej stenogramów w artykule „Deadly Immunity”, (CommonDreams.org News Center, June 16, 2005), który przedstawił prawnik Robert F. Kennedy Jr. jest łgarstwem.

Kiedy przyniesie Pan w zębach dowody na powyższe będziemy mogli znowu zacząć rozmawiać.

Jestem zmęczona Pańskimi intelektualnymi występami, które kompletnie nic nowego nie wnoszą. Nie był Pan w stanie podważyć czegokolwiek, co napisałam w tym tekście i komentarzach pod nim.

Za to zarzucił mi Pan kłamstwa.
Dlaczego nie zwrócił się Pan z tymi zarzutami do autorów badań, które linkowałam? Przecież nie tak trudno ich znaleźć. Wstydzi się Pan? Proszę napisać choćby do prof. Majewskiej, że jest gupia i we wogóle.
Podać Panu adres? Bardzo proszę: Majewska [at] ipin [dot] edu [dot] pl

A także nieustannie szydzi Pan i wyśmiewa wszystko i wszystkich, co staje na przeciw Pańskiego stanowiska.
Posuwa się Pan nawet do obrony karygodnych konfliktu interesów i korupcji, żeby tylko “udowodnić” swoje i środowiska racje.
To przykre, kiedy takiego zaangażowanego i biochemicznie wykształconego obrońcy dogmatów szczepionkowych na nic innego nie stać.

Proszę wrócić, kiedy jw.

p.s. Podobno opublikował Pan tekst w Salonie w którym wychwala Pan skwalen, bez przedstawienia badań przeciwnych. No cóż, to nie moje sumienie…


Pino

A niby dlaczego miałabym się obrazić?

Pzdr.


Pani Magio

Chylę czoła. Co zabawne w tym sporze z Ziggim to Pani mimo, że Magia, prezentuje prawdziwy racjonalizm. Po pierwsze wątpić. Nie wiem co się stało Ziggiemu, bo na ogół miał dosyć trzeźwy osąd. Widać każdy ma swoje paranoje. Tak to można przejść z idei oświeceniowej do dogmatyzmu. Co też się już zdarzało (komunistom bodaj).

Co do współczesnej medycyny i farmacji: sam obserwuję ciekawe zjawisko wśród mojego pokolenia, czyli dłużej młodych. Co kto zacznie się leczyć, to wprawdzie się nie wyleczy z takiego np. nadciśnienia, ale z miesiąca na miesiąc staje się klientem na coraz to nowe medykamenty. W rezultacie z nadciśnienia się wprawdzie nie wyleczył, ale po drodze rozpoczął leczenie rozregulowanych nerek, wątroby i paru innych narządów.

Tu przytoczę historię anegdotyczną, acz prawdziwą. Pewien nieszczęśnik nabawił się skórnej alergii, na którą był leczony zgodnie ze wszelkimi procedurami i regułami sztuki. Nie muszę dodawać, że bezskutecznie. Po dwóch latach mordęgi, gdy pani doktor wyraziła zdziwienie, iż jest niezadowolonym, wtachał do jej gabinetu znacznych rozmiarów worek i zawartość jego wysypał na biurko medyczki i okolice.
Były to skrzętnie zabrane opakowania lekarstw przepisanych przez panią doktor, które był przez te dwa lata przyjął. I kazał pani doktor zacząć myśleć...

Jackmal


@Magia

Nie, nie – tak nie będziemy rozmawiać. Ja nie będę ganiał za Panią tam, gdzie Pani rzuci kijek. Nie będę “dowodził”, że raport Verstraetena nie został sfałszowany.

To Pani niech dowiedzie, że został !

Tutaj rzeczony raport:

http://pediatrics.aappublications.org/cgi/reprint/112/5/1039

I proszę wytłumaczyć, dlaczego ten sam autor pisze w 2004 roku:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/14595043

“CONCLUSIONS: No consistent significant associations were found between thimerosal-containing vaccines and neurodevelopmental outcomes. Conflicting results were found at different health maintenance organizations for certain outcomes. For resolving the conflicting findings, studies with uniform neurodevelopmental assessments of children with a range of cumulative thimerosal exposures are needed.”

Proszę też przedstawić listę “4100 badań na temat szkodliwości timerosalu” (a nie rtęci w ogólności, bo toksyczność szczepionek, to nie jest zagadnienie, które można rozważać “w ogólności”, w oderwaniu od dawki, postaci, itd.) !

Ja tymczasem przedstawiam tutaj to:

http://resources.metapress.com/pdf-preview.axd?code=u8834253p4618252&siz...

I proszę niech to Pani dowiedzie, że przedstawiony przez mnie wcześniej stenogram konferencji w Simpsonwood jest sfałszowany, ponieważ nie mam żadnego zaufania do nie popartej niczym wypowiedzi p. Kennedy, który pracuje dla Natural Resources Defense Council – organizacji dobrze znanej z wielu antytechnologicznych i antynaukowych prowokacji. To właśnie oni są odpowiedzialni za sprawę Alaru, o której pisałem kiedyś wcześniej:

http://tekstowisko.com/ziggi/58184.html

I jak Pani “przyniesie w zębach” te dowody, to pogadamy. Bo taka powinna być kolejność – jak ktoś zarzuca fałszerstwo dokumentu, to musi pokazać, że ma na to dowód a nie odwrotnie! Ale prędzej mi kaktus wyrośnie niż się tego doczekam – bo Pani jest pierwsza do rzucania czczych oskarżeń – bezczelna baba, która kłamie w żywe oczy a kiedy traci grunt pod nogami, to ucieka w kolejny wątek zamiast rozliczyć się z poprzedniego! Pani nie ma odwagi, żeby przyznać się do błędu, tylko brnie w kolejne pseudoteorie licząc na to, że oponent dostanie zadyszki i zgubi się po drodze.

PROSZĘ TE KONKRETNE I PRZEKONUJĄCE DOWODY PRZEDSTAWIĆ, BO INACZEJ BĘDĘ MIAŁ PANIĄ ZA NIC I BĘDĘ PUBLICZNIE MÓWIŁ, ŻE KŁAMIE PANI W ŻYWE OCZY !!!

A teraz może mi Pani (wraz z prof. Majewską) skoczyć :-)

Nie rozumiem, dlaczego rozpowszechnia Pani kłamliwe informacje przedstawiające w fałszywym świetle sprawę bezpieczeństwa szczepionek. Dlaczego chce Pani narazić ludzi na niebezpieczeństwo i odwodzi im Pani podjęcie racjonalnej decyzji wzbudzając w nich strach akurat nie tam, gdzie powinni się bać? DLA KOGO PANI PRACUJE ??? KTO PANIACI !!!


Panie Jackmalu

Witaj Dawno Niewidziany! :)

Wie Pan, ja jestem jedną wielką wątpliwością. Jeszcze nigdy niczego (z jednym wyjątkiem, który potwierdza regułę) nie przyjęłam na wiarę. A i ten wyjątek dotarł do mojej świadomości dopiero po wątpliwościach natury naukowej. :)

Podkreślałam to wielokrotnie, ale do pana Szczęsnego to nie trafia, że głównym celem tego tekstu jest pokazanie drugiej strony, tak aby każdy z Czytelników mógł wyrobić sobie własne zdanie i, kiedy przyjdzie na to czas, podjąć decyzję.

Tekst opiera się na oficjalnych dokumentach EMEA, ale to widocznie za mało.
No trudno, nic na to nie poradzę. :)

Jeśli chodzi o “przypadki”, to mam jeden, szczególny, na koncie. Piętnaście lat temu moja mama wylądowała w stanie bardzo ciężkim na OIOMie.
Udało się ją odratować. Ten sam lekarz (wtedy już z habilitacją), który leczył ją wcześniej przez kilka lat (a to na kręgosłup, a to na serce, a to na nerki, a to na stawy), wręczając mi przy wypisie gruby plik recept powiedział: “musi Pani pogodzić się z myślą, że matka Pani pożyje rok, no – może dwa. Może też umrzeć już jutro.”
Powiedziałam głośno: dziękuję i zamknęłam za sobą drzwi. Pomyślałam: ty pieprzony, durny konowale, niedoczekanie twoje. Żadnego leku nie wykupiłam, bo w domu i tak były tony.

Szukając innego lekarza zdecydowałam się zaryzykować takiego, który (jak wieść gminna niosła) badał, badał i mało leków przepisywał, a mimo to jego pacjenci żyli. Przecież sami mi o tym powiedzieli. :)
Owszem, na początku było trudno (jeszcze dwie wtopy były), potem do zespołu dołączył jeszcze lekarz (a nie domorosły znachor!) leczący naturalnie (dieta i zioła).
Od tamtego spotkania w szpitalu z Konowałem minęło 15 lat. Moja mama żyje i ma się zdecydowanie lepiej niż kilkanaście lat temu. Przyjmuje tylko jeden lek alopatyczny, jeden suplement diety i zestaw ziół. I uważa na to, co je i pije. Nic więcej.
Ponieważ jestem wredna, dwa lata temu odnalazłam Konowała i zapisałam się do niego na prywatną wizytę. Pieprznęłam mu w twarz trzynastoletnią historią badań i zaleceń lekarskich dla mamy i powiedziałam żeby się douczył. Wyszłam trzaskając drzwiami.

To taki mój mały sukces zrodzony z wątpliwości i niechęci do ślepego potakiwania autorytetom.

Pozdrawiam serdecznie. :)


Magio,

chodzi ci o tekst z drugiego linka, rozumiem?

Ciekawy, jak na moje mozliwości, to trochę specjalistyczny, ale jesli ci się nie spieszy, to w ramach ćwiczeń translatorskich, postaram się w weekend przetłumaczyć i wrzucić tu:)

Pozdro.


Panie Szczęsny

Ten blog to nie mównica na zjeździe NSDAP.
Nie będę tolerować ociekających pianą i goebbelsowskich w stylu wystąpień.

Proszę napić się zimnej wody i ochłonąć.


Grzesiu

Nie, nie ma pośpiechu.

Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu to bardzo poproszę o tłumaczenie. Albo chociaż o streszczenie, bo to tekst od Związku Lekarzy a nie Czarownic z Łysej Góry. :)

Dzięki serdeczne oraz pozdrawki. :)


@Magia

Znowu Pani bezczelnie kłamie. Oto aktualne stanowisko EMEA na temat thimerosalu:

http://www.emea.europa.eu/pdfs/human/press/pus/119404en.pdf

Cytuję:

In March 2004. the C’PMP reviewed the latest evidence relating to the safety of thiomersal-containing vaccines. A number of well-designed population-based epidemiological studies documenting the safety profile of thiomersal are now available. These studies show no association between the vaccination with thiomersal-contaming vaccines and neurodevelopmental disorders such as speech disorders and autism. Furthermore, new data in infants indicate that ethylmercury is more rapidly excreted and therefore has substantially different pharmacokinetics than methylmercury. The new data suggest that ethylmercury may be less toxic than previously assumed, and therefore caution is needed in extrapolating the toxicity profile of methylmercury to ethylmercury.

Taking into account all the above, the CPMP concludes the following:

- The latest epidemiologic studies show no association between the vaccination with thiomersal-contaming vaccines and specific neurodevelopmental disorders.

- The CPMP re-emphasises that immunisation with vaccines containing thiomersal continues to offer outstanding benefits to the general population, including infants. The benefits of vaccination far outweigh the risks, if any, of exposure to thiomersal-containing vaccines.

- The CPMP acknowledges that, during some manufacturing processes, the use of organic mercury compounds is necessary and in such cases, residual levels might be present in the final product.

- In line with the global goal of reducing exposure to mercury, the development of vaccines without thiomersal or with the lowest possible levels of thiomersal and other mercury containing preservatives should continue to be promoted.

- When a preservative is required, as in multidose preparations, the use of thiomersal can be considered.

- Applications for vaccines containing thiomersal as a preservative will be evaluated on a case-by-case basis, taking into account in particular efficacy and public health needs.

- The presence of thiomersal (and other preservatives) in the composition of vaccines will be stated on the label and a warning regarding the risk of sensitisation in relation to thiomersal and other preservatives will be included in the Summary of Product Characteristics and Package Leaflet of such products.

Po raz kolejny wybiera Pani sobie tyle, ile pasuje do Pani z góry załozonej tezy!

Tymczaasem pod wpływem udokumentowanej ewidencji naukowej EMEA zmienila wcześniejsze stanowisko i dopuściła thiomerosal do użycia w krajach EU !!!


@Grześ

Mogę wiedzieć o co chodzi?


Panie Szczęsny

Proszę zważać na słowa, bo znowu wytnę Pański komentarz.

Nigdzie wcześniej nie pisałam o stanowisku EMEA w sprawie timerosalu.

Żółć Panu ze złości oczy i rozum zalewa.


Zbigniew Szczesny,

o ten tekst:

http://www.theflucase.com/index.php?option=com_content&view=article&id=1...

acz tekstów medycznych w życiu to ja z 5 przetłumaczyłem i to nie za długich, więc nie wiem, jak z tym pójdzie.


@Magia

Osiem wpisów wyżej pisze Pani wyraźnie:

“[Panie Jackmalu]Tekst opiera się na oficjalnych dokumentach EMEA, ale to widocznie za mało…”

Źle przeczytałem?

Czyli jeśli chodzi o A/H1N1, to EMEA jest wiarygodnym źródłem, ale jeśli chodzi o thimerosal już nie…


@Grześ

Rozumiem, że chodzi o Niemieckie Stowarzyszenie Lekarzy Medycyny Środowiskowej, która wg encyklopedycznej definicji:

http://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_medicine

Ma się nijak do skwalenu w szczepionkach… Jeśli już, to bardziej do rtęci…

Ale rozumiem, że mamy teraz czekać na oświadczenie Związku Włoskich Lekarzy Stomatologów…


Panie Szczęsny

Ostatni Pana komentarz świadczy tylko o tym, że zrozumiał Pan ZERO nie tylko z rozmowy ale też i z samego tekstu.

Mój tekst, oparty w większości na dokumentach EMEA wykazuje (m.in) jak bardzo oficjalne stanowisko EMEA w sprawie szczepień przeciwko “świńskiej grypie” pt.:“szczepcie się, bo te szczepionki są dokładnie przebadane i bezpieczne”, różni się od oficjalnych dokumentów EMEA odnośnie tych szczepionek.
Czy powyższe świadczy o wiarygodności EMEA? Raczej wprost przeciwnie.

Aż dziw bierze, że po tylu dniach od publikacji tego tekstu Pan tego nie zauważył.
A może to teraz coś się Panu podziało?

[edit] A teraz przepraszam – idę spać. Mój zegar biologiczny pieprzy wszechświatowe autorytety od zmiany czasu i nie ma zamiaru się przestawiać, bo jakiś matoł tak mu każe.
Dobranoc. [/edit]


Panie Zbigniewie

Niechże Pan troszkę odpuści. Proszę nie zagryzać Pani Magii. Warto wyjść poza paradygmaty i spojrzeć na rzeczy nieuprzedzonym okiem. Niestety taki ogląd sytuacji związanej z farmacją daje wiele powodów do niepokoju. Czy nie zastanawiają np. Pana regularnie pojawiające się artykuły o rzekomej szkodliwości witamin? Czy nie dziwne jest, że jakimś trafem wszystkie terapie oparte na środkach naturalnych, takich których nie da się opatentować okazują się według “niezależnych badań” nieskuteczne? Jak to się dzieje, że niemal we wszystkich dziedzinach nauk praktycznych jesteśmy ciągle w tyle za rozwiązaniami wygenerowanymi przez matkę naturę w trakcie ewolucji, a tylko w jednej, jedynej dziedzinie synteza chemiczna bazująca na ropie naftowej (czyli farmacja) jest ponoć skuteczniejsza od tego co możemy znaleźć w roślinkach na przykład?
Dlaczego mam wierzyć, że układ hormonalny człowieka w swej precyzji przypominający szwajcarski zegarek można naprawiać czymś co tylko przypomina ludzki hormon, a ma precyzję kowalskiego młota?
Naprawdę warto czasem zajrzeć w kulisy, a nie zachwycać się tylko przygotowaną dla gawiedzi krotochwilą.
Ukłony

Jackmal


@Grześ

Tutaj ten tekst w szybkim, automatycznym angielskim:

„Swine flu” vaccine is unsuitable for patients with chronic multi-system illnesses

Pandemrix® represents a substantial health risk because of missing safety records with mass inoculation. Because of the adhesion exemption of the manufacturer by the Federal Government the risk of side effects and/or permanent damage lie by the vaccine in the long run with the patient.

The German Professional Association of the Environmental Medicine (DBU) has concernes about the safety asseverations expressed in the media on the part of the government by the Paul Ehrlich Institute. Serious evidence is available against of the opinion presented by the Federal Government regarding the broad mass inoculation against „the new flu” using „Pandemrix®“of the company GlaxoSmithKline (GSK).

DBU sees here neither the valid medical use of inoculation measures generally nor the necessity for such measures in the so far rather mild process of the swine flu discusses.

Our criticism is directed alone against the Pandemievaccine Pandemrix®.

• Substantial doubts about the effectiveness of the vaccine exist: in the permission phase a vaccine with a portion of virus antigen (5.25 µg), higher around 40%, was tested than the Vaccine delivered now (3.75 µg). There is still no clear consent whether the inoculation uniquely or twice per season is to take place!!!

• Substantial doubts about the safety of the adjuvantierten effect amplifier exist, since this is used for the first time. The vaccine contains 27.4 mg AS03, an emulsion from Polysorbat, Squalen and Tocopherol. Sufficient studies in addition are missing, there in the testing phase as surrogate criterion the structure of anti-body titers were only determined and not any side effects.

• Manufacturers like official places conceal that Squalen is contrary to the oral admission (Squalen is among other things contained as natural substance e.g. in olive oil) with subkutaner or intramuskulärer application a proinflammatorisches immune-activating immunogen.

• Autoimmune diseases can thereby be provoked, already existing be activated. Squalen is brought with the emergence of a Guillan Barré syndrome (GBS) in connection and is considered today as the causes of the Gulf War syndrome (GWS). In animal experiments Squalen released the disease picture of a rheumatoiden Arthritis.

• Squalen from sources of food is built in the organism v.a. into diaphragms. A inoculate-conditioned formation of sqalen-related changes releases chronic inflammations, which explain illnesses such as GWS, in addition, degenerative nerve illnesses such as ms, AS, CIDP and GBS at the diaphragms.

• The distribution of the vaccine in multiple dose ampuls is obsolet. In single dose ampules mercury preservatives as contained Thiomersal would become redundant. Also mercury content in Pandemrix may be a couse of autoimmune diseases out.

• Since the vaccine was tested neither at infants nor at pregnant women (objection of the ethics commission), represents the demand to inoculate straight this particularly endangered subpopulation in the first inoculation phase preferentially an inadmissible field test.

• For environmental patients and immunosupprsed patient (e.g. with AIDS) the vaccine represents a higher risk than the pig flu.

• The manufacturer GlaxoSmithKline (gsk) is to a large extent exempted from the adhesion according to contract with the FRG. In case of an inoculation damage the seed nucleus concerned will thus have to complain instead of approximately gsk against the government and against the German state, a venture as a rule offering no prospects.

• In order to turn out not even in case of adhesion, the inoculation must clear accomplishing physician for the patient up over all risks of the inoculation and the vaccine carefully. It is advisable to accomplish and with a signature of the seed nucleus confirm let this clearing-up in the presence of an aid. The clearing-up should cover also the adhesion-legal characteristics. Also the reference to it that others, lower-risk vaccines in Europe exist, these however because of a wrong decision of the Federal Government for the German population at present not it is available, should not be missing in this clearing-up discussion.

Because of the aforementioned reasons the executive committee of the German professional association of the environmental medical profession publishes the following recommendation:

From general-medical and environmentalmedical considerations DBU advises against urgent execution of the inoculation with Pandemrix®!


Pani Magio

Dorzucam jeszcze jedną historie prawdziwą. Trochę podobna do historii Pani mamy.
Otóż pacjent pogrzebany zawczasu przez lekarza, nie poddał się i wyleczył na własna rękę. Po czym poszedł do doktora i przekornie spytał, co on na to? Miałem nie żyć, a mam się świetnie. W odpowiedzi usłyszał: – Jak się pacjent uprze, to medycyna jest bezradna.
Pozdrawiam
Jackmal


@Jackmal

Z całym szacunkiem, ale poruszył Pan tak wiele tematów i tak luźno związanych z tematem tego wątku, że nie jestem w stanie odpowiedzieć – może innym razem.

Pokrótce – specjaliści od tzw. medycyny naturalnej sami dysponują bardzo kontrowersyjnymi danymi na temat skuteczności i/lub szkodliwości stosowanych przez siebie metod (nie krytykuję teraz żadnej konkretnej), podczas gdy mają zazwyczaj bardzo dużo zastrzeżeń dotyczących jakości wyników medycyny klasycznej. Odnoszę wrażenie, że nie ma tutaj uczciwej symetrii wymagań. Medycyna klasyczna ma “całkowicie przekonująco udowodnić, że leczy i nie truje” podczas gdy medycyna naturalna pozostaje poza takimi kryteriami, zadowalając się bardzo wybiórczymi wynikami świadczącymi za skutecznością terapii jak i za jej nieszkodliwością i w wielu sprawach przedstawiając zupełnie fantastyczne teorie nie poparte żadnymi zweryfikowanymi wynikami.

Pojedynczy sukces homeopaty zdaje się być czymś spektakularnie lepszym niż setki wyleczeń lekarza allopaty. A o porażkach lekarzy medycyny alternatywnej wręcz nie da się nigdzie przeczytać w ich własnej literaturze.

Pozdrawiam i radzę zapoznać się z moją argumentacją: Magia nie weryfikuje swoich źródeł, tylko dorzuca następne i następne. Nigdy nie udało mi się dotąd wyegzekwować od niej podania konkretnych dowodów na przytaczane przez nią rzekome kłamstwa, fałszerstwa, korupcjię czy manipulacjię ! Dla niej profesor, który ma wybitne publikacje cytowane na całym świecie jest całkowicie niewiarygodny tylko dlatego, że pracuje dla wojska lub korporacji, ale prawnik bojówki ekologicznej jest osobą godną najwyższego zaufania…


Z. Szczęsny, ale ja lepiej po niemiecku rozumiem,

a automatyczne tłumaczenia to zło:) i chleb tłumaczom zabierają.

A poważnie, tłumaczyłeś to jakimś tłumaczem czy samodzielnie?

Bo z chęcią bym poznał jeśli jakiegoś ciekawego tłumacza automatycznego znasz.

Sorry, Magio, że nie na temat.


@Jackmal

I jeszcze jedno – odnoszę wrażenie że znakomita większość klasycznej farmakopei bazuje na substancjach, które były najpierw odkryte w roślinach leczniczych i podobnych źródłach.

A dobrym przykładem trudności z lekami naturalnymi jest przykład artemizyny, która jest najlepszym znanym obecnie lekiem na malarię, tradycyjnie pozyskiwanym z bylicy chińskiej (Artemisia annua). Preparaty bylicy znane w medycynie chińskiej jako quinghao są jednak nierównej jakości, gdyż sama roślina produkuje aktywną artemizynę w sposób bardzo zmienny, silnie zależny od warunków pogodowych. Niektóre rośliny są aktywnego składnika całkowicie pozbawione, w innych występuje on jedynie w niektórych jej częściach. Pozyskiwanie artemizyny z bylicy kontroluje całkowicie rząd chiński, który ma de fakto światowy monopol na naturalne preparaty artemizyny i sprzedaje je po bajońskich cenach.

Od 2006 roku artemizynę i jej pochodne można produkować medodą półsyntetyczną z prekursora otrzymywanego metodą biotechnologiczną z drożdży. Fundacja Billa Gatesa finansuje program produkcji taniej artemizyny z przeznaczeniem do dystrybucji w rejonach malarycznych. Produkcję leku wdrożyła firma Sanofi-Aventis (The Artemisinine Project). Projekt jednak utknął, ponieważ rząd chiński oraz tzw. organizacje pozarządowe narobiły szumu w związku z rzekomo toksycznym działaniem leku na pień mózgu zobserwowanym w kilku przypadkach zwierząt doświadczalnych i przynajmniej u jednego pacjenta. Jak narazie badania kliniczne są w toku a FDA nie dopuściła jeszcze leku na rynek w USA. Wszelkie próby jego dystrybucji w rejonach malarycznych są torpedowane jako “skrajnie nieodpowiedzialna hipokryzja Zachodu”. Chińczycy nadal mają złoty biznes. Proszę sobie również samemu odpowiedzieć jaka panuje wśród “alternatywistów” atmosfera wobec prób genetycznej modyfikacji bylicy chińskiej tak, aby farmaceutycznie opłacalna stała się jej uprawa poza Chinami prowadząca do standaryzowanych preparatów artemizyny.

Tak to jest drogi panie…


@Grześ

To jest automatyczne tłumaczenie programem Systran. Niestety – ni w ząb nie znam niemieckiego…


All

podziwiam, podziwiam, podziwiam. Mały of topic.

Dyskusja Magii ze Zbigniewem przypomina dowcip o tym jak pielgrzymka szła do Częstochowy, miała być droga Krzyżowa a ksiądz zachorował i musiał odejśc na bok. Po kilku godzinach wrócił i nie wierzy uszaom. Organista jeszcze prowadząc drogę Drogę Krzyżową intunuje wezwanie:

- Stacja 72, Pan Jezus idzie do wojska.. .

****

Idziecie ambitnie. Znaczy nie czytam tylko wpadam i sprawdzam czy to już luźna dyskusja po dwpisem – jak to często bywa – czy dalej na dokumenty walczycie.

Pozdrawiam pełen podziwu!!! Wpadnę za jakiś czas. :-))

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Panie Zbigniewie

O ile dobrze rozumiałem intencje Pani Magii, to namawia ona tylko (i aż), do krytycznego podejścia do wszelkich danych oficjalnych. Nie jest dla mnie jasne dlaczego mamy a priori nie dowierzać opinią innym niż mainstreamowe.
Nie może Pan zaprzeczyć, że w farmacja obraca tak potężnymi pieniędzmi, że podejrzenia o naciski i nieczystą grę, to nie jest bynajmniej hołdowanie spiskowym teorią, raczej najzdrowszy rozsądek. Gdy spojrzymy na sprawę biorąc pod uwagę niedoskonałości ludzkiej natury, a także na sposoby działania wszelkich dużych korporacji, podejrzliwość przechodzi w pewność.
Bowiem np. szefowie banków dopuszczali do niezwykle ryzykownych operacji, (co nagle ujrzeliśmy przy okazji przy okazji kryzysu finansowego) mają w dupie rozsądek, moralność i inne imponderabilia, a goniąc wyłącznie za zyskiem i wysokimi osobistymi premiami. Pytanie do Pana, a czemu to w farmacji ma to wyglądać inaczej?
Co do tzw. medycyny naturalnej, nie zamierzam wchodzić w spory co do skuteczności poszczególnych terapii. Ale Pozwoli Pan, że nie dam wiary, aby wszystkie one były całkowicie nieskuteczne.
W spiski nie wierzę, ale w grę interesów finansowych jak najbardziej.
Jackmal


@Jackmal

Ależ ja mam krytyczny stosunek do danych w ogóle. Oficjalnych i nieoficjalnych. Dlatego jeśli dyskutuję, to nawet jeśli najpierw znam jakieś wyniki jedynie z tzw. abstraktu, to staram się dotrzeć do pełnego, oryginalnego źródła (publikacji naukowej – co wcale nie jest łatwe, gdyż na ogół za taki dostęp trzeba trochę zapłacić wydawcy) i zapoznać z pełną metodyką o ile pozwala mi na to moje rozeznanie w danej dyscyplinie.

I zapewniam Pana – chociaż w oficjalnej nauce zdarzają się prace złe, zdarzają się błedy a nawet oszustwa, to jednak jeśli dana praca ma znaczenie dla danej dycypliny naukowej, takie g… długo nie przetrzyma.

Sęk w tym, że w większości dyskutowanych z Magią spraw spór dotyczy jej pryncypialnego stanowiska wobec trudnych do interpretacji badań dotyczących bardzo ale to bardzo subtelnych efektów, wyrażających się w niepewnych statystykach i czasami dotyczących bardzo wąskiej populacji (np. pojedyncze przypadki na miliony szczepień).

Ponadto Magia całkowicie ignoruje konkretne medyczne powody, dla których producenci szczepionek chcą stosować np. skwalen czy w ogóle adiuwanty i nachalnie forsuje fałszywą tezę, że stoją za tym jedynie powody finansowe i twarda żądza zysku. Firmy – wiadomo – chcą zarabiać, ale szczepionki bez adiuwwantów po prostu nie działają efektywnie. Adiuwanty są w szczepionkach potrzebne a skwalen jest dobrym adiuwantem, który pozwala wyeliminować wiele efektów ubocznych oleju mineralnego czy sojowego (które były stosowana zanim wymyślono, że można używać skwalen). Magia w ogóle nie dochodzi, czy szczepionki wolne od skwalenu nie wykazują innych wad (ryzyko zapalenia mięśni, powikłania w miejscu szczepienia, itd.) tylko buduje fałszywą alternatywę: szczepionka ze (szkodliwym jej zdaniem) skwalenem albo równie dobra szczepionka bez swalenu. Nieprawda – szczepionki bez adiuwanta skwalenowego nie są “równie dobre” i gdyby nie zalety skwalenu nikt by go nie chciał stosować – zwłaszcza biorąc pod uwagę cały ten szum medialny i związane z nim odium.

I tak dalej i tym podobne. I ma Pan rację – grę interesów fnansowych należy mieć na uwadze, ale nie można wszystkich faktów interpretować na zasadzie “ten koleś pracuje w instytucie rządowym, więc kłamie a tamten koleś pracuje w organizacji pozarządowej, zatem mówi prawdę”. NGOs mają nieraz naprawdę dziwne i złożone interesy – zarówno finansowe jaki i stricte polityczne.

I na koniec – dyskusje z Magią zbyt często prowadzą do konieczności udawadniania, że ktoś tam nie jest wielbłądem. Żeby wyjaśnić co mam na myśli posłużę się przykładem z Internetu. Pojawiła się oto w “wolnych mediach” taka oto “rewelacja”:

http://wolnemedia.net/?p=18147

Jak znam Magię, to świat powinien aż przyklęknąć z wrażenia a rządy i korporacje zacząć tłumaczyć się publicznie z tych straszliwych planów!

Tylko że nie ma żadnego dowodu ani na prawdziwość podanych w artykule The Sun treści ani nawet na to, że rzeczony tekst w ogóle ukazał się kiedykollwiek w The Sun (internetowe archiwa gazety nie sięgają przed rocznik 1996). Biorąc to wszystko pod uwagę nie zamierzam w ogóle tego “njusa” traktować serio ani tym bardziej zajmować się tym, czy podane tam informacje są prawdziwe. Niech raczej osoba, która zamieściła tę wiadomość postara się o bardziej wiarygodne i poddające się weryfikacji źródła.

Dlatego tak trudno prowadzi się dyskusję z kimś, kto sam opiera swoje poglądy na wybiórczych informacjach często z drugiej ręki, publicystyce naukowej, zlepie enuncjacji prasowych różnych urzędów, co do których treści należy wprost zakładać, że ma ona sama często publicystyczny a nie naukowy charakter i może odbiegać od naukowej ścisłości, na dokumentach, które nie istnieją w oryginale, na opiniach różnych osób czy gremiów, które niekoniecznie są kompetentne do wypowiadania się danym temacie, itd.

Magia jest bystra i oczytana, ale jest niesłychaną manipulantką i moją tu rolą jest pokazanie stosowanych przez nią manipulacji. Nie jest to łatwe, bo ona nie trzyma się jednego tematu, ale skacze: jak nie skwalen, to aluminium. Jak nie aluminium, to rtęć, jak nie rtęć, to szczepienia w ogóle, jak nie spisek firm, to rządów, jak nie rządów, to wojska, jak nie wojska, to lekarzy… Za każdym razem przywołuje ona paletę “faktów”, przez które trzeba się mozolnie przedzierać, żeby pokazać, co tak naprawdę za tymi rzekomo “kompetenymi i wiarygodnymi” informacjami stoi. A najczęściej stoi jakieś przeinaczenie, z którego ma wynikać niesłychanie piorunujący i spektakularny wniosek.

Pozdrawiam,
ZS


@Magia

Znowu po swojemu wywraca Pani kota ogonem. Stanowisko EMEA jest jasne: chociaż szczepionki przeciw świńskiej grypie nie przeszły jeszcze pełnych badań klinicznych na wszystkich grupach, EMEA uważą, że w świetle tego, co już wiadomo nie ma podstaw do stwierdzenia, że są one niebezpieczne.

Jeśli Pani nie rozumie dystansu między stwierdzeniem, że nie przeprowadzono wszystkich badań wymaganych pełną procedurą a stwierdzeniem, że “EMEA nie posiada wiarygodnych informacji o bezpieczeństwie i efektywności”, to się Pani dziwię, gdyż sens tego, co mówi EMEA jest dokładnie przeciwny:

EMEA dysponuje wiarygodnymi danymi świadczącymi o tym, że szczepionka jest bezpieczna i na tej podstawie dopuszcza ją do obrotu w procedurze przyspieszonej, ale zamierza kontynuować zbieranie wyników aż wypełnią one rygory procedury pełnej. Po prostu – na podstawie dostępnych badań klinicznych eksperci EMEA uznali, za wysoce nieprawdopodobne, że szczepionka okaże się jakoś szczególnie szkodliwa w przypadku grup wysokiego ryzyka. Mówiąc “szczególnie szkodliwa” mam na myśli, że bardziej szkodliwa niż znane już i w pełni testowane szczepionki tego typu.

Można wręcz założyć, że to firmy farmaceutyczne i ich prawnicy są ostrożniejsi i nie zgodzili się na wolny obrót nie w pełni przetestowaną szczepionką ze względu na ryzyko prawne ewentualnych odszkodowań (każdy probem zdrowotny ktoś mógłby przecież chcieć powiązać z “nie w pełni przetestowaną” szczepionką i firmy istotnie mogłyby wówczas znaleźć się w nie lada kłopocie). Przy obrocie “rządowym” to ryzyko spada na państwo a zatem – na podatnika. Moim zdaniem zagrożenie grypowe nie uzasadnia jednak ani rządowych zakupów ani podejmowania tego ryzyka przez rząd. Świńska grypa to nie hiszpanka i moim zdaniem nic nie wskazuje, żeby w ogóle istniała potrzeba takich masowych, organizowanych przez państwo szczepień. Największy “przekręt” odbywa się zatem w przestrzeni medialnej a nie medycznej!

A Pani ma ten fatalny zwyczaj całkowitego przeinaczania sensu wypowiedzi i następnej polemiki z taką powykręcaną farsą. Tak się dalej nie da dyskutować...


Pani Magio!

Hi, hi, hi…

A tak poważnie, to podziwiam Panią i lubię Pani teksty, choć nie zawsze się z Panią zgadzam. :)

Pozdrawiam


Do Szczęsnego i o Szczęsnym

Nie będę dłużej tolerować zarzucania mi kłamstw i manipulacji, których jest Pan autorem.

Ziggi

Magia jest bystra i oczytana, ale jest niesłychaną manipulantką i moją tu rolą jest pokazanie stosowanych przez nią manipulacji. Nie jest to łatwe, bo ona nie trzyma się jednego tematu, ale skacze: jak nie skwalen, to aluminium. Jak nie aluminium, to rtęć, jak nie rtęć, to szczepienia w ogóle, jak nie spisek firm, to rządów, jak nie rządów, to wojska, jak nie wojska, to lekarzy…

Jedynymi półprawdziwymi stwierdzeniami w tym steku kłamstw jest to, że to ja pierwsza napisałam o skwalenie, bo stanowi on składnik dwóch szczepionek przeciwko „świńskiej grypie“. Trzymałam się więc tematu! Napisałam też, ale dopiero po Pańskim idiotycznym komentarzu o spiskach, że Tautenberger pracował w wojskowym laboratorium.

Czy pozostałe zarzuty są prawdziwe?

Aluminium? Proszę bardzo:

Ziggi

Widzi Pani – parę linijek dalej na pani liście jest ta praca:

O znamiennym tytule:

Aluminum adjuvant linked to Gulf War illness induces motor neuron death in mice

Tymczasem wodorotlenek i fosforan glinu są najdłużej znanymi adiuwantami, stosowanymi powszechnie już od lat 30-tych…

http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-635938

Ja nawet wcześniej nie zauważyłam tego badania, o czym napisałam Panu w następnym komentarzu tak:

Ale dobrze, że zwrócił Pan moją uwagę na te badania. Tych, odnoszących się do adjuwantów zawierających aluminium jest bardzo mało. Dzięki.

http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-636029

Rtęć? Bardzo proszę:

Ziggi

Cytat z listu prof. Majewskiej:

Dr Johnson na s. 198 protokolu: “Ten zwiazek sklania mnie do zalecenia, zeby niemowlat w wieku do 2 lat nie szczepic szczepionkami z Thimerosalem, jesli istnieje odpowiedni preparat zastepczy.

[edit] http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-636568 [/edit]

Dalej nastąpiły już kompletne absurdy, że niby to ja pierwsza poruszyłam temat timerosalu, bo przecież w komentarzu do Jackmala napisałam, że mój tekst jest w większości oparty na materiałach EMEA.

Magia

Proszę zważać na słowa, bo znowu wytnę Pański komentarz.

Nigdzie wcześniej nie pisałam o stanowisku EMEA w sprawie timerosalu.

http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-636702

Na to Szczęsny:

Ziggi

Osiem wpisów wyżej pisze Pani wyraźnie:

“[Panie Jackmalu]Tekst opiera się na oficjalnych dokumentach EMEA, ale to widocznie za mało…”

Źle przeczytałem?

http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-636705

Gdzie tu sens i logika?! Ależ jest! – nazywa się Logika Panazbigniewowa.

Ta sama logika nakazuje panu Szczęsnemu twierdzić, że

Ziggi

Magia nie weryfikuje swoich źródeł, tylko dorzuca następne i następne. Nigdy nie udało mi się dotąd wyegzekwować od niej podania konkretnych dowodów na przytaczane przez nią rzekome kłamstwa, fałszerstwa, korupcjię czy manipulacjię ! Dla niej profesor, który ma wybitne publikacje cytowane na całym świecie jest całkowicie niewiarygodny tylko dlatego, że pracuje dla wojska lub korporacji, ale prawnik bojówki ekologicznej jest osobą godną najwyższego zaufania…

http://tekstowisko.com/goofina/60530.html#comment-636735

Badania, do których ja się odwołuję są niemiarodajne, nierzetelne oraz wątpliwe. Oczywiście te, które podaje pan Szczęsny są jedynie słusznymi. No, przecież muszą być takimi skoro wspierają stanowisko pana Szczęsnego. Proste?

Nie inaczej jest z listem protestacyjnym PTW skierowanym do prof. Majewskiej. Jest on jak najbardziej wiarygodny, bo pan Szczęsny się z nim zgadza i bredzi dalej, że list ten obala wszystkie tezy z listu prof. Majewskiej, nie sprawdziwszy nawet, że list PTW był pierwszy.
List do wakcynologów jest odpowiedzią prof. Majewskiej na list PTW. Oczywiście jej list nie jest i nie może być wiarygodny, bo prof. Majewska prezentuje poglądy przeciwne do poglądów pana Szczęsnego. Proste?

To samo jest z firmami farmaceutycznymi i ich prawnikami. Wiarygodność najwyższego stopnia! Natomiast prawnik, który na podstawie stenogramów opisuje skandaliczny przebieg pewnego spotkania jest niewiarygodnym “bojówkarzem”. No przecież nie może być inaczej skoro opisuje dziwne machinacje, fałszowanie badań, przyjmowanie “darowizn” przez instytucje, firmy i osoby o najwyższym dla pana Zbigniewa stopniu wiarygodności!

Aż dziw bierze, że tak wykształcona i inteligentna podobno osoba, jak pan Szczęsny, nie zastanowiła się, dlaczego to nikt z opisanych w artykule nie wytoczył żadnego procesu Kennedy’emu? A przecież powodów artykuł dostarczył aż nadto, na czele z zarzutem fałszowania badań, co dla każdego naukowca jest bardzo poważnym oskarżeniem. Tymczasem pan Verstraeten ograniczył się jedynie do napisania artykułu w magazynie “Pediatria”, w którym zaprzeczył oskarżeniom, nazwał zarzuty Kennedy’ego “głupiutkimi” oraz podkreślił, że wielkim etykiem jest. I tyle!
http://pediatrics.aappublications.org/cgi/content/full/113/4/932

O tak! Magia wcale nie przedstawiła dowodów na konflikt interesów, w przypadkach o których pisała w komentarzach. Wcale nie podała linka do strony ESWI, do artykułów Der Spiegel’a i NYT. No nic!
Chce Pan jeszcze więcej “nic”? Bardzo proszę:
http://www.naturalnews.com/027451_Dr_Mehmet_Oz_vaccines.html

Jak rozumiem, informacja o panu Nogasie, którą podał Sergiusz, jest też kłamstwem i manipulacją, prawda panie Szczęsny?

To samo odnosi się oczywiście do wypowiedzi (o konfliktach interesów na różnych szczeblach) prof. Majewskiej, która obraca się w tym środowisku od kilkudziesięciu lat, więc nie ma pojęcia o czym mówi, prawda panie Szczęsny?

Lekarze medycyny środowiskowej nie mają prawa, wg pana Szczęsnego, wypowiadać się o szczepionkach, bo są lekarzami medycyny środowiskowej. Znaczy co? Ich dyplomy lekarskie są inne, gorsze od dyplomów innych lekarzy?
(Nota bene sprowadzanie przez pana Szczęsnego medycyny stosującej inne leki niż tylko alopatyczne do homeopatii jest po prostu prymitywne!)

Prof. Majewska – biochemik, neurobiolog i autorka jednej pracy o wakcynologii nie powinna mieć prawa do wypowiadania się o szczepionkach (do prowadzenia badań w tym zakresie też pewnie nie), za to inni biochemicy, ci jedynie słuszni, jak najbardziej.

Jednym zdaniem, biochemik Szczęsny rości sobie prawo do decydowania o tym kto i co może mówić i pisać. Na Mysiej kiedyś pracował? Marzy o powrocie cenzury?
Co ciekawe, identyczne prawo roszczą sobie autorzy listu PTW.

Na zakończenie dodam, że to pan Szczęsny podkreśla z uporem maniaka

jak nie spisek firm, to rządów, jak nie rządów, to wojska, jak nie wojska, to lekarzy…

Ja nie napisałam o tym ani jednego słowa.

Koniec z tymi kłamstwami i przeinaczaniem faktów, panie Szczęsny. Miarka się przebrała.
Nie pozwolę więcej na rzucanie mi w twarz oszczerstw i wypisywanie inwektyw typu

Ziggi

ma Pani w d… naboje

pod moim i innych rozmówców adresem.
Ostrzeżeń i próśb z mojej strony było wiele, bo nie jest to pierwszy raz kiedy wykazał się Pan chamstwem. Wielokrotnie też podejmowałam próby rozmowy z Panem, mając za każdym razem nadzieję, że takie chamskie wybryki nie będą miały już miejsca.
Pan Jerzy ma rację – to był błąd, który więcej się nie powtórzy.

Proszę iść precz! I więcej na ten blog nie wracać.


Pani Magio!

Nie cieszy mnie, że mam co do Zbysia rację. Ja wierzę w człowieka. Wierzę, że prawie każdy może się zmienić. Niemniej Zbyś chyba należy do tego prawie… szkoda.

Pomijając ten wątek, proponuję kontynuować tę tematykę (nie tylko grypka A/H1N1). Wydaje mi się, że przemysł farmaceutyczny ma znacznie więcej za uszami niż współpraca z rządami w truciu niewolników – znaczy nas. Pani dociekliwość mi imponuje. :)

Pozdrawiam


Hucpa

Najlepsza Szefowa wróciła ostatnio z zebrania w derekcji i oznajmiła, że będą nas szczepić, jako grupę szczególnie narażoną itede itepe.
No to ja na to, żeby mnie pocałowali (nie powiem gdzie) i sami niech się szczepią jak chcą. O!

To ważne. Powiedz, gdzie?

A hucpy w służbie zdrowia i w przygranicznych ogródkach nie likwiduje E. Kopacz. Chwała, że jej nie powiększa do monstrualnych rozmiarów.

pozdrawiam


Synergie

Po tym wszystkim co mnie ostatnio spotkało powiem śmiało: w dupę niech mnie pocałują. O!

Będą mnie szczepić w ramach dobrej tfu! woli. Że niby się zatroskali o moje zdrowie.

Pozdrowienia po prostu.


Gretchen

A takiemu robaczkowi jak ja nic nie proponują. Żyję więc sobie jakby służby zdrowia nie było. Póki co zdrowo.

Żona mi choruje na grypę i musi miec końskie zdrowie, żeby się leczyć u tych cymbałów, w tym powalonym systemie.

pozdrawiam więc po prostu


Panie Sergiuszu!

Czy jest sens zajmować się tym wariatem?

Pozdrawiam


Sergiuszu

Lektura tych bzdur przygnębia.

Zastanawiam się w co i o co ten facet gra.
Skubi też się kiedyś strasznie starał mierząc w fotelik sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze a wylądował tylko w jakimś arbitrażu irańsko-amerykańskim. Co prawda też w Hadze. :)
Ot, nadgorliwość...

Pozdrawiam zmęczona tym syfem.


'Nabici w szczepionkę'

Jak to zabawnie okreslil Palikot

Francja zakupila 94 mln szczepionek dla 63 mln obywateli.
Zaszczepiono ok 5 mln.

Pani minister zdrowia Roselyne Bachelot postanowila anulowac zamowienie:)
Opozycja pragnie zwolac komisje parlamentarna do zbadania sprawy:)
Kupila czy zamowila? Na pewno usiluje sprzedac: 300 tysiecy kupil Katar i 2 mln Iran.

Roselyne slynie z poczucia humoru.

http://www.lesoir.be/actualite/france/2010-01-04/grippe-a-la-france-resi...


Wojna "na noże"

Na strony PZH-NIZP nie zaglądam, bo i po co? Te same zgrane bzdety. Nic nowego.
Ale tym razem pójść musiałam, bo znalazłam na stronie prof. Majewskiej odpowiedź na oświadczenie tej fascynującej instytucji.

Z jednej strony mamy 3 kartki demagogii i sloganów marketingowych, bez jakiejkolwiek solidnej i uczciwej (!) podbudowy naukowej, z bardzo brzydkim sformułowaniem:

Należy podkreślić, że osoba przedstawiająca się jako pracownik Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie taka jak prof. Majewska [...]

Z drugiej zaś – 18 kartek, na których aż roi się od przytaczanych wyników badań, są tabele statystyczne, itp. Jest też odpowiedź na tę wycieczkę osobistą PZH-NIZP. Ale jaka!

Nota bene badania prof. Majewskiej zakończyły się wyrokiem skazującym dla establiszmentu proszczepionkowego – związek przyczynowo skutkowy między (etylo)rtęcią zawartą w szczepionkach a autyzmem, i nie tylko, został – po raz kolejny – potwierdzony. A to pech! :)
Zresztą, nie mogły zakończyć się inaczej jeśli były uczciwie przeprowadzone. Rtęć to trucizna. Kropka.

Oświadczenie PZH-NIZP

Komentarz prof. Majewskiej do oświadczenia PZH


Subskrybuj zawartość