Chciałbym wrócić do niedawnego ostrego spięcia na linii ks. Zaleski – Rafał Ziemkiewicz. Otóż te dwie znaczące w polskim życiu publicznym osoby raczyły mieć inne zdanie na temat wywiadu przeprowadzonego przez Tatianę Serwetnyk w „Rzeczpospolitej” z wnukiem Stepana Bandery, w którym człowiek ten (również Stepan) wygłaszał okrągłe formułki opracowane przez propagandę ukraińskich nacjonalistów, a pani Serwetnyk łykała je jak gęś kluski. Ks. Zaleski uznał wywiad za policzek wymierzony rodzinom ofiar banderyzmu, w odpowiedzi R.Ziemkiewicz wezwał Kresowian do wsłuchiwania się w głos płynący ze strony ukraińskiej.
Rafał Ziemkiewicz, osoba zasłużona dla odkrywania „prawdy o Wołyniu” (ale nie tylko o Wołyniu!) chyba nie zdaje sobie sprawy, że Kresowianie od dawna w głos ten się wsłuchują. A jest to często głos jeżący włosy na głowie. A to deputowana lwowskiej rady obwodowej zrobi ukraińskim przedszkolakom wykład na temat prawdziwie ukraińskich imion. A to powstanie ku czci ludobójcy Szuchewycza strona internetowa, stworzona przez ukraińską organizację skautową Płast (notabene zdelegalizowaną w II RP), współpracującą obecnie z ZHP. Te i inne wydarzenia są pod stałą lupą Kresowian. Kresowianie i ich potomkowie dobrze wiedzą, co ukraińscy nacjonaliści mają do powiedzenia na temat przeprowadzonego przez nich ludobójstwa. Na przykład coś takiego:
“Dla chłopów na Wołyniu sprawą pierwszoplanową nie były kwestie narodowe lecz ziemia. Kiedy polskie państwo przyszło tutaj w 1918 r., zamiast dać im wymarzoną ziemię, sprowadziło polskich kolonistów. Koloniści oraz polska władza, stawali się od razu głównym wrogiem ukraińskich chłopów na tych terenach. Ich głównym marzeniem stawało się to, w jaki sposób odebrać ziemię tym, którzy tu przyszli”.
Wyżej przytoczone słowa wypowiedział ukraiński historyk Hrycak, bynajmniej nie pozujący na nacjonalistę. Mimo to jest to stek bzdur, ponieważ koloniści mieli śladowy udział w populacji Kresów, do tego 95% kolonistów (wojskowych) została przez Sowietów wywieziona na Sybir w 1940r., więc w 1943 r. , podczas „rzezi wołyńskiej” nie było ich już na Wołyniu! Jaka „polska władza” była wrogiem ukraińskich chłopów, skoro w 1943 r. na tych ziemiach rządzili Niemcy!?
Nie, tak nie będziemy rozmawiać! Rodziny pomordowanych nie życzą sobie seansów z udziałem butnych pogrobowców banderowskich oprawców. Tak jak od Żydów nikt nie wymaga dyskutowania z neonazistami, tak Kresowianie i ich potomkowie nie mają zamiaru spotykać się z negacjonistami ich Zagłady. Wolimy spotykać się we własnym gronie, tak jak na przykład dziś, o godz. 11 w Pałacu Działyńskich w Poznaniu, uczestnicząc w czymś, co pięknie nazwał organizator tego wydarzenia, dr Dariusz Kucharski, „świętych obcowaniem”.
A Gazecie Wyborczej, która już co najmmiej trzykrotnie zdążyła zaatakować poznańską konferencję, żądając od Kresowian dialogu z “drugą stroną” (tu, tu i tu), jako głos “drugiej strony” przywołując słowa owego nieszczęsnego Hrycaka, pozostaje odpowiedzieć w stylu jej naczelnego: odpieprzcie się od Wołynia.
komentarze
Szanowny Dimitrze
są sytuacje, jak ta którą przytoczyłeś, w których nie warto rozmawiać, gdyż z góry są skazane na fiasko, albowiem jedna strona, strona oprawców za wszelką cenę, rożnymi środkami włącznie z ordynarnym zakłamywaniem faktów dąży do zmiany, wybielenia historii.
Z Twojego tekstu ostrym snopem światła rzuconego na fakt wywiezienia Polaków na Sybir podświetlone zostaje pytanie – kto dokonał ohydnych zbrodni?
Rzecz jasna, w zestawieniu dowodów, pytanie staje się retoryczne.
A Rafał Z.
Bardzo go cenię, aczkolwiek mam wiele uwag, choćby takie, że sporo mojego materiału wykorzystał przy publikacji swoich książek, zapominając o czymś takim jak wskazanie chociażby źródła, jeśli z jakichś powodów moje nazwisko jemu nie pasowało :)
A jednym z źródeł był mój portal
Pozdrawiam
MarekPl -- 13.03.2010 - 09:28Info dla Dymitra i Czytelników jego bloga
Nawet jeśli dojdzie do zamknięcia TXT, blog ten będzie zarchiwizowany i nadal dostępny online.
Dymitrze, szacunek za wytrwałą i trudną pracę, chylę czoła.
Sergiusz
Maszyna TXT -- 13.03.2010 - 11:13e-mail: tekstowisko [at] gmail [dot] com
DB,
z nacjonalistami i szowinistami czcącymi zbrodniarzy nie warto, nie ważne, czy oni sa Ukrainy, Polski czy skądkolwiek indziej.
W ogóle zreszta mam wrażenie, że często nie warto rozmawiać, także ze zwykłymi ludźmi, a przynajmniej nie zawsze i nie na każdy temat, bo i po co?
pzdr
grześ -- 13.03.2010 - 14:54Autorze,
Najpierw wielkie dzięki za wszystkie wpisy. Co prawda wydawało mi się, że nie należę do tych 86% (wołyńskie korzenie rodzinne, więc coś tam usłyszałem), ale wiele faktów, dzięki Twoim wpisom, poznałem. Jeszcze raz serdeczne podziękowania.
Co do dialogu. Za wcześnie. Dopiero od dwudziestu lat możemy o tym rozmawiać bez ograniczeń, a Ukraińcy znacznie krócej. Najpierw trzeba policzyć i opłakać ofiary, zgromadzić dokumentację i nazwać winnych (choćby od wielu lat nie żyli) po imieniu. Pokolenie, które to przeżyło, a które odchodzi, musi odejść w przeświadczeniu, że ta tragedia nie zostanie zapomniana.
Nie każmy na siłę się jednać ludziom, którzy byli świadkami mordów lub stracili najbliższych. Ich nie interesuje kontekst, wielka polityka, ofiary po drugiej stronie itp.
Z oficjalnym pojednaniem poczekajmy jeszcze kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat. Niech dialog buduje się powoli, oddolnie, bez wielkich politycznych gestów. Musi być wola i przekonanie po obu stronach, a nie puste gesty. A może to młode pokolenie zrobi to po swojemu, znacznie lepiej, niż nam się wydaje.
Pozdrawiam z nadzieją, że blog zostanie w tym samym miejscu, pomimo okoliczności
oszust1 -- 13.03.2010 - 17:47Panie Dymitrze!
Jak zwykle doskonały tekst. Rafał Ziemkiewicz miewa dobre teksty. Jak widać, nie wszystkie, co wiem od dawna. Może powinien zastanowić się o czym pisze? Bo jak przypieprza władzy (warszawskie czy brukselskiej) to robi to nieźle. Natomiast jak się wypowiada w sprawach społecznych, wolności obywatelskich, to zaczyna mówić od rzeczy.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 13.03.2010 - 20:09Panie Sergiuszu!
Chwała Panu za to!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 13.03.2010 - 20:10Witam
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie ten Sergiusza. Wróciłem właśnie z Poznania, konferencja była ciekawa i udana, choć może zbyt krótka. Dr Kulińska zareklamowała swoją pracę o działalności UWO i OUN w II RP. Myślę, że będzie to jedno z fundamentalnych dzieł na temat stosunków polsko-ukraińskich.
Nadzwyczajna ciekawostka: poznaniacy pokazali mi wycinek z Gazety Wyborczej, artykuł z wydania poznańskiego, oczywiście krytykujący konferencję. Sugerowano w nim, że spotkania takie jak dzisiejsze, marnują dorobek polskiego poparcia pomarańczowej rewolucji. Artykuł był zilustrowany zdjęciem pomnika poznańskiego Czerwca’1956, na którego tle powiewała pomarańczowa flaga, wywieszona jakoby w 2004 r. przez poznaniaków dla poparcia pomarańczowej rewolucji. Zdjęcie wyraźnie nosiło znamiona fotomontażu. Od rodowitych poznaniaków dowiedziałem się, że przed pomnikiem Czerwca w ogóle nie ma żadnych masztów, na których można by zawiesić flagę!. Tak więc zdjęcie musiało być prymitywnym fałszerstwem. Ręce opadają!
Dymitr Bagiński -- 13.03.2010 - 23:12@Dymitr
rozmawiać warto a jak się nie da, nie wolno rezgnować z gotowości do rozmowy. Bo jak się przestanie rozmawiać, to pozostaną “zabite deskami furtki, spuszczone psy i złe spojrzenia”.
ps.
ROzmawiać warto Sergiuszu a nie odchodzić.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 14.03.2010 - 00:08W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Panie Staszku!
Pewien mądry Żyd powiedział, że nie lubi wymiany poglądów, bo wymienia swoje doskonałe na cudze kiepskie. Nie z każdym i nie zawsze warto rozmawiać. Czasem trzeba dać w pysk.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 14.03.2010 - 06:11Panie Jerzy
Czasem trzeba dać w pysk. ``Pozdrawiam
Ale to jest terapeutyczne.. . :-))))
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 14.03.2010 - 13:04W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Panie Staszku!
Pewnie, że tak!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 14.03.2010 - 22:53A ja jestem zdania,
że warto rozmawiać.
Ale nie z każdym.
I nie na każdy temat.
Dymitrze, bardzo Ci dziękuję za te lekcje historii.
dorcia blee -- 15.03.2010 - 23:18To dla mnie szczególnie ważne.
po buddyjsku
Tak po buddyjsku dać w pysk – z głębokim współczuciem boddishatwy.
adadniary -- 16.03.2010 - 21:18Na pewno terapeutyczne. I z korzyścią dla wszystkich istot. :)
Pan Maciejowski jak zwykle dosadnie i mądrością.
Po pysku..???
ja aż tak “postępowy nie jestem” – uważam, że danie po pysku, to dowód słabości a nie terapia.
Danie po pysku to bardziej wątpliwa terapia dla tego kto bije niż dla tego kto otrzymuje raz.
Pozdro.
************************
poldek34 -- 16.03.2010 - 23:15W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Panie Adadniary!
Nie wiem, dlaczego sugeruje Pan, że mam coś wspólnego z buddyzmem. Raczej jest to chybiona teoria.
Terapia ma czasem sens, a czasem nie. Ja nie twierdzę, że strzelenie w twarz ma być terapeutyczne. Ja twierdzę, że czasem jest to jedyna właściwa reakcja. Pamiętam taki tekst profesora Jana Stanisławskiego: „Dlaczego mam się zastanawiać czy cham mnie walnie ręką czy kopnie nogą. Niech cham martwi się sam. Cham ma mały móżdżek to się spoci i niech świat ten smród powącha.”
Współczucie jest dobre, jeśli prowadzi do poprawy sytuacji tego, komu współczuje się. Najczęściej prowadzi do uspokojenia sumienia za pomocą jałmużny.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.03.2010 - 11:37Panie Staszku!
Czasem danie po twarzy chamowi, to dowód odwagi i wewnętrznej siły. Ja nie uważam bicia słabszych za coś godnego rozważania, więc zakładam, że policzkowany jest porównywalnej wagi i siły, więc zdenerwowany, a taki jest cel spoliczkowania, może być niebezpieczny.
Bicie dziecka po twarzy można zinterpretować tak jak to Pan zrobił, ale to nie ta bajka.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.03.2010 - 11:40Panie Jerzy
Czasem danie po twarzy chamowi, to dowód odwagi i wewnętrznej siły. Ja nie uważam bicia słabszych za coś godnego rozważania, więc zakładam, że policzkowany jest porównywalnej wagi i siły, więc zdenerwowany, a taki jest cel spoliczkowania, może być niebezpieczny.
Bicie dziecka po twarzy można zinterpretować tak jak to Pan zrobił, ale to nie ta bajka.
Pozdrawiam
Rękoczyny wg mnie, konieczne tylko w obronie koniecznej albo czyjejś obronie, koniecznej.
Pozdrawiam.
poldek34 -- 17.03.2010 - 12:34************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Panie Staszku!
A obrona czci niewiasty? czy zalicza się do obrony koniecznej?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.03.2010 - 20:23Panie Jerzy
A obrona czci niewiasty? czy zalicza się do obrony koniecznej?
Pozdrawiam
Tutaj wydaje się być wyjątek od reguły – zabił mi Pan ćwieka.. . Nie wnikałbym czy to terapeutyczne czy nie – poprostu fanga w nos!!!
Hehehehe!
pozdrawiam.
poldek34 -- 17.03.2010 - 22:17************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Panie Staszku!
Uczymy swoje dzieci, że rozwiązywanie sporów za pomocą argumentu siły jest niewłaściwa, niemniej powinniśmy je również uczyć, że są granice takiego podejścia. Jeśli druga strona gra w bambuko, zwane również chruszczówką, to nie można być jak ciele prowadzone na rzeź, tylko trzeba reagować adekwatnie, czyli siłą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 18.03.2010 - 11:36Panie Jerzy Maciejowski
Zle Pan odebrał mój wpis. Byłay tam dwie różne myśli i ani cienia sugestii dotyczącej Pańskich przekonań religijnych.
adadniary -- 19.03.2010 - 09:34Poprostu chodziło mi o niechęć pewnego mądrego Żyda do wymiany poglądów, którego Pan cytował.
Pozdrawiam
Panie Adadniary!
Przykro mi, że się nie zorientowałem. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.03.2010 - 20:50