Serce rośnie gdy czyta się obrońców zakazu dawania klapsa. Przecież oni to wszystko w interesie dziecka! To z troski o jego rozwój stawia się znak równości pomiędzy klapsem a katowaniem. To dla tego dziecka grozi się rodzicom więzieniem jeśli dadzą dziecku po łapach z tak prozaicznej przyczyny, że pchało daw gwoździki do „ryjka w ścianie”. „Dziecku trzeba wytłumaczyć niewłaściwość takiego postępowania, a nie bić!” Wytłumaczyć będzie można jak przeżyje, ale „najważniejsze, żeby klapsa nie dostało, bo to pierwszy krok do znęcania się”.
A co proponują zwolennicy „humanitarnego” karania dzieci gdy one są odporne na perswazję? Można pozbawić dziecko podwieczorku przez tydzień. Albo nie urządzić mu imienin, które wypadają za miesiąc. Katalog jest szeroki, a wszystkie kary są rozciągnięte w czasie, żeby „gówniarz” się nauczył i żeby więcej tego nie robił. To nie ma nic wspólnego z przemocą!
Aby kara miała odnieść jakikolwiek skutek wychowawczy musi stosować się do kilku zasad:
1. musi być zapowiedziana, grzesznik musi wiedzieć, że grzeszy;
2. musi nastąpić w możliwie bezpośredniej styczności w czasie z winą;
3. musi być możliwie dotkliwa;
4. wykonanie nie może zależeć od „widzi mi się” rodziców;
5. karać należy zachowanie, nie dziecko.
Być może zapomniałem o czymś, niemniej najistotniejsze warunki są podane.
ad 1. Jeśli dziecko wie, że za dane zachowanie grozi kara, to raczej unika danego zachowania. Choć z drugiej strony bywa, że dziecko sprawdza czy rodzic (lub rodzicielka) jest słowny (a) i czy dotrzyma obietnicy „wypłacenia należności”. Zaskakiwanie dziecka karą za czyn, który karą nie był zagrożony, lub nigdy o nim nie było mowy nie jest karaniem, tylko wyładowywaniem frustracji. W takiej sytuacji nie wolno dać nawet klapsa, nie mówiąc o poważniejszych karach.
ad 2. Proszę zapytać trzylatka co się działo dwa dni temu! Zobaczycie Państwo jaka jest jego zdolność do powiązania wydarzeń z przeszłości z teraźniejszością. Kara odroczona w czasie jest dla niego tak samo abstrakcyjna jak związek pomiędzy jedzeniem dobrych rzeczy a bólem brzucha. Dziecko, nawet siedmioletnie, nie kojarzy kary otrzymywanej w tej chwili z wydarzeniami z przed tygodnia. U ludzi dorosłych takie skojarzenie jest trudne do osiągnięcia, a co dopiero u dzieci funkcjonujących na poziomie operacji konkretnych.
ad 3. i 4. Jeśli nieopatrznie zapowiedzieliśmy klapsa za jakąś czynność, to nawet gdyby nas serce bolało, nie możemy udawać, że karę wymierzamy. Jeśli my nie traktujemy zasad poważnie, to nie dziwmy się, iż nasze dorosłe dzieci też zasad nie traktują serio. To, że są to zupełnie inne zasady, to już zupełnie inna sprawa.
ad 5. dowolna kara nie może być stosowana „bo dziecko jest niedobre”. Klaps ma tę przewagę nad innymi karami, że zaraz po wymierzeniu, dziecko może przyjść i upewnić się, że ukarane zostało za niewłaściwe zachowanie, ale nadal jest kochane. Natomiast „siedzenie przez 5 minut na krześle” czy inne „humanitarne” metody przesuwają ten moment w czasie pozostawiając dziecko w niepewności, czy nadal jest akceptowane przez osobę karzącą.
Mam nadzieję, że nie będę musiał szczegółowo tłumaczyć, dlaczego wychowanie bezstresowe i „humanitarne” kary uważam za równie szkodliwe co katowanie.
:)
komentarze
Hm,
raczej sensowne, ale jak dla mnie w kilku punktach pan nie trafia, znaczy wychowanie bez klaspsów to nie znaczy wychowanie bezstresowe, nie jest to jednoznaczne.
Po drugie dziwi mnie próba wmówienia, ż eklapsy to rzecz jakby niezbędna i najlepsza, a co pan na to, że znam trochę osób wychowanych tak, że nigdy nie zostały uderzone i wielu głupstw nie rzobuiły i cąłkiem dobrze się mają?
Poza tym nikt chyba nie stawia znaku równości pomiędzy klaspem a katowaniem,chodzi o to raczej by nie uważać klaspów za jedyną i najłatwiejszą metodę karania.
No i na koniec mam wrażenie, że może jest tak jak pan pisze, znaczy przeciwnicy klaspów próbuja narzucić swoje widzenie sprawy, ale to samo widzę po drugiej stronie.
Pozdrówka
grześ -- 04.06.2008 - 08:45Panie Grzesiu!
Jeśli ktoś nigdy nie był karany, to nie umie się uczyć na negatywnych doświadczeniach. (Pozwolenie dziecku na sparzenie się w warunkach kontrolowanych, też traktuję jako karę.)
Zgadzam się z Panem, że wychowanie bezstresowe, to co innego niż wychowanie bez klapsa. Niemniej Pierwsze jest szkodliwe, drugie bardzo trudne.
Klaps jest najmniej destrukcyjną karą. już to pisałem, że moje dzieci mając do wyboru klaps i pogadankę, to wybierają klaps. To nie jest teoria tylko praktyka.
Gdybym nie słyszał w programie trzecim polskiego radia wypowiedzi pani doradczyni premiera czy kogoś takiego, jak perorowała o konieczności zakazania klapsów bo to prowadzi do katowania, to bym o takich głupotach nie pisał.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2008 - 11:04Jerzy Maciejowski
A co to za argument, że pańskie dzieci wolą klapsa. chyba tylko za tym, że nie traktują klapsa jako kary skoro chętnie nań przystają.
Zgadzam się z tymi 5 punktami. Dołożyłbym jeszcze jeden, ze należy pokazać prawidłowy wzorzec i wzmocnić go odpowiednią nagrodą.
W moim mniemaniu wychowanie odbywa się poprzez starodawną politykę kija i marchewki, a cały problem się bierze z tego, że sporo osób poprzestaje na kiju.
Ad5. zupełnie mi nie pasuje.
Jeśli chodzi o kij to ja jestem zwolennikiem stosowania go wobec dorosłych. Dosłownie. Powinny wrócić czasy pręgierza i chłosty na rynku miejskim.
sajonara -- 04.06.2008 - 17:04re: Przemoc nie jedno ma imię…
Szanowny Panie, należę do tych których Pan sobie pozwala wykpiwać, wychowałam obecnie już dorosłe dziecko BEZ JEDNEGO nawet małego klapsa, bez krzyków itp podobnych atrakcji(i wcale nie twierdzę, że jest ideałem ), a wyśmiane przez Pana “bezstresowe wychowanie” polega na konsekwencji w postępowaniu a nie konsekwentnym karaniu , nie przyszło mi nawet do głowy opracowanie zestawu kar jak bym była jakąś inkwizycją, dla mnie istotne było i jest wzajemne zaufanie, zrozumienie i życzliwość, poza tym ja moje dziecko nie tylko kocham, ja je jeszcze lubię.Nie uogólniam, napisałam tylko o swoich doświadczeniach.Przemoc zawsze rodzi przemoc , przysłowia podobno mądrością narodów, a więc bity Jaś będzie również bił gdy stanie się Janem , ja osobiście znam mnóstwo takich właśnie przypadków.
arundati.roy -- 04.06.2008 - 18:12Po raz pierwszy serdecznie pozdrawiam
Autorze
Podpisuję się.
odys -- 04.06.2008 - 19:26Arundati.roy
Odnośnie tej części, gdzie Pani nie uogólnia, pisze tylko o swoich doświadczeniach.
Jednostkowy przypadek nie tworzy reguły.
To, że stu tysiącom rodziców udało się wychować dzieci nie uderzywszy ich nigdy nie dowodzi że można tego oczekiwać od wszystkich.
Znam wielu ludzi, ktorzy przez dziesiątki lat jeździli po kielichu i nie mieli najmniejszej stłuczki. Znałem też ludzi, którzy nie palili i zmarli na raka, oraz takich, którzy palili i zmarli mając zdrowe płuca.
Natomiast jedno jest bezsprzeczne: do rozwoju potrzebna jest czytelna informacja zwrotna. Dla niejednego dziecka często jedyną klarowną informacją zwrotną jest właśnie klaps. Są także i takie (oraz tacy rodzice) którym inne komunikaty wystarczą.
odys -- 04.06.2008 - 19:35Odysie
Natomiast jedno jest bezsprzeczne: do rozwoju potrzebna jest czytelna informacja zwrotna. Dla niejednego dziecka często jedyną klarowną informacją zwrotną jest właśnie klaps. Są także i takie (oraz tacy rodzice) którym inne komunikaty wystarczą.
Ja to rozumiem, co nie oznacza, że metody wychowawcze, których podstawą jest przemoc i to nie tylko fizyczna należy uznawać za cnotę.
arundati.roy -- 04.06.2008 - 19:45Panie Sajonaro!
Argument z praktyki pokazuje dotkliwość kary. Jeśli Pan dostanie do wyboru 5 lat w więzieniu lub pięć batów bykowcem na gołe plecy, to co Pan wybierze? Czy Pański wybór świadczy o nieuznawaniu tego za karę?
Ad. 5 może nie pasować, ale jest prawdziwe.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2008 - 20:02Pani Arundati!
Twierdzi Pani, że Pani dziecko nigdy nie chciało zrobić niczego niewłaściwego, nigdy nie rozpędziło się w kierunku jadących samochodów itp, a jeśli już to zrobiło, to Pani spokojnie czekała na efekt, i spokojnym głosem przekonywała o niewłaściwości jego postępowania?
Krzyk też jest przemocą, podobnie jak przytrzymanie dziecka i uniemożliwienie mu jakiejś aktywności. A jasne regułu, konsekwentnie stosowane powodują, że dzieci wyrastają na ideały…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2008 - 20:08lać, lać i jeszcze raz lać!
i patrzeć czy równo puchnie. odwieczne prawo natury – silniejszy ma władzę.
“Kto pyta wielbłądzi”
Docent Stopczyk -- 04.06.2008 - 20:11Pani Arundati!
Ja poproszę o sposób eliminowania niepożądanych zachowań za pomocą nagród i kar pozbawionych przemocy.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2008 - 20:12Docencie
Rzecz jasna, najwyższa pora to dzikie prawo natury obalić!
Oto my, światli cywilizowani, po licznych eksperymentach, oddajemy władzę słabym. W rodzinie zwłaszcza.
Dziś gdy wrócę do domu, poproszę o decyzje w najistotniejszych sprawach rodzinnych moją dwuletnią córkę. Czteroletnią zapytam o te mniej istotne kwestie. Kładziemy się spać, gdy dzieci zechcą. Jemy wtedy i to, co powiedzą. Telewizora w związku z tym już nie wyłączamy. A najfajniejsze będą zakupy zabawek!
Synku, mogę tą klejke kupić? Mogę? Ale ja chcę!
Synek pozwoli?
Tylko co zrobić, gdy synek zacznie znów siostrę okładać bo mu zabrała klocki? Czy uciec się do autorytetu władzy najmłodszej córki? Czy też mu jakich filozofów poczytać?
odys -- 04.06.2008 - 20:21praw natury nie da się obalić
obalić to pan możesz pół basa z dwuletnim synkiem a najmłodsza córka ma zrobić zagrychę bo panowie piją
“Kto pyta wielbłądzi”
Docent Stopczyk -- 04.06.2008 - 20:35Panie Jerzy
Konsekwencja i stanowczość rodziców jest podstawą w wychowywaniu dzieci, ale nie mogą one przynieść dobrych owoców bez miłości.
Samo lanie, jeden klaps bądź seria, nie jest jedyną metodą wychowawczą. Są dzieci uparte, sprawdzające rodziców, dla których klaps nie jest karą. Takie zachowanie potomka jest sprawdzianem dojrzałości rodzica: albo w bezradności leje do upadłego, albo szuka innych metod.
Pozdrawiam z ławy rodzicielskiej.
Penelopa -- 04.06.2008 - 20:37Panie Jerzy,
czy to jest możliwe, że niektóre dzieci lubią kary? Tak mi mówił kumpel. Że są takie, co to mają deprywację i inne acje kontaktu emocjonalnego i broją po to, żeby dostac wycisk, bo to jest ich jedyny kontakt z rodzicem, co to już obowiązek wobec Matki Ziemi spełnił. I dziecko spłodził.
Andrzej F. Kleina -- 04.06.2008 - 20:42Przepraszam, że obok meritum, ale tak mnie naszło.
Pozdrawiam…
Panie Andrzeju!
To w cale nie jest obok. W rodzinach patologicznych, gdzie nie ma innego kontaktu niż negatywny ludzie uczą się, że jest to jedyny rodzaj kontaktu i zachowują się tak jakby lubili kary. Oni nie umieją zabiegać o nagrody, więc zbiegają o kary. Odmowa kontaktu jest najokrutniejszą karą! Klaps przy tym, to mały pikuś!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2008 - 20:49Panie Andrzeju
dla drugiej strony to często też jedyny kontakt z pociechą. złoić bachora w imię miłosci i tradycyjnego wychowania.
“ludzie, ludzie zwariowałem”
Docent Stopczyk -- 04.06.2008 - 20:50Panie Andrzeju
Nie “lubią”, ale szukają kontaktu z rodzicami. Przecież są sytuacje, gdzie jedno z rodziców nie ma ochoty, czasu siły zajmować czy bawić się z potkiem. Jedyną często formą zwrócenia na siebie uwagi rodzica dziecko odnajduje poprzez wejście w szkodę.
Ciąg logiczny: jestem spokojny – nie zwracają na mnie uwagi – czuję się samotny.
Jeśli nabroję, na pewno zauważą. Broję – jest reakcja (wszystko jedno jaka, ale jest) – moje istnienie jest zauważone.
To dlatego ważne jest, by mieć czas dla swoich dzieci. Z braku odpowiedniej postawy rodzicielskiej rodzą się patologie.
Pozdrawiam
Penelopa -- 05.06.2008 - 00:13Panie Docencie,
kiedy to się stało? Znaczy się, że Pan zwariował? Pan tak kokieteryjnie, co? Żeby Pan Jerzy walnął Panu gratis diagnozę? Co to te ludzie nie nawidziwiają. Jak są małe, to broją, żeby do mamy się po pałowaniu przytulić, a później jeszcze gorzej :)
Andrzej F. Kleina -- 04.06.2008 - 20:58Panie Andrzeju
zwariowałem (sic!).
już tak mam, że okresowo-cyklicznie wariuję. biegam wtedy z sekatorem i tnę równo z ziemią.
pozdrawiam
“ludzie, ludzie zwariowałem”
Docent Stopczyk -- 04.06.2008 - 21:30Szanowny Panie Jerzy
Twierdzi Pani, że Pani dziecko nigdy nie chciało zrobić niczego niewłaściwego,
Ja nigdzie niczego takiego nie twierdzę. Napisałam tylko, że nie stosowałam przemocy, to czy Pan temu daje wiarę to inna sprawa.
arundati.roy -- 04.06.2008 - 21:36Twierdzę natomiast,że wyrosło na uczciwą,życzliwą ludziom i odpowiedzialną osobę.
A nie dopuszczanie czy też eliminowanie niepożądanych zachowań należy przecież wypracować indywidualnie z wyobraźnią , chyba nie oczekuje Pan ode mnie gotowych recept, zresztą proszę to potraktować życzliwie, Pan już swoje recepty ma i jest przekonany o ich słuszności, wygląda na to, że każde z nas pozostanie pryz swoim zdaniu
Pozdrawiam
Pani Penelopo!
Pisanie, że klaps jest jedyną metodą wychowawczą jest oczywistą bzdurą. Lanie wydaje mi się czymś zupełnie innym niż klaps. Klaps zawsze jest karą, chyba że jest markowany.
Facet, który leje do upadłego, nie powinien mieć dzieci…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 01:21Panie Odysie!
Reagowanie na zaczepki docenta Stopczyka, nie jest uzasadnione. Obrażanie się na świat, że nie jest sprawiedliwy, bo jedni są zdrowi, piękni, młodzi i bogaci, jest zabawne choć bezsensowne. Oczywiście docent może wyciągnąć argument, że są psycholodzy twierdzący, iż dziecko należy traktować dokładnie tak samo jak obcego dorosłego. Tak są tacy psycholodzy! Tylko czy istnienie idiotów usprawiedliwia wyłączenie myślenia?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 00:56Pani Penelopo!
Nie „lubią”, ale szukają kontaktu z rodzicami. Przecież są sytuacje, gdzie jedno z rodziców nie ma ochoty, czasu siły zajmować czy bawić się z potomkiem. Jedyną często formą zwrócenia na siebie uwagi rodzica dziecko odnajduje poprzez wejście w szkodę.
Ciąg logiczny: jestem spokojny – nie zwracają na mnie uwagi – czuję się samotny. Jeśli nabroję, na pewno zauważą. Broję – jest reakcja (wszystko jedno jaka, ale jest) – moje istnienie jest zauważone.
To dlatego ważne jest, by mieć czas dla swoich dzieci. Z braku odpowiedniej postawy rodzicielskiej rodzą się patologie.
Pozdrawiam
Wszystko zgoda, tylko czemu to ma dotyczyć tylko ojców? Rodzicielki też karzą dzieci, bo te zwracają uwagę na siebie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 01:02Panie Andrzeju!
kiedy to się stało? Znaczy się, że Pan zwariował? Pan tak kokieteryjnie, co? Żeby Pan Jerzy walnął Panu gratis diagnozę? Co to te ludzie nie nawydziwiają? Jak są małe, to broją, żeby do mamy się po pałowaniu przytulić, a później jeszcze gorzej :)
To nie jest wina dzieci, że w niektórych rodzinach możliwość bliskiego kontaktu z jednym z rodziców jest tylko wtedy, gdy przeprasza się za „winy” po laniu. A docent widocznie tak ma…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 01:05Pani Arundati!
Twierdzi Pani, że Pani dziecko nigdy nie chciało zrobić niczego niewłaściwego,
Ja nigdzie niczego takiego nie twierdzę. Napisałam tylko, że nie stosowałam przemocy, to czy Pan temu daje wiarę to inna sprawa.
Przykro stwierdzić, ale za stary jestem, żeby uwierzyć w Pani zapewnienia „na słowo”. Mam niejasne podejrzenia, że stosowała Pani przemoc, albo nie zdając sobie z tego sprawy, albo wypierając te zdarzenia ze świadomości. Gdyby zamiast solennych zapewnień przedstawiła Pani fakty: metody wychowawcze umożliwiające korygowanie niewłaściwych zachowań u dziecka począwszy od ½ roku, a skończywszy na 20 latach, to może uwierzę. A na pewno zanalizuję je. Tak, to tylko czaruje Pani rzeczywistość.
Twierdzę natomiast,że wyrosło na uczciwą,życzliwą ludziom i odpowiedzialną osobę.
Zdecydowana większość matek tak twierdzi, wliczając w to matki zboczeńców i psychopatów. Co nie znaczy, że Pani dziecko musi być złe – może być ideałem, tylko to niczego nie dowodzi.
A nie dopuszczanie czy też eliminowanie niepożądanych zachowań należy przecież wypracować indywidualnie z wyobraźnią , chyba nie oczekuje Pan ode mnie gotowych recept, zresztą proszę to potraktować życzliwie, Pan już swoje recepty ma i jest przekonany o ich słuszności, wygląda na to, że każde z nas pozostanie pryz swoim zdaniu
Pozdrawiam
Recept oczekiwałbym, gdyby była szansa, że istnieją. Ja oczekuję uczciwej dyskusji. Stąd pytanie o środki wychowawcze stosowane w przypadku niewłaściwych zachowań dziecka.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 01:20Panie Jerzy Maciejewski
trafił pan z diagnozą jak kulą w płot. gdzie ja wyciągałem takie wnioski?
laboga …
“ludzie, ludzie zwariowałem”
Docent Stopczyk -- 05.06.2008 - 07:36Panie Docencie!
Ponieważ wywołuje mnie Pan po imieniu to się ustosunkuję.
Tak jak Pan przerysowuje w negacji klapsa, tak ja rozwinąłem interpretację Pańskich poglądów. Jeśli podejmie Pan rzeczową dyskusję, to odwzajemnię się tym samym.
Staram się traktować ludzi fair.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 10:36Panie Jerzy
powiem tak – jak ktoś tak kocha swoje dzieci, że je leje to niech je leje. potem te dzieci go oleją.
nie jestem zwolennikiem ustawowego regulowania życia obywatelom. każdy ma swój rozum.
“ludzie, ludzie zwariowałem”
Docent Stopczyk -- 05.06.2008 - 11:49Panie Jerzy
Ja nie twierdzę, że bokserami w rodzinie są tylko ojcowie. Wręcz przeciwnie: w wielu wypadkach tortury fizyczne i psychiczne stosują kobiety. Względem swych partnerów również.
Penelopa -- 05.06.2008 - 13:45Panie Docencie!
Jeśli Pan nie rozróżnia klapsa od lania czy katowania, to proszę nie oczekiwać merytorycznej dyskusji.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 14:28Pani Penelopo!
Proszę zatem nie wskazywać na rodzica, tylko na jedno z rodziców lub na nich oboje.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2008 - 14:30Szanowny Autorze
Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że jeżeli Pan czegoś oczekuje to przyznania Panu racji a nie uczciwej dyskusji, nie proszę by mi Pan wierzył na słowo, ja jak się okazuje NAIWNIE zakładałam, że pisząc tu nie mijamy się prawdą , Pan nie zamierza mi wierzyć na słowo, nie ma sprawy.
Na zakończenie tylko dodam ,że jestem w pełni władz tzw umysłowych zarówno teraz i jak i wcześniej , i zarówno teraz jak i wcześniej byłam świadoma tego co czynię sobie i bliskim ale fakt nie mam na to żadnego potwierdzające moje słowa odpowiedniego dokumentu , ten cudowny cytacik z Pana jednak tu przytoczę:
“Przykro stwierdzić, ale za stary jestem, żeby uwierzyć w Pani zapewnienia „na słowo”. Mam niejasne podejrzenia, że stosowała Pani przemoc, albo nie zdając sobie z tego sprawy, albo wypierając te zdarzenia ze świadomości.”
Panie Jerzy ja mimo wszystko serdecznie Pana pozdrawiam i zapewniam, że nie będę już Pana w żaden sposób zajmowała, nie oczekuję żadnej odpowiedzi, proszę w tym wypadku uwierzyć mi na słowo.
arundati.roy -- 05.06.2008 - 19:47Pani Arundati!
Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że jeżeli Pan czegoś oczekuje to przyznania Panu racji a nie uczciwej dyskusji, nie proszę by mi Pan wierzył na słowo, ja jak się okazuje NAIWNIE zakładałam, że pisząc tu nie mijamy się prawdą, Pan nie zamierza mi wierzyć na słowo, nie ma sprawy.
W dziedzinie Pani wrażeń nie śmiem się wypowiadać, bo to Pani wrażenia, a nie fakty. Nie neguję również Pani uczciwości. Proszę zainteresować się mechanizmami obronnymi, zjawiskiem opisanym po raz pierwszy przez Zygmunta Frojda.
Na zakończenie tylko dodam, że jestem w pełni władz tzw umysłowych zarówno teraz i jak i wcześniej, i zarówno teraz jak i wcześniej byłam świadoma tego co czynię sobie i bliskim ale fakt nie mam na to żadnego potwierdzające moje słowa odpowiedniego dokumentu,
Ja nie podważam Pani intencji czy poczytalności tylko wiedzę na temat skutków Pani działań. Brak tej wiedzy jest spowodowany działaniem wspomnianych mechanizmów, więc Pani świadome przekonanie ma się do mojego stwierdzenia nijak.
ten cudowny cytacik z Pana jednak tu przytoczę:
Przykro stwierdzić, ale za stary jestem, żeby uwierzyć w Pani zapewnienia „na słowo”. Mam niejasne podejrzenia, że stosowała Pani przemoc, albo nie zdając sobie z tego sprawy, albo wypierając te zdarzenia ze świadomości.
Panie Jerzy ja mimo wszystko serdecznie Pana pozdrawiam i zapewniam, że nie będę już Pana w żaden sposób zajmowała, nie oczekuję żadnej odpowiedzi, proszę w tym wypadku uwierzyć mi na słowo.
Wierzę Pani, aczkolwiek czasami odpowiedź jest konieczna.
Również pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.08.2009 - 00:57Panie Jerzy, Panie Jerzy jest Pan niereformowalny
Pozdrawiam
arundati.roy -- 05.06.2008 - 21:04Panie Jerzy
“Rodzice — nazwa jednej z podstawowych relacji w rodzinie. W ogólnym znaczeniu to osoby, od których ktoś bezpośrednio pochodzi — ojciec i matka danego dziecka lub dzieci (rodzeństwa). Sam rodzic to współcześnie tak ojciec jak matka”
To definicja z Wikipedii. I w tym znaczeniu używam określenia rodzic.
Nie chcę przypisywać konkretnej płci takich czy innych zachowań.
Pozdrawiam pokojowo nastawiona :D
Penelopa -- 06.06.2008 - 07:46Arundati.roy
Ależ walnęła Pani komplement panu Jerzemu…
A czy ja choć troszkę, choć ciut ciut zasłużyłem na miano niereformowalnego?
PS. Zwracam uwagę, że pytanie czy też sugestia pana Jerzego mogła odnosić się do przemocy niefizycznej. Jestem pod wielkim wrażeniem Pani pewności, że nigdy w żadnej postaci nie użyła pani przemocy wobec dziecka. Psychicznej czy jakie tam jeszcze rodzaje występują...
odys -- 05.06.2008 - 21:32Odysie
Przemoc jak zatytułował swój wpis Pan Jerzy niejedno ma imię
arundati.roy -- 05.06.2008 - 22:23Niereformowalność to chyba nie jest komplement ale i nie obraza, w przeciwnym wypadku Pan Jerzy by zaprotestował, to tylko stwierdzenie , nic więcej, więc z odpowiedzią na zadane przez siebie pytanie nie powinien Pan mieć trudności
A jeśli chodzi o P.S
Powiem tak- ja nie potrafiłam i nie potrafię do dziś używać przemocy jakiejkolwiek wobec kogokolwiek, niech Pan to rozumie jak Panu wygodnie albo wyśmieje czego się bardziej nawet spodziewam, a może się mylę, pewnie nie ale mimo to pozdrawiam niereformowalnie
Pani Penelopo!
Wikipedia jest śmietnikiem, w którym prawdziwe informacje są dokładnie wymieszane z chłamem. Ta informacja należy do drugiej kategorii. Gdyby było napisane „rodzic – ojciec, błędnie używane jako jedno z rodziców”, to byłoby OK.
Jest to kalka z języka angielskiego, gdzie „parent” znaczy właśnie jedno z rodziców.
Proszę zanalizować sobie termin „raod map”, tłumaczony jako mapa drogowa w odniesieniu do planu dla Palestyńczyków i Żydów. To na prawdę są błędy, nawet jeśli są powszechne.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.06.2008 - 14:32Panie Odysie!
Raczej pani Arundati dała wyraz swoim przekonaniom, niż walnęła mi komplement, czy obrazę. Tak się składa, że jest możliwe przekonanie mnie, tyle tylko, że trzeba mieć bardzo mocne argumenty i nie można żądać ode mnie wiary.
Trafnie pan zauważył, że przemoc może być psychiczna, czy organizacyjna („Nie pójdziesz na tę zabawę, bo nie znam tego towarzystwa.”) Cieszę się, że czyta Pan moje teksty wnikliwie i pokazuje chęć zrozumienia przekazu.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.06.2008 - 14:41Pani Arundati!
Pani pogląd na mój temat świadczy przede wszystkim o Pani. Zatem nie mam przeciwko czemu protestować. Pani może o mnie myśleć cokolwiek Pani sobie zamarzy. Natomiast rzeczywistość jest taka, że można mnie przekonać, ale nie jest to łatwe.
Żeby uwierzyć w Pani zapewnienia proszę odpowiedzieć na postawione przeze mnie wcześniej pytania odnośnie radzenia sobie z negatywnymi zachowaniami. Wtedy będzie można przedyskutować czy jest możliwe wychowanie bez przemocy…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.06.2008 - 14:49Panie Jerzy szanowny
Nie podejrzewam Pana o małostkowość, ale jeżeli czuje się Pan urażony to przepraszam- nie miałam takich intencji, ja w pewnych sprawach jestem niereformowalna i nie uważam,że to żle.
arundati.roy -- 06.06.2008 - 16:19Pozdrawiam , życzę powodzenia w wychowywaniu ideałów wg Pańskich recept.
Pani Arundati!
Jak napisałem nie widzę powodu do obrażania się ani do bycia przepraszanym. W obrazie kluczowa jest intencja, a jak Pani pisze tej nie było, więc nie ma sprawy.
Jeden ideał jest wychowany, ma prawie 19 lat i od 3, a może nawet 4 lat jest odpowiedzialnym mężczyzną. Nie znaczy to, że czasem się nie ścieramy, ale w jego przypadku, wychowanie sprowadza się do rozmów na poważne tematy lub wspólnej aktywności.
Natomiast drugi brak ideału, jest niemal 13. letni i na razie musi nauczyć się panować nad sobą. Jest już w takim wieku, że nie bardzo mogę sobie wyobrazić co by musiała zrobić, żebym jej przylał. W tej chwili wystarczy dezaprobata, żeby pokazać niewłaściwość zachowania.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.06.2008 - 21:24