Nie potrafie wkleić filmu, proszę skopiować link. Albo lepiej – obejrzeć w pierwszym komentarzu u Oszusta .
Mnie to poprawiło humor. Trudno się nie śmiać. Albo raczej – uśmiechać.
Ale w chwile potem, przemknęła mi przez głowę mysl, że u mnie w kraju gość z takim kartonikiem na cztery uściski otrzymałby cztery strzały po ryju. Jako że to facet, pewnie zaraz spotkałby się z hasłem – “kryptopedał” !!! No i kolejna myśl.. Czy ja nie jestem przypadkiem uprzedzony? Podatny na marketing zewnętrzny i wewnętrzy, jak to u nas murzynów biją, a wszędzie jest pięknie…
komentarze
W kwestii formalnej...
Na tubie masz z prawej strony coś, co się nazywa “Umieść” albo “Embed”. Kliknij w ten długaśny tekst, skopiuj go i wklej do swojego tekstu, jako i ja robię. Możesz dostosować wygląd klipu (jakieś ramki wybrać, wielkość okienka zmienić itp.). No i wszystko.
Jeśli ja to potrafię zrobić, to każdy potrafi :-)
Jeśli zedytujesz swój wpis, ja wywalę ten klip od siebie.
oszust1 -- 04.12.2008 - 16:47Griszku
frapujące, bardzo
u mnie +
prezes,traktor,redaktor
max -- 04.12.2008 - 17:04super
ja bym skorzystał z uścisku :)
Docent Stopczyk -- 04.12.2008 - 17:14
Panie Griszqu
Znakomity, ciepły filmik/spot/cokolwiek.
Zdecydowanie na poprawę humoru.
Przynajmniej mojego.
Pozdrawiam serdecznie.
Kazik -- 04.12.2008 - 17:14Griszku
Tak powinno być w każdym świecie, trawestując pewną reklamę...
Ale nie jest.
Swoją drogą, można by coś w podobie do tej niby-akcji spróbować. Nie sądzę, że skończyłoby się natrzaskaniem, raczej obojętnością.
Ale jakby ktoś spróbował, to by się poczuł super.
merlot -- 04.12.2008 - 17:18Oszuście
Niech zostanie u Ciebie. Trochę się narobiłeś, a że jesteś piewszy, można sobie odpalić u Ciebie. Zedytuję wpis, by od razu posyłać do Twojego komentarza.
Griszeq -- 05.12.2008 - 09:13Maxie
Frapujące? Hmmm… A co konkretnie Cię zafrapowało? Albo może – co oznacza dla Ciebie “frapowac”? ;-)
Griszeq -- 05.12.2008 - 09:14Doc
No to byłoby nas już dwóch. Mam nadzieje, że nie dalibyśmy sobie po łbie, który pierwszy będzie się sciskał.
Griszeq -- 05.12.2008 - 09:15W sumie – można przecież walnąć niedźwiadka we trzech.
Panie Kazimierzu
Jestem zaskoczony – wprawdzie nielicznym (no ale to przecież malo istotna bzdurka) – ale jednoznacznie ciepłym odbiorem.
Jak to mówią – poprawia mi humor to, że poprawiłem Panu humor.
Griszeq -- 05.12.2008 - 09:17Merlocie
Taka historia sprzed lat – nie do końca podobna, ale… W czasach jeszcze studenckich w pięknym mieście Wrocławiu, pomogliśmy z kumplem kwiaciarce na Rynku Solnym ze straganem, za co dostaliśmy w kartonie tak ze 20 róż. Rozdaliśmy potem te róże, spacerując po mieście. Oczywiscie – tylko kobietom. Jakoś nie wpadło nam do głowy badanie reakcji facetów. Umówiliśmy się, że róże dostaną – że tak powiem – panie starsze od nas, powedzmy w wieku naszych matek. Łatwizną byłoby rozdać przecież kwiatki w miasteczku studenckim.
Griszeq -- 05.12.2008 - 09:22No i rozdaliśmy, otrzymaliśmy 20 uśmiechów takich, że starczylo energii do końca roku. Zaden z towarzyszących obdarowanym mężczyzn nie dał nam po ryju. Znaczy – nie jest tak u nas źle.
Griszqu
Szalenie krzepiący ten film :)
Twoja opowieść o naręczu róż urocza.
I przypomnialeś mi Grechutę
Za smutek mój, a pani wdzięk
ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii.
I lekkomyślnie dałem słowo,
że kwiat kwitnie księżycowo, a liście mrą srebrzyście.
Pani zdziwiona mówi: “Cóż, to przecież bukiet zwykłych róż.”
Tak, rzeczywiście. Więc cóż Ci dam?
Dam Ci serce szczerozłote.
Agawa -- 05.12.2008 - 09:58Dam konika cukrowego.
Weź to serce, wyjdź na drogę.
I nie pytaj się “Dlaczego?”
Akcja i rekacje
dobrze przeporwadzone i happy end :)
prezes,traktor,redaktor
max -- 05.12.2008 - 10:07Griszku, Agawo
To jest bardzo dziwne, ale sprawdzone wielokrotnie. Pisałem zresztą o tym u pana Yayco, podczas dyskusji o należeniu lub nienależeniu do bandy:
Działania przyjazne wobec ludzi i pozytywna reakcja ładują akumulatory. Obu stronom. U mnie sprawdza się to zawsze. Może dlatego inaczej niż wielu rozumiem słowo wspólnota.
Nieideologicznie, że się tak wyrażę, pardą.
merlot -- 05.12.2008 - 10:16Maszyna daje to na jedynkę
a niech tylko ten zrzędzący Admin to ruszy, no!
Maszyna się psoci nie tylko w nocy
Maszyna TXT -- 05.12.2008 - 10:25Agawo
Swietnie – dobrze sobie pomyśleć pozytywnie przed weekendem.
Griszeq -- 05.12.2008 - 10:29W sumie: do – że tak powiem – głębi Grechuty to naszej akcji było dość daleko. W dodatku – nie powtórzyliśmy już jej nigdy potem…
Merlocie
To prawda Merlocie:)
Czy zaglądasz czasem do Sosenki?
Przeczytaj proszę:
Muśnięcie Krakowem
http://sosenka.salon24.pl/104982,index.html
To o Mikolaju, Wlóczykiju, skrzydle Aniola, i dloniach pomocnych, usmiechu
Agawa -- 05.12.2008 - 18:26Merlocie
Wiesz jak jest – co za dużo, to niezdrowo. Także z tym pozytywnym ładowaniem akumulatorów. Czasem jest aż tak pozytywnie, że człowiek musi łapać oddech od tej całej wspólnoty.
Wiem, że Ty nie o tym. Ale ja coś nieswojo się czuję, jak jest tak sielsko – anielsko.
Pieprz Merlocie, w dobrze dobranych dawkach, jest w życiu niezbędny.
Griszeq -- 05.12.2008 - 10:36Griszqu
Nie łatwo znależć złoty środek między cynizmem a słodkim sentymentalizmem.
Agawa -- 05.12.2008 - 11:35Czy to tylko forma ekspresji?
Nastolatek nie powie wzruszyłem sie . Powie było supermegacool.
Czy pieprz smak potrawy intensyfikuje czy stara sie ukryć zepsuty produkt?
Pan Igła jakieś enigmatyczne propozycje w temacie stosowania pieprzu przedstawił.
Agawo
Tak sobie myślę, że znalezienie to do strasznej nudy by prowadziło. Zastygłabyś w bezruchu (czy można zastygnąć w ruchu? hmmmm)... To juz ciekawiej huśtać się po amplitudach… To znacznie bardziej “ludzkie”.
Co do pieprzu, to jak zawsze chodzi o ilość.
Griszeq -- 05.12.2008 - 11:50Jakoś nie podejrzewam, by Panu Igle chodziło o intensyfikowanie smaku Arturro. Ani o krycie ewentualnej zesputości… Fakt – był enigmatyczny. Ale potem się wytłumaczył.
Huśtać się po amplitudach....
To mi się podoba:)
Agawa -- 05.12.2008 - 13:16Tylko, że drgania harmoniczne z czasem ulegają tlumieniu.
Potrzebny jest co jakiś czas impuls, energia by amplitud uroki docenić:)
Czy to nie o tym pisal Merlot?
Pieprz ma to do siebie, Griszqu
że nie może być dodawany automatycznie (cytuję: kurwa, pardą; koniec cytatu).
W tym zakresie uczuć, odczuć i emocji pieprz nie ma racji bytu.
To są rzeczy najprostsze: uśmiech, ciepło, dobre słowo. Nic innego się tu nie mieści.
Co nie znaczy, że ignoruję rolę pieprzu. Zajrzyj do Karczmy, sam się przekonasz (pod warunkiem, że coś nowego będę serwował;-)
A w ogóle nie udawaj greka, bo sam wiesz jak jest:-)
Z ciepłym i najprostszymi pozdrowieniami,
merlot -- 05.12.2008 - 14:42Merlocie
Wiem. Znaczy – myślę że wiem.
Ale Merlocie – jak dla mnie – pieprzyć można także i czekoladę. ;-) Dobra – żartowałem. Lodów się nie pieprzy. Ani miodu. Chyba…
Faktycznie jednak, akcja taka jak na tym filmie, jest całkowicie i jednoznacznie pozytywna. Na pieprz nie ma miejsca…
Podeślij linka do Karczmy, bo do Rmizy trafilem, ale tam od kwietnia cicho….
Griszeq -- 05.12.2008 - 17:03Panie Griszqu
Uprzejmie donoszę, że czekoladę się pieprzy.
Sam taką ostatnio nabyłem. (Nadmieniałem już gdzieś, że niedowidzę?) I powiem Panu, że smak jest niezapomniany. Najgorszemu wrogowi takiego nie życzę.
Pozdrawiam wykrzywiony na samo wspomnienie tego obrzydlistwa.
Kazik -- 05.12.2008 - 17:11Panie Kazimierzu
A ja akurat lubię czekoladę gorzką z pieprzem kajeńskim… Ja w ogóle wolę czekolady gorzkie.
Jak to mówią – o gustach kulinarnych się nie dyskutuje.
Pozdrawiam Pana uśmiechnięty na wspomnienie smaku.
Griszeq -- 08.12.2008 - 09:02Filmik strasznie pozytywny,
i fajna piosenka.
Ale że u was zeszło nie na uściski a na pieprz(enie) to taka ilustracja muzyczna:
Albo jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=dHVXKolqQDA
A czekolady ni z pieprzem ni z chilii nie jadłem.
A w ogóle czy pieprz cayennski to to samo co chili?
pzdr
grześ -- 08.12.2008 - 10:54Grzesiu
Nie to samo, ale dość blisko. Piprz cayenne jest wytwarzany z suszonej papryki – odmiany cayenne. Podobnie jak papryka chilli zawiera sporo kapsaicyny.
Griszeq -- 08.12.2008 - 11:21Zasadniczo – wszystko to ostre odmiany papryki rocznej. W Portugalii trafiałem na potrawy doprawiane piri piri. Też masakra… ;-)
Kapsaicyna
to jest to!
Od dzisiaj będę podawał z gracją słoiczek z czerwonym świństwem pytając:
Jeszcze odrobinę kapsaicynki, Madame?.
Człowiek ciągle się uczy, kurde…
merlot -- 08.12.2008 - 12:23Merlocie
Jest nawet specjalna skala – Skala Scoville’a ; która odnosi się właśnie do ilości kapsaicyny w danej przyprawie. Na tą chwilę chyba najostrzejsza jest chyba Naga Jolokia. Ale jej nie próbowałem i nie sądzę bym to przeżył... ;-)
Griszeq -- 08.12.2008 - 13:06Naga Jolokia
brzmi bardzo zachęcająco. Trzeba zapoznać z nią Mada;-)
merlot -- 08.12.2008 - 13:28Dla Mada
hmmm… jak się doczytałem na nieocenionej wikipedii:
W 2007 firma Blair’s Death Sauces w ramach eksperymentu wypuściła na rynek czystą kapsacyinę w buteleczce o objętości 1 ml. Wyprodukowano zaledwie 999 egzemplarzy produktu Blair’s 16 Million Reserve. Pod żadnym pozorem nie powinien być on spożywany, a nawet otwierany – jeśli już, to tylko w specjalnych rękawicach i goglach ochronnych. Może on zabić astmatyków i być bardzo niebezpieczny przy kontakcie z wrażliwymi częściami ciała. W skali Scoviell’a ma ona 16 milionów SHU (dla porównania: klasyczny sos tabasco ma 2500-5000 SHU)
co myślisz Merlocie?
Griszeq -- 08.12.2008 - 13:40Myślę, że
zaaplikujemy mu 86.000 SHU z okazji pierwszych urodzin TXT:-)
merlot -- 08.12.2008 - 19:58