Adam wrócił z Indii. Podróżowali wynajętym Busem. Zycie w tym kraju tanie więc mogli jadać prawie darmo, za to przejazdy do tej “krainy ducha” kosztowały ich krocie. Coś za coś, wiadomo. Pewnego dnia zajechali do wpół opuszczonego miasta, w centrum na honorowym miejscu zapuszczone i stare gmaszysko. Pałac z rzeźbami i płaskorzeźbami nagich lasek w figurach których nie powstydziłby sie Hustler ,a w środku, setki, co mówię tysiące półeczek i kilku przygarbionych chudych urzędników.
Ubrani na biało w drucianych okularkach, każdy wygląda jak kopia Ghandiego. niedożywieni i uprzejmi. Podają oni przybyłym gliniane tabliczki. Turysta podchodzi do osobliwego bibliotekarza. Podaje dzień urodzin miesiąc i rok a ten kierując się tą przejrzysta sygnaturą przynosi mu kilka tabliczek z jego przyszłym losem. Tysiące lat wcześniej jakieś indywidua o wyglądzie posuniętych w wieku hipisów wyryły żywoty ludzi którzy przybędą do świątyni za setki lat w celu…poznania swoich losów uwiecznionych za pomocą odrobiny ziemi i patyka
Wizjonerzy nic nie robili przez całe życie tylko patrzyli w przyszłość dłubiąc w glinie. Rosły im brody, przybywało glinianych tabliczek. Skąd znali listę “gości” i ich biografie ,pozostaje ich słodką tajemnicą. Tych tabliczek powstało naprawdę dużo. Po Jasnowidzach nie pozostał nawet pył, ale ich dzieło jest pilnowane, dbają o nie na miejscu członkowie jakiejś kasty, żadni tam mędrcy. Potrafią jedynie je czytać i odnaleźć to wszystko
Adam już wie kiedy dopadnie go przeznaczenie. Data śmierci nie jest bliska bo nie był nerwowy jak o tym mi opowiadał. Trochę głupio bo właściwie wiedzieć co będzie dalej to jakby oglądać po raz drugi ten sam film.
Pomysł by opisać losy ludzi których jeszcze nie ma i złożyć je do kupy by czekały na tych o których mowa ,godny Philipa K.Dicka . Nawet jeśli cały ten kram to szachrajstwo należy sie szacunek za pomysł. Tradycja opieki nad spuścizną przechodzi z ojca na syna. Jestem pewien że wnosi sie jakąś opłatę. Interes będzie się kręcił jeszcze parę stuleci….Conajmniej