A teraz coś o mojej rodzince. Moja babcia pół życia spędziła w kościele.Wysuszona i zgarbiona nad swoim kosturkiem. Wiecznie stara. Nie skrzywdziła by muchy i sam widziałem jak drżąca ręką odsuwała firanki by owad kręcący się po pokoju mógł sobie wylecieć na wolność. Byłem chorowitym dzieckiem, i gdy leżałem złożony gorączka czytała mi książki albo coś opowiadała. Takiego właśnie dnia z rozpalonym czołem leżałem patrząc się w sufit a babcia opowiedziała mi wstrząsającą historię.
Była to opowieść o Żydach.
W miasteczku zaginął chłopiec jakieś cudowne jasnowłose pachole, taki mały pan Jezus, jak z obrazka. Ludzie nie byli pewni co się z nim stało, tylko nieliczni po cichu szeptali o sprawcach tego zaginięcia.
Chłopca porwali Żydzi, wysocy i chudzi w postrzępionych chałatach rwanych wiatrem. Dopadli go w paskudna pogodę mżyło i wiało. Nikt nie słyszał jak darł się i wyrywał Trzy wysuszone postacie jak żywe strachy na wróble trzymały go mocno. Zabrali biedaka za miasto by na szczycie wzgórza zamknąć go w beczce nabitej gwoździami do wewnątrz. Byli leniwi więc zepchnęli ten diabelski młyn w dół, beczka toczyła się ciężko bo solidnie była zrobiona i jak pamiętam dębowa. Nieborak wykrwawiał sie w środku raz dwa. Krew im była potrzebna do macy, innej nie jedli. Gdy to słyszałem miałem siedem lat, potem mi sie to śniło. Jeden z wielu koszmarów dzieciństwa. Gdy ozdrowiałem, a po takich historyjkach zwykle stawałem na nogi raz dwa babcia prowadziła mnie do kościoła. Podziękować opatrznośći Bożej za zdrowie.
Było tam ciemno chłodno i ponuro. Wyziewy z kadzielnicy przyprawiały mnie o ataki astmy, musiałem siedzieć cicho i spokojnie bo każdy szept czy szelest zakłócał ciszę tego miejsca. Obawiałem się okutanych w czerń zakonnic, niepokoiło mnie demoniczne czerwone światełko pośrodku ołtarza. Najgorszy był jednak zabity i roziąciągnięty człowiek na krzyżu. Odwracałem sie od jego żółtej skóry, przebitych ogromnymi gwoździami stóp, wykrzywionej bólem twarzy. Krwi, wystających żeber trupa.
No ale skończmy ten potworkowaty temat. Do dziś w kościele czuję sie nieswojo. Do dziś słyszę jak co niektórzy moi znajomi wykrzywiają z niechęcią twarze mówiąc “to Żydzi zabili Pana Jezusa”, wiadomo, jeśli zabili Boga to niczego dobrego po nich się spodziewać nie można…
komentarze
Ernestto
Masz bardzo dziwnych znajomych. Czy to jacyś tzw. “pogańscy antysemici”? Tacy którzy są wrogo nastawieni wobec chrzescijaństwa, bo nie są w stanie zaakceptować, że Żydzi mogli być “Narodem Wybranym”?
A moze jest odwrotnie? Nie wiedzą, że Jezus Chrystus, Jego Matka, Apostołowie, zdecydowana większość postaci z Biblii to Żydzi. Może nie wiedzą, że Izraelici to Naród Wybrany?
Jakkolwiek by nie było to musi być bardzo ciekawe środowisko.
Chłodny Żółw -- 21.12.2007 - 16:02Chłodny Żółw
epilog...
Nie są w stanie zaakceptować żydów, to dość luźne znajomości z miejsc pracy, ludzie u których mieszkałem. Jeden z nich aż zbladł gdy w trakcie rozmowy o religii powiedziałem “Jezus był żydem”. Omal się na mnie nie rzucił. Niezwykle interesujące przyglądać się tym paroksyzmom niechęci czy wręcz niewnawiśći. Mnie samego zdumiewa skala zjawiska.
ernestto -- 21.12.2007 - 20:41Ernestto...
Zawsze chętnie lubię zaznaczyć, że w 1/4 jestem tym całym żydem. Ale jeden z drugim tak czy tak uważa, że się wygłupiam aby dopiec jemu samemu, poprzez jego fobie.
Jacek Jarecki
Jacek Jarecki -- 21.12.2007 - 20:46JJ
A ty wiesz, ze ja w ramach szukania przodkow, zaczynam zastanawiac sie, czy nie mam zydowskich kawalkow w rodzinie?
I powiem ci, ze chcialbym.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 21.12.2007 - 21:22też mógłbym chcieć...
Erni
Witam. Pojechales od razu po bandzie z ta babcia, jak mawial pewien byly detektyw R. Ale co ja moge? Moge czytac. Tylko to mi pozostalo. W tym izraelskim borsukowie.
Borsuk -- 22.12.2007 - 12:04