A ja może w międzyczasie wyrychtuję przedparyską notkę, gdzie będę czekał na porady, co i jak robić w Paryżu:)
Szkoda, że Agawa już do nas nie zagląda, która jesli dobrze pamiętam, to z Francji pisała, może nawet z Paryża.
A na pieczone kasztany miałem ochotę w Strasburgu, ale było to zaraz po ślimakach, więc się bałem, czy nie wyjdzie z tego mieszanka piorunująca:)
a propos kasztanów, pamiętam, że szwestra jak była na stypendium we Francji, to jakąś marmoladę z kasztanów przywiozła (jakie to było obrzydliwe, blee (bez urazy))
Przypomnij, przypomnij,
masz czas do końca kwietnia:)
A ja może w międzyczasie wyrychtuję przedparyską notkę, gdzie będę czekał na porady, co i jak robić w Paryżu:)
Szkoda, że Agawa już do nas nie zagląda, która jesli dobrze pamiętam, to z Francji pisała, może nawet z Paryża.
A na pieczone kasztany miałem ochotę w Strasburgu, ale było to zaraz po ślimakach, więc się bałem, czy nie wyjdzie z tego mieszanka piorunująca:)
a propos kasztanów, pamiętam, że szwestra jak była na stypendium we Francji, to jakąś marmoladę z kasztanów przywiozła (jakie to było obrzydliwe, blee (bez urazy))
grześ -- 04.02.2012 - 21:26