Te propozycje kulinarne powyżej to burżuazyjny obciach.
Oryginalne byłoby przyjęcie w stylu awangardy artystycznej lat 50-tych.
Palmę pierwszeństwa wśród znudzonych artystów sztuk wszelakich dzierżyły pomysły imprez imieninowych pani o nazwisku lub pseudonimie art. Czajka.
Pan Merlot zapewne wie więcej o tym kobiecym zjawisku.
Imprezy były organizowane wieczorową porą na placach budów warszawskich. Zastawa skromna – musztardówki w ilości niezbędnej i dwie duże miednice. W jednej pokrojony chleb, a w drugiej śledzie w occie z cebulką. Z zastawy był jeszcze widelec przechodni – to do śledzi.
Wybór w napojach niewielki – wódka czysta, zwykła z czerwona kartką w litrowych butelkach. Moc 45 %.
Frekwencja ponoć zawsze dopisywała; zdarzały się przypadki wchodzenia na waleta czyli poza listą zaproszonych gości. Niech sobie ktoś przypadkiem nie pomyśli… W takich formach uczestnictwa wyróżniała się młodzież artystyczna.
Mój znajomy – dziś emerytowany prof. ASP – wspomina te imprezy z rozrzewnieniem. Mówi, że te śledzie, wóda w musztardówkach i chleb to był taki powszedni kontrapunkt dla tajemniczych i pełnych niespodzianek zakamarków wielkich budów socjalizmu. Nie precyzuje, co to za niespodzianki w tych zakamarkach. Po takim dictum przymyka oczy, pociąga łyk nalewki i rozmarzonym głosem kontynuuje: – Wiesz stary, a te dziewczyny…
Pani Dorciu – pozdrawiam serdecznie!
Życzę udanej imprezy imieninowej i wszystkiego dobrego z okazji wiadomej.
Ech, te majonezy i inne takie...
Te propozycje kulinarne powyżej to burżuazyjny obciach.
Oryginalne byłoby przyjęcie w stylu awangardy artystycznej lat 50-tych.
Palmę pierwszeństwa wśród znudzonych artystów sztuk wszelakich dzierżyły pomysły imprez imieninowych pani o nazwisku lub pseudonimie art. Czajka.
Pan Merlot zapewne wie więcej o tym kobiecym zjawisku.
Imprezy były organizowane wieczorową porą na placach budów warszawskich. Zastawa skromna – musztardówki w ilości niezbędnej i dwie duże miednice. W jednej pokrojony chleb, a w drugiej śledzie w occie z cebulką. Z zastawy był jeszcze widelec przechodni – to do śledzi.
Wybór w napojach niewielki – wódka czysta, zwykła z czerwona kartką w litrowych butelkach. Moc 45 %.
Frekwencja ponoć zawsze dopisywała; zdarzały się przypadki wchodzenia na waleta czyli poza listą zaproszonych gości. Niech sobie ktoś przypadkiem nie pomyśli… W takich formach uczestnictwa wyróżniała się młodzież artystyczna.
Mój znajomy – dziś emerytowany prof. ASP – wspomina te imprezy z rozrzewnieniem. Mówi, że te śledzie, wóda w musztardówkach i chleb to był taki powszedni kontrapunkt dla tajemniczych i pełnych niespodzianek zakamarków wielkich budów socjalizmu. Nie precyzuje, co to za niespodzianki w tych zakamarkach. Po takim dictum przymyka oczy, pociąga łyk nalewki i rozmarzonym głosem kontynuuje: – Wiesz stary, a te dziewczyny…
Pani Dorciu – pozdrawiam serdecznie!
Życzę udanej imprezy imieninowej i wszystkiego dobrego z okazji wiadomej.
Hodowca -- 09.02.2010 - 22:14