Zaczęło się od żurawia widzianego przez dziurę okienną z gdańskiej wyspy. Dyskusja rozwinęła się w kierunku pędzenia bimbru by płynnie przejść ku triumfalnemu wjazdowi na dorszu (lub pancerniku?) do Budapesztu. Skończyło się ostrzeniem tasaka o… pajęczynę?
Resume:
Zaczęło się od żurawia widzianego przez dziurę okienną z gdańskiej wyspy. Dyskusja rozwinęła się w kierunku pędzenia bimbru by płynnie przejść ku triumfalnemu wjazdowi na dorszu (lub pancerniku?) do Budapesztu. Skończyło się ostrzeniem tasaka o… pajęczynę?
Panna Wodzianna -- 11.01.2010 - 16:57