Kompromitacją byłoby również przeniesienie uroczystości. Donald Tusk pokazałby, że jest słaby i że boi się związkowców. Poza tym to w Gdańsku narodziła się “Solidarność” – zwycięzca czerwcowych wyborów – i trudno znaleźć inne miejsce równie mocno związane z tamtymi wydarzeniami. Sytuacja jest więc bez wyjścia?
Dr Radosław Markowski uważa, że Tusk nie powinien ulegać groźbom “związkowców nakręcanych przez opozycję”. Według niego, najlepszym wyjściem jest zorganizowanie uroczystości w Gdańsku, ale przy odpowiednich środkach ostrożności. W razie czego siły porządkowe powinny z całą stanowczością powstrzymać manifestujących przed zepsuciem uroczystości. – To jest dobry moment, żeby liberalne państwo pokazało swoją siłę – mówi nam Markowski. Zaznacza jednak, że mówi to z pozycji osoby, która nie podejmuje decyzji i nie musi dbać o sondaże.
Zdaniem politologa, na całej sytuacji premier może nawet zyskać. – Jeśli dobrze wszystko będzie zorganizowane, to myślę, że wyszłoby to Tuskowi na dobre – mówi nam Markowski. Premier pokazałby, że nie jest miękkim politykiem – o co go niektórzy oskarżają – i że radzi sobie z kryzysowymi sytuacjami. To z kolei na 3 dni przed eurowyborami byłoby bezcenne.
a tu nieaktualna instrukcja - 05.05.2009 11:37
Kompromitacją byłoby również przeniesienie uroczystości. Donald Tusk pokazałby, że jest słaby i że boi się związkowców. Poza tym to w Gdańsku narodziła się “Solidarność” – zwycięzca czerwcowych wyborów – i trudno znaleźć inne miejsce równie mocno związane z tamtymi wydarzeniami. Sytuacja jest więc bez wyjścia?
Dr Radosław Markowski uważa, że Tusk nie powinien ulegać groźbom “związkowców nakręcanych przez opozycję”. Według niego, najlepszym wyjściem jest zorganizowanie uroczystości w Gdańsku, ale przy odpowiednich środkach ostrożności. W razie czego siły porządkowe powinny z całą stanowczością powstrzymać manifestujących przed zepsuciem uroczystości. – To jest dobry moment, żeby liberalne państwo pokazało swoją siłę – mówi nam Markowski. Zaznacza jednak, że mówi to z pozycji osoby, która nie podejmuje decyzji i nie musi dbać o sondaże.
Zdaniem politologa, na całej sytuacji premier może nawet zyskać. – Jeśli dobrze wszystko będzie zorganizowane, to myślę, że wyszłoby to Tuskowi na dobre – mówi nam Markowski. Premier pokazałby, że nie jest miękkim politykiem – o co go niektórzy oskarżają – i że radzi sobie z kryzysowymi sytuacjami. To z kolei na 3 dni przed eurowyborami byłoby bezcenne.
Wytłuszczenia moje. Też smacznego.
Cytat stąd: http://tinyurl.com/d2v2xf
s e r g i u s z -- 07.05.2009 - 18:08