Wyrok w sprawie Pana Boga

W telewizji Y jakiegoś świata X podano (na pasku u doły ekranu) krótką notkę, iż właśnie zakończyła się rozprawa Bóg kontra ludzkość. Bóg został uznany winnym wszystkim zarzucanym mu czynom. Sam jednak, ani nie przyznaje się do winy, ani nie czuje się winnym. Bóg został skazany na karę śmierci, nie wiadomo jednak czy będzie możliwa do wykonania, bo niektórzy obrońcy oskarżanego twierdzą , że już dawno przestał on żyć i to za sprawą swoich oskarżycieli, szczególnie niejakiego F. Nietschego.

Ludzkość śpiesząca się, sama już nie wiedząc gdzie i po co, nie zdołała na dłużej niż kilka sekund zainteresować się krótką i zwięzłą informacją podawaną na pasku.

O samym procesie też niewiele wiadomo, gdyż odbywał się on za zamkniętymi drzwiami z dala od telewizyjnych kamer. Istniała bowiem obawa, iż media uczynią z procesu sądowego widowisko, przez co opinia publiczna może zostać wprowadzona w błąd, co do istoty sprawy. Bano się również możliwości linczu na oskarżonym, który podczas całej rozprawy nie okazywał odrobiny skruchy czy żalu.

Z dobrze poinformowanych źródeł, choć nieoficjalnych wiadomo, iż Bogu postawione zostały zarzuty kilkakrotnego ludobójstwa ( przede wszystkim chodziło tu o tak zwaną “sprawę Noego”), wielokrotnego pogromu ludności cywilnej ( sprawa Sodomy i Gomory,a także do końca nie wyjaśniona masakra dokonana w mieście Jerycho), ponadto Bóg oskarżony został o zbrodnie wojenne (tu przede wszystkim miało chodzić o masakrę wojskowych Egipskich, którzy potonęli w Morzu Czerwonym). Szczególnie drastyczne okazały się zarzuty doprowadzenia do masakry niewinnych dzieci (tak zwana sprawa “śmierci pierworodnych Egiptu” czy sprawa “rzezi niewiniątek”).

Inne mniej poważne zarzuty to na przykład podżeganie do morderstwa (sprawa Abrahama i Izaaka), stosowanie tortur ( bardzo głośna swego czasu sprawa Hioba), czy udział w stręczycielstwie (sprawa Rut Moabitki). Jak przekazują źródła Bóg, co do wszystkich tych zarzutów odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień.

Koronnym dowodem w sprawie miał być jednak sprawa sprzed dwóch tysiącleci, chodzi mianowicie o wysłanie na pewną śmierć swojego jedynego syna Jeszuy z Nazaretu. Sprawa ta, stała się na tyle głośna, że pamięć o niej trwa do dziś, u zabieganej i pędzącej, nie wiadomo gdzie i po co ludzkości, choć tak naprawdę wywołuje już co raz mniejsze emocje.
Pikanterii tej tragicznej sprawie dodaje fakt, iż Bóg jest oskarżony także o celowe wprowadzanie w błąd organów ścigania (Bóg utrzymuje, że co prawda doprowadził do śmierci syna ale po trzech dniach wskrzesił go z martwych, więc zabójstwa tak, jakby nie było) i ukrywanie dowodów zbrodni. Spraw ta jest tym bardziej tajemnicza, że do tej pory nie odkryto ciała denata, o staranne ukrycie którego, również jest podejrzany Bóg, który miał przekupić kilku ludzi szczerze mu ufających.

Co jest ważne i wymaga zaznaczenia, właśnie, co do tego jedynego oskarżenia, Bóg wypowiedział się osobiście. Stwierdził mianowicie, że jego Syn, sam chciał dla siebie takiego losu i sam wybrał sobie taką śmierć i co więcej, że uczynił to dla wszystkich ludzi…

Czas i miejsce wykonania wyroku na razie nie jest podane do publicznej wiadomości. Według dobrze poinformowanych źródeł, acz nieoficjalnych, trudno jest pogodzić istnienie Boga z naszą czaso – przestrzenią. Jednak specjalnie do tego powołani fachowcy obiecują, że prędzej czy później ta trudność zostanie na pewno przezwyciężona.

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Świetnie napisane,

gwiazdkuję:)


re: Wyrok w sprawie Pana Boga

Dziękuję serdecznie:)


Rewelacja!

Z czystym sumieniem dałam “piątkę”.

Szczególne wyrazy uznania za drobiazg w postaci “czaso – przestrzeni”.
Nie wiem czy taka pisownia była zamierzona ale chyba bardziej jest pasująca do rzeczywistości, niż einsteinowska “czasoprzestrzeń”.

Dzięki za niezwykle przyjemną lekturę, Głosiku.


@autor

chyba owa wiadomość na pasku jest jednak tzw “kaczką dziennikarską”:

właśnie, co do tego jedynego oskarżenia, Bóg wypowiedział się osobiście

Wg świadków całego zajścia, Bóg ów nie przemawiał osobiście ale przez Syna.. . Więc z tym procesem, to chyba fakt medialny. Jeśli wierzyć przekazom świadków, proces ma dotyczyć sprawców zła na ziemi, którzy w momencie jego dokonywania byli poczytalni. No ale nie wiadomo z jakich informatorów korzystali dziennikarze.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Jakby nie ukrzyżowali, to by nie było odkupienia, prawda


Pino

Ciekawe pytanie.

Odkupienie nie jest warunkowane ukrzyżowaniem lecz gotowością Boga aby naprawić to, co zepsuł człowiek za podszeptem szatana. A owa gotowość była bezwarunkowa. Dlatego też, niezależnie w jaki sposób Jezusa by zlikwidowano, Bóg był zorientowany na to, by nie karać człowieka ale wziąć go w obronę. Stąd zapowiedź owego ratunku człowieka przed konsekwencjami zła już w Księdze Rodzaju, niedaleko po grzechu pierwszych rodziców i tryumfie szatana.

Dlatego sąd który zapowiada Jezus,dotknie tych, którzy miast schronić się w ramionach Ukrzyżowanego,który usprawiedliwia człowieka,wybiorą drogę którą poszedł sprawca wszelkiego zła, którego Jezus nazywa ojcem kłamstwa i zabójcą.

************************
Drążę tunel.. .


Zaraz

To nie był z góry (przez Górę) ułożony plan?


Pino

Pytasz o plan czy formę jego realizacji?

************************
Drążę tunel.. .


Panie rzeczniku prasowy Pana Boga,

czy to pytanie naprawdę było niejasne, czy jest Pan nieprzygotowany dzisiaj do wywiadu? :)


Hm,

no nie kolejny religijny flejm pod tekstem, który że tak powiem jest (imho) cudowną drwiną z ludzkich wyobrażeń o Bogu i ludzkich przekonań na temat Boga.

Znaczy nie że mam coś naprzeciw, ale dysonans poczułem:)


@Pino

rzecznikiem nie jestem, znam li tylko źródło z którego “dziennikarze newsa” czerpią.

:-)

************************
Drążę tunel.. .


Pino

na drodze osobistego zbliżenia się do Boga jest taki moment, gdy człowiek musi się zmierzyć w pretensją do Boga, że w momentach cierpienia nie doświadczał Jego obecności i wsparcia. Jest to pretensja która jest w każdym.

Dochodzi ona do głosu właśnie również w wypowiedziach typu: gdzie był Bóg gdy płonęli ludzie w krematoriach.. .

Jest to podobne pytanie ale w skali mikro: gdzie był wtedy, gdy inni mnie krzywdzili a ja czułem się zupełnie bezbronny.

W procesie nawrócenia musi również dojść do “przebaczenia” Bogu, tejże pretensji i żalu każdy – kto chce się zbliżyć głębiej do Boga – musi przejść uzdrowienie owego żalu, który przeszkadza w zbliżeniu się do Boga.

Może to dotyczyć relacji z rodzicami, kolegami czy tychże osób które zapisały się w przeszłości niezbyt miło- to znaczy, ten żal może być również przeszkodą w relacji z wymienionymi osobami.

************************
Drążę tunel.. .


Bóg śpi.

Ostatni raz się obudził, żeby cisnąć Jezusem w czarną ziemię; potem zasnął.


@

Pino

Ostatni raz się obudził, żeby cisnąć Jezusem w czarną ziemię; potem zasnął.

Czy z faktu, że nad głową masz ciemną chmurę i jest ciemnawo oznacza, że słońce zgasło.. ?

Pozdr.
************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Nad głową mam sufit, na szczęście.


Pino

Pino

Nad głową mam sufit, na szczęście.

niestety nie jest wieczny.. .

************************

Drążę tunel.. .


Poldek

Kamienica ma kilkaset lat, postoi jeszcze trochę.


Pino

Pino

Kamienica ma kilkaset lat, postoi jeszcze trochę.

Daj Boże.

************************
Drążę tunel.. .


@Magia

Dzięki za miły komentarz:)


@Pino, @Poldek34

Nie ma łatwych i jedynych odpowiedzi na trudne pytania dotyczące Boga.
Na pytanie Gdzie był Bóg, kiedy ludzie ginęli w krematoriach? można pytać o rolę w tym wszystkim człowieka także. Jak pytał Abraham Heschel. Ludzie ciągle myślą, że doskonale wiedzą czego Bóg pragnie, czego oczekuje, co mu się podoba, a co nie. To chyba nie tędy droga.
A już twierdzić, że wie się i rozumie dlaczego Bóg właśnie taką drogę odkupienie wybrał, jak ukrzyżowanie sprowadzanie tego jedynie do takiej, a nie innej formy, bo przecież mógł zbawić nas przez to, że Jezus zerwałby na przykład różę, to juz moim zdanie totalna arogancja.
TO BYŁO UKRZYŻOWANIE! HANIEBNA,OKRUTNA ŚMIERĆ I WIELKIE CIERPIENIE! Od tego się łatwo nie ucieknie…


glosik

oczywiście, że się nie ucieknie od pytań. I mało tego, należy je stawiać.

Co do samego ukrzyżowania – jako formy odkupienia człowieka, bo przecież tego dotyczy “skandal”. Czy mógł wybrać inna formę?( mówię o tym w świetle Biblii ).

Zastanawia mnie słowo określenie “wybrał”. Przecież Jezus nie kusił ludzi do tego aby go więzili, okrutnie biczowali a potem bestialsko ukrzyżowali jak ostatniego łajdaka niezasługującego na łaskę( biorąc pod uwagę dobro które czynił ).

Jednak stało się właśnie tak, jak się stało. Wg mnie ( to już moja interetacja ), zło osobowe, które wydało totalną walkę człowiekowi i Bogu, nie miało innej możliwości jak to, aby doprowdzić do fizycznej eliminacji tego, który odpuszczał grzechy. Więc wg mnie doprowadzenie do śmierci było tylko kwestią czasu. Akurat Ci, którzy chcieli tego wybrali tę. Jezus zaś, będąc wierny temu co mówił: “Jeśli Cię ktoś uderzy w policzek, nadstaw drugi.. “, albo “zło dobrem zwyciężaj”, odrzucił metodę przemocy, a posłusznie w sposób wolny wyciągnął swoje ręce na ukrzyżowanie.

Jezus i jego ofiara jest w Biblii przedstawiana jako ofiara za .. . W tradycji religijnej STarego Testamentu, kult świątynny był pełen ofiar składanych jako przebłaganie za grzechy.

Jezus zaś, jest nazywany doskonałą ofiarą, która dokonuje ostatecznego uwolnienia człowieka z pęt szatana i zła i już nie ma potrzeby składać innych ofiar.

A więc mówiąc wprost Jezus złożył siebie w ofierze, “nadstawiając drugi policzek” – gdyż źli ludzie byli rządni jego krwi i jego unicestwienia.

Tyle w skrócie. Ale wg teologii Biblijnej. Ale by zrozumieć w ogóle sens owej ofiary trzeba przyjąć na wiarę także inne przesłanki: – istnienie osobowego zła, które pochwyca w niewolę człowieka, doprowadzając ostatecznie do smierci duszy – niemożliwość wyrwania się człowieka o własnych siłach z jego pęt, w związku z tym konieczność bezpośredniej interwencji Boga( wykupienie z rąk szatana, mocą męki krzyżowej

Jeśli się tych trzech przesłanek nie weźmie pod uwagę, cały sens śmierci Jezusa jest pogrzebany. A jego śmierć “wygląda” na bezsensowną i niezrozumiałą.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


@poldek34

Oczowiście to, co piszesz jest zgodne z teologią katolicką, niemniej, nie chodziło mi o to, czy Jezus musiał umrzeć czy nie, tylko o ten konkretny rodzaj śmierci. Wówczas hańbiącej i bardzo okrutnej.

Co do ofiary jej sensu i biblijnego znaczenia, tu też mamy do czynienia z wielorakością interpretacji, które na jednym “poziomie” interpretacji uchodzą za “logiczne” i “racjonalne”, ake wystarczy wejść na trochę inny poziom, by wszystko postawić w wątpliwość. i odwieczne pytanie czy Bóg naprawdę nie mógł obejść się bez tej straszliwej ofiary z własnego syna?

Kiedyś czytałe przepiekny esej ks. Hryniewicza, który udowadniał, że ofiary Jezusa nie należy traktować w znaczeniu “sacrifitium” czyli ofiary przebłagalnej za grzechy ludzkości , jakiej oczekiwał znieważony i zagniewany Bóg od ludzi, ale w znaczeniu “Victima” – czyli takim, że Jezus stał się “ofiarą” ludzkich knowań i złej woli.


@głosik

zglos

Co do ofiary jej sensu i biblijnego znaczenia, tu też mamy do czynienia z wielorakością interpretacji, które na jednym “poziomie” interpretacji uchodzą za “logiczne” i “racjonalne”, ake wystarczy wejść na trochę inny poziom, by wszystko postawić w wątpliwość. i odwieczne pytanie czy Bóg naprawdę nie mógł obejść się bez tej straszliwej ofiary z własnego syna?

Jezus rodzi się w konkretnym kontekście, zarówno religijnym jak i historycznym. BYł zapowiedziany oraz w tych zapowiedziach uhylono rąbka tajemnicy – dzięki temu, można Go zidentyfikować czy On był tym, którego zapowiedziano.
Druga ważna rzecz, to kwestia Męki Jezusa rozważana z pominięciem kontekstu religijnego( tego, co mówią o Nim zapowiedzie ksiąg prorockich) oraz dalszej Jego historii: Zmartwychwstania, Jego obecności wśród apostołów, Wniebowstąpienia, obietnicy wylania Ducha świętego skazuje całe rozmyślanie o sensowności Jego Męki na klęskę.

A to dlatego, że postać Jezusa jest elementem konkretnego planu, który dokonuje się w czasie: od pierwszych rodziców aż do powtórnego przyjścia.

Wg mnie bezsensowne jest rozważanie o Jezusie odrywając go od kontekstu BIblijnego, ktory sam autoryzował mówiąc o sobie właśnie w taki sposób jak nazywali Go prorocy: Syn Człowieczy, Król, Mesjasz, itd.

Kiedyś czytałe przepiekny esej ks. Hryniewicza, który udowadniał, że ofiary Jezusa nie należy traktować w znaczeniu “sacrifitium” czyli ofiary przebłagalnej za grzechy ludzkości , jakiej oczekiwał znieważony i zagniewany Bóg od ludzi, ale w znaczeniu “Victima” – czyli takim, że Jezus stał się “ofiarą” ludzkich knowań i złej woli.

No pewnie, że nie. Odkupienie – jak sama nazwa wskazuje jest uwolnieniem – z czegoś złego. A przecież niewola wobec złego jest największym niebezpieczeństwem człowieka, gdyż zły zabija duszę. A Jezus właśnie mówi o tym, by nie bać się tego co zabija ciało, ale tego co jest w stanie zabić duszę.

Poprzez grzech, człowiek stracił moc zachowania niezależności wobec złego. Więc akt śmierci Jezusa jest wymierzony w szatana a nie koniecznością w związku z “udobrychaniem zagniewanego” Ojca. Przecież w przypowieści o Synu Marnotrawnym( albo dobrym i cierpliwym Ojcu ) mamy inny obraz Ojca.

Więc owa tragedia człowieka polega na takim, błędnym przekonaniu, że czyni dobrze, że owo budowanie sobie życia jest budowaniem sobie osobistego piekła – o tym właśnie mówi dosadnie owa przypowieść: – syn bierze należną część swojego majątki i idzie na własną rękę nim zarządzać – w pewnym momencie swojego życia nachodzi otrzeźwienie i widzi, że wszystko przegrał – podejmuje decyzję o zawróceniu z tej ścieżki na którą wszedł i wraca do Ojca

Pytanie dotyczy, dlaczego w tym procesie potrzebny był Jezus. Wg mnie, gdyby Jezusa nie było, w momencie otrzeźwienia syn, nie mógłby o własnych siłach wrócić, gdyż byłby w całkowitej niewoli “ścieżki” na którą wszedł. Świetną metaforą owej ścieżki jest metafora pierścienia u Tokiena. Pierścień, który zniewala i przejmuje kontrolę nad tym, który go nosi.. = droga zła która przejmuje kontrolę nad człowiekiem.( jest to tajemnica zla ).

Podobną siłą jaka bierze i pęta człowieka jest zło – dlatego też cała Ewangelia jest ostrzeżeniem przed nimi konieczności odwracania się od niego.

Zatem, posługując się metaforą Tolkiena, Jezus jest tym, który poświęcił się temu, aby zniszczyć ów pierścień – raz na zawsze aby nigdy nie mógł zawładnąć czlowiekiem.
Jednak zniszczenie człowieka nie oznacza, wolności od niego. Rewelacyjnym przykładem zniewolenia, mimo nie posiadania pierścienia jest Golum. Mimo, że nie posiada, nie potrafi być wolny. W niektórych sytuacjach zachowuje się jakby nim, rządził pierścień – gdyż nie jest do końca sobą.

I właśnie postać Goluma – dla mnie – obrazem człowieka sakożonego grzechem pierworodnym, który mimo, że już wie o tym, że zło jest złem – dobro zaś dobrem. To jednak ma skłonność do zła – tak jak Golum, nie jest całkiem wolny od pierścienia.

Reasumując:

- Jezus swoją Męką, Zmartwychwstaniem odebrał władzę szatanowi nad człowiekiem – Człowiek jednak musi sam, osobiście – jak Golomn – uczyć się nowego życia, bez zła(pierścienia) i w wolności wobec niego, podążając za dobrem. – Jezus jeszcze dodaje, że obiecuje siłę wszystkim tym, którzy wejdą na tę drogę( Zesłanie Ducha Świętego ), który pociesza, umacnia i prowadzi wszystkich “golumnów”, którzy już chcą być wolnii od “pierścienia”.

W naziązaniu do tym, co napisałeś o ks.Hryniewiczu, plan jaki realizuje Bóg rozgrywa się zupełnie na innym poziomie niż, ten który my widzimy – chociaż my jesteśmy powodem i beneficjentem tego planu. To ze względu na mnie ów plan został zrealizowany-bezinteresownie i wspaniałomyślnie.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


@poldek34

Chciałbym już zakończyć te nasze rozważanie, ponieważ do niczego poza tym, co już powiedzieliśmy one nas nie doprowadzą. Wiara pozostanie wiarą i tylko w kontekście wiary możesz pisać to, co piszesz i tylko w kontekście wiary ma to sens.
Oczywiście bez Biblii nie zrozumiemy Jezusa tak, jak rozumie Go wiara i teologia katolicka.
Ktoś kiedyś powiedział, że to czy w zabitym na krzyżu człowieku dostrzeżemy Mesjasz jest tylko i wyłącznie kwestią wiary i… koniec.
Ale w teologii jest bardzo ważne, aby umieć rozróżnić i jednocześnie pogodzić Jezusa historii i Chrystusa wiary, a to wcale nie jest takie proste. Poza tym, kwestią równie delikatną jest kwestia samoświadomści,ości Jezusa, ale to już na całką inną dyskusję.


głosiku świetny tekst

a co do dyskusji, jeśli istnieje gromada ludzi uznających się za Boga, to ukrzyżują każdego Jezusa, bez znaczenia, czy będzie boskim synem, córką czy też nie, ze strachu o utratę swej boskości.


@AnnaP

Dzięki :) Ktoś, kiedyś powiedział, że ludzkość tylko czasem ma odrobinę szczęścia, bo tylko czasem ktoś nie próbuje jej zbawić.:)
pozdrawiam serdecznie!


glosik

Jezusa można zrozumieć zarówno w kontekście Wiary jak i w świetle Biblii. Dlatego rozróżniam gdyż, nie trzeba być wierzącym by rozumieć teologię Biblijną. Zaś kwestią wiary pozostaje osobisty stosunek do Jezusa.

Zaś, jeśli chodzi o rozróżnienie “Jezusa w historii i Wiary” – napisz tekst, nie do końca rozumiem co masz na myśli.

Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .


@poldek34

Ok, masz rację, tak, jak nie trzeba być osobą wierzącą, by uprawiać teologię (choć są tacy, którzy uważają inaczej).

Chrystologia, jak i teologia fundamentalna rozróżnia między osobą Jezusa: Jehoszuy z Nazaretu syna Maryji czyli prawdziwego człowieka, który narodził się w określonym miejscu i czasie, a osobą Chrystusa czyli Meszijahwe – Bożego Pomazańca, Zbawiciela.

Ale tytuł Christos jest dopiero “po paschalny” to znaczy dopiero po śmierci Jezusa Apostołowie na podstawie przesłanki o pustym grobie oraz wcześniejszych zapowiedzi Jezusa uznali w nim zapowiadanego Mesjasza. Stało się to dopiero jednak po śmierci Jezusa. Wcześniej dla jemu współczesnych, był Jezus “zwykłym” człowiekiem.

Oczywiście na gruncie teologii nie ma mowy o “dwóch” Jezusach: tym przed męki i śmierci, i tym po. Tylko Mesjaszem Jezus stał się dla Apostołów dopiero po swojej śmierci.

Nie wiem czy dość jasno się wyrażam.
EwangeliE przecież powstały kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa. I to, co wiemy o Jezusie i co jest zawarte w ewangeliach, to wynik kilkudziesięciu lat namysłu i kształtowania się już WIARY W JEZUSA.


Głosik

glos

Chrystologia, jak i teologia fundamentalna rozróżnia między osobą Jezusa: Jehoszuy z Nazaretu syna Maryji czyli prawdziwego człowieka, który narodził się w określonym miejscu i czasie, a osobą Chrystusa czyli Meszijahwe – Bożego Pomazańca, Zbawiciela.Ale tytuł Christos jest dopiero “po paschalny” to znaczy dopiero po śmierci Jezusa Apostołowie na podstawie przesłanki o pustym grobie oraz wcześniejszych zapowiedzi Jezusa uznali w nim zapowiadanego Mesjasza. Stało się to dopiero jednak po śmierci Jezusa. Wcześniej dla jemu współczesnych, był Jezus “zwykłym” człowiekiem.

To naturalne, gdyż ze śmiercią Jezusa “zniknął jego dawny obraz”. Po Zmartwychwstaniu ukazywał się im niejako w innej postaci oraz – mówiąc terminologią gier komp. – przeszedł do kolejnej planszy. Więc i jego uczniowie mieli przyspieszony kurs poznania.. .
To właśnie po zmartwychwstaniu dopiero szukano potwierdzenia tego kim jest i dlaczego cierpiał, w pismach prorockich. Mało tego, to w pismach S.T. jest mowa o Mesjaszu, Królu wszechświata, przed którym zegnie się każde kolano. Więc odkrywano nieznane “oblicze” i posłannictwo Jezusa. A przecież oni myśleli, że będą “z nich chodzić”.. .
Śmierć Jego była szokiem i zapewne – w odczuciach jego uczniów – końcem pięknej historii. Potem okazało się, że wszystko było napisane u proroków. A Jezus prowadzi ich dalej ku większym wyzwaniom.

Ponieważ historia nie zatrzymała się i trwa dalej, stąd też i rozważania nad Jezusem, poszły w kierunku “kolejnych planszy” jakie niewątpliwie wynikały ze studiowania zapisów o NIm u proroków, ale i bieżące: ukazywanie się po zmartwychwstaniu, wniebowstąpienie oraz zesłanie Ducha Św… . Wbrew pozorom wiele można wiedzieć, ale czy wszystko? Historia nadal się pisze.

Ludzka ciekawość i naturalna skłonność do spekulacji więc “dzielenie włosa na 4”, przez “mądrych teologów” w stosunku do Jezusa. Czy to wiedza potrzebna do Zbawienia?
A przecież Jezus wybierał prostych ludzi a nie filozofów.. . :-)

EwangeliE przecież powstały kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa. I to, co wiemy o Jezusie i co jest zawarte w ewangeliach, to wynik kilkudziesięciu lat namysłu i kształtowania się już WIARY W JEZUSA.

Nie musiały powstawać wcześniej skoro żyli naoczni świadkowie tychże wydarzeń, którzy mogli świadczyć o tym co widzieli. A ponieważ i oni musieli umrzeć, ktoś wpadł na dobry pomysł aby ich świadectwa utrwalić na piśmie. Więc – jak dla mnie Ewangelie powstały i tak dosyć wcześnie.

Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .


Poldku, podziwiam Cię,

ale nie da się ukryć, że ta notka to jest naprawdę REWELACJA!
Świetnie napisana.
Niemalże tak świetnie, jak humoreska z Крокодила odczytana swego czasu na zebraniu WKPb w Uljanowskom Awtomobilnom Zawodie.:))

Należałoby zatem okazać radość, że spowodowała ona równie gorący aplauz i zastosować się do apelu autora; „Chciałbym już zakończyć te nasze rozważanie, ponieważ do niczego poza tym, co już powiedzieliśmy one nas nie doprowadzą.”:)

Zauważ, że nikt nie odniósł się do zasadniczego pytania, które się tu pojawiło.:))
Gdzie był Bóg, kiedy ludzie ginęli w krematoriach?

Wypadałoby więc nie spierać się bezproduktywnie, nie uciekać od niego, tylko zgodnie z konwencją odpowiedzieć mniej więcej tak:

Jak to gdzie był? Co za pytanie?
Towarzysz myśli, że my som jakie mużyki od Jankego? Zacofane, ciemne i niegramotne.
Że języków nie znamy? Nie wiemy co to znaczy Gott mit uns?

O nie! My som blogery z tekstowiska… my nie tylko czytamy do 100 książek rocznie!
My je też piszemy i tłumaczymy!
Wiadomo gdzie był; przecież na klamrach pasów krematoryjnej obsługi, jak wół pisało, że stoi za nią Bóg.
Ten sam o którego zbrodniach nam Towarzysz tak pięknie i leciuchno opowiedział!
:))

Pozdrawiam serdecznie


Ano nikt,

twoja wybiórcza ślepota jest nudna.


Будь готов - всегда готов!:))

Oho…ho… znaczy się już jestem czytany? Postęp widoczny i jaka ulga…

W związku z tym uprzejmie wyjaśniam;
jeśli już podjęłaś się tego trudu, to warto czytać ze zrozumieniem, bo w komentarzu adresowanym do Poldka „nikt” odnosiło się raczej do aktywu – mocno niechętnego do wdawania się z nim w teologiczny spór.
Adresata przyjacielsko strofowałem, podsuwając mu sposób na uniknięcie zbytecznych spięć.:))

Za nieporozumienie wynikłe z ewentualnej niedostatecznej klarowności mojego komentarza serdecznie przepraszam.:))

Uniżony sługa


Yassa

Pytanie “gdzie był”, jest trochę retoryczne. A to dlatego, że to pytanie może zadać ten, kto wierzy, że On Jest.

A więc pytanie jest szczególne i trudne.

Owszem, może ktoś warunkować uznanie Jego istnienia od tego: “jak” i “Czy” zareagował lub niezareagował np. w momencie tragedii – np. takiej jak komory gazowe.. . Innymi słowy, może ktoś mówić: uznam Boże, że istniejesz, jeśli będziesz postępował na mój – ludzki obraz, i bezwględnie. Ja w przypadku II wojny światowej – mając Twój potencjał zareagowałbym zgoła inaczej. Ty wolałeś patrzeć na cierpienie ludzi.. .

Jest taka scena w ewangelii gdy Piotr mówi, że nigdy na Ciebie nie przyjdzie być ukrzyżowany i został nazwany stosownie do swojej wizji przyszłości JEzusa szatanem.. , bo głosi swoją mądrość a nie Bożą.

WIara więc opiera się na zaufaniu wobec Boga który “zdaje się”, że milczy. Mędrzec ze starego Testamentu powiedziałby, że lepiej jest niewinnie cierpieć będąc w przyjaźni z Bogiem, niż cierpieć będąc z Nim w nieprzyjaźni… . Mówiąc wprost: Bogu się ufa, jeśli jest Bogiem i to Bogiem mądrym, kochającym i widzącym wszystko a nie tylko tyle ile widzi człowiek.. .

No ale nie będę już się wdawał w dysputy, bo zdaje się, że autor wpisu sobie tego nie życzy. Chyba napiszę o tym, jak to jest z tym “milczeniem” Boga na swoim blogu.

pozdrawiam

************************
Drążę tunel.. .


yassa

Twoje urojone aktywy też są nudne.

#zmusicyassedorzetelnosci #chcenatogrant

http://pawlooo20.wrzuta.pl/audio/6wtToCrEpmE/czerwone_tango


Poldku,

interesujące byłoby Twoje stanowisko w kwestii „nieobecności Boga” – kanonicznego argumentu wojujących ateistów. :)
Napisz coś na ten temat…

Tu zareagowałem na prostacką bolszewicką kalkę.
W miarę wiernie odzwierciedlającą to co wydarzyło się w Ulianowsku w czasach, gdy za pomocą identycznego czarnego piaru przygotowywano grunt pod monument wodza rewolucji.
Wysadzając, wadzący temu przedsięwzięciu, sobór Św. Trójcy.:)

Pozdrawiam serdecznie


Wishful thinking tow. Wiaczesława M. Mołotowa:

„Polska, ten pokraczny bękart traktatu wersalskiego, przestała istnieć”

Losowo dobrane głosiki leaderów najpoważniejszych sił politycznych IIIRP; – “Polskość to nienormalność”“Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości”“Identyczne motywy jak polscy wyklęci, miała UPA. Jej żołnierze też walczyli z bolszewikami i polskim wojskiem. Może czas, aby i ich zrehabilitować i dobrze wspominać?”

#urojonyaktyw?


yassa

Jak wybuchła wielka ojczyźniana, to przeprosili się z cerkwią...


Pino, poważnie?

Czyżbyś chciała zasugerować, że wówczas w niezwyciężonej Armii Czerwonej w miejsce komisarzy politycznych pojawili się kapelani wojskowi?:))

A może materiały wybuchowe stały się przydatniejsze do innych celów niż wysadzanie wiekowych cerkwi?
A może głupio by wyglądała jednoczesna walka z wrogiem zewnętrznym i własną tradycją?
Nie mówiąc już o mądrości ludowej mówiącej; “jak trwoga to do Boga…”

W takim razie przypomnę Ci, że kiedy latem 1980 zaczęły się w Polsce strajki, to w komunistycznej TVP można było obejrzeć transmisję-live z Jasnej Góry. I wysłuchać kazania księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Co wcale nie kolidowało z późniejszymi dokonaniami tajnych służb tego państwa.
Z porwaniami, torturami i zabójstwami katolickich duchownych.

Pozdro


yassa

Mówisz z sensem! #prazdnik

A może głupio by wyglądała jednoczesna walka z wrogiem zewnętrznym i własną tradycją?
Nie mówiąc już o mądrości ludowej mówiącej; “jak trwoga to do Boga…”

Otóż to.

Co do kwestii aktywu, wydawało mi się, że chodzi znowu o jakieś różowe bobry, a nie o Palikota.


W rzeczy samej Pino, intuicja Cię nie myliła.

Chodziło o rezonansonujace, echem wzbudzonym przez paszcze Palikotów, różowe bobry…:))

Pzdr


yassa

Wszędzie widzieć bobry, to musi być męczące. ;)


Fakt, lekko nie jest.

Zwłaszcza, że mam do czynienia z krypto-bobrami – perfekcyjnie się maskującymi.:))

Pocieszające jest jedynie to, każdy rasowy bloger musi mieć jakieś stadko własnych bobrów. Występujących pod różnymi postaciami; a to nazioli, a to psychopatoli czy katoli…
W skrajnych wypadkach mogą to być przebiegli agenci Watykanu. Skanujący mózgi swych ofiar obiektywami laptopowych kamerek.

Tylko nasza Pani Renata ma farta; jej do dręczenia, w zasadzie, wystarczy jeden bóbr.
Cóż, też tu takiego miałem. Cudownie wypasionego albinosa – furiata.
No, ale w końcu go wzdęło, warknął; „chuj wafel” i tyle go widziano…lajf…

Pozdro


Yassa

““interesujące byłoby Twoje stanowisko w kwestii „nieobecności Boga” – kanonicznego argumentu wojujących ateistów. :) “”

Nie wiem czy jest sens. A to dlatego, że dla ateisty, Bóg nie istnieje. A skoro nie istnieje, jego pytanie jest niedorzeczne. To tak, jakbym napisał Panu, że Pana nie ma – aby Panu dowalić. A następnie, żeby Panu dowalić jeszcze bardziej, napisałbym, a gdzie Pan był wczoraj.. .

Aby jeszcze bardziej Panu dowalić napisałbym: Nie ma Pana dziś, nie było Pana wczoraj. Gdzie Pan do cholery jest!? Nie mógłbym zapytać Pana gdzie jest, gdyż musiałbym Panu przyznać prawo do istnienia. Więc dokonam korekty. Pana po prostu nie ma i dlatego nie gadam z Panem.

Jednak mówiąc, że nie gadam z Panem, znowu mówię do Pana, a więc do kogoś kto istnieje a nie do kogoś kto nie istnieje.

Można rzec, że ateizm wojujący zdaje sobie sprawę z istnienia Boga, ale postanowił sobie uważać Go za nic..Jeśli już przyznaje mu rację bytu, to w takich chwilach jak dymiące krematoria.. .

Dla mnie wojujący ateizm jest jedną z form bardziej uświadomionego lub mniej, kultu szatana. A to dlatego, że racjonalny człowiek nie walczy z kimś kogo nie ma. Dla racjonalnie myślącego człowieka – przynajmniej w naszej kulturze – prawo do wyboru religii oraz ochrony jego przekonań religijnych jest jednym z fudamentalnych praw człowieka.

Jeśli więc ateista uważa, że nie ma Boga, religia to ślepa uliczka, nie powinno go to obchodzić. Ja uważam, że nie wierzę w UFO i obce cywilizacje w kosmosie. Jednak nie zamierzam walczyć z wyznawcami tej hipotezy. Każdy niech wierzy w co mu się podoba, pod warunkiem, że nie łamie to prawa, przedmiot owej wiary nie jest wymierzony przeciw człowiekowi i godności.

Gdzie był Bóg?

Człowiek otrzymał szczególny dar wolności, i może czynić zarówno zło jak i dobro. Holocaust jak i wielkie zbrodnie dokonane na człowieku zawsze były i są skutkiem wolnej woli człowieka. Gdyby człowiek nie miał dobrej woli, przestałby być człowiekiem, gdyż stałby się w jednej chwili niewolnikiem. Zatem dla ateisty sprawcą Holocaustu powinien być człowiek – gdyż Boga nie ma.
Co do tego doda wiara?
Człowiek wierzący dopowie, że sprawca Holocaustu jest odpowiedzialny za to przed Bogiem, a więc nie uniknie swojej odpowiedzialności i nie uniknie kary. Zaś Ofiara Holocaustu, nie jest przegrana ale zostanie wzięta w obronę przez Boga i wynagrodzona, wg hojności Stwórcy. – taka jest różnica pomiędzy stanowiskiem ateisty a wierzącego.

Gdyby nie było Boga, wieczności, wszystko byłoby dozwolone. Wystarczałaby tylko jakaś większość która ukonstytuowałaby – swoje fanaberie – prawnie.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Wchodzimy tu w Dostojewskiego,

dziewiętnastowieczna rosyjska inteligencja jest wszędzie.


Poldku, mam zbliżony pogląd.

Kiedyś bezinteresowność zainteresowania ateistów Bogiem porównałem do mojego oburzenia na obciachowe ubranka i bezsensowne (z mojego punktu widzenia) zasady obowiązujące w klubie golfowym w Oestersund.:))

Żeby było zabawniej pokusiłem się też na podobną analizę istnienia Boga.
Nie w oparciu o Pismo Święte, nie wprost, a wlaśnie o twierdzenia Fiodora Dostojewskiego („jeśli Boga nie ma, wszystko wolno”) oraz, stojacych do nich w opozycji, słów Jacquesa Lacana (“jeśli nie ma Boga, wszystko jest zakazane”), wspieranych rozważaniami samego Sławoja Żiżka.:)

Co zostało skomentowane krótko; mocne i gęste.:))

Dziekuję i pozdrawiam serdecznie


Yassa

Wychodzi więc na to, że wojujący ateizm jest ideologią skierowaną przeciw człowiekowi, “Pachnie” totalitaryzmem, gdyż redukuje człowieka w jego wolności.

Możesz zapodać linka do swoich rozważań? – z przyjemnością poczytam.

p.s.
W temacie istnienia Boga bardzo przemawia do mnie to co mówi metafizyka, mówiąc o bytach przygodnych i bycie koniecznym.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Niestety Poldku,

wrzuciłem Boga, Lacana i Dostojewskiego do wyszukiwarki i poza kilkoma reminiscencjami, nic.
Zrozumiałe, bo dyskusja na ten temat miała miejsce lata temu, w złotym okresie salonu24.:)

Z tego co pamiętam odbyła się ona u kogoś z grupy Arystoteles2.
A dziś z tej paczki nie ma już nikogo …

Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość