Ciało. Cierpienie. Przyjemność.

Co można powiedzieć o ciele? Tyle tylko, że boli? Tylko tyle, że jest „nośnikiem” przyjemności?

Ciało, które się boi cierpienia i ciało, które pragnie przyjemności?

Lęk ciała przed cierpieniem i nieustanne dążenie ciała do osiągnięcia rozkoszy?

Jedno i drugie zarazem, nierozerwalne?

A może, tak naprawdę ciało jako jedynie i wyłącznie „coś”, co boli i tylko przynosi cierpienie? Coś, co nieustannie dąży do zaspokojenia głodu, ale tylko na chwilę przecież?

To ma być tylko krotki szkic. Kilka cytatów, jakieś banalne uwagi. I mnóstwo pytań…

Najpierw kilka cytatów (może zbyt długich, jak na blogowy wpis?)…

Leszek Kołakowski, „Kuszenie św. Piotra”:

„O co pytasz? Ależ tak (…). Słyszysz już z góry trzask swoich kości na dłoniach, kiedy twardy gwóźdź rozłupie je pod ciosem młota. Już czujesz powolne pękanie mięśni w ramionach i szyi, już doświadczasz słonej wilgoci własnej krwi, kiedy z rozdzieranych płuc podejdzie ci do gardła. O tak, już czujesz, jak piersi dławi duszność bolesna, jak łowisz bezsilnie powietrze, niczym ryba na piasku, jak zamykają się rozdęte płuca. I to żelazo w stawach u nóg, czujesz je, Piotrze? O tak, konopne sznury zedrą skórę z rąk, mocne sznury. Czujesz to, Piotrze? I pot zmieszany z krwią, jak zalewa ci oczy? I skórę odbitą od ciosów żołnierzy i tłumu? Kolana potrzaskane drągiem, twarz pociętą nożem? Och, nie, wrzasku widzów nie będziesz już słyszał na krzyżu, nawet na ich kamienie będziesz nieczuły. No tak, na pewno będą się bawić, zawsze lubią rzucać kamieniami w nieruchomy cel. Czy długo? Och, nie tak długo, od świtu do zmierzchu. Tylko do zmierzchu.

Leszek Kołakowski, „Rozmowy z z Diabłem Doktora Marcina Lutra w Wartburgu 1521″:

„Brzuch ci ducha nie posłucha, co dopiero niżej brzucha”.

Wisława Szymborska z wiersza „Tortury”:

„Nic się nie zmieniło.

Ciało jest bolesne,

jeść musi i oddychać powietrzem, i spać,

ma cienką skórę, a tuż pod nią krew,

ma spory zasób zębów i paznokci,

kości jego łamliwe, stawy rozciągliwe.

W torturach to wszystko jest brane pod uwagę.

Nic się nie zmieniło,

Ciało drży, jak drżało (…)

Ciało się wije, szarpie i wyrywa,

ścięte z nóg pada, pokurcza kolana,

siniej, puchnie, ślini się i broczy(…).”

Wisława Szymborska z wiersza „Wielkie to szczęście”:

„Unieść się ponad ciało

które niczego tak dobrze nie umie,

jak ograniczać

i stwarzać trudności.”

Czesław Miłosz z notatka z wycieczki do Włoch:

„Pokazywała palcem między swoje rozstawione nogi i w jej rechocie: La bestia e morta, brzmiał i żal, i tryumf wyzwolenia z tyranii zwierzątka seksu, które ani nas zbawia, ani potępia, po prostu jest. „

Miłosz z tej samej podróży, fragment listu do przyjaciół:

„A mimo wszelkich metafizyk pyta człowiekowi, jak stawała, tak staje.”

Ciało, które jedynie stwarza problemy i trudności?

Ciało jako bezwzględny tyran, despota, który nie zna litości?

Ciało, które, w przeciwieństwie do duszy, jest na pewno! I o jego istnieniu nikogo przekonywać nie trzeba, ani tym bardziej zachęcać do tego, aby się o tym przekonać na „własnej skórze”.

Ciało, którego istnienia, bądź nie, nikt postulować nie musi.

Człowiek, jako niewolnik własnego ciała, własnej skóry?

Ciało, które jest jak najbardziej moim ciałem, i które ma nim pozostać za wszelka cenę. Człowiek, który niczego bardziej nie pragnie, jak czuć się „we własnej skórze”.

Ale jednocześnie ciało, które przecież boli, a kiedy boli, staje się obce. Tak obce, jak nic bardziej obcego być nie może?

A jednocześnie ciało, z którego okowów, wyrwać się chciało tylu już filozofów, ascetów, mędrców.

Ciało, które MUSI!!! Jeść, spać, kochać, wypróżniać się.

Ciało, które w sytuacjach ekstremalnych „odmawia posłuszeństwa”, które w chwilach zagrożenia lub pokusy, „żyje własnym życiem”.

Na ile człowiek jest w stanie nad własnym ciałem zapanować?

Czy ciało można rozpatrywać w kategoriach moralnych?

Czy można sądzić człowieka z tego, co robi pod „wpływem” swojego ciała?

Człowiek ma władzę nad ciałem, a może ciało nad człowiekiem…?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ja i ciało

dwa byty, które uznaję za jeden. Może to symbioza, może gdzieś samoświadomość mnie przekłamuje, ale staram się myśleć, że ja to także ciało, że jestem ciałem.

Pamięć komórkowa i te rzeczy. Nie mówię: moje ciało, ale ja.

A tortury? Cóż, znęcać się można także psychicznie. To też ból i cierpienie.
Ja jako umysł jest równie niedoskonały, co ciało.

Ja i ciało to jedno. Piękna to dla mnie myśl.


Był taki napis na Żoliborzu

“dusza – więzienie ciała”


Sroga Pino!

Czymże jest dusza?
Czy kto, kiedy widział ją???;)
Pozdrawiam.


@Pino

Oczywiście miało być : Droga Pino :)


Nawet pasuje

pozdrawiam


Osobiscie jestem dowodem

że można o ciele zapomnieć, gdy dusza, gdy mózg, oblegane, torturowane.
Przyoblekam je w coś kryjącego, dbam o nie higienicznie, karmię, minimalizm, można nałożyć ciału celibat, gorzej z duszą.


@AnnaP

Może o ciele potrafisz zapomnieć, ale czy ciało zapomni o Tobie?


glosiku

pewnie że nie, dało mi niezły wycisk


Ciało jest upierdliwe,

nieraz byłoby fajnie wyzwolić się od niego/z niego.

Takie moje głębokie przemyślenia:)


Subskrybuj zawartość