Luźne zapiski czynione w czasie lektury biografii Miłosza

Uroda kobiety nie jest jej wyłączną własnością. Jest częścią bogactwa, które przynosi ona ze sobą na świat. Ma obowiązek dzielić się tym bogactwem” – napisał w jednej ze swoich książek John Maxwell Coetzee.

Ciekawe czy podzieliłby to zdanie inny Noblista Czesław Miłosz, który, chyba jak mało kto, potrafił to bogactwo zauważyć, docenić i opisać.
Wyraz fascynacji pięknymi kobietami i tych zmysłowych zachwyceń, których był podmiotem dawał Miłosz na piśmie niejeden raz i to na różnych etapach swojego życia, aż do końca niemalże… Jak choćby ten wiersz przywołujący wspomnienia z pobytu we Włoszech w latach 30 minionego wieku:

Widziałem na gorącej plaży Adriatyku
Wtedy, między wojnami, dziewczynę tak piękną,
Że chciałem ją zatrzymać w niepowrotnej chwili.
Jej wysmukłość opięta kostiumem z jedwabiu
(Przed erą tworzyw sztucznych), koloru indygo
Czy tez ultramaryny. Oczy, fiołkowe,
Włosy blond, lekko rdzawe: córka patrycjuszy,
Rycerskich rodów może, pewnie stąpająca.”

Ta postawa zachwytu pięknem kobiety odzywała się w nim także w chwilach dramatycznych, jak wtedy gdy był świadkiem, jak esesmani zabijają młodą Żydówkę, która:

„miała pewnie ze dwadzieścia lat. Jej ciało było rozrośnięte wspaniałe, radosne. Biegła ulicą z podniesionymi rękami, z piersią wysuniętą naprzód; krzyczała rozdzierającym krzykiem: » Nie! Nie! Nie!«(…). Kule pistoletów automatycznych SS dosięgły ją w tym krzyku protestu”.

I chyba jeden z najbardziej znanych utworów poety ‘Esse”, w który Poeta daje wyraz niemalże ekstazy, w jaką wprowadziła go kobieta przypadkowo ujrzana w paryskim metrze:

„Przyglądałem się tej twarzy w osłupieniu. (…). Lekko zadarty nos, wysokie czoło z gładko zaczesanymi włosami, linia podbródka (…) i w różowej bieli wycięte otwory, w których ciemna, błyszcząca lawa.

Zmysłowość Miłosza wynika z jego głębokiej życiowej postawy, która była nieustającą kontemplacją widzialnej rzeczywistości, a także z jego nienasyconego apetytu na wszystko, co istnieje, co jest.
Te opisy, jak sam przyzna, w innym wierszu napisanym już w późnej starości dyktowała mu przez całe życie jego „erotyczna wyobraźnia”:
„Uczciwe opisanie samego siebie nad szklanką whisky na lotnisku, dajmy na to w Minneapolis.
Moje uszy coraz mniej słyszą
z rozmów, moje oczy
słabną, ale dalej
są nienasycone.

Widzę ich nogi
w minispódniczkach, spodniach albo
w powiewnych tkaninach,
Każdą podglądam
osobno, ich tyłki i
uda, zamyślony,
kołysany marzeniami
porno.
Stary lubieżny
dziadu, pora Tobie
do grobu, nie na gry
i zabawy młodości.

Nieprawda, robię to
tylko, co zawsze
robiłem, układając
sceny tej ziemi
z rozkazu
erotycznej wyobraźni.

Nie pożądam tych
właśnie stworzeń,
pożądam wszystkiego,
a one są jak znak
ekstatycznego
obcowania.

Nie moja wina, że
jesteśmy tak ulepieni,
w połowie
z bezinteresownej kontemplacji,
i w połowie z apetytu.

Jeżeli po śmierci
dostanę się do Nieba,
musi tam być jak
tutaj, tyle że pozbędę
się tępych zmysłów
i ociężałych kości.
Zmieniony w samo
patrzenie, będę dalej
pochłaniał proporcje
ludzkiego ciała, kolor
irysów, paryską ulicę
w czerwcu o świcie,
całą niepojętą,
niepojętą mnogość
widzialnych rzeczy.

Owa „erotyczna wyobraźnia” nie ogranicza się li tylko do zjawiskowo pięknych kobiet; ich bioder, ud czy tyłków. Ta wyobraźnia wyostrzona jest na całą mnogość rzeczy pięknych: przyrodę, architekturę, a więc całość rzeczywistości i naturę i kulturę. Miłosz cały jest i patrzeniem i widzeniem. Chciałby posiąść nie tylko ciało kobiety i mieć je na własność w nieprzemijającej chwili. Tego samego pragnie, gdy patrzy na dzieła sztuki, gdy do jego nozdrzy dociera przyjemny zapach, gdy wspomina poranek czerwcowy miniony. Już tu na ziemi chciałby posiąść możliwości poznawcze, które dostępne mogą być jedynie istotom niebiańskim, których nie ogranicza już ciało i krew. I cierpi bo „co można zrobić, jeżeli wzrok nie ma siły absolutnej, tak, żeby wyciągał przedmioty z zachłyśnięciem się szybkości, zostawiając za sobą już tylko pustkę formy idealnej, znak, niby hieroglif, który uproszczono z rysunku zwierzęcia czy ptaka?” (Esse).

Ta wyrażona w wierszu postawa bezinteresownej kontemplacji i nieustannego głodu towarzyszył Miłoszowi od początku niemal jego życia po sam kres. Erotyzm, którego istotą jest pożądanie, nienasycenie, chęć zawładnięcia, zagarnięcia dla siebie przedmiotu pożądania, pragnienie coraz większej pełni rozszerza się u Miłosza poza sferę ciała kobiecego, na wszystko, co jest, dlatego właśnie, że jest! Jak w przywołanym już przepięknym utworze ‘Esse”:

„Na to mi przyszło, że po tylu próbach nazywania świata umiem już tylko powtarzać w kółko najwyższe, jedyne wyznanie, poza które żadna rzecz moc nie może sięgnąć: ja jestem – ona jest. Krzyczcie, dmijcie w trąby, utwórzcie tysiączne pochody, skaczcie, rozdzierajcie sobie ubrania, powtarzając to jedno: j e s t !”

  • * *

Wyobraźnia poetycka Miłosza jest więc wyobraźnią głęboko erotyczną angażującą wszystkie zmysły, by uchwycić dany moment zachwycenia w całej jego możliwej (a raczej właśnie nie-możliwej) pełni i go zatrzymać na zawsze; by wręcz stać się jednym z przedmiotem swego pożądania. Że nie jest to możliwe, wie poeta dokładnie, a jednak cierpi z tego powodu niezmiennie, jak “Gąbka, która cierpi bo nie może napełnić się wodą, rzeka, która cierpi bo odbicia obłoków i drzew nie są obłokami i drzewami.” (Esse)...

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

No tym głodzie, a raczej głodach

pisał też inny noblista, Grass w “Obierając cebulę”.

Ładnie to ujął: “głód zetknięcia sie skóry ze skórą”.

a zresztą się pochwalę fragmentem recenzji:

(Grass opisuje) “Historię życia czyli historię trzech głodów: głodu, który wynikał z braku jedzenia w czasie wojny i krótko po wojnie,
głodu miłości czy raczej seksu, jak to Grass określa ,,głód zetknięcia się skóry ze skórą”
no i głodu z punktu widzenia nas czytelników najistotniejszego czyli głodu sztuki, głodu pisania, głodu bajania (bo Grass czy to w ,,Psich latach” czy ,,Blaszanym bębenku” oraz w,,,Przy obieraniu cebuli” to „bajarz”), głodu opowieści i opowiadania.”

A recenzja jest tu


P.S.

Ten fragment zawsze mnie urzekał:

Stary lubieżny
dziadu, pora Tobie
do grobu, nie na gry
i zabawy młodości.

acz na Miłoszu się nie znam, więc się kompetentnie nie wypowiem.


@ grześ

Też się na Miłoszu nie znam, ale trochę czytając Jego poezję, czytając biografie, dochodzę do wniosku, że seksualność i erotyzm mocno zaciążyły na Jego twórczości. I, wydaje mi się, że czasem też, z różnych powodów, miał z tym pewien problem. Przykład. Ze swojego pierwszego wyjazdu zagranicznego, w latach 30 XX wieku, przysyłając listy do przyjaciół, w jednym miejscu napisał, pozornie nic nie znaczące zdanie:
“A mimo wszelkich metafizyk, pyta człowiekowi, jak stawała, tak staje.” Sens i rozumienie tego pozostawiam tym, którzy je czytają. Ja widzę w tym zdaniu pewne tragiczne (?) napięcie miedzy ‘porywami ducha”, a “Porywami ciała”. Tego, być może właśnie głodu ciała, który zwycięża w nas z głodem sztuki, filozofii ogólnie kultury.
Czy nie jest, aby tak, że najpierw trzeba mieć zaspokojony głód ciała, by myśleć o zaspokojeniu głodu sztuki, ducha?

W jeszcze innym miejscu pisze Miłosz o “wyzwoleniu od tyranii zwierzątka seksu, które ani nas nie zbawia, ani nie potępia, po prostu jest…”
Co grześ na to?
pozdr5


Uff,

bałam się, że to będzie notka o stalinowskich czasach…


glosik

Miłosz miał zdrową, bydlęcą naturę i właśnie dzięki temu, w odróżnieniu od wielu poetów (Broniewski, Lechoń, Gałczyński, Borowski) żył bodajże 90 lat.

Witam na txt, tak w ogóle :)


@Pino

Witam, choć już kiedyś byłem na txt pod nickiem Zbigniew.Glos :) i nawet opublikowałem kilkadziesiąt tekstów:):) ale zapomniałem hasła ni i założyłem nowe konto.
Co do czasów stalinowskich, staram się tym, aż tak bardzo nie pasjonować. Jestem za młody, by te czasy pamietać, a co dopiero w nich żyć i być zmuszonym do podejmowania takich czy innych wyborów i dlatego też nie oceniam ludzi pod tym względem, a przynajmniej się staram. (Co nie wyklucza tego, że relatywizuję wszystkie postawy i zamazuje różnicę między dobrem i złem. patrz. film “Róża”) Wkurzyło mnie ostatnio przypominanie, że Szymborska opublikowała to czy tamto o Stalinie itp.

O wiele bardziej fascynują mnie KOBIETY, a u Miłosza,i w literaturze jego i życiu, aż się od nich roi:) To temat dla mnie o wiele bardziej pociągający;)
pozdrawiam serdecznie


Pino

a Różewicz? też matuzalem

Miłosza cenię za genialny poemat “Orfeusz i Eurydyka”.


Oł, Docent mnie wyprzedził,

bo właśnie miałem dać przykład pesymisty, trochę nihilisty Różewicza, który żyje długo i ma się (mam nadzieję) dobrze, niechby się jeszcze na Nobla załapał, to bym się cieszył.


Glosiku,

zglos

Witam, choć już kiedyś byłem na txt pod nickiem Zbigniew.Glos :) i nawet opublikowałem kilkadziesiąt tekstów:):) ale zapomniałem hasła ni i założyłem nowe konto.

I nawet nie tylko “byłem”, ale i zapisałem się na TXT ostatnia notką pod jakże ciekawym tytułem

Gratulejszyn:)


Nic nie wiem o Różewiczu

poza tym, że faktycznie matuzalem.


Hm,

zglos

Też się na Miłoszu nie znam, ale trochę czytając Jego poezję, czytając biografie, dochodzę do wniosku, że seksualność i erotyzm mocno zaciążyły na Jego twórczości. I, wydaje mi się, że czasem też, z różnych powodów, miał z tym pewien problem. Przykład. Ze swojego pierwszego wyjazdu zagranicznego, w latach 30 XX wieku, przysyłając listy do przyjaciół, w jednym miejscu napisał, pozornie nic nie znaczące zdanie:
“A mimo wszelkich metafizyk, pyta człowiekowi, jak stawała, tak staje.” Sens i rozumienie tego pozostawiam tym, którzy je czytają. Ja widzę w tym zdaniu pewne tragiczne (?) napięcie miedzy ‘porywami ducha”, a “Porywami ciała”.

Hm, napięcie być może, ale w samej konstatacji Miłosza tragedii nie dostrzegam:), w latach 30-tych tragedią by było (albo względnie problemem, gdyby nie stawała. Bo chyba 30-tki nawet nie miał wtedy.

zglos

Tego, być może właśnie głodu ciała, który zwycięża w nas z głodem sztuki, filozofii ogólnie kultury.
Czy nie jest, aby tak, że najpierw trzeba mieć zaspokojony głód ciała, by myśleć o zaspokojeniu głodu sztuki, ducha?

W jeszcze innym miejscu pisze Miłosz o “wyzwoleniu od tyranii zwierzątka seksu, które ani nas nie zbawia, ani nie potępia, po prostu jest…”
Co grześ na to?
pozdr5

Nie zgadzam się, a co z sublimacją?
No i piramida potrzeb Maslowa też nie do końca moim zdaniem prawdziwa jest.


Pino

przeczytaj jego arcypoemat “Spadanie”. Różewicza, znaczy :)


Docent

Spadanie znam, jak zwykle przesadzałam


re: Luźne zapiski czynione w czasie lektury biografii Miłosza

Mnie o wiele bardziej fascynuje Vincenz; zresztą bardzo ciekawa jest też przyjaźć Vincenza z Młoszem, a właściwie wpływ Vincenza na Miłosza.


Subskrybuj zawartość