Chore argumenty w walce z antykoncepcją


 

Nie znam wyników badań naukowców na temat antykoncepcji hormonalnej, nie zaglądałem do żadnych periodyków naukowych nie znalazłem żadnych słupków ani histogramów które mogłyby jednoznacznie uściślić jak to jest.

Zdaję sobie również sprawę że nawet jeślibym znalazł, to należałoby zapytać czy są rzetelne. Gra idzie o ogromne pieniądze dla kompanii farmaceutycznych, badania są wysoce zależne od wielu parametrów – aż się prosi by być podejrzliwym.

Z drugiej strony w twarz śmieję się profanom którzy myślą sobie że w laboratoriach chemicznych panują takie same reguły jak w klasztorach i seminariach, a chemicy i farmaceuci tworzą sobie substytut religii. Nauka to nie religia, wszystko wolno kwestionować, jeśli jest poparcie w dowodach.

Ja nie o tym jednak. I nie o Terlikowskim, bo i rację mu trza przyznać, że celem pigułki nie jest leczenie a ułatwienie kopulacji.

Istnieją prawdziwi talibowie katoliccy, argumentujący za naturalną antykoncepcją (czyli tak naprawdę jej brakiem) w sposób zupełnie pokraczny.

A przecież tu żadnej argumentacji być nie może. Grzech użycia kondoma, czy stosunku przerywanego jest zapostulowany przez papieża i tyle. Koniec kropka. Wierzący ma wierzyć, że łykając pigułki, zakładając kondoma czy tuż przed ekstazą przerywając stosunek, obraża Boga.

I na cholerę mu jeszcze wmawiać, że tabletki szkodzą wątrobie, kondom może pęknąć, a stosunek przerywany powoduje impotencję.

Jakoś tym ‘racjonalnym inaczej’ nie przeszkadza duże prawdopodobieństwo zachorowania na raka prostaty wśród ludzi żyjących w celibacie. A można byłoby się w ten sposób spierać, tak na zdrowy rozum, no nie?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sir Hamiltonie!

Dzisiaj o 20,49 obrazi Pan Boga, jak to Pan określił, a 15 minut później – przeprosi. I przepraszam, że każę się męczyć Panu 15 minut.
Pozdrawiam…


te 15 minut męki

to w ramach pokuty i po sprawie, sumienie czyste…


O, głos rozsądku

Ze mnie słaby katolik, ale jeśli integryści się biorą za udowadnianie naukowe prawd wiary, to coś tu jest nie tak.

pzdr

[ost. Jaśminowa dziewczyna]


Wpisałem się...

...do durnot Terlikowskiego jedynie po to, by wyśmiać durnotę czasownika “ubogacać”, na co ów, ubogi duchem, nie odpowiedział wyniośle, może dlatego, że nazwałem to kaznodziejskim psuciem języka…
:)


AFK

sam się nazwał Pan kiedyś starym zbereźnikiem i … coś w tym jest :)

pozdrawiam


Futrzak

o właśnie, czy wiarę można byłoby nazwać wiarą, gdyby istniał dowód na istnienie Boga?


Milordzie,

Wszystko w tym “postulowaniu” jest dobrze. :) Przyznam się bez bicia, że zdarzyło mi się Biblię przeczytać od deski do deski raz. Powracam czasem do fragmentów, szczególnie kiedy ktoś coś pisze na Biblię się powołując. Przyznam też, że żadnych fragmentów omawiających użycie kondomów czy stosunków przerywanych nie odnalazłam (pewnie nieuważnie czytałam i/lub niedowidzę). I dziwię się temu, bo te metody zapobiegania ciąży znane były na świecie na tysiące lat przed pojawieniem się chrześcijaństwa.
Znany też jest mi fakt z historii KK mający miejsce w 1870 (?) roku. Pojawił się wtedy dogmat o nieomylności zwierzchnika kościoła w sprawach wiary i obyczajów. Tak, w sprawach obyczajów! A jak obyczajów, to i moralności.
Jeśli za obyczaj KK uznaje (bo nie wiem, czy tak jest) współżycie seksualne to i nie ma się co dziwić, że zapobieganie tak często przewija się w tematyce poruszanej przez KK.
Warto też chyba dodać, że w tekście oznajmiającym przyjęcie dogmatu jest takie zdanie: “Gdyby zaś kto uchowaj Boże, ośmielił się sprzeciwić temu orzeczeniu naszemu; niech będzie wyklęty”. (1)
No i nie wiem, czy zdają sobie sprawę z wyklęcia tegoż miliony wyklętych katolików na całym świecie, którzy stosują jakiegolwiek formy zapobiegania ciąży poza dozwolonymi przez KK. Rzecz nie jest w argumentach. Rzecz jest w posłuszeństwie. :)

(1) http://www.ultramontes.pl/dogmatyka_5_2_4_1.htm


Subskrybuj zawartość