Geniusz

Było wielu różnych trębaczy, pianistów, saksofonistów, gitarzystów jazzowych. Ale tylko jeden Django. Mam nadzieję że go znacie?

Poniżej ze Stefanem Grappelli – słynne J’attendrai

A wszystkie solówki grał tylko dwoma palcami (pozostałe dwa miał częściowo sparaliżowane). . .

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@

Znamy!

A także słuchamy, ściągamy z sieci, studiujemy nagrania, nuty i inne takie, kopiujemy i się zapładniamy…

Django był niesamowicie wielki.

Dzięki!

Po chwili…

Wysłuchałem, oczywiście fajne, a w dodatku te filmiki z Djangiem są rzadkie, ale… Tutaj on gra na elektrycznie wzmacnianej gitarze, w obu tych nagraniach (choć widać jego sławny instrument z eliptycznym otworem wzdłóż), podczas gdy on jednak znacznie lepiej wypadał grając czysto akustycznie. Miał do tego taką specjalną technikę prawej ręki, którą grają do dziś jego wspólplemieńcy a zaadaptowaną ponoć z gry węgierskich cyganów na cymbałach… Właśnie parę dni temu o tym czytałem całą książczyne…

To taki mały drobiazg, ale jednak nie aż taki mały. Akustyczny Django jest po prostu jeszcze lepszy.

————————-
triarius


hehe

ale pewnie nie znajdziesz żadnego wideo :) Djangowy purysto!

Ja dopiero niedawno go odkryłem i przebił wszystko na wylot w moim postrzeganiu jazzu. Po prostu jest unikalny do kwadratu

Wcześniej lubiłem nowszego Grappellego, ale kiedy cofnąłem się w czasie i trafiłem na Django to po prostu spadłem z krzesła.


@

sirhamilton

ale pewnie nie znajdziesz żadnego wideo :) Djangowy purysto!

Ja dopiero niedawno go odkryłem i przebił wszystko na wylot w moim postrzeganiu jazzu. Po prostu jest unikalny do kwadratu

Wcześniej lubiłem nowszego Grappellego, ale kiedy cofnąłem się w czasie i trafiłem na Django to po prostu spadłem z krzesła.

Otóż się mylisz. Po Twoim wpisie poszukałem na YouTube i jest tam parę nagrań Djanga z Hot Club de France, akustycznych. Nie są może takie długie i zgrabnie zrobione, jak te Twoje, ale są.

Purystą nie jestem, to nie o puryzm chodzi. Na elektrycznej Django jest jednak dla mnie jakby po prostu kolejnym dobrym gitarzystą – gdzie jego istotna przewaga powiedzmy nad Charlie Christianem? Że spytam. Na akustycznej natomiast, w której struny wali naprawdę jak w jakieś cymbały, osiąga coś naprawdę niezwykłego. Taka różnorodność brzmień, a zawsze a propos… To po prostu jest jego instrument, tę elektryczną wciśnięto mu chyba raczej ze wzgl. komercyjnych, bo to się akurat stało modne.

Co do Grappellego, to niestety skrzypce wydają mi się najmniej do jazzu pasującym instrumentem ze wszystkich możliwych. Mówię oczywiście o takim “normalnym” jazzie i normalnej technice skrzypcowej, nie o jakichś tam elektrycznych bajerach i takimż jazzie, z tym bywa różnie, choć ja czegoś takiego już od stuleci właściwie nie słucham. Lubię skrzypce w różnych tam barokowych graniach, uwielbiam celtycki czy apallachijski fiddle, ale Grappelly jest biedny moim zdaniem, że musi akurat na skrzypcach rywalizować z Djangiem. Sidney Bechet miałby lepiej, albo Armstrong.

W sumie świetnie, że lansujesz Djanga. To jednocześnie wielki artysta i gość, którego słuchać mogą ludzie całkiem nie mający nic wspólnego z jazzem. Ja teraz już całkiem rzadko “dobrowolnie” jazzu słucham, ale Djanga zawsze jestem gotów. (I to wcale nie dlatego, że sam nieco męczę gitarę w “podobnym” stylu.)

Z Djangiem jest pod wzgl. atrakcyjności dla niewyrobionych słuchaczy nieco tak, jak – toutes proportions gardées – z Alison Krauss i bluegrassem. (Choć oczywiście nie chcę jej nic ujmować, to wielka artystka. Po prostu Django to już całkiem wyjątkowa kategoria.)

Co tam jednak niewyrobieni, nie o nich tu chodzi!

A swoją drogą, wiesz ile jest Djanga w sieciach P2P? Na Shareazie znalazłem tony jego nagrań, a do tego nuty, analizy… Co tylko chcesz. Polecam.

pzdrwm
————————-
triarius


Django Wielki!

Django Reinhardt jest wspaniałym gitarzystą. Piszę jest, bo on ciągle żyje – w nagraniach swoich i naśladowców. Jest wielu gitarzystów kultywujących jazz manouche, nazywano ich kolejnymi reinkarnacjami Django. Bireli Lagrene, Philip Catherine to dwaj pierwsi z brzegu. Polecam The Rosenberg Trio, Basily, Alma Sinti, Josho Stephen Quartet czy syna Django – Babika. Szkoda że wobec takiej popularności jazz manouche w świecie polscy muzycy są odporni na te wpływy…


Subskrybuj zawartość