Kamienica przy ulicy Świętej Klary

To było dawno temu i nie w Wigilię, ale parę dni po. Byłem wtedy małym ministrantem, chodziłem z księdzem i kolegą ministrantem po ‘kolędzie’ bo taki dziwny zwyczaj był w mojej parafii. Jak się chodzi po kolędzie to różnych ludzi można poobserwować. Nieraz było bardzo wesoło, innym razem smutno.

Pamiętam, jak odwiedzaliśmy kamienicę przy ulicy świętej Klary, w której zawsze biedule same mieszkały.

Pierwsza wizyta była u państwa D. których chyba ze trzy pokolenia były na 50 metrach. Zapamiętałem radość z odwiedzin, jak to fajnie dzieciaki zeszyty księdzu przynosiły do sprawdzenia i szacunek jaki bił z Głowy Rodziny.

I potem zapamiętałem któreś kolejne drzwi, kiedy Głowa Rodziny D. zapukała tuż przed wizytą do pewnego samotnego i chyba niepogodzonego z Bogiem pana w wieku około 50 lat.

– Stasiu – mówił D. do sąsiada – toć weź się w garść.

– Wszystko mam już w dupie, mam go gdzieś – zapewne o księdzu tak mówił Stasiu.

Drzwi się zatrzasnęły, D. ze Stachem zniknęli. Po chwili D. wyszedł. Wyglądało na to, że D. namówił Stacha na przyjęcie księdza. Mieszkanie było zadbane w środku. Ksiądz śpiewał kolędę wraz z nami, Stach milczał. Potem po błogosławieństwie domowego obejścia ja i kolega – jak to było przyjęte – wyszliśmy, by ksiądz zamienić mógł słowo z domownikiem.

Nie wiem co ksiądz powiedział Stachowi, nie wiem co się ze Stachem potem działo. Mam nadzieję że ksiądz nie zmarnował tych pięciu minut jakie miał na dodanie otuchy Stachowi, a być może zmianę jego życia.

Pomyślałem wtedy tylko że dobrze mieć takiego sąsiada jak D. w takie dni jak święta.

I takich ludzi jak D. życzę wam wszystkich na drodze, moi mili.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hamiltonie,

tak sobie myślę, że sąsiadów takich to trudno mieć, bo raczej to są obcy ludzie najczęsciej, nawet jak się latami mieszka w tym samym miescie w bloku.
Ale przyjaciele się zdarzają.
No bo nie ma jak przyjaźń w sumie.
Pzdr


komentarz

Fajny tekst.

Kłaniam się zielono


grzesiu

to jest właśnie magia małych mieścin tam inaczej bywa…

to dla mnie więkasza magia niż Kraków, Kazimierz n Wisłą czy inne miejsca.

Tu jest rzeźnik tem sam od lat mechanik ten sam od lat, sklepowa co umarła na raka i wszyscy na osiedlu za nią płaczą, strażak który służył w OSP 50 lat i na jego pogrzebie jest pół miasta…

to jest coś niezwykłego


Panie H.!

Piękny tekst…

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość