Niski poziom baterii w blogosferze

Tagi:

 

Zadzwońcie, kiedy przestaną już pisać o dekonspiracji Kataryny. A kiedy dowiem się, że Mistewicz przestanie notować komunały na tym całym twitterze, co to ja zupełnie nie wiem czym i po co jest – wrócę w podskokach. Mistewicza mam bowiem za marność. Chodzi u mnie w zaprzęgu w kolejnej parze za Tymochowiczem (sorry J.J., nic na to nie poradzę). Baleron gotowany i komplet pościeli z kory. “Pierścień zapragnął powrócić na dłoń pana”. To już z filmu, który teraz oglądam lewym okiem. Młody Baggins powiedział, że umie biegać po polach. Zdolny szkrab. Ciekawe co sądzi o dekonspiracji Kataryny i czy Cezary Michalski jest wysłannikiem Saurona? Może tak być. W każdy razie zadzwońcie, kiedy to wszystko się już skończy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

ops!

Maszyna wstawiła Pana Referenta na tego Twittera :)

http://twitter.com/tekstowisko

Niech i inni przeczytają, że ileż można!


-->txt

Maszyna jak zwykle czujna. Niech maszyna mi powie, co to ten tweetter? I po co, prawda, po co?


Panie Referencie,

Maszyna to lubi takie wynalazki z powodu że ma naturę komputerową, a ludzie to objaśniają różnie, najlepiej zacząć od 2 linków z tego komentarza:

http://tekstowisko.com/kriszu/59399.html?#comment-623270

Tam jest i co to i po co to i skąd dokąd i temu podobnie.

Pozdrawiająco!


-->txt

OK. Poczytałem. Tylko że ten tweetter mnie nie lubi, bo nie chce mi podarować nazwy. Albo ktoś mi ją dmuchnął. To ja mam go w… prawda. Niech się pasie.


chyba dmuchnęli

ale taki jest wolny:

http://twitter.com/referentbulzacki


-->txt

Taki jest mało męski.

Pozdro. maszynie,
referent


no to taki wolny

http://twitter.com/nadreferent

:D


-->txt

O!, ten jest czadowy. Pasuje do mojego ego.


Panie Referencie,

też miałem ochotę skrobnąć coś w sprawie.

Zwłaszcza, że przy śniadaniu problem z wirtualnego zrobił się nam realny, wiec przygotowanie miałem.
Yassowa, podczas porannej prasówki, zgodnie z intencjami Cezarego zawrzała; No jak to tak anonimowo? Paskudna Kataryna.
Ale po moim erudycyjnym i pełnym swady wykładzie; z nickiem przez wieki. Od Geoges Sand przez Gorkiego, Struga do współczesnych; Rema i Hamiltona oraz Owczarka Podhalańskiego(to dla Grzesia);) – temperatura wróciła do normy.

A rozsądny, rozważny i romantyczny(do tej pory) Cezary zredukowany został do rozmiaru malutkiego, infantylnego zapiekleńca.

Lecz wieczorem, gdy zajrzałem do netu, to zemdliło mnie…i natchnienie prysło.

Pozdrawiam serdecznie


-->Yassa

To zjawisko nazywają urokiem własnym. Skoro udało się przekonać Panią Yassową do zagadnienia anonimowego blogera, to znaczy, że był Pan dziś z rana w olimpijskiej formie. Możliwe było prawie wszystko. Szkoda, że roztrwonił Pan okazję ;)


Panie Referencie, eeee tam,

stracił dziennikarz Cezary, a zyskał bloger Torlin i nieszczęsny Zbigniew S. Szczęsny.
Staram się urokiem własnym obdarzać wszystkich.
Przyroda nie znosi próżni – straty nie odnotowano.:)

pozdrawiam


Czy ktoś ( na ten przykład

Czy ktoś ( na ten przykład jakiś redaktor) może zdemaskować blogera referenta Bulzackiego?
Kiedyś radio Z, albo inne podobnie zaangażowane płaciło za takie wieści całe pięć stów.
Żywą gotowizną.
Teraz wszystko zeszło na psy, i Michalski i pięć stów.
Grunt, że Chińczyki trzymają się mocno.


Dalej o Katarynie

Ci z Dziennika zastraszyli Katarynę, by wymusić na niej pożądane przez siebie zachowanie (publikowanie w ich gazecie), grożąc ujawnieniem.
Zupełnie jak szmalcownicy wobec Żydów…
W końcu nic dziwnego; to niemiecka gazeta… Rekrutuje ludzi o określonych predyspozycjach.
Stare, sprawdzone metody.


Wuju,

rzeczywiście cyrk się zrobił prawdziwie radziecki, a jako że nie jestem wielbicielem tego rodzaju sztuk, to odpuściłem sobie i ten spektakl.

Ale swoją, a jakże, prostą diagnozę postawiłem.
Nie jet to żadne starcie mainstreamu z alternatywą – jak chcą niektórzy.
Bo przy całej sympatii dla przestrzeni wirtualnej, daleko jej jeszcze do mediów profesjonalnych.
Nie ta infrastruktura; środki, źródła, metodyka, pieniądze i powiązania. I co za tym idzie, nie te możliwości.
A wiedza przeciętnego wyborcy opiera się na mediach elektronicznych; telewizji, radiu oraz w coraz większym stopniu necie. Bo przekaz tu jest lekki, łatwy i przyjemny i do tego tani. Bo kto płaci abonament?
A prasy się nie czyta, bo drogo i męcząco.

Nasza post polityczna władza akwizytorów doskonale sobie z tego daje sprawę.
Proszę zwrócić uwagę, że na oficjalnej stronie PO poleca się blog naszej Pani Renaty – a to jest dopiero poziom astralny.:)

Według mnie, cała sprawa Kataryny to element doraźnej gry politycznej. Próba spacyfikowania tego niezależnego i na wpół amatorskiego medium. Kataryna jako najsłynniejsza jego reprezentantka i do tego nieustanny krytyk establishmentu nadaje się doskonale.

Telewizje i radia w zasadzie po nastaniu nowej władzy oślepły i ogłuchły, a prasa jakby złagodniała.
Został niepokorny internet, gdzie wyczytać czasami można bardzo nieprzyjemne rzeczy. A po co to komu? Jak rząd twierdzi, że globalny kryzys nas nie dotyczy, to znaczy,że nie dotyczy!
Po co babcie denerwować? Babcia lubi jak jest spokój i miło.
A nie żeby jakaś Kataryna kasandrzyła.

I stąd, zdawać by się mogło, zupełnie absurdalne, bez podstaw merytorycznych i prawnych, domaganie się przez młodego Czumę ujawnienia danych Kataryny,
bowiem ogólnie wiadomo, że to jej czuły punkt.
Teraz już nawet wiemy z jakiego powodu.
Dziennik to tylko narzędzie, to tylko ciąg dalszy tych działań.

Za zmianą rozkłady dnia Kataryny pójdzie też utrata ostrości jej spojrzenia.
Bowiem w myśl prawa prasowego, dziennikarz zobowiązany jest do wykonywania poleceń swego naczelnego.

Tak to widzę, jak zwykle po swojemu i jednostronnie, co niejednokrotnie zarzucają mi błyskotliwsi następcy Kataryny.:)

Pozdrawiam serdecznie


No proszę

mamy tu kogoś, ktory pmięa Generalne Gubernstorstwo a nawet więcej.


-->Mów mi wuju,

cyrk na kółkach, ale przy okazji sprawa wielowymiarowa z kilkoma morałami w tle. Morałów jeszcze szukam (na pewno są), a o wymiarach kilka słów powiem już teraz.

Zgadzam się, że blogosfera jest lata za mediami papierowymi, może nie lata świetlne, ale daleko jest ona. O warsztacie, zawodowym profesjonalizmie i dostępie do źródeł wiedzy nie ma nawet co mówić (z wyłączeniem Osieckiego i setek innych;). Blogosfera do tej pory miała przewagę poprzez bezkompromisowość i odkłamywanie tematów tabu. Mimo że teksty są często tylko “po polskiemu”, często pełne nadużyć i bajkopisarstwa, to jednak uśredniona wartość stanowi już konkurencję dla zawodowych pismaków. A kataryna? Pozwolą sobie nie dać wiary, że to przejaw jakiejś zorganizowanej akcji przeciwko blgosferze. Panią, która jedną nogą i tak była gwiazdą mediów wszelakich (udzielała wywiadów, pisała felietony, rozdawała numer telefonu itd.), na wyłączność zechciał posiąść Dziennik (pardą), żeby na niej zwyczajnie zarobić. A teraz larum, że niedobrze. Trzeba było wcześniej myśleć.( FYM w zeszłym roku nie pojechał po odbiór nagrody za coś tam coś tam, nie pachał się do notesu Jankego i Mazurka).


Panie Referencie,

dwa cytaty tytułem, że blogosfera nie aspiruje (i nie powinna aspirować) do czegoś tam czegoś w wersji PRO:

RT demotix: RT priyal: Citizen journalism will never replace old media but will be a new source if run properly – Munthe #dm

http://twitter.com/tekstowisko/status/1869702046

Niezależne Media Obywatelskie (ICM) nie aspirują do roli alternatywnego, “drugiego obiegu” medium zbierającego i publikującego tzw. newsy, choć mogą stanowić groźne dla producentów newsów ostrze weryfikacji i demaskowania fałszu i manipulacji, także w zakresie newsów, nie tylko opinii i reportażu.

http://tekstowisko.com/txt.html


Wuju,

z całym szacunkiem, ale nie mogę się zgodzić. Z tego co wiem Kataryna otrzymywała już wcześniej propozycję pisania felietonów. Choćby do Rzepy.
Na warunkach szanujących jej anonimowość. I odmawiała.
Trudno mi dostrzec u niej parcie na mainstream. Nie pojawiała się na oficjałkach i imprezkach. W przeciwieństwie choćby do kolegi Azraela, który wciśnie się wszędzie i skumpluje z każdym, od Janki do Kajtka. Ten to ma parcie.:)

A że jest w notatnikach u Jankego i zna Mazurka i udzielała wywiadów to efekt i legendy i kontaktów towarzyskich.

W każdym razie ja odbierałem ją zawsze jako osobę z dystansem do mediów oficjalnych. Miała swoją inną, całkiem przyjemna działkę.

I dlatego jednak upierałbym się przy swoim, unikając terminu spisek.:)

Pozdrawiam


-->sergiusz

Zgadza się. W tym sensie S24 ufundowany na: dziennikarzach-nazwiskach jako wabiku dla… właśnie – innych mediów, blogerach koniach pociągowych jak Sadurski i kataryna, oraz wypełniaczach, tle, dostarczycielach komentarzy, czyli reszcie blogerów, dzieli przepaść od txt, jeśli mówimy o zamyśle (jeśli wierzyć w to, co Pan przywołał). Z drugiej strony różnica sił między oficjalnym przekazem i blogosferą jest mniej więcej taka jak miedzy S24 i TXT. Też przepaść. Przy czym ja nie sieję defetyzmu, bynajmniej ;)


Igle wyjaśniam.

By napisać to co wyżej, wystarczy wiedza historyczna i sprawna pamięć skojarzeniowa.


Mów mi wuju,

skoro bez słowa spisek, to ja też złagodzę swoją wersję. Zbliżymy się do jakiegoś kompromisu, tej współczesnej religii, a na pewno podtrzymamy dialog, który jest warunkiem zaliczenia nas do kasty ludzi kulturalnych i cywilizowanych. Generalnie na poziomie.

Pamiętam wywiad Mazurka (potem na odwrót: Kataryna-Mazurek), pamiętam pewnie kilkanaście jej komentarzy dot. blogosfery i spraw, o których pisała w Rzepie i Dzienniku. Słuchałem jej wypowiedzi w Gazowniku (tej ze zniekształconym głosem) – ostatnio. To tak z grubsza, z pamięci. Porównywanie jej do Azraela, czy Galopującego Majora, którzy łaszą się do sław dziennikarskich (ostatni miesiąc GM, o czym jego koledzy chwala się na blogach – wizyta u RPO, “wykład” o anonimowości w sieci na UW z Sadurskim, he, he, he…) i biegają po różnych rautach świecąc światłem odbitym, jest jednak poniżej pasa ;) To zdecydowanie nie ten poziom. Kataryna jest jednak kimś, czy się ją lubi, czy nie. Pewnie ma też ten dystans do mediów oficjalnych albo lepiej powiedzieć “prawie” dystans ;)


Panie Referencie,

porównywanie S24 i TXT mylące, gdyż:
nie ta koncepcja,
nie ten target,
nie te metody,
nie ta miara sukcesu,
nie ta droga.
Wszystko zupełnie inaczej – nie ma czego i jak porównywać.
I nie ma po co – co kluczowe :-)


-->sergiusz

Być może nie ma po co. Tu się zgodzę. Ewentualnie. Ale porównywać można, choćby po to, żeby potwierdzić wskazane przez Pana różnice. Moją intencją nie było jednak wartościowanie S24 i TXT, więc wycofuję całe zagadnienie ;)


Wuju,

wszystko to prawda, ale…
Jeśli abstrahujemy, od mojej wersji, to zupełnie niezrozumiały jest sposób skaptowania, dyskretny szantażyk – czyli element przymuszenia do współpracy.

W takim razie nasuwa się pytanie; jak sobie panowie redaktorzy wyobrażali współpracę z koleżanką trzymaną w redakcji na smyczy wymuszenia?


Ja się gubię, hem,hem

Między Yassą a swoją niewiedzą historiczną.

No ale jak wiadomo, tu Grzesiem pojadę, generalnie jestem zagubiony.

Więc się już nie wtrancam.
Czem innym się zajmę.


-->Mów mi wuju,

są rzeczy, których nie zdołamy udokumentować, co nie znaczy, że nie możemy z dużą pewnością się o nich wypowiedzieć. Powiem więcej, nawet lepiej, że za dużo nie wiemy, bo to tylko wprowadza niepotrzebne granice w snuciu, prawda, opowieści.

Po mojemu – idioci. Mierzą swoją miarą. Skoro Rokitę udało się kupić, a wcześniej podkupić Rybińskiego i Pilcha, to dlaczego miałoby się nie udać z Kataryną? Nie wykluczam też, że w samym Dzienniku są podziały. Mazurka, mimo wszystko, mam za przyzwoitego biboya.

Pozdr. :;,
referent (Paweł:)

PS. Niech się Pan koniecznie zaloguje na twitterze. Kopalnia możliwości ;) Jeden głupszy od drugiego (mam na myśli dziennikarzy).


Wuju,

wbrew temu co się o mnie sądzi, zidiocenie to ostatni argument, który mnie przekonuje:).
Zatem biorąc pod uwagę całą sekwencję; wyskok Czumy i następującą po nim akcję Dziennika nadal będę trwać przy swoim.

A gdzie można wyczytać coś o tym twitterze? Bo zupełnie nie wiem o co chodzi, a ciekawośc mnie zżera.:)

Pozdrawiam serdecznie


-->Mów mi wuju,

o twitterze najlepiej nie czytać, tylko zalogować się i pisać swoje. Dam przykład, gdybym zapoznał się z instrukcją obsługi, pewnie okazałoby się, że robię coś nieprzepisowo, a tak… śledzę gaworzenie Azraela z M. Karnowskim i utwierdzam się w przekonaniu, że jeszcze głupsi od PiS-u (bo PiS, prawda, jest głupi) byli dziennikarze, którzy PiS popierali. Popierali wówczas, rzecz jasna, bo teraz nie ma powodu. M. Karnowski robi pewne wrażenie; przed chwilą wpisał, że był w domu u Urbana, cytuję: Wizyta u Urbana w NIE – wałęsa woskowy, gołe akty, troche karykatur… I pomyślec, że kilka lat temu takie emocje. Dziś raczej śmieszy.

OK. W sprawie Kataryny podpisujemy protokół rozbieżności. Historia nas osądzi ;)


Wuju,

zgoda, podpisuję.

Czytałem już wywiad Urbana z Karnowskim, lecz żebym miał jeszcze czytać Azraela w pogaduszkach z Karnowskim, to takim masochistą to ja nie jestem.

A nawiasem mówiąc, ten Urban z wiekiem przystojnieje i ewoluuje w tempie ekspresowym.
Jak tak dalej pójdzie, to w przyszłym roku pogodzi on Lecha z Donaldem:).
Lecha K. – oczywiście.

Dzięki za informację.
Dobranoc


-->Mów mi wuju,

dobranoc, jako wuj udaję się na zasłużony spoczynek. Do łóżka.

referent


Uwielbiam tego gościa,

nic na to nie poradzę

“yassa”

Ale po moim erudycyjnym i pełnym swady wykładzie; z nickiem przez wieki. Od Geoges Sand przez Gorkiego, Struga do współczesnych; Rema i Hamiltona oraz Owczarka Podhalańskiego(to dla Grzesia);) – temperatura wróciła do normy.


Subskrybuj zawartość