Dopóki, nie stanę się jak dziecko.. .

Każdy wie z czym kojaży się przypływ i odpływ na morskim brzegu. Fajne zjawisko ale powodujące, że “woda oddala się i przybliża” w odstępie czasu – pewnej cykliczności.

Cykliczność jest właściwie związana koniecznie z naszym funkcjonowaniem na tym świecie: dzień/noc, pory roku, powtarzające się 365 dni w roku, cykl menstruacyjny.. związany z poczęciem nowego życia a także cykl życia duchowego.

Ten ostatni – może najmniej empirycznie doświadczalny – ale jednak. Wierzymy – czyli wiemy ale jakbyśmy nie wiedzieli do końca bo wierzymy. Świętujemy ale coś czego doświadczymy w pełni w przyszłości. Już niby odnowieni w Jezusie ale ciągle doświadczający boleśnie “starego człowieka”, itd.

Cykliczność w sensie duchowym to np.spowiedź, coniedzielna Msza Św., powtarzające się święta – co roku podobnie.

Ale skoro tak łatwo “kupujemy” cykliczność w sensie fizycznym to dlaczego nie przyjąć w sensie duchowym?

W Ewangelii możemy wyczytać porównanie wierzących w Jezusa do winnej latorośli. To porównanie wprost mówiące o cykliczności w życiu duchowym i nieustannym “przycinaniu” jako warunku koniecznym do rodzenia owoców duchowych:

„Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu” (Gal. 5, 22.23).

Jak latorośl w porę przycięta pięknie owocuje tak też wierzący: odnowiony i obmyty w sakramentalnej łasce owocuje na nowo i zawsze świeżo.. .

Podczas przypływu czerpię siłę “na zapas” a potem eksploatuję ją w codziennym życiu, by doświadczyć jej braku.. – co można porównać do odpływu.

“Odpływ” by przygotować miejsce na nową łaskę i nowe siły.. .

A najbardziej czytelnym znakiem koniecznej cykliczności w życiu duchowym jest cykl menstruacyjny kobiety. Pewnie czytelnik zdziwiony porównaniem ale mi ono się bardzo podoba. :-)))

Aby przyjąć nowe życie jest konieczny i bez niego nie ma możliwości jego poczęcia.. .

Jeśli tę analogię przełożyć na przyjmowanie Bożej Łaski w sakramentach świętych to chyba to porównanie “działa”. Tak jesteśmy stworzeni, i podobnie jak codzienna toaleta: mycie, czesanie ubieranie tak w sensie duchowym jestem skazany na “codzienne: mycie, ubieraie, czesanie, “manikiry”, pedikiry”, i co tam jeszcze, albo “spa”...

Niby proste ale jakże skomplikowane. Trzeba to przyjąć jak dziecko które uczy się tych rzeczy “toaletowych” i przyjmuje je z “ust rodziców” jako oczywiste i naturalne. W sensie duchowym my dorośli uczyć się właśnie tych oczywistych rzeczy mamy od dzieci. Trza stać się jak dziecko -> nie pytając ale wcielić w życie i przekonać się, że to ma sens.

Dopóki się jak dzieci nie staniecie.. – to też z Ewangelii.

:-)))

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Hm,m wszystko pieknie,

ale dzieci to się myć często nie chcą:)

Że pokontynuuję twoje porównania.

A w sprawie cykliczności do różnych cyklicznych rzeczy dodałbym cykliczną depresję:)

Pozdrówka.


Grześ

cykliczne depresje to jeszcze pikuś wobec “cyklistów..” .

:-))

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


No cykliści jak wiadomo są wszystkiemu winni:)

na tym świecie.

Pozdrówka.


Grześ

tecumseh

No cykliści jak wiadomo są wszystkiemu winni:) na tym świecie.

Pozdrówka.

Ale nie są winni zawsze ale cyklicznie.. .

:-))
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Subskrybuj zawartość