Nadzieja "Matką" mądrych..... .

Dawno nic nie pisałem w salonie – aż głupio, :-)))

Ale dziś wróciwszy z Mszy św. niedzielnej, poczuwszy się pokrzepionym siadam i piszę.

A tym co mnie pokrzepia to kwestia nadziei połączonej z wiarą. Otóż często zdarza się doświadczać cudów: niespodziewanych zbiegów okoliczności których trudno byłoby przewidzieć i wymyślić, np. awaria samochodu 60 km poza domem ale za to 200 m od warsztatu samochodowego…. , czy też inne przypadki których nie chcę wymieniać bo za długi post by był.

Tak sobie myślę, że człowiek wiary i nadziei to ten kto jak Piotr próbuje chodzić po jeziorze za Jezusem = w trudnych chwilach swojego zycia nie wpada w panikę lecz patrzy na Tego który wszystko może… Piotr co prawda w panikę wpadł gdy spojrzał pod nogi – wtedy zaczął tonąć. Gdy patrzył na MIstrza kroczył pewnie po falach,

Podobnie jest ze mną, Gdy patrzę na swoje możliwości oblatuje mnie strach i przygnębienie. Gdy zaś sobie uprzytomnię to co mogę w Jezusie -> tzn. to, że On może nieskończenie wiele – zaczynam odzyskiwać spokój i pewność.

Ale właśnie by czerpać z tego nieskończenie wiele trza mieć nadzieję = wierzyć w Bożą wszechmoc i opatrzność. Wtedy otwiera się przestrzeń do Jego działania. Gdyż On działa wg mojej wiary….. .

Staje mi się to w “co” i “jak” wierzę.... .

Piotr miał wiarę i chodził po jeziorze. Spojrzał pod nogi i pomyślął wg siebie zaczął tonąć... . To trochę przypomina jazdę samochodem: ghdy patrzę cztery samochody przed siebie jadę pewniej niż wtedy gdy patrzę tylko na odległość jednego samochodu do przodu…. . Ważna jest perspektywa.

Więc patrząc w przód “w oczy tego tygodnia” będę dawał z siebie tyle ile potrzeba oraz spodziewał się najlepszego. A jeśli najlepsze się nie zdaży nie wpadnę w panikę bo staje się tak wg tego jak wierzę.... .

Nadzieja nie zawodzi. Jest jak kotwica i nieustanna modlitwa do Boga.. .

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

O słowo na niedzielę

akurat.

A ja u siebie się wywodzę jak to niedziel nie lubię:)

P.S. Jakim Salonie, jakim salonie:)

No i Poldku drogi nie szerz w narodzie dysów wszelkich, znaczy powinno być:
zdarza i spojrzał

Pozdrówka.


O słowo na niedzielę

akurat.

A ja u siebie się wywodzę jak to niedziel nie lubię:)

P.S. Jakim Salonie, jakim salonie:)

No i Poldku drogi nie szerz w narodzie dysów wszelkich, znaczy powinno być:
zdarza i spojrzał

Pozdrówka.


Grześ

jużem poprawił. A co do “w salonie” to stąd, że tekst powstał na edytorze blogu salonowym, więc przekleiłem tutaj – tym razem było odwrotnie bo od dawna już teksty powstawały na blogu w txt a potem były wklejane do salonu… . :-)))

Już pędzę zobaczyć jak to nie lubisz niedzieli…. . :-)

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Subskrybuj zawartość