Wielki Piątek - lekcja pokory wobec mądrości Boga.

Wczoraj na Liturgii Wielkiego Czwartku padło takie zdanie które mi się zapamiętało. A dotyczyło naszej ludzkiej kalkulacji która czasem staje w poprzek przykazaniom.

Ot chociażby w odniesieniu do eutanazji, aborcji, koncepcji rodziny, a nawet w stosunku do malych spraw gdzie wydaje się, że wiemy lepiej. Np. w odniesieniu do czystości przedmałżeńskiej a więc tego “czy wolno” przed slubem nie tylko mieszkać razem…. .

Pewnie zapyta się ktoś a jaki ma to związek z Wielkim Piątkiem???

Ano ma. Bo jestem przekonany, że smierć Jezusa – człowieka, Boga w jednej osobie jakoś kłóci się z ludzką logiką. Mógł załatwić to zupełnie inaczej ale nie przez krzyż.

Mało tego, przecież nawet sam Jezus prosił ostatniego wieczora przed tragiczną i bolesną śmiercią o oddalenie tego “kielicha kaźni..”.... .

Jednak, zaufał Ojcu – uznał, że wg Niego będzie najlepiej.

I właśnie Wielki Piątek mnie uczy tego, że w sprawach gdzie ludzki rozum “szuka swego” lepiej oprzeć się na tym co mówi Słowo Boże i przykazania w dziedzinach spornych.

Biblia kwituje to lapidarnie i krótko: “lepiej słuchać Boga niż ludzi….”. To jest bezpieczniejsze.

A Wielki Piątek pokazuje, że zawsze lepiej słuchać Boga niż ludzi… . Gdyż jeśli wydaje nam się, że przez jakąś decyzję “coś tracimy” gdyż bardziej słuchamy Boga, to tak naprawdę otrzymujemy od Niego samego w zanadrzu radość poranka wielkanocnego.

Bóg chciał dać poranek wielkanocny stąd wielki piątek… . Wszystko jest okupione wysiłkiem ale najważniejsze jest wg mnie to, że prawdziwa radość i sens jest wtedy gdy wysiłek nie idzie na marne ale prowadzi do wielkanocy.

Stąd też wysiłek wynikający z przełamywania siebie by bardziej słuchać Boga niż ludzi zawsze prowadzi do radości poranka wielkanocnego – tego możemy być pewni jak i tego, że wiąże się to z cierpieniem.

Gra przecież toczy się o wielką stawkę gdyż o nasz osobisty poranek wielkanocny… tuż za progiem naszej śmierci.

****

No to w dłoń kompasy i do dzieła… – na Krzyż choćmy wspólnie dziś z Jezusem, by z nim powstać z martwych w Chwale!

****
My na tym krzyżu od chrztu świętego…. a czasem głupio i tchóżliwie z niego złazimy… dla opłakanych srebrników łatwych i tanich świecidełek… .

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, a jak się nie wie, co owym głosem Boga jest,

no i czy nie powinno się jednak słuchać przede wszystkim siebie czyli swojego sumienia?
Że tak zapytam, jak zwykle wątpiąco i drażąco:)
Ale po to tu jestem, no:)

pzdr


Grześ

Sumienie? Tak. Ale sumienie też potrzebuje przewodnika.. . Sumienie moje, Twoje nie jest Bogiem, ale jest miejscem w którym Bóg może mówić... . A skąd wiedzieć czy moje sumienie jest ok. Co jest lustrem dla sumienia?

Lustrem dla sumienia jest Jezus Chrystus. A więc treść sumienia nie leży w człowieku ale poza nim. Sumienie więc podlega rozwojowi dzięki poznaniu. Poznaniu Jezusa., poznaniu miłości. Lustra trza. Stąd trza “Lustra słychać” a nie “ludzi”.
Pozdr.

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Subskrybuj zawartość