Sukcesy i przeciwności = "wdech i wydech".

Ostatnimi dni mało czasu na pisanie, pochłonięty jestem pracą która daje mimo wysiku satysfakcję... – finansową także. Są wzloty i upadki pewne napięcie gdyż jestem na swoim i jakby sam jestem stabilizacją dla siebie i rodziny.

Jednak zauważyłem, że przeplatanie się wzajemne właśnie sukcesów i “min”, czy stresów i obaw, pełnią szczególną rolę w życiu duchowym. Ten “ruch” powoduje, że poszukuję równowagi i także obecności Boga który jest skałą i jest ponad wszystkim.

Zatem gdy mam gorszy okres, mocniej szukam Go i trzymam się Jego obecności gdyż z Nim, moje porażki mają inny, dobry smak, zaś bez Niego są jak fura przygniatającego piachu…. .

Gdy zaś mam sukces jakby mniej wysiłku z mojej strony aby być w świadomej obecności.

Więc jak wdech i wydech potrzebny do życia, tak u mnie w życiu duchowym potrzebne są porażki i sukcesy. To daje pewną równowagę i chroni przed zbytnim zadufaniem w sobie a uczy pokory jak i dystansu do sukcesów mając na uwadze przyjaźń z Tym, Który jest Panem zarówno moich sukcesów jak i porażek.

W tym sensie Panem, że mogącym wszystko a także w swojej opatrzności wychowując mnie, prowadzi mnie przez życie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Poszukiwanie

równowagi w ogóle jest pracą, którą człowiek bezustannie wykonuje przez całe życie. Porażki i sukcesy, jeśli są przeżywane świadomie, wzbogacają nas i umacniają, bez względu na naszą wiarę. Tak sobie myślę.

Pozdrawiam,


Anu

anu

równowagi w ogóle jest pracą, którą człowiek bezustannie wykonuje przez całe życie. Porażki i sukcesy, jeśli są przeżywane świadomie, wzbogacają nas i umacniają, bez względu na naszą wiarę. Tak sobie myślę.

Pozdrawiam,

Na pewno tak. Niezależnie od wiary. Ale jak kto ją ma, to przezywa je w duchu wiary właśnie. Więc można powiedzieć, że codzienność świadoma wzboaca i umacnia lub osłabia wiarę. Zwłaszcza porażka może osłabiać ale także umacniać.

A niepowodzenia chyba tak naprawdę oczyszczają nasze intencje, motywacje, skłaniają do refleksji czy aby “tak dalej warto”.. . W sumie porażka i sposób w jaki się zachowujemy w zetknięciu z nią wiele o nas mówi… . Ale chyba sukcesy także – tzn. sposób w jaki nas zmieniają a czasem “usypiają”.

p.s.
Witam na blogu – chyba poraz pierwszy się wpisałeś/aś więc mi miło. :-)

Pozdrawiam!

************************
polecam: http://prowincjalka.salon24.pl/56865,index.html


Porażka

z pewnością skłania do weryfikacji tego, co warto, a czego nie warto i jeśli mimo tej porażki uznajemy że warto, to o to przekonanie jesteśmy mocniejsi.

Życzę spokoju :)

P.S. Jestem kobietą i jestem na tekstowisku od ok. dwóch tygodni. Mnie również miło :)


WItaj Anu

w moim przypadku – zp[erspektywy czasuy zwsze “porażki” są początkiem sukcesu.. . To “co boli” staje się bólem rodzenia… . Ale “swoje” – jednak – trzeba odcierpieć, :-)))

Pozdrawiam.

************************
polecam: http://prowincjalka.salon24.pl/56865,index.html


Subskrybuj zawartość