Ten pierwszy raz...

Gdzieś coś było o pierwszej coca-coli. Moja pierwsza była w Bułgarii, kupiona w kiosku z nielegalnym importem z Turcji.
Pierwsze uderzenie smaku kokakolowego jest do dziś nie do przeskoczenia. Musiałbym chyba w kinie poprosić o syrop z którego robią colę.
Mam kilka pierwszych takich wspomnień.

Dawno dawno temu, w zamierzchłej przeszłości komunistycznej byłem pierwszy raz w chińskiej knajpie. W Paryżu. I to w jednej z najlepszych chińskich knajp. Miałem 15 lat. I pół. Obżerałem się płonącymi bananami, chrupiącą kaczką i zachlałem się winem ryżowym z kieliszków, które gwizdały podczas picia. Tych smaków, a może raczej tego wrażenia, porażenia smakiem chińskim do dziś dogonić nie mogę. Nigdzie na świecie.

Rok później, też we Francji, ale na prowincji, tam gdzie Camus Dżumę napisał, zjadłem pierwszą w życiu pizzę. Byliśmy chyba w 10 osób. Wszystko między 16-18. Ja bidok z komuny, a oni zamożne dzieci, niezbyt się uczące. I zamówiliśmy wielką pizzę, pamiętam anchois, oliwki… byłem w siódmym niebie. Jakieś 23 lata później mój syn jadł pizzę w tym samym miejscu. Powiedział, że pizza u tej starej baby śmierdziała szmatą.

Pierwszy kebab, jak to się mówi w Polsce, jadłem w Londynie. Na Bayswater, niedaleko YMCI, sprzedawany jak dziś pamiętam z okna. Mięso w kawałkach, pomidory i ogórki. proste- w rozciętej picie. Smak został na całe życie. Znowu nie do dogonienia.

Pierwszy hamburger. Po drugiej klasie liceum. Trzy miechy w stanach. Podróż autem przez cały kraj. Żarcie przy drodze… Hamburgery w McDonaldsie, KFC, naleśniki na śniadanie z masłem i syropem klonowym, hotdogi w kanjpach…. MATKO JEDYNA byłem w raju.
Trzy lata temu wziąłem córkę na objazd Ameryki bocznymi drogami ze spaniem w namiocie. Takiego żarcia już nie ma. McDonalds się zepsuł, zwykłych knajp z hamburgerami już nie ma. Wszystko zastąpiły wredne sieciówy. Koszmar kulinarny. Choć dwa lata temu w San Francisco jadłem pyszne żarcie chińskie blisko lotniska, w knajpie w której byli sami chińczycy i jadłem też w tamtej okolicy chińskie zawijane w liście sałaty lodowej. Bardzo to lubię, łatwo zrobić, podstawa sos HoiShin ( czy jak to się pisze).

Myślę, że podobne doświadczenia mogą spotkać tych, którzy na naszej klasie spotykają swoje sympatie z liceum i “rozczarowani” życiem “spotykają” się znowu. I nagle się okazuje, że to już panie bracie nie to samo. A i charakter ukochanego się zmienił...

Ale pamiętam też jak się pierwszy raz zakochałem w koleżance z klasy z podstawowki na wycieczce w Pieniny. Na szczęście szybko minęło. Wąsy jej urosły. Ale lepsze wspomnienie mam z pierwszego całowania się. W liceum, ja w pierwszej klasie ona w trzeciej (doświadczona osculatycznie), prywatka u niej, obok kina Moskwa, i leciało Dark Side of The Moon. No nie powiem, to mnie wprowadziło w zupełnie inny świat :) No tak, ale to akurat dało się przegonić, za to wspomnienie zostanie do śmierci. Majka miała na imię. ( TU UWAGA Podchwytliwa: Portugalczyk Osculati dlaczego tak miał na nazwisko??)

Pamiętam pierwszego szampana. Kupiliśmy w Samie obok z kolegami i otworzyliśmy nad Jeziorkiem. Wylaliśmy ruskiego szampana bo nam nie smakował. Wydało nam się, że skwaśniał.

Ciekawe, że te pierwsze doświadczenia często nijak się potem mają do tego, co nas w życiu spotyka.
Nie zmieniło się jedno:
16 lat, mam prawo jazdy, jadę Generalską. Zatrzymuje mnie Milicja. patrzą  ile mam lat. maksymalny mandat i słowa: – Młodych trzeba z ruchu eliminować. – Ta tendencja się nie zmieniła. Chcą dawać prawko młodym tylko na dwa lata, zabierać po pierwszym mandacie. Zamiast się zastanowić JAK UCZYĆ. Ale to inna rozmowa. Za to każde spotkanie z drogówką wygląda zawsze podobnie. “Panie X-iuszu/ku/amie, czy pan wie…”

Wszystko mija, wspomnienia zostają. Te niedobre często wypieramy. Zamazują się. Idealizujemy przeszłość.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

pierwsze piwo

wylałem … całe szczęście przegoniłem to wspomnienie

=moje nudne i banalne foty=


Panie docencie, Jak widzę z

Panie docencie,
Jak widzę z koemnatarza powyżej tego wspomnienia nie przegonił Pan, i gryzie je Pana. Moje głębokie wyrazy współczucia.
L


nie

to żadna trauma … nawet nie pamiętam czy było skwaśniałe czy wtedy mi nie smakowało … po prostu pamiętam jak wylewam Królewskie do jeziora …

=moje nudne i banalne foty=


Dobry temat!

Cola to w żaden sposób, ale pierwszy dr Pepper pity w Szwecji… piętnaście lat, trzy tygodnie w Sztokholmie z Natalią.

Najlepsza pizza? Nie we Włoszech (a byłam i jadłam), tylko w Ostrołęce. Po 12 godzinach spływu bez jedzenia.

Pierwszy kebab? Marszałkowska, z tatusiem.

Stanów to Ci zazdroszczę, cholera.

Pierwszy pocałunek? E, nie ma o czym gadać :p

Masz znakomity styl Lagriffe, btw


dr Pepper

Dr.Pepper był napojem podczas wyjazdu w 76 do USA>
Reklamy:
I’m a Pepper you’re a pepper, We’re a pepper generation.

No i inne – deep west:
Taco bel, taco bell, taco, taco taco bell… no oczywiście do wyszukanej melodii :)

Datsun: I go to the gas station to have my map refolded. – niby ze taki oszczedny ( 1976!!!)
Merci Pino. ( Z dużej)


No no... z klimatem, fajnie napisane

widać że czujesz bluesa!


Osculati

Nadal NIKT nie powiedział WARUM Portugalczyk Osculati ma na nazwisko OSCULATI!
Ja wiem, ewentualnie powiem.


pierwszy dr Pepper

w metrze w Lądku piłem … ale nie zapadł mi w pamięć ... :)

=moje nudne i banalne foty=


A te kwiatki to dla kogo proszę Pana?


cytat dla Pino: “w kraju sosny!”


Ej Docent!

Nie plagiatuj mnie i to zanim zdążam wkleić! hehe.


Co prawda Indie miałaby pani za sobą.

Kłócą się z Portugalią o ten port… Goa?

A żeby pan wiedział. Wiatr hula po moim pokoiku


Jak widzę zero reasearchu

oto odpowiedz:
os⋅cu⋅late  [os-kyuh-leyt] Show IPA verb, -lat⋅ed, -lat⋅ing.
–verb (used without object)
...
5. to kiss.
Origin:
1650–60; < L ōsculātus (ptp. of ōsculārī to kiss), equiv. to ōscul(um) kiss, lit., little mouth (see osculum ) + -ātus -ate 1

Patrzcie Państwo jaki cwaniak z Przybory, takie rzeczy wiedział.


No proszę, jakie sprytne.

Na to bym nie wpadł za Chiny.

Zresztą Troll i research, no bez przesady ;)


-->>Idealizujemy przeszłość.

Ja myślę, że to trochę i dobrze.
Ot, w takich czasach przyszło nam żyć...
Prawda jest ważna, żeby nie zatrzeć, nie zatracić...

Mnie rodzice zabierali na wycieczkę do okna Pewexu, żeby sklep zobaczyć.
Myślisz, że trzeba to rozgrzebywać?

Nie zrozumieją...


Pewex

Wiesz co, dorciu blee, moim zdaniem to trza pisać. Bo to też świadectwo czasów, no chyba że tę całą elektronikę szlag trafi w EFEKCIE CARRINGTONA
( wygooglować wszyscy, nie lekceważyć) To żadne rozdrapywanie.
To były dla wielu ludzi oczekiwane chwile, chwile szczescia czasem.

Czy to dżinsy, kosmetyki, PIELUCHY JEDNORAZOWE!!! Te ostatnie to był ratunek kosztowny, bo kosztowny, ale był. U znajomych, na nartach…. Nie wspomnę o kawie, puszkach…

No i czasem elektronika, zegarki… człowiekowi się wydawać mogło, że jest w innym świecie. Fajne miejsce. :)
Działkę pod dom kupiliśmy w kilka osób do podziału od faceta, który nagle potrzebował pieniędzy na kupno Pewexu w mniejszym mieście. I kupił, I cały Pewex w Polsce się przewrócił.

On BeZet ( były Ziemianin – tak się po wojnie mawiało o przedwojennych latyfundystach) wspólczesny, czyli chłop średnio rolny i ja kupujący ziemię za trzy miechy malowania domów w Oslo.

A gdzie dziś zarobić na ziemię w trzy miesiące, się pytam?


A ja nie mam za wielu takich wspomnień,

znaczy ciągle mi smakuje wszystko i nie wspominam pierwszych smaków:)

Choc kiedyś napisałem tekst o smakach i zapach z dzieciństwa, ale nie pamiętam tego konkretnie pierwszego.

Nie pamiętam też pierwszej coca-coli, pierwszej wódki, pierwsze piwo to pamiętam, ale z innych powodów, bo to traumatyczne było i gupie:(

Nawet kurde, pierwszego jabola nie pamiętam.

Za to pamiętam smak “Miodu i lipy” pitej na 4 roku studiów w piaskownicy, syf jakby się piło płyn do naczyń, a znajoma twierdziła że jak jakiś środek wszolex smakuje:)

Pierwszy kebab za to pamiętam w Niemczech, dokładnie w Erfurcie, dobry był.

pzdr


A Starsi Panowie genialni:)

pzdr


Subskrybuj zawartość