gretchentxt

Tagi:

 

Igła się żegna z blogerami.

Sergiusz nie tak znowu zaraz.

Kilku wciąż tu obecnych blogerów na klepsydrę Igły, odpowiada ze smutkiem, żalem, czy innymi uczuciami – good bye i good luck.

Jerzy Maciejowski pyta, dlaczego nie można kolejny raz ogłaszać zbiórki wielokrotnie ogłaszanej, czy prosić o pomoc, o którą już tyle razy proszono.

Merlot. dla odmiany oferuje serwer, jednocześnie nic nie rozumiejąc, a z pewnością myląc regulaminy portali, na których jest zarejestrowany.

Magia widzi jasne strony – zmianę, ale nie koniec.

Bliżej mi do walnięcia ręką w stół przez Sergiusza i dostrzegania dobrego przez Magię, niż do apokaliptycznego tonu Igły.

Kolejne komentarze rodzą we mnie pewną refleksję.
Jeśli obraz zaczyna się rozjeżdżać, traci na ostrości, a zaczyna się szukanie pieprzu w malinowym gaju, wtedy warto zastanowić się nad sprawami podstawowymi.
I to jest właśnie wspomniana refleksja. No trudno, każdego czasem najdzie – dzisiaj moja kolej.

Czym są w tej sytuacji sprawy podstawowe? Otóż nie tym, jakie kto ma ego i w jakim stopniu nadęte. Nie tym, czy ktoś umie znaleźć na stronie, obecny od zawsze, numer konta. Nie tym nawet czy ktoś tutaj kogoś kocha, a ten ktoś go nienawidzi czy też, niech nawet będzie, odwrotnie. Takie sprawy potrafią załatwiać dzieci w przedszkolu, o wiele skuteczniej niż blogerzy.

Można zadać zasadne pytanie: gdzie my w końcu jesteśmy?
Odpowiedź: jesteśmy w sieci wszechświatowej, na jednej z jej wysp.
Wyspa buduje się na pisaniu, na rozmowie, na zaangażowaniu w to pisanie, na pisania lubieniu.
Chyba, że ktoś jest w misji specjalnej, to nie musi lubić, wystarczy, że pisać musi.

Specyfika wyspy Tekstowisko, która powinna być jej siłą, stała się czymś zgoła przeciwnym. To smutne, w każdym razie dla mnie, ale nikt nikomu nie obiecywał, że życie będzie wesołe, a wyłącznie w uczciwość obfitujące, czy inne tam różne.

Nie rozumiem sposobu myślenia, który mówi, że co prawda my , z nami , dla nas , nie dla nas , choć jest tylko odbijanym powietrzem, wypowiadanymi od niechcenia, albo z żalem, głoskami.
Bo jak już trzeba dać coś z siebie i nie w czasach tłustych, lecz w czasach chudych.
Nie wtedy, kiedy lukier się leje, w locie zastygając, a pośród zgromadzonych blogerów panuje powszechna miłość i zrozumienie, lecz wtedy kiedy jest trudno, źle, nikt nic nie rozumie, najfajniej byłoby się obrazić, bo wszystko jest takie do niczego, a świat nas nie rozumie.

Wtedy można wykorzystać kilka pretekstów i nie oglądając się na realną sytuację stworzyć własne miejsce, strzelić focha , zignorować to, co do niedawna było wspólne, a nawet za wspólnotę uważane.

Wiem co mówię, bo sama strzeliłam focha. Tyle, że inaczej mam ustawione priorytety, co szczęśliwie pozwoliło mi poczekać i z czasem coś zrozumieć. Posłuchać odpowiedzi, kiedy waliłam w Redakcję z bardzo grubej rury. Redakcja pamięta.

Postawa róbcie, róbcie, a odniesiemy sukces , jest kolejną dla mnie całkowicie niezrozumiałą.

Absolutnie nie jest dla mnie możliwe jakiekolwiek ogarnięcie krytykowania tego miejsca, z pozycji współtworzącego, jeśli z własnej woli poszło się precz. Gdziekolwiek.
Nie budujesz? Nie grzejesz się w blasku zwycięstwa, odbierasz też sobie prawo do analizowania porażki.

Jednym słowem mówiąc: wypadasz. Na własne życzenie.

Niewiele mamy okazji właściwie, żeby coś budować wyłącznie swoją obecnością. Portal w blogosferze, jest czymś takim. Wystarczy pisać. Nic więcej. Nic więcej .

Spierać się, kłócić, szczeknąć, ugryźć, ale być i pisać.
Spierać się, kłócić, szczekać i gryźć, argumentami. Argumentami.

W sieci, jak w życiu – nieobecni nie mają racji.

Nie mają jej też ci, którzy mogąc coś zrobić, nie robią nic.

Męczy mnie wysłuchiwanie tych wszystkich jęków, bo komplikowanie spraw prostych, nikomu jeszcze zbyt wiele nie przyniosło.

Fajnie jest widzieć siebie jako żywego człowieka, ale już od właścicieli administrujących portalem, oczekiwać, że będą i żywi, i maszyną. Że wyjdą naprzeciw wszelkim zamówieniom, oczekiwaniom, żądaniom pojedyńczych blogerów, że będą zwijać się jak w ukropie, żeby każdy tutaj był u siebie, a jednocześnie samemu zamykać się na wyraźne komunikaty: nie mamy pieniędzy, nie dajemy rady, może ktoś chciałby pomóc?

Trochę jakby robić uprzejmość administrującym, że zaszczyca się portal swoją obecnością. No to zawsze, właściciele mogą odpowiedzieć, że przestrzeń do czynienia tych zaszczytów stworzyli. Prawda?

Minęło półtora roku istnienia txt. Wydarzyło się bardzo wiele, poza rzeczywistością wirtualną również. Wiele z tego pozostanie w mojej zdumionej pamięci.
Dzięki Tym z Góry, przetrwało najbardziej wartościowe.
Czas, perfekcyjny tester.

Minęło półtora roku i Gretchen, która przyszła nikt nie wie skąd, uchodzi za jedną z tych osób, które są niemal od początku, a które dzisiaj, można na palcach jednej ręki policzyć. Nieprawdopodobne.

Oczywiście są sytuacje, w których nie ma już o czym rozmawiać, ale one dotyczą sfery osobistej. Blogosfera nie może być postrzegana wyłącznie jako taka, ponieważ przede wszystkim jest przestrzenią wymiany myśli.

Tak jak ja to rozumiem, o ile w ogóle cokolwiek rozumiem.

Jedyne co wiem to to, że samo nic się nie dzieje.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wystarczy pisać. Nic więcej...

No to pisz Panno G.

Do siebie, do Igły, do lustra. Może czasem Dymitr z Grzesiem wpadną.

Ja się zajmę czytaniem regulaminów. Portali, na których jestem zarejestrowany.


+

zgadzam się z większością, wprawdzie odcienie pewnie tej palety bym dobrał inaczej i troszkę może inne rzeczy zaznaczył, ale nie zaznaczę, bo i tekstu o TXT pisać nie zamierzam.

Co do jasnych stron, szczerze mówiąc, jeżeli ci, co nie piszą mieli by pisać nie bo chcą czy lubią, tylko robiąc łaskę wielką nie wiadomo komu czy się zmuszając, to może lepiej, że nie piszą.

Pozdrówka.

P.S. A poza tym obietnicy ni słowa łamać nie zwykłymże:)

http://tekstowisko.com/comment/562454/Mido

Więc misję mam i piszę:)


Merlocie, ale jaki masz problem?

Do ciebie jak mnie coś zaciekawi też wpadnę.

A czemu miałbym tu nie wpadać i nie pisać?

Nie zamierzam chodzić grupkami, gremialnie odchodzić, obrażać się na kogokolwiek, bo wielu się obraziło.

Ja tam piszę gdzie chcę i u kogo chcę, jeśli te osoby sobie mnie życzą u siebie.

I tyle.

Bez ideologii, wyższości i lepszości i zadawnionych pretensji, roszczeń czy oczekiwań.


Merlot

Zaczepiasz mnie dzisiaj, i zaczepiasz.

Więc odpowiem Ci tak.

Po pierwsze to nie tekstowisko jest portalem, na którym można stawiać jakiekolwiek obowiązujące wszystkich veto. Zatem Twój komentarz do Igły, o ten:

http://tekstowisko.com/igla/59775.html?#comment-626320

jest całkowicie nie na miejscu.
Mściwą awatarkę pominę. Możesz przecież myśleć na mój temat, co chcesz.

Po drugie, jęczysz i narzekasz, a jakoś nie widzę Twojej twórczej obecności na txt.

Co do mnie?
Piszę. Nic więcej.
Z taką intencją tu przyszłam. Był czas, że ilość komentarzy mnie powalała na kolana, ale co z tego?
Wracam do korzeni, dla mnie najważniejszych.

Takie portale jak tekstowisko, buduje pisanie, a nie analizowanie dlaczego się nie pisze.

Przestań mnie pouczać, że coś robię (to mazgajenie się, zapadło mi w pamięć), że coś mylę, że coś mam odróżniać. Naprawdę jestem na tyle dorosła, że umiem.

Ciekawe co miałeś na myśli pisząc:

“No to pisz Panno G.
Do siebie, do Igły, do lustra. Może czasem Dymitr z Grzesiem wpadną.”

Przypomnę Ci, że pisałam listy do Chłopaka, który mnie nie znał, i którego nigdy nie dane mi było poznać. W tym czasie jeszcze rozmawialiśmy dużo więc wiesz, że te listy były tylko dla Niego, choć pisane publicznie.
Jaka krótka jest ludzka pamięć, mój Boże…

Ilość komentarzy, nie jest już dzisiaj dla mnie, wykładnikiem czegokolwiek.

Cieszę się, tak zwyczajnie, że ktoś czyta, co ja piszę. A że czyta, to widzę.


Grzesiu

Możesz sobie paletę rozkładać wedle uznania, ten tekst to moja paleta i moje odcienie.

Właśnie o to mi chodzi, że tu nikt nikomu łaski nie robi. Jakiejkolwiek.

Gretchen tylko pisze.

Nic więcej.

Pozdrówka :)


Zaczepiam Cię, to prawda.

Ale komentarz pod płytką raną i ten, musisz traktować rozłącznie.

Tam, zatęskniłem do czegoś co było mi bliskie.
Tu, uważam, że nic nie rozumiesz. Albo udajesz. Albo dwa w jednym.

Tak, czy owak, dobranoc…


Merlot

Nie przyszło mi do głowy traktować tych komentarzy łącznie , a to kolejny dowód jak bardzo gdzieś i kiedyś się minęliśmy, choć sądziłam inaczej.

Możesz uważać, że nie rozumiem. Możesz uważać co chcesz.
Takie prawo awatara, który nie musi rozumieć awatara innego. Sieć niesie ze sobą takie właśnie ograniczenie.

Właśnie ponownie zaczepił mnie na skypie jakiś ktoś z Libii. Wcześniej mówił do mnie po angielsku, teraz powiedział dobranoc po polsku. Zdania z nim nie zamieniłam, ale jak już tym polskim mnie zadziwił, to odpowiedziałam w słowach dwóch.
A on zaraz chciałby więcej. Dostał w czapkę dobranoc.

Ludzie bywają nie tym, za kogo ich uważamy. Ot, Libijczyk (?) mówi po polsku, a Polak niby też. Komunikacja to trudna sztuka.


Bez, prawda,

jaj. Jak zwykle najzabawniej jest z zyczliwymi, ktorzy ochoczo zegnaja sie, bo lapia nadzieje, ze moze jednak sie zawali (czytalem u Igly). Nie liczcie na to, nie od was to zalezy. Poza tym pozdrowienia z pociagu z Gdanska,
referent


Referencie

Więc ja też prawda, poniekąd, o tym.

Poza tym pozdrowienia.


Właściwie, to nie wiem

po co piszę ten komentarz. Referent już zdążył ukraść ;) mi najlepszą kwestię.

Ale piszę. Być może dlatego, że jestem nienormalna i zawsze staram się znaleźć, nawet w największym i najczarniejszym dole, jakąś iskierkę światła. Jak napisała to Gretchen – “jasną stronę”.

Życie to ruch i zmiana. Kiedy one, ustają ustaje życie. (Taaa…. wiem, banał. Tak rzadko zauważany. :)
Dla wielu minimalne zmiany pozostają niezauważalne. Być może dlatego, tak chętnie zaczynają wieszczyć koniec tego czy owego i… żegnać się na zawsze.. (Nie powiem – pisząc to uśmiechałam się nieco złośliwie.) Kiedy wieszczenia nie sprawdzają się, czyhają na moment w którym znowu będzie można objawić się w danym miejscu i czasie by przypomnieć o doom & gloom. Jako żywo, tak dzieje się i w tym przypadku.

Tymczasem, ja – w swoim pokręconym pojmowaniu świata i ludzi – wcale nie widzę rychłego unicestwienia miejsca pt. TXT. (Taaa… wiem, jestem nienormalna...)

To miejsce się zmieniło. Kropka.
Nie umarło. Kropka.
Dalej się zmienia. Kropka.
Bo zmieniamy się my, uczestniczący w projekcie TXT.
Bo zmienia się środowisko zewnętrzne, w którym to miejsce funkcjonuje.

Jednym to nie przeszkadza, inni wpadają w rozpacz, inni (nawet ci, których rzekomo już tu nie ma) powracają do swoich starych przepowiedni. Wszystkim na zdrowie. Ich własne. :)

Zaprawdę powiadam Wam (krztusząc się ze śmiechu), że najbliższe miesiące będą obfitować w wydarzenia, o których warto będzie pisać i rozmawiać.
Czy ktoś zechce? Wolna wola.
Tylko bez marudzenia, że kanapa TXT, na której przysiadacie jest de mode, bo coś tam.
Wszyscy ją tworzymy. Tak było od początku… (Wystarczy spojrzeć w lustro.)

Gretchen ma rację pisząc, że najtrudniej jest dać coś od siebie w czasach trudnych, chudych. I nie chodzi tylko o pisanie. Czy to tak trudno zrozumieć?

Cała reszta (jakieś technologiczne gadżety, regulaminy) to pozory. Ale niektórzy lubią tylko nimi się zajmować. Tak też można. W końcu – wolna wola…

No, to sobie pogadałam.
Miłego dnia!


p.s.

Wiesz Gretchen, że swoje konto na Twitterze założyłam jako MagiaTXT?
A tu taki tytuł posta. Ot, ciekawostka. Albo synchronicity wg bajań wariata Junga. :)


Magia

Przez chwilę dałam się ponieść kasandrycznej fali Igły, na szczęście tylko przez chwilę. :)

Natomiast z premedytacją nie podjęłam wątku, tego czegoś innego, niż pisanie. To coś inne, bardzo ważne, dobrze jeśli jest, ale jednak pisanie to fundament takich miejsc.
Więc jeśli nie można nic ponad to, można aż tyle.

I nie ma co dorabiać ideologii do prostych spraw.

P.S. Synchronicity , moje ulubione, jak żywe. :)


A tam, marudzisz...

Jaka ideologia i gdzie ona jest?

Czy mnie się tylko wydaje czy marudzenie sprowadza się do tego, kiedyś pod wieloma tekstami było dziesiąt lub stokilkadziesiąt komentarzy a teraz jest mniej?

Kto to ostatnio pisał o tym, że jest zadowolony z postępów czytelnictwa? ;)

Pozwolisz, że pominę pozory oraz to, że niektórzy utyskują (swoimi żalami obciążając garb Administracji), że nie ma tu większej liczby im podobnych.
No przepraszam, ja też powinnam z tego powodu wyć do Księżyca. Panna Nowak też powinna. I Ty. I jeszcze ktoś tam. Zdaje się. :)

Powody pisania lub nie pisania mogą być tak różne, jak my jesteśmy różni. (Tfu, znowu banał.) Tylko co z tego? A tak… doom & gloom, jak niektórym się marzy.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć. Auuuć! – ugryzłam się.
Nieważne.
Przynajmniej chwilowo.

Tymczasem pozdrawiam. Synchronicznie. :)


A właśnie, że nie marudzę

Stanowczo odmiawiam marudzenia. :)

Co do utyskiwania, to wygląda na to, że możemy dojść do etapu, w którym różni ludzie zaczną marudzić, że siebie tu nie widzą. Chodzą, chodzą, rozglądają się i nie widzą.
A co dopiero innych, sobie podobnych!

Na mnie palcem nie pokazuj, z tymi komentarzami. Wielokrotnie o tym już pisałam. Cieszę się, że ileś osób czyta, i cieszę się z tego bardzo. Z każdego komentarza też, ale przecież nie pisze się dla komentarzy.
Gdyby było inaczej, do czasów internetu, nie zostałaby wydana, żadna książka. :)

Doom & gloom

Uprasza się o delikatne obchodzenie się ze sobą, a nie atakowanie gryzieniem.

Ponadto pozdrawiam, zaklinając deszcz.


No i kurde...

Jak napiszę, że zgadzam się na 300% z tym, co napisałaś, to wyjdzie, że:
1) moim dziadkiem był Pstrowski
2) działamy w zmowie und porozumieniu.
3) jesteśmy nawiedzone.

I tak źle i tak niedobrze. Szczególnie dla wieszczów, których tu rzekomo nie ma. :D

Aha, deszczu nie zaklinaj… Już leje.
Jutro też będzie.

Uściski.


Ot..

Baby.


Magio

To oczywiste i wcześniej, czy później, się okaże.

U mnie nie lało wcale, więc chyba coś źle zaklinałam. Pudło rejonizacyjne, czy coś.

:)


Igła

Nie marudź.

No.


Szanowna Gretchen

niech się Pani nie zraża MOC jest z nami :)
Najuprzejmiej pozdrawiam


Panie Marku

Ależ oczywiście, oczywiście.

Lubię pisać o prostych sprawach i jeszcze prostszych rozwiązaniach, bo to mi porządkuje rzeczywistość.

Nie da się być i nie być, pisać i nie pisać, budować i nie budować, zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko.

No, to już nie komplikuję, jedynie pozdrawiam Pana.

:)


Subskrybuj zawartość