15 minut


 

Siedzę na przystanku, macham nogami jak zwykle po pracy – przed pracą nie macham, bo przystanek nieprzystosowany do tego rodzaju zaburzenia relaksacyjnego. Metodę polecam, działa jak złoto, tylko trzeba wybrać dobry przystanek.

Nikogusieńko, ale za chwilę przychodzi młody chłopak, rozmawia przez telefon, coś ustala, że za domem tęskni mówi.

Podchodzi sześciu chłopców i jedna dziewczynka . No na grzecznych to oni nie wyglądają, oj nie wyglądają. Dwóch wyraźnie pobitych, wszyscy w dresach, dziewczyna ylegąska.

Młody natychmiast wstaje i odchodzi w dal bezpieczną. Ja ma się rozumieć zostaję, ze względów bezpieczeństwa.

- tyyyyyyyyyy, on tyyyyyyyyy, on tyyyyyyyyyyy, on tyyyyyyyyy, kurwa, tyyyyyyy..

to chyba jakaś gra, przecież chyba mu się system nie zawiesił? Rzucam oczkiem w lewo, nabierając przekonania, że i owszem, oraz bardzo to prawdopodobne, że ten system mu się zawiesił jednak, i to dawno temu.

- Mózgu , on za zęby ma zwrócić, no ma zwrócić za zęby

- ale tyyyyyyyy, tyyyyyyyyy, kurwa, czekaj, jak zwrócić

- za zęby ma zwrócić, kurwa

Czyli ten zacięty przed wiekami to Mózgu , nawet wcale ładny pseudonim. Pasujący, chciałoby się powiedzieć.

Niewiele rozumiem, niewiele, najwyraźniej z innych rejonów jestem. Bywa, cóż poradzić.
Trochę od nich zawiewa alkoholem.
Rozsiadam się wygodniej, starając się nie zwracać na siebie uwagi jednak, bo na co przydać by mi się mogło zadzierzgnięcie znajomości bliższej.

- czekaj ogarnę wódkę

- wódkę ogarniesz?

- wódkę, kurwa, ogarnę

- oooo jak mu się oczy zaświeciły, alkoholikowi – radośnie wyszczebiotała dziewczynka

- a gdzie on mieszka?

- jeden przystanek stąd

To chce wam się na tramwaj czekać, szybciej będzie jak przejdziecie – na szczęście tym razem jęzor swój powstrzymałam, a myśl lotną pozostawiłam sobie.

- a już tam, to żeśmy normalnie z młotami wkroczyli, z młotami tyyyyyy, tyyyyy

- to może przejdziemy do niego, na róg?

- yyyy, nooo dobra, idziemy

Ten co o zębach i dziewczynka wstają, reszta stała, to nie wstaje.

- daj Ewka, to cię kurwa odciążę – mówi taki faktycznie najgrzeczniej wyglądający i bierze od dziewczyny torebkę. Normalnie wziął od niej torebkę, żeby ją odciążyć. Ma chłopak maniery.

Ledwie odeszli, przyjechał tramwaj. Mój. Wsiadam, nie ma wyjścia.
Siadam sobie, bo pusto jakoś.
Młody też wsiadł, cały czas nadaje radośnie przez telefon.
Coś o dziewczynie, że przecież on taki nie jest, żeby z jedną się spotkać, a zaraz potem z drugą, że nie wie czy to kobieta na całe życie, ale to on się przekona, ale nie oszukuje, i złych rzeczy nie robi.
Coś za dużo o tym mówi, zbyt mocno stawia akcenty. Do tego rozmawia z dziewczyną, to ewidentne, więc nabieram podejrzeń odnoszących się do uwodzicielskich sztuczek względem rozmówczyni.
Ja to jestem zepsuta. Wiary w człowieka pozabawiona.

Na następnym przystanku ktoś siada za mną.

- yyyyyyeeeeeeeehmmmmm, yyyyyyyeeeeeemmmmm, yyyyyeeeemmmm

Nie, no zwariowałam ostatecznie, to nie może się dziać naprawdę.

- yyyyyeeeeemmmm, yyyyyeeeemmmm – w jakimś dziwnym rytmie, któremu towarzyszy tarmoszenie foliowej torebki, potocznie nazywanej reklamówką.

Tarmoszenie i jęczenie, takie z głębi człowieka. Chętnie bym się odwróciła, żeby zobaczyć kto jęczy i tarmosi, postanawiam jednak się powstrzymać. Później sobie obejrzę, w tej chwili zastanawiam się czy na przykład jęczący nie chwyci mnie za gardło, albo za włosy i nie postanowi mną potarmosić, dla różnorodności doznań.
I czy nie ma przy sobie ostrego narzędzia aby?
Jest za mną, więc moja pozycja negocjacyjna nie jest najlepsza, żeby nie powiedzieć, że jest beznadziejna.
Tak znaczy w razie czego i ewentualnie.

Ucichło. Dzięki Ci Boże, ucichło.

Dojeżdżam do swojego przystanku wysiadkowego, delikatnie zmieniam pozycję ciała na boczną, względem niedoszłego oprawcy. Zerkam.
Człowiek, ale wygląda jak niedźwiedź z przekrwionymi oczami. Patrzy na mnie spokojnie, jakby z zaciekawieniem.

Wysiadam.

Idę po warzywa.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No tak, ledwie człek wyjdzie z domu

a tu takie atrakcje, dlatego ja nie wychodzę lub jeżdzę rowerem:)

A poważniej to pasjami lubiłem jak jeździłem dużo autobusami czy innymi środkami komunikacji miejskiej obserwować dziwnych ludzi i dziwne zachowania, teraz też lubię, ale rzadziej mam okazję.

A i fajne jest podłsuchiwanie rozmów:), czasem się zdarzają w sumie ambitniejsze gadki niż ta, co opisałaś, ale te nieambitne tyż mają wój urok niekiedy.

pzdr


Grzesiu

Zazwyczaj słucham muzyki w środkach masowego przekazu komunikacyjnego, ale dziś właśnie zapomniałam sobie doładować bateryjkę.

Proszę więc jaki efekt.

Wszystko w jednym: przygoda, podsłuchiwanie, obserwacja.

:)


Uroki komunikacji miejskiej!

Dostarczają niezapomnianych wrażeń, jednak jakoś za nimi nie tęsknię, odkąd przesiadłem się na swój dwuślad. Tylko zimą było lepiej – wsiadało się do ciepłego wnętrza i przez 20 minut człowiek miał święty spokój (z wyjątkami, np. jak wyżej). A teraz (znaczy nie teraz, tylko zimą) trzeba odśnieżać, skrobać...

Oprócz ww. indywiduów (?) środki zaludniają inne warstwy społeczne, np. emeryci-renciści. Kiedyś od jednej takiej pani, której – z ociąganiem, to prawda – ustępowałem miejsca, otrzymałem wiązankę pod adresem współczesnej młodzieży, która nie ma szacunku dla starszych. Uznałem, że to nie do mnie, wszak ustąpiłem, no i ze mnie taka młodzież jak Kwachu w ZSMP.

Jeszcze inna kategoria to canarinhos. Tylko raz widziałem w ich oczach ludzkie uczucie, gdy osaczony przez nich pasażer bez biletu rozwarł drzwi i po prostu wyskoczył. To był podziw.


Dymitrze

To jest skarbnica doświadczeń, te środki. Właściwie trzeba by było poświęcić im cały cykl, z powodu że zasługują.
Uparłam się muzyki słuchać, ale to postrzegam jako poważny błąd – ile rzeczy mnie omija?

Emeryci – renciści stanowią niejednokrotnie najbardziej wysublimowane przejawy. Kiedy jeszcze byłam pacholęciem, zdarzało mi się być wysadzaną z krzesełka, pomimo obecności kilku innych wolnych. Z dobrego wychowania, albo doznanego szoku, ustępowałam jednak.

Mój ulubiony obrazek to galopujące do miejsca starsze panie, które po chwili stają się całkiem już starsze i niedołężne.

Ach! Canarinhos ! Raz mi się udało udać niewidzialną, to było coś wielkiego. Naprawdę mi się udało stać się niewidzialną. Wszystkich przebadali , a obok mnie przeszli kilka razy i nic.
Powtarzałam w myślach: nie ma mnie tutaj, nie ma mnie.

:)


Gretchen

Zapamiętaj – emeryci zdecydowanie preferują miejsca blisko wyjścia i uwaga – twarzą do kierunku jazdy. Te w pozycji odwrotnej atrakcyjność mają najniższą. Jeśli chcesz posiedzieć – te wybieraj.


Dymitrze

Najchętniej też w pierwszym wagonie, jeśli mówić o tramwajach. :)

Moje ulubione miejsce (jak ktoś chciałby mi zająć) to drugi wagon tramwaju, ostatnie krzesełko po lewej stronie (w zimie bezwzględnie, bo od drzwi nie ciągnie ).

Niedawno, ot może trzy tygodnie temu, równoległe do mojego krzesełko, zajęła para ludzi młodych, prawdziwie młodych.

Attention!
Wrażliwi niech nie czytają poniższego

Całą moją drogę do domu, ona coś mu w skórze twarzy dłubała, z namaszczeniem takim, jakby się uczyła zawodu dermo-kosmetologa, czy jakoś tak.
Żal mi było chłopaka, no żal. Serdeczny.
Tylko, że sam sobie wybrał i nieśmiało protestując, podtrzymywał proceder.

To było gorsze od tego, co do tamtej chwili wydawało mi się najgorsze.


No fakt

Niecodzienne. Mi (mnie?) kolega z byłej pracy opowiadał, że wykorzystując tłok w środku, spontanicznie imitował kopulację z przedstawicielką płci przeciwnej. Do dzisiaj nie wiem, co o tym myśleć. 8-0


Co robił?!

Ludkowie mili! Imitował kopulację? Spontanicznie?

Też nie wiem, co o tym myśleć.

Ciekawe czy ona, ta przedstawicielka, wiedziała i nie myślenie mam na myśli…

Co też ludzie nie robią w tych środkach.


Ja o starszych paniach chciałbym:)

bo to wątek na jakiąś epopeję prawie.

Otóż starsze panie w środkach komunikacji miejskiej są bezwgzlędne, używają przemocy zarówno werbalnej jak i niewerbalnej i nawet nie starają się maskować wrażenia, że są tam najwazniejsze i wszystko, łącznie z kazdym wolnym miejscem się im nalezy.

Zdarzają się sytuacje, że jest wolnych 5 miejsc, to one akurat jęczą, że jest zajęte to na którym siedzę ja.

Poza tym nie umieją wchodzic ni wychodzić z autobusu jak Pan Bóg przykazał (na tę przypadłość cierpią i starsi panowie) tylko pchają się niemiłosiernie, niekiedy tak mocno, że człek ledwie równowagę w tym tłumie utrzymac zdoła:)

Ulubionym tematem rozmów jest oczywiście temat-rzeka jaka ta młodzież niekulturalna, bo miejsca nie ustępuje.

A trzeba im przyznac, że są skuteczne, pamiętam sytuację jak autobus już odjeżdżał z przystanku, pewna babcia, nie wiem jakim cudem, biegła wręcz i waliła laską w drzwi autobusu, kierowca nie miał wyjścia, musiał się zatrzymać:)

Niejednokrotnie młodym biegnącym zas się nie zatrzymywał (acz jestem pewien na 100 proc, że ich widział).

A jeszcze jedno jest piękne, te starsze osoby niejednokrotnie wyglądają na zmęczone, ledwie zywe i w ogóle sterane życiem, ale jak autobus odjeżdża czy trza wysiąść dostają takiego powera że masakra:)

Podobnie niekiedy działa zielone światło na niektórych, jak sa daleko i zobaczą że światło się zmienia, rozpoczynają taki sprint, że ja idąc se wolno, bo i po co mam się spieszyć, najwyżej poczekam, się zastanawiam, jak one ze stanu spaceru moga nagle na widok światła przejść wręcz w galop i skąd na to siłę biorą.

P.S. Mam nadzieję, że nikogo nie urażam, ale temat jest fascynujący.
Inny ciekawy temat to chamstwo kierowców różnych środków komunikacji publicznej.


No niby wiedziała

Ale ten kolega to kawał mitomana był. W kółko opowiadał o tym samym.


Co można robić w środkach komunikacji miejskiej?

Ja pierwszy raz w życiu piłem tamże śliwowicę łącką czy łęcką:)


Grześ!!!!

Łamałeś regulamin korzystania ze środka???!


Grzesiu

Znowu mamy podobne doświadczenia :)

Ostatnio miałam, jednak zgoła inne, doświadczenie.

Jadę, jadę (właściwie to nie trwało tak długo) i siedzi mężczyzna. Nic dziwnego taki mężczyzna w tramwaju, prawda? No, prawda.

Wydziela z siebie okropny zapach. Ubrany całkiem dobrze, ale zapach… Koszmar.
Dodatkowo jest gorąco jak w piekle, więc wszystko się wyolbrzymia.

Dojeżdżam do pracy, wysiadam, zmierzam.

Doczłapałam się. Już jestem w pracy.

Pół godziny później wchodzi ten mężczyzna. Trzeba przyznać, że dojście trochę czasu mu zajęło. Oszczędzę wszystkim szczegółów szczegółowych, ale pan nadal będąc pod wpływem (już jedynie oparów, ale jednak) zaczyna gawędzić, że potrzebuje leczenia. No to dostaje numer telefonu, informacje, które mamy nadzieję zapamięta i zapraszamy pana do wyjścia.

Pan rozumie, ale nagle się zatrzymuje. Patrzy na mnie przenikliwie i mówi: jakie pani ma piękne oczy. Nie każdy mężczyzna to zauważy, ale ja to widzę. Czy ktoś zauważył, jakie pani ma piękne różowe rzęsy?

No fakt, że nikt…

Podziękowałam panu za to, jaki jest miły. Powtórzyłam, co uważałam warte zapamiętania.

Wyszedł.

Może jeszcze kiedyś przyjdzie, kto wie?

Tak oto obcy mężczyzna z tramwaju, stał się obecny w moim miejscu zaszeregowania etatowego.

Życie bywa zaskakujące.


Dymitrze

To wiele tłumaczy jednak.

Na pytanie, co o tym myśleć, moja odpowiedź brzmi: wcale nie myśleć. :))

Ech, ci mężczyźni.

:)


Grzesiu

Właściwie można robić wszystko, bezwzględnie wszystko. :)

Popatrz na kolegę Dymitra.

I nie idź tą drogą. :)))


Gretchen, no napatrzył się w tramwaju,

a dopiero u ciebie w pracy się odważył to wyznać:)

Dymitrze, ano łamałem, ale usprawiedliwiam się tym, że jak byłem w Erfurcie, to w tramwajach Rosjanie pili i nie kryli się z tym i nikt ich nie opieprzał:)

W ogóle w tych Niemczech to jakoś nie ma nikt problemu z piciem w miejscach publicznych, a u nas służszby miejskie tylko czyhają na takich gagatków, nie wiedzieć czemu:)


Zaraz, zaraz

To kolega, nie ja. Robił. Albo mówił, że robił.


Gre

Gretchen

Patrzy na mnie przenikliwie i mówi: jakie pani ma piękne oczy.

Pijany prawdę ci powie:)


Hm,

wszystko to można robić w pociągu:)

Przynajmniej takie mam wyobrażenia na podstawie wielu filmów i książek, w autobusach czy tramwajach jednak pole manewru ograniczone bardziej jest, a i przestrzeni niewiele.

P.S. Że tak gadka się rozwinęła, to może ilustracja muzyczna do tematu, nie, nie, to nie będzie Czerwony autobus


Phi! Grzesiu! Phi!

W tym tramwaju, to człowiek spał, albo się pogrążył w rozmyślaniach. Wcale mnie nie widział. No. :)

Na moje oczy, to trzeba naprawdę amatora, a zobaczyć różowe rzęsy to zaprawdę Ci powiadam, nie każdy potrafi.

Czemu u nas na gagatków czyhają, to wiadomo. Można polemizować z sensownością, ale wobec nowych pomysłów kamerowych to doprawdy, pryszczyk maleńki.


Dymitrze

Wiedziałam, że gdzieś powinien być przecinek…
Bo wszak nie chodziło mi o to, żeby Grześ nie szedł Twoją drogą, lecz drogą kolegi.

Prawdę ci powie pijany…Pewnie, pewnie. To tylko przypomnę o różowych rzęsach. :))


Sen udawał

i spod przymkniętych )różowych?) rzęs spoglądał nieśmiało:)

Tak mi intuicja podpowiada.

A droga, którą idę, nie jest ni droga Dymitra ni tym bardziej kolegi Dymitra:)

Acz nie mam pojęcia, gdzie ona prowadzi< pewnie na jakis przystanek tramwajowy:)


Grzesiu

Iwonka, o której jeszcze kiedyś napiszę, wyszeptała mi ostatnio, że jej syn się we mnie zadurzył delikatnie. Syn Iwonki ma niespełna 19 lat, jest chory na schizofrenię i uzależniony od narkotyków.

Postanowiłam Jemu powiedzieć, co i jak. I że Maciek z wieloma rzeczami się zmaga, ale tak czy inaczej to miłe w końcu.
Na co On mi odpowiada, że powinnam bardziej wierzyć w siebie, a nie zrzucać fakt na choroby.

No ludzie! I Tu mi tu też wyjeżdżasz z czymś podobnym. :)))

Innymi słowy mam się pogodzić, że normalnie taka jestem niesamowita.

W sumie mogę, czemu nie? Są gorsze rzeczy na świecie. :)

Droga, Drogi Grzesiu prowadzi jak powinna. Przystanek tramwajowy może odkryć największą tajemnicę wszechświata.


Hm,

“Droga, Drogi Grzesiu prowadzi jak powinna. Przystanek tramwajowy może odkryć największą tajemnicę wszechświata.”

to ciekawe:)
Gorzej że nigdzie w promieniu mojego miejsca zamieszkania nie ma tramwajów:), znaczy wyskoczyłem z tym przystankiem jak starsza pani z tramwaju:)

Ale zawsze zostają utobusowe lub innych środków.

Tak sobie myślę czy aby nam kto nie dosypał jakichś środków, bo ta gadka tramwajowo-autobusowa momentami odjechana lekko jest.

A szczerze mówiąc jak przeczytałem twój tekst, to nie przypuszczałem, że to tak się potoczy.

No ale zawsze można zrzucić na kolegę Dymitra:)


Grzesiu

Kto może wiedzieć, jak cokolwiek się potoczy?

Tramwajów się nie czepiaj. Autobusy są też dobre.

Na Twoje Autobusy i Tramwaje , odpowiadam Warszawą .

Jesienią, zawsze myślę o latach tak starych, jak te kamienice.

O Ochocie, Mózgu nic nie ma, ale za to wersja jest live i z Kazikiem.


O

Warszawa, nie wiem, co, ale w tej piosence jest coś magicznego (acz wolę wersję tradycyjną), ale połączenie muzyki i tekstu daje idealną mieszankę.

Co ciekawe jest to totalnie prosta piosneka a jednocześnie jak dla mnie wybitne dzieło:)

W każdym razie gdyby T.LOve nagrali tylko Warszawę (no dobra jeszcze Kinga ) to i tak zapisaliby się w totalnie pozytywny sposób w historii polskiej muzyki.

Pozdrówka i dobranoc.


Tylko ten Żoliborz pokrzywdzony, biedak

Dla mnie t.Love to jednak bardziej stare kawałki, jak Wychowanie , albo Liceum .

Warszawa wyszła im jednak nieźle. Niech im będzie.

W prezenciku: (początkową ciszą się nie zrażaj)


A te starsze też znam

i lubię.

Pozdrówka.


Subskrybuj zawartość