Muzycznik Gretchen: Radek


 

Jest głos. Piękny, męski głos.

Głos, który zagubił się w świecie głosów nijakich, albo o nijakości śpiewających…

Zaczynał w Piwnicy Pod Baranami.

Groszki i róże…

Trudno dogonić Ewę, ale on odkrywa na nowo… Odkrywa wciąż i wciąż...

Śpiewa jakby mówił.

A potem mówi, jakby więcej niż śpiewał.

Tu jeszcze tego nie słychać wyraźnie… Prawdę mówiąc, wcale nie słychać, Syf.

Ale już teraz?

Stopień wyżej…

Jeszcze nie… Jeszcze nie to. Coś tam słychać, ale…

Nagłośnienie go zagłusza. Cisza może zagłuszać.

Robiąc wielki zwrot wracamy… Weźcie głośniej. Pozwólcie mu mówić.

Spójrzcie jak bez wysiłku śpiewa…

W jego przypadku nie ma zbyt wielkiego sensu słów produkowanie – trzeba umieć słuchać i usłyszeć.

Wsłuchać się.

Zatrzymać.

Tylko podziwiam, dziękując za przejmujące dźwięki. Żadnego nadmiernego gadania.

Coś, co nie jest do zaśpiewania dla normalnego człowieka. Spróbujcie w dowolnym miejscu. Jeśli macie choć najmniejsze przypuszczenie, że potraficie.

Albo lepiej nie próbujcie tylko posłuchajcie, i wyciągnijcie wnioski. Wnioski są ważne – bywa, że zmieniają wszystko.

Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż jasności brak…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dobra muza, fakt

Bardzo dobra, nawet ;)

Pozdr

P.S.

A ten kociak u góry po prawej to kto?


GreTchen

W sumie nawet, nawet ;-)
Da się posłuchać czasami i w ogóle.

Choć mnie osobiście bardziej czarują głosy kobiece.

Takie jak ten:

lub ten:

albo ten:

no i oczywiście ten:

muzycznie pozdrawiam :-)


Rafał

:)

Nie ma w tubie ładnej wersji Tomaszowa, ale pięknie śpiewa to on. Warto posłuchać.

Kot ów jest Tygrysem, który zamieszkuje warszawskie zoo. Przyłapany z miną chitrą przeze mnie, jesienią. Milutki, prawda?

Pozdrowienia.


Jacku

Nawet, nawet? Phi! :)

Co prawda rozumiem, że głosy kobiece mogą być czarujące…

Muzyczki sprezentowanej posłucham z domu, bo w pracy to chwilowo nie mam warunków.

Poooozdrawiam.


Radek to ten, co nie wiadomo, jak ma na imię a jak na nazwisko?

jakoś nie trawię gościa, kojarzy mi się z facetem ze straszną dziurą w głowie, zwykle gdy śpiewa.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Mad

Tak to ten sam. I mnie się też momentami tak kojarzy.

Nie musiałeś mi o tym przypominać :)


>Gretchen

Sorry że nie na temat, ale chciałam Cię zapytać, czy wiesz może o co im ostatnio chodzi?


Delilah

No dobrze, że Cię widzę.

Ja ostatnio to mało co wiem, brakuje mi neuroprzekaźników, albo też być może czegoś więcej.

Wobec powyższego pytanie mnie o co im chodzi jest niestosowne jako obnażające moje upośledzenie, do którego co prawda przebąkując coś tam, coś tam już się przyznawałam, ale teraz mnie przyszpiliłaś i nie wiem co będzie dalej.

Widziałam natomiast, że Twoje teksty zamieniły się drastyczne uogólnienia, jakieś takie surowe w swej wymowie opinie, zrozumiałe wszakże dla wyrobionego czytelnika. Tak.

Poza tym, co z tego że nie na temat? Tu nie ma tematu – tu tylko muzyka gra, niejednokrotnie osmętnicza.


>Gretchen

No tak…
Zapytałam Cię, ponieważ przeglądając tekstowiskową “liste obecności” doszłam do wniosku, że przy moim obecnym stanie ducha jesteś jedyna osobą, której przekaz jest dla mnie zrozumiały. Nie pomyliłam się.
Ja to w ogóle mundra jestem, nawet wtedy, gdy nic nie rozumiem. A może zwlaszcza wtedy?

Moje teksty to już od dawna chciałam poddać weryfikacji. Głupie były. Całkiem nieprzystające do… no, mniejsza z tym.


Delilah

No to ja bym się zaczęłam martwić na Twoim miejscu siedząc, lub stojąc czy też w inny sposób w nim będąc. Skoro doszłaś do takiego stanu ducha, to ja nie zazdroszczę. Oj nie.

Weryfikacja jest przejmująca. Do szpiku kości jest. Przejmująca.

Mundra to ja nie jestem wcale. Eeeeee, yyyyyyy, oooooo…


>Gretchen

Rozejrzałam się dookoła i powodów do zmartwienia nie zobaczyłam wokół siebie nijakich. Ale ja z natury dość beztroska i lekkomyślna bywam, więc być może te właśnie cechy stanowią powód do zmartwienia. Nie wiem….

Jakąś zadymę bym zrobiła, albo cuś ... tak mnie jakoś korci z tego nieogarnięcia zapewne.


Delilah

Są takie koncepcje (z trudem napisałam, bo to trudne jest słowo), które mówią o tym, że im mniej widzisz wokół siebie tym… Bla bla bla, że tak pozwolę sobie Ciebie zacytować.

Mną dzisiaj coś wstrząsło, może o tym napiszę, ale czy z tego zadyma będzie?
To może jednak Ty weź to na siebie.

Ja to tylko pomagierka jestem.


>Gretchen

Zadymę mogę wziąć, pisania zdecydowanie nie. Choć raz w życiu trzeba być konsekwentną.

Mną to już, cholera nic nawet nie wstrząsa… Po nadmiarze wstrząsów przyszło zblazowanie:)


Delilah

No to kłopot.

Poza tym między nami mówiąc zdarza się, że konsekwencja nie jest cnotą ( uuups!). Przemyśl to.

Ja tam coś skrobię rylcem (?), ale co z tego wyjdzie i czy się nie rozmyślę?

Któż to wie? Niktóż.

A wiesz, że mną wstrząsa? Cholera.

Czas popracować nad zblazowaniem.

Masz jakąś procedurę jak to zrobić?


>Gretchen

O matko! Nie spodziewałam się, że akurat Ty będziesz mi wypominać niecnotliwość :)))
Życie jednak jest pełne niespodzianek.

Powstrząsaj się jeszcze tochę, a zobaczysz, że zblazowanie samo przyjdzie. Włączy się jako mechanizm samoobrony. W przyspieszeniu tego procesu bywa pomocna lektura TXT. Na mnie w każdym bądź razie podziałało :)

Teraz już znikam ale jutro mam nadzieję zobaczyć efekty Twego skrobania .

Dobranoc Gretchen :)


Ponieważ muzyczka

już jest w bezpiecznej odległości gdzieś tam wyżej, pozwolę sobie wyrazić niekontrowersyjną myśl, że oto nam się rodzi bloger podwójny:

zGreDelka

skory i do pisania i do siania zadymy. Witamy serdecznie!


Delilah

Niecnotliwość też cnotą być może. To wszystko zależy :)

Nic Ci nie wypominam, co chciałabym by jasno wybrzmiało, bo jeszcze się obrazisz i jechać po mnie będziesz, a ja się bronić nie umim. :)

Dziękuję za procedurę. Dodam tylko, że czasy takie wygodne są jak raz, że już nawet samemu wstrząsać sobą nie trzeba – inni robiom, co mogom.
To dobrze, bo ja leniwa jestem.

Snów wybranych, jak z katalogu, na zamówienie :)


Panie Merlot

I My, Gretchen witamy Czcigodnego Blogera w skromnych muzycznych progach.

Cieszymy się z Pańskiej obecności, choćbyśmy nie podzielały wydźwięku .

No, ale u nas to wolność bez granic, jazda bez trzymanki, freestyle.

:)


Wydźwięk

miał podkreślać moje zblazowanie tudzież lekką irracjonalną irytację.
Ale oczywiście może być czcigodność na pociechę.

Zaraz sobie wstawię do profilu.


Panie Merlot

A czymże się Pan blazuje i irytuje?

Wie Pan jak się siedzi w kiblu, pardą, przez większość czasu to bywa, że chciałoby się czegoś innego .

Kwestia perspektywy, załamywania w lustrze.

Kwestia, że jak się coś robi, to czasem się chce nic nie robić.

Muzyki posłuchać i nią się z ludźmi podzielić, by znowu móc dzielić się innymi sprawami.

To co dla jednych trywialne, dla innych jest odgromnikiem.

Nie o wszystkim można pisać, nie o wszystkim się da.


Otóż, Panno G.

moja irytacja i zblazowanie mają charakter wykraczający poza TXT, na szanownych Paniach tylko się skrupiło było.

Szukanie sensu mnie znudziło i skutki są widoczne. Nawet jabłek gryźć mi się ostatnio nie chce. Kwaśne jakieś i obtłuczone.

Pocieszyło mnie trochę, że Bill Gates też musi mieć problemy – ostatnio na bardzo szacownej konferencji wypuścił ze słoika rój komarów w kierunku uczestników, żeby obrazowo przedstawić problemy walki z malarią w trzecim świecie.

A z wiadomości naprawdę krzepiących, odsłuchałem kilka razy taśmy z rozmowy kontroli lotów z Sullym. Mało mówił, ale słychać było, że się nie da.

Pozdrawiam po godzinach


Panie Merlot

No tak to jest. Skrupia się nie na tych, co zasługują. :)

Świat jest pełen dobrych i złych wiadomości. Słuchać trzeba i tego, i tego.

Jak ktoś chce plagę na ludzi wypuszczać, to ja nie poradzę. Nic.

Jako, że od mojego tekstu, nastrój wyostrzając mi się pogorszył, udawać nie zamierzam, że świat jest przyzwoity.

Bywa, Panie Merlot.

Otacza nas gówno, bez pardą. Tylko poeci mają luzik – takie ich prawo.

Chciałabym być tchórzofretką. Albo lepiej kretem, bo one są ślepe.


Panno G.

może i one są ślepe, ale po pierwsze cwane, po drugie sympatyczne w oglądzie i dotyku, a po trzecie daj Boże każdemu tyle energii co dany kret posiada.

Wiem, bo je ganiam z jednego trawnika bezskutecznie od pięciu lat.

Więc uważam, że to dobry wybór jest i popieram.

Tekst przeczytałem, jak by co. Wydźwięk popieram, chociaż barok formy mi to utrudnia.


Jaki barok?

Proszę Merot do ludzi tak trzeba. Żaden barok.

Prosta ze mnie kobieta, Pan by poczytał to by wiedział.

Barok jest dla wybrańców.

Noooo…


Lubię tego Radka,

znaczy głos ma fajny, nie żebym bardzo go lubił, ale warto czasem posłuchać, jako że teraz idem spać o półgodzinnej przerwie od spania, to jak wstanę, to posłucham, ale w moim stanie wstanie to może być jutro o 5 rano:) albo jak choroba przejdzie… (czyli na razie się na to nie zanosi)

pzdr


Subskrybuj zawartość