"a la recherche du *bigos* perdu"

Każda robi inaczej . Mama inaczej, teściowa inaczej, żona inaczej, babki jeszcze inaczej. A mi się marzy coby zaskoczyć baby i “swój“ upichcić. Ino nie wiem jak.

Macie jakieś rady, swoje przepisy?

Średnia ocena
(głosy: 0)

Kiedyś jak jeszcze pomieszkiwałem w krainie żabojadów

...to z braku pomysłów skrzyżowałem ichnią ‘choucroute’ z naszym bigosem. Żeby było oryginalniej, było to z rybami. Jedynie kapuchę należy:

- gotować w białym winie (tamta nawet była gotowana w szampanie – gotową taką sprzedają, snoby!)

- raczej smakowo trzymać odczyn dość kwaśnawy (bez śliwek, pomidorów – te ostatnie ew. w całości i w śladowych ilościach)

Poza tym:

- ryby przyrządzać osobno, raczej na parze – może być mieszanka łosoś + halibut + jakieś krewety byle duże (szpanersko wyglądają langustynki, ino najeść się tym nie można)

- jako dodatek małe kartofelki, młode jeśli sezon

- na pólmisku dookoła ziemniaczki, w środku gorąca kapucha, na wierzchu ryby

Jadłem coś podobnego (choć nasza kapusta ‘bigosiasta’ z marchewką, przyprawiona mocno, itd. – wypada o niebo lepiej) w słynnej Brasserie Georges w Lyonie. No, referencja…

Pozdr./J.


jozek

kurczę, te ryby w bigosie to mnie … przerażają swą innowacyjnością. wolałbym coś bardziej staropolskiego :)

ale dzięki


Subskrybuj zawartość