Inwazja na Czechosłowację

Rozpoczęta 21 sierpnia 1968 roku inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację z udziałem Ludowego Wojska Polskiego nawet po 40 – tu latach od tego wydarzenia budzi pewien dyskomfort w naszej świadomości historycznej i politycznej.(—- Ustawa o cenzurze. Dz.U….). W czasie tej interwencji naród polski sympatyzował z Czechosłowacją a do interwencji doszło wbrew jego woli. Władysław Gomułka, ówczesny pierwszy sekretarz KC PZPR, który był przeciwnikiem liberalnych zmian w Czechosłowacji i uważał je za kontrrewolucję, osobiście dążył i popierał pomysły stłumienia siłą „praskiej wiosny”. Rozkazy jakie wydano w tej sprawie dowódcom wojska, przy dużej sile jednostek Armii Czerwonej stacjonujących w Polsce, nie dawały praktycznie żadnych szans na opór, który w tym wypadku mógł być tylko chaotyczny i nieskoordynowany, a tym samym skazany na krwawą porażkę. Trzeba pamiętać, że wydarzenia tamtej wiosny i lata następowały bardzo szybko. Można powiedzieć, że tak szybko, że nawet główni aktorzy wydarzeń z trudem nadążali lub nie, za szybko zmieniająca się sytuacją. Stąd często zauważalna jest pod każdym względem improwizacja, bałagan i pośpiech w wykonywaniu błyskawicznie podejmowanych decyzji. Była to jednocześnie największa polska operacja wojskowa po drugiej wojnie światowej, aż po dzień dzisiejszy.

Konferencja
W 40 rocznicę tych wydarzeń wrocławski Oddział „Civitas Christiana”, Instytut Pamięci Narodowej, Czeskie Centrum, Muzeum Archidiecezjalne we Wrocławiu oraz Komitet Organizacyjny Polsko – Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej „Bądźmy Rodziną”, zorganizowały Międzynarodową konferencję historyczną pt. „40 Rocznica inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację” pod honorowym patronatem Marszałka Województwa Dolnośląskiego Marka Łapińskiego. Obrady odbyły się w dniu 25.09.br i poprzedziła je Msza św. w intencji ofiar inwazji na Czechosłowację, która odprawiona została w jednym z najstarszych kościołów Wrocławia pod wezwaniem św. Idziego. Przewodniczył jej JE Ks. Biskup Dominik Duka Ordynariusz Diecezji Hradec Králové. W wygłoszonej homilii ks. biskup wspomniał, że w Czechach już nie mówi się o tym, że Polacy najechali nasz kraj, ale wojska Układu Warszawskiego, Wszyscy wtedy byliśmy zniewoleni. Zaznaczył, że Msza św. odprawiana jest za wszystkie ofiary komunizmu, za wyrządzone narodom krzywdy moralne, za złamane sumienia ludzi. Na uwagę zasługują referaty wygłoszone przez historyków z Wojskowego Instytutu Historycznego w Pradze: Jiŕi Plachŷ – „Sytuacja polityczna Czechosłowacji przed okupacją wojsk Układu Warszawskiego w 1968 r.” oraz Ivo Pejčocha – „Wojskowe aspekty okupacji Czechosłowacji w 1968 r.” Słowację reprezentował młody historyk z Instytutu Historii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie – Dušan Segeš, który mówił na temat: „Czechosłowacka wiosna – kilka uwag”. Polskie badania w tej sprawie przedstawili przedstawiciele IPN : Paweł Piotrowski z Oddziału we Wrocławiu, Beno Benczew z Oddziału w Katowicach i Dariusz Dąbrowski z Delegatury w Opolu. Poruszyli oni kolejno następujące tematy: „Interwencja wojsk Ludowego Wojska Polskiego w Czechosłowacji. Zarys problemu”, „Górnośląskie reakcje na interwencję państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji”, „Wokół tragicznych skutków udziału żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego w inwazji Czechosłowacji 1968 r”. Ze względu, że nie sposób w krótkiej notatce nawet streścić poszczególnych referatów, zasygnalizuję tylko najważniejsze uwagi i wnioski przedstawione na tej niezwykle interesującej sesji.

Przygotowania
Już w dwa miesiące po wyborze Aleksandra Dubczeka na pierwszego sekretarza KC KSCz odbyło się posiedzenie Doradczego Komitetu Politycznego państw Układu Warszawskiego w Sofii w dniach 6 – 7 marca 1968. Sytuację w Czechosłowacji uznano za bardzo poważną. Jeszcze w tym samym miesiącu 23 marca odbyło się spotkanie przywódców państw socjalistycznych w Dreźnie. Tam po raz pierwszy użyto słowa „kontrrewolucja”. Czechosłowackie kierownictwo zaatakował również Gomułka i Ulbricht. W spotkaniu udział wzięła generalicja Armii Czerwonej. Na pytanie wicepremiera Oldrzicha Czernika, co oni tu robią, Breżniew odpowiedział: „że jeżeli będziecie potrzebować pomocy, to może być ona natychmiast udzielona”. Natomiast prace koncepcyjne nad interwencją w Czechosłowacji rozpoczęto jeszcze przed posiedzeniem w Dreźnie. Na początku kwietnia armie sojuszniczych państw socjalistycznych (za wyjątkiem czeskiej i rumuńskiej, która nie brała udziału w interwencji) otrzymały odpowiednie dyrektywy w tej sprawie. Polskie przygotowania do interwencji podjął Sztab Generalny Wojska Polskiego na polecenie jego szefa gen. dyw. Bolesława Chochy. Prace koordynował gen. bryg. Wojciech Barański. Gotowość sił przygotowanych do interwencji miały sprawdzić frontowe ćwiczenia dowódczo – sztabowe „Szumawa”, które przeprowadzone zostały od 18 czerwca do 2 lipca. Dla zajęcia rejonu Zaolzia, którego okupacji ze względów historycznych Gomułka odmówił, z rejonu Lwowa sprowadzono na terytorium Polski 24 Gwardyjską Dywizję Strzelców zmotoryzowanych, rozlokowaną w rejonie Bielska Białej. W ćwiczeniach wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy, z tego 24 na terenie Czechosłowacji. Celem ćwiczeń było rozpoznanie terenu przyszłej operacji wojskowej. Ćwiczeń tych nie zakończono i kontynuowano je dalej pod nowym kryptonimem „Pochmurne lato 1968”. Sztab wojsk interwencyjnych umieszczono w Legnicy. Ze strony polskiej w interwencji miała wziąć udział II Armia WP specjalnie dla tego celu sformowana z jednostek Śląskiego Okręgu Wojskowego. Jej dowódcą był gen. bryg. Florian Siwicki – dowódca ŚOW. W jej skład weszły 4 Pomorska Dywizja Zmechanizowana, 10 Sudecka i 11 Dywizje Pancerne oraz szereg pułków pomocniczych i specjalistycznych. Armii tej polecono opanować obszar Północnych Czech. Z wojsk Armii Radzieckiej 7 Gwardyjska Dywizja Powietrzno – Desantowa miał opanować Pragę. W ostatniej chwili czescy politycy wspierający interwencję nie zgodzili się na udział w niej przygotowanych już do tego wojsk NRD, które w rezultacie wzięły udział tylko w działalności dywersyjnej i wywiadowczej. Całej operacji nadano kryptonim „Dunaj”. Wobec przygotowania wojska na pozycjach wyjściowych do ataku od dnia 29 lipca, od strony wojskowej nalegano na pilne wydanie rozkazu do interwencji, gdyż w przeciwnym wypadku cała operacja mogła być rozpoznana i stracić znaczenie zaskoczenia. Tuż przed interwencja gen. Dżur dowodzący armią Czechosłowacką wydał rozkaz nie używania broni przeciw wojskom radzieckim, oraz zakazał startu wszystkim czeskim samolotom bojowym.

Interwencja
W nocy z 20 na 21 sierpnia II Armia WP przekroczyła granicę Czechosłowacji w rejonie Lubawki i Mieroszowa. Dwa dni później sztab armii polskiej przeniesiono ze Świdnicy do Hradec Kralove. Jednostki polskie zajęły Trutnov, Dvur Kralove, Horzyce, Hradec Kralove, Pardubice, Przeloucz, Czeslaw, Jaromierz, Usti nad Orlice, Switavy, Bystrzyce, Hlinsko, Mesto Żdar, Havlikow Brod. Wobec braku oporu armii czechosłowackiej zrezygnowano z jej rozbrajania. O ograniczonym zaufaniu Armii Radzieckiej do jednostek polskich świadczy fakt, że radzieckie dowództwo nie informowało polskiego sztabu o własnych działaniach, ani nawet o sytuacji jednostek sąsiednich. Do likwidacji „nielegalnych” radiostacji użyto jednostek WSW, w tym Batalion Szturmowy. Grupą operacyjną WSW kierował płk Czesław Kiszczak. Polskim żołnierzom zabroniono jakichkolwiek rekwizycji, a nawet zrywania jabłek z przydrożnych drzew, aby nie stwarzać wrażenia grabieży. Z rejonu Kłodzko – Międzylesie zorganizowano zaopatrzenie w żywność Armii Polskiej. Łącznie siły WP w Czechosłowacji liczyły ok. 30 tys. żołnierzy, 750 czołgów, 592 transportery opancerzone i ok. 7000 pojazdów samochodowych. Był to na ogół sprzęt przestarzały i używany jeszcze w czasach II wojny światowej. W Jilczynie dnia 7 września jeden z żołnierzy polskich będący pod wpływem alkoholu otworzył ogień do grupy cywilów zabijając dwie osoby i ciężko raniąc 6, w tym dwóch żołnierzy polskich. Po interwencji wojska radzieckie pozostały już na czas nieograniczony na terenie Czechosłowacji. Od tego momentu rozpoczęto wycofywanie jednostek polskich. W sumie polska interwencja trwała 84 dni od 21 sierpnia do 12 listopada 1968 roku. Dowództwo radzieckie wysoko oceniło wkład „polskich towarzyszy” w opanowanie sytuacji w Czechosłowacji, a jej dowódcy szybko awansowali.

Reminiscencje
Jak już wspomniano nie sposób omówić w krótkiej notatce wszystkich istotnych, ważnych i skomplikowanych wydarzeń związanych z interwencją wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Przestępcza działalność interwentów względem tego państwa nie ulega jednak wątpliwości. Jej ukazanie we wszystkich aspektach jest niezbędne tylko po to, aby podobne sytuacje już więcej się nie powtórzyły. Dlatego trzeba będzie jeszcze wiele razy wracać zarówno do wyników ustaleń omawianej konferencji, jak i wszelkich innych źródeł omawiających dramat naszych południowych sąsiadów, jaki miał miejsce latem i jesienią 1968 roku.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Adamie

Jak zawsze – rzetelnie i bez zbędnych emocji.
Pozdrawiam i dziękuję.


Warto wpomnieć przy tym protest Ryszarda Siwca

mam pod nosem wystawę,

jak tylko wezmę aparat to zrobię relację

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Link

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Ryszard_Siwiec_-_Tablica.jpg

prezes,traktor,redaktor


Film

W przyszłym roku, w rocznicę odbędzie się premiera polskiego filmu na ten temat: “Operacja Dunaj”.

Human Bazooka


"Polska czeka

na swego Dubczeka”

i się nie doczekała.

Warto przeczytać Kryptonim Dunaj Lecha Kowalskiego

Niedawno mieliśmy kopię w Gruzji. Wsparcie bratnich narodów, które proszą o interwencję wobec wrogiemu żywiołowi.


Ja bym tylko

tej cnoty łże-imperialistycznej tak otwarcie nie obnosił.
Otóż najeżdżaliśmy, łupiliśmy, grabiliśmy ile sił starczyło.
A jaka zabrakło to nas zaczęli łupić, grabić i mordować.


Imperialistyczna cnota

Nie wydaje mi się abym tak otwarcie obnosił się imperialistyczną cnotą. Po prostu przedstawiam fakty. Z tym imperialistycznym najeżdżaniem to róznie bywało. Onegdaj Bolesław Chrobry najeżdżał Czechy, a w rewanżu Brzetysław spalił całą Wielkopolskę łupiąc katedrę w Gnieźnie i wywożąc z niej ciało św. Wojciecha.
Czy rzetelne i uczciwe przedstawianie spraw takimi, jakie one były to “łże – imperialistyczna cnota”? Jak w takim razie pisac o historii, czy znów mają byc w niej “białe plamy” bo ktoś uważa że samo przypominanie nieprzyjemnych spraw ma na celu ich chołubienie. Czy o to Igle chodzi? Czy tez źle zrozumiałem jego filozoficzno – ideologiczny komentarz?


Źle

Bo jak napisałem, najeżdżaliśmy i łupiliśmy i byliśmy mocarstwem imperialnym.
Żadną tam historyczną cnotą.
II RP najechała na Ukrainę, Litwę, Białoruś i Czechy.
Przesunęła też przedrozbiorowe granice na zachodzie.
To tak dla przypomnienia.


II RP to nie PRL

Pisałem nie o II RP, ale o roku 1968 i o przebiegu tej operacji, przygotowaniach i o jej realizacji. Rozumiem, ze chodzi o zdanie “..nigdy nie bylismy agresorami”. Moge zgodzić się i z taką interpretaacją, ale pragnę zaznaczyć, ze w sprawie tej nie ma nawet wśród historyków jednomyślności. Najazd na Ukrainę. Białoruś i Litwę był areną walk z Sowietami. Oddanie im tych terenów bez walki może być uznane za cnotę, choć Marszałek miał inne zdanie w tej sprawie. Nie mniej wydaje mi sie, że sprawa ta w całej poruszonej tu materii jest akurat nie tyle, że drugorzędna, lecz wręcz marginesowa. Na zachodzie granice zostały przesunięte wolą mieszkańców tych ziem, a nie agresją militarną. Wola ta została wyrażona Powstaniem Wielkopolskim i Trzecim Powstaniem Śląskim w wyniku których wyznaczono granice, a na wschodzie do granic przedrozbiorowych to było jeszcze daleko, daleko, daleko… To tak dla przypomnienia. Bardzo niezręcznie mi powoływać się na samego siebie, ale polecam w tej sprawie historyka amerykańskiego, o którym pisałem na łamach TXT pt. “Historyk obiektywny”. To też tak dla przypomnienia.


Tak

Chodzi mi te zdanie.
Ale i o strojenie się w piórka ofiary pod opieką samej Matki Boskiej.
Byliśmy w swojej historii agresorami i łupieżcami.

O PRLu to faktycznie się nie zorientowałem a że historia jest brdziej skomlikowana jak czytankach dla dzieci też nie.

Jak pan sądzi, czy powołując się na prawo narodów do samostanowienia w swojej sprawie, możemy odmawiać tego prawa innym?


Byliśmy łupieżcami?

Rozumiem, że na poziomie szkoły podstawowej trudno jest wyjaśnić dzieciakom po co Chrobry wyprawił się do Kijowa, ale przełożenie praktyk średniowiecznych do miana agresora we współczesnym pojmowaniu to lekkie nadużycie.

Dyskusyjne jest też stawianie II RP w szeregu z łupieżcami. Co innego zawieruch wojenna, a co innego najazd w ’39.

Choc wyrażenie nigdy nie byliśmy agresorami to nadużycie to jednak wyrażenie, że II RP najechała na Ukrainę, Litwę, Białoruś i Czechy. Przesunęła też przedrozbiorowe granice na zachodzie to już niegodziwość.


Czyja niegodziwość?

Moja?
Przecież w tych krajach powstały suwerenne i od Polski i od bolszewików rządy.
O Żeligowskiego wyprawie na Wilno słyszał pan?
A Kijów to może polska stolica?
A o rozbiorze Czechosłowacji wie pan coś?


Nadużycie?

Nigdy nie byliśmy agresorami – to nadużycie? Jak napisałem poprzednio, zdania w tej sprawie sa podzielone. Jeżeli naduzycie – to coś karygodnego. Nie uważam to za błąd karygodny, gdyż opisuję w tej sprawie zdanie tzw. “opinii publicznej”, być może, że jest ono mylne, ale takie jest i tytułem wstępu uzyłem tego sformułowania w dobrej wierze, chcą zdyskontować dyskonfort związany z agresją na Czechosłowację. Jak czytam to blogerzy z uporem trzymaja się spraw nieistotnych dla tego tekstu i marginalnych. Tymczasem pomysł na sprzeczność okazał się głównym powodem ataku na autora tekstu. Co najdziwniejsze, że mało kogo obchodzi tu rok 1968 i skutki agresji, lecz jakieś niezręczności w sformułowaniach. Jezeli o to komentatorom chodzi to za chwilę wycofam to zdanie aby uniknąć dalszej i moim zdaniem bezsensownej dyskusji na ten temat.
O wyprawie na Kijów słyszałem i nie tylko o tej wyprawie, czego chyba dałem dowody swoimi publikacjami na łamach TXT.


Igła

w Polsce powstało wtedy kilka rządów i co z tego. Każdy miał prawo do własnej Polski? Jaką legitymację do własnego państwa miały te rządy na Ukrainie czy Białorusi?

Rozbiór Czechosłowacji? który ten przed czy po rozbiorze Polski?

Była wojna każdy darł w swoją stronę, każdy walczył o własny kształt państwa, pan chcesz dzielić na lepszych czy gorszych.
Agresorem można by gdy wszystko już dogadane, jest pokój kilka lat i nagle łup. Agresorem w czasie wojny??


Podróżny

Pan się tu niepotrzebnie irytuje.
W głównym tekście nie ma miejsc do których można by się inaczej odnieść niż tylko przytaknięciem. Nie ma tam kontrowersyjnych tez, zaskakujących wniosków. Ci którzy znają tą historię mogą przytaknąć, ci którzy nie znają mogą poznać. O czym więc dyskutować?

Skutki agresji? Względny dobrobyt w Czechosłowacji i wypalenie Czechów w pomysłach na zmiany w kraju.


Bez irytacji

To raczej zdziwienie niż irytacja. Myslę, że po wykreśleniu tego zdania ( co juz uczyniłem) dalszy spór stał się bezprzedmiotowy. To zdziwienie jest tym większe, że komentatorzy zakceptowali formę ingerencji cenzury, co zaznaczyłem tak jak czynił to odpowiedni urząd w czasie stanu wojennego. Na przyszłość powrócę jednak do apelu o niekomentowanie moich tekstów, bo po co? Po to, aby dyskutować z narwanymi komentatorami o marginaliach i nieistotnych szczegółach i to jeszcze w formie mało przyjemnej.


Żeby dyskutować

potrzebne są punkty sporne. Ja takich w tekście nie widzę. Dlatego można albo przytaknąć albo zmilczeć albo coś dopowiedzieć. Do tego trzeciego trzeba mieć wiedzę.

Choć swego czasu więcej interesowałem się historią Czechosłowacji to teraz po latach i przy mej ułomnej pamięci trudno mi przywołać bardziej szczegółowe myśli. Proszę mnie poprawić, ale Praska Wiosna przystopowała gospodarcze przemiany w tym państwie, które sklaniały się ku większej otwartości. Z tego modelu skorzystali Chińczycy, którzy utrzymując reżim komunistyczny otworzyli się na bardziej liberalną gospodarkę.
Z kolei Gomułce pokrzyżowano plany reorganizacji RWPG. Są to kwestie zupełnie zbywane przy okazji Praskiej Wiosny. Skupia się na wydarzeniach politycznych i wreszcie inwazji, która np dla mnie jest tematem nieciekawym.

A jeszcze jedno. W tym samym czasie Rumunia głębokie przemiany przeprowadzała z tym, ze tam za pysk trzymał Caucescu. Dubczek niezbyt panowal nad tym co się dzieje w kraju.


Zgoda

Tak to mniej więcej wygląda również z mojego punktu widzenia. Nie mniej po to, aby dyskutowac nie są potrzebne punkty sporne, wystarczy uzupełniać tekst, nawiązywać do wydarzeń z tamtego czasu, lub dzielić się wspomnieniami, których wbrew pozorom wcale nie brakuje. W stosunku do moich jednak tekstów na łąmach TXT dominuje albo całkowita ignorancja np. “ Nie przyznany Nobel”, który w innym miejscu wzbudził dość szeroką dyskusję, albo nie przebierajacy w środkach atak na każde najmniejsze nawet głupstwo, tak jak w tym przypadku. Potwierdza to fakt , o którym wyżej pisałem, że sporne zdanie wykresliłem zaznaczając ingerencję cenzury z czasów stanu wojennego, co ku mojemu zdziwieniu zostało przyjęte pozytywnie i zaakceptowane również przez Redakcję TXT. Czy warto w takich warunkach kontynuuować swoją obecność na łamach TXT? Dochodzę do wniosku, że chyba nie.
Pozdrawiam


zanim pan zniknie

to prosiłbym podać namiar gdzie się odnajdzie. Ja czytam regularnie, ale jak nie mam co do dodania to się nie wpisuje. Zapewniam, ze dużo więcej jest czytelników niż to widac po komentarzach. Może za pomocą redakcji dla bardziej obiektywnego oglądu należałoby zamontować licznik odwiedzin.

Zresztą zacytuję jeszcze znakomitego autora. Poznaje pan kto to:)

gdyż z moich obserwacji wynika, że tego rodzaju materiały nie cieszą się zainteresowaniem Czytelników TXT. Staram się jednak nie przejmować się chłodnym przyjęciem, gdyż uważam, że zdrowa ryba nie płynie z prądem, ale raczej pod prąd.


Panie Adamie

Już kiedyś dyskusja na ten temat się przez TXT przetoczyła – pańskie niezwykle rzetelne artykuły nie sa najczesciej tekstami polemicznymi. Nie stawia Pan tez, nie buduje kontrowersji – chłodno i obiektywnie przedstawia Pan informacje. Potwierdzam uwagę Pana Sajonary – Pańskie teksty cieszą się wysokim zainteresowaniem, tyle że czysto czytelniczym.
W każdym razie stanowią ważny filar TXT. Tyle, że niszowy.

Pozdrawiam.


Potwierdzam zdanie Griszeqa &Sajonary,

a poza tym oczywiście, że warto pisać.
Ja czytam regularnie, choć nie za często komentuję.
Więc proszę tu nie uprawiać kokieterii i się nie krygować, że ktos pana na TXT nie lubi albo cuś podobnego.


Kokieteria

Jestem daleki od kokieterii, bo niej jest mi ona do niczego potrzebna, choć na zewnatrz tak to może wygladać. Potrzebne jest mi natomiast partnerstwo, najlepiej twórcze, istotne, a nie złośliwe lub poniżające. Chciałbym się również czegoś uczyc od moich komentatorów. Oczywiście, ze nikt z nas nie jest genialny, czy doskonały i kazdy z nas popełnia błędy. Ja również. Za zwróconą na nie uwagę jestem zawsze bardzo wdzięczny. Natomiast bicie piany i robienie z przysłowiowej igły widły jest mi obce i budzi nienajciekawsze refleksje. Sam nigdy tego rodzaju polemik i napaści nie uprawiam i byłbym wdzięczny, gdyby i mnie w ten sam sposób traktowano. Nie chodzi o to, że ktoś mnie nie lubi, czy też lubi, lecz o to ze pewne tezy, materiały i poglądy są nielubiane i dlatego tak zawzięcie i bezpardonowo zwalczane. Wracam stale do zaznaczonej w tym tekście cenzury, jako protestu przeciw tego rodzajom naciskom na autora. Akceptacja tego protestu jest tylko potwierdzeniem, że taki jest cel niektórych komenatorów używających skrajnych moim zdaniem sformułowań i pytań pod moim adresem. I na nic tu nie zdają się żadne tłumaczenia, kiedy fakty mówią same za siebie.


Pani Sajonario!

Oczywiscie, że poznaję swój własny wpis. Nie mniej człowiek, jest tylko człowiekiem i tak jak kazdy materiał fizyczny ulega zmęczeniu. Czasem i mnie to równiez spotyka. Dziekuję za zachetę. Jesze raz chciałbym powiedzieć, ze kazda opinię szanuje i cenię, nie mniej wymagam jednak pewnej wzajemnej kultury i szacunku. Na ataki prowadzone przy pomocy “cepa” najlepiej odpowiadać uchyleniem się od uderzenia. Kilkarotnie juz na ten temat dyskutowalismy i wydawało sie, że moje warunki zostały zaakceptowane również przez Redakcję. Niestety, ze smutkiem stwierdzam, ze niektórym wystarczy pokazać tylko palec, aby wpadali w furię, miotali i strzelali z najcięższych dział. Nigdy nie staram się ich prowokować, a wyrwane zdania, które wywołuja ich gwałtowny sprzeciw na ogół nie mają zadnego znaczenia dla całości tekstu, tematu itp. Dlatego np. zgodziłem sie je usunąć. To do nich zwracam się z tymi apelami, protestami, zaznaczoną cenzurą itp., aby nabrali trochę dystansu do własnych emocji, ekspresji itp.
Pozdrawiam


Panie Podróżny

Pana teksty sa tekstami autonomicznymi – co Pan z nimi robi, zależy tylko od Pana. Jak Pan sam zauważył, Pan pewnego rodzaju polemiki (w sensie: agresywnej i podszytej np kpina, choćby nawet nieuprawnioną) nie uprawia, ale czytelnicy są różni i różne reakcje prezentują.

Ja akurat trochę się zdziwiłem, że po jednym starciu, w dodatku w kwestii w sumie nieistotnej w skali tekstu i mocno dygresyjnej, zastosował Pan tą autocenzurę. Czasem trzeba na pewne ruchy reagować po prostu wzruszeniem ramion. Bardziej w myśl zasady – jak się komus nie podoba Pańskie pisanie, to czytać nie musi. Czymś innym jest bowiem np wytknięcie błędu faktycznego, a czym innym wtręty stylistyczne.

Ze swojej strony proponuję, by się pojedynczymi wyskokami nie przejmować i robić swoje, ku naszemu czytelniczemu i edukacyjnemu zadowoleniu, a Pańskiej chwale.


Bez sławy i chwały

Nie spodziewałem sie jednak poparcia dla swojego stanowiska. Za wyrazy sympatii i rady serdecznie dziekuję. Myslę, że piszę nie dla chwały i sławy, które na pstrym koniu jedżą i zbyt czesto odwracają się od tych, którzy o nie zabiegaja, lecz własniu ku czytelniczemu i edukacyjnemu zadowoleniu. To zadowolenie jest obopólne. Również dla autora, który wie, ze nie zmarnował czasu i trudu, a przy okazji i sam się czegoś nauczył.
Pozdrawiam


Panie Adamie

Ja się nieprecyzyjnie wyraziłem. Pana przygotowanie i obiektywizm przynosza Panu chwałę na tym portalu. Rzetelność tekstów jest Pana znakiem rozpoznawalnym. I tylko w takim kontekście to pisałem.

Nie twierdzę, że zawsze się z Panem zgadzam, ale to najcześciej jest po prostu niezgadzanie się z pewną oceną faktów – bowiem sama faktografia nigdy nie podlega w Pańskich tekstach dyskusji czy zastrzeżeniom. Mijanie się jednak z Panem w poglądach nie umniejsza szacunku dla Panskiej pracy i wiedzy.

Szczerze mówiąć, to czasem mi wstyd po lekturze Pana wpisów, jak bardzo zaniedbałem wiedze o historii kraju czy regionu (jestem ze Slaska).

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.


Jestem ze Śląska

Miło mi spotkać się na tych łamach z regionalnym Rodakiem. Ja tez jestem ze Śląska. Za chwilę zamieszczę kolejny materiał o tym regionie pt. Czysta energia.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do lektury.


Panie Adamie

Co pan wypisuje o jakiejś cenzurze?
Gdzie pan znalazł jakie zdanie zmuszające pana do zmiany czegokolwiek?


Nareszcie

Ktoś zareagował. Proszę zwrócic uwagę na to, ze spór szedł o umiesczenie drugiego zdania w tym tekście, które wobec napastliwej krytkyki w tej sprawie postanowiłem wycofać, o czym pisałem wczesniej. Wobec braku reakcji na presje jaka wywierano na mnie w tej sprawie zaznaczyłem ingerencje cenzury w stylu stanu wojennego sygnalizujac, że nie zgadzam sie z takim postępowaniem. Ponieważ i na to nikt nie reagował uznałem, ze zarówno Redakcja, jak i komentatorzy popierają tego rodzaju przymuszanie autora do zmiany zdania, zresztą w sprawie całkowicie marginalnej dla tresci tekstu, co moim zdaniem jest tym bardziej żenujące. Czy pisanie o naduzyciu, czy ubliżające mi pytania pytania w stylu czy słyszałem o Piłsudzkim, wyprawie na Kijów itp. nie są tego rodzju naciskami? Oczywiscie nikt przytomny wprost nie pisze o cenzurowaniu tekstów, tylko zachowuje sie i komentuje, tak jak cenzor z czasów PRL. Potem udając, że nic nie wie, nic nie czytał, nic nie słyszał na ten temat. Jeżeli nawet myle się, co do cenzury to wymagam minimum szacunku, wychodząc z założenia, ze jeżeli ktoś sam siebie nie szanuje, nikt inny nie będzie go szanował. To tyle tytułem wyjasnienia. Proszę o nie kontynuowanie tej mało ciekawej i nieprzyjemnej dla mnie dyskusji.


Panie Podrużny

Ja nie potrafię z panem rozmawiać.
Jak piszę że coś mi się nie podoba, to pan krzyczysz że to cenzura?
A niby gdzie i jaka?

Jak piszę do Sajonary czy słyszał o Żeligowskim i wyprawie na Kijów, to pan się unosisz i twierdzisz że tobie ubliżam, a niby jak kiedy to było do Sajonary, który sprawia wrażenie, że o tych historiach nie słyszał?

A potem, na koniec pan narzeka, że nikt z panem nie polemizuje.


Dobrze

Zakończmy ten mało budujący spór po ludzku. Cieszę się, że ktoś wreszcie przyznaje, że czegos nie potrafi. Juz nie krzyczę, tylko grzecznie proszę aby na mnie nie krzyczeć. Rzeczą ludzką jest mylić się. Nie mniej szereg okolicznosci przemawiało za takim zrozumieniem przeze mnie tej sprawy. Jeżeli się pomyliłem, a na to wychodzi to przepraszam za wszystkie moje fanaberie w tej sprawie.
Nie narzekam, że nikt nie polemizuje, tylko zauważam, ze moim zdaniem tak znaczacy tekst jak “Nieprzyznana nagroda Nobla” nikogo nie interesuje. To całkiem dwie różne rzeczy i proszę aby mi nie wmawiac, że mi zależy na poklasku, czy czymś takim podobnym. Aby uniknąć na przyszłośc podobnych nieporozumień bardzo proszę o blokadę komentarzy do moich tekstów.
Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość