Irlandzki sprzeciw

O wyniku głosowania nad przyjęciem Traktatu z Lizbony, każdy może mieć swoje zdanie jednakże Irlandzkie referendum było bezlitosne, a po nim Unia przypuszczalnie jakiś czas będzie jeszcze w szoku. Nie mniej wola wprowadzenia tego dokumentu w życie przez pozostałe państwa europejskie jest tak wielka, że wynik tego głosowania można uznać tylko za „wypadek przy pracy”. Ominięcie tej rafy integracji „europejskiego państwa” jest tak duże, że muszą znaleźć się sposoby na krnąbrnych Irlandczyków. Pierwszą z nich będzie metoda powtarzania głosowania co rok lub dwa, aż do pozytywnego skutku. Druga metoda to powierzenie ratyfikacji parlamentowi i zmiana irlandzkiej konstytucji w tym kierunku. Trzecia może najmniej prawdopodobna to wykluczenie Irlandii połączone z dalszą integracją pozostałych państw – członków UE w jeden wspólny organizm polityczny.

Znajomość Traktatu
Unijni aktywiści i jej entuzjaści bazują na ogólnej nieznajomości podstawowych dokumentów integracyjnych. Powszechnie znane i powtarzane są tylko opinie o tych dokumentach wygłaszane przez tzw. „autorytety moralne”, którym większość np. naszego społeczeństwa ufa bezgranicznie. Stąd irlandzki sprzeciw w Polsce byłby niemożliwy, gdyż „autorytety” są zdecydowanie i jednoznacznie, a zarazem bezkrytycznie za postanowieniami „Konstytucji Europejskiej” oraz „Traktatu Lizbońskiego”. Każdy z tych dokumentów liczy sobie kilkaset stron i tyleż artykułów napisanych w niezrozumiałym prawniczym bełkocie. Kto ma czas to studiować? Okazuje się, że nawet ci którzy z obowiązku służbowego powinni znać to wszystko na pamięć, jakoś wcale się tym nie interesują. Polscy posłowie, ministrowie, a nawet premier z radosnym uśmiechem oświadczają, że dokumentów tych nie czytali i nie mają nawet takiego zamiaru. Na pytanie czemu głosują za dokumentami, których nie znają, twierdzą, że maja zaufanie do ich autorów. Tu przypomina się stalinowski dowcip, że zaufanie to dobra rzecz, ale kontrola jest jeszcze lepsza. Krótko mówiąc znajomość uchwalanych, popieranych i wychwalanych traktatów europejskich jest żadna. To lekkie traktowanie naszej przyszłości, losów, wolności i poziomu gospodarczego wielu ludzi napawa lękiem. Wszak każdy z nas, jak ma komuś oddać swój dom, prawo do życia i śmierci na ogół dobrze się nad tym zastanowi, a tu nic tylko zaufanie, zaufanie i zaufanie. Uzasadnieniem do tego zaufania ma być miłość wzajemna głoszona przez naszych polityków. Tu trzeba się zgodzić, że w tym punkcie racja jest po stronie polityków. Rzeczywiście, miłość do naszych majątków, surowców, walorów przyrodniczych jest tak ogromna wśród naszych zagranicznych „przyjaciół”, że są oni gotowi wszystko zrobić aby posiąść nasz majątek narodowy. Sytuacje tę dobrze ilustruje brytyjskie powiedzenie, że jak ma się takich przyjaciół, to wrogowie nie są potrzebni.

Irlandia
Wydaje się, że Irlandia zapłaciła zbyt wysoką cenę za uzyskanie tego co posiada, aby tak łatwo się tego wyzbyć. Wszystko studiują, pytają, dyskutują i nie chcą likwidować swego państwa na rzecz jednej wspólnoty, w której oni jako jeden z mniejszych jej krajów nic nie będą mieli do powiedzenia. To, że wszystko jest zapisane, to pięknie, ale praktyka pokazuje, nawet największe i najświętsze zapisy rzucane są natychmiast do kosza, kiedy nie odpowiada to silnym, potężnym i bezwzględnym rządom obcych nacji. Kto, jak kto, ale chyba Irlandczycy blisko tysiąc lat prowadzący wojnę z przebiegłymi Brytyjczykami wiedzą o tym najlepiej. Polacy też powinni pamiętać, że Sowiecka Konstytucja Stalinowska była bardziej postępowa niż wiele innych podobnych dokumentów stanowiących państwa tzw. „wolnego świata”. I co z tego, że była zapisana wolność słowa, wyznania itp. kiedy partia legalnie walczyła z Kościołem nie przebierając w środkach. Wolne słowo, owszem mogło być głoszone , ale tylko takie, jakie odpowiadało rządzącej partii. Kto miał inne zdanie mógł trafić na Syberię z biletem w jedną stronę, a bardziej opornych mordowali nieznani sprawcy. Czy sytuacja może się powtórzyć? Nie, wszyscy zgodnie odpowiadają, że to już nie te czasy. Oczywista, oczywistość. Tak, to może być całkiem inny terror. Wszak każdy czas ma swój sposób na uciszenie niepokornych, nieprawomyślnych i innych mających własne zdanie, które nie jest zgodne z tym, co głosi wszechwładna władza. Przykładem niech będzie jeden z wrocławskich dziennikarzy, który kilka dni temu przyglądał się tylko akcji policji rozpędzających nielegalną demonstrację. Jej nielegalność polegała na tym, że demonstranci wznosili okrzyki, które nie były wcześniej uzgodnione z władzami miasta np. „precz z komuną”. Policja grzecznie poprosiła dziennikarza, aby sobie poszedł i nie przyglądał się ich „ciężkiej” pracy. Kiedy ten odmówił, gdyż prawo pozwalało mu stać na chodniku, został zgodnie z tym pięknym europejskim prawem pobity, wyłamano mu palce, aby nie mógł tego opisać i „suką” przewieziono na komisariat, jako niebezpiecznego osobnika zakłócającego spokój społeczny. Irlandczycy wszystkie te sprawy pamiętają bardzo dobrze i tym się jakoś przejmują. Polacy odwrotnie, jakoś to będzie, nigdy nie było, żeby jakoś nie było itp.

Adwokat
Jak blisko dwadzieścia lat temu wychodziliśmy z socjalistycznego kołchozu wydawało się, że wschodni niedźwiedź jest najgorszym zwierzakiem jakiego przydarzyło się nam spotkać w naszej historii. Okrutnik, prostak, bezmyślny prymityw, złodziej. Wydawało się, że nic gorszego już spotkać nas nie może. Tymczasem historia lubi się powtarzać, tyle tylko, że w innych kostiumach, innych realiach. Teraz nie ma prymitywów, są eleganccy partnerzy, negocjatorzy, doradcy, a wszyscy chcieliby nam przychylić nieba. Nie udaje się to tylko dlatego, że nie dowierzamy naszym adwokatom, przyjaciołom i w ogóle samym sympatycznym ludziom którzy wszystko dla nas zrobią z czystej miłości. Tym pierwszym naszym adwokatem najpierw w EWG, a potem w Unii były Niemcy. To, że zostały one poszkodowane przez Drugą Wojnę Światową niespodziewanie w Polsce spotkało się z niewdzięczną krytyką. Tak samo jak niemiecka skromna prośba aby Polska krzywdy te w imię sprawiedliwości zechciała Niemcom naprawić, wypłacić odszkodowania za majątki pozostawione na Ziemiach Odzyskanych skąd ci nieszczęśnicy zostali brutalnie wypędzeni. O jakichś niemieckich mordach w czasie ostatniej wojny nikt nie chce w ogóle nawet mówić. Zresztą nasi niemieccy przyjaciele o to zadbali wykupując za skromne grosze oryginalne dokumenty Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Warunkiem wykupu było to, że strona polska nie pozostawi sobie żadnych kserokopii tych dokumentów. Nie ma dokumentów, nie ma zbrodni. Krótko mówiąc, nasz niemiecki adwokat okazał się wielce sympatyczny, nam życzliwy i w porę usunął wszystkie dokumenty, które mogłyby zakłócić tak owocną naszą współpracę. Podsumowując to wszystko trzeba stwierdzić, że bez niemieckiej sympatii do nas w UE, nie dalibyśmy sobie tam rady. Po prostu przyjaciół poznaje się w biedzie.

Salon
Wyrywając się z objęć wschodniego niedźwiedzia, wpadliśmy od razu do europejskiego salonu. Tu jak przystało w eleganckim towarzystwie obowiązują maniery. Nie te pisane, bo to każdy dureń potrafi, ale te które Towarzystwo uznaje za swoje. Z tym oczywiście nie było najlepiej, bo u niedźwiedzia niczego nie można się było nauczyć. Aby nie być pośmiewiskiem na salonach należało pilnie brać lekcje, odrabiać zadania domowe, a nawet brać dodatkowe korepetycje. Oczywiście nauka kosztuje. Nic za darmo. Przez powszechną do nas sympatię nie zdzierano z nas przysłowiowej skóry. Po prostu w zamian brano co wpadnie pod rękę, a to np. prasa lokalna, znalazła się w rękach naszych przyjaciół, potem prasa centralna, potem udziały w mediach elektronicznych i tym sposobem zostały nam już tylko skromne ochłapy. Tak dzieje się z cała polską gospodarką. Ktoś może pomyśleć, że jest to narzekanie, wypominanie, lub nawet bunt przeciw naszym przyjaciołom z UE. Nic z tych rzeczy. Polacy są narodem wdzięcznym, bez żadnych zawiści, wypominań i targów. Tym co nas przyjęli do swego grona jesteśmy w zamian gotowi oddać wszystko. Wszak dzielić się z przyjaciółmi naszym majątkiem, dorobkiem to czysta przyjemność. Nie jesteśmy jak Irlandczycy, którzy chcą być na swoim, chcą się sami rządzić, a co mówi o nich salon? Oj dostanie się im! Będą wyśmiewani, napiętnowani i nietolerowani w państwach słynących z tolerancji. My możemy tylko współczuć biednym Irlandczykom, że zdarzyła się im taka „wpadka”. My zostajemy w salonie. Nas salon kocha. My za to wszystko oddamy aby tak było na zawsze. Nam wystarczy miłość salonu, a reszta to marność nad marnościami, o którą walczą ludzie przyziemi i mali. Być może, że Irlandczycy nie kochają salonu i jest im wszystko jedno, co salon o nich powie, pomyśli itp., ale nam na szczęście nie jest wszystko jedno.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie podróżny

porównanie Unii Europejskiej do podboju i okupacji Irlandii przez Brytyjczyków, i stalinizmu w Europie Wschodniej, jest… (i tutaj powinny sypnąć się trollowe bluzgi). Kto Panu tych bzdur nagadał, to ja nie wiem, bo nie podejrzewam, że Pan to sam wymyślił.

Dobrobyt, który Irlandczycy sobie wypracowali, jest konsekwencją wielu procesów, również zacieśnienia współpracy i wstąpienie do Wspólnoty Europejskiej (w większym jeszcze stopniu, spowodowały to inwestycje z USA, oraz reformujący pakt społeczny, zawarty pomiędzy siłami społecznymi, związkowymi i politycznymi). Dlaczego USA inwestuje chętnie w Irlandii? bo jest częścią UE i przyczółkiem na kontynencie. Bez dostępu Irlandii do wspólnego rynku, USA nie wydałaby złamanego centa (nie było tu inwestorów z USA aż do lat 90-tych)- proszę zwrócić na to uwagę.

Partia Fianna Fail, której dobre rządy przez ostatnie kilkanaście lat, potwierdzane były serią wygranych wyborów, jest proeuropejska. To za jej długoletnich rządów, Irlandia rozkwitła, a nie za rządów narodowców z Sinn Fein, którzy namawiali na głosowanie przeciw traktatowi.

Pozdrawiam

kułak i spekulant


o rany

nagle wszyscy przejęli się POłajanką* Bwana Kubwy i mamy wysyp tekstów o Irlandii

*) :P

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Nieporozumienie

Nikt mi zadnych głupstw nie nagadał, ani sam tego nawet nie wymysliłem. Zostłem jednakze źle zrozumiany. Nigdzie nie porównuje UE do okupacji Brytyjskiej, tylko o niej wspominam. Byc moze nie wolno tego robic w ramach wspomnianej wolnosci słowa. Równiez nie porównuję Irlandii do stalinizmu we Wschodniej Europie. Wspominam o nim w kontekscie naszych polskich spraw. Polska była pod jarzmem stalinizmu. Wspominam o tym bo relikty jakby jeszcze u nas zostały. Czy przy porównaniach polsko – irlandzkich nie wolno wspominać nawet o naszej włąsnej historii. Nie wiem czy Pan Bloxer zauważył, ze tekst jest satyryczno – ironiczny odnośnie naszego zanngażowania się w europejskie sprawy.
To Polska jest porównywana do czasów sowieckiej okupacji, a nie Irlandia. Bardzo proszę o dokładniejsze przeczytanie tekstu, który moim zdaniem ma bardziej charakter kabaretowy niż poważny. Życzę trochę uśmiechu i radosci. Świat jest wspaniały mimo wyniku referendum w Irlandii.


ok, mój błąd...

czytanie i komentownie pomiędzy karmieniami synka, chyba nie wychodzi:)

pozdrawiam

kułak i spekulant


Wysyp tekstów

Panie Docencie! Pan jako naukowiec powinien się cieszyć, ze ludzie zajmują się tak egzotycznym dla nas krajem, A tu nieme zdziwienie. Czy nie wolno, w ramach wolnosci pisać o Irlandii? Czy to może będzie karalne?


Zarzuty

Wczoraj wieczorem na tych samych łamach czytałem zarzuty odwrotne. Nikt nie zajmuje sie Irlandią. I bądź tu człowieku mądry. Jak nie zajmujesz sie to źle bo niczym sie nie interesujesz. Jak się zajmujesz to jeszcze gorzej bo to chyba dzisiaj jest już niepoprawne politycznie. Ot nie zorientowałem się w tej układance. Przepraszam za zabieranie głosu. Na przyszłośc będę ostozniejszy, oczywiście w ramach przyznanej mi wolności.
pozdrawiam


Panie Podróżny,

amaksymowicz

Wczoraj wieczorem na tych samych łamach czytałem zarzuty odwrotne. Nikt nie zajmuje sie Irlandią. I bądź tu człowieku mądry. Jak nie zajmujesz sie to źle bo niczym sie nie interesujesz. Jak się zajmujesz to jeszcze gorzej bo to chyba dzisiaj jest już niepoprawne politycznie. Ot nie zorientowałem się w tej układance. Przepraszam za zabieranie głosu. Na przyszłośc będę ostozniejszy, oczywiście w ramach przyznanej mi wolności.
pozdrawiam

prosze pisać o czym pan chce po prostu, ani głosami na nie ani na tak nie warto się zbyt przejmować, mam wrażenie.

Pozdrówka


Grzesiu

Dziekuję za słowa otuchy, bo czasem człowiek się w tym wszystkim gubi. Może za dużo wymagam od siebie i tak samo od innych, a to błąd. Będę pisał!
Pozdrawiam serdecznie


Panie Blokserze!

zapiskispekulanta

porównanie Unii Europejskiej do podboju i okupacji Irlandii przez Brytyjczyków, i stalinizmu w Europie Wschodniej, jest… (i tutaj powinny sypnąć się trollowe bluzgi).

Porównanie jak porównanie. Można znaleźć sporo cech wspólnych. Bluzgi tego nie zmienią.

Kto Panu tych bzdur nagadał, to ja nie wiem, bo nie podejrzewam, że Pan to sam wymyślił.

Bardzo nieładnie, że nie wierzy Pan w inteligencję autora. Każdy inteligentny człowiek widzi szambo jakim będzie super państwo europejskie. Pan Adam do inteligentnych należy, więc może należałoby go uważnie czytać, a nie krytykować za „niewłaściwe” poglądy.

Dobrobyt, który Irlandczycy sobie wypracowali, jest konsekwencją wielu procesów, również zacieśnienia współpracy i wstąpienie do Wspólnoty Europejskiej (w większym jeszcze stopniu, spowodowały to inwestycje z USA, oraz reformujący pakt społeczny, zawarty pomiędzy siłami społecznymi, związkowymi i politycznymi). Dlaczego USA inwestuje chętnie w Irlandii? bo jest częścią UE i przyczółkiem na kontynencie. Bez dostępu Irlandii do wspólnego rynku, USA nie wydałaby złamanego centa (nie było tu inwestorów z USA aż do lat 90-tych)- proszę zwrócić na to uwagę.

Cytując Pana, „kto Panu te bzdury naopowiadał?” Czy Irlandia wstąpiła do Wspólnot Europejskich w latach 90.? Czy nie było w tych wspólnotach innych krajów? Proszę się zastanowić, co spowodowało wybranie właśnie Irlandii i przemyśleć swoją argumentację. Może Pan coś zrozumie.

Partia Fianna Fail, której dobre rządy przez ostatnie kilkanaście lat, potwierdzane były serią wygranych wyborów, jest proeuropejska. To za jej długoletnich rządów, Irlandia rozkwitła, a nie za rządów narodowców z Sinn Fein, którzy namawiali na głosowanie przeciw traktatowi.

A od kiedy wynik demokratycznych wyborów jest czymś więcej poza wyrażeniem woli wyborców? Co mają wyniki wyborów do oceny przyczyn przemian gospodarczych? Czy sugeruje Pan, że Polacy wybierając postkomunę już dwa razy wyrazili swój zachwyt dla bolszewii? Przecież Pański argument jest tak durny, że trudno go poważnie analizować.

Pozdrawiam


Panie Adamie!

Proszę się nie przejmować komentarzami nieprzychylnymi. Zawsze znajdą się ludzie gotowi bronić sprzedania polskich interesów za bezcen.

Szczerze mówiąc, nie wiem czy jest Pan zwolennikiem, czy przeciwnikiem udziału Rzeczpospolitej w unii, ale właśnie wysłuchałem wiadomości, że rolnicy chcący korzystać z dopłat brukselskich muszą „ubezpieczyć” swoje uprawy. To jest wolność europejska.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

A ja wolę aby każdy z nas – Podróżny, Pan i ja pilnowali swojej prawdy/interesów.
Bo to one wszystkie składają się na interes Polski.

Panu nikt, ani na mądrość, ani na Polskę legitymacji nie dał.


Prawda jest obiektywna

Pragnę sprostować, ze prawda nie jest moja, ale jest obiektywna i niezalezna od tego czy się ona komuś podoba , czy też nie. Pragnę też wyjasnić, że na TXT nie pilnuję swoich interesów, po prostu ich nie mam. Jezeli chodzi o interesy to dawno pownienem zaprzastać tutaj publikacji. Osobiste interesy nie skłądają się tez wcale na interes polski. Na polski interes składają sie tylko te poglądy, działania i prace, które służą RP dzisiaj i w przyszłości. Odnośnie tego, czy jestem za UE, proszę uważniej przeczytac tekst o Irlandii, tam zająłem w tej sprawie wyraźne, choć może i żartobliwe stanowisko. W sprawie legitymacji na Poskę, uważam, ze ma ja kazdy, kto w jej interesie zabiera głoś i nikogo nie można jej pozbawiać. Ja przynamniej uważam, ze mam taką legitymację, która otzrymałem wraz z urodzeniem się Polakiem ( niezaleznie jakiego pochodzenia) i to daje mi prawo do zabierania głosu w polskich sprawach, i na tej samej zasadzie w sprawach europejskich i światowych.
Pozdrawiam
Adam M.


Panie Jerzy Maciejowski

1. Szukanie elementów spólnych pomiędzy UE i USSR jest jak porównanie krzesła do krzesła elektrycznego. Jak Pan bardzo chce, to ja Pana nie będę przed tym bronił- Pański problem.

2. Nie pisałem nigdzie, że Ire przystąpiła do Wspólnoty w latach 90-tych, co mi Pan zawzięcie inputuje. Opisałem jedynie splot przyczyn, które doprowadziły do długoletniej prosperity, która powinna być obiektem naszej (polskiej) zazdrości i dążności.

3. Co do powodów amerykańskich inwestycji w Ire, to pewnie ma Pan na myśli znaczącą mniejszość irlandzką w USA, która powróciła do kraju. Jeśli Pan to wie, to pewnie również wie o tym, że amerykanie (ani nikt inny rozsądny) nie inwestuje z powodów sentymentalnych, ale czysto egoistycznych. Nie wyobrażam sobie innego podejścia- USA zobaczyło w Ire możliwości do pomnożenia kapitału i to robi. Gdy pojawiły się inne możliwości, to przenoszą fabryki poza Ire i tyle (patrz Dell z Limerick do Łodzi)

4. Porównanie wyborów w Polsce (czyli od ściany do ściany, od lewa do prawa) z ciągłym, kilkunastoletnim poparciem pro-gospodarczej partii w Ire jest, moim skromnym zdaniem, fałszywe. proszę przemyśleć argumentację.

5. Pomijam milczeniem epitety- wystawiają one opinię temu, kto je używa.

(mimo wszystko) pozdrawiam

kułak i spekulant


Panie Podrożny

Prawda jest obiektywna w matematyce.
Choć w niej też istnieją liczby nieskończone.

W polityce jej nie ma.
W polityce są, moim zdania & poglądy.

I te niech się ścierają.
Dla mnie poglądy Maciejewskiego nie są polskie tylko maciejowskie.
Tak jak moje, są moje.


Prawda jest obiektywna zawsze

Prawda jest zawsze jedna. Tak samo w matematyce, jak i polityce i wszędzie indziej. Co wcale nie przeszkadza temu, ze w polityce są też poglądy. Wszak polityka nie składa się z tylko z poglądów,choć i poglady też sa prawdziwe i mówienie o ich rzeczywistej istocie jest też prawdziwe. Fakty polityczne o których się mówi, pisze i które mają swoje skutki dla obywateli stanowią prawdę o polityce. Poglady natomiast ma sie na wszystko. Np mój pogląd na wzrost cen żywności jest całkowicie odmienny od rzadowego i z nim się ściera, co jednak jest prawdą, ze ceny szczególnie szybko na skutek takiej, a nie innej polityki rolnej w Polsce i UE szybko pną się do góry. Taka jest prawda niezaleznie od poglądów, które zawsze szanuję niezaleznie jakie one są. Natomiast prawda jest namacalna, to skutki działań politycznych. Przykładem jest tez Pana tekst o Sikorskim. Morderstwo polityczne jest tu prawdziwe (wszak naprawdę zginął w Gibraltarze) i nasze poglądy na ten fakt w niczym nie zmieniaja prawdy o zaistniałym wydarzeniu. To jak kto nazwie czyje poglady, to jego sprawa. Głoszenie pogladu, ze nie ma prawdy w polityce jest moim zdaniem zabójcze. Spotkałem się z taką własnie interpretacją prawdy w polityce po stronie niemieckiej, która usiłuje przekonać opinię publiczną, że niemieckie obozy koncentracyjne w których zgineło kilka milionów Polaków to polski pogląd na tą sprawę. Niemcy mają w tej sprawie całkiem inny poglad. Żadnych obozów nie było. Jezeli zwraca sie im uwage, ze fakty i prawda w tej sprawie jest inna odpowiadają znanym powiedzeniem Hegla, ze tym gorzej dla prawdy i faktów. Jeżeli w polityce nie ma prawdy, to napewno jest jej odwrotność, czyli fałsz, kłamstwo i oszustwo, a tego nikomu uczciwemu nie wolno wspierać, akceptować i propagować.


Panie Podróżny

Niepokoi mnie zawsze, gdy ktoś nadmiernie powołuje się na prawdę, starając się przekonać innych nie tyle siłą argumentów, co ciągłym powoływaniem się na nią.

Ks. Tischner przypominał czasem o przysłowiu góralskim: Som trzy prowdy: prowda, tyz prowda i g….no prowda.

A o prawdzie w matematyce, to pewnie matematycy niejedno by nam powiedzieli zaskakującego:)

Pozdrawiam

kułak i spekulant


Niepokój

Jakoś nikogo nie niepokoi powoływanie sie na kłamstwo. Fałsz jest OK, a prawda nie. Po co znac prawdę, kiedy kłamstwo jest lepsze? To po pierwsze. Po drugie to nie ja zaczałem dyskusje o prawdzie tylko Igła, twierdząc oryginalnie, że nie istnieje ona w polityce. Czy pogladowi takiemu nie mozna sie sprzeciwić. Czy to niepokoi kułaka i spekulanta?


re: Irlandzki sprzeciw

Nie, nie to mnie zaniepokoiło, zaniepokoiło mnie coś innego:

Spotkałem się z taką własnie interpretacją prawdy w polityce po stronie niemieckiej, która usiłuje przekonać opinię publiczną, że niemieckie obozy koncentracyjne w których zgineło kilka milionów Polaków to polski pogląd na tą sprawę. Niemcy mają w tej sprawie całkiem inny poglad. Żadnych obozów nie było.

Nie chcę używać wielkich słów, ale czy tak naprawdę widzi Pan politykę niemiecką? Nie wydaje mi się, żeby był to obraz prawdziwy. Więc wciskanie takiej “prawdy” mnie niepokoi.

Pewna część moich znajomych to Niemcy, spotkałem się z zupełnie innym podejściem do IIWS niż prezentowana przez Pana powyżej. Bałbym się raczej postulaty strony rosyjskiej o dyskutowanie na temat polskiej współodpowiedzialności za wybuch IIWS.

kułak i spekulant


Niemiecka polityka

Nie pisałem, ze taka jest niemiecka polityka. Wiele spraw po stronie niemieckiej widzę pozytywnych lecz nie można zamykać oczu na negatywy. Proszę posłuchać tzw. wypędzonych i im podobne środowiska np. z kręgów NPD. To też Niemcy. Zwracam uwagę na sposób interpretacji przez niektóre niemieckie środowiska, oczywiście, ze Niemcy są różni. Nie piszę nigdzie, ze wszyscy Niemcy tak uważają, nie mniej zacytowane przezemnie zdanie ma pokrycie w faktach. Dlatego piszę po stronie niemieckiej… itd.
Pozdrawiam


Panie Blokserze!

zapiskispekulanta

1. Szukanie elementów spólnych pomiędzy UE i USSR jest jak porównanie krzesła do krzesła elektrycznego. Jak Pan bardzo chce, to ja Pana nie będę przed tym bronił- Pański problem.

Pańska wiara w wyższość eurosocjalizmu nad bolszewizmem jest powalająca, ale nie znaczy, że ją podzielam. Jeśli socjalizm narodowy jest lepszy od bolszewizmu, to ma Pan rację, jednak ja tego poglądu również nie podzielam.

2. Nie pisałem nigdzie, że Ire przystąpiła do Wspólnoty w latach 90-tych, co mi Pan zawzięcie imputuje. Opisałem jedynie splot przyczyn, które doprowadziły do długoletniej prosperity, która powinna być obiektem naszej (polskiej) zazdrości i dążności.

Jeśli Irlandia należała do Wspólnot Europejskich przed latami 90., zaś cud gospodarczy zaczął się właśnie w tych latach, to wiązanie tych zjawisk jest nieuprawnione logicznie. To chciałem, aby Pan dostrzegł. Ja Panu niczego nie imputuję, tylko wskazuję na błędy w argumentacji.

3. Co do powodów amerykańskich inwestycji w Ire, to pewnie ma Pan na myśli znaczącą mniejszość irlandzką w USA, która powróciła do kraju. Jeśli Pan to wie, to pewnie również wie o tym, że amerykanie (ani nikt inny rozsądny) nie inwestuje z powodów sentymentalnych, ale czysto egoistycznych. Nie wyobrażam sobie innego podejścia- USA zobaczyło w Ire możliwości do pomnożenia kapitału i to robi. Gdy pojawiły się inne możliwości, to przenoszą fabryki poza Ire i tyle (patrz Dell z Limerick do Łodzi)

Jak Pan widzi, nie o mniejszość irlandzką w SZA chodziło mi…

4. Porównanie wyborów w Polsce (czyli od ściany do ściany, od lewa do prawa) z ciągłym, kilkunastoletnim poparciem pro-gospodarczej partii w Ire jest, moim skromnym zdaniem, fałszywe. proszę przemyśleć argumentację.

Porównywać można wszystko. Podobno złodziej i profesor uniwersytecki mają siedem, czy dziewięć cech wspólnych. A w Polsce jest odbijanie się od lewej do lewej, konsekwentnie anty rynkowo, więc podobieństwo jest… :)

5. Pomijam milczeniem epitety- wystawiają one opinię temu, kto je używa.

(mimo wszystko) pozdrawiam

kułak i spekulant

Też pozdrawiam

PS. A z prawdą to było tak:
1. świnto prowda;
2. tyż prowda;
3. g…no prowda.


Drogi Igło!

Moja wersja prawdy, jest moją wersją, co nie znaczy, że nie jest to prawda. Swojego rodzaju patent na mądrość mam, ale to nie jest istotne, jeśli chodzi o konkretną sprawę. Przecież czytelnicy i tak wyrabiają sobie zdanie na podstawie tego o piszemy o innych, o sobie i o sprawie, a nie na podstawie dokumentacji specjalistycznej kurzącej się w jakichś archiwach.

Pozdrawiam


Od siebie dodam

Że Irlandczycy mogą mieć zupełnie inne powody do głosowania przeciwko Traktatowi niż my, Polacy, mamy, żeby głosować za.

Dla Irlandii wejście traktatu w życie oznacza przede wszystkim ryzyko obniżenia dotacji budżetowych z UE, podczas gdy dla nas oznacza oddalenie ryzyka tworzenia silnych europejskich związków bilateralnych pomiędzy głównymi aktorami europejskiej sceny. Związków, które w praktyce oznaczają dogadywanie się możnych tego świata w ważnych sprawach ponad naszymi głowami.


Panie Zbigniewie!

Możni tego świata są możni, bo my nadal dajemy się nabrać na ich paciorki. Zamiast martwić się, jak to możni się będą dogadywać, należy budować podstawy zdrowej gospodarki, zdrowego pieniądza, a potem czekać, aż ci możni nie mogący związać końca z końcem zaczną przyjeżdżać do Rzeczpospolitej na saksy. W modelu działania proponowanym przez Pana, nie mamy na to szans, bo tempo rozwoju koło 0% (±1) to dla nas żadna perspektywa, a dla Pańskich wielkich Europy normalka.


Panie Igło,

igla

Prawda jest obiektywna w matematyce.
Choć w niej też istnieją liczby nieskończone.

Gorzej. Są ponoć liczby urojone. Jeden wykład o nich wystarczył mi, żeby wypisać się z polibudy.

Takie urojone wartości (europejskie) próbuje się nam teraz wciskać. I wypisać się nie można!

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Witam w gronie uniosceptyków. Miło mi. Niemniej zgodnie z tym, co pisze Zbigniew P. Szczęsny, unia już niedługo weźmie w łeb, a my zostaniemy z niej wypisani. :)

A wartości oferowane przez Brukselę z europejskością nie mają nic wspólnego. Choćby odrzucenie chrześcijaństwa.

Ja zgadzam się z tym, że unia długo nie przetrwa, bo jest to konstrukcja stawiana od dachu, a teraz usiłuje się konstruować fundamenty…

Pozdrawiam


@Jerzy Maciejowski

Panie Jerzy,

Tempo wzrostu zależy na ogół od wartości bazowej, z której się startuje. Słabe gospodarki mają duże wzrosty. Gospodarki mocne, dojrzałe rozwijają się wolniej. Gdyby USA rozwijały się w tempie 5% rocznie, to w ciągu kilkudziesięciu lat zjadłyby całą planetę.


Panie Zbigniewie!

Szkoda, że Azjaci tego nie wiedzą. Gdyby nie to, że nie wiedzą, że mają się wolno rozwijać, to zjedli by całą planetę…

Myli Pan rozwój z ekspansją.

Pozdrawiam


Druga Irlandia

Od siebie dodam jeszcze, że postulat wyborczy aby Polska stała się drugą Irlandią, pod którym to hasłem, kilka miesięcy temu, zostało odniesione zwyciestwo wyborcze jest nadal aktualny. Czy w sprawie referendum nad Traktatem Lizbońskim równiez mamy nasladować Irlandię? Czy był to tylko wypadek przy pracy? Czy Irlandia juz dla nas nie jest utesknionym wzorem i przykładem?
Pozdrawiam


Niestety, Panie Jerzy,

Pan Zbigniew ma jednak rację. Jak Pan sądzi, przy takim wzroście gospodarczym, jaka jest teraz wielkość PKB Chin? A jaka Niemiec? `A proszę teraz porównać liczbe ludności obu tych krajów. I będzie Pan mial odpowiedź na pytanie, ile jeszcze Chinom do dobrze rozwiniętego kraju europejskiego brakuje.

Pozdrawiam


Chińskie sukcesy

W dochodach liczonych na głowę ludności to Chiny są daleko za Niemcami. Natomiast w globalnej produkcji, sprzedaży, obrotach te małe dochody mnożone nie przez miliony Niemców lecz przez miliardy Chińczyków zaczynają dominować. USA są tak zadłużone w tych biednych Chinach, ze albo będą musiały oddać cały kraj w dzierżawę Chińczykom raz na zawsze, albo USA będa musiały dla wyrównania rachunków rzucić na Chiny kilka bomb atomowych, wodorowych i wszelkich innych. Jeżeli w takiej sytuacji są USA, to Chińczycy z Niemcami poradzą sobie dużo łatwiej. O Polsce nawet nie wspominam.


Panie Lorenzo!

Azja to nie tylko Chińska Republika Ludowa. Czy Pańska analiza dotyczy Republiki Chińskiej czyli wyspy Tajwan, Republiki Korei, Malezji, Singapuru, o Japonii i Indiach nie wspominając?

Poza tym, wszystkie te analizy są robione w oparciu o księżycowe kursy walut. Jeśli przyjmie Pan za podstawę obliczeń jedyną porównywalną jednostkę wartościowania, to znaczy cenę godziny pracy niewykwalifikowanej, to obraz pojawi się zupełnie inny. Wtedy nawet w przeliczeniu na mieszkańca CRL bije dowolny kraj europejski na głowę. Idą zmiany…

Pozdrawiam ciepło, co tam słychać na plantach?


Szanowny Panie Jerzy

Miałem na myśli wyłącznie Chiny, i to w ujęciu PKB (czyli Produktu Krajowego Brutto, a nie per capita). Niemcy 2006 – 2 303 mld euro, Chiny 2,3 bln USD. Czyli nawet uśredniając Niemcy z niemal 80 milionami mieszkańców mają ciut więcej [(:))] niź Chiny z niemal 1,5 mld obywateli. Więc z tym biciem na głowę dowolnego kraju europejskiego to tak nie do końca.

Faktem jest, że Chiny wylądowały już generalnie na 4 m. na świecie, ale poczekajmy jak to się rozwinie, szczególnie przy rosnących (spekulacja?) cenach ropy i energii. Może im się koniunktura przegrzać.

A na Plantach (jednak z dużej litery Panie Jerzy, bo to w Krakowie nazwa własna) zielono, miły chłodek panuje, tylko ludzi dużo. Zapraszam na kawę w Europejskiej (co prawda nie na Plantach, ale za to na Rynku).

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo!

Jeszcze raz proszę o przeczytanie jak należy liczyć produkt krajowy brutto aby był sens go porównywać. Ile godzin pracy niewykwalifikowanej można kupić w Chinach Ludowych za te 2300 · 10^9 $ a ile godzin pracy niewykwalifikowanej można kupić w Niemczech za owe 2303 · 10^9 €. Myślę że w Chinach jednak znacznie więcej nawet na głowę.

A w Europejskiej możemy się spotkać 24 lipca po południu… :)

Pozdrawiam


Szanowny Panie Jerzy

Część pierwszą Pańskiej odpowiedzi możemy sobie spokojnie zostawić więc do dyskusji 24 lipca po południu. Termin zanotowałem:-))

Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość