Ja powiem tak po swojemu.
Mnie interesuje w całym tym zamieszaniu to, że pan Owsiak jako jeden z nielicznych w tym kraju przestał w końcu tylko kontestować rzeczywistość ale coś zaczął robić.
Zaczął robić to na dużą skalę i przez to sporo ludzi, którzy wcześniej nawet by na to nie wpadło teraz mają okazję czymś się podzielić.
Obawiam się, że bez akcji Owsiaka nie dzieliliby się w ogóle.
I dla mnie jest ważny najbardziej sam ten fakt dzielenia, nie kwota, nie wynik, tylko to. Bo to spaja bardziej ludzi i tworzy mocniejszą wspólnotę niż jakby tej akcji nie było. Nie znaczy to oczywiście, że wynik jest nieistotny, chodzi tylko, że mniej istotny.
A mocniejsza wspólnota społeczna, to ważna sprawa. To potem owocuje wieloma rzeczami w przyszłości. Chociażby tym, że ludziom szybciej i łatwiej wychodzi pomaganie innym spontanicznie w spontanicznych sytuacjach. I mi się wydaje, ze to się poprawia. I jak sąsiadowi jakaś krzywda się dzieje, to więcej chętnych do pomocy się zjawia, niż wcześniej się zjawiało. Takie przynajmniej mam wrażenie.
Oczywiście nie twierdzę, że cała w tym zasługa Owsiaka. Twierdzę tylko, że akcja Owsiaka bardzo dobrze tej pomocy spontanicznej robi.
I trochę też dlatego, że ta akcja ważna dla mnie ze względów spajania ludzi jest, to wkurzają mnie trochę te bezsensowne i często nieprawdziwe krytyki i złe życzenie dla całości zabawy. Bo to trochę to spajanie rozbija. Ale z wkurzania do chęci zabraniania czegokolwiek daleka u mnie droga.
I jeszcze jedno. Owsiakowi nie dlatego udało się uzyskać tak szeroki efekt, że mu media pomogły w dużej skali, tylko dlatego, że jest Owsiakiem i ma swoją specyfikę, charyzmę jak to się zwykło określać i wygląda dla ludzi autentycznie.
Miałem okazję poznać osobiście tego człowieka tak w okolicach 98 roku. I jedną z rzeczy, która mi przyszła do głowy po krótkiej z nim rozmowie, że jest to człowiek ewidentnie nieufny do wszelkich nowych pojawiających się wokół niego. Ale z moich obserwacji ta nieufność bardziej wynikała z tego, żeby jakiś pazerniak się do niego nie przypiął, niż z tego, że miał coś do ukrycia. Jakby na to nie patrzeć to spotkanie wzbudziło we mnie sporo zaufania jeśli chodzi o intencje tegoż pana, jeśli chodzi o wydawanie zebranej kasy. On po prostu na uczciwego człowieka wyglądał i tyle.
I na koniec jeszcze powiem, że nie interesuje mnie za bardzo, czy Owsiak robi to, co robi zamiast Państwa, czy zatrudnia młodocianych, czy jest za, czy nie za ubezpieczeniami obowiązkowymi itd. To akurat mam w głębokim poważaniu. Bo to nieistotne dla mnie.
Może to dlatego, że według mnie stan idealny lub bliski ideałowi w świecie nigdy nie ma szans nastać. W związku z tym nie oczekuję od tego świata poza mną zbyt wiele. Ale cieszę się, jak dzieje się cokolwiek, co w ostatecznym rozrachunku ten świat wokół chociaż troszeczkę pozytywnie zmienia. Jednym z tych cokolwiek jest właśnie akcja J.Owsiaka.
pozdrawiam
komentarze
Jedno co chciałbym napisać, Panie Jacku,
to to, że jakoś nie przekonał mnie Pan, że takie tłoki jak Orkiestra wpływają dobrze nadolność do spontanicznej samoorganizacji społecznej.
Niezależnie od sztafażu, Orkiestra jest jednak biurokratyczną organizacją formalną. Ze wszystkimi konsekwencjami i zagrożeniami, jakie z tego wynikają.
Ale ok, mogę pójść na kompromis – dla młodych ludzi, którzy biorą w tym udział, może to być niezłą szkołą samoorganizacji obywatelskiej. I być może kiedyś to zaowocuje.
Pozdrawiam stanowczo, mając nadzieję
yayco -- 08.01.2009 - 08:47Imienniku - się podpisuję!
Panie Yayco – życzyłbym nam wszystkim, by ilość biurokratów w tej biurokracji w proporcjach do efektu przedsięwzięcia była podobna w NFZ! Musieliby pewnie zwolnić 75% personelu…
Z pozdrowieniami orkiestrowymi
jotesz -- 08.01.2009 - 08:57Panie Joteszu,
mam wrażenie, że mnie Pan nie zrozumiał.
Posłużyłem się pojęciem struktury biurokratycznej w sensie deskryptywnym, a nie ocennym.
Z grubsza rzecz biorąc, odwołałem się do klasycznego, weberowskiego, rozumienia biurokracji.
Pozdrawiam
yayco -- 08.01.2009 - 09:06Panie Yayco drogi,
pisze pan do skromnego architekta/urbanisty, bywałego w sprawach ocennych ale zupełnie niewiedzącego nic o deskryptywności. Co do Webera, to rzeczywiście był klasyczny – nawet udało mi się go poznać! Jan Weber, legendarny popularyzator muzyki klasycznej w radiowej Trójce w jej klasycznych czasach, wyczulił me uszy na wiele wspaniałości. Miał dar przykuwającego uwagę mówienia o sprawach, o których nie miało się zielonego pojęcia. Choć mam odrobinę wątpliwości, czy o panu Janie myślał Pan…
Pozdrawiam ocennie i drogocennie
jotesz -- 08.01.2009 - 09:17Panie Joteszu,
to wszystko przez to, że gospodarz tego bloga jest socjologiem (z wykształcenia, co najmniej). Więc ja sobie poleciałem skrótem.
Może kiedyś będzie okazja, żeby przypomnieć to, co Max Weber sądził o biurokracji. Będę miał to na uwadze.
Pozdrawiam przepraszająco
PS Żeby rozwiać wątpliwości – w ujęciu weberowskim biurokracja, jako taka, nie jest zła.
yayco -- 08.01.2009 - 09:27panie Yayco
Ci młodzie jak to pan ujął w momencie rozpoczęcia akcji WOSP mieli np po kilkanaście lat.
A teraz mają juz po trzydziestce.
Ja piszę z punktu widzenia takiego własnie człowieka.
Na podstawie tego, co wokół mnie się działo i co zaobserwowałem.
I stwierdzam, że bez akcji WOŚP relacje pomiędzy ludźmi, nie tylko młodymi, byłyby inne, mniej spójności i mniej czegoś co sie nazywa więziami społecznymi między ludźmi by było.
Tak to po prostu widzę i tyle…
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 09.01.2009 - 09:26End Of Message
Panie Jacku,
ja tego nie neguję. Ale też i nie nastawał bym stanowczo na związek przyczynowo skutkowy.
Może to fragment szerszego procesu?
Siedzę nad badaniami, dotyczącymi zupełnie innych spraw i widzę, że młodzi ludzie (w tych badaniach – tacy między 18 a 35 rokiem życia) zasadniczo różnią się w swoich ocenach od starszych. I nie da się tego wyjaśnić po prostu tym, że są młodzi.
Ale podkreślam – badania nie dotyczą więzi ani samoorganizacji.
Może po prostu nowe wreszcie nadchodzi? Co bardzo by mnie cieszyło, nota bene.
Pozdrawiam
yayco -- 08.01.2009 - 10:05panie Yayco
No to w sprawie tego nowego byłoby nas przynajmniej dwóch :-)
Jacek Ka. -- 08.01.2009 - 10:15pozdrowienia
joteszu
Jak się podpisujesz, to co ja mam w sumie dodać?
dziękuję i pozdrawiam :-)
Jacek Ka. -- 08.01.2009 - 10:21No tak, Panie Jacku,
ale chciałbym zwrócić Pana uwagę, że zgadzamy się też w kwestii daleko mniej wesołej.
Ja napisałem o tym cały (jeśli wywalić rytualne złośliwości) tekst, a Pan streścił to w jednym, celnym zdaniu:
Obawiam się, że bez akcji Owsiaka nie dzieliliby się w ogóle.
Może nie jest aż tak źle, ale wydaje mi się, że ta nie bardzo wesoła konstatacja, nie leży daleko od prawdy.
I to jest problem, o którym warto, moim zdaniem, rozmawiać. Nie o Orkiestrze.
Pozdrawiam
yayco -- 08.01.2009 - 10:23panie Yayco
No tak, Tylko ja myślę, że to się zmienia.
I to zmienia na plus.
Tylko, że to nie jest jakaś rewolucja tylko ewolucja postaw.
Ale mówienie o tym rzeczywiście ma spory sens.
Bo mozna wszystkie argumenty na tak i na nie po dziesięć razy przetrawić i może nowych przekonać do zajęcia się takim działaniem.
Bo działac trzeba jakoś, to najważniejsze jak dla mnie.
Przykład, przykład przykład ;-)
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 08.01.2009 - 10:35Bo to jest, proszę Panów,
chyba tak: jak zauważył z badań Pan Yayco nastawienie młodych ludzi się zmienia. My, znaczy się ci starsi (no tak między 100 a 150 lat) mamy już swoje lepsze i gorsze nastawienie do wielu spraw. I nic dziwnego.
Starajmy sie jednak nie stawiać tam owej tendencji tworzenia czegoś nowego przez tych młodych (i co ważniejsze najmłodszych, bo oni z nas przykład biorą, nawet często podświadomie).
Możemy nawet nic nie robić, bo to lepsze niż działania przeciwko (bezinteresowna zawiść choćby czy dołowanie pomysłu z powodów ideologicznych), za jakie uważam np. totalną krytykę inicjatyw wzmacniających więzi społeczne. W myśl zasady: po pierwsze nie szkodzić.
Pozdrawiam
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 08.01.2009 - 11:15panie Lorenzo
Dobrze, że pan to napisał.
Zgadzam się z tym chociazby nieprzeszkadzaniem, bo to racja.
Ale jako, że najmłodszy jestem w tym gronie (tak bardziej 100) , to nie wypadało mi jakos tego napisac … ;-)
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 09.01.2009 - 07:50No proszę, jak nam się
udało zadzierzgnąć porozumienie ponad podziałami.
Jak ktoś nie lubię, albo nie umie, albo go nie stać, albo mu się nie chce – to jest ok.
Ale niech do tego nie dorabia ideologii.
Ale, jako notoryczny psuj dodam też od siebie, że należy starannie zwalczać wszelkie pseudoorganizacje, powoływane wyłącznie dla organizowania, a bez żadnego sensownie wyznaczonego i możliwego do zrealizowania celu.
Ich działalność nie tylko nie wzmacnia prawdziwej samoorganizacji, ale daje przykłady na które każdy wróg samoorganizacji łatwo się będzie powoływał, wykazując, że idzie tylko o chow wsobny.
Najpierwsze winno być hasło: po owocach ich poznacie.
Pozdrawiam, nieco pokasłując
yayco -- 08.01.2009 - 14:32O właśnie!
To jest to!
Tworzenie więzi społecznych.
...
Mad Dog -- 08.01.2009 - 17:50hm
Ty,
Dogu…
A czemu Ty nic nie piszesz ? ;-)
Jakoś znikłeś z nowym rokiem…
Jacek Ka. -- 08.01.2009 - 21:00Jacku
Domowy kryzys zdrowotny. I to nie mój…
...
Mad Dog -- 09.01.2009 - 17:22